Do rekordu jeszcze trochę brakuje

Po ostatniej wygranej niektóre media podały informację, że Piast pobił rekord wygranych z rzędu w Ekstraklasie, a nawet że jest to najlepszy sezon w historii występów na najwyższym poziomie.

Choć drużyna przysparza sobie i kibicom ostatnio dużo radości, to jednak do rekordu wygranych brakuje jeszcze jednego zwycięstwa. W sezonie 2015/16 również niebiesko-czerwoni zanotowali serię pięciu wygranych z rzędu. Było między 3 a 7 kolejką.

W tej pamiętnej kampanii w której gliwiczanie ostatecznie sięgnęli po wicemistrzostwo Polski, po 26 kolejkach na koncie Piasta było 51. punktów, a składało się na to 15. zwycięstw 6. remisów i 5. porażek. Obecnie podopieczni Waldemara Fornalika zgromadzili 46. punktów, wygrywając przy 13. spotkań, 7. remisując i 6. przegrywając. Natomiast stosunek goli jest podobny. W sezonie 2015/16 o tej porze na koncie drużyny z Okrzei było 42. strzelone i 29. straconych bramek. Obecnie ten stosunek wynosi 40-25.

Różnica polega też w sposobie gry. Siła ówczesnego Piasta tkwiła w kapitalnej postawie w pomocy Kamila Vacka, super asystenta Patrika Mraza i skuteczności Martina Nespora oraz Josipa Barisiacia. Ta czwórka  zdobyła wówczas 30 bramek i miała 28 asyst! Najwięcej bezpośrednich podań zaliczył Mraz – 14.

Na ten moment najwięcej trafień mają Parzyszek, Valencia po 5.  Zarówno gole jak i asysty teraz rozkładają się bardziej równomiernie, co sugeruje że Piast nie opiera się aktualnie na indywidualnościach, ale bardzo solidnej i konsekwentnej grze zespołowej. W myśl zasady, że cel uświęca środki, nie ma znaczenia w jaki sposób zespół wygrywa kolejne mecze i pnie się w górę tabeli. Liczy się końcowy wynik, a na ten moment gliwiczanie mają nawet realne szanse na tytuł mistrzowski, a bardzo duże na obronienie trzeciego miejsca, które obecnie zajmują.

W myśl kolejnego przysłowia, że apetyt rośnie w miarę  jedzenia, pewnie i wszystkim  sympatykom drużyny z Okrzei, po kompletnie nieudanym poprzednim sezonie teraz wyobraźnia podpowiada – medal. Piłkarze na razie jednym głosem mówią, że najważniejszy jest najbliższy mecz. I rzeczywiście – stracie z Lechią Gdańsk zapowiada się jako szlagier tej części sezonu.

Opracowanie: piast.gliwice.pl

 

7 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
orion

Ja już nie mogę się doczekać meczu z Lechią.Cutcher a kibicuj tam komu trzeba.Nawet dzisiejszy meczyk kadry mało mnie interesuje bo po mundialu mam tych panów w głębokim poważaniu.Od kilku naszych zawodników te gwiazdory mogły by się nauczyć pokory wobec życia i kibiców.

john1

Popieram

Catcher

Spokojna głowa, jest tylko jedna drużyna, której mogę kibicować. A na czemu oczywiście będę. A tak przy okazji, nie żebym się czepiał, ale moja ksywka to „Catcher”. Pozdroofko 🙂

Catcher

Miało być na meczu

Piast1945

No tak, im dalej w las tym więcej drzew, teraz każdy mecz, zdobyty punkt może zdecydować o pozycji medalowej lub nie, presja na drużynę będzie coraz większa, oby to wytrzymali. Co do kadry też mnie to jakoś specjalnie nie kreci, po prostu mam wrażenie, że stworzyło się tam takie zamknięte kółko wzajemnej adoracji które bawi się we własnym gronie

orion

Dodam jeszcze że panowie gwiazdorzy pojechali na najważniejszy turniej w życiu jak na festyn.Pełni pychy zarozumialstwa i samozadowolenia.Z trenerem który przestał to ogarniać bo bardziej kręciły go reklamy parówek.O formie sportowej nikt tam nie pamiętał może jacyś młodzi którzy i tak nie mieli szansy na grę.Jak będzie nowe pokolenie to pewnie miłość do kadry wróci.Teraz nie jara mnie to.

Professor G

ale za to nie ma presji – to może jednak jeszcze w górę! niech drżą raczej w klubach, które „muszą” być na pudle.