Kluby też umierają – Sośnica Gliwice

Sosnica-bramaPodczas meczu Piasta z Górnikiem  na stadionie przy ul Okrzei zasiadło 9 tys. fanów  obu drużyn. Nie mieli oni jednak okazji za kilkoma wyjątkami kibicować zawodnikom urodzonym w  Gliwicach czy Zabrzu. W zespole Górnika jest jeden piłkarz, który wychował się w zabrzańskim klubie, tamtejszym Gwarku. W zespole Piasta jest nieco lepiej, bo z Górnikiem zagrali gliwiczanie od urodzenia – Tomasz Podgórski i Radosław Murawski,  a w rezerwie pozostał Wojciech Kędziora.

 

Ważnym ogniwem w całym procesie szkolenia były zawsze mniejsze kluby, nazwijmy je satelitarne. W Gliwicach funkcjonował kiedyś GKS Gliwice, potem Kolejarz, Carbo, ŁTS Łabędy  czy Sośnica Gliwice. Te kluby  były prawdziwymi kopalniami talentów. Dziś ledwo wiążą koniec z końcem, skupiając się na walce o przetrwaniu, a nie na wychowaniu młodzieży.

Jeden z klubów w którym pierwsze, piłkarskie kroki stawiali Włodzimierz Lubański, Stefan Florenski, Joachim Marx, Zygmunt Dudys, Krystian Hanke, czyli reprezentanci kraju, mistrzowie Polski  już nie istnieje. Tym klubem jest Sośnica Gliwice.

Za datę zakończenia działalności, albo jak kto woli upadku  można  przyjąć dzień 19 maja 2013 roku. Wtedy to Sośnica pokonała Pogoń Ziemięcice w meczu o mistrzostwo „B” klasy, czyli najniższej w poprzednim sezonie ligi.

Ostatni prezes Zbigniew Tomczak, starał się, aby utrzymać klub na powierzchni. Szefował, był trenerem, gospodarzem, kierownikiem w jednym. Osamotniony nie dał rady. Pozostały nierozliczone dotacje, niezapłacone rachunki.   – Jest to przykre, że takie rzeczy się dzieją. Szkoda, mam nadzieję, że  to jakoś wszystko  się poukłada, i że  te mniejsze gliwickie kluby  też będą funkcjonować – kręci głową z niedowierzaniem Wojciech Kędziora, wychowanek Sośnicy.

Ktoś powie, a po co te mały kluby. Załóżmy akademię, zapewnijmy jej warunki finanse, szkolmy i czekajmy na efekty. Kędziora uważa jednak, że takie kluby są potrzebne. – Większość małych chłopaków pierwsze piłkarskie kroki stawia w klubie, który jest najbliżej ich domu. Dopiero po jakimś czasie przenoszą się do tych bardziej znanych. Czym więcej takich dzielnicowych drużyn, tym  większa szansa na to, aby wychować więcej zawodników, wyłowić  talenty. Daje to możliwość obserwacji i ogrywania zawodników – tłumaczy „Kędi”

Przed rokiem 1945 w Sośnicy  działały dwa kluby: Germania i Eintracht. Po przejściu frontu nie było tam spokojnie − sowieckie władze traktowały miasto jako wojenną zdobycz z całą konsekwencją tego statusu. Wśród miejscowej ludności cywilnej panował strach. Powstała nawet zorganizowana paramilitarna grupa antyradziecka „Czarna owca”. Wkrótce w Sośnicy zaczęli pojawiać się Polacy z różnych części kraju, ale początkowo do kontaktów między nimi a ludnością autochtoniczną praktycznie nie dochodziło. Edward Matusiak był jednym z przyjezdnych i on właśnie wraz z bratem Józefem oraz Franciszkiem Frankiewiczem, Kazimierzem Sztumem i Czesławem Wysockim pierwsi weszli na klubowe boisko. „Dla rozprostowania kości” − napisze po latach Matusiak. Na boisku nie było w tym czasie nawet bramek, natomiast przez jego środek wiodła ścieżka z centrum dzielnicy do stacji kolejowej. Nie przeszkadzało to jednak młodym wówczas mężczyznom w kopaniu piłki.

Nie przeszkadzało to jednak młodym wówczas mężczyznom w kopaniu piłki. Przyglądał im się, nie odzywając się zresztą ani słowem, Wilhelm Górny, były działacz wspomnianej już Germanii. Prawdopodobnie z jego inicjatywy doszło do pojednania przyjezdnych z miejscowymi. Matusiak opisywał to tak:

– Wreszcie pewnego dnia zjawił się pierwszy, który nawet dobrze mówił po polsku. Nazywał się Walla. Chciał z nami grać, był kompletnie wyposażony w sprzęt sportowy. Po dłuższych rozmowach powiedział kto grał i kto ma koszulki, spodenki i buty. Byli to Staniczek, Jozef Poloczek, Arndt, Goździk, Niemiec, Kieler, Rother i inni. Dochodziłem do każdego z osobna, byłem szczery i otwarty i po dwóch tygodniach przyszli w strojach na boisko. Zaczęliśmy grać w pełnej jedenastce. Pierwszy mecz − w Kończycach, na boisku obok straży pożarnej − to również zasługa Edwarda Matusiaka – „dogadał” ten występ z kolegami z pracy, pochodzącymi właśnie z Kończyc.

I wtedy tez klub z Sośnicy przestał być anonimowy: Po krótkich konsultacjach z kolegami ja jako kapitan i założyciel drużyny powiedziałem działaczom z Kończyc, że klub nazywa się Orzeł Sośnica.

Jednym z najwybitniejszych  piłkarzy w historii polskiej piłki, który urodził się i mieszkał w Sośnicy jest Włodzimierz Lubański   – Mieszkaliśmy w familoku w Sośnicy, na ulicy Sztygarskiej. Obok, między tymi górniczymi budynkami, mieliśmy placyk do gry, który nazywaliśmy „kulawikiem”. Trawę dawno wydeptaliśmy, słupki bramek były z drewna, obok przepływał strumyk. Spędzałem tam kilka godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu – wspomina legendarny piłkarz.

– Rzeczywiście wychowało się tu paru naprawdę dobrych piłkarzy i są tam godne warunki, do tego, aby tam coś zbudować – przyznaje Kędziora.

W Gliwicach narzekają na brak miejsca do trenowania i obiektów, tymczasem w Sośnicy od kilkunastu lat już w ruinę obracają się boiska wybudowane w czasach , gdy klub wspierała kopalnia –  Jest 5-6 boisk treningowych  i do tego stadion. Duży obszar, który można świetnie zagospodarować – wylicza Kędziora.

Pierwszym prezesem Orła Sośnica (późniejszej Sośnicy Gliwice) został Klemens Sokal. Drużyna wkrótce wzięła udział w turnieju w Wyrach − stawką była tam beczka piwa. W kwietniu 1946 r. klub przemianowany został na RKS kop. Sośnica i zgłosił się do rozgrywek. Czasy były trudne, brakowało sprzętu sportowego, nie było czym jeździć na mecze. W styczniu 1947 roku klub wrócił do nazwy Orzeł. Dwa lata później doszło do niechcianej w dzielnicy fuzji z Górnikiem Gliwice i klub przestał istnieć. Drużyna rywalizowała na boisku jako rezerwy Górnika Gliwice, a w pierwszej jedenastce pewne miejsce miał tylko kapitan i najlepszy zawodnik Sośnicy − Ginter Widera.

W 1951 roku klub wznowił działalność, ale pod szyldem Górnik Sośnica. Do jego asów należeli wkrótce dwaj kuzyni: Stefan Florenski, napastnik, oraz bramkarz Rudolf Loch. Później w składzie pojawił się Ginter Marx, brat Joachima. Największy sukces tej drużyny to awans do półfinału Pucharu Sportu w 1954 roku. Sośniczanie w pokonanym polu zostawili m.in. drugoligowców, AKS Chorzów i Wawel Wirek, ulegli dopiero wrocławskiemu Śląskowi. Pierwszym etatowy trenerem w Sośnicy był Ewald Dytko (1953). Później pracował tam m.in. Henryk Hajduk.

W latach sześćdziesiątych XX wieku ukształtowała się kolejna nazwa zespołu − GZKS Sośnica Gliwice, która przetrwała aż do roku 2009. Sośnica przez lata grywała balansując między ligą okręgową a A-klasą. Ostatnio w ligowych tabelach można było znaleźć KPN Sośnica Gliwice

Agonia trwała długo. Na początku XXI wieku Sośnica  grała w lidze okręgowej.  Snuto plany i nadzieję, że w cieniu pnącego się  na coraz wyższe szczeble  Piasta i będącego na topie Górnika, Sośnica odrodzi się jako ten klub, który znów będzie dostarczał dostarczył gliwickiej i  polskiej piłce talenty. Tak się nie stało, nastąpił spadek do „A” Klasy, potem do „B” klasy, by w końcu  wycofać się z rozgrywek.

Nie tylko pierwszy zespół nie istnieje.  Nie ma też już drużyn trampkarskich i młodzieżowych.

Sośnica liczy 20 tysięcy mieszkańców. Nieprawdopodobne wręcz wydaje się, że brak tam firm, ludzi,  którzy byliby w stanie utrzymać na powierzchni piłkarski klub, szczególnie, że tradycje są ogromne, a i dziś wśród mieszkańców nie brak znanych piłkarzy. Wojciech Kędziora, Maciej Szmatiuk, Jacek Wiśniewski czy urodzony w tej dzielnicy Łukasz Podolsky.

W Sośnicy mówi się o reaktywacji, zbudowania klubu od nowa. Miejmy nadzieję, że tak się stanie i że  w miejscu boisk nie powstanie kolejne centrum handlowe.

• Nazwy: (kwiecień 1945) RKS [Robotniczy Klub Sportowy] Orzeł Sośnica -> (1948) GZKS [Górniczy Związkowy Klub Sportowy] Orzeł Sośnica -> (1949) ZKS [Związkowe Koło Sportowe] Górnik Sośnica -> (1957) GZKS Górnik Sośnica -> (lata 60.) GZKS Sośnica Gliwice -> (2009) KPN Sośnica Gliwice

Opracowanie: Grzegorz Muzia

Brama stadionu Sośnicy jest już zamknięta
Brama stadionu Sośnicy jest już zamknięta

Na tym stadionie przygodę z piłką zaczynali m.in Włodzimierz Lubański czy Wojciech Kędziora

Czy jeszcze kiedyś spiker wyczyta składy wyjściowych drużyn?

Czy jeszcze kiedyś spiker wyczyta składy wyjściowych drużyn?

Sosnica-2012Ostatnie zdjęcie zbiorowe Sośnicy – maj 2012

Górny rząd od lewej: Marek Kuźmicki (prezes klubu), Dawid Szner, Jan Szaruga, Tomasz Szczurek, Mateusz Szaruga, Jędrzej Jasiński, Rafał Kamiński, Zbigniew Tomczak (Trener), Elżbieta Goriwoda (kierowniczka). Na dole od lewej Damian Ficek, Paweł Barański, Mateusz Pawlak, Łukasz Garbat, Aleksander Woźniak, Daniel Warchałowski, Mariusz Barański, Kamil Michalczyk.

Pozostali w kadrze: Marcin Ślęczkowski, Łukasz Kujawa, Michał Barszcz, Radosław Nosal, Kamil Sowula, Tomasz Kaleta, Dawid Skutnik, Paweł Skwara.

4 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
CŻPG

Chodź Sośnica jest większości za Górnikiem zgadzam się z określeniem,że szkoda klubu z Sośnicy. Co jak co ale właśnie te mniejsze kluby zawsze były jak szkółki piłkarskie a miały do siebie te plusy,że grywało się tam o punkty czyli jednak nie o pietruszkę. A więc jak młodzi myśleli o wybiciu się w górę musieli się starać. A teraz co owszem nawet są szkółki ale to są treningi nie mecze o coś. I te mniejsze kluby też powinny być finansowane z pieniędzy miasta. Jeżeli Frankiewicz chce Piasta na dobrym poziomie to nie lepiej chociaż by w Okręgówce utrzymywać mniejsze Gliwickie kluby by stamtąd pozyskiwać talenty? Przecież wychodziło by to nawet taniej niż sprowadzanie obcokrajowców.

Kali

Na pewno szkoda niewykorzystywania infrastruktury – obiektow Sosnicy. Miasto powinno z tym COS zrobic.
A tak na marginesie: nazwisko „Podolski” pisze sie z „i” na koncu, a nie „y”!

hatash

@CŻPG problemem są właśnie żabole i dlatego Sośnica padła, tak samo jak prędzej czy później padną inne ich kluby typu Concordia czy jeszcze wcześniej Czarni Pyskowice. Oni nie mają za grosz patriotyzmu lokalnego! Zamiast przede wszystkim skupić się na Sośnicy w tym przypadku to nawet tam nie zajrzą, wiadomo że ludzie z okolic Piasta nie będą wspierać w takich miejscach piłki, chodź pewnie parę osób by się znalazło, nikt po prostu nie zainwestuje nawet małych pieniędzy w taki klubu, który jest olewany a zarazem okupowany przez patologię. Tu jest właśnie problem. Koszty utrzymania klubu w A czy B klasie są dość niskie i aż dziw bierze że taki klub musiał upaść.

panalojzy

takie kluby istnieją tylko dla przekręcenia dotacji z samorządu, afera była już kilka lat temu gdy sośnica nie rozliczyła dotacji od miasta, reaktywują niedługo klub tylko zamiast kpn sośnica będzie np. ts sośnica, ci sami ludzie tylko formalnie inny klub, ucieczka od długów i wcześniejszych przekrętów, no i wyciągną łapy po nowe dotacje, po za tym patologia i na boisku i na trybunach, wóda, wóda i jeszcze raz wóda