Piast, jako drużyna przyzwyczaiła wszystkich do tego, że nie wdaje się w wymianę ciosów i gra bardzo uważnie w defensywie. Eksperci wskazywali też na umiejętne przechodzenie z ataku do obrony i odwrotnie.

Już w meczu z Koroną były jednak pierwsze symptomy, że coś przestaje działać. W starciu z Lechią całkiem się już ta taktyka rozsypała. Gliwiczanie wdali się w taką piłkarską ”bijatykę”. Ostatecznie skończyło się szczęśliwym remisem 3:3.

– Było bardzo dużo emocji. Nasi kibice nie są jednak przyzwyczajeni do takich spotkań, bo zazwyczaj to my kontrolujemy mecz, nie pozwalając zbyt dużo przeciwnikowi. Nie możemy więc być zadowoleni. Nie kontrolowaliśmy najważniejszego elementu, jakim są fazy przejściowe. Wiedzieliśmy, że Lechia jest groźna w kontratakach, a mimo to pozwoliliśmy im na przeprowadzenie szeregu takich akcji – tak podsumowal grę w defensywie Aleksandar Radunović.

Niewątpliwe plusem jest to, że gliwiczanie potrafili doprowadzić do remisu, choć przegrywali już 1:3.

– Szukając pozytywów, to jest, że graliśmy do końca i zremisowaliśmy, choć straciliśmy aż trzy bramki. Będziemy analizować to spotkanie. Poważna drużyna nie może grać tak jak my dziś. Nie pamiętam, aby ktoś nam w Ekstraklasie strzelił trzy bramki. Na szczęście wykorzystaliśmy słabe strony Lechii. Mogliśmy nawet wygrać, ale na to nie zasłużyliśmy. Lechia miała lepsze okazje od nas i trzeba cieszyć się z tego punktu. Jeszcze raz powtórzę pewne rzeczy są nie do zaakceptowania – podkreślił II trener Piasta Gliwice.

Jakub Czerwiński pauzował w tym meczu za kartki. Trenerzy podjęli decyzję, że jego miejsce zajmie Miguel Nobrega. Nie była to dobra decyzja. Portugalczyk robił wrażenie, jakby nie wiedział gdzie jest i co robi na boisku.

– Nie jest łatwo zastąpić takiego piłkarza jak Kuba i nie chodzi tylko o aspekt piłkarski, ale charakter. Nobrega poznaje się z polską piłką i Ekstraklasą, a to nie jest łatwe. Każdy zagraniczny zawodnik potrzebuje czasu na wdrożenie się do polskiego futbolu. Dajmy mu czas. Mam nadzieję, że w następnym występie pokaże co potrafi. Bez Kuby graliśmy już parę meczy i nie wyglądało to źle. Dziś nie kontrolowaliśmy meczu i był chaos. Nie zawsze jednak udaje się przełożyć na mecz, to nad czym pracuje się na treningu – tłumaczy Radunović.

Trener Lechii Szymon Grabowski również miał mieszane uczucia po końcowym gwizdku sędziego.

– Może spuentuje ten mecz takim stwierdzeniem, że strzelając trzy bramki na wyjeździe i stwarzając kolejne trzy sytuacje trzeba takie mecze wygrywać. Tu mamy na pewno do siebie pretensje. W moim odczuciu pokazaliśmy dobre oblicze Lechii Gdańsk. Strzelając kolejne bramki powinniśmy zamknąć ten mecz w 55. minucie. Niestety stało się inaczej i demony z przeszłości powróciły. Piast wykorzystał moment, gdzie zbyt łatwo i mocno cofnęliśmy się do defensywy. To mu się opłaciło i przyniosło wymierny efekt. Gratuluje mojej drużynie, bo w ostatnim okresie bez punktów potrafiliśmy stworzyć sobie sporo sytuacji, aby wygrać to spotkanie. Trzeba docenić ten punkt, bo Piast Gliwice u siebie często nie przegrywa. Na własnym stadionie jest zespołem groźnym i rzeczywiście to pokazał. Szanujemy punkt, pracujemy dalej i skupiamy się na następnym meczu – powiedział szkoleniowiec Lechii.

Zobacz pełny zapis konferencji po meczu Piast – Lechia