Zdecydowana, a wręcz nerwowa reakcja właścicieli klubu Piast S.A. na wpłynięcie oferty o zakup pakietu większościowego akcji zmotywowała mnie do przeanalizowania przyczyn takiego zachowania. Wiele wskazuje na to, ze Gmina nie chce rozmawiać o sprzedaży, bo klub ma deficyt i najpierw trzeba doprowadzić do jego oddłużenia. Wszczęcie rozmów z potencjalnym inwestorem będzie równoważne z ujawnieniem faktycznego stanu finansów klubu. Dlaczego sądzę, ze Piast ma długi i że będzie zwlekał ze zbyciem akcji, aż rozwiąże ten problem? – wyjaśniam w dalszej części tekstu
Skąd wzięły się koszty
Rozpoczęcie budowy nowego stadionu zmusiło władze Piasta do przenosin do Wodzisławia. Całą rundę wiosenną drużyna tam rozgrywała mecze w roli gospodarza. Klub ponosił z tego tytuły spore koszty (wynajem stadionu, opłata za ochronę, przedmeczowe zgrupowania). Wpływy z biletów natomiast były symboliczne. Utrzymanie zarządu klubu, 30 osobowej drużyny, pracowników administracji etc też stanowi wydatki.
Już w maju było wiadomo, że atak na Ekstraklasę będzie nieudany. Spodziewane profity z tytułu praw medialnych nie można było więc zaliczać na poczet przyszłych wpływów. W czerwcu rozwiązano sporą liczbę kontraktów za porozumieniem stron, a to oznacza, że trzeba było zapłacić odchodzącym zawodnikom, co najmniej kilkumiesięczne odprawy. Opóźniło się też oddanie do użytku nowego stadionu. Klub nie miał więc wpływów, a miał wydatki. Jesienią wszystkie mecze rozgrywano na wyjazdach. Kosztowało to mniej niż wynajęcie stadionu, ale to też spore obciążenie.
Ile klub mógł zarobić?
Po stronie wpływów możemy zaliczyć dotację miejską w wysokości niecałych 900 tys. zł. (informacja z strony Urzędu Miasta). Pod koniec rundy z rozegranych trzech spotkań na nowym obiekcie wpłynęło licząc średnio po 10 zł za bilet – 250 tys. zł. Doliczając do tego drobnych sponsorów, daje nam sumę wpływów 1,5 do 2 mln zł. Nie trzeba specjalnie się wysilać w liczeniu, aby domyślić się, że koszty były co najmniej dwukrotnie większe.
Z czego więc żył Piast?
Z klubu nie napływały sygnały o nieterminowych wypłatach czy nie regulowaniu zobowiązań. Z pustego jednak i Salomon nie naleje. Nietrudno się więc domyśleć, że klub, aby funkcjonować musiał pożyczać. W takiej sytuacji końcowy bilans finansowy musi być niekorzystny dla Piast S.A.
Dlaczego władze nie chcą sprzedać akcji?
Potencjalny inwestor, obojętnie kto to będzie i ile zaoferuje, zacznie od sprawdzenia ksiąg rachunkowych. Jeśli będzie deficyt, to wartość klubu zdecydowanie zmaleje, albo nawet wręcz odstraszy inwestora. Pan prezydent Gliwic – Zygmunt Frankiewicz powiedział, że o ewentualnym zbyciu udziałów można rozmawiać najwcześniej za rok, jak ”ustabilizuje” się marka „Piast”. Tyle czasu pewnie właściciele Spółki potrzebują na spłatę długów i doprowadzenie do sytuacji, kiedy w papierach bilans zysków i strat będzie zerowy lub dodatni.
Wpływy z biletów czy reklam na nowym stadionie nie załatwią jednak sprawy. Dotacja na sport kwalifikowany też problemu nie rozwiąże, a jej przyznanie to dość długa procedura i wymaga zgody Rady Miejskiej.
Jakie wyjście ma Gmina Gliwice, by oddłużyć Piasta bez zewnętrznego inwestora?
W moim odczuciu tylko jedno – podnieś kapitał akcyjny. Już raz ten mechanizm został w przypadku Piasta zastosowany.
Jak to się robi?
Wysokość kapitału może zostać podwyższona uchwałą Walnego Zgromadzenia. Podwyższenie jednak zawsze wymaga zmiany statutu. (kilka dni temu odbyło się Nadzwyczajne Walne Zebranie Akcjonariuszy Piasta S.A. i dokonano zmian w statucie, potwierdziło prezes klubu). Jeśli tak decyzja zapadnie, to mogą zostać wyemitowane akcje, które obejmie Gmina Gliwice. Na to prezydent nie potrzebuje zgody Rady Miasta i są to działania zgodne z prawem.
Ile potrzeba?
Aby Piast wyszedł na prostą potrzeba pewnie kwoty 4-5 mln złoty. Tak suma pozwoli uregulować zadłużenie i zapewnić byt klubowi na najbliższe pół roku. Władze pewnie liczą, że Piast awansuje do Ekstraklasy. Wtedy pojawią się środki za prawa do transmisji telewizyjnych, od sponsora tytularnego, większy wpływy ze sprzedaży biletów itd. Za rok więc klub powinien stanąć na nogach i będzie można myśleć o zbyciu większości akcji.
Dowody?
Z Okrzei dopływa wiele sygnałów, że wkrótce mogą się tam pojawić spore pieniądze. Zapowiedziano wyjazd na zgrupowanie do Hiszpanii (to kosztuje), Zaproszenie znanego klubu Getafe do Gliwic. Mówi się o wzmocnieniach z półwyspu Iberyjskiego. Sprowadzonym zawodnikom nie tylko trzeba zapłacić więcej niż polskim piłkarzom, ale zapewnić np. mieszkanie. Utrzymanie nowego stadionu to też nie mały wydatek.
Podsumowanie
Kolejne wpompowanie do klubu milionów wydaje się więc nie uniknione. Zapłacą za to oczywiście wszyscy gliwiczanie, bez względu czy kibicują Piastowi, Górnikowi, czy nie interesują się piłką. Tak jak pisze wyżej, nie jest to pierwszy poważny zastrzyk finansowy i może nie być ostatni, jeśli nie uda się wywalczyć awansu do Ekstraklasy. Podwyższenie kapitału akcyjnego spowoduje oczywiście kolejny wzrost wartości Spółki, czyli jej cenę nabycia.
O tym czy moje przypuszczenia podążają w prawidłowym kierunku, przekonamy się już niebawem. Piast S.A. jest spółka publiczną. Jej finanse nie są tajne, a wszystkie zmiany w statucie oraz bilans finansowy musi zostać złożony do KRS. Tam może z nim zapoznać się każdy obywatel – ja sprawdzę.
Grzegorz Muzia