Po rundzie jesiennej wydawało się, że murowanym kandydatem do spadku jest Ruch.
Na chorzowian spadły wszystkie możliwe plagi. Do braku formy, czy zwykłego sportowego pecha, doszła jeszcze kara czterech ujemnych punktów i transferowy zakaz. W takiej sytuacji pewnie wszyscy by się już pogodzili z degradacją, ale Niebiescy mają jednak za trenera Waldemara Fornalika. Były selekcjoner reprezentacji Polski po raz kolejny dokonał cudu, bo tak trzeba nazwać to, co się stało przy Cichej 6 w przerwie zimowej. Fornalik przygotował drużynę i tak dobrał, zawodników, że wiosną – poniedziałkowy rywal Piasta zdobył już trzynaście punktów, wskakując na 12 miejsce. Chorzowianie w tych meczach zdobyli 8 bramek i stracili tylko trzy. Zdaniem ekspertów do tego dobrego wyniku przyczynił się najszybszy atak w Polsce.
– Podczas testów zawodnicy biegną na odcinku 30 metrowym, a my mierzymy im czasy na 5, 10, 20 i 30 metrze. Miłosz ma świetne wyniki. Na każdym odcinku jest najszybszy –przekonuje Dyja,
– W tym aspekcie bardzo dobrzy są również drugi skrzydłowy Moneta i napastnik Niezgoda. – Rywale mają problemy z „Niebieskimi”, bo ataki suną z prawej, później z lewej strony, a następnie środkiem boiska. Jeśli powstrzymają jednego ze sprinterów, kolejni dwaj mogą się wykazać a wielu bocznych defensorów rywali nie należy do szybkościowców – dodaje Jan Benigier, legendarny napastnik chorzowian. Niezgoda – najskuteczniejszy strzelec Ruchu do tego jeszcze ma bardzo dobrą technikę i
– Bez wątpienia żadna inna drużyna w lidze nie ma tak szybkiej ofensywy jak chorzowianie – zaznacza Dyja.
Piast wiosnę zaczął fatalnie, bo od serii porażek. Po zmianie trenera gliwiczanie przebudzili się jednak i wygrali dwa ostatnie mecze, ale głównie dzięki ofensywnej i skutecznej grze. Wciąż wielkim problemem dla Dariusza Wdowczyka jest gra w obronie. Piast wiosną stracił już 13 goli, najwięcej w Lotto Ekstraklasie, z tego aż 7 przypada na spotkania w których zespół ustawiał już Wdowczyk. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że w każdym z tych pojedynków, trener gliwiczan nie miał możliwości skorzystania z wszystkich obrońców. Teraz ta sytuacja trochę się poprawiła. Kontuzję wyleczył już Patryk Mraz, po pauzie za kartki wraca Adam Mójta. Problemem nie jest tez brak Heberta, bo Sedlar pokazał, że jest w dobrej formie, a dwóch zawodników spoza Unii i tak jednocześnie grać nie może.
Nie tylko jednak ostatnia formacja jest odpowiedzialna za tracone bramki. Nawet napastnicy mają już za zadanie przeszkadzać rywalom, a odbieranie piłki jest wręcz obowiązkiem pomocników. Najlepsza jednak obroną jest atak, co Piast pokazał już w poprzednich meczach. Liczymy więc, że kwartet Badia, Bukata, Jankowski i ZIvec po raz trzeci z rzędu poprowadzą niebiesko-czerwonych do zwycięstwa.
Opracowanie: piast.gliwice.pl/katowickisport.pl