Kluby obcięły zarobki, różne rekcje piłkarzy

27 marca 2020 roku rada nadzorcza Ekstraklasy S.A. podjęła uchwalę uprawniającą  do obniżenia wynagrodzenia piłkarzy o 50 procent.

Postawiła jednak warunki, że kwota nie może być  niższa niż 10 tys. zł brutto w przypadku umów o pracę lub umów cywilnoprawnych dla zawodników nieprowadzących działalności gospodarczej oraz do 10 tys. zł netto dla piłkarzy rozliczających się z klubami na podstawie faktury VAT.

 

Jak się nie trudno domyśleć włodarze poszczególnych klubów bardzo chętnie, powołując się na ta uchwałę przystąpili do obniżania apanaży piłkarzom. Zawodnicy różnie na to zareagowali, bo uchwała ta nie ma mocy prawnej.

Pierwszym klubem, w którym osiągnięto kompromis, i to jeszcze przed uchwałą Ekstraklasy  był Śląsk. We Wrocławiu zdecydowali się jednak nie na obniżenie, a na „zamrożenie” części wynagrodzeń. Piłkarze do wznowienia rozgrywek będą otrzymywać od 15 do maksymalnie 30 procent podstawowych miesięcznych pensji. Rada drużyny zdecydowała, że jedynie najmłodsi piłkarze, zarabiający najmniej zachowają pełne wypłaty.

Najbogatszym w Polsce klubem jest Legia, tam też są największe kontrakty. Negocjacje z piłkarzami zakończyły się dopiero w minioną środę. Przez cztery miesiące zawodnicy otrzymywać będą pensję mniejszą o 30 procent – poinformował portal legia.net. Klub z Warszawy należy do tych, które najwięcej straciły na braku kibiców na stadionie, bo przychody z dnia meczowego tam były największe.

Prezes Cracovii, Janusz Filipiak  poinformował otwarcie, że wszyscy piłkarze poza trzema wyjątkami zgodzili się na obniżki pensji o 50 procent i podpisali już aneksy do umów. Jednym z tych, który się nie zgodził, jest kapitan drużyn Janusz Gol.

Jeszcze inną strategię przyjęto w Lechu Poznań. Tam solidarnie obniżono o połowę pensje wszystkim pracownikom, a jest ich  ponad 250 w tym oczywiście też piłkarzom.

Pogoń też wdrożyła  program tymczasowej redukcji płac, który objął wszystkich pracowników tego klubu. Co ciekawe, zarząd zrzekł się całości wypłat, a piłkarze połowy. W Szczecinie jest jednak grupa aż 10 młodych zawodników, którzy jeszcze przed redukcją zarabiali znacznie mniej niż 10 tys. zł. Ci zachowali swoje apanaże.

Kuriozalna nieco sytuacja jest natomiast w Lechii Gdańsk. Już pod koniec marca zarząd tego klubu obniżył sobie wynagrodzenie o połowę, próbując tym krokiem zachęcić swoich piłkarzy do tego samego, ale włodarze nie znaleźli zrozumienia i nie dlatego, ze zawodnicy są pazerni na pieniądze. Zawodnicy byli skłonni przystać na nowe warunki, ale swoją zgodę uzależnili od wypłaty zaległości finansowych, które miał wobec nich klub jeszcze z okresu sprzed wybuchu pandemii koronowirusa. Nie tylko chodziło o niewypłacone pensje, ale także o premie za brązowy medal w lidze oraz zdobycie Pucharu Polski i Superpucharu Polski. Gdy tych zapisów nie umieszczono w porozumieniu, nie zostało ono podpisane przez drużynę. W miniony piątek podano informację, że został wypracowany kompromis, który zakłada, że korekta wynagrodzeń o połowę będzie miała miejsce od kwietnia, a nie od marca, jak wcześniej planowano.

W Białymstoku zamiast negocjacji była awantura.  Kapitan drużyny Taras Romanczuk na łamach „Przeglądu Sportowego” mówił, że prezes Kulesza nie chce spotkać się i porozmawiać z piłkarzami. Prezes odpowiadał: – Mówimy o obniżkach, po których piłkarzom zostanie i tak po 30 tysięcy pensji miesięcznie. Ktoś chce mnie przekonać, że za to nie utrzyma rodziny? A jeśli po obniżce zawodnik dostanie 10 tys. zł brutto, czy to jest stawka, która uniemożliwia miesięczne utrzymanie? W miniony poniedziałek o porozumieniu pomiędzy klubem a piłkarzami i sztabem szkoleniowym powiadomiła sama Jagiellonia. Klub nie ujawnił jednak, w jakim stopniu zostaną obniżone pensje. Komunikat brzmiał – Prezes Cezary Kulesza nie pobiera wynagrodzenia z klubu. W pierwszej kolejności swoje zarobki obniżyła wiceprezes, Agnieszka Syczewska.  Następnie zawarto porozumienia z trenerami pierwszego zespołu, na czele z Iwajło Petewem, a także wszystkimi zawodnikami.

17 kwietnia zarząd Rakowa Częstochowa poinformował, że doszedł do porozumienia z piłkarzami i sztabem szkoleniowym w sprawie obniżenia ich wynagrodzeń

– Redukcją objęci zostali zawodnicy, sztab szkoleniowy i zarząd klubu. Rozmowy od samego początku odbywały się w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Wszyscy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Jestem wdzięczny drużynie i trenerom za profesjonalizm, który towarzyszy im nie tylko na boisku, ale jak widać także poza nim – powiedział prezes Rakowa Wojciech Cygan, ale brak jest informacji o ile obnozono pensje. ‘

Gładko też poszło w Wiśle Płock. Wszyscy piłkarze i trener Radosław Sobolewski zgodzili się na obniżenie pensji o połowę i miało to miejsce już na początku kwietnia.

W Wiśle Kraków też poszło łatwo. Wszyscy piłkarze zrezygnowali z połowy pensji. Sztab szkoleniowy również, w sumie ponad 30 osób. Do obniżki wynagrodzeń przystąpił też zarząd klubu i menedżerowie działu sportu, by „ochronić pozostałych pracowników i w miarę możliwości uniknąć redukcji kadrowych.

Piłkarze Zagłębia Lubin dostali całość pensji za marzec, ale w następnych miesiącach muszą spodziewać się 50-procentowych obniżek.  To ma być gest dobrej woli zarządu wobec samych zawodników, których w następnych miesiącach oszczędności nie ominą. Najbardziej straty będzie na tym Filip Starzyński, który nie tak dawno podpisał nowy kontrakt, dzięki któremu zarabia ponad 100 tys. zł miesięcznie ( info Przegląd Sportowy)

W Zabrzu negocjacje z piłkarzami zaczęły się  już pod koniec marca i trwają do dziś, przynajmniej takie komunikaty z klubu płyną co kilka dni. W Górniku jednak zarobki są jedne z najniższych w lidze. System premiowania jest tam tak skonstruowany, że piłkarze mają niską bazę płacową. Motywować do pracy mają wyniki osiągane na murawie. Jeśli zespół gra i wygrywa, to podnosi pieniądze z boiska. Bonusy, a co za tym i płace rosną też w momencie, kiedy drużyna jest w czołowej ósemce. A że zabrzanom sportowo wiedzie się kiepsko, to pewnie i wypłaty są niskie.

W Kielcach nie było negocjacji czy rozmów. Piłkarze  otrzymali pisma od zarządu z informacją o obcięciu wynagrodzeń o 50 procent z powodu trudnej sytuacji wynikającej z epidemii koronawirusa i na tym się skończyło.

W Arce Gdynia sytuacja jest  bardzo podobna jak w pobliskim Gdańsku. Piłkarze nie chcą się zgodzić na cięcia, bo klub ostatnią pełną pensję wypłacił im w lutym, jeszcze za styczeń. . Arka jest na skraju bankructwa. Została wystawiona na sprzedaż, ale koronawirus sprawił, że jeszcze trudniej jest znaleźć chętnego na kupno zadłużonego klubu. Jeszcze w piątek nie było komunikatu o porozumieniu. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że na propozycję wąłdz klubu przystało 60% zawodników.

W ŁKS-ie Łódź wszyscy czołowi zawodnicy i kadra trenerska zgodziła się na pięćdziesięcioprocentowe obniżki, ale kilku piłkarzy nie podpisało porozumienia płacowego. Negocjacje podobno trwają.

Piast był jednym z ostatnich klubów, które wydał stosowny komunikat. Tradycyjnie już przy Okrzei wszyscy byli jednomyślni i nikt nie protestował.  Pensje o połowę obniżył sobie  zarząd i rada nadzorcza. Redukcje objęły też zawodników. W Gliwicach są w tej :komfortowej: sytuacji, że nie musza się martwić o straty z dnia meczowego, bo też są jedne z najniższych w Ekstraklasie. Klub w ostatnim czasie utrzymuje się głównie z tytułu do praw telewizyjnych, sprzedaży zawodników i miejskiej dotacji.

Sytuacja jest bez precedensu, ale też okoliczności są niecodzienne. Jeśli uda się dokończyć sezon, nawet bez udziału kibiców, to pewnie kluby przetrwają. Gorzej będzie jeśli i w nowej kampanii stadiony pozostaną puste. Wtedy mogą zacząc się już problemy.

Opracowanie: piast.gliwice.pl

3 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Stasiu

Brawo za solidarną postawę w zespole. Cieszy też jednomyslność i brak sporów w kwestiach obniżania zarobków.

KrissKopernik

Jak solidnie i regularnie płacisz swoje zobowiązania to i prościej jest się dogadać w takich trudnych czasach jak dzis

Tomasz

Skąd info, że zarząd i RN?