W miniony poniedziałek zawodnicy Piasta wrócili z urlopów. Pierwszy dzień jeszcze mieli w miarę luźny, ale już we wtorek wyjechali na zgrupowanie do Ołomuńca, gdzie szybko zapomną o wakacjach.
– Fakt, trochę za krótko to trwało. W moim przypadku ten pierwszy tydzień było trochę zwariowany. W poniedziałek byłem jeszcze na gali Ekstraklasy. Potem był powrót z Warszawy i już prawie koniec tygodnia. W następnym tygodniu wyjechaliśmy na krótki urlop z rodziną, szybko to jednak zleciało – mówi Jakub Szmatuła.
W zakończonym w połowie maja sezonie Piast zdobył tytuł wicemistrza Polski, a Szmatuła został uznany najlepszym bramkarzem polskiej Ekstraklasy. Były to bez wątpienia dwa niezapomniane przeżycia..
– Rzeczywiście na początku było trochę szaleństwa z tego powodu, ale podczas wakacji emocje opadły, był czas na przemyślenia. To już historia, teraz przed nami kolejne wyzwanie – zaznacza bramkarza Piasta
Na razie jest tylko radość, bo jak się okazuje nie było nawet czasu przygotować miejsca na medal.
– Myślę, że takie miejsce na pewno się znajdzie, ale na razie są ważniejsze sprawy – śmieje się Kuba.
Zgrupowania u Radoslava Latala obrosły już legendą. Podobno zawodnicy podczas nich „wypluwają” na nich płuca, a po kilku dniach nie czują mięśni i stawów.
– Nie będzie tak źle. Już parę cykli z trenerem Latalem przeszliśmy. Owszem, czeka nas na pewno bardzo dużo pracy, ale nie będzie to raczej najcięższy okres. Zresztą cały sztab szkoleniowy już pokazał, że wie jak dobrze nas przygotować do rozgrywek – zaznacza Szmatuła.
Mówi się, że łatwiej jest atakować te wyższe lokaty, niż je bronić. Po zdobyciu wicemistrzostwa Polski ta poprzeczka wisi już bardzo wysoko. To pomaga, czy przeszkadza zawodnikom?
– W moim przypadku to tylko motywuje. Wynik zrobiliśmy super, mamy tytuł wicemistrza. teraz jesteśmy wręcz zobligowania, aby udowodnić, że nie był to przypadek, a moim zdaniem nie był. Znamy swoją wartość. Chcemy podtrzymać formę z poprzedniego sezonu – przekonuje nr 1 gliwickiej bramki.
Na pierwsze zgrupowanie zawodnicy Piasta wyjechali prawie w tym samym składzie w którym wywalczyli srebrne medale. Zmian na razie nie ma, pytanie więc brzmi, czy to dobrze, czy źle?
– Moim zdaniem to plus dla nas. Mamy skonsolidowany, zgrany skład. Trzon zespołu zostaje, doskonale się rozumiemy na boisku i poza nim, jest świetna atmosfera w szatni. Natomiast świeża krew i pojedyncze wzmocnienia są jak najbardziej potrzebne – stwierdza Szmatuła.
W poprzednich sezonach Szmatuła był zazwyczaj nr 3, teraz sytuacja się odwróciła. To pozostali bramkarze muszą spróbować „wygryźć” go z bramki –
– Tak było, że zawsze ja goniłem, a co będzie teraz, zobaczymy. Bardzo się cieszę, że w poprzednim sezonie zagrałem we wszystkich meczach. To już jednak historia. Jest nowe rozdanie, ja muszę ciężko pracować, aby obronić pozycję nr 1. Rywalizacja jest jednak potrzebna – podkreśla Jakub Szmatuła.
Znany już jest terminarz Ekstraklasy. Na początek Piast zagra z rywalami solidnymi, ale nie najmocniejszymi.
– Myślę, że terminarz dobrze się dla nas ułożył. Pierwszy mecz mamy na Cracovii, potem grały z Wisłą Płock u siebie, ale nie patrzymy na ten rozkład gier. Przed nami dwa obozy i mecze eliminacji Ligi Europy – zauważa Jakub Szmatuła.
Na grupowanie do Ołomuńca wyjechało trzech bramkarzy. Czy wszyscy jednak zostaną na kolejny sezon, to się dopiero okaże. Nikt nie chce bowiem być nr 3, szczególnie, że rezerwy spadły do IV ligi, a to jest poziom, który mocno ogranicza poziom rozwoju.
Opracowanie: piast.gliwice.pl