Osiem tysięcy ludzi, którzy jesienią przyszli na pierwsze mecze Piasta jest nie do utrzymania marketingowo. Wiosną się na pewno się to nie powtórzy. Na dzień dzisiejszy zarząd Spółki nie podejmuje żadnych kroków, aby znaleźć inwestora. Nowy właściciel, który zainwestuje pieniądze nie będzie bowiem trzymał na stanowisku człowieka, który nie odróżnia lewoskrzydłowego od bocznego obrońcy, Co jeszcze powiedział na spotkaniu w klubie „Perełka” Andrzej Potocki?
Poniżej pełny zapis wypowiedzi
Ile wart jest Piast S.A.
W mojej ocenie wartość spółki Piast S.A. wynosi około 5,6 mln Euro i tyle musiałby zainwestować w klub jego nabywca. Jego prawa też muszą być zabezpieczone. Podstawowe to prawo do gry na nowym stadionie za rozsądną opłatę. Ewentualny kontrakt z inwestorem na pewno będzie wymagał kilkumiesięcznych negocjacji. Zarówno prawa materialne jak i niematerialne obu stron muszą być zabezpieczone.
O dwa lata za późno
Gratuluję władzom wybudowania nowego stadionu, ale przypomnę, że obiekt ten powstał co najmniej z półtorarocznym opóźnieniem. Tyle czasu minęło między pytaniami radnych , kiedy stadion będzie budowany od faktycznego momentu rozpoczęcia jego budowy. Przypomnę, że osoby, które dziś zasiadają w Radzie Nadzorczej, wówczas odpowiadały, że poczekamy na rozpoczęcie budowy , gdy Piast awansuje do Ekstraklasy. Piłkarze awansowali do Ekstraklasy, a potem przez dwa sezony marnowano szanse budowy mocnego klubu, skazując zespól na grę w Wodzisławiu Śląskim i na starym stadionie przy ul Okrzei, nie dając podstawowego i najważniejszego argumentu klubowi jakim jest swój stadion. Dopiero dzisiaj, kiedy jesteśmy w I lidze, kiedy Zarząd postanowił, że gra o utrzymanie w tej lidze, drużyna ma właściwe warunki do gry, kibice do oglądania, marketing o działania.
To się nie powtórzy
Osiem tysięcy ludzi, którzy jesienią przyszli na pierwsze mecze Piasta jest nie do utrzymania marketingowo. Wiosną się na pewno się to nie powtórzy. Minie efekt nowości i zauroczenia stadionem i otoczką. Wielce prawdopodobne jest, że przyjdą słabsze wyniki, bo ta drużyna nie stwarza gwarancji na skuteczną walkę o Ekstraklasę. Mogą mieć miejsce tez inne wydarzenia, które skutecznie te plany pokrzyżują.
Dbają o posady, nie o interes klubu
Na dzień dzisiejszy zarząd Spółki nie podejmuje żadnych kroków, aby zabezpieczyć zarówno te podstawowe prawa np. do loga czy domeny, jak i te ważniejsze, jakim jest byt klubu w dłuższym okresie poprzez szukanie strategicznego inwestora. Trudno się jednak dziwić, bo to nie jest w ich interesie. Jeśli pan Jarosław Kołodziejczyk znajdzie takiego , kto przejmie akcję klubu, to ten pierwszą rzeczą jaką zrobi, to zwolni go z pracy. Właściciel, który zainwestuje pieniądze nie będzie bowiem trzymał na stanowisku człowieka, który nie odróżnia lewoskrzydłowego od bocznego obrońcy, który pierwszy raz w życiu mecz widział w marcu tego roku i wydaje mu się, że w kadrze jest 12 zawodników, a jeszcze na dodatek nie uczy się zbyt szybko.
Ostatnia szansa?
Jeżeli radni nie wykorzystają swojej większości przeciwko obozowi, który wykreował przewodniczącego Rady Nadzorczej, wiceprezesa Kołodziejczyka, który dzisiaj za wszelką cenę szuka możliwości utrzymania swoje posady w Piaście, do zmuszenia sprzedania udziałów, do szukania inwestora z prawdziwego zdarzenia, by ten zbudował klub na jaki 200-tysięczne miasto zasługuje. Proszę zauważyć, że Zabrze czy Bytom, miasta o znacznie mniejszym potencjale niż Gliwice, mają od lat tam kluby, które przez wiele lat cieszyły bądź wciąż cieszą się Ekstraklasą.
Z dala od polityki
Sprawowałem funkcję prezesa Stowarzyszenia GKS „Piast” w okresie, kiedy byłem czynnym politykiem. Nikt jednak mi nie zarzucił nigdy, że jakiekolwiek decyzje, które podejmowałem w sprawach klubu , były motywowane politycznie. Polityka była daleka od klubu, choćby dlatego, pilnowaliśmy dla własnego bezpieczeństwa i dobra, by w Zarządzie ówczesnego Stowarzyszenia byli ludzie z różnych opcji politycznych. To uniemożliwiało wykorzystywania wizerunku klubu do prowadzenia np. kampanii wyborczych. Dzisiaj Spółka Piast S.A. jest instrumentem politycznym. Dziwię się, że nikt tego dziś nie powiedział, że zwolnienie osób zasłużonych dla klubu, ludzi, którzy tworzyli historię tego klubu przez ostatnie kilkanaście lat, miało charakter polityczny. Osoby te zostały zwolnione, bo wzięły udział w kampanii wyborczej, innego ugrupowania niż to, co popiera pan wiceprezydent Piotr Wieczorek, pan wiceprezes Jarosław Kołodziejczyk. Mi poprzypomina to najgorsze czasy PRL-u, kiedy decyzje obywatelskie, korzystanie ze swoje przyrodzonego prawa , do udziału społecznym i publicznym jest opłacane utratą pracy, dobrego imienia. Klub stał się instrumentem politycznym, czego efektem jest także to, decyzje o obsadzaniu stanowisk w klubie mają charakter polityczny, a nie merytoryczny. W związku z tym za transfery w klubie odpowiada człowiek, który marcu tego roku po raz pierwszy widział na oczy mecz piłki nożnej. To jest nieprawdopodobne, że osoba, która o piłce nie wie nic, odpowiada za politykę poważnego klubu sportowego, a tylko dlatego, że w innych spółkach miejskich nie było dla niego posady. Nawet w „B” klasie takie rzeczy się nie zdarzają. Kiedy Piast był w „B”, potem w „A” klasie to już wówczas sprawami kadrowymi zajmowali się ludzie, którzy mieli rozegrane po 200, 300 spotkań w II lidze. To jest ten negatywny wpływ polityki na sport.
Sportowo, bardzo niepewnie
Postawa zespołu w dużej mierze jest podyktowana tym, że decyzje np. o obsadzie funkcji trenera też mają charakter polityczno – towarzyski. Nie ma w historii polskiej piłki takiego przypadku, aby trener, który w jednej rundzie, przegrywa niemal wszystkie mecze, zachowal posadę. Było to tanie rozwiązanie i wygodne dla zarządzających klubem. Jednocześnie pozbawiające nadziei na przyszłość. Drużyna, która teraz osiągnęła bardzo przyzwoity wynik sportowy, jest innym zespołem, niż ten z ostatniego letniego okresu przygotowawczego. Sześciu zawodników, których nie było w tej drużynie, gdy ta przygotowywała się do tej rundy, stanowi o sile zespołu. Kędziora, który przyszedł w ostatniej chwili, Jurado i Paulauskach, Bodzioch oraz Podgórski i Krzycki z którymi nie chciano podpisać nowych kontraktów. Budowano drużynę bez bocznych obrońców, co jest już ewenementem na skalę światową. Efektem tego hest 27 straconych bramek, tyle, ile mają zespoły, które spadają z ligi na koniec sezonu. Obserwując grę tej drużyny wciąż widać chaos, brak automatyzmu w rozgraniu akcji. Mateusz Matras, jeden z najbardziej utalentowanych stoperów młodego pokolenia, w każdym meczu gra na innej pozycji. Jesienią zeszłego roku Piast kończył rozgrywki na miejscu dającym szanse na awans, wiosną spisywał się tragicznie. Dzisiaj jesteśmy o krok od powtórzenia tego samego błędu.
Opracowanie Grzegorz Muzia