¼ Finału Pucharu Polski Piast znów pokonał Legię, tym razem w ćwierćfinale
Pucharu Polski 2:1. Bramki dla drużyny z Okrzei zdobywali Jakub Świerczok i Thiago Alves. Legia zdołała odpowiedzieć tylko trafieniem Rafalela Lopesa i tym samym to
niebiesko-czerwoni zagrają w półfinale Pucharu Polski. Piast jest chyba jedyną drużyna w PKO BP Ekstraklasie,
która lubi grać na Łazienkowskiej. Gliwiczanie nie
przegrali tam od ponad dwóch lat. Mieli więc prawo
przed tym spotkaniem wierzyć w to, że uda się wyrzucić z Pucharu Polski Legię
Warszawa. Aby tego dokonać Waldemar Fornalik nie oszczędzał swoim najlepszych
zawodników, tylko od początku posłał do boju, przynajmniej w jego mniemaniu
graczy będących w najlepszej formie. Pierwsi zaatakowali legioniści. Już w 2 minucie
Wszołek posłał piłkę w pole karne, jednak nikt tej akcji nie zamknął. Jeszcze
przez kilka minut przewagę mieli gospodarzę, ale potem inicjatywę przejęli
gliwiczanie i już pierwszą okazję zamienili na gola. Najpierw Pyrka zagrał na
środek pola karnego, tam Steczyk powalczył o piłkę,
ta trafiła do Świerczoka, ten minął Szabanowa i umieścił futbolówkę w bramce. Legia rzuciła
się do odrabiania straty, ale jedynym zawodnikiem, który potrafił zrobić
zagrożenie był Wszołek. W 18. minucie uderzył z
dystansu i piłka przeszła tuż nad poprzeczką. Gospodarze blisko wyrównania
byli w 28 minucie, kiedy to Mladenović wykonywał
rzut wolny, głową strzelał Wieteska, ale trafił w słupek. Gospodarze
przeważali, ale mieli problem z wypracowaniem sobie kolejnej okazji, Piast grał bowiem mądrze i spokojnie w defensywie, często
rozbijając ataki Legii daleko przed własnym polem karnym i nie dopuszczając
do rzutów rożnych czy wolnych. W efekcie gliwiczanie dotrwali z tą
jednobramkową przewagę do końca pierwszej połowy. Legia miała 45. minut na
doprowadzenie choćby do remisu, ale to goście mieli przewagę psychologiczną. Gdyby bowiem udało im się strzelić drugą bramkę, pewnie losy
awansu byłby rozstrzygnięte. Gospodarze zgodnie z przewidywaniami rzucili
wszystkie siły, by doprowadzić do remisu, ale nie potrafili sobie wypracować
dogodnej sytuacji. Czesław Michniewicz szybko więc
zdecydował się na podwójną zmianę i bardziej ofensywną grę. Przyniosło to
efekt w 66 minucie. Z lewej strony dośrodkowywał Mladenović
– Lopes zgubił obrońców Piasta i strzałem głową z
bliska doprowadził do wyrównania. Gospodarze nie zamierzali czekać na
dogrywkę, tylko dalej atakowali chcąc strzelić drugą bramkę. W efekcie
gliwiczanie dopiero w 75 minucie zdołali na dłużej przejąć piłkę i trochę nią
pograć. Wydawało się, że gospodarze dopną swego, tymczasem w 78. minucie Szabanow popełnił
katastrofalny błąd. Obrońca Legii tak zagrał piłkę, że ta trafiła pod nogi Alvesa. Ten przebiegł z nią przez ponad pół boiska,
położył bramkarza i zmienił wynik na 2:1. Za chwilę strzał Lopesa obronił Plach i to był
bardzo ważny moment. Piast mądrze się potem bronił i jeszcze był bliski
podwyższenia wyniku. Juz w doliczonym czasie gry Alvesa w ostatnim momencie wyjściem przed pole karne
uprzedził bramkarz Legii. W końcówce gliwiczanie przerzucili ciężar gry pod
pole karne gospodarzy zyskując cenne sekundy. Jeszcze Legia zaatakował, ale Gwilla nie trafił w bramkę z bliska i za chwilę sędzia
zakończył ten mecz. ¼ Finału Pucharu Polski Piast: 26. František Plach – 20. Martin Konczkowski,
5. Tomáš Huk, 4. Jakub Czerwiński, 14. Jakub Holúbek – 77. Arkadiusz Pyrka, 18. Patryk Sokołowski, 3.
Tomasz Jodłowiec (75, 7. Tiago Alves), 6. Michał
Chrapek (64, 17. Patryk Lipski), 16. Dominik Steczyk
(64, 15. Mateusz Winciersz) – 70. Jakub Świerczok (75, 11. Michał Żyro). Legia: 35. Cezary Miszta –
55. Artur Jędrzejczyk (46, 2. Josip Juranović), 4.
Mateusz Wieteska, 13. Artem Szabanow – 22. Paweł
Wszołek (60, 31. Nazarij Rusyn),
99. Bartosz Slisz, 24. André
Martins (56, 8. Walerian Gwilia),
67. Bartosz Kapustka, 82. Luquinhas (81, 20. Ernest
Muçi), 25. Filip Mladenović
– 30. Kacper Kostorz (60, 21. Rafael Lopes). żółte kartki: Slisz – Chrapek, Winciersz. sędziował: Jarosław Przybył
(Kluczbork) - Marcin Borkowski i Adam Kupsik - Łukasz Kuźma. VAR: Bartosz
Frankowski i Mariusz Złotek. Mecz bez udziału publiczności. |