Sezon 2002/03

W górnym rzędzie od lewej siedzą: Tomasz Podgórski, Rafał Kołsut, Piotr Wysogląd, Krzysztof Kolasiński, Mariusz Komar, Michał Lorens, Dariusz Wiśniewski, Maciej Szmatiuk, Jarosław Kaszowski, Adrian Szczech. W środkowym rzędzie: Fryderyk Cholewa, Rafał Andraszak, Piotr Uss, Krzysztof Kmietowicz, Marcin Grymel, Jacek Gorczyca, Jarosław Matusiak, Tomasz Szeja, Janusz Bodzioch, Grzegorz Filipowicz, Andrzej Grajek. W dolnym rzędzie: Łukasz Janczarek, Robert Żbikowski, Adam Kryger, Wojciech Gontarewicz, Marcin Radzewicz, Andrzej Sala, Witold Czekański, Krzysztof Zagórski, Artur Opeldus. W górnym rogu Józef Dankowski – trener

 

Drugie miejsce rozbudziło apetyty kibiców i pokazało, że III liga nie taka straszna i można powalczyć o szczebel wyżej. Po zakończeniu sezonu nikt nie kwapił się, aby odejść z Piasta, a wręcz przeciwnie. Na treningach pojawił o się kilka nowych twarzy. W pierwszym meczu po przerwie urlopowej Piast zmierzył się z pierwszoligowym wówczas GKS Katowice. W gliwickiej bramce po raz pierwszy stanął Jacek Gorczyca. Na lewym skrzydle zagrał Marcin Radzewicz. Ta dwójka plus jeszcze Robert Zbikowski miała być najpoważniejszymi wzmocnieniami niebiesko-czerwonych w rundzie jesiennej. Piast przegrał tą grę kontrolną 2:4, ale w następnych sparingach już zazwyczaj wygrywał.

Batalia o II ligę .zaczęła się 10 sierpnia meczem z Zagłębiem Sosnowiec. Piast zremisował to spotkanie 0:0. Inauguracja może nie wymarzona, ale wynik ten przyjęto z zadowoleniem. W to sobotnie popołudnie po raz pierwszy koszulkę z napisem Piast Gliwice w spotkaniu o ligowe punkty założyli: Gorczyca, Kmietowicz, Radzewicz, Stachera i Żbikowski. Tydzień później gliwiczanie rozegrali pierwszy mecz wyjazdowy. Ich przeciwnikiem był Skalnik Gracze. Beniaminek trzeciej ligi przez 50 minut prowadził wyrównany pojedynek, i nawet piłkarze tego klubu pierwsi zdobyli gola, ale potem dwa razy piłkę głową do siatki skierował Janusz Bodzioch. Już w trzeciej kolejce doszło do derbów Gliwic. Na stadionie przy ul. Okrzei gościli piłkarze Carbo i z pewnością tego meczu kibice obydwu drużyn długo nie zapomną. Wspaniała atmosfera, ponad 2500 ludzi na trybunach, a potem festyn do późnych godzin wieczornych. Piast zaaplikował zespołowi z Ostropy pięć bramek nie tracąc żadnej Dwa gole strzelił Robert Żbikowski i były to pierwsze trafienia tego zawodnika dla jedenastki z Okrzei. Dwukrotnie do kapitulacji bramkarza Carbo zmuszał także Janusz Bodzioch i raz Mariusz Komar. Po raz pierwszy w III lidze od czasu reaktywacji podopieczni Krzysztofa Zagórskiego wskoczyli na fotel lidera, by go opuścić tylko na jedną kolejkę aż do meczu z Lechem Zielona Góra. Tydzień później do Gliwic zawitał Promień Żary. Beniaminek wysoko zawiesił poprzeczkę. To goście pierwsi objęli prowadzenie, a jeden punkt w końcówce uratował Janusz Bodzioch. Była to piąta bramka tego zawodnika w tym sezonie. Jednak potem przyszła kontuzja, która wybiła z rytmu najstarszego zawodnika Piasta. “Apetyt rośnie w miarę jedzenia, czułem, że może być to mój najlepszy sezon od wielu lat. Forma i zdrowie dopisywało, ale niestety złapałem kontuzje, przerwa w grze i wszystko trzeba było zaczynać od początku. Nie poddaję się jednak , na wiosnę jeszcze powalczę przynajmniej o tytuł najlepszego zawodnika w Piaście” Powiedział dla redakcji strony internetowej już po sezonie obrońca gliwickiej jedenastki. By poprawić sobie humory, niebiesko-czerwoni w następną sobotę pewnie pokonali na wyjeździe MK Katowice. W meczu tym przypomnieli sobie jak pokonuje się bramkarzy przeciwnych drużyn – Tomasz Szeja i Krzysztof Kolasiński. Dla Tomka był to bardzo udany sezon. Pozycją jaką mu znalazł na boisku Krzysztof Zagórski była strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Natomiast „Kola” nie prezentował już tej formy, co przed rokiem, ale pod koniec rundy powrócił do podstawowego składu. Następne spotkanie miało być hitem sezonu. Do Gliwic przyjechał spadkowicz z drugiej ligi, jeden z głównych pretendentów do awansu – Włókniarz Kietrz. Po raz kolejny na stadion przy ul. Okrzei zawitało kilka tysięcy ludzi, którzy byli świadkami dobrego widowiska, ale pozbawionego bramek. Remis wprawdzie sprawiedliwy, jednak pozostał pewien niedosyt. Sportową złość piłkarze Piasta wyładowali tydzień później w Świebodzinie, pokonując tamtejszą Pogoń 4:1 i tym samym rewanżując się za porażkę sprzed roku (Dwa gole Stachery i Radzewicza). Wreszcie przyszedł czas na Polonię Bytom. Derby dwóch zespołów o podobnych korzeniach przyciągnęły nie tylko rzesze sympatyków obydwu drużyn, ale też i rekordową ilość przedstawicieli mediów. Trzy stacje radiowe, dwie telewizyjne wszystkie liczące się gazety na Śląsku i w Gliwicach. Złotą bramkę, dającą Piastowi zwycięstwo zdobył Tomasz Szeja. Będąca na fali jedenastka z Okrzei kolejne spotkanie rozegrała w Myszkowie. Gola dającego kolejne trzy, cenne punkty strzelił Wojtek Gontarewicz. W następnym tygodniu do Gliwic zawitali piłkarze Miedzi. Legniczanie stawili zacięty opór, jednak musieli ulec Piastowi, a bramkarza gości pokonał wtedy Artur Opeldus. Kolejny wyjazd był do Opola. Odra, drużyna, która jeszcze niedawno pukała do bram ekstraklasy okazała się zbyt wymagającym przeciwnikiem. Po dramatycznym meczu, pełnym żółtych i czerwonych kartek to właśnie opolanie zeszli z boiska jako zwycięscy. Była to pierwsza porażka w tym sezonie popularnych Piastunek. Honorowego gola zdobył Krzysztof Zagórski. “Tak już jest w mojej karierze, że gdy pół sezonu zagram dobrze to potem złapię kontuzję. Pauzowałem przez znaczną część tej rundy i nie udało mi się powtórzyć wyczynu z wiosny (14 goli w 17 meczach). Mam nadzieję, że w rundzie rewanżowej będzie dużo lepiej” Tak, krótko podsumował swoje występy grający trener Piasta. Dodajmy, że strzelanie goli to nie wszystko. Nazwisko Zagórski wciąż dużo znaczyło w futbolowym świecie. Gdy Krzysztof pojawiał się na murawie zazwyczaj kryło go dwóch, a momentami trzech zawodników, a to pozwala innym graczom Piasta na większą swobodę i zdobywanie goli. Przegrana 1:2 i to na boisku przeciwnika wstydu oczywiście nie przyniosła. Władze klubu postanowiły jednak wzmocnić sztab szkoleniowy. Na ławkę trenerską powrócił Fryderykiem Cholewa, a Zagórski z Bodziochem zostali jego asystentami. Zaowocowało to wysokim zwycięstwem (5:3) nad Rozwojem Katowice. Klasycznym hat-trickiem w tym meczu popisał się Robert Żbikowski “Jeszcze nigdy w III lidze nie strzeliłem tylu bramek w jednym meczu” powiedział po końcowym gwizdku sędziego szczęśliwy strzelec (czwarta bramka była również jego udziałem, a dobił golkipera z Katowic Tomek Szeja). Wreszcie doszło do meczu na szczycie. Piast pojechał do Zielonej Góry, gdzie rozegrał spotkanie, które zadecydowało o tytule mistrza jesieni. “To było jedno z najlepszych spotkań w tej rundzie, bardzo poprawne taktycznie, świetnie grali skrzydłowi, ale zabrakło szczęścia” Tak skomentował przegraną Fryderyk Cholewa. Racja była po jego stronie, ale w piłce nie ma sentymentów. Wygrywa ten zespół, który strzeli więcej goli. Przekonali się o tym w następny weekend piłkarze Grunwaldu Halemby, którzy mimo ambitnej postawy ulegli w Gliwicach 0:2. Rozgrywki w rundzie jesiennej Piast zakończył w Zgorzelcu pokonując tamtejszą Nysę 1:0. Jednym z bohaterów tego spotkania został Piotr Wysogląd. Ten osiemnastoletni piłkarz już w niecałą minutę po tym jak pokazał się na boisku zdobył ważnego gola. Potem miał jeszcze dwie wyśmienite okazje do podwyższenia wyniku, ale zabrakło zimnej krwi. “Dostałem dobre podanie z prawej strony, przełożyłem piłkę na lewą nogę, strzeliłem i wpadło” Tak komentował swój gol osiemnastolatek i wychowanek Fryderyka Cholewy. O tym jak ważny był to gol dla tego zawodnika i jak mocno go przeżywał, świadczy fakt, że…..nie pamiętał dokładnie jak zdobył bramkę, a było to tak. Piłkę z autu wyrzucał Gontarewicz, Piotr przebiegł z nią przez pół boiska, położył dwóch obrońców Nysy i strzałem zza linii pola karnego pokonał miejscowego bramkarza. W tym spotkaniu 200-setny występ w barwach Piasta zaliczył Andrzej Sala.

Pięciu nowych zawodników w sumie zasiliło zespół Piasta w rundzie jesiennej. Z nich najlepiej wkomponował się do zespołu Marcin Radzewicz, który jako jedyny zagrał we wszystkich meczach. Jacek Gorczyca po świetnym początku, pod koniec rundy puścił kilka bramek i pomiędzy słupkami zastąpił go Marcin Grymel. Robert Żbikowski niby się nie wyróżniał, ale strzelił siedem goli , zrobił więc to, co do napastnika należało. Krzysztof Kmietowicz i Tomasz Stachera mieli pecha. Obydwóch przez cały sezon nękały kontuzje i nie mieli okazji się zbytnio wykazać. Świetnie za to i co najważniejsze równo grali Sala i Szeja, Trudno było sobie wyobrazić zespół Piasta bez tych graczy w rundzie wiosennej. W ostatnich meczach wysoką formę odzyskał Czekański,. Mimo tych pozytywnych akcentów Piast zajął “tylko” drugie miejsce. Aby zwiększyć w znaczny sposób szansę awansu do II ligi niezbędne były wzmocnienia. Zamierzamy pozyskać 3,4 dobrych piłkarzy, czy ktoś odejdzie jeszcze nie wiadomo”. Mówi dyrektor klubu – Andrzej Tarachulski.

W przerwie w rozgrywkach jak to zwykle ma miejsce zrezygnowano z usług kilku zawodników. Odszedł m.in. Robert Walkowiak. Waluś był jednym z najlepszych zawodników w pierwszych latach po reaktywacji. 26 strzelonych goli w 90 grach stawia go w panteonie najskuteczniejszych strzelców w historii. Wydawało się, że przerwa zimowa została dobrze przepracowana. Dwa obozy, szesnaście sparingów, żaden nie przegrany. Do zespołu dokoptowano kilku nowych piłkarzy. W spotkaniach kontrolnych świetnie spisywał się Piotr Uss strzelając gole jak na zawołanie. Mniej był widoczny Rafał Andraszak, ale to on podbije serca gliwickiej publiczności, strzelając wiosną prawie w każdym meczu bramki. W pierwszych spotkaniach rundy wiosennej piłkarze nie grali zbyt przekonywująco, ale wygrywali. Cztery pierwsze mecze zakończyły się zwycięstwami. Rosła przewaga nad rywalami i wydawało się, że już nic nie zatrzyma marszu ku drugiej lidze. Tymczasem po wygranym 1:0 meczu z MK Katowice, oficjalnie z powodów zdrowotnych zrezygnował z pracy Fryderyk Cholewa. Nieoficjalnie chodziły słuchy, że Fryderyk Cholewa doszło do spotkania trenera z Marcinem Żemaitisem i dyrektorem klubu. Cholewie zarzucono, że źle przygotował zespół do rundy wiosennej. W tej sytuacji na ławkę trenerską powrócili Krzysztof Zagórski i Janusz Bodzioch. Tak się złożyło, że przejęli zespół przed dwoma najważniejszymi i najtrudniejszymi meczami. 16 i 19 kwiecień to dwa najczarniejsze dni w tym sezonie. Porażkę 0:2 w Sosnowcu jeszcze można było przeżyć, ale pogromu 0:6 w Kietrzu już nie. Winę za przegraną obarczono Jarosława Matusiaka, bramkarza, który skompromitował się w tym spotkaniu i Krzysztofa Zagórskiego.
Przewaga nad Zagłębiem Sosnowiec zmalała do 2 punktów i wydawało się, że sosnowiczanie niedługo przegonią Piasta. W poniedziałek wielkanocny na treningu pojawił się Józef Dankowski, były piłkarz, a potem trener Górnika Zabrze. Przejął zespół w trudnym momencie, ale wciąż będący na pierwszym miejscu. Krzysztof Zagórski został przesunięty do drużyny rezerw. Dankowskiemu udało mu się na tyle zmobilizować piłkarzy, że pokonali 2:0 Pogoń Świebodzin. Kontrowersyjne decyzje sędziego w Bytomiu, sprawiły, że Piast zgubił kolejne 2 punkty, ale Zagłębie także nie wygrało meczu z Miedzią. Potem nastąpił fantastyczny finisz. Do wysokiej formy wrócił Marcin Radzewicz. W spotkaniu przeciwko Miedzi kapitalne bramki strzelali Rafał Andraszak i Janusz Bodzioch. Z Odrą Opole skutecznością zaimponował Wojtek Gontarewicz. Najważniejsza próba jednak miała miejsce 7-go czerwca. Do Gliwic przyjechał wicelider – Lech Zryw Zielona Góra. Remis albo porażka stawiałaby by Piasta w bardzo trudnej sytuacji. Trzeba więc było wygrać i tak się stało. Dwa gole Andraszaka i jedna bramka Michała Lorensa, w połączeniu z informacją z Sosnowca, że Zagłębie przegrało, sprawiły, że kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Okrzei oszaleli z radości. Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek Piast zapewnił sobie pierwsze miejsce i awans do II ligi!

Czternaście lat czekali kibice na powrót Piasta do zaplecza ekstraklasy. Wiele się od tamtego czasu zmieniło. Sytuacja ekonomiczna i polityczna w kraju. Zreorganizowano rozgrywki. W pierwszej i drugiej lidze grało znacznie mniej drużyn, a to oznaczało, że poziom był wyższy niż kilkanaście lat temu. Na powrót do II ligi czekali wszyscy w Gliwicach, euforii nie było końca. Na stanowisku prezesa pozostawał Piotr Wieczorek. W przerwie letniej dokonano jednak zmiany na stanowisku dyrektora. Odsunięto oskarżonego o nie gospodarność Andrzeja Tarachulskiego. Z perspektywy czasu możemy jednak powiedzieć, ze gdyby nie odważne decyzje Andrzeja Tarachulskiego, jeszcze długo nie dokonano by modernizacji wszystkich obiektów Piasta. To za jego kadencji przywrócono dożycia stadion przy ul. Robotniczej, przebudowano obiekt na Sokoła, a na trybunach stadionu przy ul. Okrzei pojawiły się plastikowe krzesełka. Na dyrektorskim fotelu zasiadł Józef Drabicki.

Kadra – występy – strzelcy

Kadra -zdjęcia

Relacje

Tabele

Wyniki

Puchar Polski

Sparingi

Zdjęcia (w przygotowaniu)

Rezerwy – kadra, strzelcy, wystepy

Rezerwy – relacje

Rezerwy – tabele

Rezerwy – wyniki

Rezerwy – puchar