W środę, w nowej siedzibie klubu pojawił się Damian Bartyla, były prezes bytomskiej Polonii. Gdy taka szycha przekracza klubowe progi w obliczu zbliżającego się Walnego Zebrania Akcjonariuszy Piast S.A. od razu pojawiają się spekulacje o zmianie na najwyższych szczeblach Być może była to tylko czysto koleżeńska wizyta. Np. pan Bartyla wpadł z drobnym prezentem, aby odwdzięczyć się za zaproszenie na inauguracje nowego stadionu. Sprawa wydaje się być jednak poważna, skoro zainteresował się tym popularny dziennik „SPORT”
Antrakt w ligowych rozgrywkach to doskonała pora na… snucie spiskowych teorii dziejów. Jedna z nich właśnie się zrodziła i dotyczy gliwickiego Piasta. Opiera się na swobodnym kojarzeniu faktów i spostrzeżeń. Ile zawiera w sobie dozy prawdopodobieństwa? Odpowiedź na to pytanie przyniosą najbliższe tygodnie…
Tym razem chodzi o najwyższy szczebel władzy. Konkrety? Na wczorajszym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy dokonano kilku drobnych korekt w klubowym statucie. Jedna z nich zakłada możliwość zredukowania liczby członków zarządu z dwóch do jednej osoby. W tej chwili rolę sternika pełni Józef Drabicki, a obowiązki wiceprezesa sprawuje Jarosław Kołodziejczyk. Nie jest to jednak zbyt fortunny układ. Sęk w tym, że do podjęcia decyzji potrzebne są dwa zgodne głosy. Co zrozumiałe, nie zawsze jest to proste w codziennej praktyce…
Ale to tylko przyczynek do wspomnianej na wstępie teorii spiskowej. Stała się ona żywa, gdy w obieg poszła informacja o niespodziewanej wizycie przy Okrzei byłego prezesa Polonii Bytom, Damiana Bartyli. Doszło do niej w środę. Jak twierdzą świadkowie – do najkrótszych nie należała.
To wystarczyło, by bystrzy obserwatorzy – być może ze skłonnością do nadinterpretacji – ułożyli spodziewany ciąg zdarzeń. Wygląda on tak: pod koniec roku panowie Drabicki i Kołodziejczyk nie otrzymują absolutorium za mijający rok, a wkrótce potem rada nadzorcza mianuje Bartylę prezesem klubu i jedynym członkiem zarządu.
Przypomnijmy, że nie tak dawno w bardzo podobny sposób stanowisko w kierownictwie Piasta stracił Zbigniew Koźmiński – nie uzyskał absolutorium i po niedługim czasie został odwołany z pełnionej funkcji. Czy tym razem zamarkowana wyżej roszada doczeka się urzeczywistnienia? Przeciwnicy takiej wizji wskazują na fakt, że w ostatnich wyborach samorządowych Bartyla reprezentował barwy polityczne nie do końca przyjazne obecnym włodarzom Gliwic. A to właśnie oni trzymają za stery Piasta, funkcjonującego przecież jako spółka miejska…
Realistom nie brakuje zatem przesłanek, by twierdzić, że cała historia mieści się w kanonach gatunku science fiction. Najnowsza historia gliwickiego klubu uczy jednak, że na Okrzei i w bliskich okolicach nie ma scenariuszy niemożliwych…
Źródło – Dziennik Sport/Łukasz Żurek
Opracowanie – Grzegorz Muzia