Niewykorzystane sytuacje z tego sezonu będą się pewnie latami śnić zawodnikom Piasta. Gdyby bowiem choćby 1/3 tych okazji zamienili na gole, to gliwiczanie walczyliby w tym sezonie o medale. W starciu z Legią znów były sytuacje, ale tylko jedna została wykorzystana.

– To był trudny mecz, ale takiego się spodziewaliśmy. Natomiast troszkę inaczej wyobrażałem sobie jego przebieg. Myślałem, ze będzie bardziej spokojne granie, a tymczasem było dużo walki. Wydaje mi się, że dobrze wykorzystaliśmy ten moment, kiedy mieliśmy przewagę jednego zawodnika, bo zaraz potem strzeliliśmy gola, a na początku drugiej połowy mogliśmy zamknąć mecz, mając stuprocentową sytuację na 2:0. Gdybyśmy ją wykorzystali, to myślę, że Legii byłoby trudno wrócić do gry. Potem pojawiła się akcja gości, strzał po rykoszecie i spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Mieliśmy jeszcze jedną okazję, by zwyciężyć. W naszym przypadku jest to kolejny remis i nie było tak, że go ratowaliśmy. Można powiedzieć, że czujemy niedosyt w stosunku do tego, jak rozgrywany był mecz. Sądzę, że mogliśmy wyciągnąć dziś więcej 0 tak podsumował to spotkanie Alexandar Vuković.

Gra iskrzyła nie tylko na boisku. Również i na ławce trenerskiej dużo się działo. Sędzia kartkami karał również członków sztabu szkoleniowego. Aż dwóch otrzymało czerwone kartoniki, a na koniec obaj szkoleniowcy nie podali sobie ręki. Kostja Runaic na pomeczowej konferencji zarzucił agreswną postawę trenerowi Piasta.

– Jestem zdziwiony, że trener Legii mówił o mnie takie rzeczy, ale to zdanie pana Runjaicia. Nie będę go szukał po stadionie, by za każdym razem podawać mu rękę. Dla mnie to dziwne, że wobec mnie są słowne zaczepki, choć niczym tego nie prowokowałem, nie zasłużyłem sobie na nie. OK, to część gry, w takiej sytuacji zareagowałbym w stronę swojego zawodnika, który zaczepia trenera drużyny przeciwnej, a nie odwrotnie. Mówię po polsku, serbsku, chorwacku, lecz trener rozmawia ze mną tylko po niemiecku, którego nie lubię – stwierdził trener Piasta.

Szkoleniowiec Legii nie czekał ze zmianami i wprowadził do gry aż pięciu zawodników. Alexandar Vuković długo zwlekał z roszadami.

– To wynikało z tego, że mieliśmy taki rezultat, jaki chcieliśmy i graliśmy też tak, jak sobie założyliśmy. To Legia była faworytem i ma poniekąd obowiązek wygrywać w takich meczach. Tymczasem my prowadziliśmy 1:0 i wyglądało to poprawnie. Mieliśmy na ławce Kamila Wilczka, który odbył jeden trening po długiej przerwie, nie chciałem jednak ryzykować i nagle go wprowadzać. W dodatku Jorge Felix ma uraz, co sprawiło, że pole manewru było ograniczone, jeśli chodzi o przód – wyjaśnił Vuković

Przed meczem remis z Legią pewnie każdy w Gliwicach wziąłby w ciemno. Wydaje się jednak, że goście byli do pokonania.

– Mieliśmy okazję prowadząc 1:0, sytuacja Gabriela Kirejczyka była więcej niż stuprocentowa. Jeśli czegoś żałuję, to tego momentu. Trzeba docenić to, że drużyna znowu postawiła twarde warunki na tle jednego z faworytów do mistrzostwa Polski. Nawet grając po jedenastu byliśmy groźniejsi – ocenia Serb,

Czy można było zrobic coś więcej?

– Niestety, w piłce nożnej nie można wziąć czasu, tzw. time outu. Gdyby był, to bym z niego skorzystał i postarał się o to, by drużyna grała nieco wyżej, gdyż niepotrzebnie się cofnęliśmy – podsumowuje Vuković.

Opracowanie: piast.gliwice.pl