Piątkowy wieczór na Energa Gdańsk, gdzie w 2012 roku rozgrywane były mecze Mistrzostw Europy zapowiada się bardzo ciekawie. Niepokonana u siebie Lechia podejmie „Rycerzy wiosny” z Gliwic.
Oba zespoły są w tym momencie na pudle. Gdańszczanie na pierwszym miejscu, Piast na trzecim. To jednak na barkach gospodarzy będzie spoczywać większa presja, bo w przypadku porażki lub remisu mogą stracić prowadzenie.
– Jedziemy do lidera i myślę, że to na nich spoczywa mus, że muszą wygrać. My tworzymy taką niespodziankę i to co ugramy, to będzie nasz plus – mówi Marcin Pietrowski.
Oba zespoły ostatnio grają bardzo konsekwentnie. A przede wszystkim dobrze w defensywie. Lechia ma najmniej straconych bramek – 21, Piast z liczbą 27 przepuszczonych goli plasuje się pod tym względem na trzeciej lokacie.
– W każdym meczu, który graliśmy mieliśmy swój plan, polegający na tym, że chcemy jak najdłużej utrzymać się przy piłce. Trochę nam to jedynie nie wychodziło w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. W tych wygranych meczach widać było piętno naszego stylu – komentuje „Pietro”.
Zawodnicy w swoich wypowiedziach starają się jak mogą studzić zapędy kibiców, którzy już widzą niebiesko-czerwonych przynajmniej na pudle, ale z pewnością z tyłu głowy też im się pojawia myśl, jak nie teraz to kiedy?
– Nie ma po co tworzyć sobie dodatkowej presji. Każdy po cichu ma swoje ambicje i chciałby zdobyć nawet mistrzostwo Polski. My stąpamy twardo po ziemi. Różnice w tabeli są tak nieduże, że każda kolejka może to zmienić. Są jeszcze 33 punkty do zdobycia. Na razie cieszymy się z każdego kolejnego zwycięstwa. Nie wybiegamy daleko w przyszłość i nie myślimy o końcu sezonu, choć patrząc w tabelę można wysnuć taki wniosek, ze tworzy się coś fajnego – przyznaje jednak Pietrowski i dodaje – Ten mecz rzeczywiście może odpowiedzieć na pytanie na co stać Piasta w tym sezonie.
Największy sukces w historii klubu miał miejsce całkiem niedawno, bo trzy lata temu, kiedy to ówczesna drużyna prowadzona przez Radoslava Latala i Jirego Necka zdobyła wicemistrzostwo Polski. Pietrowski jest jednym z siedmiu zawodników, którzy sięgnęli po srebrne medale, a dziś jeszcze są przy Okrzei.
– Wtedy też tworzyliśmy bardzo zgraną ekipę. Nie było jednej wiodącej postaci, ale kilku zawodników którzy ciągnęli ten wózek do przodu. Bardzo pomógł Kuba Szmatuła, sprzyjało nam też szczęście. Te wszystkie czynniki sprawiły, że nam „żarło”. Wydaje mi się jednak, że teraz nasze wyniki są bardziej adekwatne do tego jak gramy, a przede wszystkim jesteśmy skuteczni – analizuje Pietrowski.
Jeszcze w poprzednim sezonie gdańszczanie, podobnie jak Piast bronili się przed spadkiem. W ciągu niespełna roku przeszli podobną drogę jak drużyna z Okrzei. Co było kluczem do tej metamorfozy?
– Mają szeroką kadrę i bardzo dobrych zawodników, ale my musimy patrzeć na siebie, a nie rozmyślać, jakie Lechia ma atuty, znamy swoją wartość – przekonuje obrońca.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Lechii jest Flavio Paixao. Portugalczyk strzelił już 14 goli, ale zdaniem Pietrowskiego nie jego najbardziej się należy obawiać.
– Z gdańskiej drużyny zawsze na mnie największe wrażenie robił Lukas Haraslim, który jest fantastycznym skrzydłowym. Nie boi się pojedynków jeden na jeden. On w zasadzie ciągnie grę Lechii do przodu – zaznacza zawodnik.
Marcin Pietrowski jest wychowankiem Lechii, Piast dla niego to dopiero drugi klub, choć piłkarz liczy sobie już 31 lat. To rzadkość chyba już na skalę Europy.
– Jest duży sentyment do Lechii i pewnie zawsze będzie. Jest to dla mnie inny mecz, ale jadę do Gdańska aby wygrać ten mecz dla Piasta – podkreśla na koniec dziś gliwiczanin.
Źródło: piast.gliwice.pl
ostatnie pojedynki Lechii bardzo średnie- w Lubinie polegli,Płock nie wygrał przez pomoc sędziego, w Sosnowcu pomagała poprzeczka. 2 zawodników trzeba zneutralizować, pozostali po przerwie zimowej grają z formą w kratkę. Jak wygracie to będzie historia! Warto!
Też tak uważam, choć z pewnością łatwo nie będzie. Będę na tym meczu. Mam już bilet. Jutro będę zdawał relację na żywo. Będzie dobrze. Musi być!!!