W minioną sobotę do Gliwic zawitała drużyna AZS UW Warszawa. Trenerem tego zespołu jest Maciej Karczyński, który w czerwcu br. został wybrany na prezesa Futsal Ekstraklasa S.A.
Była więc okazja, aby porozmawiać z szefem spółki zarządzającej rozgrywkami popularnej „halówki”.
Red.- Panie prezesie da się łączyć te dwie funkcje, trenera i prezesa?
Maciej Karczyński – Uważam te pytanie za trochę prowokujące. Poprzedni prezes – Janusz Szymura – zarządzał klubem sportowym Rekord i dużą, prywatną firmą i jednocześnie szefował Futsal Ekstraklasą, świetnie sobie radząc. Myślę, że pełnienie tych dwóch funkcji w niczym nie przeszkadza. Ja kocham Futsal, ten sport jest w moim sercu i fajnie, że mogę się realizować na kilku płaszczyznach. Co do zespołu, to jesteśmy drużyną amatorską (AZS UW Warszawa), gramy dla przyjemności i mogę sobie pozwolić na to, aby weekendy spędzać z chłopakami na trenowaniu czy rozgrywanie spotkań, a resztę czasu poświęcam Spółce.
Red.- Futsal w Polsce cały czas pozostaje w cieniu w piłki „trawiastej”. Raczej nie uda się tego zmienić, ale skoro podjął się pan tego zadania, to pewnie będzie przynajmniej próbował?
M.K. – Byłem prezesem i zawodnikiem Pogoni 04 Szczecin, jestem trenerem. Nabyte doświadczenie w zarządzaniu, znajomość szatni, parkietów, chciałbym przełożyć na wprowadzenie Futsalu na wyższy poziom. Moje motto brzmi – To nie Karczyński jest najważniejszy. Chcę kontynuować to co robili moi poprzednicy, ale też jednocześnie iść do przodu.
Red. – Miałby pan łatwiejsze zadanie, gdyby śladem Pogoni Szczecin i Piasta Gliwice poszły inne klubu z piłki trawiastej i tworzyły pod znaną marka drużyny futsalowe.
M.K. – Dlatego w tym sezonie będę mocno trzymał kciuki za Piasta, bo uważam, że to co zdarzyło się w Gliwicach, jest wzorem do naśladowania. Bardzo mi się ten projekt podoba. Mamy w Futsal Ekstraklasie – Pogoń 04 Szczecin, wcześniej była Wisła Kraków, teraz jest Piast. W tym kierunku powinny iść kluby, zbliżać się do trawiastej piłki. Nie ma się co oszukiwać, sami nie damy radę wypromować futsalu na taki poziom, jak ma to miejsce w dużej piłce.
– Red. Ma pan już za sobą pierwszy, poważny sukces, jakim było przekonanie telewizji publicznej, aby chciała pokazywać mecze Futsal Ekstraklasy.
– M.K. Fajnie, że będą transmisje w telewizji publicznej, bo takimi małymi kroczkami to najszybciej wbrew pozorom można dojść do celu. Nie mniej jednak całe środowisko musi pracować nad tym, aby futsal nie był dyscypliną niszową. Użyję tu porównania. Dostaliśmy nowego mercedesa. teraz musimy do niego wsiąść i właściwie go użytkować. Każdy prezes, trener czy zawodnik. Chodzi bowiem o to, aby za pół roku nie okazało się, że nadmuchaliśmy balon, a nikt futsalu nie ogląda, że mecze są nudne, a na trybunach są pustki. Róbmy więc wspólnie wszystko, aby tak się nie stało.
Red. – Oprócz transmisji już za pana kadencji nastąpiła zmiana formuły rozgrywek, co jest chwalone przez całe środowisko. Tu też poszliście w ślady piłki „trawiastej”.
M.K. – Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł. Nie będzie już meczów o nic. Po rundzie zasadniczej i podziale punktów nawet ostatnia drużyna jeszcze będzie mogła walczyć o utrzymanie, a pierwsza nie będzie pewna zdobycia tytułu. Myślę, że polskiemu futsalowi właśnie tego brakowało, aby każdy mecz był pod presją o coś, co przełoży się na emocje u kibiców i chęć przychodzenia na halę.
Red. – Porozmawiajmy teraz o Piaście. Jak ocenia pan sobotni sparing, już jako trener AZS UW Warszawa?
M.K. – To był dla nas bardzo wartościowy mecz kontrolny z kilku względów. Graliśmy przeciwko Piastowi Gliwice, a więc marce znanej z dużego boisko, drużynie, która występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej, na ekstraklasowym parkiecie. Przyjechaliśmy tu także zdobywać doświadczenia, aby za rok wrócić na Śląsk, który jest kolebką futsalu, już jako ekstraklasowa drużyna. Wychodzę z założenia, że należy grać z silniejszymi, by móc się uczyć. Nie sztuka bowiem jest dobierać sobie łatwych rywali – po to, by mieć satysfakcje z wygranych. Zresztą myślę, że trenerzy Piasta też byli zadowoleni, bo tanio skóry nie sprzedaliśmy. Pokazaliśmy trochę swojego charakteru, a drugą połowę nawet wygraliśmy 2:1.
Red. – Przegraliście jednak cały mecz 2:4
M.K.- Piast był zespołem dojrzalszym i lepszym, to nie podlega dyskusji, Nie oznacza to jednak, że moi zawodnicy stanęli na parkiecie i czekali co zrobią gliwiczanie. Było wręcz przeciwnie, postawiliśmy się im.
Red. – Jak ocenia pan szanse Piasta w Futsal Ekstraklasie?
M.K. Myślę, że weryfikuje to boisko, bo jednak jest to coś zupełnie nowego. Ta drużyna powstała z połączenia dwóch klubów, doszli też zawodnicy z zewnątrz. Myślę jednak, że pierwsza szóstka jest w zasięgu Piasta. Natomiast czas powinien pracować na korzyść tej drużyny. Zawodnicy z czasem na pewno nabiorą doświadczenia, będą się zgrywać, a trenerzy z meczu na mecz będą mądrzejsi. Jeśli uda im się awansować do pierwszej szóstki, to nie wykluczam, że powalczą o medale.
Red. – A kto zostanie Mistrzem Polski?
M.K. – Pretendentów jest na pewno kilku. Bardzo mocny w tym sezonie jest Rekord Bielsko Biała. Gatta Zduńska Wola, która będzie bronić tytułu też się nie osłabiła, a wręcz przeciwnie. Również Pogoń 04 Szczecin ma chrapkę na złoto. Poważnie wzmocnił się Clearex. Tej drużynie zresztą też i ja będę kibicował, bo jest ikoną tego polskiego futsalu i też rozpoznawalna marką. Sport ma jednak to do siebie, że może ktoś inny pogodzi te kluby, zobaczymy – na pewno będzie to ciekawy sezon…
Red. Dziękuję za rozmowę.
źrodło: Piast Gliwice – Futsal
Foto: futsalekstraklasa.pl