Matuszek pomimo ważnego kontraktu nie znalazł uznania w oczach sztabu szkoleniowego Piasta i ma sobie szukać innego pracodawcy. Otrzymał nawet pismo, że jest zwolniony z obowiązku odbywania treningów z zespołem Marcina Brosza. – W praktyce oznacza to zakaz – wyjaśnia rozczarowany piłkarz, który okazał się bardzo pomocny po sprowadzeniu do gliwickiego klubu Hiszpana Rubena Jurado. Jako jedyny w Piaście znał bowiem język hiszpański (przez dwa i pół roku grał w UD Horadada oraz Realu Madryt C).
– Starałem się pomóc Rubenowi, jak mogłem. A co teraz będzie, nie wiem. Ruben nie kwapi się do nauki polskiego. Jemu jakoś ta nauka języka nie za bardzo szła – twierdzi Matuszek. Od wtorku z drużyną Brosza trenuje także drugi Hiszpan – Fernando Cuerda, który podobnie jak Jurado pochodzi z Sewilli.
Matuszek uważa, że bez stałej obecności tłumacza na treningach piłkarzom z kraju mistrzów świata i Europy może być ciężko. – Nie jest do końca tak, że język piłkarski jest uniwersalny. Nie wszystko da się wytłumaczyć na migi. Z własnego doświadczenia wiem, że różnie z tym bywa. Są niedomówienia. A wiadomo, że mamy do czynienia z określonym poziomem zaawansowania taktycznego. Plan jest dopracowany, każdy ma swoją pracę i jeżeli tego się nie wykona, wysiłek drużyny może pójść na marne. W Piaście powinni nad tym pomyśleć, ale to już nie mój problem – mówi Matuszek.
W gliwickim klubie twierdzą, że są przygotowani na tę sytuację. – Damy sobie radę. Mamy umówionego człowieka, który mieszkał w Meksyku, zna hiszpański, a teraz pracuje w Gliwicach. Kiedy będzie trzeba, będzie służył pomocą w tłumaczeniu zaleceń i uwag trenera, omówieniu ćwiczeń – zapewnia Józef Drabicki, prezes Piasta.