Zdeterminowana Lechia Gdańsk pokonała Piasta Gliwice 3:1. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy podkreślili to dwoma bramki. W drugiej był moment, kiedy to goście dyktowali warunki nawet zdobyli bramkę, ale to było wszystko na co ich był stać w tym meczu.

Po bardzo słabym meczu z Koroną – Piast jechał do Gdańska, by szybko zmazać plamę, ale choć Lechia znajdowała się w strefie spadkowej, to właśnie gospodarze byli wskazywani jako faworyci tego pojedynku. Za nimi przemawiała determinacja i całkiem niezła gra w ostatnich meczach. Już początek tego spotkania zdawał się to potwierdzać. Gdańszczanie grali szybko, pomysłowo i już w 5 minucie objęli prowadzenie. Na bramkę Piasta z 25 metrów uderzył Żelizko, Plach odbił piłkę przed siebie, z czego skorzystał Bobcek, który mocnym uderzeniem z bliska otworzył wynik tego spotkania. Od dawno wiadomo, że szybko zdobyta bramka ustawia mecz i tak się stało, choć w 15 minucie gliwiczanie mieli wyborną sytuację na wyrównanie. Po kosmicznym zagraniu piętką Felixa – Rosołek wyszedł sam na sam, ale w swoim stylu zmarnował tę okazję, bo strzelił tak, że bramkarz Lechii odbił piłkę na róg. Potem, przez kilkanaście minut gliwiczanie przeważali i nawet oddali kilka strzałów, ale wszystkie przeszły nad lub obok bramki. Lechia przetrwał ten napór i od 30 minuty znów przejęła inicjatywę. Najpierw Chłań przedarł się w pole karne, po czym uderzył płasko, ale Plach nogami odbił piłkę. Po chwili efektowną przewrotką popisał się Wjunnyka, który w ten sposób próbował zagrywać w pole karne, nie wyczuli jednak koledzy jego intencji.

W 40 minucie katastrofalny błąd popełnił Munoz, który zagrał piłkę pod nogi rywala. Ten od razu prostopadłym zagraniem uruchomił Menę. Kolumbijczyk „ściągnął” do siebie Placha i podał do kolegi, a ten strzelił do pustaka. Gol ten jednak nie został uznany, bo Mena był na spalonym. Pięć minut później gospodarze prowadzili już 2:0. Wjunnyk poradził sobie z Munozem i po tym, jak urwał się też Czerwińskiemu, uderzył płasko między nogami wybiegającego z bramki Placha i tym samym przypieczętował dobrą, pierwszą połowę w wykonaniu broniącej się przed spadkiem Lechii.

Po tych pierwszych 45 minutach nie było w zasadzie przesłanek, że Piast będzie wstanie odrobić straty i wywieźć z Gdańsk choćby punkt. Gospodarze byli lepsi w każdym elemencie, a przede wszystkim pokazali większą wolę walki, czego zresztą wszyscy się spodziewali. W pierwszym meczu między tymi zespołami, gliwiczanie też przegrywali dwoma bramkami i zdołali doprowadzić do remisu i można by przypuszczać, że z takim nastawieniem wyjdą na drugą połowę, ale już bez Munoza, który został w szatni. Jego miejsce na boisku zajął Szczepański, ale on miał grać w pomocy, a na środku obrony obok Czerwińskiego ustawił się Drapiński. Pierwsze minuty drugiej połowy należały jednak do Lechii i gdyby nie interwencja Drapińskiego, gospodarze mieliby kolejną sytuację sam na sam. W 53 minucie Piast jednak wrócił do gry. Rzut wolny wykonywał Chrapek, głową strzelał Huk, a nie popisał się Weirauch, który z piłką wpadł do bramki i to jemu pewnie zaliczony zostanie gol samobójczy. Po zdobyciu gola gliwiczanie już na połowie rywala założyli wysoki pressing i dało to pożądany efekt. Gdańszczanie mieli ogromny problem, by przejąć piłkę. Po 60 minucie udało się jednak gospodarzom odzyskać inicjatywę. Dużo lepiej jednak od Munoza w obronie radził sobie Drapiński. W 66 minucie Aleksandar Vuković dokonał podwójnej zmiany. Na murawie pojawili się Gale i Tomasiewicz, a zeszli Jirka i Chrapek. Gospodarze robili jednak wrażenie, że będą już do końca bronić tej jednobramkowej przewagi. To Piast bowiem był prawie cały czas przy piłce, ale mieli gliwiczanie problem ze stworzeniem sobie sytuacji. W końcu trener Vuković rzucił do boju Piaseckiego, który zmienił Rosołka. W 79 minucie po przytomny zagraniu piętą Konstadinova piłka trafiła do Gale, ten strzelił, ale trafił w poprzeczkę. Tę sytuację możemy zakwalifikować jako zmarnowaną, a jak się nie wykorzystuje takich okazji, to traci się bramki. W 81 minucie gospodarze wyszli z wzorcową kontrą na końcu której Carenko technicznym strzałem podwyższył wynik na 3:1. To zniechęciło gliwiczan do gry, bo potem inicjatywę mieli już gospodarze. Na bramkę pilnowaną przez Placha strzelali Mena i Neugebauer. Jeszcze odpowiedział Tomasiewicz, ale żaden z tych strzałów nie zakończył się bramką. W 89 minucie Levi Pitan zadebiutował w barwach Piasta. Trudno jednak było oczekiwać, że zawodnik ten dokona jakiegoś cudu i w zasadzie chyba nawet nie dotknął piłki. Po trzech doliczonych minutach sędzia zakończył to spotkanie, które zakończyło się zasłużoną wygraną Lechii.

Arena Gdańsk – 06.04.2025, g. 14:45 –
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 3:1 (2:0)
Bramki:
1:0 – 8` Tomáš Bobček,
2:0 – 44` Bohdan Wjunnyk,
2:1 – 54` Szymon Weirauch (s)
3:1 – 82` Anton Carenko

Lechia: 1. Szymon Weirauch – 11. Dominik Piła, 44. Bujar Pllana, 3. Elias Olsson, 23. Miłosz Kałahur – 7. Camilo Mena (90, 33. Tomasz Wójtowicz), 8. Rifet Kapić (78, 17. Anton Carenko), 5. Iwan Żelizko, 9. Bohdan Wjunnyk (77, 21. Michał Głogowski), 30. Maksym Chłań – 89. Tomáš Bobček (52, 99. Tomasz Neugebauer).
W rezerwie: 81 Kacper Gutowski, 4 Andrei Chindris, 16 Louis D’Arrigo, 79 Kacper Sezonienko, 94 Loup-Diwan Gueho
Trener: John Carver

Piast: 26. František Plach – 5. Tomáš Huk (89, 15. Levis Pitan), 4. Jakub Czerwiński, 3. Miguel Muñoz (46, 30. Miłosz Szczepański), 29. Igor Drapiński – 2. Akim Zedadka, 6. Michał Chrapek (67, 20. Grzegorz Tomasiewicz), 96. Tihomir Kostadinov, 90. Erik Jirka (67, 11. Thierry Gale) – 39. Maciej Rosołek (72, 9. Fabian Piasecki), 7. Jorge Félix.
W rezerwie: Karol Szymański, Miguel Nobrega, Filip Karbowy, 22. Tomasz Mokwa,
Trener: Aleksandar Vuković