Kielce (Stadion Miejski 23 listopada 2012, 18:00 – Arena Kielc) Bramki: Po najsłabszym meczu od powrotu do Ekstraklasy, Piast przegrał z Koroną w Kielcach aż 0:4. Katami jedenastki z Okrzei okazali się János Székely, Pavol Staňo, Artur Lenartowski i Vlastimir Jovanović. Po pierwszej połowie nie zanosiło się na to, że gliwiczanie przegrają tak wysoko. Mecz był wyrównany, goście mieli kilka sytuacji, które można określić jako bramkowe. Po zmianie stron na boisku rządziła jednak już tylko jedna drużyna, którą była Korona, czego efektem były kolejne trzy strzelone bramki. Marcin Brosz ponownie zaskoczył, sadzając na ławce Mateja Izvolta, a wpuszczając od początku meczu Pavlo Cicmana. Druga zmiana była już wymuszona. Za pauzującego za żółte kartki Zganiacza od początku zagrał Artis Lazdins. Jak mecz pokazał, brak Zganiacza i eksperyment ze zmianą na prawym skrzydle, zakończył się zupełnym niepowodzeniem. Tak źle jeszcze w tym sezonie Piast nie rozpoczął meczu. Już w drugiej minucie, po wyrzucie z autu, Cuerda, głową próbował wybić piłkę, jeszcze jej lot nogą przedłużył Lazdins, ale zrobił to tak niefortunnie, że podał wprost pod nogi nadbiegającego Szekelego, który strzałem zza linii pola karnego pokonał Trelę. Nie z takich opresji Piast wychodził już tej jesieni z obronną ręką. Powodów do niepokoju więc, przynajmniej na ten moment nie było. Szczególnie, że tuż po wznowieniu gry, Piast miał idealną okazję na wyrównanie. Po nieudanej pułapce ofsajdowej, Kędziora stanął oko w oko z Szlakotinem, ale lepszy okazał się bramkarz Korony. Przez kolejny kwadrans jednak to gospodarze częściej gościli w okolicy pola karnego gości, jednak nie stwarzali sobie okazji, nawet na oddanie strzału. Tymczasem, po jednej z kontr, Kędziora wpadł w szesnastkę, był popychany w polu karnym, ale żaden z arbitrów nie zareagował. Po 20 min gliwiczanie przejęli inicjatywę, zamykając wręcz Koronę na jej połowie. Po wyrzucie z autu, Oleksy głową skierował piłkę pod poprzeczkę, jednak mierzący ponad 190 cm wzrostu, kielecki bramkarz przeniósł ją na róg. Gospodarze przetrwali te ataki i z czasem uporządkowali grę. Tymczasem na murawie było coraz goręcej. Sędzia próbował opanować sytuację pokazując żółte kartki, tyle, że wyciągał je z kieszonki, gdy nie powinien, a gdy trzeba było, to po nie, nie sięgał. W 35 min miejscowi skontrowali i stworzyli sobie okazję na podwyższenie wyniku, ale Sierpinie zabrakło odwagi, by samemu kończyć akcję, a jeszcze źle podał do Korzyma, i w konsekwencji gliwiczanie przejęli piłkę. W 38 min Brosz zdecydował się zdjąć Cuerdę, który gotował się wręcz na boisku, ale nie w aspekcie sportowym, tylko grając coraz ostrzej. Za to groziła mu druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka. Zastąpił go Klepczyński. W 43 min Ruben niespodziewanie uderzył z daleka, z ostrego kąta, bramkarz Korony nie ryzykował, tylko wybił piłkę na róg. W tej części meczu padła więc tylko jedna bramka, ale nie zanosiło się, że na tym się skończy. Drugą połowę Piast rozpoczął podobnie, jak i pierwszą, czyli od straty bramki. W 48 min Lisowski z rzutu wolnego wbił piłkę w pole karne, ta przeszła przed nosem Kędziory, nie zdążył do niej Polak, co bezlitośnie wykorzystał Stano, z bliska pakując futbolówkę do siatki. Brosz próbował ratować sytuację, sadzając na ławce Cicmana, który w zasadzie grał całkiem poprawnie. Za Słowaka, wszedł jego rodak, Matej Izvolt. Nic to jednak nie pomogło, a wręcz przeciwnie W 58 min Korona dobiła Piasta. Po wyrzucie z autu, piłkę przejął Foszmańczyk, wycofał ją na 6 metr, a tam pozostawiony bez opieki Lenartowski pewnym strzałem, podwyższył wynik na 3:0. To już był nokaut, ale na tym gospodarze nie zamierzali kończyć. W 68 min, po rogu - Korzym piętą uderzył w kierunku bramki, trafiając w poprzeczkę. Kilka chwil później ten sam piłkarz miał okazję, by podwyższyć wynik, ale tym razem powstrzymał go Trela. Piast, niestety nie miał już w tym okresie zbyt wiele do powiedzenia. Czwarta bramka wisiała w powietrzu. Mógł ją w 72 min zdobyć Sierpina, będąc jednak w bardzo dobrej sytuacji przestrzelił. W 75 min Jovanović uderzył z 20 metrów, ale piłkę zmierzającą w okienko, piękną paradą na róg wybił Trela. Co się odwlecze, to… Nie upłynęło 60 sekund, a Korona prowadziła już 4:0. Jovanović oszukał Polaka, wbiegł z piłką w pole karne, i mimo ostrego kąta strzałem w długi róg, ustalił, jak się potem okazało wynik tego pojedynku. Ostatni kwadrans tego starcie minął bez historii. Gospodarze zrezygnowali ze strzelania kolejnych goli, a goście nie mieli pomysłu, aby zdobyć choćby honorową bramkę. Korona kończyła ten mecz w 10, ale tym razem nie z powodu czerwonej kartki, tylko kontuzji, jaka odniósł Stano po starciu z Kędziorą. Korona: 24. Ołeksij Szlakotin – 2. Tadas Kijanskas, 17. Pavol Staňo, 4. Piotr Malarczyk, 7. Tomasz Lisowski – 15. Łukasz Sierpina, 16. Artur Lenartowski, 8. Vlastimir Jovanović, 6. Tomasz Foszmańczyk (61, 22. Grzegorz Lech), 11. János Székely (74, 3. Kamil Kuzera) – 20. Maciej Korzym (80, 25. Michał Zieliński). Piast: 12. Dariusz Trela – 25. Damian Zbozień, 3. Fernando Cuerda (40, 14. Adrian Klepczyński), 5. Jan Polák, 23. Paweł Oleksy – 16. Pavol Cicman (52, 18. Matej Ižvolt), 4. Mateusz Matras, 27. Artis Lazdiņš, 22. Rubén Jurado (78, 11. Adrian Sikora), 17. Tomasz Podgórski – 24. Wojciech Kędziora. żółte kartki: Kijanskas, Lisowski – Cuerda, Jurado, Lazdiņš, Klepczyński. |