Jakub Szmatuła definitywnie już pożegnał się z boiskiem, a jeśli jeszcze kiedyś zobaczymy go na murawie, to pewnie w meczu oldbojów lub podobnym wydarzeniu. Urodzony w Poznaniu bramkarz przygodę z piłkę zakończył w efektowny sposób. Żegnało go na stojąco 6 tysięcy kibiców.

Jakub Szmatuła już dawno dołączył do grona elitarnych zawodników, którzy spędzili dłużej niż 10 lat przy Okrzei. Do klubu ściągnął go Janusz Bodzioch, a było to przed sezonem 2008/09. W tym pierwszym sezonie grał w Pucharze Ekstraklasy i Pucharze Polski i Młodej Ekstraklasy.

W następnym sezonie po raz pierwszy zagrał w Ekstraklasie w barwach Piasta Gliwice. Zimą 2010 roku został wypożyczony do Górnika Zabrze. To był ogromny błąd ówczesnych władz klubu z Okrzei, bo jak się miało okazać, nie miał kto potem bronić i Piast spadł z Ekstraklasy

Wrócił, gdy Piast był już zespołem pierwszoligowym. W trzeciej kolejce wskoczył do pierwszego składu i został tam na kolejne 23 mecze. W sezonie 2015/16 zagral we wszystkich 37 spotkaniach od początku do końca, a Piast sięgnął wówczas po wicemistrzostwo Polski. Kolejne dwie kampanie również pochodzący z Poznania zawodnik może zaliczyć do udanych, bo występował dość często. W sezonie 2018/19 sięgnął z Piastem po swój pierwszy i jedyny, jako zawodnik tytuł mistrza Polski. Miał w tym swój spory udział. Potem jednak już był wiecznym rezerwowym. Nie mniej jednak nie zrażał się, trenował, utrzymywał formę, jednak nie dane było mu zagrać w po raz kolejny Ekstraklasie. Frantisek Plach na stałe zagościł między słupkami bramki Piasta. W końcu jednak przyszedł czas, aby oficjalnie zakończyć karierę zawodniczą. De facto stało się to w grudniu 2022 roku, ale oficjalne pożegnanie miało miejsce w ostatniej kolejce minionego sezonu. Szmatuła wyprowadził drużynę na mecz z Lechia Gdańsk. Na boisku przebywał przez jedną minutę. Potem opuścił plac gry w szpalerze zrobionym z zawodników i trenerów obu zespołów.

– Po raz ostatni wyprowadziłem zespół jako kapitan. Fajne uczucie móc znów choć przez chwilę zaprezentować się tej wspaniałej, gliwickiej publiczności. Szkoda, że nie udało nam się dokończyć tego meczu, ale to nie nasza wina. Jak to się mówi zadecydowała siła wyższa, my nie mieliśmy na to wpływu, choć my chcieliśmy grać do końca – mówi były już bramkarz Piasta Gliwice.

Aktualnie bardzo rzadko się zdarza się, że piłkarz spędza tyle lat w jednym klubie. Szmatuła w Gliwicach jest już 15 lat i widział jak zmienia się klub i otoczenie. Jak sam zdradza, nie spodziewał się, że spędzi tu tyle lat i będzie świadkiem tylu zdarzeń, nie tylko sportowych

– Nie spodziewałem się i nie myślałem, że tak się to potoczy. Był tu stary stadion i malutki budynek klubowy. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Nie tylko jest nowy obiekt. Całe Gliwice się zmieniły. Mogę powiedzieć, że tu teraz jest mój drugi dom – podkreśla.

Szmatuła przetrwał jedenastu trenerów i ośmiu prezesów Piast Gliwice S.A. W szatni w tym czasie przewinęło się dziesiątki zawodników. Dziś w klubie nie ma już nikogo z kim Szmatuła by grał, nawet w innej roli, ale jak sam zaznacza – wszystkich mile wspomina.

– Bardzo mile wspominam wszystkie te lata, które tu spędziłem jak piłkarz. Nie mogę też na nikogo powiedzieć złego słowa. Przez szatnię przewinęło się dużo zawodników. Ja jednak zawsze wierzyłem w tę drużynę. Jak było gorzej to powtarzałem, że każdy kryzys się kiedyś musi skończyć, jak było dobrze to jeszcze bardziej starałem się nakręcać chłopaków.
To była wspaniała przygoda – podkreśla.

Było kilka takich spotkań, które na pewno zapadły w pamięci golkiperowi Piasta, a co ciekawe bronił w tych najważniejszych momentach, bo gdy Piast zdobywał srebrny medal i sięgał po tytuł mistrza Polski.

– Dużo się mówi o meczu z Jagiellonią Białystok, ale ja bym wymienił jeszcze kilka innych, ważnych dla mnie spotkań. Te z Lechem, Lechią, kiedy to obroniłem karnego , którego wykonywał Sebastian Mila. Najwazniejszy jednak chyba był mecz z Lechem, ale mógłbym tak długo jeszcze wymieniać – uśmiecha się Szmatuła.

Choć pewien rozdział w życiu piłkarza został już zamknięty, to otwiera się nowy i to też będzie zwiaząne z Piastem.

– Chciałbym rozwijać się razem z Mateuszem Smudą. Mamy fajny pomysł na bramkarzy, a przede wszystkim na Akademię – zdradza już jako trener.

A czy jest jeszcze taka możliwosść, zobaczymy już 42 latka między słupkami w klubie np. niższej ligi?

– Moja kariera zawodnicza definitywnie się zakończyła. Teraz chciałbym spełniać się w nowej roli. Chciałbym być jeszcze lepszym trenerem niż byłem bramkarzem – stwierdza na koniec Jakub Szmatuła i tego mu gorąco życzymy.

źródło: piast.gliwice.pl