Michał Grecz wrócił do gry

Michał Grecz jest wychowankiem Clearexu Chorzów, czyli drużyną z którą Piast zmierzy się w najbliższą sobotę.

W poprzednim sezonie jednak Grecz był zawodnikiem  GAF Gliwice i grając dla tego klubu nabawił się poważnej kontuzji kolana. Proces rehabilitacji trwał długo, bo prawie 12 miesięcy, ale zawodnik nie tylko jest już do dyspozycji trenera, ale wrócił  do gry o ligowe punkty. W minioną sobotę kibice mogli go oglądać na boisku z nr 20.

– Bardzo się cieszę, że w końcu znalazłem się w składzie, a nawet miałem okazje wybiec na boisko. Jeśli dobrze pamiętam, to ostatni raz zagrałem  w meczu ligowym rok temu, jeszcze w barwach GAF-u. Wprawdzie miałem już  okazje wystąpić  w Pucharze Polski z Novą, ale ligowy mecz to jednak zupełnie co  innego – stwierdza Grecz.

Faworytem sobotniego starcia byli gliwiczanie, nie tylko  z racji zajmowanego miejsca w tabeli. Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej Piast pokonał AZS UŚ Katowice 5:0. Ten ostatni pojedynek zakończył się jednak remis 1:1.

– Jest niedosyt, no nie ukrywam, że liczyliśmy na więcej, ale ten jeden punkt może być bardzo ważny na koniec rundy. Trzeba więc podejść do tego remisu z pokorą, bo  odzwierciedlający przebieg tego meczu. Wynik do końca nie był ustalony. Oba zespoły mogły jeszcze przechylić szalę na swoją korzyść, ja też mogłem zakończyć ten mecz golem, ale piłka przeleciała mi pod nogami, szkoda – komentuje zawodnik.

W tym spotkaniu zespół poprowadził Jacek Podgórski, który przejął pałeczkę od Sebastiana Wiewióry. Nie był to jednak debiut „Kolby”  w roli pierwszego trenera. Wcześniej miał okazje samodzielnie już poprowadzić drużynę w meczu z FC Toruń. Tamten pojedynek zakończył się także remisem, ale 2:2.

– Graliśmy u siebie, więc założenia były takie, że to my będziemy rozgrywać piłkę i mieć inicjatywę,  niestety nie zawsze to wychodziło. Nie mieliśmy też super dnia, ale  też nie można powiedzieć, że to był zły mecz w naszym wykonaniu – stwierdza Grecz.

Wynik tego spotkania  został ustalony do przerwy, bo po przerwie gole już nie padły, za to nie zabrakło emocji.

– Nie mieliśmy nic do stracenia, a dużo do zyskania.  W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie, że nie wolno nam odpuszczać żadnej piłki, że gramy do końca, ale nie udało się  strzelić tego zwycięskiego gola – podsumowuje rozgrywający Piasta.

źródło: Piast Gliwice – Futsal

 

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze