Jeżeli jakiś piłkarz próbuje zdyskredytować najlepszy okres w historii klubu, to ja mu współczuję. Z bólem serca stwierdzam, że Piotrek swoimi wypowiedziami obraża klub, któremu tyle zawdzięcza – mówi Waldemar Fornalik w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Po meczu z Kopenhagą Piotr Parzyszek opuścił Gliwice i przeniósł się do Włoch, a konkretnie do Frosinone Calcio. Klub z Okrzei na tym transferze zarobił pół miliona Euro. Napastnik natomiast dostał podwyżkę i możliwość gry w lepszej lidze. Wydawało się, że będzie tak jak przy poprzednich zagranicznych transferach zawodników Piasta, czyli niekończące się dziękowania jak to pięknie było przy Okrzei. Parzyszek zachował się jednak inaczej. Już w pierwszym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego podważył sposób prowadzenia treningów w gliwickim klubie.

– Włosi ogromną wagę przywiązują do przygotowania fizycznego, stąd tyle zajęć biegowych: i z piłką, i bez. Dużo czasu spędzamy też na siłowni. Nie chcę źle mówić o tym, co było w Piaście. Ale w pierwszym tygodniu biegałem na treningach Frosinone więcej niż przez dwa lata na treningach w Gliwicach – przyznał Parzyszek w rozmowie z Izabelą Koprowiak.

Ta wypowiedź mogłaby jeszcze zostać zaliczona do tych niefortunnych, ale napastnik kontynuował opowieść jak to to wygląda we jego nowym klubie, a jak wyglądało w starym.

– Po normalnym treningu miałem indywidualny: najpierw przez 10 minut interwały na rowerku stacjonarnym, potem przez kwadrans interwały na bieżni, następnie godzina na siłowni, po niej jeszcze sprinty ze zmianą kierunku, 6 minut po 30 sekund. Na koniec tego maratonu o mały włos nie zemdlałem. Gdyby takie zajęcia miał zrobić jakikolwiek piłkarz Piasta, to czułby się dokładnie tak, jak ja. Jestem o tym przekonany. Bo to są kompletnie inny zajęcia niż te, które mieliśmy w Gliwicach. Wszyscy się dziwili, że Dziczek potrzebował pół roku, by się przestawić. Mnie to absolutnie nie zaskakuje. Kiedy porównam to, jak trenowaliśmy w Piaście i zajęcia tutaj, to naprawdę jest inny świat. W Gliwicach zajęcia biegowe są rzadkością, nie ma takiej intensywności – powiedział.

Piotr Parzyszek w Piaście Gliwice występuje od 2018 roku, gdzie trafił z holenderskiego PEC Zwolle. Od momentu dołączenia do ekipy Waldemara Fornalika 27-letni napastnik rozegrał 83 spotkania, co ciekawe tylko jedno w pełnym wymiarze czasowym, w których strzelił 23 gole oraz zanotował siedem asyst.

Jest to pierwszy przypadek za kadencji Waldemara Fornalika, ale zawodnik tam otwarcie mówi o metodach treningowych stosowany przez sztab szkoleniowy Piasta Gliwice. Na reakcję Waldemara Fornalika nie trzeba było długo czekać. Również w wywiadzie udzielonym dla Przeglądu Sportowego trener Piasta w mocnych słowach odniósł się do wypowiedzi Parzyszka.

– Skoro zostałem wywołany do tablicy, muszę zabrać głos, choć wcześniej tego nie robiłem. Ja nawet nie wiem, jak odebrać te wszystkie zarzuty. Szukam najbardziej odpowiedniego określenia i każde wydaje mi się niewłaściwe. Jestem zdziwiony, zszokowany i rozczarowany, że piłkarz, którego w Piaście przywróciliśmy do żywych, bo wcześniej próbował sił w innych drużynach i nie za bardzo mu się powodziło, tak podsumował naszą dwuletnią współpracę. Trafił do klubu, który go odbudował, postawił na niego, stworzył mu idealne warunki do grania i dobrze go wynagradzał. A teraz podważa sukces, jaki wspólnie osiągnęliśmy. Bo jego słowa są podważaniem naszych sukcesów. Jeżeli tak źle trenowaliśmy, jak to przedstawia Parzyszek, to skąd mistrzostwo Polski, skąd potem trzecie miejsce? Zastanawiam się, czy drugoligowy włoski klub powinien być wyznacznikiem dobrego i skutecznego szkolenia. Proponuję poczekać pół roku, cały rok i dopiero wtedy sensownie ocenimy dokonania Piotra w nowej drużynie – grzmi na łamach portalu szkoleniowiec złotych i brązowych medalistów Polski.

W Piaście model szkolenia mocno się zmienił za kadencji Fornalika. Na oficjalnej stronie klubu w zakładce kadra/sztab szkoleniowy jest jedenaście nazwisk. Nie jest tez tajemnicą, że Waldemarowi Fornalikowi czasem podpowiada dyrektor sportowy – Bogdan Wilk. Zdaniem pierwszego trenera Parzyszek swoimi wypowiedziami obraził wszystkich tych ludzi.

– On swoimi wypowiedziami najbardziej ubliżył moim współpracownikom ze sztabu, którzy poświęcali mu godziny, dni i tygodnie, żeby w ogóle mógł grać na ligowym poziomie. Bo na początku był taki moment, że sprawa stanęła na ostrzu noża – czy Piotrek nadal będzie w Piaście, czy jednak to nie ma sensu. Wielokrotnie broniłem go przed negatywnymi komentarzami, argumentowałem, że z czasem osiągnie dobrą formę. Uspokajałem i mówiłem, że trzeba poczekać. Wytrzymaliśmy ciśnienie. To był proces, który z mojej strony wymagał przemyślanego planu i cierpliwości. I udało się, Piotr oczywiście na tym najwięcej skorzystał i był ważnym ogniwem w ustalonej układance, gdzie działały pewne automatyzmy. Niestety, teraz wykazał się co najmniej brakiem zdroworozsądkowego myślenia, skoro sugeruje, że treningi w Piaście działały na jego szkodę – argumentuje Fornalik.

Choć Parzyszek spędził przy Okrzei dwa lata, i grał prawie w każdym meczu tylko raz dotrwał do 90 minuty. Co ciekawe inni zawodnicy nie mieli z tym problemu, choć pokonywali podobną liczbę kilometrów. Jak to tłumaczy Fornalik?

– To tak samo, jakby biegacz przygotowujący się do startu w maratonie codziennie chciał przebiec maraton. Przecież to bzdura, nie tędy droga. Nasze metody treningowe wiele razy sprawiły, że piłkarze, którzy trafiali do drużyny, wcale nie z pierwszych stron gazet, byli w stanie się odbudować i zdobyli mistrzostwo Polski. Jeżeli jakiś piłkarz próbuje zdyskredytować najlepszy okres w historii klubu, to ja mu współczuję. Z bólem serca stwierdzam, że Piotrek swoimi wypowiedziami obraża klub, któremu tyle zawdzięcza.

Urodzony w Polsce, ale wychowany w holenderskich klubach zawodnik trenerowi się jednak nie skarżył.

– Tak było. Z tym, że Piotrek w pierwszym sezonie był inny, a w drugim po mistrzostwie inny. W ogóle wiele zmieniło się w szatni, ale nie chcę tego rozwijać. W każdym razie w pewnym momencie Piotrek – jak to mawia jeden z ze znanych trenerów – zaczął błądzić.

On ma wyraźne pretensje, że rok temu nie dostał zgody na odejście z klubu. Zaznacza, że wtedy Frosinone oferowało za niego aż 2 miliony euro.

Nie jest tajemnicą, że najbardziej na transferach zależy agentom, którzy żyją z prowizji. Rzadko się zdarza, ze treenrzy krytykują menadżerów zawodników. Waldemar Fornalik w mocnych słowach jednak ocenił sytuację z Parzyszkiem.

Po pierwsze, gdyby Włosi chcieli za niego zapłacić 2 miliony euro, to by zapłacili, bo właśnie taką miał klauzulę odstępnego i Piast nie mógłby go zatrzymać. Po drugie, nie może być tak, że piłkarze z ważnymi kontraktami próbują wpływać na politykę transferową klubu, bo chcą zarabiać więcej. Coraz bardziej oburzają mnie sytuacje, w których zawodnicy wymuszają zgodę na odejście. I mam świadomość, że za piłkarzami stoją ich agenci, dla nich transakcja to prowizja, dlatego dążą do niej wszystkimi sposobami. Rok temu nie chcieliśmy pozbywać się Piotra w sytuacji, gdy szykowaliśmy wzmocnienia na tę pozycję. I spełnił swoją rolę, był potrzebny – stwierdza Waldemar Fornalik

Cały wywiad z trenerem Piasta znajdziecie w Przeglądzie Sportowym i na Onet.pl (TUTAJ) .