Lechia – Piast, Fornalik i Stokowiec o meczu

Już w pierwszej kolejce rundy finałowej doszło do meczu, który mógł zupełnie odwróci losy gry o mistrzostwo Polski i tak też się stało.

Wygrana Piasta wprawdzie jeszcze nie pozbawiła gdańszczan szans na tytuł, ale mocno skomplikowała im sprawę, a przede wszystkim ucieszyła kibiców i zawodników Legii. Jeśli stołeczna drużyna choćby remisuje z Cracovią, wskoczy na pierwsze miejsce, którego może już nie oddać do końca sezonu. Z wygranej oczywiście też cieszą się fani Piasta. Orły z Okrzei bowiem zrobiły kolejny krok do medalu mistrzostw Polski. Dodajmy, że była to pierwsza porażka Lechii w tym sezonie na własnym stadionie.

Waldemar Fornalik (Piast):
– Każdy patrzy na statystyki i od tego się nie ucieknie. Parę lat funkcjonuję w piłce i wiem, że przychodzi moment, że każda seria się kończy. Wygraliśmy w bardzo dobrym momencie dla nas. Teraz przed nami dwa mecze u siebie i to też podbuduje morale drużyny.
– Mieliśmy w pamięci poprzedni mecz w Gdańsku, gdzie graliśmy dobrą piłkę, ale nie wpadała ona do bramki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jak zagramy podobnie, będzie niesmak. Ważne było zdobycie pierwszej bramki i ta sztuka nam się udała. Wiedzieliśmy, że nie możemy być nieskonsolidowani w działaniach. Przy naszej przewadze, Lechia była bardzo zdeterminowana. Gdańszczanie rzucili wszystkie siły jakie mieli i było nerwowo. Najważniejsze, że wygraliśmy – może nie po efektownym meczu, ale jesteśmy bardziej zadowoleni niż wtedy.
Piotr Parzyszek. – On sam sobie wytwarza presję określając ile chce strzelić bramek w sezonie. To może spowodować blokadę. Na treningach strzela bramki i dobrze dogrywa kolegom. W ostatnim meczu nie strzelił, teraz zdobył bramkę w najbardziej odpowiednim momencie – podsumował trener Piasta Gliwice.

Piotr Stokowiec (Lechia):
– Nie tak sobie wyobrażaliśmy te święta. Ten mecz, szczególnie w I połowie, nie był pod naszą kontrolą tak, jak byśmy chcieli. Popełnialiśmy za dużo prostych błędów i pozbywaliśmy się piłki. Graliśmy niedokładnie i presja nas przygniotła. W drugiej połowie grając jednego zawodnika mniej zdecydowaliśmy się na inny wariant grania. Mimo trzech dogodnych sytuacji, piłka nie znalazła drogi do siatki i tak się skończyło. To dla nas gorzka pigułka. Ja jestem optymistycznie nastawiony do tego co nas czeka, choć jestem wkurzony i zły. Powinniśmy cały mecz grać z taką determinacją jak w drugiej połowie. Piastowi gratuluję tego, z czego my słynęliśmy – wyrachowania. My przegraliśmy bitwę, ale jest wiele do wygrania. Sportowa złość pomoże nam w tym, by wykrzesać w końcówce sezonu jeszcze więcej emocji, które pozwolą grać przynajmniej tak, jak w drugiej połowie – ocenił Piotr Stokowiec, szkoleniowiec Lechii Gdańsk.
Dla nas bycie liderem to ciągle nowe doświadczenie, ale stać nas na to by dominować i grać. Było za dużo niedokładności, ale w drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać mimo zawodnika mniej. Musieliśmy się ratować roszadami po czerwonej kartce, ale druga połowa napawa optymizmem. Zwycięstwo było w zasięgu ręki i granie o najwyższe cele też w nim jest.

Jarek nie jest brutalnym zawodnikiem. Te faule były poprzedzone faulami w drugą stronę, choć uważam, że sędzia bardzo dobrze prowadził zawody. Była u nas nerwowość, choćby przy bramce Parzyszka. Nie spodziewajmy się, że Lechia to zespół gotowy, który będzie dominował i zmiecie wszystkich. Nie widzę symptomów by panikować. Mecze prawdy przed nami.

Źródło piast.gliwice.pl/PAP

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Johnrx6

A ileż to bramek chce Parzyszek strzelić w sezonie?