Mógł być klasyczny hat trick

Adrian Świątek w poprzednich klubach regularnie wpisywał się na listę strzelców. W Piaście, choć praktycznie w każdym meczu dostawał szansę, to do minionej niedzieli nie mógł się wstrzelić. To zmieniło się jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mogło być jednak inaczej –  Ta pierwsza sytuacja,  głupio mi, że z kilku metrów nie trafiłem do bramki. – kaja się Świątek.

Potem jednak świetne podanie Pavlo Cicmana otworzyło mi drogę do bramki. Po rzucie wolnym poszedłem na dobitkę i wpadło po raz drugi. Szkoda tej pierwszej sytuacji, bo mógł być hat trick –  dodaje szybko wychowanek SMS Łódź.

Ze zmarnowanych w tej rundzie sytuacji  „Świętego” można by nakręcić film szkoleniowy. Wszystko to jednak idzie w niepamięć, bo strzelone Polonii bramki dały Piastowi trzy punkty i pozwoliły zostać w ścisłej czołówce tabeli. – W każdy meczu mam sporo sytuacji, ale wcześniej ich nie wykorzystywałem. Dziś wpadło dwa razy. Bardziej od bramek cieszą jednak trzy punkty, bo czołówka nam na chwilę uciekła. Musimy też trzymać dystans nad pozostałymi zespołami, bo do 8 miejsca wszyscy jeszcze liczą się w grze o Ekstraklasę –  spokojnie już wyjaśnia Świątek.

– Do przerwy na telebimach widniał wynik 0:0, choć od 22 min Piast grał z przewagą jednego zawodnika. W szatni mogło być więc gorąco – Nie było nerwowości. Chłopaki wymienili się uwagami. Trener powiedział, ze nie mamy czego bronić, Polonia grała w 10, to miał być nasz atut i to wykorzystaliśmy – mówi najmniejszy na boisku gracz.

Kiedy Świątek po raz ostatni w jednym meczu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców? – Z rok temu, gdy byłem zawodnikiem Górnika Zabrze. Było to w meczu z ŁKS Łódź. Dziś pierwsze bramki dla Piasta, ważne to gole. Mam nadzieję, że nie ostatnie – przypomina sobie napastnik Piasta.

W klauzuli Świątka jest zapis, że Górnik może go zabrać z powrotem już w przerwie zimowej. Co na to zawodnik? – Chciałbym zostać w Gliwicach. Jest fajny stadion, świetni kibice, są konkretne cele.  Szkoda by było teraz odchodzić, ale to nie zależy tylko ode mnie –  deklaruje zawodnik.

Są takie mecze w których zwycięstwo raduje podwójnie. Do takich pojedynków zdaniem Świątka należało również i niedzielne starcie  – Przeżyłem już kilka derbów  w tym takie jak Górnik–Ruch. Dziś jednak bardzo się  cieszę z wygranej, bo smakuje podwójnie – uśmiecha się  Świątek.

Opracowanie Grzegorz Muzia
Foto – Irek Dorożański

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze