Piast ostatnio przypomina rozpędzony taran, który po kolei w mniejszym lub większym wymiarze demoluje kolejnych przeciwników, choć ci robią co mogą, aby zatrzymać jedenastkę z Okrzei.
Miedź próbowała, ale nie dała rady. Goście postawili na defensywę. Legniczanie bronili się prawie całym zespołem na swojej połowie, ale i tak gliwiczanie znaleźli na nich sposób.
– Zawodnicy Miedzi bardzo mądrze się ustawiali. Zmusili nas do gry solidnej gry w ataku pozycyjny. Dawali nam sporo miejsca, ale w tej dalszej części połowy. Musieliśmy czekać i próbować zmuszać ich do błędów. Niewiele jednak tych sytuacji sobie stworzyliśmy. Nasze dośrodkowania nie kończyły się nawet strzałami, aż do pięknego, prostopadłego podania Kuby Czerwińskiego na wychodzącego Piotra, który idealnie zgrał do Felixa. To otworzyło mecz i ułatwiło nam zdobycie drugiego gola – analizuje Marcin Pietrowski.
Zwycięstwa windują drużynę w tabeli. Gliwiczanie z góry już patrzą choćby na Jagiellonię, która jeszcze kilka tygodni wstecz wydawała się być poza zasięgiem. Daleko w tyle został też mocny Lech, czy bardzo solidna ostatnio Cracovia.
– Chcieliśmy jak najszybciej zamknąć temat gry w grupie mistrzowskiej, bo matematycznie jeszcze była taka możliwość, że z niej wypadniemy. Na pewno milej się patrzy w tabelę, gdy się widzi tyle punktów i jakie miejsce się zajmuje, ale nie oglądamy się na inne zespoły. Ta lokata to nasza zasługa, a nie słabości rywali – podkreśla „Pietro”.
Godne podkreślenia jest też to, że Piast wygrał bez Joela Valencii, który w poprzednich meczach był motorem napędowym zespołu.
– Wszyscy wiemy jaką wartość ma Joel jak jest w formie, ale myślę, że z Badim też to dobrze wyglądało – zauważa.
Po przerwie Piast zmierzy się z prowadzącą w tabeli Lechią. Ewentualne zwycięstwo zmniejszy stratę do tej drużyny do czterech punktów. Porażka raczej sprawi, że do odrobienia będzie 10 punktów a to raczej będzie już niemożliwe.
– Ten mecz rzeczywiście pokaże czy możemy się włączyć do gry o coś fajnego czy będziemy cały czas patrzeć za siebie. Jesteśmy w dobrej dyspozycji więc też możemy ze spokojną głową podejść do tego spotkania – ocenia wychowanek Lechii.
Na ten moment można tylko żałować, że jest przerwa, bo z marszu może byłoby łatwiej ograć gdańszczan.
– Z tego powodu może i trochę szkoda, ale wiemy jak pracować i kiedy trzeba trochę odpocząć. Myślę, że rozsądnie ten czas wykorzystamy – przekonuje na koniec Marcin Pietrowski.
Źródło: piast.gliwice.pl
Foto: M. Willner
Odkąd Pietro wskoczył do składu Piast wygrał wszystkie mecze a drużyna idzie jak T 34.Cos zaskoczyło a Marcin się do tego przyczynił.Wogole to chyba jest najlepszy transfer Piasta ostatnich lat patrząc tak długofalowo.Bo już Nespor z Vackiem byli u nas za krótko żeby tak napisać.