Otwierający nowy stadion mecz przyciągnął na trybuny nie tylko kibiców, którzy chcieli zobaczyć ten wspaniały obiekt, ale i całą grupę dawnych zawodników Piasta. Tak się złożyło, że byli piłkarze usiedli obok siebie. Marian Wasilewski, Lesław Dunajczyk, Adam Statowski, Jan Mirka, Kazimierz Gontarewicz, Ryszard i Marek Majka, Marcin Żemaitis, Krzysztof Bojda, Andrzej Molenda, Jasiu Jonda, Fryderyk Cholewa. Ryszard Kałużyński, Marek Filipczyk, Mariusz Grociak, Józef Bat (Na pewno nie wszystkich zauważyłem). Nie było kiedyś w Gliwicach chłopaka, który by ich nie znał – Jak się nietrudno domyśleć była to świetna okazja do wspomnień, porównań, oceny obecnego zespołu Piasta – poczytajmy i zobaczmy
Stadion zachwyca – zaczyna rozmowę Fryderyk Cholewa – Nie da się porównać tego co było w stosunku do poprzedniego boiska – komentuje trener , który wprowadził Piasta do historycznych baraży w 1987 roku o ówczesną Ekstraklasę. – Fajny obiekt, ale za mały – macha ręką Lesław Durajczyk – Myśmy jak wygrali dwa mecze z rzędu na Okrzei, to zaraz potem była przeprowadzka na XX-lecia, bo tu się ludzie nie mieścili. Jak wygrają z Arką, to będzie trzeba zapomnieć o biletach na Polonię Bytom – komentuje dalej „Dunaj”.
10 tys. widzów robi wrażenie, ale nie na Fryderyku Cholewie – Mecz barażowy z Bałtykiem Gdynia o wejście do I ligi na tym stadionie oglądało też z 10 tys. ludzi. Nie wiem jak się pomieścili, bo ja byłem tam, gdzie dziś są trenerzy. Tłok był straszny, ludzie wisieli dosłownie na drzewach – wspomina Fryderyk Cholewa – Kibice byli spokojni, chociaż gol Korynta na 1:1 padł ze spalonego. Te trzecie miejsce, to było z tamtą drużyną max co można było zrobi – dodaje trener Piastunek.
– Fajny stadion, bo nowoczesny, ale nie przesadzajmy z tymi tłumami. Na stadion miejski, ten XX-lecia też przychodziło po 20 tys. ludzi, więc ta frekwencja na dzisiejszym meczu to nic nowego w Gliwicach. Czasem nawet podchodziło po 30 tys. Zresztą, kto by to wtedy zliczył, nie było takiej elektroniki, a część ludzi to przez płot przeskakiwała – dodaje Adam Statowski,
– Ale obiekt podoba mi się, szczególnie to, że trybuny są tak blisko murawy i że z każdego miejsca jest dobra widoczność. Nic nie przeszkadza. Brakuje jednak schopingu. Nie wiem czy tu można coś kupić do jedzenia czy picia nawet. Pamiątek też nie sprzedają – dodaje były piłkarz Piasta i król strzelców I ligi, który ostatnie kilkanaście lat spędził w USA – A po co ci, dostałeś za darmo szalik i smycz, a napijesz się po meczu – wtrąca Dunajczyk
– Za naszych czasów, to musiałby być naprawdę dobry zespół, aby z nami wygrał w Gliwicach. – wspomina dla odmiany Kazimierz Gotarewicz, wychowanek Kolejarza Gliwice, jeden z najlepszych w historii Piasta pomocników. – Jak straciliśmy w rundzie 2,3 punkty to było wszystko. Gorzej na wyjazdach nam szło. Wtedy jednak warunki podróżowania były inne Nikt nawet nie marzył o klimatyzacji w autobusie. W hotelach też różnych się spało – opowiada „Gontar”.
Nowy zespół Piasta długo trzymał kibiców w napięciu, Dopiero w 94 min podopieczni Marcina Brosza przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – Jak myśmy mieli jakąś imprezę okolicznościową na stadionie, to zawsze nam szło jak po grudzie. Dzisiaj tez to było widać, ale dobrze się skończyło – uśmiecha się na koniec Kaziu Gontarewicz.
Opracowanie
Grzegorz Muzia