Po powrocie do składu Damiana Zbozienia wydawało się, że linia obrony Piasta wreszcie zacznie funkcjonować jak należy. W meczu przeciwko Śląskowi Wrocław, Dariusz Trela tylko raz skapitulował. Jednak już w następnym spotkaniu, w którym Piast zmierzył się z Podbeskidziem, obrona popełniła mnóstwo błędów.  Jak w transie bronił jednak Trela, zapewniając sobie i kolegom komplet punktów.  W Kielcach fart opuścił bramkarza z Gliwic, a gospodarze na dodatek okazali się niezwykle skuteczni. Piast ma już 22 stracone bramki, tyle samo, co zajmujące ostatnie lokaty –  Podbeskidzie i GKS Bełchatów.

W żadnej jednak formacji w zespole Marcina Brosza nie zachodzą tak częste zmiany, jak w linii obrony. Trener Piasta  po każdym meczu w którym jego zespół straci kilka bramek, tłumaczy, że szuka odpowiedniego ustawienia i dlatego też dokonuje roszad. W tabeli opracowanej przez Ekstraklasa.net można zaobserwować jak w dotychczasowych spotkaniach grała linia obrony beniaminka.

Analiza ta niestety nie napawa optymizmem. Mimo tego, że w składzie Piasta jest aż 10 nominalnych obrońców, to okazuje się, że nie da się ustawić czwórki, która by ze sobą pograła dłużej.

Jak zauważa Ekstraklasa.net – najczęściej występującym zawodnikiem formacji defensywnych jest Damian Zbozień. Był on także z pewnością najlepszym i najrówniej grającym piłkarzem  Piasta. Wypożyczony z Legii  defensor jednak   już w zimie może  wrócić  do Warszawy, co z pewnością byłoby dużym osłabieniem gliwiczan. Na lewej stronie rundę rozpoczął Paweł Oleksy i w większości spotkań, to on biegał po tej stronie boiska. Z wyłączeniem jednak spotkań w których trener Brosz z sobie tylko wiadomych powodów postanowił postawić na Marokańczyka El Mehdi Sidqy, który okazał się niewypałem.

Najwięcej od początku sezonu było i jest kłopotów z zestawieniem środka obrony. Sezon zaczął Klepczyński ze Zbozieniem, ale po tym jak wypożyczony z Warszawy gracz przeszedł na prawą stronę, w środku zrobiła się dziura. Trener Brosz próbował różnych rozwiązań, a najczęściej w środku grali Klepczyński z Janem Polakiem. Jednak, gdy kontuzję wyleczył Hiszpan – Fernando Cuerda, to on wskoczył do składu w miejsce Klepczyńskiego. Od tej pory trwa nieustająca  arytmia w grze obronnej drużyny Piasta.

W uzupełnieniu tego artykułu trzeba jeszcze wyraźnie zaznaczyć, że nie tylko zawodnicy z formacji  obronnej są odpowiedzialni za neutralizowanie ataków  drużyn przeciwnych. Nie mniej ważną rolę w tym procesie odgrywają pomocnicy. W meczu z Koroną zabrakło m.in. Mariusza Zganiacza. Artis Lazdins długo jeszcze będzie musiał biegać po boiskach polskiej Ekstraklasy, zanim mu dorówna w grze destrukcyjnej. Boczni pomocnicy natomiast mają za zadanie napędzać tempo gry Piasta. Podgórski, Izvolt, czy Cicman, to bardzo ambitni piłkarze, ale to nie ludzie z żelaza.  Jeśli tak dużo grają do przodu, to czasem nie zdążą wrócić lub przytrafią im się błędy, które potem kosztują stratę bramki.

Opracowanie własne/Ekstraklasa.net