Zanim pojadę do Tokio – Joanna Markowska

O tym, że Piast nie tylko piłką stoi, pewnie wszystkim czytelnikom piast.gliwice.pl doskonale wiadomo.

Regularnie piszemy o kolejnych sukcesach szermierzy gliwickiego klubu, ale ostatnio jest też okazja, aby pochwalić i przybliżyć  sylwetki lekkoatletów Piasta, bo na to swoją sportową postawą zasłużyli.

Tydzień temu opublikowaliśmy wywiad z Kubą Ostopolskim, biegaczem, który na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży razem z kolegami wywalczył złoty medal w  sztafecie 4×400 metrów. Wygrana na OOM oznacza jednocześnie zdobycie tytułu Mistrza Polski w kategorii wiekowej Junior Młodszy. Jest się więc czym chwalić.

Na tych samych zawodach, które odbyły się w sierpniu w Spale, a więc ośrodku, gdzie trenują i joanna-markowska-pionrywalizują polscy olimpijczycy, brązowy medal w rzucie dyskiem wywalczyła Joanna Markowska.

– To był mój drugi medal na mistrzostwach Polski Młodzików, a pierwszy na Olimpiadzie Młodzieży. Cieszę się, ale stać mnie na więcej. Miałam ochotę  stanąć na wyższym stopniu podium, ale to nie był mój najlepszy dzień – kręci nosem Markowska.

Joanna rzuca dyskiem i pcha kulą. W tej drugiej konkurencji była na OOM szósta.

– Mój rekord życiowy w rzucie dyskiem wynosi 41 metrów. Do tego, aby rywalizować z najlepszymi juniorkami w Polsce brakuje mi tak z 10-15 metrów.  Mam jednak dopiero 17 lat, wszystko przede mną – przekonuje młoda zawodniczka.

Młodzież w tym wieku ma mnóstwo pomysłów na życie i spędzania wolnego czasu. Aby osiągać w sporcie sukcesy, nie ma czasu na zabawę. Trzeba ciężko trenować kosztem innych przyjemności.

– Zajęcia w szkole kończę około 16. Czasem trener czeka mnie na przystanku, abym szybciej mogła być na treningu. Na boisku trenuję cztery razy w tygodniu. Do tego dochodzi siłownia w poniedziałki i piątki, bieganie, inne ćwiczenia, bo choć rzucam dyskiem, to każdą część ciała musi być wyćwiczona i sprawna – opowiada jak wygląda jej tydzień Markowska.

Lekkoatleci Piasta od sześciu lat nie mają swojego obiektu. Cwiczą, gdzie sie da, w lesie, na łące, na boiskach szkolnych.  Jak to więc możliwe, że udaje się Joasi osiągać aż tak dobre wyniki?

– Dopóki co warunki rzeczywiście są ciężkie, ale żyję nadzieją, że wkrótce to się zmieni. Mieszkam zaraz obok  stadionu, co się buduje. O 6 rano już nie śpię, bo słyszę jak wysypują piach, żwir i coś tam robią, ale niech pracują i kończą jak najszybciej – zaznacza lekkoatletka Piasta.

Brązowy medal OOM, wygrana w Śląskiej Lidze Młodzików, starty w lekkoatletycznej Ekstraklasie, to nie jest szczyt marzeń Markowskiej. Podopieczna Wojciecha Rutyna ma zdecydowanie bardziej ambitne plany.

– Za cztery lata będą Igrzyska o Tokio. Mam zamiar tam pojechać. Trzeba mieć jakiś cel i dążyć do niego. Inaczej wtedy się trenuje – stwierdza zawodniczka.

Myślenie jak najbardziej pozytywne i prawidłowe. Aby w sporcie i w życiu zresztą też osiągać coraz lepsze rezultaty, trzeba sobie poprzeczkę zawieszać coraz wyżej.

– Polska miotaczami stoi, jak wiemy   – fajnie jakbym do nich dołączyła. Zanim jednak pojadę do Tokio, to jeszcze po drodze trzeba zdobyć jakieś Mistrzostwo Polski, Europy  przekonuje gliwiczanka.

I czemu nie mówimy – nam pozostaje tylko życzyć zawodniczce spełnienia tych planów i czekać na dobre wieści z lekkoatletycznych aren, gdzie będzie startować.  Trenerem Joanny Markowskiej jest Wojciech Rytuna, który jednocześnie pełni funkcję kierownika sekcji LA przy Piaście, a także wiceprezesa ds. organizacyjno-sportowych.

 

Opracowanie: piast.gliwice.pl

 

 

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze