W ostatnich tygodniach przy Okrzei miała miejsce rewolucja, a w zasadzie jej początek. W Piaście wciąż zachodzą zmiany i podejmowania są działania, które mają poprawić, przede wszystkim sytuację finansową, bo sportowo ostatnie lata były dobre.

Misję odbudowania finansów klubu powierzono Łukaszowi Lewińskiemu. Nie był to jedyny kandydat na to stanowisko. Jak zdradza zastępca prezydenta Gliwic, który odpowiada za funkcjonowanie spółek miejskich były też inne osoby brane pod uwagę.

– Rada Nadzorcza rozmawiała z czterema kandydatami i zdecydowała się na pana Lewińskiego. Jak mówi popularne powiedzenie: po owocach go poznacie – zdradził Jarosław Zięba na wtorkowym spotkaniu z dziennikarzami.

Lewiński to nowe nazwisko w strukturze klubu, ale jak sam przekonuje, dobrze zna Piasta i wie co trzeba zmienić.

– Musimy utrzymać poziom sportowy. Znam ludzi pracujących w klubie, jego silne i słabsze strony, wiem co można poprawić. Zmiany jednak wymagają czasu, musimy dochować zawartych umów. Trzeba spojrzeć, na co nas stać, a za co płaciliśmy więcej, niż powinniśmy. Udział wynagrodzeń w budżecie klubu jest zbyt wysoki”. – powiedział nowy prezes

Na budżet klubów piłkarski składa się kilka czynników. W tym ostatnim sezonie Ekstraklasa miała rekordowe przychody z dnia meczowego, a wynika to z tego, że na trybunach zasiadło najwięcej kibiców w XXI wieku. Piasta to jednak nie dotyczy. Klub z Okrzei niewiele zrobił, by przyciągnąć większą liczbę fanów, a wręcz przeciwnie. Gdyby liczyć tylko kibiców z Gliwic, to wynik byłby jeszcze bardziej negatywny. Jaki pomysł na zapełnienie trybun ma Lewiński?

– Musimy nawiązać mocną współpracę ze szkołami, co zostało zaniedbane, zaprosić młodzież na stadion. Znam oczekiwania sponsorów, chcę stworzyć biznesclub w takiej formie, by kolejne osoby chciały do niego dołączyć, a nie żebyśmy my chodzili i zapraszali. Chciałbym zmienić to, co mi przeszkadzało, kiedy siedziałem na trybunach ze sponsorami – przekonywał nowy sternik Piasta.

Najwięcej pieniędzy Piast wydaje na wynagrodzenia dla piłkarzy i do niedawna jeszcze trenerów. W oficjalnym raporcie podano, że było to 96% całych przychodów klubu.

– Poziom bezpieczny jest określany dużo niżej. Najpierw jednak dane musimy zweryfikować na podstawie wyników audytu – podkreślił prezes Piast S.A.

Ile wynosi faktyczne zadłużenie klubu, to wciąż nie wiadomo. Niedawno prezydent Gliwic, pani Katarzyna Kuczyńska Budka przyznała, że takiej wiedzy na ten moment nie ma. Wydaje się jednak kwestią czasu, kiedy zostanie to podliczone.

– Rok obrachunkowy skończył się 30 czerwca, wyniki badania bilansu poznamy za dwa, trzy miesiące. Zleciliśmy też dokładny audyt, wkrótce poznamy jego efekty i je opublikujemy. Z naszych informacji wynika, że sytuacja klubu nie jest najlepsza – przyznał Jarosław Zięba wiceprezydent Gliwic.

Finanse klubu można poprawić na dwa sposoby. Ten pierwszy to sprzedaż zawodników, drugi to podniesienie kapitału poprzez emisję akcji. Największą wartość mają Ariel Mosór i Arkadiusz Pyrka. Obaj są wyceniani nawet na 4 mln Euro.

– Za te sprawy odpowiada dyrektor sportowy Bogdan Wilk. Czekam na przygotowany przez niego raport – podkreślił Łukasz Lewiński.

Trudniejsze jest podwyższenie kapitału, czyli dofinasowanie prze wspólników, bo w tym przypadku musi wyrazić zgodę 75 procent akcjonariatu, czyli również Zbigniew Kałuża.

W ostatnich dniach było też sporo zamieszania wokół rady nadzorczej. Przez chwilę był w niej nawet Jarosław Szymczyk, były komendant Policji, co mocno podniosło medialnośc klubu, ale wzbudziło niesmak u kibiców i władz miasta. Na ten moment rada nadzorcza liczy obecnie trzech członków. Należą do niej Agnieszka Dylewska (skarbnik miasta), Agnieszka Leszczyńska (naczelnik Wydziału Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miejskiego) oraz radca prawny Marcin Szeliga. Wbrew zapowiedziom nie wrócili do tego gremium mniejszościowy akcjonariusz Zbigniew Kałuża i Grzegorz Jaworski.

– Powiększenie Rady jest sprawą otwartą, zresztą pan Jaworski złożył już wniosek o kolejny termin Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy – zdradził Jarosław Zięba. – Nie ma już natomiast w niej już Jarosława Szymczyka, który złożył rezygnację. Moim zdaniem sama nominacja z ramienia pana Kałuży to nie była najlepsza decyzja dla miasta, klubu, wizerunku i samego pana generała – analizował Zięba.

Wiceprezydent jasno też stwierdził, że gdyby zapadła decyzja o sprzedaży klubu miasto zostawi sobie „złotą akcję”.

– Zagwarantujemy w ten sposób, żeby z klubem nie stało się nic złego – tłumaczył samorządowiec.

Takie stwierdzenie oznacza jednak, że miasto może szukać inwestora, który będzie w stanie utrzymać klubu i jeszcze podnieść go na wyzszy poziom. Na razie jednak, jak widzimy sytuacja jest dynamiczna.
,
Opracowanie: piast.gliwice.pl