Wrocław, stadion miejski – 10.11.2012. Godz.15:45 Bramki: Drużyna Piasta przełamała się i po czterech przegranych z rzędu, wreszcie zainkasowała komplet punktów, wygrywając nie z byle kim, bo z aktualnym Mistrzem Polski, wrocławskim Śląskiem i to na ich terenie. Prowadzenie gospodarzom dał Sebastian Mila. Gliwiczanie jednak szybko odpowiedzieli pewnie wykorzystanym rzutem karnym przez Kędziorę. Jeszcze przed przerwą, jak się strzela bramki przypomniał sobie i kibicom Ruben Jurado. W drugiej połowie gospodarzy dobił rozgrywający bardzo dobre zawodny – Damian Zbozień. Tradycją ostatnio jest, że Marcin Brosz w poszukiwaniu optymalnego składu dokonuje kilku zmian w wyjściowej jedenastce. Po nieudanym meczu z Ruchem, Marokańczyk – „Mido” w ogóle nie znalazł się w osiemnastce, a na ławkę powędrowali Klepczyński i Matras. Od pierwszej minuty za to na bokach obrony zobaczyliśmy Pawła Oleksego i Damiana Zbozienia. Ten drugi zagrał w specjalnym okryciu ochronnym głowy. Do łask powrócił też Ruben Jurado, który tradycyjnie ustawił się tuż za Wojciechem Kędziorą. Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy. kibice oby zespołów okrzykiem - Cześć i Chwała Bohaterom! – uczcili pamięć tych, co walczyli i zginęli w walce o niepodległość Polski. Potem na boisku zaczęła się walka, ale już o ligowe punkty. Pierwszy kwadrans tego pojedynku minął jednak bez historii. Oba zespoły przede wszystkim zabezpieczały tyły. Gliwiczanom udało się w tym czasie kilka razy przedrzeć w pole karne Śląska, ale bez przełożenia na sytuacje bramkowe. Wrocławianie dopiero w 15 min postraszyli Piasta, kiedy to rzut rożny wykonywał Sebastian Mila. Zaraz potem 15 metrów przed linią pola szesnastu metrów faulowany był Kędziora. Podgórski sprytnie wrzucił piłkę w pole karne, ale faulował jeden z zawodników z Gliwic Kelemana. W 20 min Oleksy tak niefortunnie interweniował, że trafił w poprzeczkę, piłka odbiła się od niej, przeszła linię bramkową, ale arbiter i tak gola nie uznał, bo na spalonym był Mila. Miał gracz Piasta sporo szczęścia w tej sytuacji. Kolejne pięć minut to prawie, że oblężenie bramki pilnowanej przez Kelemana. To jednak gospodarze cieszyli się pierwsi z bramki. W 29 min, gdy fani Śląska prezentowali efektowną oprawę i jeszcze raz śpiewali hymn Polski, Sobota ze skrzydła dośrodkował w pole karne, a tam był Milla, który głową skierował piłkę do bramki, otwierając wynik tego meczu. Jak to jest, że wszyscy wiedzą, że Mila jest najgroźniejszym zawodnikiem Śląska, a zostawia mu się wolne miejsce w polu karnym. W 33 min Sobota namieszał w polu karnym Piasta, oszukał Oleksego, ale tym razem nie zabrakło asekuracji ze strony środkowych obrońców. W 37 min w zamieszaniu w polu karnym, po zagraniu rękę właśnie Soboty, arbiter podyktował rzut karny dla Piasta, który pewnie wykorzystał Kędziora. Mecz zaczął się więc od początku. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, Ruben Jurado, zgubił obronę Śląska i strzałem z ostrego kąta wyprowadził gliwiczan na prowadzenie. Jeszcze w doliczonym czasie gry gospodarze oddali celny strzał na bramkę pilnowaną przez Trelę, ten jednak nie dał się zaskoczyć. W samej końcówce tej odsłony miejscowi mieli jeszcze rzut wolny wykonywany przed narożnikiem pola karnego, ale Mila tym razem nie dograł precyzyjnie. Zaraz potem arbiter zakończył tą odsłonę. Drugą połowę lepiej rozpoczął Piast. W 50 min Kędziora wpadł w pole karne, zamiast jednak strzelać, gliwiczanin niepotrzebnie próbował podawać do Rubena. Szkoda, bo okazja do zdobycia trzeciej bramki była wyborna, a gdyby to wpadło, mogło być już po meczu. W 62 min Dariusz Trela kapitalnie wybronił dwa, oddane jeden po drugim strzały zawodników Śląska. Zaraz potem, po rogu bitym przez Milę, znów Trela świetnie interweniował po strzale zawodnika gospodarzy. Przewaga Śląska nie trwała długo. Gliwiczanie przejęli inicjatywę i oddalili grę od własnego pola karnego. W 75 min Marcin Brosz postanowił wzmocnić obronę, ściągając Zganiacza, a wpuszczając do gry Klepczyńskiego. To jednak nie miało już większego znaczenia, bo w 77 min Zbozień, będąc w polu karnym przejął piłkę po niedokładnym podaniu Soboty i strzałem z bliska, pod poprzeczkę zdobył trzeciego gola dla Piasta. W 86 min znów Trela wyszedł zwycięsko z pojedynku sam na sam, tym razem powstrzymał szarżującego na jego bramkę Ćwielonga. To była jedna z nielicznych akcji gospodarzy w tym końcowym okresie gry. Cztery doliczone minuty nie zmieniły już wyniku i losów tego pojedynku. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, kilkanaście tysięcy kibiców Śląska zgromadzonych na stadionie nie mogło uwierzyć w to co się stało. Piast wygrał jednak w pełni zasłużenie, będąc w tym dniu zespołem pod każdym względem lepszym. Śląsk: 25. Marián Kelemen – 14. Marcin Kowalczyk (46, 17. Mariusz Pawelec), 15. Rafał Grodzicki, 3. Tomasz Jodłowiec, 4. Amir Spahić – 9. Sylwester Patejuk (55, 20. Piotr Ćwielong), 29. Rok Elsner, 26. Przemysław Kaźmierczak, 11. Sebastian Mila, 5. Waldemar Sobota, – 27. Łukasz Gikiewicz (75, 21. Cristián Díaz). Piast: 12. Dariusz Trela – 25. Damian Zbozień, 3. Fernando Cuerda, 5. Jan Polák, 23. Paweł Oleksy – 18. Matej Ižvolt, 27. Artis Lazdiņš (46, 4. Mateusz Matras), 6. Mariusz Zganiacz (75, 14. Adrian Klepczyński), 22. Rubén Jurado, 17. Tomasz Podgórski – 24. Wojciech Kędziora (87, 11. Adrian Sikora) żółte kartki: Kowalczyk, Sobota, Pawelec, Díaz – Lazdiņš, Klepczyński. Sędziowie: Hubert Siejewicz (Sędzia główny), Konrad Sapela (Sędzia boczny), Radosław Siejka (Sędzia boczny), Zbigniew Dobrynin (Sędzia techniczny) Białystok widzów: 13 800. |