Pavol Cicman w poprzednich meczach wystawiany był głównie na prawej pomocy. Na skrzydle zawodnik ten jednak czuje się jak chart na długim łańcuchu. Może biegać, ale nie przekłada się to na gole i asysty. Po dłuższej przerwie w meczu Polonią Słowak znów zagrał w ataku i od razu było widać, że odżył. To jemu w dużej mierze Piast zawdzięcza niedzielną wygraną – Bez przesady, nie jestem bohaterem, jest nim cała drużyna, bo razem wygraliśmy ten mecz – skromnie o swoim występie mówi Cicman.
Spotkanie to mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby gliwiczanie szybko strzelili gola. Tradycją jednak na nowym stadionie stało się już, że to goście otwierają wynik – To prawda, mamy sytuacje już w pierwszych minutach. Ja sam miałem okazję, ale nie wpadło, a potem zaczęły się kłopoty – przytakuje Słowak.
Tym problem w starciu z Polonią była bramka zdobyta przez najmłodszego na boisku zawodnika – Jakuba Świerczoka – Dostajemy z kontry gola. Po raz kolejny trzeba gonić wynik. Chwała chłopakom, że dali radę.
Cicman zaliczył w tym spotkaniu dwie asysty. Jego podania otworzyły drogę do bramki najpierw Świątkowi, a potem Jurado – Przy takich akcjach zagrywam po prostu piłkę przed bramkę. Nawet nie wiedziałem kto zamknie – uśmiecha się napastnik Piasta.
Kto wie jak zakończyłby się ten pojedynek, gdyby na boisku nie pojawił się Adrian Świątek – Wcześniej brakowało mu szczęścia, ale dziś zachował się świetnie. Wprawdzie za pierwszym razem trafił poprzeczkę, ale potem już się nie pomylił – ocenia występ kolegi Cicman. – Trzeba pomyśleć o jakieś nagrodzie – szybko dodaje.
Trzy gole, trzy punkty. To wskazuje na łatwą wygraną – Wcale tak nie było. Polonia to dobry zespół, pomogło nam, że szybko stracili zawodnika W końcówce zabrakło im sił, a nasz trener zrobił dobre zmiany – tłumaczy Pavol.
Opracowanie – Grzegorz Muzia
Foto – Irek Dorożański