W czwartek reprezentacja Polski w meczu rozgrywanym w ramach eliminacji do mistrzostw Europy pokonała Wyspy Owcze 2:0. Za jakiś spektakularny sukces nie można tego uznać, bo to było obowiązkiem Polaków. Reprezentację w tym meczu po raz pierwszy poprowadził Michał Probierz. W podstawowym składzie natomiast wyszedł Patryk Dziczek. Dla Piasta jest to historyczne wydarzenie. Po raz pierwszy bowiem zdarzyło się, że wychowanek klubu z Okrzei trafił do kadry seniorskiej bezpośrednio z Piasta i zagrał w meczu, i to bardzo prestiżowym.
W przeszłości nie brak było zawodników, którzy swoją przygodę z piłką zaczynali czy to w GKS Gliwice czy w Piaście, a potem trafiali do reprezentacji. Do najbardziej znanych należą Włodzimierz Lubański, którego piłkarski charakter ukształtował Jerzy Cich, choć autor 50 goli w reprezentacji pierwsze szlify zdobywał w Sośnicy Gliwice. Podobną drogę przeszedł Joachim Marx. Józef Gałeczka i później Andrzej Buncol natomiast już zaczynali w Piaście, ale do kadry trafili z innych klubów. Bezpośrednio z Piasta do kadry A został powołany Kamil Glik, ale to nie był wychowanek.
Patryk Dziczek swoją przygodę z piłką zaczął w wieku 8 lat, kiedy to nie istniała żadna akademia Piasta. Wówczas wszystkie roczniki młodzieżowe trenowały w Stowarzyszeniu GKS Piast pod okiem najczęściej byłych piłkarzy Piasta, dobrze przygotowanych do pracy z młodzieżą zarówno pod względem merytorycznym jak i praktycznym. Dziczek nie był jedynym utalentowanym zawodnikiem. W zasadzie co roku ktoś trafiał do pierwszego składu lub zasilał inne kluby i to na szczeblu centralnym.
„Dziku” mieszkał w Bojszowie. Pierwszym jego trenerem był Witold Czekański.
– Dobrze pamiętam ten dzień, kiedy do nas trafił. Ogłosiliśmy nabór z rocznika 1998. Na Sokoła zgłosiło się ze 20 chłopaków. Wśród nich był Denis Gojko, Alek Sopel i Patryk Dziczek. Patryka zapamiętałem, bo miał bardzo dobre warunki fizyczne. Od reszty był wyższy o głowę. Od razu też rzuciło się w oczy, że czuje piłkę i potrafi nią operować. Widać było, że ma do tego smykałkę. W zasadzie od razu stał się liderem tej drużyny – wspominał po latach Czekański.
Utalentowanych ośmiolatków nigdy nie brakowało. Sęk w tym, że wielu z nich szybko się zniechęcało, a nawet jak przetrwają pierwsze lata, to z czasem zaczynają być dla nich ważniejsze inne rzeczy. Dziczek jednak był zawzięty na piłkę.
– Od początku to był chłopak z charakterem. Nie raz trzeba było z nim odbyć męską rozmowę, ale wiedział, że chce grać w piłkę. Ciężko go było zdjąć z boiska na zmianę, po treningu zostawał by jeszcze poćwiczyć. Bardzo dużą rolę w jego sportowych ukształtowaniu odegrał ojciec. Też trenował piłkę, może wybitnym zawodnikiem nie był, ale widział jak mu doradzić, nawet z nim grał przy domu czy na boisku w Bojszowie – opowiadał Czekański.
Dziczek rósł, rozwijał się i już w wieku 16 lat trafił do szerokiej kadry pierwszego zespołu. Jednocześnie grał w rezerwach i juniorach, gdzie trenerem był Marcin Domagała. To był najlepszy okres ostatnich lat dla młodzieży Piasta. To za jego kadencji Piast grał w Centralnej Lidze Juniorów, a rezerwy rywalizowały w III lidze i gdyby nie reforma, pewnie by się w niej utrzymały. W końcu jednak przyszedł wymarzony debiut w Ekstraklasie. Dokładnie 5 czerwca 2015 roku Dziczek wyszedł w pierwszej jedenastce na mecz z Cracovią. Miał wówczas 17 lat. Tego swojego pierwszego występu nie będzie jednak mile wspominała. Wychowanek Piasta wyglądał na całkowicie zagubionego i przestraszonego. Został zmieniony po 45 minutach, a Piast przegrał ten mecz 0:3.
Co cię nie zabije to cię wzmocni. W myśl tej zasady Dziczek dalej pracował i czekał na swoją kolejną szansę. Otrzymał ją, gdy trenerem został Dariusz Wdowczyk. Zagrał prze osiem minut w starciu z Wisłą Płock, a potem przez 90 minut na wyjeździe z Cracovią. To było fantastyczne spotkanie w jego wykonaniu. W kolejnym sezonie stał się już podstawowym zawodnikiem od którego zaczynało się układanie składu w linii pomocy.
W 2019 roku Dziczek został bohaterem transferu do Lazio Rzym. Klub zarobił na nim 2 mln Euro, tylko mała część tej kwoty trafiła do Stowarzyszenia, gdzie nauczył się grać w piłkę, ale takie są reguły. Został wypożyczony do Salernitany. W Serie B rozegrał 35 spotkań. Jego kariera została brutalnie przerwana. W trakcie ligowego meczu z Ascoli. upadł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem Na zachowanym nagraniu incydent wygląda dramatycznie – Dziczek trzy razy próbuje wstać. Bez efektu. Po chwili nieruchomieje. Część obserwatorów jest przekonana, że walczy o życie. Wydawało się, ze to koniec jego kariery. Włoscy lekarze zabronili mu grać. 22 latek podjął jednak walkę. Wrócił do Polski i rozpoczął proces powrotu do profesjonalnego futbolu.
– To był ciężki okres. Przez pierwsze pół roku nie mogłem nic robić. Mogłem co najwyżej wyjść na spacer. Można powiedzieć, że prowadziłem życie emeryta. Później zacząłem indywidualne treningi. Przez rok czasu pracowałem z trenerem Michałem Puchałą w Pszczynie i przygotowałem się do tego powrotu. Cały czas wierzyłem, że uda mi się wrócić do gry w piłkę. I udało się, więc ta wiara wyszła mi na dobre – zdradza w rozmowie z interia.pl wychowanek Piasta.
Waldemar Fornalik nie miał oporów, by dać Dziczkowi szansę powrotu. U Alexandra Vukovicia też jest pierwszym wyborem. Problemy zdrowotne 25 latek ma już za sobą. Już jesienią trafił do szerokiej kadry na Mundial. Do Kataru ostatecznie nie pojechał. Temat reprezentacji powrócił, gdy kadrę narodową przejął Michał Probierz. Mimo wszystko powołanie na mecze eliminacyjne było dużym zaskoczeniem. Jeszcze większym było jednak to, że piłkarz wyszedł na mecz z Wyspami Owczymi w pierwszym składzie. Na boisku zajął miejsce Grzegorz Krychowiaka, który zakończył już karierę rerpezentacyjną. Jego zadanie było czyszczenie przedpola i rozbijanie ataków przeciwnika przed linią obrony. Swój występ może zaliczyć do udanych. Eksperci określili jak poprawny. Sam zawodnik natomiast nie krył radości.
– Moja droga do tego by się tu znaleźć była kręta, spowodowana problemami zdrowotnymi. Dzisiaj jestem najbardziej szczęśliwym człowiekiem na świecie. Gdyby powiedzieć mi miesiąc temu, że zagram dla reprezentacji, to sam bym w to nie wierzył – mówił po meczu Dziczek.
Czy wychowanek Piasta Gliwice na stałe zagości w kadrze, to się okaże. Czy pojedzie na finały mistrzostw Europy to już nie tylko d niego zależy. Po wygranej nad Wyspami Owczymi Biało-Czerwoni wrócili na drugie miejsce w tabeli i jeśli w ostatnich dwóch spotkaniach eliminacyjnych pokonają najpierw Mołdawię a potem Czechy to zagrają na Euro. W przypadku braku kompletu punktów mogą jeszcze zając trzecie miejsce i zagrać w barażach. Jest też czarny scenariusz i niestety realny, że Polacy zakończa eliminacje na czwartej lokacie.
ZOBACZCIE WYWIAD Z PATRYKIEM DZICZKIEM PO MECZU Z WYSPAMI OWCZYMI.
12 października 2023, 20:45 – Thorshavn (Tórsvøllur)
Wyspy Owcze 0-2 Polska
Sebastian Szymański 4, Adam Buksa 65
Wyspy Owcze: 1. Mattias Lamhauge – 20. René Joensen, 15. Odmar Færø, 13. Hørður Askham, 3. Viljormur Davidsen – 7. Jóannes Bjartalíð (76, 21. Andrass Johansen), 16. Gunnar Vatnhamar, 22. Jákup Andreasen (83, 2. Jóannes Danielsen), 8. Brandur Olsen (76, 19. Ári Jónsson), 10. Sølvi Vatnhamar (90, 18. Stefan Radosavljević) – 9. Jóan Símun Edmundsson (76, 4. Pætur Petersen).
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 4. Tomasz Kędziora, 5. Patryk Peda, 14. Jakub Kiwior – 2. Matty Cash (59, 21. Paweł Wszołek), 23. Bartosz Slisz, 18. Patryk Dziczek (82, 6. Jakub Piotrowski), 20. Sebastian Szymański (59, 9. Karol Świderski), 10. Piotr Zieliński (87, 8. Filip Marchwiński), 19. Przemysław Frankowski – 7. Arkadiusz Milik (59, 16. Adam Buksa).
żółte kartki: Jónsson, Færø – Cash, Milik, Piotrowski, Slisz.
czerwona kartka: Hørður Askham (48. minuta, Wyspy Owcze, za faul taktyczny).
sędziował: Allard Lindhout (Holandia).
widzów: 3220.
Komentarze
Gratulacje ”Dziku” życzę by nie był to tylko epizod
Nawet gdyby to był epizod to i tak po wszystkich perypetiach zdrowotnych jest to mega wyczyn !!
Cześć zatorzanin.Dawno cie nie było:)Też gratulacje dla Patryka.Myslę że z Mołdawią znów wyjdzie w pierwszym. A potem sie zobaczy. Probierz go lubi bo chlopak ma charakter. Taki zabójca o twarzy dziecka;)
Fajny występ. Trochę ostrożny, ale z każdą minutą widać byłą rosnącą pewność siebie i większe zaufanie ze strony kolegów z boiska. W takim meczu ważne jest żeby nie nie narobić jakiegoś bigosu, tylko zagrać pewnie, i jeżeli natrafi się okazja, zrobić coś więcej. Myślę, że dostanie kolejne powołanie. Brawo! Jesteśmy dumni!
Ostrożny pewnie tak. Miał swoje zadanie w środku pola, tak jak w klubie… przerwać, podostrzyć jak trzeba i jak można dodać coś w ofensywie.
No niestety, eksperyment z zaskakującym ulubieńcem Probierzowi nie wypalił.
Dziczek grający przeciw piłkarzom z Wysp Owczych i Mołdawii był zagubiony, niepewny, niezdecydowany, nieporadny. I to trwale, konsekwentnie, od pierwszej do ostatniej minuty występów.
A właśnie kiedy cała repra gra piach, ty dostajesz najłatwiejszą szansę błysnąć na tym gównianym tle. I w obliczu takiej szansy Dziczek nawet nie spróbował zaistnieć na boisku. Pozostał na poziomie
uczestniczącego pałętania. Nie zostawił po sobie żadnych argumentów, że wobec silniejszych rywali pójdzie mu lepiej.
No cóż zawsze będzie mógł się pochwalić dwoma występami w reprezentacji. Dziczek z mistrzowskiego sezonu I teraz to dwaj różni piłkarze. Wtedy był nie do przejścia w defensywie i był bardziej pewny. Teraz mu brakuje pewności siebie.