Piast ma sobą dwa mecze w Ekstraklasie i jak na razie kiepsko idzie gliwiczanom. Ich bilans to 0 zero punktów, trzy stracone bramki i jeden celny strzał, choć nie grali z tuzami ekstraklasy. Strach pomyśleć co by było, gdyby odbyły się mecze z Legią i Lechem.

Takiego startu nikt się nie spodziewał. Trener Max Moelder na spotkaniach z dziennikarzami przekonywał, że zespół jest dobrze przygotowany i wystarczająco mocny kadrowo, by skutecznie walczyć o punkty. Po pierwszej połowie z Górnikiem wiele wskazywało na to, że potwierdzą się te słowa. Już jednak po przerwie, gdy zabrzanie przeczytali taktykę Piasta, sytuacja się zmieniła. Mecz z Wisłą Płock do bólu zweryfikował grę niebiesko-czerwonych. Można sobie posiadać piłkę i  królować w statystykach, ale za to punktów się nie przyznaje.

Jeśli chodzi o ustawienie, to Szwed wiele zmian nie wprowadził. Tą jedna z bardziej spektakularnych jest ustawienie Tomasiewicza na prawej obronie. Ostatni mecz nie był dla niego udany. To z jego strony poszły akcje po których padły gole dla Wisły, choć też miał kilka udanych wejść. Sam piłkarz jednak  ocenił swój występ jako dobry.

– Myślę, że nie odstaję, bo to też jest dla mnie coś nowego. Trzeba skracać grę oraz inaczej wychodzić na pozycję. Do moich zadań  należy również  schodzenie do środka pola. To jednak jest pewien proces i się tego uczę. Trzeba po prostu treningu i gry, aby to dobrze opanować – mówi cytowany przez oficjalną stronę klubu zawodnik.

W  poprzednim sezonie na tej pozycji grał najpierw Arkadiusz Pyrka, a potem Tomas Huk. Po ich odejściu zrobił się vacat.  Tomasiewicz to jednak typowy pomocnik, rozgrywający i człowiek od zadań specjalnych. Jak sam przyznał, dla niego to nowość, choć  oczywiście, przyczyna porażki z Wisłą Płock to bardziej złożony proces.

– Mieliśmy dużo strat w pierwszej połowie, co napędzało drużynę z Płocka. W sumie tylko czekali na możliwość skontrowania – przyznał Tomasiewicz.

Pomocnik Piasta wierzy jednak, że wkrótce sytuacja się zmieni.

– Wiadomo, że mamy zero punktów i tutaj każdy jest zdenerwowany. Myślę jednak, że z każdym treningiem będziemy coraz lepsi. Ja wierzę w chłopaków,  w cały sztab, klub i wiem, na co nas stać – podkreśla pomocnik.

W poprzednim sezonie Piast chwalony był przede wszystkim za grę w obronie. Mieli natomiast gliwiczanie problemy ze strzelaniem bramek, ale sytuacje stwarzali. W Płocku ani razu nie zagrozili bramce Nafciarzy.

– Wydaje mi się, że Wisła bardzo mądrze grała w defensywie. My mieliśmy duże posiadanie piłki, aczkolwiek nic z tego nie wynikało.  Zagraliśmy jednak bardzo podobnie jak z Górnikiem. Mieliśmy duże posiadanie piłki, ale mało sytuacji sobie stwarzamy pod bramką i musimy na pewno nad tym popracować. Powinniśmy być bardziej cierpliwi w tym rozgrywaniu wyżej, szukać tego momentu, gdzie przeciwnik źle wyskoczy czy kogoś nie pokryje i wtedy znaleźć to miejsce na podanie czy na strzał – analizuje Igor Drapiński.

W najbliższej kolejce Piast będzie pauzował. Potem pojedzie do Lublina, gdzie zagra z Motorem. To jedna z najbardziej nieobliczalnych drużyn w Ekstraklasie. W poprzednim sezonie Piast wygrał tam wysoko, bo 4:1. Niewykluczone, że gliwiczanie zagrają jeszcze jakiś sparing. Na  razie jednak brak informacji.

Opracowanie: piast.gliwice.pl
Cyt za: piast-gliwice.eu