Przed nami Święta Wielkanocne, ale wolnego mieć nie będą zarówno piłkarze grający na dużym boisku, jak i futsaliści.
Oba zespoły Piasta swoje mecze rozegrają w wielkanocny poniedziałek. Drużyna z boiska trawiastego zagra w Niecieczy, a zespół futsalowy w Bielsku Białej.
Futsaliści mieli dłuższą przerwę na reprezentację, bo trzytygodniową W tym czasie podopieczni Jacka Podgórskiego rozegrali trzy mecze kontrolne z wymagającymi rywali. Wygrali z Gwiazdą Ruda Śląska, AZS UŚ Katowice i przegrali z mistrzem Malty.
– Maltańczycy wysoko zawiesili nam poprzeczkę – przyznaje Piskorz – Byli dobrze przygotowani pod względem siłowym, zresztą widać było, że są to wysocy zawodnicy, wybiegani, a technikę i umiejętności też mają niezłe – dodaje zawodnik Piasta.
Gliwiczanie w tym meczu zagrali bez trzech podstawowych zawodników, co w futsalu oznacza brak prawie połowy składu. Rozgrywający Piasta uważa jednak, że i tak niebiesko-czerwoni powinni ten mecz wygrać.
– Nie wiem na jakim poziomie jest maltańska liga. Uważam jednak, że nawet bez tych kilku zawodników powinniśmy wygrać. Mimo porażki, sam mecz oceniam pozytywnie. Wybiegaliśmy 40 minut z zatrzymywany czasem. Był to bardzo solidny trening i sprawdzian formy przez meczem z Rekordem – zaznacza Piskorz.
„Piki” na początku sezonu regularnie strzelał gole, ale ostatni raz pokonał bramkarza rywala 23 stycznia w meczu z Euromaster Chrobry Głogów. Zawodnik ma nadzieję, że bramka strzelona Maltańczykom będzie przełomowa.
– Niestety w lidze nie chce ostatnio mi wpadać. Próbuję odżyć i znów złapać formę, mam nadzieję, że przyjdzie już w najbliższym meczu, bo gramy z liderem – stwierdza Piskorz.
W poniedziałek, dokładnie o godzinie 20:00 – Piast zmierzy się z prowadzącym w tabeli Futsal Ekstraklasy – Rekordem Bielsko Biała. Będzie to już przedostatni mecz w rundzie zasadniczej. Gliwiczanie nie będą faworytem tego spotkania, ale punkty im są bradzo potrzebne.
– Wiadomo, że łatwo nie będzie, jednak Bielsko nie jest drużyną nie do pokonania. Przegrali niedawno u siebie z Eurmaster Głogów. Będzie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych, szczególnie w sporcie. Wierzę, że wrócimy do Gliwic z punktami – przekonuje Krzysztof Piskorz.