Sezon 2000/01

Piast Gliwice – wiosna 2000 Górny rząd od lewej: Mariusz Komar, Marcin Grymel, Marek Werle (kierownik drużyny), Piotr Bajcer, Damian Płatek, Andrzej Riss, Andrzej Warszewski, Krzysztof Szumski, Janusz Plewa, Aleksander Ryń, Robert Walkowiak, Kazimierz Gontarewicz (trener), Marcin Żemaitis (wiceprezes ds. sportowych). Dolny rząd od lewej: Rafał Krzywko, Wojciech Wiluk, Wojciech Gontarewicz, Krzysztof Wiśniowski, Grzegorz Słodczyk, Tomasz Wasilewski, Andrzej Grajek (masażysta), Krzysztof Kolasiński.

Na początku sierpnia 2000 r., kiedy rozpoczynały się rozgrywki o mistrzostwo IV ligi, niewielu było takich, co wierzyło, że drużynie Piasta uda się wygrać ligę, a potem zwycięsko wyjść z baraży i zapewnić sobie prawo gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Zespół składał się głównie z młodych zawodników, którzy nigdy nie występowali na arenach IV ligi. W porównaniu z Walką Makoszowy, Spartą Zabrze czy Carbo Gliwice, “niebiesko-czerwoni” mieli w składzie tylko czterech piłkarzy, którzy w przeszłości grali na podobnym szczeblu rozgrywek. Resztę stanowili młodzi, niedoświadczeni zawodnicy, ale za to z charakterem, wolą walki i pragnieniem odniesienia sukcesu. Jak się później okazało to właśnie oni byli motorem napędowym zespołu, walnie przyczyniając się do kolejnego, czwartego z rzędu awansu.

W Polsce jest zaledwie kilka zespołów, które mogą się poszczycić wyczynem, podobnym do tego jaki stał się udziałem Piasta. Gliwiczanie cztery razy z rzędu, w sposób bezdyskusyjny wywalczali awans do następnej, wyższej klasy rozgrywkowej, zostawiając rywali daleko z tyłu. W sezonie było jednak nieco inaczej. O tym, kto będzie występował w III lidze, miało zadecydować nie tylko pierwsze miejsce w grupie, ale dodatkowo jeszcze spotkanie barażowe z najlepszym zespołem drugiej grupy IV ligi. W konfrontacji z Victorią Jaworzno, nasi piłkarze udowodnili jednak, że są lepsi. Zanim jednak do tego doszło musieli się sporo napracować…
Przygoda z IV ligą zaczęła się od wygranej 2:1 z jednym z faworytów – zabrzańską Spartą. Pierwszą bramkę w czwartej lidze, dla podopiecznych Kazimierza Gontarewicza zdobył rutynowany Krzysztof Wiśniowski. W meczu tym zadebiutował pozyskany z Ruchu Chorzów, a ściślej mówiąc z Clerexu Chorzów – Tomasz Szeja. Był to pierwszy poważny transfer w historii klubu. Kwota odstępnego wyniosła bowiem 150 tys. zł. Już w następnym spotkaniu gracz ten pokazał próbkę umiejętności, strzelając swojego pierwszego gola w barwach Piasta. Gdy w trzecim meczu gliwiczanie rozgromili 4:0 na wyjeździe Górnika Niwkę, zaczęto ich stawiać w gronie faworytów do awansu. Dwa dni później odbyło się nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Klubu, na którym wybrano nowego prezesa. Został nim – Andrzej Potocki – poseł Unii Wolności, najmłodszy “sternik” Piasta w historii klubu. Celem, jaki postawił piłkarzom był awans do III ligi. Zimny prysznic przyszedł jednak równie szybko co deklaracje Potockiego. Przegrana 2:3 z Lotnikiem w Kościelcu kosztowała Piasta utratę pierwszego miejsca w tabeli. Gliwiczanie mogli wprawdzie powrócić na fotel lidera, gdyby 2 września wygrali u siebie z prowadzącą w tabeli Walką Zabrze. Prowadzili 1:0, w 85 min. wykonywali nawet rzut karny, którego nie wykorzystał jednak do tej pory niezawodny Krzysztof Wiśniowski. W 88 min. stało się nieszczęście. Marcin Grymel po strzale Wójcika – skapitulował i skończyło się na podziale punktów. Jak się strzela bramki gliwiczanie przypomnieli sobie w meczu z Konopiskami. Zaaplikowali rywalom aż pięć goli, tracąc tylko dwa, a tydzień później, przed prawie dwutysięczną widownią pokonali Carbo 2:1, a jedną z bramek strzelił, występujący po raz pierwszy od sześciu lat w barwach Piasta – Krzysztof Mazur. Wydawało się, że będzie to moment przełomowy i już do końca tej rundy podopieczni Kazimierza Gontarewicza nie opuszczą pierwszego miejsca. Plany te trzeba było zweryfikować już w następną sobotę. Sposób na gliwiczan znaleźli piłkarze słabo spisujących się w rozgrywkach Szombierek Bytom. Przyzwyczajeni do zwycięstw kibice Piasta po następnych kolejkach nie mieli zbytnio powodów do optymizmu. Remis z rezerwami Górnika Zabrze, potem porażka w Sosnowcu, po golu straconym w 90 min. Na szczęście rywale też gubili punkty i po ostatnim spotkaniu wygranym 1:0, udało się w końcu “doszusować” do lidera – Walki. Po rundzie jesiennej zabrzanie wyprzedzali Piasta tylko lepszą różnicą bramek.

W przerwie zimowej wycofał się z rozgrywek zespół Czeladzi. Anulowano punkty i niespodziewanie gliwiczanie rundę rewanżową rozpoczynali jako liderzy i faworyci rozgrywek. Do zespołu doszło dwóch, jak się później okazało bardzo dobrych i wartościowych graczy – Leszek Iwanicki i Tomasz Knap. Pierwszy, były reprezentant Polski uporządkował grę w środku pola i stał się “mózgiem” młodej drużyny, drugi prawdziwym łowcą bramek. Knap zdobywał gole prawie w każdym meczu i w ostateczności został najlepszym strzelcem zespołu. Wiosna zaczęła się dla ferajny z Okrzei rewelacyjnie. Cztery zwycięstwa z rzędu przekonały wszystkich, że sukcesy to nie jest dzieło przypadku. Systematyczna i ciężka praca zawodników, mądrość trenera oraz efektywna polityka działaczy musiały dać efekty. Piast umocnił się na fotelu lidera. Jednak o tym kto tak naprawdę jest najlepszy miało zadecydować spotkanie z Walką Zabrze. 14 kwietnia doszło do bezpośredniej konfrontacji pomiędzy tymi zespołami. Lepsi okazali się zabrzanie. Wygrali minimalnie, ale zasłużenie. Piast mógł wywieźć z Zabrza punkt, gdyby Wojciech Gontarewicz wykorzystał rzut karny. Gontarewicz junior pewnie by się lepiej przyłożył do tego uderzenia, gdyby wiedział, że nie strzelając jedenastki z zwolni z posady trenera swojego ojca. Dwa dni później bowiem zebrał się Zarząd, który postanowił dokonać zmiany na tym stanowisku. Gotarewicza zastąpił Fryderyk Cholewa, popularny i znany w Gliwicach trener. Kazimierz Gontarewicz został jego asystentem. Na początku maja 2001 r. Piast otrzymał w dzierżawę gliwicką giełdę samochodową. Było to bardzo ważne i mądre posunięcie władz naszego miasta. Dzięki temu najpopularniejszy klub w Gliwicach otrzymał możliwość samodzielnego pozyskiwania środków na działalność sportową.

Ten ruch otworzy nowe możliwości i stwarza solidny fundament pod tworzenie silnego klubu. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że był to klucz do drzwi Ekstraklasy. Trochę jednak jeszcze potem upłynęło czasu, zanim te drzwi kluczem tym otwarto. Drugi mecz z Carbo udowodnił że piłka nożna jest wciąż w Gliwicach bardzo popularna i warto w nią inwestować. Stadion w Ostropie zapełnił się do ostatniego miejsca. Remis 2:2 był sprawiedliwym wynikiem, ale mógł zaszkodzić Piastowi. Na szczęście najgroźniejsi rywale także potracili punkty. Decydująca o losach pierwszego miejsca okazała się jednak konfrontacja z rezerwami Górnika Zabrze. Wygrana, i to na boisku przeciwnika, ostatecznie zniechęciła pozostałe zespoły do walki o końcową premię. Remis z Czarnymi Sosnowiec na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek przypieczętował sukces gliwiczan. Ostatni mecz z Olimpią był już tylko grą o przysłowiową pietruszkę. Spotkanie to zakończyło się bezbramkowym remisem.
Nie wystarczyło jednak wygrać grupy, trzeba jeszcze było w meczach barażowych pokonać zwycięzcę grupy II – Victorię Jaworzno. 20 czerwca 2001 r. w pierwszym meczu na wyjeździe padł korzystny dla gliwiczan remis 1:1. Bramkę dla Piasta w 59 min z rzutu karnego po faulu na Staniczku strzelił Leszek Iwanicki, wyrównał w 73 min. Mariusz Suwaj. Druga konfrontacja obu zespołów była prawdziwą ucztą piłkarską i popisem fenomenalnej gry Tomka Szei. W pierwszej połowie wprawdzie gole nie padły, ale liczna publiczność, mimo ulewnego deszczu nie narzekała. Bramki, i to aż cztery, kibice zobaczyli w drugiej odsłonie. Trzy dla Piasta i tylko jedna dla Victorii. Ten mecz najbardziej przeżywał Fryderyk “Wacek” Cholewa. W 1986 roku będąc trenerem drugoligowego wówczas Piasta przegrał baraże o I ligę z Bałtykiem Gdynia. Tym razem szczęście mu dopisało. Wprawdzie jego zespół wywalczył awans “tylko” do III ligi, ale był tak uradowany jakby wywalczył tytuł mistrza Polski. Po zakończeniu sezonu Fryderyk Cholewa zgodnie zresztą z wcześniejszymi zapowiedziami zrezygnował z funkcji trenera Jego następca został Marek Majka, który w tym sezonie prowadził rezerwy Górnika Zabrze.

Kadra, występy, strzelcy

Kadra, zdjęcia

Relacje

Tabele

Wyniki

Puchar Polski

Sparingi

Ciekawostki statystyczne

Zdjęcia (w przygotowaniu)