1,16
1/2
finału Pucharu Polski Piast nie zagra po raz trzeci w finale Pucharu Polski. W meczu półfinałowym gliwiczanie musieli uznać wyższość pierwszoligowej Wisły Kraków, przegrywając 1:2. Gospodarze już w pierwszej połowie strzelili dwie bramki, które wystarczyły , by cieszyć się z awansu. W dorobku piłkarskiej drużyny Piasta brakuje tylko jednego, krajowego trofeum, a jest nim Puchar Polski. Gliwiczanie dwukrotnie już stawali przed szansą jego zdobycia, a było to w latach 1978 i 1983, kiedy to zagrali w finale. Oba te spotkania zakończyły jednak przegranymi drużyny z Okrzei. Po reaktywacji dopiero w 2021 roku po raz trzeci udało się dojść do półfinału. Wtedy to zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika zmierzył się z pierwszoligową Arką, odpadając jednak po konkursie rzutów karnych. Na mecz z Wisłą Kraków Alexandar Vuković wystawił jedenastkę, którą można uznać za najmocniejszą. Znalazło się w niej miejsce zarówno dla Pyrki, Mosóra, jak i Ameyawa. Zabrakło jedynie Felixa. Krakowianie też jednak bardzo chcieli zagrać w finale, ale ich największym atutem miał być publiczność. Na trybunach zasiadło 33 tysiące kibiców. Mecz ten dla Piasta zaczął się najgorzej jak mógł. Już w drugiej minucie po dośrodkowaniu z prawej strony piłka trafiła do Sobczaka, którego odpuścił sobie Czerwiński, a ten z bliska wpakował piłkę do bramki. Na powtórkach było widać, że kapitan Piasta sygnalizował spalonego, ale sędzia ofsajdu się nie dopatrzył, bo wcześniej Piasecki złamał linię spalonego. Piast miał szansę na wyrównanie już chwilę później. Po dośrodkowaniu Kądziora – Piasecki strzelał głową, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Od około 20 minuty gliwiczanie zaczęli przejmować inicjatywę, a ich ataki sprawiały gospodarzom coraz większe problemy. Szczególnie aktywny był Ameyaw, który kiwał i dogrywał do kolegów. W 26 min po wrzutce Ameywa główkował Piasecki, ale piłka trafiła w nogi Colleya. Zaraz potem znów zakotłowało się w polu karnym Wisły, jedank kończący tę akcję Tomasiewicz uderzył bardzo niecelnie. Gliwiczanie cały czas stosowali wysoki pressing, naciskali i coraz bardziej pachniało golem i w końcu padła bramka – tyle, że dla Wisły. W 37 minucie gospodarze zorganizowali wypad i po dośrodkowaniu z prawej strony, piłka spadła pod nogi Jesusa Alfaro, który z zimną krwią zamienił to na drugiego gola. W 40 minucie Piasecki ruszył z kontrą i sam ją przerwał potykając się o własną nogę. To było takie podsumowanie tej części meczu w wykonaniu drużyny z Okrzei, czyli nieporadność i niefrasobliwość. Na drugą połowę nie wyszedł Tomas Huk. Zastąpił go Tomasz Mokwa. Trudno powiedzieć czy miło to poprawić grę w defensywie czy w ofensywie. Nie mniej jednak gliwiczanie mocno weszli w tę część meczu, atakując raz za razem bramkę Wisły i w 54 minucie dało to efekt. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mosór obiegł obrońców i chytrym strzałem w długi róg zdobył kontaktowego gola. Piast w tym momencie wrócił do gry o finał. W 58 minucie Roman wyszedł z szybką kontrą i byłby sam na sam, gdyby nie świetne zachowanie Dziczka, który najpierw wytrącił go z rytmu, a potem zasłonił sobę piłkę i w efekcie grę wznawiał Plach. Po stracie gola krakowianie zdołali jednak oddalić grę od własnej bramki, brakowało im jednak dokładności, by jakimś podaniem znów stworzyć zagrożenie w polu karnym gości. Czym dłużej trwał ten mecz tym bardziej ryzykowali gliwiczanie, ale też innego wyjścia nie mieli. Przegrywający odpada z tych rozgrywek. W dalszej części meczu choć to Piast przeważał, to lepsze sytuacje mieli gospodarze. W 63 min zablokowany w polu karnym został Sobczak. Potem znów przycisnęli gliwiczanie, a jedna z akcji mocnym i minimalnie niecelnym strzałem kończył Pyrka. W 73 minucie po serii odbitych piłek, przejął ją Alfaro i znalazł się sam na sam z Plachem, kapitalnie jednak noga jego strzał obronił golkiper Piasta. W 80 minucie goście wykonywali serię trzech rogów z rzędu. Kotłowało się w polu karnym Wisły, ale na tym się skończyło. W 87 minucie Szczepański zdecydował się na strzał rozpaczy z 30 metra i zabrakło mu niewiele, by doprowadzić do remisu. W 90 minucie nie po raz pierwszy w tym meczu piłkę przed własnym polem karnym zgubił Czerwiński, wykorzystał to gracz Wisły, na szczęście zabrakło mu chłodnej głowy i zanim zdecydował się na strzał, sytuację opanowali już gliwiczanie. Mimo szalonych wręcz ataków Piast nie zdołał doprowadzić choćby do dogrywki. W tym sezonie Piast gra już wiec tylko o utrzymanie. Wisła:
93. Álvaro Ratón – 25. Bartosz Jaroch, 6. Alan Uryga, 5.
Joseph Colley, 43. Dawid Szot – 10. Miki Villar (69, 77.
Ángel Baena), 8. Marc Carbó, 41. Kacper Duda, 22. Joan Román (58,
11. Dejvi Bregu), 17. Jesús Alfaro (90, 50. Mariusz Kutwa) –
23. Szymon Sobczak (90, 14. Michał Żyro). Piast:
26. František Plach – 77. Arkadiusz Pyrka, 2. Ariel Mosór,
4. Jakub Czerwiński, 5. Tomáš Huk (46, 22. Tomasz Mokwa) –
11. Damian Kądzior (59, 44. Serhij Krykun), 16. Patryk Dziczek,
20. Grzegorz Tomasiewicz (46, 30. Miłosz Szczepański), 96.
Tihomir Kostadinov, 19. Michael Ameyaw – 9. Fabian Piasecki
(77, 10. Kamil Wilczek). żółte kartki: Colley, Bregu, Carbó – Czerwiński, Kostadinov. Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) - Marcin Boniek i Jakub Winkler - Piotr Lasyk. VAR:Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Henig. Widzów: 33 000 |