Niezwykła książka o niezwykłym piłkarzu

kamil-glik-ksiazka2. czerwca w sprzedaży ukaże się książka, której bohaterem jest Kamil Glik!

Biografia Kamila Glika mogłaby być scenariuszem do amerykańskiego filmu o życiu,  miłości,  dramacie rodzinnym, a przede wszystkim wymarzonej karierze sportowej osiągniętej dzięki wytrwałości, determinacji, pracy, pokory i poświęceniu.

Kamil pochodzi z Jastrzębia Zdroju. W piłkę uczył się grać w Szkółce piłkarskiej z Wodzisławia Śląskiego. Jeszcze jako junior wyjechał do Hiszpanii, gdzie nawet był zawodnikiem Realu Madryt C. Wrócił jednak do Polski, gdzie trafił do Piasta. Tu rozwinął się jego talent. Było powołanie do reprezentacji Polski, potem wyjazd do Włoch, gdzie został kapitanem AC Torino. Dziś jest podporą reprezentacji Polski i będziemy go oglądać podczas EURO.

Książka, której autorem jest sportowy dziennikarz – Michał Zichlarz, napisana jest bardzo barwnym, łatwo czytającym się językiem. Czytelnik znajdzie w niej dużo nieznanych do tej pory faktów z  życia Glik, ciekawostki,, cytaty, wywiady. Jest to biografia piłkarza, ale można publikację tę określić pasjonującą powieścią przygodową. 2. czerwca będzie miała miejsce premiera książki. Będzie ja można nabyć w księgarniach i przez internet. Gorąco polecam – ja już przeczytałem.

Grzegorz Muzia

Fragment rozdziału o Piaście Gliwice

Kamil wcale nie musiał trafić do klubu z Gliwic. „Była propozycja od ówczesnego dyrektora Wisły Kraków Jacka Bednarza, a także z Piasta i z Legii, ale warszawski klub proponował tylko występy w Młodej Ekstraklasie – wspomina Janusz Pontus, który podczas rozmów transferowych reprezentował piłkarza. – Dyrektor Trzeciak nie widział miejsca dla Kamila, podobnie jak trener Wieczorek z Odry, który mówił, że Glik nadaje się co najwyżej do okręgówki. Ostatecznie Kamil zdecydował się na Piasta, choć równolegle pojawiła się bajeczna pod względem finansowym oferta angielskiego Stoke City. Zarobiłaby szkółka, Kamil też… Nie chciał jednak tam iść. Chciał regularnie grać”.

„Z Kamilem dyrektor Trzeciak postąpił identycznie jak z Lewandowskim – dodaje Marcin Pontus. – Gdy Glik wrócił z Hiszpanii, dostał propozycję gry w Młodej Ekstraklasie, gdzie zarabiałby dziesięć razy mniej niż w Realu. Poszedł więc do Piasta. A tam, jak zagrał dwa mecze, to Trzeciak zadzwonił i… namawiał na grę w Legii. Nie było już jednak tematu, bo miał przecież podpisany kontrakt z klubem z Gliwic”.

Transfer piłkarza do Piasta pilotował ówczesny dyrektor i wieloletni działacz klubu Józef Drabicki. „To było upalne lato – wspomina. – Pamiętam jak dziś, kiedy Kamil do nas trafił. Pierwsza drużyna grała akurat sparing na starym stadionie przy Okrzei bodajże ze Śląskiem, a drugi zespół przy Sokoła z BKS-em Stal Bielsko-Biała. Kamil zagrał w tym drugim spotkaniu. Pojechaliśmy z trenerem Wleciałowskim i z wałów, bo tam są wały wokół boiska, obserwowaliśmy mecz. Kamil zaprezentował się na tyle korzystnie, że zapadła decyzja, by usiąść do rozmów. Widać było dobre wyszkolenie, technikę. Jego gra pozwalała sądzić, że może być niezłym zawodnikiem”.

„Trzeba pamiętać, w jakiej sytuacji był wtedy klub – zaznacza trener Marek Wleciałowski, który podjął ostateczną decyzję o podpisaniu kontraktu z Kamilem. – W ekstraklasie znaleźliśmy się przez to, że ktoś nie otrzymał licencji [chodziło o karną degradację z ekstraklasy Zagłębia Lubin i Korony Kielce za korupcję – przyp. aut.]. Potrzeba było świeżej krwi. Usłyszałem wtedy o Kamilu i pomyślałem: dlaczego nie spróbować? Tym bardziej, że nie było większych możliwości finansowych na sprowadzenie innych zawodników. Na pewno wiązało się to z jakimś ryzykiem, bo sezon już się rozpoczął, ale obserwowaliśmy go przez kilka dni. Uważałem, że jeżeli jeszcze nie w tym momencie, to za chwilę może być przydatny dla drużyny. Wiadomo, że trening to jedna rzecz, a mecz to co innego. Kamil szybko się odnalazł w doświadczonym zespole. Kiedy zaczął grać,

pokazał swoimi wejściami i zachowaniem przy stałych fragmentach gry, czy to pod swoją bramką, czy pod bramką rywala, że wie, jak się zachować, i że jest dobrze wyszkolony”.

O swoich przenosinach do Piasta Glik tak mówił katowickiemu „Sportowi” (4 sierpnia 2008, str. 7) po sparingu drużyn Piasta i Ruchu w Młodej Ekstraklasie, gdzie wystąpił: „W Hiszpanii sporo się nauczyłem i nabrałem dużej pewności siebie, ale teraz chcę spróbować swoich sił w Polsce. Wierzę, że dojdę do porozumienia z działaczami Piasta, a trener Wleciałowski da mi szansę gry. Nie mam zamiaru zadowolić się występami w drugiej drużynie albo siedzeniem na ławce rezerwowych. Przychodzę do Gliwic po to, aby wywalczyć miejsce w wyjściowej jedenastce, i wierzę, że mi się to uda”. Ostatecznie z klubem z Gliwic podpisał długi, bo czteroletni kontrakt.

Kamil Glik o swoim pierwszym powołaniu do reprezentacji Polski

archiwum piast.gliwice.pl

 

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze