Gliwice,
ul Okrzei – 29.09.2024, 17:30 – Po raz pierwszy w tym sezonie Piast musiał uznać wyższość rywala na własnym boisku. Gliwiczanie przegrali 0:1 z Jagiellonią Białystok. Biorąc pod uwagę, że Jaga to aktualny mistrz Polski, można by tę porażkę przyjąć ze zrozumieniem. Jednak gliwiczanie zaprezentowali się bardzo słabo i to jest powód do niepokoju. Jagiellonia źle weszła w ten sezon, ale po tym jak skończyła grać w eliminacjach do europejskich pucharów zaczęła odrabiać straty i piąć się w górę tabeli. Przed meczem z Piastem, białostoczanie byli już wyżej w tabeli. Mimo to nie byli faworytem tego pojedynku. Więcej szans dawano gospodarzom, którzy w Gliwicach ostatni raz przegrali na początku marca. Aleksandar Vuković zdecydował się dokonać tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie. Rosołka zastąpił Piasecki. Przez pierwszy kwadrans wydawało się, ze to dobra decyzja. Piast bowiem dobrze wszedł w ten mecz miał okazję, by nawet zdobyć gola. W 5 minucie Piasecki miał okazję, by oddać strzał, ale nie trafił w bramkę. W 12 minucie po błędzie Diegueza, Chrapek stanął przed szansą otwarcia wyniku, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Potem gra się wyrównała, a mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska. Przyszłą jednak 33 minuta. Goście wyszli z szybka kontrą, na końcu której Villar zagral do pzoostawionego bez opieki Hansena, któremu pozostało już tylko dopełnić formalności. To był mocny cios, ale jeszcze nie powalił gliwiczan na murawę. W samej końcóce tej pierwszej połowy, gospodarze jeszcze zaatakowali, błysnął Pyrka, który minął kilku rywali, ale w końcowej fazie tej akcji źle podał i nic z tego nie wyszło. Za chwilę sędzia zakończył tę część meczu nie doliczając nawet minuty. Gdy się przegrywa, to w zasadzie nie ma się nic do stracenia oprócz kolejnych bramek. Taka kiedyś obowiązywałą zasada w piłce. Teraz to już rzadkość. Trenerzy preferują „cierpliwą” grę i szukanie sposobu na wypracowanie sobie sytuacji. Można powiedzieć, że w drugą połowę lepiej wszedł Piast. Gliwiczanie zaczęli grać trochę szybciej, częściej byli przy piłce, ale też trzeba było wziąć pod uwagę, że białostoczanie prowadzili i nie musieli atakować. Potem jednak sytuacja wróciła do „normy”. Gliwiczanie wprawdzie mieli częściej piłkę przy nodze, jednak bez przełożenia na zagrożenie. W 68 minucie Vuković zdecydował się na podwójną zmianę. Plac gry opuścili Chrapek i Kądzior, a weszli Rosołek i Szczepański. W 70 minucie moło być 1:1. Piasecki dostał dobrą piłkę w polu karnym ale trafił w obrońcę gości. W 74 minucie białostoczanie mieli pierwszą, ale bardzo dobrą okazję w tej połowie na podwyższenie wyniku. Po szybko wyprowadzonej akcji Villar wyszedł sam na sam z Plachem, bramkarz Piasta okazał się jednak lepszy od gracza Jagi. W 78 minucie Rosołek miał okazję uderzyć na bramkę, ale zupełnie mu to nie wyszło. Za to chwilę później Katsantonis zdecydował się na uderzenie z 30 metra i Abramowicz musiał zbić piłkę na róg. W 87 minucie na 20 metrze faulowany był Tomasiewicz. Szczęścia spróbował Katsantonism, ale trafił w mur ustawiony przez zawodników Jagiellonii. W 89 minucie Silva mógł zamknąć mecz, ale jego strzał świetnie obronił Plach i to głównie dzięki niemu Piast nie przegrał wyżej tego meczu. Słabe to jednak pocieszenie dla kibiców i pewnie też zawodników Piasta. Trzecia porażka w tym sezonie stała się faktem. Piast:
26. František Plach – 77. Arkadiusz Pyrka, 5. Tomáš Huk, 4.
Jakub Czerwiński, 29. Igor Drapiński – 92. Damian Kądzior
(68, 39. Maciej Rosołek), 10. Patryk Dziczek (86, 23. Szczepan
Mucha), 20. Grzegorz Tomasiewicz, 7. Jorge Félix – 6.
Michał Chrapek (68, 30. Miłosz Szczepański), 9. Fabian Piasecki
(77, 70. Andréas Katsantónis). Jagiellonia:
50. Sławomir Abramowicz – 22. Peter Kováčik, 72. Mateusz
Skrzypczak, 17. Adrián Diéguez, 44. João Moutinho –
20. Miki Villar (74, 3. Dušan Stojinović), 6. Taras Romanczuk,
29. Marcin Listkowski (68, 14. Jarosław Kubicki), 11. Jesús Imaz
(68, 82. Tomás Silva), 99. Kristoffer Hansen (74, 21. Darko
Čurlinov) – 51. Alan Rybak (79, 10. Afimico Pululu). żółte kartki: Drapiński, Jorge Félix – Romanczuk. Sędziowali: Wojciech Myć (Lublin) – Tomasz Listkiewicz i Sebastian Mucha oraz Albert Różycki. VAR: Tomasz Kwiatkowski i Patryk Gryckiewicz. widzów: 5128. |