 
Drugie miejsce
rozbudziło apetyty kibiców i pokazało, że III liga nie taka
straszna i można powalczyć o szczebel wyżej. Po
zakończeniu sezonu nikt nie kwapił się, aby odejść z
Piasta, a wręcz przeciwnie. Na treningach pojawił o się kilka
nowych twarzy. W pierwszym meczu po przerwie urlopowej Piast zmierzył
się z pierwszoligowym wówczas GKS Katowice. W gliwickiej bramce po raz
pierwszy stanął Jacek Gorczyca. Na lewym skrzydle zagrał
Marcin Radzewicz. Ta dwójka plus jeszcze Robert Zbikowski miała być
najpoważniejszymi wzmocnieniami niebiesko-czerwonych w rundzie
jesiennej. Piast przegrał tą grę kontrolną 2:4, ale w
następnych sparingach już zazwyczaj wygrywał.
Batalia o II ligę .zaczęła się 10 sierpnia meczem z
Zagłębiem Sosnowiec. Piast zremisował to spotkanie 0:0.
Inauguracja może nie wymarzona, ale wynik ten przyjęto z
zadowoleniem. W to sobotnie popołudnie po raz pierwszy koszulkę z napisem
Piast Gliwice w spotkaniu o ligowe punkty założyli: Gorczyca, Kmietowicz, Radzewicz, Stachera i Żbikowski.
Tydzień później gliwiczanie rozegrali pierwszy mecz wyjazdowy. Ich
przeciwnikiem był Skalnik Gracze. Beniaminek trzeciej ligi przez 50
minut prowadził wyrównany pojedynek, i nawet piłkarze tego klubu
pierwsi zdobyli gola, ale potem dwa razy piłkę głową do
siatki skierował Janusz Bodzioch. Już w trzeciej kolejce
doszło do derbów Gliwic. Na stadionie przy ul. Okrzei gościli
piłkarze Carbo i z pewnością tego
meczu kibice obydwu drużyn długo nie zapomną. Wspaniała
atmosfera, ponad 2500 ludzi na trybunach, a potem festyn do późnych
godzin wieczornych. Piast zaaplikował zespołowi z Ostropy
pięć bramek nie tracąc żadnej Dwa gole strzelił
Robert Żbikowski i były to pierwsze trafienia tego zawodnika dla
jedenastki z Okrzei. Dwukrotnie do kapitulacji bramkarza Carbo
zmuszał także Janusz Bodzioch i raz Mariusz Komar. Po raz pierwszy
w III lidze od czasu reaktywacji podopieczni Krzysztofa Zagórskiego wskoczyli
na fotel lidera, by go opuścić tylko na jedną kolejkę
aż do meczu z Lechem Zielona Góra. Tydzień później do Gliwic
zawitał Promień Żary. Beniaminek wysoko zawiesił
poprzeczkę. To goście pierwsi objęli prowadzenie, a jeden
punkt w końcówce uratował Janusz Bodzioch. Była to piąta
bramka tego zawodnika w tym sezonie. Jednak potem przyszła kontuzja,
która wybiła z rytmu najstarszego zawodnika Piasta. “Apetyt rośnie
w miarę jedzenia, czułem, że może być to mój
najlepszy sezon od wielu lat. Forma i zdrowie dopisywało, ale niestety
złapałem kontuzje, przerwa w grze i wszystko trzeba było
zaczynać od początku. Nie poddaję się jednak , na
wiosnę jeszcze powalczę przynajmniej o tytuł najlepszego
zawodnika w Piaście" Powiedział dla redakcji strony
internetowej już po sezonie obrońca gliwickiej jedenastki. By
poprawić sobie humory, niebiesko-czerwoni w następną
sobotę pewnie pokonali na wyjeździe MK Katowice. W meczu tym
przypomnieli sobie jak pokonuje się bramkarzy przeciwnych drużyn -
Tomasz Szeja i Krzysztof Kolasiński. Dla Tomka był to bardzo udany
sezon. Pozycją jaką mu znalazł na boisku Krzysztof Zagórski
była strzałem w przysłowiową dziesiątkę.
Natomiast "Kola" nie prezentował już tej formy, co przed
rokiem, ale pod koniec rundy powrócił do podstawowego składu.
Następne spotkanie miało być hitem sezonu. Do Gliwic
przyjechał spadkowicz z drugiej ligi, jeden z głównych pretendentów
do awansu – Włókniarz Kietrz. Po raz kolejny na stadion przy ul. Okrzei
zawitało kilka tysięcy ludzi, którzy byli świadkami dobrego
widowiska, ale pozbawionego bramek. Remis wprawdzie sprawiedliwy, jednak
pozostał pewien niedosyt. Sportową złość
piłkarze Piasta wyładowali tydzień później w
Świebodzinie, pokonując tamtejszą Pogoń 4:1 i tym samym
rewanżując się za porażkę sprzed roku (Dwa gole
Stachery i Radzewicza). Wreszcie przyszedł czas na Polonię Bytom.
Derby dwóch zespołów o podobnych korzeniach przyciągnęły
nie tylko rzesze sympatyków obydwu drużyn, ale też i rekordową
ilość przedstawicieli mediów. Trzy stacje radiowe, dwie telewizyjne
wszystkie liczące się gazety na Śląsku i w Gliwicach.
Złotą bramkę, dającą Piastowi zwycięstwo
zdobył Tomasz Szeja. Będąca na fali jedenastka z Okrzei
kolejne spotkanie rozegrała w Myszkowie. Gola dającego kolejne
trzy, cenne punkty strzelił Wojtek Gontarewicz.
W następnym tygodniu do Gliwic zawitali piłkarze Miedzi.
Legniczanie stawili zacięty opór, jednak musieli ulec Piastowi, a
bramkarza gości pokonał wtedy Artur Opeldus.
Kolejny wyjazd był do Opola. Odra, drużyna, która jeszcze niedawno
pukała do bram ekstraklasy okazała się zbyt wymagającym
przeciwnikiem. Po dramatycznym meczu, pełnym żółtych i
czerwonych kartek to właśnie opolanie zeszli z boiska jako
zwycięscy. Była to pierwsza porażka w tym sezonie popularnych
Piastunek. Honorowego gola zdobył Krzysztof Zagórski. “Tak już jest
w mojej karierze, że gdy pół sezonu zagram dobrze to potem
złapię kontuzję. Pauzowałem przez znaczną
część tej rundy i nie udało mi się powtórzyć
wyczynu z wiosny (14 goli w 17 meczach). Mam nadzieję, że w rundzie
rewanżowej będzie dużo lepiej” Tak, krótko podsumował
swoje występy grający trener Piasta. Dodajmy, że strzelanie
goli to nie wszystko. Nazwisko Zagórski wciąż dużo
znaczyło w futbolowym świecie. Gdy Krzysztof pojawiał się
na murawie zazwyczaj kryło go dwóch, a momentami trzech zawodników, a to
pozwala innym graczom Piasta na większą swobodę i zdobywanie
goli. Przegrana 1:2 i to na boisku przeciwnika wstydu oczywiście nie
przyniosła. Władze klubu postanowiły jednak wzmocnić
sztab szkoleniowy. Na ławkę trenerską powrócił
Fryderykiem Cholewa, a Zagórski z Bodziochem zostali jego asystentami.
Zaowocowało to wysokim zwycięstwem (5:3) nad Rozwojem Katowice.
Klasycznym hat-trickiem w tym meczu popisał
się Robert Żbikowski “Jeszcze nigdy w III lidze nie strzeliłem
tylu bramek w jednym meczu” powiedział po końcowym gwizdku
sędziego szczęśliwy strzelec (czwarta bramka była
również jego udziałem, a dobił golkipera z Katowic Tomek
Szeja). Wreszcie doszło do meczu na szczycie. Piast pojechał do
Zielonej Góry, gdzie rozegrał spotkanie, które zadecydowało o
tytule mistrza jesieni. “To było jedno z najlepszych spotkań w tej
rundzie, bardzo poprawne taktycznie, świetnie grali skrzydłowi, ale
zabrakło szczęścia” Tak skomentował przegraną
Fryderyk Cholewa. Racja była po jego stronie, ale w piłce nie ma
sentymentów. Wygrywa ten zespół, który strzeli więcej goli.
Przekonali się o tym w następny weekend piłkarze Grunwaldu
Halemby, którzy mimo ambitnej postawy ulegli w Gliwicach 0:2. Rozgrywki w
rundzie jesiennej Piast zakończył w Zgorzelcu pokonując
tamtejszą Nysę 1:0. Jednym z bohaterów tego spotkania został
Piotr Wysogląd. Ten osiemnastoletni
piłkarz już w niecałą minutę po tym jak pokazał
się na boisku zdobył ważnego gola. Potem miał jeszcze
dwie wyśmienite okazje do podwyższenia wyniku, ale zabrakło
zimnej krwi. “Dostałem dobre podanie z prawej strony,
przełożyłem piłkę na lewą nogę,
strzeliłem i wpadło” Tak komentował swój gol osiemnastolatek i
wychowanek Fryderyka Cholewy. O tym jak ważny był to gol dla tego
zawodnika i jak mocno go przeżywał, świadczy fakt,
że.....nie pamiętał dokładnie jak zdobył
bramkę, a było to tak. Piłkę z autu wyrzucał Gontarewicz, Piotr przebiegł z nią przez
pół boiska, położył dwóch obrońców Nysy i
strzałem zza linii pola karnego pokonał miejscowego bramkarza. W
tym spotkaniu 200-setny występ w barwach Piasta zaliczył Andrzej
Sala.
Pięciu nowych zawodników w sumie zasiliło zespół Piasta w
rundzie jesiennej. Z nich najlepiej wkomponował się do zespołu
Marcin Radzewicz, który jako jedyny zagrał we wszystkich meczach. Jacek
Gorczyca po świetnym początku, pod koniec rundy puścił
kilka bramek i pomiędzy słupkami zastąpił go Marcin
Grymel. Robert Żbikowski niby się nie wyróżniał, ale
strzelił siedem goli , zrobił więc to, co do napastnika
należało. Krzysztof Kmietowicz i Tomasz
Stachera mieli pecha. Obydwóch przez cały sezon nękały
kontuzje i nie mieli okazji się zbytnio wykazać. Świetnie za
to i co najważniejsze równo grali Sala i Szeja, Trudno było sobie
wyobrazić zespół Piasta bez tych graczy w rundzie wiosennej. W
ostatnich meczach wysoką formę odzyskał Czekański,. Mimo
tych pozytywnych akcentów Piast zajął “tylko” drugie miejsce. Aby
zwiększyć w znaczny sposób szansę awansu do II ligi
niezbędne były wzmocnienia. Zamierzamy pozyskać 3,4 dobrych
piłkarzy, czy ktoś odejdzie jeszcze nie wiadomo". Mówi
dyrektor klubu - Andrzej Tarachulski.
W przerwie w rozgrywkach jak to zwykle ma miejsce zrezygnowano z usług
kilku zawodników. Odszedł m.in. Robert Walkowiak. Waluś był
jednym z najlepszych zawodników w pierwszych latach po reaktywacji. 26 strzelonych
goli w 90 grach stawia go w panteonie najskuteczniejszych strzelców w
historii. Wydawało się, że przerwa zimowa została dobrze
przepracowana. Dwa obozy, szesnaście sparingów, żaden nie
przegrany. Do zespołu dokoptowano kilku nowych
piłkarzy. W spotkaniach kontrolnych świetnie spisywał się
Piotr Uss strzelając gole jak na
zawołanie. Mniej był widoczny Rafał Andraszak,
ale to on podbije serca gliwickiej publiczności, strzelając
wiosną prawie w każdym meczu bramki. W pierwszych spotkaniach rundy
wiosennej piłkarze nie grali zbyt przekonywująco, ale wygrywali.
Cztery pierwsze mecze zakończyły się zwycięstwami.
Rosła przewaga nad rywalami i wydawało się, że już
nic nie zatrzyma marszu ku drugiej lidze. Tymczasem po wygranym 1:0 meczu z
MK Katowice, oficjalnie z powodów zdrowotnych zrezygnował z pracy
Fryderyk Cholewa. Nieoficjalnie chodziły słuchy, że Fryderyk
Cholewa doszło do spotkania trenera z Marcinem Żemaitisem
i dyrektorem klubu. Cholewie zarzucono, że źle przygotował
zespół do rundy wiosennej. W tej sytuacji na ławkę
trenerską powrócili Krzysztof Zagórski i Janusz Bodzioch. Tak się
złożyło, że przejęli zespół przed dwoma
najważniejszymi i najtrudniejszymi meczami. 16 i 19 kwiecień to dwa
najczarniejsze dni w tym sezonie. Porażkę 0:2 w Sosnowcu jeszcze
można było przeżyć, ale pogromu 0:6 w Kietrzu już
nie. Winę za przegraną obarczono Jarosława Matusiaka,
bramkarza, który skompromitował się w tym spotkaniu i Krzysztofa
Zagórskiego.
Przewaga nad Zagłębiem Sosnowiec zmalała do 2 punktów i
wydawało się, że sosnowiczanie niedługo przegonią
Piasta. W poniedziałek wielkanocny na treningu pojawił się
Józef Dankowski, były piłkarz, a potem trener Górnika Zabrze.
Przejął zespół w trudnym momencie, ale wciąż
będący na pierwszym miejscu. Krzysztof Zagórski został
przesunięty do drużyny rezerw. Dankowskiemu udało mu się
na tyle zmobilizować piłkarzy, że pokonali 2:0 Pogoń
Świebodzin. Kontrowersyjne decyzje sędziego w Bytomiu,
sprawiły, że Piast zgubił kolejne 2 punkty, ale
Zagłębie także nie wygrało meczu z Miedzią. Potem
nastąpił fantastyczny finisz. Do wysokiej formy wrócił Marcin
Radzewicz. W spotkaniu przeciwko Miedzi kapitalne bramki strzelali Rafał
Andraszak i Janusz Bodzioch. Z Odrą Opole
skutecznością zaimponował Wojtek Gontarewicz.
Najważniejsza próba jednak miała miejsce 7-go czerwca. Do Gliwic
przyjechał wicelider - Lech Zryw Zielona Góra. Remis albo porażka
stawiałaby by Piasta w bardzo trudnej sytuacji. Trzeba więc
było wygrać i tak się stało. Dwa gole Andraszaka
i jedna bramka Michała Lorensa, w połączeniu z informacją
z Sosnowca, że Zagłębie przegrało, sprawiły, że
kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Okrzei oszaleli z radości. Na
dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek Piast zapewnił sobie pierwsze
miejsce i awans do II ligi!
Czternaście lat czekali kibice na powrót Piasta do zaplecza ekstraklasy.
Wiele się od tamtego czasu zmieniło. Sytuacja ekonomiczna i
polityczna w kraju. Zreorganizowano rozgrywki. W pierwszej i drugiej lidze
grało znacznie mniej drużyn, a to oznaczało, że poziom
był wyższy niż kilkanaście lat temu. Na powrót do II ligi
czekali wszyscy w Gliwicach, euforii nie było końca. Na stanowisku
prezesa pozostawał Piotr Wieczorek. W przerwie letniej dokonano jednak
zmiany na stanowisku dyrektora. Odsunięto oskarżonego o nie
gospodarność Andrzeja Tarachulskiego. Z perspektywy czasu
możemy jednak powiedzieć, ze gdyby nie odważne decyzje Andrzeja
Tarachulskiego, jeszcze długo nie dokonano by modernizacji wszystkich
obiektów Piasta. To za jego kadencji przywrócono dożycia stadion przy
ul. Robotniczej, przebudowano obiekt na Sokoła, a na trybunach stadionu
przy ul. Okrzei pojawiły się plastikowe krzesełka. Na
dyrektorskim fotelu zasiadł Józef Drabicki.
Kadra -
występy - strzelcy
Kadra -zdjęcia
Relacje
Tabele
Wyniki
Puchar Polski
Sparingi
Zdjęcia (w przygotowaniu)
Rezerwy - kadra, strzelcy, wystepy
Rezerwy -
relacje
Rezerwy - tabele
Rezerwy - wyniki
Rezerwy - puchar
|