W meczu z AZS Uniwersytet Gdański Piast odniósł najwyższe w swojej historii zwycięstwo. Dla gospodarzy natomiast była to najwyższa porażka na własnym parkiecie. Wynik nie jest zaskoczeniem, ale jego rozmiary już tak. Gdańszczanie bowiem w ostatnich kolejkach nie przegrywali tak wysoko. Gliwiczanie jednak podeszli do tego meczu, jakby miał decydować o mistrzostwie Polski, a może tak się stanie w końcowym rozrachunku.
Wojciech Pawicki (AZS UG Gdańsk):
Nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia w tym spotkaniu. Różnica klas była aż nadto widoczna w każdym aspekcie gry i rzeczywiście ten początek zwiastował ciężki elanie i tak się stało. Wynik bardzo boli . Nie pozostaje nam nic innego jak zobaczyć video i wyciągnąć wnioski. Nam nic nie wychodziło. Każda piłka stykowa była na korzyśc Piasta. Dziś zarówno umiejętności jak szczęście było po stronie zespołu z Gliwic.
Kacper Sasiak (AZS UG Ggdańsk):
Wyniki jest jaki jest. 1:12 – to chyba nasza największa porażka w historii na własnym parkiecie i bardzo boli. Dużo napracowaliśmy się Taki mecz nie może bramkarza cieszyć.
Łukasz Groszak (Piast Gliwice)
Myślę, że od początku przeważaliśmy w tym meczu. Gospodarze robili co mogli, ale nie potrafili przeciwstawić się naszemu pressingowi. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce. ZXrobilismy to co do nas należało. Wygraliśmy 12:1. Możemy wieć być w pełni zadowoleni po tym meczu. U nas nie ma gwiazd, nikogo ni e wyróżniamy. Bohaterem jest cała drużyna.
Michał Widuch (Piast Gliwice)::
Dziś dobrze nam wychodziły te warianty, który robimy na treningach. . Sporo z tych akcji kończyło się bramkami. To na pewno cieszy. Szkoda straconej bramki, bo wcale nie musiała wpaść. Przyjechaliśmy tu wygrać i cel ten osiągnęliśmy. Trener ma takie podejście do sportu i to nam wpaja, że nie ważne która jest minuta i jaki jest wynik. Cały czas mamy grać na pełnym zaangażowaniu. Mamy swój styl i tego się trzymamy, a w konsekwencji jesteśmy tu gdzie jesteśmy.