Gliwice,
ul Okrzei – 26.04.2024 r., g.18:00 Trzecie zwycięstwo z rzędu odniosła drużyna Piasta. Na rozpoczęcie 30 kolejki Piast pokonał Wartę Poznań 2:0. Pierwszą bramkę dla gliwiczan w tym meczu zdobył Kamil Wilczek. Napastnik czekał na swojego 53 gola w Ekstraklasie równo rok. Drugi gol był już autorstwa Grzegorz Tomasiewicza. Zwycięskiego składu się nie zmienia, ale tym razem Alexander Vuković był zmuszony dokonać roszad. Za żółte kartki bowiem pauzuje Czerwiński. W jego miejsce wskoczył Mosór, który poprzednie dwa mecze spędził na ławce rezerwowych. W wyjściowym składzie nie znalazło się również miejsce dla Krykuna. Szkoleniowiec Piasta zdecydował się na skrzydle wystawić Kostadinova. W ostatniej chwili miejsce Felixa zajął Wilczek. Hiszpan był już w protokole meczowym, ale z powodu kontuzji biodra nie był w stanie grać. Oba zespoły wygrała dwa ostatnie mecze i było pewne, że jedna, albo nawet obie drużyny kompletu punktów w tym spotkaniu nie zdobędą. Stawka tego pojedynku byłe jednak duża, bo wygrana drużyna praktycznie już zapewniłaby sobie utrzymanie. Atutem Piast było jego boiska, Warta natomiast ma w składzie Zrelaka, kandydata na wyjazd na Euro w reprezentacji Słowacji. Początek tego pojedynku był dość wyrównany i prowadzony w szybkim tempie. Obie strony chciały przejąć kontrole też w środkowej strefie boiska, jakby to miał być kluczem do wygranej. Jeśli dołożymy do tego walkę, to ta część meczu mogła podobać się kibicom. Efekt jednak był taki, że w pierwszym kwadransie żadna z drużyn nie wypracowała sobie okazji choćby do oddania strzału. Z czasem Piast wypracował sobie optyczną przewagę, ale bardzo dobrze broniący się goście nie pozwolili przebić się gliwiczanom nawet w okolice pola karnego. W reszcie w minucie akcję zainwestował Wilczek, który uruchomił Szczepańskiego, ten zdołał dograć piłkę do będącego w polu karnym Tomasiewicza, jednak jego strzał zablokowali obrońcy Warty. Zaraz potem poznaniacy wypracowali sobie okazję na objęcie prowadzenia. Po zagraniu Luisa z prawej strony piętą próbował zaskoczyć Placha Maenpaa, jednak bramkarz Piasta złapał piłkę. Odpowiedź gliwiczan była natychmiastowa. Prawą stroną przedarł się Pyrka i uderzył z ostrego kąta, ale Grobelny nie dał się zaskoczyć. To był jeden z ciekawszych momentów tej części meczu. W minucie Szczepański zabrał piłkę Mezghraniemu, natychmiast zdecydował się na atomowe uderzenie z dystansu, piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła na aut. Chwilę później jednak już było 1:0 dla Piasta. Po zagraniu Kostadinova – Wilczek, będąc w pełnym biegu, uderzył końcem buta, zupełnie zaskakując bramkarza Warty. Pech Felixa w tym momencie okazał się szczęściem Wilczka. Prowadzeniem 1:0 zakończyła się pierwsza połowa tego pojedynku. Żadna z drużyn nie lubi schodzić do szatni tracąc gola tuż przed przerwą. To nie tylko deprymuje, ale też zmusza do zmiany taktyki. Teoretycznie po zmianie stron łatwiej powinno się grać gliwiczanom. Gospodarze dostosowali swoją strategię do wyniku, cofając się na początku tej drugiej odsłony na własną połowę pozwalając gościom dłużej utrzymać się przy piłce, ale trwało to tylko przez chwilę. Już w 52 minucie Piast wyszedł z kontrą, która mogła zakończyć się nawet golem, gdyby Kostadinov zagrał bardziej precyzyjnie do Szczepańskiego. Goście nie zamierzali jednak łatwo oddać tego meczu. W 58 minucie po dośrodkowaniu Zrelaka głową strzelał Maenpaa i Plach musiał wyciągnąć się jak struna, by odbić piłkę. Trener Warty próbował odwrócić losy tego meczu zmianami i pojawieniu się na boisku nowych graczy zarysowała się przewaga gości. Alexander Vuković zareagował wpuszczając na boisko Munoza. Tymczasem w 72 minucie Zrelak stanął oko w oko z Plachem, ale źle sobie przyjął piłkę i trafił „tylko” w słupek. To był mocny sygnał ostrzegawczy, ze poznaniacy jeszcze nie pogodzili się z porażką. W 75 minucie Dziczek wreszcie miał okazję wyrzucić piłkę z autu na wysokości pola karnego, do główki doszedł Huk, jednak nie trafił w światło bramki. Potem wszystko na jedną szalę rzucili goście i gorąco było w polu karnym Piasta, na szczęście gliwiczanie wyszli z tego bez szwanku. W 85 minucie Chrapek stanął przed szansą zakończenia tego meczu, ale będąc w sytuacji sam na sam strzelił zbyt lekko i Grobelny obronił jego strzał. Co się odwlecze… W 88 minucie Krykun popędził prawą stroną, uderzył mocno w krótki róg, piłkę zmierzającą na aut chciał złapać Grobelny, ale zrobił to tak niefortunnie, że wybił ją wprost pod nogi Tomasiewicza, a ten umieścił ją w bramce, pieczętując trzecią z rzędu wygraną drużyny z Okrzei. Wynik bowiem już nie uległ zmianie. Piast:
26. František Plach – 77. Arkadiusz Pyrka, 2. Ariel Mosór,
5. Tomáš Huk, 22. Tomasz Mokwa – 19. Michael Ameyaw (90,
99. Piotr Urbański), 16. Patryk Dziczek, 20. Grzegorz
Tomasiewicz, 30. Miłosz Szczepański (83, 44. Serhij Krykun), 96.
Tihomir Kostadinov (83, 6. Michał Chrapek) – 10. Kamil
Wilczek (71, 3. Miguel Muñoz). Warta:
33. Jędrzej Grobelny – 2. Jakub Bartkowski (79, 6. Maciej
Żurawski), 44. Dawid Szymonowicz, 14. Bogdan Țîru, 22.
Konrad Matuszewski (66, 47. Tomáš Přikryl) – 7. Kajetan
Szmyt, 21. Mateusz Kupczak, 8. Niilo Mäenpää, 16. Miguel Luís
(66, 9. Márton Eppel), 20. Mohamed Mezghrani (86, 77. Stefan
Savić) – 99. Adam Zreľák (79, 29. Dario Vizinger). sędziował: Tomasz Musiał (Kraków) - Sebastian Mucha, Marcin Ciepły oraz Patryk Świerczek (techniczny). VAR: Paweł Raczkowski i Radosław Siejka widzów: 3536. |