20 kwietnia 2019 roku Piast wyjazdowym meczem z Lechią Gdańsk rozpoczął rundę finałową sezonu 2018/19. Gole zdobyte przez Piotra Parzyszka i Jorge Feliksa pozwoliły wywieźć z Gdańska trzy punkty. Jak się później okazało gliwiczanie zrobili wtedy pierwszy krok do zdobycia tytułu mistrzowskiego.
Przed rundą finałową Piast miał na koncie 53 punkty, co dawało mu wówczas trzecie miejsce w tabeli. Niebiesko-czerwoni tracili do prowadzącej Lechii i drugiej Legii sześć oczek. Nikt jeszcze wtedy nie wierzył, że zespół prowadzony przez Waldemar Fornalika może odrobić te straty, szczególnie, że już w pierwszym meczu rundy rewanżowej gliwiczanie musieli się zmierzyć i to na wyjeździe z Lechią, z którą w rundzie zasadniczej nie wygrali (1:1 i 2:1)
Lechiści przyjęli taką samą taktykę, jak w meczu rundy zasadniczej, kiedy to cofnięci na własną połowę i schowani za podwójną gardą cierpliwie czekali na to, by „ukłuć” Piasta. Taktyka ta tym razem się nie sprawdziła. Gliwiczanie, którzy w końcowej fazie rundy zasadniczej dobrze sobie radzili zarówno w ataku pozycyjnym, jak i gry z kontrataku, konsekwentnie realizowali przedmeczowe założenia i już w pierwszej połowie zadali pierwszy cios. W 29 minucie Kubicki próbując wybić piłkę zagrał ją do Parzyszka, który bez zastanowienia uderzył tuż przy słupku i zasłonięty Kuciak, choć wyciągnął się jak struna, mógł tylko zobaczyć kątem oka jak futbolówka wpada do jego bramki.
– Piłka trochę skakała, trudno było ocenić co zrobi. Pomyślałem sobie więc jak spadnie, to spróbuję uderzyć i.. wpadło do bramki – tak skomentował tego gola Piotr Parzyszek.
To nie był koniec nieszczęść Lechii w tej odsłonie. W 42 min po faulu na Dziczku – Kubicki zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Od tej pory Piast miał więc grać z przewagą jednego zawodnika. Przed przerwą nie udało się jeszcze „dobić” gospodarzy, ale do szatni goście schodzili w bardzo dobrych nastrojach.
Po przerwie gospodarze nie rzucili się jednak do jakiś desperackich ataków, bo też pewnie zdawali sobie sprawę, że może to dla nich źle się skończyć. Gliwiczanie grali natomiast swoje i w 56 min wyszli z kontrą, która powinna zakończyć się drugim golem. Mecz robił się coraz bardziej otwarty i wydawało się kwestią czasu, kiedy kibice zobaczą drugą bramkę. Pytanie brzmiało tylko dla kogo. Mimo szeregu okazji jednak żadnej ze stron to się nie udawało. Pod koniec goście zaczęli już bronić korzystnego wyniku, ale w doliczonym czasie wyprowadzili kontrę, po której Jodłowiec zagrał do Feliksa, a ten będąc sam przed bramką pilnowaną przez Kuciaka strzelił mocno pod poprzeczkę – nie do obrony, pieczętując zasłużone zwycięstwo drużyny z Okrzei.
– Mieliśmy w pamięci poprzedni mecz w Gdańsku, gdzie graliśmy dobrą piłkę, ale nie wpadała ona do bramki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jak zagramy podobnie, będzie niesmak. Ważne było zdobycie pierwszej bramki i ta sztuka nam się udała. Lechia była bardzo zdeterminowana. Gdańszczanie rzucili wszystkie siły jakie mieli i było nerwowo. Najważniejsze, że wygraliśmy – może nie po efektownym meczu, ale jesteśmy bardziej zadowoleni niż po ostatni meczu – tak ocenił przebieg tego spotkania Waldemar Fornalik.
– Ten mecz, szczególnie w I połowie, nie był pod naszą kontrolą tak, jak byśmy chcieli. Popełnialiśmy za dużo prostych błędów i pozbywaliśmy się piłki. Graliśmy niedokładnie i presja nas przygniotła. W drugiej połowie mając jednego zawodnika mniej zdecydowaliśmy się na inny wariant grania. Mimo trzech dogodnych sytuacji, piłka nie znalazła drogi do siatki i tak się skończyło. To dla nas gorzka pigułka – tak ocenił grę swoich podopiecznych Piotr Stokowiec.
Niewątpliwie zwycięstwo to było o bardzo ważne z punktu widzenia psychologicznego. Jak się wywozi bowiem trzy punkty z terenu lidera, to można uwierzyć nawet w to, że zostanie się mistrzem.
Skrót meczu
Gdańsk, ENERGA Arena – 20.04.2019, g. 15:30
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 0:2 (0:1)
Bramka:
0:1 – 29` Piotr Parzyszek (bez asysty)
0:2 –- Jorge Felix (asysta Tomasz Jodłowiec)
Piast: 26. František Plach – 22. Tomasz Mokwa, 4. Jakub Czerwiński, 25. Aleksandar Sedlar, 2. Mikkel Kirkeskov – 20. Martin Konczkowski (78, 19. Mateusz Mak), 6. Tom Hateley, 10. Patryk Dziczek, 17. Joel Valencia (83, 3. Tomasz Jodłowiec), 11. Jorge Félix – 9. Piotr Parzyszek (74, 27. Michal Papadopulos).
W rezerwie: Jakub Szmatuła – Gerard Badia, Uros Korun, Paweł Tomczyk.
Trener: Waldemar Fornalik
Lechia: 12. Dušan Kuciak – 3. João Nunes, 25. Michał Nalepa, 26. Błażej Augustyn, 22. Filip Mladenović (80, 19. Karol Fila) – 28. Flávio Paixão, 9. Patryk Lipski, 6. Jarosław Kubicki, 36. Tomasz Makowski, 17. Lukáš Haraslín (73, 11. Konrad Michalak) – 90. Artur Sobiech (80, 29. Mateusz Żukowski).
W rezerwie: Zlatan Alomerović – Sreven Vitoria, Daniel Łukasik, Mateusz Sopoćko
Trener: Piotr Stokowiec
żółte kartki: Kubicki – Konczkowski, Mokwa.
czerwona kartka: Jarosław Kubicki (44. minuta, Lechia, za drugą żółtą).
Sędziowali: Szymon Marciniak (Płock) – Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Sędzią techniczny – Marcin Szczerbowicz.
VAR. Tomasz Kwiatkowski oraz Michał Obukowicz.
widzów: 13 965
Opracowanie: piast.gliwice.pl
Foto: lechia.pl
Ehhh szkoda ze powtórka będzie nie mozliwa
Jak to nie możliwe ? 🙂 w czerwcu ruszamy w pogoń za Legią…. tam kłócą się o obcięcie uposażenia o 50 % u nas chyba tego nie będzie bo na razie nic nie słychać więc wszystko w nogach Mistrza Polski 🙂
Obys miał racje!!!
Choć jestem pewien iż PZPN zrobi wszystko aby taki wypadek jak w zeszłym roku się nie powtórzył
Z 2 strony jeżeli u nas nie będzie redukcji pensji dla piłkarzy to wszystkie te orly zatorzanin,AMP i inni znawcy powinni zjesc swoje kapcie ze wstydu
Jaki wypadek? Wygraliśmy, bo byliśmy zdecydowanie najlepsi. A poza tym, darowałbyś sobie kolejną próbę prowokacji. To się staje nie do zniesienia.
Nikogo nie prowokuje
A to ze mam inny pogląd na sprawę niż większość-moja indywidualna sprawa