Ze słoweńskiego piekła do polskiego raju – Joel Valencia

Jeszcze dwa lata temu o Joelu Valencii nikt w Polsce nie słyszał. Wychowanek Realu Saragossa był wówczas zawodnikiem FC Koper (Słowenia).

Gdy dopadły go kontuzje, klub zostawił go samemu sobie. Leczyć musiał się jednak na własną rękę w Hiszpanii. W klubie fizjoterapeuci nie przychodzili do pracy, bo nie dostawali wynagrodzenia. Nie płacono mu pensji, czasami nawet że nie miał gdzie spać, bo był wyrzucany z hotelu. Nic dziwnego, ze rozważał nawet porzucić piłkę, pójść na studia i zostać psychologiem sportowym.

Wypatrzył go Kamil Kogut ze skautingu Piasta Gliwice. Obserwował Ekwadorczyka głównie w meczach towarzyskich, ale mocno zabiegał, by trenerzy Piasta mu się przyglądnęli. Tak się stało, mimo że daleko mu było do szczytowej formy. Też powtarzały się problemy ze zdrowiem, ale dostrzegli w nim potencjał.

– Sam czułem się źle i nie byłem pewny siebie, a on zobaczył we mnie piłkarza. Walczył o mnie, a klub nam uwierzył. Dzięki niemu dostałem nową szansę, by pokazać, że potrafię grać – twierdzi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Latem 2017 roku trafił do Piasta. Na początku nie wydawało się, ze zostanie gwiazdą Lotto Ekstraklasy. Mnóstwo nieudanych dryblingów, strat, przegranych pojedynków jeden na jeden.  Z czasem jednak czuł się coraz pewniej na polskich boiskach, a w tym sezonie filigranowy pomocnik stał się prawdziwą gwiazdą ligi. Wprawdzie liczby nie wskazują na to, ale pewnie tego tytułu mistrzowskiego by nie było bez niego w składzie.

– Nie do końca to do mnie dociera co się stało. Nadal trudno mi w to uwierzyć. Cieszymy się, świętujemy, ale pewnie dopiero po czasie uświadomimy sobie naprawdę, co się wydarzyło – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym wychowanek Realu Saragossy.

Mistrzostwo Polski to nagroda drużynowa, ale tytuł najlepszego piłkarza Lotto Ekstraklasy to już wyróżnienie indywidualne, mające ogromne konsekwencje w pozytywnym tego znaczeniu dla klubu i piłkarza.

– Co do nagrody, to jest ona dla wszystkich moich kolegów. Zasłużyliśmy na nią wspólnie, a ja prędzej wyróżniłbym nominowanego Aleksandara Sedlara. Rozegrał doskonały sezon i wiele razy nas ratował – skromnie mówi Valencia. .

Waldemar Fornalik w przypadku Ekwadorczyka był bardzo konsekwentny. Szukał mu tez optymalnej pozycji na boisku. W końcu wyszło, że najlepiej czuje się przyczajony za plecami napastnika, ale też dobrze sobie radził na obu skrzydłach. Piłkarz nie ukrywa, ze jest za to mu wdzięczny, ale też chwali w zasadzie cały klub.

– Zdecydowanie, dlatego tym bardziej muszę podziękować klubowi, trenerom i wszystkim w Piaście, że dali mi szansę. Pozwolili uwierzyć w siebie i zaufali. Bez nich nie byłoby tego sukcesu. Jeszcze nigdy tyle osób nie prosiło mnie o wspólne zdjęcia, nie gratulowało, bawię się chwilą. Ale nie byłbym tak silny bez tych chłopaków – przyznaje

Wszyscy zawodnicy podkreślają, że kluczem do sukcesu był atmosfera w szatni i poza nią.  Piłkarze nie mieli siebie dość, choć spędzają razme więcej czasu niż  ż partnerkami czy żonami.

– I trochę tak jest, bo chociaż widujemy się cały sezon na treningach i w szatni każdego dnia, to jeszcze spotykamy się wspólnie na gruncie prywatnym. Chodzimy razem na obiady, spędzamy czas z rodzinami. Nawet teraz jedziemy z grupą zawodników na wspólne wakacje na Ibizę, co pokazuje, że nie mamy siebie dość. Potem jeszcze jadę do Danii, żeby poznać rodzinę i kraj Mikkela Kirkeskova. Nawiązały się mistrzowskie przyjaźnie zdradza Ekwadorczyk

Po tak udanym sezonie nie tylko Valencia może dostać propozycję gry w innym klubie. Z drugiej strony perspektywa gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a może nawet coś więcej, to silny bodziec, by zostać w Gliwicach.

– Na pewno każdy interesuje się zawodnikami Piasta, bo pokazali, że są w stanie pracować na rzecz zespołu, atrakcyjnie grać w piłkę i wytrzymywać presję w trudnych momentach. 12 czerwca zaczynamy przygotowania do kolejnej wielkiej misji i wtedy mam w planach stawić się z wielkimi chęciami na treningu. Zresztą od Piasta nie zamierzam odpoczywać, mamy krótkie urlopy, ale będziemy się czuli, jakby sezon się nie kończył, bo spędzimy je wspólnie kończy Joel Valencia.

Ekwadorczyk ma ważny kontrakt z Piastem jeszcze przez dwa lata. Ewentualny chętny nabywca musiałby wyłożyć za niego co najmniej pół miliona Euro. Wszystko jednak wskazuje na to, że zostanie przy Okrzei.

Opracowanie: piast.gliwice.pl/Przegląd Sportowy

2 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Piast1945

Joel wg jest piłkarzem który poczynił największy postęp w stosunku do poprzedniego sezonu.Pół miliona to duuuża promocja, po w miarę udanych występach w pucharach cena może być zdecydowanie wyższa.

Grzegorz77

Oby został. Bez niego to nie będzie ten Piast co w tym sezonie. Jest częścią całej tej ciekawej składanki drużyny