Futsalowa drużyna Piasta w tym sezonie spisuje się nadspodziewanie dobrze, choć w przerwie letniej zaszły w jej szeregach spore zmiany, a już w trakcie rozgrywek zespół opuścił Rodrigo Dasaiev. Szybko jednak lukę po nim wypełnił Dominik Śmiałkowski, formę strzelecką odzyskał też Mateusz Mrowiec.
Do Bielska gliwiczanie nie jechali jednak w roli faworyta, choć prowadzili w tabeli, ale z drugiej strony też nie byli na straconej pozycji. Mecz zaczął się bardzo obiecująco, bo już w 5 minucie po kapitalnej akcji rozpoczętej przez Bugańskiego – Pegacha otworzył wynik tego spotkania. Jeszcze przed przerwą jednak bielszczanie odpowiedzieli dwoma golami, niestety po błędach zawodników z Gliwic.
– Podjęliśmy rękawice i nie baliśmy się grać w piłkę, a te błędy właśnie z tego się rodziły. Mamy wynik 1;0, możemy sobie ten mecz ułożyć, ale tracimy taką niepotrzebną bramkę i zamiast punktować Rekord, mecz się wyrównuje, potem już zaczynamy od początku. Szkoda, ze tego nie wykorzystaliśmy, to był decydując moment – analizował już po zakończonym spotkaniu Michał Widuch.
Rekord to wciąż aktualny mistrz Polski i choć mial w rundzie jesiennej chwile słabości, to od kilku kolejek pewnie wygrywa swoje mecze. Zdaniem Pawła Budniak z Piastem jednak gospodarze musieli wnieść się na wyżyny,
– Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu, znaliśmy dobrze atuty Piasta, ale mimo to napsuli nam sporo krwi i pokazali, że nieprzypadkowo walczą z nami o mistrzostwo Polski. To był bardzo dobry, wyrównany mecz, a przeważyły detale. Wygraliśmy, bo wykorzystaliśmy błędy przeciwnika – wskazuje rozgrywający Rekordu.
W drugiej połowie nie było już tyle emocji, co w pierwszej, bo bramki głównie strzelali bielszczanie, ale gliwiczanie walczyli do końca i choć nie osiągnęli wyniku, który by im dał choćby punkt, z podniesionymi głowami schodzili z parkietu
– Ciężko powiedzieć coś po takim meczu. Przyjechali Mikołaje z Gliwic i rozdawali prezenty. Szkoda, bo mimo tych błędów dobrze operowaliśmy piłką, ale Rekord miał więcej jakości i bezlitośnie wykorzystał nasze pomyłki. Jest mi szkoda zarówno tych chłopaków, którym przydarzyły się te tych, jak i tych, którzy walczyli do końca i nie byli gorsi od zawodników gospodarzy – zaznaczył Łukasz Groszak.
– Dobrze zaczęliśmy ten mecz, ale to Piast pierwszy zdobył bramkę. Mentalnie jednak mamy bardzo mocną drużynę. Jeszcze przed przerwą odrobiliśmy straty. W drugiej polowie tez to było wyrównane spotkanie, ale wykorzystaliśmy błędy rywali. Cieszymy się, ale już za chwilę gramy kolejne mecze. W tym sezonie liga jest bardziej wyrównana, rywale naciskają, trzeba będzie walczyc do końca- tak ocenił występ swoich podopiecznych Jesus Lopez Gracia – trener Rekordu.
W Piaście tez jeszcze broni nie składają
Mielismy wyjść na mecz i pokazać, ze nieprzypadkowo jesteśmy liderem grając w piłkę. Niestety wyszło jak wyszło, ale przed nami jeszcze dużo spotkań, w tej lidze wszystko się może zdarzyć więc będziemy walczyć do końca – podkreśla Michał Widuch.
A już w najbliższą niedzielę Piast podejmować będzie Constract Lubawa. To kolejny rywal z gatunku najcieższych, ale gliwiczanie grają na własnym boisku wiedź będą mieli kibiców po swoje stronie. Początek spotkania – godzina 12:00.
Opracowanie: piast.gliwice.pl/futsal