W ostatnich pięciu sezonach Rekord Bielsko Biała sięgał po tytuł mistrza Polski, zapewniając go sobie zazwyczaj na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek. W tej kampanii bielszczanie stracili ten tytuł w bezpośredniej konfrontacji z Piastem.
Gliwiczanie wygrali pewnie – bo 5:2, a jednym z bohaterów tego pojedynku był Mateusz Mrowiec. Pivot Piasta w tym meczu zaliczył asystę i sam zdobył gola. To był prawdziwy powrót „Mrówy” z poprzedniego sezonu w którym był postrachem bramkarzy wszystkich drużyn.
– Ja absolutnie nie czuje się bohaterem. Cała drużyna zasłużyła na to określenie. Wspólnie zdobyliśmy ten tytuł mistrza Polski. Ciężki mi opisać te emocje jakie mi w tym momencie towarzyszą. Jest radość, szczęście i długo ten wieczór będę jeszcze wspominał – powiedział zaraz po zakończonym spotkaniu z Rekordem futsalista Piasta.
W sporcie drużynowym jest tak, że wygrywa cała drużyna, ale w tym meczu jeszcze dwie asysty i trafienie zaliczył wychowanek Piasta – Sebastian Szadurski, a wynik tego spotkania także otworzył gliwiczanin – Dominik Śmiałkowski. Dla Mrowca jednak fakt sięgnięcia po złoty medal mistrzostw Polski przez drużynę z Areny nie jest niespodzianką.
– Od początku, jak tylko przyszedłem do Piasta wysoko sobie zawieszałem poprzeczkę. W poprzednim sezonie zdobyliśmy brązowy medal i był duży niedosyt. W tym sezonie już mamy ten złoty i jest mega radość z tego powodu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie sięgniemy po kolejne trofea – zapowiada 24-latek.
Po rundzie jesiennej nie zapowiadało się, że Piast zostanie mistrzem Polski, bo gliwiczanie przegrali dwa ostatnie mecze i to z drużynami z samej góry tabeli. Co się więc zmieniło zimą w zespole, że nie stracił nawet punktu w 14 meczach?
– W przerwie zimowej trener mocno skupił się na poprawieniu gry obronnej. Myślę, że można przyjąć, że to nam się w pełni udało, z przodu też zawsze coś wpadało i to jak widać po tabeli, dało efekt w postaci bardzo dobrej gry w tej rundzie i tytuł mistrza Polski – słusznie zauważa Mrowiec.
Nie można było sobie chyba wymarzyć lepszego scenariusza. Piast bowiem wywalczył złoto w bezpośredniej konfrontacji z obrońca tytułu mistrza Polski.
– Uczucie nie do opisania, tym bardziej, że nigdy nie udało się Piastowi i mi też wygrać z Rekordem, więc ta radość jest podwójna – zaznacza na koniec Mateusz Mrowiec.
Źródło piast.gliwice.pl/futsal
Foto: M. Duśko