Zarząd Piast S.A. z absolutorium

Na podsumowującym miniony rok finansowy Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Piast Gliwice S.A. m.in. głosowano nad udzieleniem absolutorium byłym już jak i obecnym prezesom klubu oraz zatwierdzano sprawozdanie finansowe za lata 2010/2011. Absolutorium nie uzyskał Zbigniew Koźmiński, były wiceprezes Piasta. Pełne poparcie natomiast uzyskał obecny Zarząd w osobach Józefa Drabickiego i Jarosława Kołodziejczyka.

Komentarz

W przedsiębiorstwie działającym na zasadach rynkowych zarządy rozlicza się z pozyskanych środków i utrzymanie dyscypliny budżetowej. Poprzedni zarząd w którym zasiadał Zbigniew Koźmiński środki na     utrzymanie klubu miał najpierw z wpływów za tzw. prawa medialne, a w sezonie 2009/10 Piast żył głównie  z 5 mln zł pozyskanych za transfery Kamila Glika i Kamila Wilczka. Obecny zarząd nie przyniósl do klubu praktycznie żadnych pieniędzy. W pierwszym półroczu Piast S.A. otrzymał od miasta Gliwice 900 tys. zł. W drugim kwota dofinansowania ze środków miejskich wyniosła 3,7 mln zł. Zarząd chwali się, że zmniejszył koszty, ale zrobił to w sposób, który potrafi każdy księgowy. Zwolnił zawodników z najwyższymi kontraktami i zmniejszył płace pozostałym piłkarzom, trenerom i pracownikom klubu.

Pomysł utrzymania płynności finansowej  na najbliższe półrocze zarząd ma prosty. Powstał wniosek o kolejną dotację na sport kwalifikowany. Dokładną  kwotę  poznamy, gdy zostanie opublikowana w Biuletynie informacji Publicznej. Można się jednak domyśleć, że nie będzie to mniej niż 4 mln zł na pierwsze półrocze. Jak widać w Gliwicach nie ceni się tych, co są w stanie przynieść do klubu konkretne pieniądze, ale tych, co dobrze potrafią wypełniać i uzasadniać wnioski o dotacje. Niemile też są widziani prywatni inwestorzy. Pan Rutiger Bernatek został wyśmiany za to, że chciał zaoszczędzić gliwiczanom zrzutki na coraz bardziej deficytowe przedsiębiorstwo.

Piast S.A. jako spółka miejska pewnie bez problemu dostanie tyle, ile będzie potrzebował. Upadek komunalnego przedsiębiorstw byłby pośmiewiskiem na całą Polskę i przyznaniem się do błędów. Za te decyzje nie zapłacą jednak ani członkowie Rady Nadzorczej, ani Zarząd klubu, tylko my podatnicy. Budżet miasta nie powinien jednak na tym ucierpieć. Zamknie się jakąś szkołę, uzasadniając to niżem demograficznym. Bilans wyjdzie więc na zero.    Może jednak moje spojrzenie na ekonomię jest  nie przystające do funkcjonującej rzeczywistości?

Grzegorz Muzia

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze