Puchar Polski na szczeblu podokręgu sezon 2000/2001 II runda Bramki: 1:0 – 20 min Kurylak, 2:0 – 60 min
Cichocki., 3:0 - 77 min Kurylak, .3:1
- 89 min Grzegorz Słodczyk, 3:2 – 90 min
Krzysztof Wiśniowski Nie mogą odnaleźć formy piłkarze gliwickiego
Piasta. Po porażce i dwóch remisach w lidze ulegli oni gładko w PP
"A" klasowej drużynie, Czarnym Pyskowice 2:3. Kopicera górą Czarnych Pyskowice
szkoli już od trzech lat Józef Kopicera, były gracz
Piasta późniejszy kierownik drużyny. Koszulkę w niebiesko-czerwonych barwach
zakładał w sezonach 1968/72. Potem grał m.in. w Ruchu Chorzów. Był nawet
powołany do reprezentacji Polski. Tym razem stanął przeciw swojej byłej drużynie jako szkoleniowiec amatorów z Pyskowic i
wyeliminował z PP już drugi zespół z Gliwic (wcześniej Carbo
poległo w Pyskowicach 1:3). Przed meczem powiedział, że obawia się o losy
tego spotkania bo aż czterech podstawowych
zawodników jeszcze jest w pracy i nie zdążą na mecz. Nie byli potrzebni. Czarni
przeważali od pierwszej do prawie ostatniej minuty. Grali prostą piłkę, dwa
trzy długie podania i strzał. Czyhali także na błędy naszych obrońców, a że
ci ich popełniali mnóstwo to raz po raz miejscowi kibice bili swoim pupilom
brawa. Pierwszą bramkę dla gospodarzy w 20 min. zdobył najlepszy na boisku - Kurylak. Lewą stroną popędził Cichocki, dośrodkował,
Napastnik czarnych z pierwszej piłki z kilku metrów huknął w okienko. 5 min. później Stępień główkował, efektowną paradą popisał
się Ozda. Odpowiedzieć gospodarzy natychmiastowa.
Po błędzie Wasilewskiego - Kuryłak znalazł się sam
na sam z Grymelem, ale tym
razem przestrzelił. Druga odsłona to
bardzo mądra gra Czarnych. Cofnęli się na własną połowę i ograniczali się do
wypadów trzema, czterema graczami. Przyniosło to wymierne efekty i to bardzo
szybko. Wprawdzie Płatkowi udało się trafić w boczną siatkę w 50 min, ale w
60 min. gospodarze prowadzili już 2:0, a to głównie
za sprawą Wasilewskiego. Tomek popisał się nonszalancją po prostu
niewiarygodną. Był w posiadaniu piłki na polu karnym, za plecami miał
napastnika Czarnych i zamiast wybić gdziekolwiek, piętą zagrał prosto do
niego. Cichocki w konsekwencji znalazł się sam na sam z Grymelem
i nie zmarnował tej sytuacji. Piłkarze Piasta zamiast rzucić się do
desperackiego ataku dalej grali swoje, czyli piłkę kopaną trochę bez sensu.
Zostali za to srogo ukarani. W 77 min. Kuryłak znów
ośmieszył nasza obronę, po raz kolejny znalazł się sam na sam z golkiperem Piasta i podwyższył na 3:0. Gdy wydawało się,
że skończy się kompromitacją do boju poderwał niebiesko-czerwonych
zdenerwowany całą ta sytuacją - Krzysztof Wiśniowski. Jemu nie można odmówić
woli walki, tak samo jak i Walkowiakowi, Leżale,
czy Modliszewskiemu, ale we czterech meczu się nie
wygra. W konsekwencji ich naporu w 89 min. Słodczyk ładnym strzałem z rzutu
wolnego zdobył gola. Tuż po wznowieniu gry Wiśniowski mocnym uderzeniem z
dystansu zdobył drugiego gola, ale na wyrównanie zabrakło już czasu. Za komentarz tego spotkania nie posłuży cytat
jednego z piłkarzy, który nie mógł grać z powodu kontuzji. "Mogli wyjść
juniorzy, może by przegrali, ale wstydu by nie przynieśli". Ps
I runda Bramki: 1:0 - 25 min Mariusz Komar, 2:0 - 54 min Damian Płatek,
3:0 - 67 min Robert Walkowiak, 4:0 -
75 min Robert Walkowiak, 5:0 - 79 min
Rafał Staniczek, 6:0 - 82 min Tomasz Stępień, 86 min Dulęba W drugiej rundzie
piłkarki ego PP na szczeblu podokręgu piłkarze Piasta podejmowali na własnym
stadionie Kolejarza Gliwice. W bratobójczym pojedynku lepszy, zgodnie zresztą
z przed meczowymi spekulacjami okazał się Piast wygrywając 6:1. Do jednej bramki Od pierwszej do
ostatniej mitutu spotkanie to toczyło się pod
dyktando podopiecznych K. Gontarewicza. Goście nie
potrafili nawiązać walki nawet wtedy gdy na boisku
grały praktycznie rezerwy Piasta. Już w 2 min. Warszewski mógł zdobyć gola.
Był sam na sam z pustą bramką, jednak strzelił za lekko i w ostatniej chwili
obrońca Kolejarza wybił piłkę z linii bramkowej. Za chwilę Walkowiak stanął
oko w oko z golkiperem gości, trafił jednak prosto
w niego i skończyło się na rzucie rożnym. Wreszcie w 25 min. po zespołowej
akcji, którą zainicjował Bajcer padła bramka. Baca
przerzucił piłkę ponad obrońcami do Walkowiaka, ten oddał Stępniowi, Tomek
strzelił, bramkarz obronił , ale przy dobitce Komara
z kilku metrów był już bez szans. Pierwszy strzał w kierunku bramki Piasta
zawodnicy Kolejarza oddali dopiero w 32 min. W odpowiedzi Stępień
przeprowadził indywidualną akcję. Miną trzech obrońców, wyłożył futbolówkę
jak na tacy Modliszewskiemu. Ten próbował
natychmiast zaskoczyć bramkarza przyjezdnych, niestety zrobił to za lekko i
skończyło się tylko na strachu. Jeszcze w końcówce bardzo aktywny Warszewski
próbował chytrym strzałem z ostrego kąta zaskoczyć Zamore
- bezskutecznie. Na druga połowę
trener Piasta asygnował do gry czterech podstawowych graczy i na efekty nie
trzeba było długo czekać. W 48 min. swoje wejście zasygnalizowała para Gonatrewicz - Płatek. Pierwszy podawał, drugi strzelał.
Za to w 54 min. Damian pokazał co potrafi i
uderzeniem z pierwszej piłki z Jeszcze niedawno te dwie drużyny toczyły ze sobą
w A klasie wyrównane pojedynki. Wczoraj przewaga Piasta był ogromna. Prawie
całe spotkanie toczyło się na połowie Kolejarza. Trudno
więc oceniać na tej podstawie zasnę Piasta w następnych rundach PP
Statystyka Pozostałe rezultaty z
naszej grupy ŁTS Łabędy -
Sośnica Gliwice 5:1 |