W swoim drugim sparingu rozegranym w Hiszpanii Piast Gliwice pokonał drużynę mistrza Węgier – Ferencvarosi TC 1:0. Zwycięską bramkę w 19 minucie zdobył Kamil Wilczek. Wynik ten można uznać za mała niespodziankę, choć trzeba brać pod uwagę, że była to tylko gra kontrolna.

Ferencvarosi to zdecydowanie najlepsza węgierska drużyna. W tym sezonie dobrze sobie radzi nie tylko w lidze, gdzie jest liderem, ale też w europejskich pucharach. Węgrzy byli więc faworytem tego sparingu, ale takie test mecze rządzą się swoim prawami. Nie mniej jednak Alexandar Vuković na pierwszą połowę posłał do gry mocny skład. Jedyną niespodzianką było wstawienie do bramki Karola Szymańskiego.

Gliwiczanie dobrze weszli w ten mecz. W pierwszej połowie byli zespołem groźniejszym, stworzyli sobie więcej sytuacji. Od początku bardzo aktywny był Patryk Dziczek, który nie tylko rozdzielał piłki, ale też próbował uderzać z dystansu i niewiele mu zabrakło, aby pokonać węgierskiego bramkarza. Agresywna gra i pressing na połowie rywala dały efekt w 19 minucie. Wtedy to Damian Kądzior zaatakował obrońcę rywala wymuszając na nim błąd. W konsekwencji pomocnik Piasta przejął piłkę, zagrał ją do Wilczka, któremu pozostało już tylko dopełnić formalności. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy po zagraniu Felixa – Hateley mocno uderzył, ale piłke zdołał zablokować zawodnik Ferencvarosu.

Po przerwie Alexandar Vuković wymienił praktycznie całą jedenastkę w przeciwieństwie do trenera mistrza Węgier – Stanisława Czerczesowa. To musiało przełożyć się na jakość gry, ale zmiennicy „nie pękli”. Najpierw Tomasiewicz spróbował strzałem z dystansu zaskoczyć golkipera Ferencvarosi, a potem Mucha znalazł się w sytuacji sam na sam z Adamem Bogdanem, ale nie zdołał go pokonać, zresztą był też na spalonym. Od 60 minuty zaczęła się rysować przewaga Węgrów. Jak się miało jednak okazać, przełożyło się to tylko na strzał w słupek. W samej końcówce jeszcze Mucha mógł zamknąć ten mecz. Napastnik Piasta wyszedł sam na sam, minął bramkarza, ale trafił tylko w boczną siatkę. Gliwiczanie zdołali dotrwać do końcowego gwizdka bez straty gola i tym samym zanotowali trzecie tej zimy zwycięstwo. Cieszy nie tylko wygrana, ale też dobra i pomysłowa gra podopiecznych Alexandra Vukovicia. Na razie wygląda to dobrze, ale na Ekstraklasę ta forma musi jeszcze wzrosnąć.

15 stycznia 2023, 15:00 – La Nucía (Ciutat Esportiva Camilo Cano)
Piast Gliwice 1-0 Ferencvárosi TC
Kamil Wilczek 18

Piast Gliwice: 33. Karol Szymański – 77. Arkadiusz Pyrka (46, 22. Tomasz Mokwa), 3. Miguel Muñoz, 4. Jakub Czerwiński (46, 2. Ariel Mosór), 14. Jakub Holúbek (46, 98. Aléxandros Katránis) – 92. Damian Kądzior (46, 23. Szczepan Mucha), 24. Tom Hateley (46, 28. Michał Kaput), 16. Patryk Dziczek (46, 6. Michał Chrapek), 7. Jorge Félix, 19. Michael Ameyaw (46, 20. Grzegorz Tomasiewicz) – 18. Kamil Wilczek (46, 27. Gabriel Kirejczyk; 59, 11. Rauno Sappinen).

Ferencvárosi TC: 1. Ádám Bogdán – 31. Henry Wingo (54, 58. Ádám Halmai), 3. Samy Mmaee (36, 4. Mats Knoester), 15. Adnan Kovačević, 23. Lóránd Pászka – 28. Carlos Auzqui, 19. Bálint Vécsei, 13. Anderson Esiti (64, 54. Zétény Varga), 59. Kwaku Bonsu Osei (64, 18. Dávid Sigér), 76. Krisztián Lisztes (46, 27. Giorgi Charaiszwili) – 8. Ryan Mmaee (79, 50. Marquinhos).

żółte kartki: Katránis – Auzqui, Pászka, Esiti.