Piątkowa victoria Piasta nad Lechem niewątpliwe będzie jednym z najdłużej komentowanych po tej kolejce. Wygrać 4:0 z drużyną, którą prowadzi tak doświadczony szkoleniowiec jak Adam Nawałka to duża sztuka.
– Początek nie był łatwy, ale po strzeleniu pierwszego gola przejęliśmy inicjatywę i już do końca kontrolowaliśmy ten mecz. Po przerwie byliśmy już bardzo skuteczni. Tak wygrana cieszy, ale nie popadamy w hurra optymizm, tylko pracujemy dalej- tak podsumował ten mecz Martin Konczkowski.
Do przerwy nie zapowiadało się, ze gliwiczanie wygrają tak wysoko. Czym jednak dłużej trwało to spotkanie, tym śmielej poczynali sobie gospodarze.
– Myśmy grali piłką, a Lech musiał za nią biegać, przez co opadli w końcówce z sił. Ponadto zaprezentowaliśmy skuteczny futbol. Wygrana 4:0 nie bierze się z przypadku, potwierdziliśmy, że u siebie jesteśmy mocni – podkreśla „Konczi”.
Lech przyjechał do Gliwic po trzy punkty, ale nastawił się na początku na defensywną grę. Gliwiczanie nie dali jednak narzucić sobie warunków drużyny z Poznania.

– Skupiliśmy się na sobie, to my chcieliśmy zagrać dobry futbol, konsekwentnie defensywie, a skutecznie o w ofensywie. Nie patrzyliśmy jak rywal ma pomysł czy skład, To my musimy narzucać swoje warunki, to jest klucz do wygranych – – zaznacza obrońca Piasta.
Konczkowski zaliczył w tym meczu bezpośrednią asystę przy golu Parzyszka. Świetnie też dogrywał przy akcji, którą na bramkę zamienił Valencia. Oprócz tego były gracz Ruchu miał jeszcze kilka udanych.
– Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie i odwzajemnić ten kredyt zaufania, którym obdarzył mnie trener. Najważniejsze jednak są trzy punkty – podkreśla.
Po porażce z Cracovią i nienajlepszym meczu w wykonaniu gliwiczan mało kto się spodziewał, że Piast tak efektowanie pokona Lecha.
Jesteśmy pewnie swoich umiejętności. Całą poprzednią rundę zagraliśmy na niezłym poziomie. Ten mecz z Cracovią to był wypadek przy pracy – przekonuje „Konczi”.
Po raz pierwszy od feralnego meczu z Górnikeim Zabrze drużyna dostała wsparcie od młyna. Atmosfera na stadionie była już prawdziwie piłkarska.
– Kibice na pewno nam pomogli, my odwdzięczyliśmy się bramkami i zwycięstwem, oby tak dalej – stwierdza obrońca.
Przy tym pojedynkiem dużo mówiło się, ze jest to prestiżowe starcie dwóch byłych selekcjonerów
– Trener nic na ten temat nie wspominał. My chcieliśmy po prostu wygrać i tyle – stwierdza na koniec Konczkowski.
Opracowanie piast.gliwice.pl
foto: Marcin Willner
Martin! Dziękujemy! Już kolejny sezon jesteś cichym bohaterem tej drużyny- obok Czerwińskiego, Sedlara i Kirkeskova jeteś jednym z najpewniejszych graczy Piasta i miło się patrzy na równą formę i efektywność Twojej gry! Gdyby nasza ofernsywa była w stanie utrzymać formę z meczu z Lechem, trochę więcej pewności, mniej strat – będzie dobrze! Nie wpadajmy tylko proszę (drużyna) w samozachwyt. Poprosimy o podobną dyspozycję w Gdyni, Zabrzu, Gdańsku, Krakowie i na Okrzei również!