II liga - sezon 2007/08
Runda jesienna

Warszawa ul. Kowiktorska - 24.05.2008 r. godz. 17:00
Polonia Warszawa - GKS Piast Gliwice - 0:1 (0:0)

Bramka: - 49 min - Piotr Petasza
Gliwice są miastem, w którym wychowało się setki znakomitych sportsmenek i sportowców. Mieliśmy mistrzów Polski, Świata, Europy, medalistów Igrzysk olimpijskich. Nigdy jednak w grodzie nad Kłodnicą nie było piłkarskiego zespołu, który grałby w piłkarskiej ekstraklasie . W minioną sobotę drużyna Piasta pokonując w Warszawie stołeczną Polonię 1:0 dokonała historycznego wyczynu, czyli wywalczyła awans do polskiej, piłkarskiej elity. Kibice Piasta czekali na to wydarzenie aż 63 lata, bo prawie tyle upłynęło od daty założenia klubu. Dużo więc czasu minęło od tamtej pory, ale jak głosi popularne powiedzonko „Lepiej późno niż wcale”.

EKSTRAKLASA JEST JUŻ NASZA !

Piast w przeszłości już nie raz pukał do bram ekstraklasy. Kilkakrotnie niebiesko-czerwoni zajmowali drugie miejsca, co jednak wtedy nie dawało awansu. Bardzo blisko gry w I lidze gliwiczanie byli w 1981 r. kiedy to przez większość sezonu plasowali się na czele tabeli. W końcówce rozgrywek jednak przegrali decydując mecz z Pogonią Szczecin 0:3. W 1987 r. zespół prowadzony przez Fryderyka Cholewę zagrał w barażach z Bałtykiem Gdynia. Ten pojedynek zakończył się porażką Piasta. Wtedy przylgnęło do klubu powiedzonko „Wieczny drugoligowiec”. Przed tym sezonem nie wielu było takich, co wierzyło w końcowy sukces. Tymczasem zespół z meczu na mecz grał coraz lepiej i piął się w górę tabeli. Po rundzie jesiennej niebiesko-czerwoni zajmowali II lokatę. Wtedy już pojawiły się pierwsze sygnały, że może być w Gliwicach ekstraklasa. Wciąż jednak sceptycznie podchodzono do możliwości końcowego sukcesu, mimo że Piast wiosną dalej liderował w II lidze. Pod koniec rundy przyszło załamanie formy i po porażce w przedostatniej kolejce z GKS Jastrzębiem, podopieczni Piotra Mandrysza spadli na piąte, nie dające awansu miejsce. Daniel Chylaszek już po meczu z Polonią zdradził, że wiara w końcowy sukces opuściła drużynę po tej porażce, bo do awansu nie wystarczyło tylko wygrać z Polonią, ale i trzeba było liczyć, że o nic już nie grające Podbeskidzie pokona Znicz Pruszków. Zwątpił nawet prezes klubu. Jacek Krzyżanowski, który przed meczem mówił, że tylko cud może sprawić, że zespół wywalczy awans i cud ten stał się, ale nie nad Kłodnica, tylko nad Wisłą. Trenerzy w tym decydującym starciu przeciwko Polonii postanowili rzucić do boju młodych graczy. Na ławce usiedli m.in. dotychczasowi liderzy zespołu: Adam Kompała i Jarosław Kaszowski oraz bramkarz Grzegorz Kasprzik. Do Warszawy udała się też grupa około setki sympatyków Piasta, którzy wciąż wierzyli w końcowy sukces, non sto dopingując drużynę. Trzeba podkreślić, że czynili to w sposób fantastyczny, Nadzieja w nich nie umierała, mimo że w pierwszej połowie piłkarze Piasta seryjnie nie wykorzystywali stwarzanych przez siebie sytuacji. Historyczny gol padł w 49 minucie meczu, gdy przepięknym uderzeniem z dalszej odległości popisał się Piotr Petasz. Więcej bramek w tym spotkaniu nie padło. Na 10 min przed końcem spotkania na Konwiktorskiej zgasło światło. Na szczęście mecz można było dokończyć. Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze nie poszli do szatni. Skupili się wokół ławki rezerwowych, gdzie z laptopem na kolanach siedział Tomek Rogala i śledził wyniki innych spotkań. Gdy nadeszła wieść, ze Znicz poległ w Bielsku wiadomo było, że Piast zajmie trzecie miejsc i zagra w barażach z Jagiellonią Białystok. Pół godziny po meczu, gdy piłkarze pakowali swoje rzeczy do autokaru, dotarła wiadomość, że Komisja ds. Nagłych przy PZPN podjęła decyzję, ze w związku z fuzją Śląska Wrocław z Groclinem, Piast awansuje bezpośrednio. Co wtedy się działo przed wejściem na stadion Polonii, może sobie tylko wyobrazić. Szampany wprawdzie nie strzeliły, bo nie przewidziano takiego obrotu sprawy. Za to obchodzący w tym dniu 30 urodziny Jarosław Kaszowski poszybował w górę. Jeśli ten zawodnik choć przez minutę zagra w ekstraklasie ,będzie jedynym w historii polskiego futbolu piłkarzem, który przeszedł z jednym zespołem z najniższej do najwyższej ligi. Takiego zakończenia rozgrywek nie wymyśliłby chyba sam Alfred Hitchcock . Radości to nie był koniec. Gdy wieść o sukcesie dotarła do Gliwic setki sympatyków Piasta zaczęło zmierzać na Rynek. Po północy dotarła tam drużyna. Trenerzy i zawodnicy zostali z autokaru na rękach przeniesieni pod fontannę, gdzie wspólnie do wczesnych godzin porannych cieszono się z tego historycznego wydarzenia.
Działacze klubu, a przede wszystkim trenerzy i piłkarze spełnili marzenia kilku pokoleń gliwiczan i wywalczyli długo oczekiwaną ekstraklasę. To jednak nie koniec batalii. Kolejnym etapem będzie walka o licencję. Niestety wciąż nie ruszyły prace na stadionie przy ul. Okrzei, który jak wiemy nie spełnia wymogów licencyjnych. Pocieszając jest to, że władze miasta zadeklarowały pomoc, a Rada Miejska podjęła uchwałę o przeznaczeniu 50 mln zł na przebudowę stadionu. Nie da się jednak tego zrobić w miesiąc czy dwa. Jak podejdą do tego ludzie przyznający licencję w piłkarskiej centrali, nie wiemy. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji na którym stadionie miałby przez okres przejściowy Piast grać. Mamy jednak nadzieję, że wywalczony na boisku awans nie zostanie zabrany przy zielonym stoliku.

Piast Gliwice
12 Michal Chamera 6
20 Maciej Michniewicz 6, 3 Miroslaw Widuch 6, 4 Adam Banas 6 , 2 Piotr Petasz 8,
Rafal Andraszak 6 (78` 18 Piotr Predota 1), 19 Michal Szczyrba 6 (89` 15 Lukasz Krzycki 1), 5 Pawel Gamla (k) 7, 22 Daniel Chylaszek 6 (85` 8 Jaroslaw Kaszowski 1)
10 Krzysztof Kukulski 6, 11 Wojciech Kedziora 7

W rezerwie: 1 Grzegorz Kasprzik, 17 Tomasz Podgórski, Tomasz Balul, , 9 Adam Kompala
Trener: Piotr Mandrysz

Piłkarz meczu - Piotr Petasz

Polonia Warszawa
1 Pawel Nerek
4 Piotr Klepczarek, 25 Mariusz Molik, 5 Bartlomiej Konieczny, 17 Piotr Kulpaka, 19 Krzysztof Bak (k) (36` 6 Mariusz Pawlak), Obem Marcellnus Brain, 14 Maciej Biernacki (69` 13 Krzysztof Kazimierczak), 8 Lukasz Piatek
16 Bartlomiej Nowak (56` 20 Michal Falkiewicz), 31 Daniel Maka
W rezerwie: 22 Dawid Pietrykiewicz,
Trener: Jerzy Kowalik
Sedziowali: Zdzislaw Bakaluk, Krzysztof Szczypinski, Michal Bereszczako (ZPN Warminsko-mazurski)
Techniczny: Rafal Rabczynski
Obserwator : Eugeniusz Bohen (Warszawa)
Delegat: Henryk Szlachetka (Poznan)
Widzów - 1000 (okolo 100 z Gliwic)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Polonia Warszawa

Strzaly celne - 9
Strzaly niecelne - 13
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rozne - 10
Rzuty wolne - 13
Spalone - 3

Strzaly celne - 1
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki -
Rzuty rozne - 1
Rzuty wolne - 12
Spalone - 2

Zólte kartki
23 min Chylaszek
75 min - Andraszak
90 min - Szczyrba
Zólte kartki
23 min - Maka

Gliwice, ul. Okrzei – 21.05.2008 r. godz. 17:00
GKS Piast Gliwice – GKS Jastrzębie 1:2 (0:1)

Bramki: 0:1 - 26 min – Michał Chrabąszcz, 1:1 – 58 min – Paweł Gamla (karny – asysta Marcin Nowak), 1:2 - 79 min – Bartosz Woźniak
W przedostatniej kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi Piast Gliwice przegrał na własnym boisku z GKS Jastrzębie 1:2. Porażka ta choć zepchnęła jedenastkę z Okrzei na 5 miejsce w tabeli, to nie przekreśliła szans na awans do ekstraklasy. Trzeba jednak wygrać w Warszawie i liczyć na potknięcie rywali, co jak pokazała środowa kolejka jest możliwe.

Nadzieja umiera ostatnia

W rundzie jesiennej praktycznie w każdym meczu u siebie piłkarze Piasta grali przy padającym deszczu. Wtedy gliwiczanom nie przeszkadzało to jednak w odnoszeniu kolejnych zwycięstwem. Przeżywaliśmy wtedy piękne chwile. W środę, w dniu meczu z Jastrzębiem w Gliwicach od rana padało. Liczono, że podopieczni Piotra Mandrysza w takich warunkach rozgrzeją publiczność pokonując o nic nie walczące już GKS Jastrzębie. Emocji i ciekawych akcji w tym spotkaniu nie zabrakło, ale ze spuszczonymi głowami stadion przy ul. Okrzei opuszczali zawodnicy Piasta, a zawiedzeni kibice nie mogli zrozumieć jak ich pupile przegrali tak ważny mecz. Patrząc już perspektywy czasu łatwo to zrozumieć. Piotr Rzepka – trener Jastrzębia nastawił swój zespół na grę defensywną. Z przodu został tylko jeden napastnik – Robert Żbikowski, a pozostali stworzyli mur prawie, że nie do przebicia. Goście nie tylko się zresztą bronili, ale pokazali również, że są zdolni stwarzać sytuacje bramkowe. Już w 4 min, Żbikowski po rogu umieścił piłkę w siatce, tyle, że zrobił to po gwizdku sędziego. Gol więc ten nie mógł być uznany. Potem to spotkanie przybrało dość jednostronny charakter. Gospodarze próbowali przebić się w pole karne gości różnymi, czasem zbyt skomplikowanymi metodami. I tu można by zapytać po co tak kombinowali. Na śliskiej bowiem murawie piłka nie chciał słuchać zawodników, a nie rzadko sami piłkarze się przewracali. W 18 min jedno podanie Michniewicza otworzyło drogę do bramki Kędziorze, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Kafką i przegrał ten pojedynek. Te niewykorzystane sytuacje będą się jeszcze długo śnic po nocach, nie tylko jemu, bo gdyby zamieniły się na gole, to Piast już dziś byłby w ekstraklasie. Jak wykorzystać sprzyjające warunki w 26 min pokazali przyjezdni. Rzut wolny z dalszej odległości wykonywał Wawrzyczek, uderzył nawet niezbyt mocno, ale na tyle nieprzyjemnie, że Kasprzik dał radę tylko odbić piłkę przed siebie, dopadł do niej nie pilnowany Chrabąszcz i z bliska umieścił ją w siatce. Zabrakło przy tej akcji niestety asekuracji. Potem był ciąg dalszy walenia głową w mur, bo albo Kafka bronił strzały zawodników Piasta, albo obrońcy w porę blokowali zagrania miejscowych.
Na drugą połowę nie wyszedł już Kędziora. Trener postanowił go zdjąć, bo jego wzrost utrudniał mu sprawne poruszanie się w panujących warunkach. Grał też Kędy nerwowo po niewykorzystanej sytuacji. Za niego wszedł Prędota, ale nie wiele to pomogło. Wprawdzie gliwiczanie chyba przez 80% czasu przebywali na połowie rywala i co chwilę wykonywali rzuty wolne lub rożne, to do 57 min nic z tego nie wynikło. Wtedy to jednak po rogu bitym tradycyjnie przez Chylaszka, w obrębie szesnastu metrów Wawrzyczek popchnął próbującego dojść do dośrodkowania Nowaka i sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił tym razem Gamla. Po niewykorzystanej bowiem jedenastce w Płocku na jakiś czas etatowy wykonawca tego stałego fragmentu gry – Adam Kompała na 11 metrze piłki nie ustawi. Warto zwrócić uwagę, że był to czwarty karny z rzędu. Świadczy to o tym, że gliwiczanie walczą i często goszczą w szesnastce przeciwnika. W tym momencie odżyła nadzieja na zwycięstwo. Piotr Mandrysz nie po raz pierwszy zdecydował się na wzmocnienie siły ofensywnej, zdejmując z boiskach Widucha, a wpuszczając do gry Szczyrbę. Tym razem ten młody pomocnik Piasta nie miał jednak zostać bohaterem, choć w końcówce spotkania piłka po jego strzale trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Wcześniej jeszcze w 77 min po zagraniu Kompały, Gamla szczupakiem chciał pokonać Kafkę, ale piłka przeszła pół metra obok słupka. Goście grali konsekwentnie, czekają na swoją okazję. Miał ją Małkowski, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W 79 min poszła kontra po której Żbikowski podał do wprowadzonego wcześniej Woźniaka, a ten uderzył mocno z 20 metrów i podwyższył wynik na 2;1. Niewątpliwie podłamało to morale zawodników Piasta. Trzeba wziąć pod uwagę, że był to już 33 mecz w tym sezonie i końcówka tego spotkania. Ma prawo więc zawodnikom brakować sił, tym bardziej, ze mecze odbywają się co trzy dni. Wyrównującego gola nie udało się już strzelić i po końcowym gwizdku sędziego tym razem w szatni gospodarzy wesoło nie było.
Nadzieja umiera ostatnia, tak mówił spiker tych zawodów. Miejmy nadzieję, że w sobotę to powiedzonko się nie sprawdzi i nadzieja zamieni się w pewność. Nie miejmy jednak złudzeń. Polonia tak jak i Jastrzębie zagra na pełnych obrotach. W takich meczach bowiem taryfy ulgowej się nie stosuje.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 4
20 Maciej Michniewicz 5, 3 Mirosław Widuch 4 (71` 19 Michał Szczyrba 1), 4 Adam Banaś 6, 6 Marcin Nowak 5
22 Daniel Chylaszek 5, 5 Paweł Gamla 7, 9 Adam Kompała 5, 8 Jarosław Kaszowski 5 (K) (79` 17 Tomasz Podgórski 1)
10 Krzysztof Kukulski 5, 11 Wojciech Kędziora 2 (46` 18 Piotr Prędota 2)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 7 Rafał Andraszak, 15 Łukasz Krzycki, 2 Piotr Petasz
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Paweł Gamla

GKS Jastrzębie:
1 Jakub Kafka
6 Artur Jędrzejczyk, 4 Tomasz Ciemięga (K), 20 Łukasz Pielorz, 15 Janusz Wrześniak
5 Bartłomiej Grabczyński, 23 Witold Wawrzyczek, 14 Michał Chrabąszcz (65` 7 Bartosz Woźniak), 16 Kamil Wilczek, 8 Maciej Małkowski
11 Robert Żbikowski
W rezerwie: 33 Grzegorz Tomala, , 9 Kamil Gorzała, 17 Michał Pietroń,
18 Krzysztof Rusinek, 19 Marcin Bednarek, 10 Marcin Narwojsz
Trener: Piotr Rzepka
Widzów - 2500

Statystyki

Piast Gliwice

GKS Jastrzebie

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 14
Rzuty wolne - 16
Spalone - 2

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne - 13
Spalone - 1

Żółte kartki:
43 min - Nowak
Żółte kartki:
8 min - Chrabąszcz,
57 miin - Wawrzyczek,
64 min - Małkowski

RELACJA LIVE

Płock, ul. Łukasiewicza - 17.05.2008 r. godz 19:00
Wisła Płock - GKS Piast Gliwice - 0:0

Miały być trzy punkty, trzeba się jednak było zadowolić jednym, bo w 32 kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi Piast bezbramkowo zremisował w Płocku z tamtejszą Wisłą. Gliwiczanie mieli w tym meczu sytuację sam na sam, rzut karny i raz piłka trafiał w słupek. Do szczęścia zabrakło więc precyzji.
Zabrakło precyzji
Wisła to niewątpliwie największe rozczarowanie w II lidze w tym sezonie. Przed rozgrywkami zespół Płocka stawiany był w roli jednego z głównych pretendentów do awansu. Tymczasem już w połowie rundy rewanżowej praktycznie wiadomo było, że drużyna ta nie wróci w tym roku do ekstraklasy. Gliwiczanie natomiast w żadnym przypadku nie mogli sobie pozwolić na przegraną, bo spadliby na 5 miejsce w tabeli, gdyż zarówno Arka jak i Śląsk zainkasowały komplety punktów. M.in. dlatego trenerzy Piasta zdecydowali się od pierwszych minut posłać do boju doświadczonych graczy. W wyjściowej jedenastce pojawił się też po przerwie Jarosław Kaszowski. Gospodarze grali jednak o honor i uratowanie twarzy. Po słabych występach i niespodziewanych porażkach z drużynami z dołu tabeli cierpliwość stracili nawet najwierniejsi kibice tego zespołu. Na mogącym pomieści 12 tys. kibiców pięknym stadionie zjawiło się bowiem niespełna 1000 widzów. Wiślacy przyjęli sobie więc za cel po prostu nie przegrać tego meczu, chcieli jednak zaskoczyć gliwiczan i to oni w pierwszych minutach przeważali, jednak z ich ataków nie wiele wynikało. Po kwadransie goście przejęli inicjatywę, a w 23 min po bardzo dobrym prostopadłym podaniu Kukulskiego, Kaszowski znalazł się w sytuacji sam na sam. Chciał pomocnik Piasta złapać na wykroku Binkowskiego, ale mu się to nie udało, bo ten nogą odbił piłkę. Najlepszą jednak sytuację gliwiczanie w tym meczu mieli w 30 min. Kędziora wpadł w pole karne, minął bramkarza, ale nie miał możliwości oddania strzału, jeszcze więc kiwnął jednego obrońcę, a drugi go podciął i sędzia nie zastanawiając się podyktował rzut karny. Był to trzeci karny z rzędu dla Piasta. Trzeci raz też piłkę na 11 metrze ustawił Kompała. Tym razem jednak etatowy wykonawca tych stałych fragmentów gry uderzył zbyt czytelnie i Binkowski obronił strzał, a jeszcze na tyle dobrze, że uniemożliwił dobitkę. Miejscowi widząc, że nie ma sensu wdawać się z Piastem w wymianę ciosów przyjęli obronną taktykę i czekali na okazję do kontry. W 41 min właśnie po takiej Peszko wypracował sobie sytuację strzelecką i uderzył nie do obrony z 16 metrów, Kasprzik nawet nie zauważył momentu, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła do gry.
Po zmianie stron tylko przez pierwsze kilka minut miejscowi prowadzili w miarę wyrównaną grę, a potem już tylko ograniczali się do przeszkadzania piłkarzom Piasta, tyle, że czynili to dość skutecznie. Ciężar gry w przodzie wziął na siebie Kędziora, który zresztą w tym spotkaniu był wyjątkowo aktywny. I to on w 54 min po zagraniu Kukulskiego strzelił z kilku metrów z pierwszej piłki, ale pól metra może zabrakło , by cieszyć się z gola. W 70 min Kędziora po raz kolejny przymierzył, ale i równie dobrą interwencją popisał się Binkowski, instynktownie odbijając piłkę. Kilka minut później gliwiczanie wykonywali dwa rogi z rzędu , po drugim Banaś z 5 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką, Trenerzy rzucali do boju kolejnych graczy, a najlepszą zmianę zrobił Petasz. W 85 min goście ładnie kilkoma podaniami oszukali obrońców Wisły i po podaniu Prędoty, Gamla szpakiem posłał piłkę w światło bramki, ale znów refleksem wykazał się Binkowski. Zaraz potem gliwiczanie wykonywali rzut wolny. Odległość spora, bo wynosiła jakieś 35 metrów. Petasz zdecydował się w bić po prostu piłkę w pole karne, ta skozłowała, co zdezorientowało Binkowskiego i wydawało się, że wpadnie do siatki, ale futbolówka się o zewnętrzną część słupka i wyszła na aut. Już w doliczonym czasie gry Petasz uderzył zza linii pola karnego, piłka jednak przeszłą kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką i na tym się skończyło.
Ten punkt w kontekście innych wyników nie tylko pozwolił obronić trzecie miejsce, dające na dzień dzisiejszy prawo gry w ekstraklasie. Szkoda jednak nie wykorzystanych szans, szczególnie rzutu karnego, bo po przegranej Znicza Pruszków byliby gliwiczanie na drugim, dającym bezpośredni awans miejscu. Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że podopieczni Piotra Mandrysza nie mogą sobie już nawet pozwolić na remis, bo za ich plecami jest Śląsk i Arką.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
20 Maciej Michniewicz 6, 3 Mirosław Widuch 5, 4 Adam Banaś 6 , 6 Marcin Nowak 6
22 Daniel Chylaszek 5 (73` 2 Piotr Petasz 2), 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 4, 8 Jarosław Kaszowski 5 (K) (80` 17 Tomasz Podgórski 1)
10 Krzysztof Kukulski 4 (70 18 Piotr Prędota 1), 11 Wojciech Kędziora 7)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 19 Michał Szczyrba, 21 Stanisław Wróbel, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Wojciech Kędziora

Wisła Płock
12 Robert Binkowski
16 Sławomir Jarczyk (k), 5 Bartłomiej Sielewski, 34 Maksymilian Rogalski, 20 Mateusz Żytko
14 Sławomir Peszko, 15 Bartosz Wiśniewski (78` 81 Staniszewski), 10 Ireneusz Kowalski, 22 Łukasz Adamski (46` 11 Paweł Tomczyk)
17 Tomasz Łuba, 28 Paweł Sobczak (65` 23 Paweł Posmyk)
W rezerwie: 1 Łukasz Radliński, 4 Paweł Bojaruniec, 7 Łukasz Sekulski, 26 Krzysztof Strugarek,
Trener: Mariusz Bekas
Sędziowali: Robert Kubas – Piotr Ptak, Bartosz Brać (Rzeszów)
Techniczny - Arkadiusz Kuczaj
Widzów - 1000

RELCJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Wisła Płock

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 20
Spalone - 0

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 20
Spalone - 2

Żółte kartki
15 min - Gamla
18 min - Banaś
Żółte kartki
42 min - Jarczyk
54 min - Rogalski

 

Gliwice, ul. Okrzei - 11.05.2008 r. godz. 20:00
GKS Piast
Gliwice - ŁKS Łomża - 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 - 14 min Tomasz Bzdęga, 1:1 - 45 min Marcin Nowak (asysta Paweł Gamla), 2:1 - 77 min Adam Kompała (asysta - Krzysztof Kukulski)
Po ciężkim boju gliwiczanie pokonali w niedzielny wieczór ŁKS Lomża 2:1 i utrzymali trzecią lokatę w tabeli. Było to drugie zwycięstwo z rzędu i drugi mecz w którym Adam Kompała wykorzystał rzut karny. Nie mniej ważną w tym spotkaniu bramkę zdobył również Marcin Nowak. Dzięki temu niebiesko-czerwoni wciąż liczą się w walce o miejsce premiowane bezpośrednim awansem do ekstraklasy.

Po ciężkim boju

W minioną środę drużyna Piasta dość łatwo poradziła sobie z Turem strzelając rywalowi aż 5 bramek. Kibice liczyli, że w meczu z Łomżą wynik ten powtórzy się, bo goście też do potentatów II ligi nie należą. ŁKS, prowadzony od niedawna przez Czesława Jakołcewicza prezentuje się jednak znacznie lepiej niż Tur o czym przestrzegał swoich podopiecznych Piotr Mandrysz. M.in. dlatego tym razem eksperymentów składzie nie było i trenerzy Piasta do boju od pierwszych minut posłali sprawdzonych w takich meczach zawodników. Po pierwszych 5 minutach wydawało się, że Piast odniesie gładkie zwycięstwo. Kędziora trzykrotnie wdarł się w pole karne, ale za pierwszym razem spalił, za drugim sfaulował bramkarza gości, a za trzecim został po prostu zastopowany. W 10 min po dośrodkowaniu Kompały, Kędziora miał najlepszą chyba okazję, aby strzelić gola, ale nieczysto trafił głową w piłkę i ta przeszła obok słupka. Bramka wisiała w powietrzu i padła, ale dość niespodziewanie dla drużyny ŁKS-u. W 14 min przed linią pola karnego faulowany był Gamla, piłka jeszcze trafiła do Chylaszka, który przegrał pojedynek jeden na jeden z Pronajem. Być może dlatego sędzia nie odgwizdał przewinienia na Gamli, uznając, że był to przywilej korzyści. Gliwiczanie domagali się jednak rzutu wolnego, a tymczasem poszła kontra, po której Biżew zagrał do Bzdęgi, ten uwolnił się spod opieki Michniewicza i znalazł się sytuacji sam na sam z Kasprzikiem. Bramkarz Piasta zdołała obronić strzał napastnika z Łomży, ale piłka dostała dziwnej rotacji i mimo rozpaczliwej interwencji Nowaka wtoczyła się do bramki. Zaraz po tym goście cofnęli się do głębokiej obrony. Na swojej połowie zostawało aż 8 graczy z Łomży. Miało to wpływ na obraz gry. Niestety nie potrafili dostrzec tego niektórzy kibice. Na trybunach słychać było okrzyki obrażające piłkarzy. Takie zachowanie jest zupełnie irracjonalne i niespotykane na innych stadionach. W trudnych momentach prawdziwy kibic pomaga drużynie, a ewentualne słowa krytyki śle już po meczu, bo przecież dopóki piłka w grze , wszystko jest możliwe. Gliwiczanie zresztą konsekwentnie dążyli do wyrównania. Dwoił się i troił Chylaszek, najbardziej chyba widoczny gracz na boisku w pierwszej połowie. Bardzo bliski zdobycia bramki był Michniewicz, gdy piłka po jego strzale przeszła tuż nad poprzeczką. Wreszcie w doliczonym czasie gry pierwszej połowy udało się doprowadzić do remisu, a miało to miejsce po najsilniejszej broni Piasta – czyli stałym fragmencie gry. Wtedy to rzut rożny wykonywał Kompała, głową lot piłki przedłużył Gamla, a Nowak z bliska umieścił ją w siatce. Ten prawy obrońca rzadko strzela gole, ale jeśli to czyni to są to bardzo ważne bramki.
Drugą połowę miejscowi rozpoczęli z jedną zmianą. Z szatni nie wrócił Wróbel, a za niego wszedł Filipowicz. Powędrował on na prawą pomoc, a Kukulski przeszedł do ataku. W 51 min to właśnie Kukulski faulowany był metr przed linią pola karnego. Idealnie wręcz przymierzy l Chylaszek, posyłając piłkę tuż pod poprzeczkę, jednak pięknie też w powietrzu pofrunął Pronaj, broniąc to uderzenie. Przy tej interwencji bramkarz gości nabawił się kontuzji i za chwilę musiał opuścić plac gry. Zmiana bramkarza nie wpłynęła jednak na postawę przyjezdnych. Dalej bronili się bardzo konsekwentnie, choć gliwiczanie praktycznie zamknęli łomżan na w okolicy ich pola karnego. Mur jednak był szczelny, z dystansu więc drugiego bramkarza już próbowali pokonać najpierw Kukulski, a potem Nowak - bezskutecznie. Gdy jednak się atakuje, to kiedyś i najbardziej szczelna obrona musi pęknąć. Stało się to w 77 min. Wtedy to w polu karnym został przewrócony Kukulski, sędzia nie miał wątpliwości, że był to faul i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Kompała i prawie jak zawsze pewnie jedenastkę tą zamienił na gola. Można było w tym momencie odetchnąć ulgą, choć dwie minuty, po strzale Kęski z wolnego poprzeczka uratowała Kasprzika przed wyciągnięciem piłki z siatki. Było to poważne ostrzeżenie, że goście jeszcze nie zamierzają się poddać. Nie było sensu już ryzykować karkołomnych ataków, trzeba było pilnować korzystnego wyniku, a że gospodarze mądrze to robili, udało się dowieźć do końcowego gwizdka sędziego trzy, cenne punkty.
Do zakończenia rozgrywek w II lidze pozostały jeszcze, albo już tylko 3 kolejki. Mimo to żaden z zespołów nie jest pewny awansu. Najbliżej szczęście jest Lechia, ale nie może sobie pozwolić na przegraną w meczu ze Zniczem. Pruszkowianie też pewnie będą chcieli przynajmniej nie przegrać w Gdańsku. Arka zagra na Polonii , a Śląsk w Lublinie. Piast jedzie do Płocka, gdzie łatwo też nie będzie. . Końcówka II ligi w sezonie 2007/08 zapowiada się niezwykle ciekawie.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
20 Maciej Michniewicz 6, 3 Mirosław Widuch 4 (68` 19 Michał Szczyrba 2), 4 Adam Banaś 6 , 6 Marcin Nowak 7
22 Daniel Chylaszek 7, 9 Adam Kompała 7, 5 Paweł Gamla 6, 10 Krzysztof Kukulski 6
11 Wojciech Kędziora 6, 21 Stanisław Wróbel 3 (46` 14 Michał Filipowicz 2 - 71` 17 Tomasz Podgórski 2)
W rezerwie: 12 Michał Chamera,, 7 Rafał Andraszak, 2 Piotr Petasz, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Marcin Nowak

ŁKS Łomża
1 Pavol Pronaj (54` 12 Michał Chachuła)
4 Paweł Galiński, 13 Krzysztof Janicki, 15 Paweł Jurgielewicz, 7 Cezary Stefańczyk (K)
23 Sebastian Kęska, 2 Mikołaj Skórnicki, 3 Daniel Gołębiewski (74` 6 Adrian Citko)
19 Artur Łazar - 11 Georgi Biżew, 9 Tomasz Bzdęga (81` 14 John Raus)
W rezerwie: 10 Piotr Ogrodowicz, 25 Albert Rydzewski, 16 Dominik Szachnowicz,
21 Robert Cychol
Trener: Czesław Jakołcewicz
Żółte kartki - 51 min - Stefańczyk
Sędziowali: Grzegorz Stęchły - Wojciech Bartnik, Maciej Gumiński (Jarosław)
Techniczny: Michał Zając
Obserwator/delegat - Bogdan Bernasiak - Poznań
Widzów - 3000

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

LKS Lomza

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 10
Rzuty wolne - 18
Spalone - 4

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne - 17
Spalone - 2

Żółte kartki
57 min - Kędziora
89 min - Podgórski

Żółte kartki
51 min - Stefańczyk

Gliwice, ul. Okrzei - 07.05.2008 r. godz. 20:00
GKS Piast
Gliwice - Tur Turek - 5:1 (1:1)

Bramki: 1:0 - 3 min Adam Kompała (karny) (asysta Stanisław Wróbel), 1:1 - 36 min Adam Łagiewka, 2:1 – 51 min Maciej Michniewicz (asysta – Michał Filipowicz, 3:1 – 78 min Daniel Chylaszek (asysta – Paweł Gamla), 4:1 – 84 min Wojciech Kędziora (asysta – Krzysztof Kukulski), 5:1 – 90 min Wojciech Kędziora (asysta – Stanisław Wróbel)
Tak skutecznych piłkarzy Piasta nie mieliśmy okazji oglądać prawie dwa lata temuu, kiedy to gliwiczanie zaaplikowali Lechii Gdańsk 5 goli, tracąc przy tym tylko jedną bramkę. W minioną środę niebiesko-czerwoni powtórzyli ten wynik rozbijając przed własną publicznością Tur Turek 5:1. Łupem bramkowym podzielili się Kompała, Chylaszek, Michniewicz i Kędziora (2).

Leon zawodowiec

Po porażce z Arką, Piast opuścił drugie, premiowane bezpośrednim awansem miejsce w tabeli. Na dodatek wszystkie zespoły z czołówki wygrały swoje mecze, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację jedenastki z Okrzei. Dla drużyny Tura natomiast starcie z gliwiczanami było ostatnią szansą na wyrwanie się ze strefy spadkowej. Piotr Mandrysz skoszarował swoich podopiecznych już w poniedziałek w Kamieniu koło Rybnika, aby mogli się oni w spokoju przygotowywać do tego spotkania. To nie był jednak koniec niespodzianek, które przygotowali trenerzy. Wyjściowa jedenastka zaskoczyła wszystkich. Na ławce usiedli bowiem do tej pory występujący w roli pewniaków: Gamla, Kędziora i Chylaszek. Kolejnym zaskoczeniem było wystawienie kontuzjowanego ostatnio Filipowicza. Wprawdzie piłkarz ten błysnął formą w meczach zanim nabawił się urazu, ale jakby nie było, przez jakiś czas był wyłączony z zajęć. Po meczu wyjaśniły się powody tych decyzji. Piotr Mandrysz chciał dać odpocząć niektórym zawodnikom, aby mogli oni zregenerować siły przed następnymi spotkaniami. Do składu za to po przerwie spowodowanej kartkami powrócił Kompała.
Spotkanie to zaczęło się bardzo obiecująco dla gospodarzy. Już w 2 min Kasprzik wygrał pojedynek jeden na jeden z Łagiewką, a kilkadziesiąt sekund później w polu karnym Janicki sfaulował Wróbla i sędzia wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Kompała. W Turku też w pierwszych minutach w takiej sytuacji nie pokonał on bramkarza Tura, tym razem uderzył podobnie, bo w środek bramki, ale się już nie pomylił. Wydawało się, że teraz już będzie z górki, szczególnie, że w następnych minutach gospodarze jeszcze kilkakrotnie postraszyli Janickiego. Strzelał m.in. Wróbel i Kukulski. Tymczasem goście prowadzeni przez znakomitego i znanego na Śląsku szkoleniowca – Jerzego Wyrobka otrząsnęli się z czasem i zaczęli stwarzać sobie sytuacje podbramkowe. W 25 min Piętka wdarł się w pole karne Piasta i wywalczył rzut rożny. W odpowiedzi świetną akcję z zakończoną wyłożeniem piłki Kompale przeprowadził Kukulski, ale kapitan Piasta źle złożył się do strzału i spudłował. I wreszcie przyszła 36 min, kiedy to po akcji przeprowadzonej lewą stroną, w polu karnym został pozostawiony bez opieki Łagiewka i napastnik Piasta chytrym strzałem doprowadził do remisu. Część kibiców zaśpiewała „Piastunka - nic się nie stało”. To nie był jednak koniec nieszczęść. W 41 min z powodu skręcenia stawu skokowego boisko musiał opuścić Banaś. Była to pierwsza wymuszona zmiana. Zanim jednak sędzia zakończył pierwszą część spotkania, bliski zdobycia gola był Michniewicz. Piłka po jego kapitalnym uderzeniu zza linii 16 metrów przeszła tuż nad poprzeczką. To nie miał być koniec popisów strzeleckich tego zawodnika, dalszy ciąg jednak nastąpił po zmianie stron. Na drugą połowę Piast wyszedł z kolejną zmianą. Na lewe skrzydło wrócił Chylaszek, a w szatni został Petasz. I już w 47 min rozpoczął on akcję po której zapachniało golem. Chylu podawał do Kompały, ten odegrał do Kukulskiego, który próbował pokonać Janickiego, ale bezskutecznie. Zaraz potem chwila dekoncentracji w obronie mogła kosztować Piasta stratę gola. Potem jeszcze nie raz goście postraszyli bramkarza Piasta, ale tylko postraszyli, bo gliwiczanie musieli ten mecz wygrać, aby nie odpaść z rywalizacji o awans. W 51 min Filipowicz z Kompałą wymienili się piłką, po czym ten pierwszy posłał ją w pole karne, a tam jak spod ziemi wyrósł Michniewicz i z precyzja i siłą Leona zawodowca z kilku metrów posłał ją do siatki. Radość jaka wybuchła po tym golu trudna jest do opisania, ale nie ma się co dziwić, bo Michnia na tą bramkę czekał od 4 lat. 2:1 nie gwarantowało jeszcze wygranej. Piotr Mandrysz rzucił więc już w 58 min do boju Kędziorę, który zastąpił Filipowicza. Kukulski powędrował na prawe skrzydło i okazały się to bardzo trafne posunięcia. Od tego momentu gliwiczanie zaczęli szaleć po murawie i kwestią czasu było, kiedy padnie kolejna bramka. W 60 min po dograniu Gamli, kilkudziesięciu centymetrów zabrakło Kompale, by sięgnąć piłki. Gospodarze, szale zwycięstwa na swoja korzyść przechylili w 78 min. Wtedy to Gamla z podania Kędziory przyładował z całej siły z 11 metrów, piłka odbiła się o od słupka, Piotr Mandrysz chwycił się za głowę, ale za chwilę uniósł ręce w geście radości, bo Chylaszek przejął piłkę i posłał ją do pustej bramki. Jerzy Wyrobek chciał ratować honor swojej drużyny, bo zaraz potem zdecydował się na podwójną zmianę, ale końcówka spotkania to prawdziwy popis strzelecki Kędziory. Napastnik Piasta w 84 min pewnie wykorzystał bardzo dobre, prostopadłe i uwalniające podanie Kukulskiego, a już w doliczonym czasie gry Wróbel wypuścił Kędego na czystą pozycję i ten ponownie wpisał się na listę strzelców, powiększając swoją zdobycz bramkową do 10 goli, co stawia go w rzędzie najskuteczniejszych strzelców II ligi w tym sezonie, który przecież jeszcze się nie skończył.
Tak efektowne zwycięstwo powinno przywrócić już pełną wiarę drużynie w swoje możliwości, choć w euforię nie ma co popadać, bo przed Piastem zdecydowanie trudniejsze zadanie, bo niedzielny pojedynek z ŁKS Łomża, a drużyna ta w ostatniej kolejce urwał punkt Podbeskidziu. Tu też żaden inny wynik niż zwycięstwo nie wchodzi w grę. Łomża natomiast broni się przed spadkiem. Z pewnością będzie więc ciekawie.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
20 Maciej Michniewicz 8, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 3 (41` 5 Paweł Gamla 3), 6 Marcin Nowak 6
14 Michał Filipowicz 3 (58` 11 Wojciech Kędziora 4), 9 Adam Kompała 7 (K), 15 Łukasz Krzycki 5, 2 Piotr Petasz 3 (46` Daniel Chylaszek 4)
10 Krzysztof Kukulski 7 , 21 Stanisław Wróbel 6
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 17 Tomasz Podgórski, 19 Michał Szczyrba, 7 Rafał Andraszak,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Maciej Michniewicz

Tur Turek
12 Sławomir Janicki
19 Bartosz Grabowski, 3 Dariusz Imbiorowicz, 17 Łukasz Jasiński, 16 Łukasz Derbich
22 Filip Burkhardt, 21 Radosław Pruchnik (9` 11 Krzysztof Sikora)
7 Łukasz Matusiak, 4 David Topolski (79` 10 Paweł Olszewski)
8 Rafał Piętka (K), 23 Adam Łagiewka (84 14 Stefan Potocki)
W rezerwie: 1 Witold Sabela, 9 Łukasz Cichos, 20 Tomasz Ostalczyk,
Przemysław Mądry
Trener: Jerzy Wyrobek
Sędziowali: Piotr Siedlecki - Łukasz Jaworski, Michał Pierściński (Warszawa)
Techniczny: Tomasz Musiał
Obserwator/delegat - Andrzej Sękowski ( Małopolski ZPN)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Tur Turek

Strzaly celne - 9
Strzaly niecelne - 9
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 12
Spalone - 0

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 1
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 14
Spalone - 2

Żółte kartki
39 min - Kompala
48 min - Nowak
66 min - Krzycki
Żółte kartki
68 min - Burkhardt
79 min - Matusiak
90 min - Potocki


Gdynia, ul. Olimpijska - 04.04.2008 r. godz. 14:40
Prokom Arka Gdynia - GKS Piast
Gliwice - 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - 43 min Olgierd Moskalewicz, 2:0 - 71 min Łukasz Kowalski
Polskie Wybrzeże w tym sezonie nie jest gościnne dla drużyny Piasta. W sierpniu zeszłego roku gliwiczanie polegli w Gdańsku, przegrywając z Lechią 0:3. W minioną niedzielę natomiast niebiesko-czerwoni musieli uznać wyższość gdyńskiej Arki, ulegając 0:2.

Niegościnne Wybrzeże

Zwycięstwo nad Stalą ze Stalowej Woli niewątpliwie podbudowało morale piłkarzy gliwickiego Piasta i pozwoliło przywrócić wiarę, że z Gdyni można przywieźć przynajmniej jeden punkt. W zasadzie to nawet nie o punkt chodziło, ale o to, aby nie przegrać i zachować czteropunktową przewagę nad Arką w tabeli. Można więc było się spodziewać, że trenerzy gliwickiej jedenastki defensywnie ustawią zespół, licząc na to, że uda się przede wszystkim zachować czyste konto. Dlatego też w wyjściowym składzie znalazło się aż 5 nominalnych obrońców. Do ostatniej linii wrócił Widuch, Krzycki natomiast został przesunięty do pomocy. Zadanie defensywne dostali również napastnicy. Taktyka ta w zasadzie do 43 min w pełni się sprawdzała. Wprawdzie już na początku spotkania Grzegorz Kasprzik wyszedł zwycięsko z pojedynku prawie, że sam na sam, ale potem gospodarze nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na sforsowanie defensywy Piasta. Akcje portowców najczęściej kończyły się rzutami wolnymi , czasem rożnymi, albo piłka lądowała w rękach Kasprzika. Goście nie ograniczali się tylko do obrony i choć nie mieli sytuacji z gatunku stuprocentowych, to jednak stworzyli sobie okazje do zdobycia gola. Kukulski próbował z daleka zaskoczyć Witkowskiego, a w 29 min nie wiele zabrakło Kędziorze, by po rogu głową piłkę skierował do bramki. Gdynianie zrozumieli, że przyjęta przed meczem taktyką nie wygrają tego pojedynku. Inaczej więc podeszli do sprawy. W 43 min jeden ze stoperów Arki zdecydował się pominąć drugą linię i z własnej połowy posłał piłkę w pole karne Piasta. Zagranie na „wariata” udało się, bo tam był Niciński, który zgrał piłkę do Moskalewicza, a ten z około 16 metrów uderzył z lewej nogi bez zastanowienia i trafił w samo okienko. W tej sytuacji trudno mieć do kogokolwiek pretensje, bo to była akcja najwyższego formatu. Na przerwę trzeba więc było zejść z balastem jednego gola. Taką stratę przy odrobinie szczęścia można było jeszcze nadrobić, nawet na tak trudnym terenie, jakim jest stadion przy ul. Olimpijskiej w Gdyni. Trudno się było jednak spodziewać, że zaraz po zmianie stron gliwiczanie rzucą się do huraganowych ataków, bo pewnie szybko by się to skończyło stratą drugiego gola. Mimo to goście stworzyli dwie akcje po których mocniej zabiły serca pięćdziesięcioosobowej grupie kibiców z Gliwic. Nie zamieniły się one jednak na bramkę. Czas płynął, więc trenerzy zdecydowali się na wpuszczenie do gry świeżych zawodników. Na murawie pojawił się najpierw Andraszak i to on był chyba najbliższy w tej odsłonie wyrównania, jak piłka po jego strzale przeszła w niewielkiej odległości od spojenia słupka z poprzeczką. W 70 min na boisku pojawił się Szczyrba. Zmiana ta chyba zdekoncentrowała gliwiczan, bo zaraz potem stracili drugiego gola, który przesądził o losach tego spotkania. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Nawrocik, Kowalski wyskoczył przed obrońców Piasta i głową podwyższył na 2:0. Przy tak dobrej drużynie jaką jest Arka o zwycięstwie można było już w tym momencie przestać myśleć. Jednak gliwiczanie zdawali sobie sprawę, że mają gorszy bilans spotkań z Arką i trzeba by strzelić choć jedną bramkę. Niestety, nawet wprowadzenie Wróbla nie przyczyniło się do zmiany wyniku. Bliżsi jego podwyższenia byli gospodarze, bo w 90 minucie Kasprzika od wyciągnięcia piłki z siatki uratował słupek.
To, że z Gdyni nie uda się wywieźć korzystnego rezultatu zakładano już przed rozpoczęciem rundy, co nie oznacza, że poddano się przed meczem. Porażka ta mniej jednak boli niż stracone punkty z GKS Katowice i Zniczem Pruszków. W tych spotkaniach można było powiększyć swój dorobek co najmniej o kolejne trzy oczka i wtedy nawet po przegranej z Arką sytuacja Piasta w ligowej tabeli byłaby bardzo komfortowa. Tak jednak bywa w sporcie, że przegrane przychodzą w najmniej oczekiwanych momentach. Gliwiczanie, mimo że spadli na IV miejsce w tabeli szans na ekstraklasę w żadnym wypadku nie stracili. Aby jednak myśleć o I lidze trzeba koniecznie wygrać dwa najbliższe spotkania. Atutem podopiecznych Piotra Mandrysza będzie fakt, że grają te dwa mecze na własnym terenie. Nie trzeba więc jeździć po kraju, co w przypadku rozgrywania spotkań co trzy dni ma duże znaczenie. 12 zawodnikiem powinni być też kibice i na nich doping bardzo liczą piłkarze.


Piast Gliwice:
1 Grzegorz Kasprzik 5
6 Marcin Nowak 5, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6 , 20 Maciej Michniewicz 6
17 Tomasz Podgórski 3(58` 7 Rafał Andraszak 2), 15 Łukasz Krzycki 5,, 5 Paweł Gamla 4 (70` 19 Michał Szczyrba 1), 22 Daniel Chylaszek 6
10 Krzysztof Kukulski 5 (79` 9 Stanisław Wróbel 1), 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie: 12 Michał Chamera, Marcin Adamek, 16 Łukasz Żyrkowski
Trener: Piotr Mandrysz
Żółte kartki: 31 min - Kukulski, 85 min - Banas
Najlepszy w zespole Piasta: DanielChylaszek

Prokom Arka Gdynia
33 Norbert Witkowski
15 Marek Baster , 14 Paweł Weinar, 21 Michał Łabędzki, 3 Łukasz Kowalski,
17 Piotr Bazler (46` 10 Damian Nawrocik), Dariusz Ulanowski (88` 24 Marek Szyndrowski), 20 Bartosz Ława, 78 Olgierd Moskalewicz
18 Marcin Wachowicz, 16 Grzegorz Niciński (K) (90` 9 Marcin Chmiest)
W rezerwie: 1 Andrzej Bledzewski, 29 Krzysztof Przytuła, 6 Tomasz Sokołowski,, 19 David Kalousek
Trener: Robert Jończyk
Żółte kartki: 19 min - Ulanowski, 35 min - Lawa, 64 min - Wachowicz
Sędziowali: Mariusz Trochimiec – Tomasz Biskup, Artur Janaszek (Świętokrzyski ZPN)
Techniczny- Piotr Szynal
Obserwator Marian Pyszałka
Delegat Andrzej Binkowski
Widzów - 10000

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Arka Gdynia

Strzaly celne - 4
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 21
Spalone - 1

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 21
Spalone - 1

Żółte kartki
31 min - Kukulski
85 min - Banas
Żółte kartki
19 min - Ulanowski
35 min - Lawa
64 min - Wachowicz

Gliwice, ul. Okrzei - 30.04.2008 r. godz. 20:00
GKS Piast
Gliwice - Stal Stalowa Wola - 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - 3 min Michał Szczyrba (asysta - Daniel Chylaszek), 2:0 - Stanisław Wróbel (asysta Krzysztof Kukulski)
Pod dwóch ostatnich porażkach przewaga Piasta nad goniącymi go zespołami znacznie zmalała. Dodatkowo już przed pierwszym gwizdkiem środowego meczu z Stalą wiadomo było, że swoje mecze wygrali wszyscy konkurenci gliwickiej drużyny w walce o awans. Żeby obronić drugą lokatę i jeszcze bardziej nie skomplikować sobie sytuacji, trzeba było wygrać, a wiadomo jak ciężko gra się drużynie z przysłowiowym „nożem na gardle”. Cel jednak został w pełni zrealizowany.

Odparty atak

Piastunki do meczu z Stalówką przystępowały osłabieni brakiem etatowych pomocników: Jarka Kaszowskiego i Adama Kompały a także sygnalizującego ostatnio wysoką formę Michała Filipowicza. Trener Mandrysz zdecydował w tej sytuacji, że na prawym skrzydle wystąpi Piotr Prędota, w środku pola rozgrywać będzie Michał Szczyrba. Szanse pokazania się od pierwszej minuty w ataku dostał mało grający ostatnio Krzysztof Kukulski. Od początku spotkania widać było ogromną determinacje piłkarzy Piasta, aby przerwać serie trzech meczów bez zwycięstwa. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Okrzei długo na odrodzenie swojej drużyny czekać nie musieli. W 135 sekundzie meczu, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Daniela Chylaszka, obrońca Stali wybili piłkę przed pole karne, a tam stał już Michał Szczyrba, który po jej przyjęci huknął z około 25 metrów w samo okienko bramki strzeżonej przez Stanisława Wierzgacza. Na trybunach wybuchła radość, a kibice komentowali: „Co za gol!? Stadiony Świata!! Młody pomocnik Piasta utonął w objęciach kolegów i aż trudno uwierzyć, że jeszcze w zeszłej rundzie biegał po czwartoligowych boiskach. Piłkarze Stali, mimo że przegrywali, nie zdecydowali się na próbę szybkiego odrobienia straty, trudno jednak im się dziwić. Odsłonięcie się mogło spowodować utratę drugiego gola. . Gliwiczanie natomiast mając bramkę przewagi nie kwapili się do huraganowych ataków, a że goście nie stosowali w ogóle pressingu, to powodowało, że piłko krążyła jak po sznurku między obrońcami gospodarzy i z rzadka trafiała pod pole karne przeciwników. W ostatnich 20 minut pierwszej połowy optyczną przewagę mieli Stalowy z której jednak nic nie wynikało. Godna odnotowania jest tylko sytuacja z 25 minuty, kiedy to Trela strzałem w długi róg z 18 metrów próbował zaskoczyć Kasprzika. Po zmianie stron gra stała się nieco ciekawsza. Piłkarze ze Stalowej Woli próbowali bowiem zmienić losy meczu, ale to drużyna z Gliwic wypracowywała sobie klarowniejsze sytuacje grając z kontry. Dobrym rozwiązaniem okazało się, praktykowanym zresztą już w przeszłości przez Piotra Mandrysza, przesunięcie Wojtka Kędziory do linii pomocy, gdzie razem z Pawłem Gamlą stworzyli zaporę praktycznie nie do przejścia. Jego miejsce na szpicy zajął jeden z ulubieńców kibiców ze stadionu przy ulicy Okrzei, Stanisław Wróbel, który w 66 minucie wykorzystał podanie od Krzysztofa Kukulskiego i w zamieszaniu podbramkowym ustalił wynik spotkania. „Stanley” za dużo nie gra, ale jak zwykle trafia do siatki w ważnych momentach. Gol bowiem ten przesądził o wygranej Piasta. Warta odnotowania jest dobra gra Kukulskiego, który robił dużo zamieszania pod bramką drużyny gości. Do końca meczu gliwiccy piłkarze mieli jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku, ale zabrakło troszkę dokładności i szczęścia. W 80 min Kędziora bardzo ładnie uderzył z drugiej linii, ale Wierzgacz zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
Niewątpliwie wygrana ta pozwoliła odzyskać piłkarzom Piasta wiarę w ich przecież nieprzeciętne możliwości. W perspektywie wyjazdowego spotkania z odrodzoną w ostatnich meczach Arką Gdynia, martwią jednak absencje Kaszowskiego, Filipowicza, Kompały, Petasza i prawdopodobnie też Prędoty, który nabawił się urazu w trakcie meczu ze Stalą. Pierwsi dwaj nie doszli jeszcze do pełnej sprawności po kontuzjach, a Kompała pauzować będzie już drugi mecz za niesłusznie pokazaną mu czerwoną kartkę w meczu z Śląskiem. Niestety PZPN nie uznał odwołania działaczy Piasta od tej decyzji. Wierzymy jednak, że nasi szkoleniowcy i piłkarze znajdą sposób na portowców i Piastunki będą z Gdyni wracać przynajmniej z jednym punktem.
Wojciech Kurnik

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 7, 15 Łukasz Krzycki 6, 20 Maciej Michniewicz 7, 18 Piotr Prędota 3 (68` 17 Tomasz Podgórski 2), 19 Michał Szczyrba 4 (54` 21 Stanisław Wróbel 4), 5 Paweł Gamla 5 (k), 22 Daniel Chylaszek 5 (80` 7 Rafał Andraszak) - 10 Krzysztof Kukulski 6, 11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 3 Mirosław Widuch, 16 Łukasz Żyrkowski, 13 Marcin Adamek
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepsi w zespole Piasta: Adam Banaś i Maciej Michniewicz

Stal Stalowa Wola
12 Stanisław Wierzgasz
7 Krystian Lebioda, 4 Jaromin Wieprzęć (K), 14 Bartłomiej Piszczek, 20 Kuba Ławecki
9 Łukasz Stręciwilk (56` 18 Kamil Gęśla), 5 Krzysztof Lipecki, 15 Tadeusz Krawiec, 11 Krzysztof Trela (85` 3 Aldin Hadzić)
6 Marek Drozd (46` 13 Janusz Iwanicki), 10 Przemysław Pałkus
W rezerwie: 1 Tomasz Wietecha, 2 Gery Gheczy
Trener: Władysław Łach
Sędziowali: Paweł Skit - Konrad Sapela, Zbigniew Kluza (Łódź)
Techniczny: Arkadiusz Śpiewak
Obserwator: Zdzisław Drobniewski (Łódź)
Delegat: Wiesław Biernat (Kraków)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Stal Stalowa Wola

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 14
Spalone - 1

Strzaly celne - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 18
Spalone - 1

Żółta kartka:
42 min - Chylaszek
Widzów - 3000 (100 gości)
Żółte kartki:
64 min - Piszczek,
82 min Pałkus

Wrocław, ul. Oporowska - 26.04.2008 r. godz. 20:15
Śląsk Wrocław - GKS Piast Gliwice - 1:0 (0:0)

Bramka: 83 min - Zbigniew Wójcik
Nie udało się powtórzyć wyniku z 6 września 1962 r. kiedy to zespół Piasta prowadzony przez Jerzego Kubiaka wygrał ze Śląskiem we Wrocławiu 2:1. W sobotni wieczór po raz kolejny już gliwiczanie schodzili z murawy stadionu przy ul. Oporowskiej pokonani. Zwycięskiego gola dla gospodarzy w 82 min meczu strzelił Zbigniew Wójcik.

Oporowska Twierdza

Już po zakończeniu rozgrywek w rundzie jesiennej przypuszczano, że mecz ze Śląskiem Wrocław rozpocznie decydującą batalię o ekstraklasę. Było to bowiem pierwsze z serii czterech wyjazdowych spotkań z drużynami walczącymi o najwyższe cele. Sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się po nieplanowanej porażce ze Zniczem Pruszków. Dlatego też, aby zachować dystans nad Śląskiem i odeprzeć atak pozostałych drużyn, na Oporowskiej nie można było przegrać. Powody do optymizmu były, bo wrocławianie w rundzie rewanżowej nie spisują się najlepiej. Zaczęli od trzech porażek, a w kolejce poprzedzającej starcie z Piastem podopieczni Ryszarda Tarasiewicza ledwie zremisowali z nie najmocniejszym Turem. Dodatkowym atutem gliwiczan miał być powrót trzech, podstawowych obrońców pauzujących ostatnio za kartki. Trenerzy Piasta zaskoczyli wszystkich jeszcze przed meczem nie wystawiając do pierwszego składu Kompały i Widucha. Jeszcze większą niespodziankę jednak sprawili organizatorzy wyłączają tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego światła. Nie było to oczywiście działanie zamierzone, ale spowodowane awarią. Wiedząc jednak, że spotkanie będzie się toczyć w późnych godzinach wieczornych i że będzie transmisja telewizyjna, można było wcześniej przeprowadzić próbę. Mimo półmroku sędzia zezwolił na grę, ale po kilku minutach był zmuszony ją przerwać. Mecz wznowiono po prawie kwadransie przerwy. Wprawdzie Daniel Chylaszek po końcowym gwizdku stwierdził, że nie miał oto wpływu na grę, ale nie wiadomo co by się wydarzyło, gdyby nie było tej przerwy. W pierwszej połowie były momenty, kiedy żadna ze stron nie chciała śmielej zaatakować. Długo rozgrywano piłkę, tyle, że działo się to w bezpiecznej odległości od którejś bramki. Stąd też pierwszy raz serca mocniej zabiły kibicom dopiero w 33 min Szczyrba wtedy stracił piłkę przed własnym polem karnym na rzecz Ulatowskiego, ten prawie, że bez zastanowienia uderzył i Kasprzik zmuszony był interweniować. Goście najgroźniejsze sytuacje stworzyli po stałych fragmentach gry. W 36 min z rzutu wolnego, wykonywanego tuż przy linii bocznej pola karnego, na bezpośredni strzał zdecydował się Szczyrba i Kaczmarek z trudem, ale szczęśliwie wypiąstkował piłkę w pole. Kilka chwil później po rogu, Chylaszek dośrodkowywał, piłka minęła bramkarza Śląska i gdyby nie asekuracja Wójcika wpadła by do siatki. Potem do głosu doszli gospodarze oddając dwa celne strzały, pewnie jednak obronione przez Kasprzika. W doliczonym czasie gry (12 min) nie wiele się ciekawego działo.
Po przerwie wrocławianie zmienili taktykę. Zaatakowali z większym animuszem, a że goście nie bronili się kurczowo to zrobiło się dość ciekawe widowisko. Pierwsze, dogodne sytuacje na strzelenie bramki mieli jednak gliwiczanie. Najpierw Michniewicz bardzo ładnie i celnie uderzył z dystansu, ale bramkarz Śląska nie dał się zaskoczyć. W 64 min z rzutu wolnego zagrywał Chylaszek, Szczyrba przymierzył z 17 metrów pod poprzeczkę, ale piłka przeszła tuż nad nią. Z upływem czasu Śląsk coraz częściej gościł w okolicach pola karnego Piasta. Miejscowi szczególnie upodobali sobie ataki lewą stroną, jakby wyczuwając, że to w tym dniu nie będzie mocną stroną Piasta. I rzeczywiście, dopóki był w obronie Nowak, to udawało się powstrzymywać miejscowych graczy. Obrońca Piasta swoje interwencji okupił jednak żółtą kartką i Piotr Mandrysz bojąc się, że zobaczy kolejny kartonik w tym kolorze, a co za tym idzie czerwony, wpuścił do gry w jego miejsce Tomasza Balula. Pierwsze minuty gry w jego wykonaniu były całkiem przyzwoite,. Dwukrotnie przerwał akcję zawodników Śląska. Jednak w 73 min Gancarczyk właśnie z tej strony boiska podawał na 16 metr do Dudka, ten sprytnie zagrał do Ulatowskiego, który stanął oko w oko z Kasprzikiem, bramkarz Piasta jeszcze tym razem nie dał się pokonać. W 79 min dla odmiany po rzucie rożnym wykonywanym z prawej strony boiska, Pokorny spudłował z 6 metrów. Było to poważne ostrzeżenie. W 82 min jednak szczęścia już zabrakło. Wtedy to gospodarze, a ściślej mówiąc J. Gancarczyk urwał się Podgórskiemu, podał na linie 16 metrów do Wójcika i obrońca Śląska mocnym strzałem zdobył zwycięskiego jak się później okazało gola. To nie był koniec emocji. W 87 min Kompała w ferworze walki podciął jednego z graczy Śląska. Nie było to jednak ani brutalne zagranie, ani nawet faul kwalifikujący się na żółtą kartkę. „Kompi” podbiegł do wrocławskiego piłkarza i jak sam po meczu powiedział, krzyknął do niego „Wstawaj, nie udawaj” i tyle. Tymczasem, kilka chwil później, po przerwaniu gry arbiter główny skonsultował się z bocznym i pokazał zawodnikowi gości czerwoną kartkę. W pomeczowym protokole znalazł się zapis, że Kompała zrobił gest określany z angielska „fuck you” i to samo powiedział. Jak arbiter mógł usłyszeć przy ogłuszającym dopingu te słowa, pozostanie jego tajemnicą, bo nam wydaje się być to niemożliwe. Analiza zapisu video też nie wskazuje, że był to brzydki gest, co najwyżej pogrożenie palcem. Nie mógł się z tym pogodzić Piotr Mandrysz za co też został przez arbitra poproszony do opuszczenia ławki trenerskiej. Festiwal kartkowy na tym się jednak nie zakończył. Żółtko jeszcze zobaczył Petasz za przepychanie się z Kaczmarczykiem, choć to ten ostatni zaczął. Niestety była to jego 10 kartka w sezonie, która go eliminuje na 2 mecze.
Porażka jak każda boli, ale była ona wkalkulowana w ryzyko gry. Bardziej żal nie wywalczonych trzech punktów w Katowicach (a było to możliwe) i przegranej z Pruszkowem u siebie. Tylko jedno zdobyte oczko w ostatnich trzech meczach, sprawia, że Piast ma tyle samo punktów co Znicz i niewielką już przewagę nad resztą pretendentów do awansu.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 4 (61` 13 Tomasz Balul 2), 4 Adam Banaś 6 , 15 Łukasz Krzycki 6, 20 Maciej Michniewicz 6
17 Tomasz Podgórski 5, 5 Paweł Gamla (K) 6, 19 Michał Szczyrba 5 (71` 9 Adam Kompała 0), 22 Daniel Chylaszek 6 (83` 2 Piotr Petasz 1)
18 Piotr Prędota 5, 11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 3 Mirosław Widuch, 21 Stanisław Wróbel, 7 Rafał Andraszak
Żółte kartki: 40 min - Nowak, 88 min - Petasz, 89 min - Balul
Czerwona kartka: 87 min - Kompała
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta - Grzegorz Kasprzik

Śląsk Wrocław
1 Wojciech Kaczmarek
5 Zbigniew Wójcik, 4 Petr Pokorny, 19 Dariusz Sztylpa (K), 2 Krzysztof Wołczek (90` 16 Krzysztof Ostrowski)
9 Marek Gancarczyk (68` 8 Patryk Klofik), 7 Sebastian Dudek, 20 Wojciech Górski, 18 Janusz Gancarczyk
14 Krzysztof Ulatowski , 21 Przemysław Łudziński (77` 10, Beniamin Imeh)
W rezerwie: 12 Andrzej Olszewski, 3 Sebastian Przybyszewski,
24 Tadeusz Socha, 26 Łukasz Tymiński,
Trener: Ryszard Tarasiewicz
Zółte kartki: 35 min - Łudziński , 36 min - Wójcik , 45 min - Gancarczyk, 88 min - Kaczmarek
Sędziowali: Michał Mularczyk - Radosław Siejka, Dawid Golis (Łódź)
Techniczny - Grzegorz Stępień
Obserwator: Władysław Bobek
Delegat - Mirosław Starczewski (Warszawa)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 18.04.2008 r. godz. 19:00
GKS Piast
Gliwice - Znicz Pruszków - 0:1 (0:0)

Bramka: 50 min - Robert Lewandowski
I stało się, po 22 meczach bez porażki piłkarze Piast stracili miano niepokonanych. Sposób na podopiecznych Piotra Mandrysza znalazł rewelacyjnie spisujący się beniaminek z Pruszkowa. Gola na wagę trzech punktów zdobył najskuteczniejszy strzelec II ligi – Robert Lewandowski. Mimo przegranej, gliwiczanie zachowali drugie miejsce w tabeli, ale ich przewaga stopniała do 3 oczek.

Śpiący Rycerze

W meczu z katowickim GKS-em kolejne już w tym sezonie żółte kartki zobaczyli Banaś, Michniewicz i Nowak. Eliminowało to ich z następnego spotkania. Okazało się to bardzo brzemienne w skutki. Zupełnie od nowa zestawiona linia obrony słabo się rozumiała na boisku. Sam Lewandowski mógł strzelić kilka bramek, co było bardziej zasługą czasami śpiącej obrony gospodarzy, niż finezyjnych akcji gości. Przynajmniej na to jedno spotkanie, Rycerze Wiosny, przeistoczyli się w Śpiących Rycerzy.
Pierwsi zaatakowali gliwiczanie, bo już w 2 min Prędota wpadł w pole karne i strzałem po przekątnej rozbudził nadzieje trzytysięcznej publiczności na kolejną wygraną Piasta. Tymczasem następne minuty to zdecydowana przewaga gości. Po rzucie wolnym, Zawistowski uderzył celnie i Kasprzik po raz pierwszy zmuszony był do sporego wysiłku. Zaraz potem, także po stałym fragmencie gry ponownie strzelał zupełnie pozostawiony bez opieki w polu karnym Zawistowski, interweniował Żyrkowski, ale tak niefortunnie, że skierował piłkę w światło własnej bramki, Kasprzik i jemu nie dał się jednak zaskoczyć. Zaraz potem Feliksiak upadł w polu karnym, ale sędzia dobrze wychwycił symulowanie faulu i ukarał go za to żółtą kartką. Kilka akcji przeprowadzonych potem przez gospodarzy mogło się podobać, ale żadna z nich nie została zakończona strzałem w światło bramki. Dopiero w 24 min gliwiczanie wykonywali pierwszy rzut rożny. Na pierwsze, celne uderzenie czekaliśmy aż do 29 min, jego autorem był Kompała, ale Bieniek nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. W tym momencie wiadomo było już jaką taktykę przyjęli pruszkowianie. Bronić się całym zespołem i kontrować. Ten sposób gry jest w wykonaniu tej drużyny zresztą bardzo skuteczny, bo Znicz aż 8 spotkań wyjazdowych rozstrzygnął na swoją korzyść. 12 zawodnikiem gości był niewątpliwie Jacek Grembocki, który cały czas biegał w wyznaczonej strefie i dyrygował swoim zespołem. Również czynił to Piotr Mandrysz, ale jego podopieczni gorzej wykonywali jego polecenia. Brak sytuacji z których mogły paść gole to niestety zasługa dość słabo także grającej drugiej linii. Mało widoczny był Chylaszek, a z jego powrotem wiązano duże nadzieje. Chyba zmęczony dobrym występem w Katowicach był Kompała, bo lider drużyny tym razem nie zachwycił. Kaszowski dostał kilka podań na zapalenie płuc, co chyba go zmęczyło i zniechęciło do dalszego biegania. Gamla starał się jak mógł, ale sam przecież meczu nie wygra. Jeszcze przed zmianą stron Lewandowski po długim, 50 metrowym podaniu po raz kolejny wygrał pojedynek biegowy z obrońcami Piasta i znalazł się w sytuacji sam na sam, znów jednak Kasprzik wyszedł z tej opresji obronną ręką.
W 42 min po faulu na Prędocie, Kompała wrzucił piłkę w pole karne i Piotrowski o mało co , nie wyręczyłby napastników Piasta, bo głową skierował piłkę do własnej bramki. Bieniek nie dał się i jemu zaskoczyć.
Szkoleniowcy Piasta nie zdecydowali się w przerwie dokonać zmian, licząc, że pomoże sama rozmowa. Skończyło się na szybkiej stracie gola. Już w 50 min jeszcze na połowie rywala jeden z zawodników gospodarzy stracił piłkę, poszła kontra, idealne, prostopadłe podanie pomiędzy obrońców Piasta otworzyło drogę do bramki Feliksiakowi, ale ten zauważył, że zupełnie pozostawiony bez opieki w polu karnym jest Lewandowski, podał mu więc, a najskuteczniejszy strzelec II ligi nie miał już problemów ze zdobyciem gola, choć strzelił na tyle nonszalancko, że piłka zanim wpadła do bramki, odbiła się od słupka. Można mieć przy tej sytuacji pretensje do Petasza, który nie pilnował swojego terenu, tylko zapędził się do środka pola i nawet nie zauważył, że napastnik Znicza ma tyle swobody. Kilka chwil później znów Lewandowski stanął oko w oko z Kasprzikiem, ale tym razem przegrał. Było jeszcze sporo czasu, aby zmienić losy meczu. Piotr Mandrysz najpierw zdecydował się na odważną dość zmianę, ale przecież do takich ludzi świat należy. Ściągnął z murawy Kompałę, wpuszczając do boju Szczyrbę. Prawdziwego przyśpieszenia gospodarze dostali jednak, gdy na boisku pojawiał się Filipowicz, który zastąpił Kaszowskiego. Mógł mieć prawdziwe wejście smoka pomocnik Piasta, bo minutę po wejściu stanął przed szansą zdobycia gola, ale przestrzelił z 16 metrów. W 70 min Filipowicz przymierzył już znacznie precyzyjniej i wydawało się, że piłka zmierza do bramki, ta jednak odbiła się od słupka i wyszła w pole. Byłaby to bramka wiosny, gdyby wpadł gol, a tak pozostał niedosyt. Zaraz potem na murawie pojawił się Wróbel, który zastąpił Prędotę i to też była dobra zmiana. W tym czasie Chylaszek powędrował do obrony, a do przodu przesunął się Petasz. Jeszcze w 84 min idealnie w okienko przymierzył Szczyrba, ale i tym razem Bieniek nie pozwolił, aby piłka wpadła do siatki. Ostatnie minuty to fantastyczne zachowanie kibiców Piasta, którzy jak mogli wspierali drużynę. Znicz nie dał się jednak nawet trochę przygasić.
Każda passa musi się kiedyś skończyć i ta zła i ta dobra. Szkoda jednak, że stało się to w Gliwicach, przed własną publicznością. Szanse Piasta na awans do ekstraklasy przez tą porażkę nie zmalały. Gliwiczanie wciąż są w dobrej sytuacji. Przed nimi bowiem cztery spotkania u siebie z najsłabszymi tej wiosny drużynami i mecze wyjazdowe, które choć ciężkie, wcale nie muszą zakończyć się przegranymi.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
2 Piotr Petasz 4, 15 Łukasz Krzycki 5, 3 Mirosław Widuch 5, 16 Łukasz Żyrkowski 5
8 Jarosław Kaszowski (K) 4 (68` 14 Michał Filipowicz 3), 9 Adam Kompała 4 (58` 19 Michał Szczyrba 3), 5 Paweł Gamla 6, 22 Daniel Chylaszek 5
18 Piotr Prędota 3 (71` 21 Stanisław Wróbel 2), 11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 10 Krzysztof Kukulski, 17 Tomasz Podgórski, 13 Tomasz Balul
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepsi w zespole Piasta:
Grzegorz Kasprzik i Paweł Gamla

Znicz Pruszków
1 Adrian Bieniek
4 Igor Lewczuk, 7 Tomasz Piotrowski (K), 3 Artur Januszewski, 17 Zbigniew Kowalski
10 Paweł Zawistowski, 20 Bartosz Osoliński, 11 Mikołaj Rybaczuk (65` 5 Daniel Kokosiński), 8 Łukasz Grzeszczyk (74` 22 Charles Nwaogu)
9 Robert Lewandowski (85` 16 Adrian Paluchowski), 19 Tomasz Feliksiak
W rezerwie: 80 Paweł Pazdan, 13 Rafał Zaborowski, 2 Dawid Florian, 14 Michał Herman,
Trener: Jacek Grembocki
Sędziowali Łukasz Bartosik - Sebastian Mucha, Jakub Ślusarski (Kraków)
Techniczny - Tomasz Musiał
Obserwator: Krzysztof Rym (Świętokrzyski ZPN)
Delegat - Bruno Tomaszek (Opole)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Znicz Pruszków

Strzaly celne - 9
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 18
Spalone - 0

Strzaly celne - 6
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -1
Rzuty wolne - 12
Spalone - 4

Żółte kartki

Żółte kartki
8 min - Feliksiak
42 min - Piotrowski
90 min - Paluchowski

 

Katowice, ul. Bukowa – 12.04.2008 r., godz. 17:00
Gieksa Katowice – GKS Piast Gliwice 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 - 45 min Hubert Jaromin, 1:1 - 48 min Paweł Gamla (asysta Wojciech Kędziora)
Mecz niewykorzystanych szans tak można krótko streścić, to co działo się w sobotnie popołudnie n stadionie przy ul. Bukowej w Katowicach. Ostatecznie skończyło się podziałem punktów, co w derbach najczęściej mam miejsce. Bramkę dla Gieksy strzelił Hubert Jaromin, a wyrównał Paweł Gamla.
Niedosyt
Stadion przy ul. Bukowej może pomieścić tylko dziesięć tysięcy widzów. Dziewięć tysięcy przyszło, by zobaczyć kolejne tej wiosny zwycięstwo Gieksy. Tysiąc, by być świadkami kolejnej wygranej Piasta. To rekord frekwencji od czasy reaktywacji w meczu wyjazdowym, jeśli chodzi o sympatyków gliwickiej jedenastki. Sam mecz był bardzo ciekawym widowiskiem, ale pozostawił po sobie ogromny niedosyt, szczególnie w obozie gości. Gamla, Kompała, Prędota w tym spotkaniu mieli 100 % sytuacje, by zdobyć bramki, ale za każdym razem na ich drodze stawał Gorczyca. Katowiczanie też mieli okazję, ale nie tak idealne jak te, które stworzyli sobie przyjezdni.
Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy Mirosław Widuch, który na Bukowej spędził 12 lat otrzymał od klubowych działaczy i kibiców kwiaty i pamiątki. Miła to była uroczystość, ale Wilusiowi nie dane było w tym dniu zagrać, czego bardzo żałował. Trenerzy nie zdecydowali się bowiem ryzykować jego zdrowiem po dość poważnej kontuzji, jaką ten piłkarz ostatnio leczył. Jego brak w ostatnich meczach nie był zbyt odczuwalny, ale w pojedynku z Gieksą bardzo by się przydał, bo tym razem linia obrony popełniła kilka poważnych błędów. Już w 4 min, po długim, 50 metrowym podaniu Mikulenas mógł się znaleźć w sytuacji jeden na jeden i dobrze, że się potknął, bo to umożliwiło Banasiowi skuteczną interwencję. Takich zagrań, czyli omijania linii pomocy dalekimi podaniami mieliśmy okazję oglądać w dalszej części spotkania więcej. Ten styl gry zresztą wymuszał fatalny wręcz stan murawy, która ma być zresztą niebawem wymieniona. Katowiczanie przeważali do 10 min. Wtedy rolę się odwróciły. Piast wywalczył pierwszy rzut rożny, po którym jednak większego zagrożenia nie było. W 14 min goście byli bardzo blisko zdobycia gola. Po faulu na Kaszowskim rzut wolny wykonywał Kompała, posłał on mocną piłkę w kierunku bramki, nieco zaskoczony Gorczyca niezbyt pewnie interweniował, bo piłka wyleciała mu z rąk, szybko jednak bramkarz Gieksy naprawił swój błąd. Potem oglądaliśmy typowo derbowy pojedynek. Dużo biegania, walki, ale też i niestety niecelnych podań i strat. W 27 min Kędziora wdarł się w pole karne, zwodem minął obrońcę i mimo dość ostrego kąta, zdecydował się na strzał, który mógł zakończyć się bramką, bo Gorczyca tylko wzrokiem mógł odprowadzić szybko tocząca się piłkę. W 29 min Kaliciak urwał się obrońcom Piasta i był w sytuacji sam na sam, skutecznie interweniował Kasprzik, który zmusił napastnika gospodarzy do błędu, ten jeszcze próbował symulować faul, za co zobaczył od sędziego żółtą kartkę. Potem gliwiczanie zamknęli miejscowych praktycznie na ich polu karnym. Gorczyca dwoił się i troił, aby uchronić swoją drużynę przed stratą gola. Dopisywało mu też szczęście. W 42 min Gamla znalazł się w sytuacji sam na sam i powinno być 1:0, ale piłka po strzale pomocnika Piasta przeszła kilkadziesiąt centymetrów obok słupka. Zaraz potem powinno być 2:0. Tym razem Kompała wskoczył w uliczkę i stanął oko w oko z Gorczyca, uderzył jednak „Kompi” zbyt lekko i prosto w nogi bramkarza Gieksy. Ileż to razy sprawdza się porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I tym razem też tak miało się stać. Już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy katowiczanie strzelili gola, który dał im prowadzenie. Najpierw Michniewicz pozwolił na dośrodkowanie w pole karne, tam Banaś dał się wyprzedzić Mikulenasowi, który odegrał piłkę do pozostawione przez Krzyckiego bez opieki Jaromina, a ten z kilku metrów spudłować już po prostu nie mógł. Futbol jest grą błędów i takie rzeczy się zdarzają. Kasprzik musiał więc po ponad 500 minutach wyciągnąć piłkę z siatki. Zabrakło mu nie wiele, bo jakieś 100 minut, aby pobić rekord innego bramkarza Piasta z II ligi. Najdłuższą jednak i chyba już nie do pobicia serię meczów bez straty gola dzierży Aleksander Ryń, który nie dał się pokonać przez ponad 1000 minut, tyle, że to było w „A” klasie.
Miejscowi z prowadzenia cieszyli się aż 18 minut, ale wynikało to z tego, że kwadrans trwała przerwa. Już pierwsza akcja po zmianie stron w wykonaniu gości przyniosła im wyrównującego gola. Kędziora idealnie zagrał do Gamli, ten jeszcze lepiej urwał się obrońcom, którzy chyba liczyli, że arbiter odgwiżdże spalonego, został jednak lewy obrońca Gieksy. Gamla wyciągnął prawidłowe wnioski z sytuacji z pierwszej połowy i nie usiłował strzelać, tylko poczekał aż Gorczyca się położy, potem go spokojnie minął i posłał piłkę do pustej już bramki, sprawiając ogromną radość kibicom Piasta, którzy mieli okazję z bliska oglądać tą sytuację. Pokrzyżowało to szyki gospodarzom, którzy nastawili się w II połowie na grę z kontry, co na pomeczowej konferencji przyznał Piotr Piekarczyk. Gliwiczanie dążyli konsekwentnie do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale nie stwarzali już sobie tak idealnych okazji jak te z pierwszej połowy. W 63 min za to katowiczanie mogli ponownie objąć prowadzenie, kiedy to pozostawiony bez opieki na 11 metrze Krysiński, nie trafił czysto w wyłożoną mu idealnie piłkę. Niedługo potem Nowak metr przed linią pola karnego sfaulował jednego z graczy Giesky. Markowski próbował zaskoczyć Kasprzika posyłając piłkę tuż przy słupku, ten jednak przewidział to i nie dał się pokonać. Próbował Piotr Mandrysz wzmocnić atak posyłając do boju Prędotę. I pewien efekt to dało, bo razem z Kędziorą kilkakrotnie zagrozili bramce Gorczycy, tyle, że bez konsekwencji. W 76 min Kędziorze zabrakło kilku centymetrów, aby dojść do dośrodkowania Kaszowskiego. W 84 min „Kędy” zagrał do Prędoty ten popędził w kierunku bramki, miał przed sobą tylko Gorczycę i niestety dał sobie odebrać piłkę. W tej jednak sytuacji sędzia boczny powinien podnieść chorągiewkę, bo ‘Pietia” był na spalonym. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby był gol, to arbiter główny by go uznał. Potem już zabrakło sił i czasu na wywiezienie kompletu punktów z Katowic.
Już po meczu Piotr Mandrysz skomentował bardzo krótko i trafnie to co miało miejsce przed tym spotkaniem, czyli buńczuczne wypowiedzi niektórych graczy z Katowic. „Piłkarza od kopacza odróżnia się tym, że ten pierwszy na boisku odpowiada czynami, ten drugi słowami”. Szkoda, ze pycha ta nie została w pełni ukarana. Był to 22 drugi mecz Piasta z rzędu bez porażki, passa więc trwa. Podopieczni Piotra Mandrysza stracili jednak fotel lidera na rzecz Lechii, która dość pewnie wygrała kolejne spotkanie. Na szczęście, dwóch groźnych rywali w walce o awans, Polonia i Wisła Płock przegrały swoje mecze. Wykorzystał to najbliższy przeciwnik niebiesko-czerwonych – Znicz Proszków, który pokonując Tur Turek zbliżył się do naszego zespołu na 5 oczek. A to oznacza, że w piątek trzeba Znicz trochę przygasić, co miejmy nadzieję uda się uczynić.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
20 Maciej Michniewicz 6, 16 Łukasz Krzycki 6, 4 Adam Banaś 7, Marcin Nowak 6
2 Piotr Petasz 6, 9 Adam Kompała 7 (85` 19 Michał Szczyrba v1), 5 Paweł Gamla 7, 8 Jarosław Kaszowski 6 -
21 Stanisław Wróbel 4 (58` 18 Piotr Prędota 2), 11 Wojciech Kędziora 7
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 14 Michał Filipowicz, 17 Tomasz Podgórski,
3 Mirosław Widuch, 16 Łukasz Żyrkowski
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Paweł Gamla

Gieksa Katowice
26 Jacek Gorczyca
24 Marcin Krysiński (73` 11 Robert Sierka), 15 Szymon Kapias, 29 Tomasz Prasnal, 13 Damian Mielnik
19 Hubert Jaromin, 20 Łukasz Wijas, 28 Krzysztof Markowski (k), 4 Piotr Plewnia (64 min 6 Grzegorz Górski)
21 Krzysztof Kaliciak, 18 Grażvydas Mikulenas
W rezerwie: 1 Maciej Budka, 10 Sebastian Gielza, 23 Damian Sadowski,
14 Michał Gruchalski, 5 Kamil Choleżyński
Trener: Piotr Piekarczyk
Sędziowali Mariusz Trofimiec – Tadeusz Gancarz, Tomasz Biskup (Kielce)
Techniczny - Maksym Stelmaszczyk
Delegat: Krzysztof Smulski

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Gieksa

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki -
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 15
Spalone - 2

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki -
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 16
Spalone - 2

Żółte kartki
39 min - Banas
66 min - Nowak
73 min - Michniewicz
89 min - Kaszowski
Żółte kartki
29 min - Kaliciak
90 min - Górski
Widzów - 10000 (1000 z Gliwic)  

Gliwice, ul. Okrzei - 04.04.2008 r. godz. 19:00
GKS Piast Gliwice - Kmita Zabierzów - 3:0 (3:0)

Bramki: 1:0 - 5 min Wojciech Kędziora (asysta Michał Szczyrba), 2:0 - 7 min - Wojciech Kędziora (asysta Daneil Chylaszek), 3:0 - Stanisław Wróbel (asysta Daniel Chylaszek)
Wciąż niepokonani pozostają piłkarze Piasta Gliwice. W miniony piątek niebiesko-czerwoni pewnie wygrali z rewelacyjnie grającym tej wiosny Kmitą Zabierzów 3:0. Zwycięskie bramki dla jedenastki Okrzei zdobyli Wojciech Kędziora (2) i Stanisław Wróbel.

Zmiana warty ?

Jeszcze kilkanaście dni temu nikt sobie nie wyobrażał, że w wyjściowej jedenastce Piasta może na raz zabraknąć Kompały, Kaszowskiego, Widucha i Nowaka Tymczasem kontuzje i kartki wyeliminowały tych zawodników i przeciwko Kmicie musiało wybiegnąć w podstawowym składzie kilku młodych i jeszcze nie ogranych na drugoligowym szczeblu piłkarzy. Zmiennicy poradzili sobie jednak doskonale. Już po 13 minutach Piast prowadził 3:0 i praktycznie było po meczu. W tyłach po raz kolejny gliwiczanie zagrali na zero, co też jest godne podkreślenia. Czyżby więc następowała przysłowiowa zmiana warty ? Chyba jeszcze nie, ale cieszy fakt, że są już następcy i wartościowi zmiennicy wyżej wymienionych graczy.
Wynik jednak nie odzwierciedla tego, co działo się na murawie. Zabierzowianie nie przypadkowo wiosną odnieśli cztery zwycięstwa, co pokazali, ale nie w pierwszym kwadransie gry. Pierwszy cios gospodarze zadali w 5 min. Rzut rożny rozgrywali Chylaszek ze Szczyrbą. Ten ostatni wykorzystał fakt, że goście liczyli na bezpośrednie dośrodkowanie, podciągnął nieco z piłką i precyzyjnie dograł na 5 metr do Kędziory, który uprzedził Laskowskiego i strzałem głową zdobył pierwszego gola. Takie rzeczy się czasem zdarzają. Przyjezdni jednak nie zdążyli jeszcze wyciągnąć wniosków z tej sytuacji, a już przegrywali 0:2. W 7 min znów Szczyrba z Chylaszkiem wykonywali kolejny rzut rożny, tyle, że tym razem to Chylaszek dośrodkowywał w pola karne, a skutecznie też głową wykończył to podanie Kędziora. Drużyna Kmity w tym czasie odpowiedziała jedną akcję, zakończoną rzutem wolny wykonywanym przez Powroźnika i przejęciem piłki przez Gamlę. W 14 min kapitalnie z kontrą wyszedł prawą stroną Michniewicz, przerzucił piłkę ponad obrońcami do Chylaszka, ten odegrał do Wróbla, która kilka razy kiwnął w polu karnym i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku ustalił jak się później okazało wynik tego meczu. Potem kibice oglądali bardzo widowiskowe spotkanie. Gliwiczanie nie ograniczyli się do obrony, a zabierzowianie nie mając nic do stracenia próbowali zdobyć przynajmniej honorowego gola. Stąd też jeszcze w pierwszej połowie oglądaliśmy kilka strzałów z dystansu w wykonaniu gości, wszystkie jednak pewnie łapał Kasprzik. Szansę na zmianę wyniku i na zanotowanie hat-trick miał Kędziora, który pod koniec pierwszej części meczu po świetnej akcji i idealnym podaniu Petasza znalazł się w sytuacji sam na sam. „Kędy” lepiej jednak ostatnio pracuje głową niż nogami, bo jego strzał dość łatwo wybronił Lasocki. Na trybunach w tym czasie trwał już feta. „Kończy się nasza wędrówka, bo nasza Piastunka niedługo zawita w szeregi ekstraklasy" – śpiewali kibice. A zaraz potem z tysiąca gardeł wyrwało się okrzyk „Chcemy stadionu”. Awans coraz bliżej, a nie wiele się w tej sprawie niestety zmieniło.
Druga połowa, mimo że nie padły w niej bramki też była bardzo widowiskowa. Więcej z gry mieli w niej nawet goście. Już w 47 min z rzutu wolnego potężną bombę na bramkę na bramkę Piasta posłał Cios, ale Kasprzik pofrunął niczym ptak i końcami palców wybił piłkę na róg. Zaraz potem świetnie grającemu zarówno w tyle jak i w przodzie Michniewiczowi nie wiele zabrakło, aby wpisać się na listę strzelców. W 55 min Kasprzik po raz kolejny nie dał się zaskoczyć uderzeniem dalszej odległości. W odpowiedzi gliwiczanie przeprowadzili akcję po której Filipowicz strzelał z 17 metrów, celnie, ale Laskowski był tam, gdzie powinien i złapał piłkę. Walka trwała na całej długości i szerokości boiska, co złamanym nosem w starciu z Kędziorą przepłacił Jędrszyk. Po trybunach znów przetaczał się meksykańska fala i tańczono brazylijską sambę. „Tak się bawi, tak się bawi Piastunka”. Na murawie spektakl trwał dalej, choć nieco przygasił go arbiter pokazując sporo żółtych kartek. Jednak z nich, niestety słusznie przyznana, wyeliminowuje z następnego meczu Chylaszka. W końcówce z dobrej strony pokazał się Podgórski. W 81 min precyzyjnie on przymierzył z 17 metrów, ale i tym razem bramkarz Kmity nie dał się zaskoczyć. Jeszcze zanim sędzia zagwizdał po raz ostatni Podgórski podał do Kędziory, ten chciał efektownie podkreślić swój dobry występ i przewrotką próbował zdobyć gola, niestety nie wyszło mu tu. Nie zmieniło to jednak faktu, że konto gliwiczan powiększyło się do 48 punktów i poprawił się bilans bramkowy.
Teraz nadszedł czas , kto wie czy nie mecz sezonu. W sobotę bowiem na Bukowej w Katowicach Piast zmierzy się z bardzo groźną u siebie Gieksą. Jacek Gorczyca będzie próbował zatrzymać strzały Kędziory. Do Katowic niedaleko, więc Kopt żyw jedzie wspomagać Piasta, Koszt wyjazdu tylko 20 zł. O godz. 13 będzie podstawiony specjalny pociąg. Zapisy w sekretariacie klubu.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
2 Piotr Petasz 6, 15 Łukasz Krzycki 7, 4 Adam Banaś 7, 20 Maciej Michniewicz 7
14 Michał Filipowicz 6 (75` 17 Tomasz Podgórski 2), 19 Michał Szczyrba 7 (89` 7 Marcin Adamek 1), 5 Paweł Gamla 6, 22 Daniel Chylaszek 7
21 Stanisław Wróbel 7 (69` 18 Piotr Prędota 1), 11 Wojciech Kędziora 8
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 10 Krzysztof Kukulski, 13 Tomasz Balul,
16 Łukasz Żyrkowski
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Wojciech Kędziora

Kmita Zabierzów
33 Tomasz Laskowski
19 Marcin Makuch, 5 Jan Cios, 3 Rafał Jędrszczyk (54` 2 Petar Borowicianin),
6 Jakub Szałek (79` 14 Marcin Dettlaff),
13 Piotr Powroźnik (k), 4 Cheikh Tidiane Niane, 17 Dariusz Gawęcki, 7 Maciej Bębenek
9 Konrad Cebula (63` 11 Goran Mladenovic), 15 Piotr Bagnicki
W rezerwie: 1 Mariusz Różalski, 18 Paulius Paknys, 10 Ali Ibrahim
Trener: Robert Moskal
Sędziowali: Bartosz Środecki - Piotr Piejko, Grzegorz Gołkowski
Techniczny - Waldemar Socha
Obserwator: Janusz Rejczyk (Tarnobrzeg)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Kmita

Strzaly celne - 7
Strzaly niecelne -5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 13
Spalone - 1

Strzaly celne - 9
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -8
Rzuty wolne - 25
Spalone - 0

Żółte kartki
30 min - Michniewicz
59 min - Chylaszek
60 min - Petasz
75 min - Gamla
Żółte kartki
44 min - Powroznik
Widzów - 4000  


Łowicz, ul. Starzyńskiego - 30 marzec 2008 r. godz. 11:15
Pelikan Łowicz - GKS Piast Gliwice - 0:0

Z jednym punktem powróciła z Łowicza drużyna Piasta. Niebiesko-czerwoni bowiem bezbramkowo zremisowali z tamtejszym Pelikanem. Mecz wielkim widowiskiem nie był, choć oglądał go nadkomplet widzów.

Jak Dawid z Goliatem

Zespoły Pelikana i Piasta w ligowej tabeli dzieli przepaść, pod każdym względem. Gliwiczanie są na pierwszym miejscu z 44 punktami, a łowiczanie na ostatnim z 14 (po 22 kolejkach), podobnie jest w stosunku bramkowym. Mogło się więc wydawać, że niedzielny pojedynek będzie starciem Goliata z Dawidem. Tyle tylko, że wiosną drużyna Pelikana gra zupełnie inaczej niż jesienią. Podopieczni Bogdana Pisza nie tylko, że nie przegrywają, ale i nie tracą goli. Mimo to w Gliwicach mocno liczono na wygraną, bo wprawdzie sytuacja Piasta jest bardzo dobra, ale rywale z lepszym lub gorszym skutkiem gromadzą punkty. Pojawiła się też informacja, że są plany zmniejszenia w przyszłym sezonie ekstraklasy, Ma na to naciskać stacja Canal Plus, która obawia się w przypadku karnej degradacji kilku pierwszoligowych zespołów, obniżenia poziomu. Tyle tylko, że jeśli w miejsce zdegradowanych klubów nie wejdą drugoligowcy, to zaplecze ekstraklasy musiałby zostać powiększone, bo nie można przecież zmienić zasady spadku do III ligi pod koniec sezonu. Co jeszcze wymyślą w stolicy, to tego nikt nie wie i dlatego trzeba zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc, aby zapewnić sobie prawo gry w ekstraklasie w przyszłym sezonie.
Piotr Mandrysz nie mógł zabrać do Łowicza kilku kluczowych zawodników. Z powodu kartek pauzowali Gamla i Nowak, kontuzje leczy Widuch, nie zdolny do gry pozostaje Andraszak. Stąd też w wyjściowym składzie i w ustawieniu zanotowaliśmy sporo zmian. Na prawej obronie zagrał od pierwszych minut Tomasz Balul. Był to debiut tego zawodnika w barwach Piasta. Gamlę zastąpił Żyrkowski, a na lewej pomocy od pierwszych minut biegał Petasz. Brak straconych bramek przemawia na korzyść gry obronnej gliwiczan, jednak pomogło w tym szczęście i po raz kolejny Kasprzik. Szczęście, bo Wilk w 26 min z 7 metrów nie trafił w światło bramki, a bramkarza Piasta chwalimy za refleks i świetną interwencję po zaskakującym strzale z przewrotki Sojki z 30 min. Jeszcze kilkakrotnie Kasprzik zmuszony był interweniować, no, ale w końcu po to stoi między słupkami. Goście również mieli okazję do strzelenia bramek, choć nie tak klarowne i dopiero w dalszej części gry. W 36 min Petasz próbował dośrodkowywać w pole karne, blokował go Wyszogrodzki i o mało co nie zakończyło się to golem, bo piłka po rykoszecie odbiła się od poprzeczko. W tej połowie należy też odnotować dobry, ale niestety niecelny strzał Kędziory. Dwie sytuacje to za jednak mało, aby przechylić szale zwycięstwa na swoja korzyść.
Wydawało się, ze zaraz po przerwie na murawie pojawi się Chylaszek, bo Petasz choć gra bardzo poprawnie w odbiorze to siłę przebicia ma mniejszą od dynamicznie grającego Chylaszka. Podobnie było w przypadku Żyrkowskiego. Jeśli chodzi o jego poczynania defensywne, to było też poprawnie, ale jeśli chodzi o grę w przodzie to pożytku z niego było już mniej. Trenerzy jednak lepiej znają swoich podopiecznych, a przynajmniej ich aktualną dyspozycję i pewnie dlatego drugą odsłonę rozpoczynała ta sama jedenastka. Zmiany nastąpiły, ale później. Z perspektywy kibica druga połowa była po prostu nudna. Dużo biegania, walki, ale też i niecelnych podań, strat piłek w wykonaniu obydwu drużyny. Serca 40 osobowej grupie kibiców z Gliwic mocniej zabiły w 65 min. Wtedy to po faulu na Prędocie z wolnego w słupek trafił Szczyrba, jeszcze dobijał Krzycki, szczęście jednak było po stronie bramkarza Pelikana, który wyszedł z tego obronną ręką. Potem gospodarze nastawili się na obronę, całą jedenastką cofając się na własną połowę. Taktyka trochę dziwna, bo 1 punkt Pelikana i tak w perspektywie walki o utrzymanie nie urządzał. Ciężko było sforsować taką zaporę. Okazja na zmianę wyniku jeszcze była. W 85 min na wprost bramki faulowany był Szczyrba. Chylaszek posłał piłkę ponad murem, jednak Ludwikowski i tym razem nie dał się zaskoczyć, broniąc to uderzenie. Miejscowi po zmianie stron w zasadzie nie zagrozili poważniej bramce pilnowanej przez Kasprzika i dlatego skończyło się bezbramkowym remisem.
Jeden punkt nie cieszy tak jak trzy, ale powiększa dorobek Piasta do 45 oczek, czyli tyle, ile w całym poprzednim sezonie zgromadziła jedenastka z Okrzei. Do 20 została też przedłużona seria meczów bez porażki. To absolutny rekord niebiesko-czerwonych w historii drugoligowych występów. Dłuższe serie miały miejsce tylko w niższych klasach. W bardzo ważnym dla układu w górnej części tabeli meczu. Lechia Gdańsk pokonał Polonię Warszawa 2:1. Po raz kolejny poległa Arka. W tym kontekście remis w Łowiczu możemy mimo wszystko traktować jako dobry rezultat, bo przybliżający nas do ekstraklasy.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
20 Maciej Michniewicz 5, 4 Adam Banaś 6, 15 Łukasz Krzycki 5, 13 Tomasz Balul 5
8 Jarosław Kaszowski 4 (77` 7 Michał Filipowicz 1), 9 Adam Kompała 5 (k), 16 Łukasz Żyrkowski 3 (62` 19 Michał Szczyrba 2), 2 Piotr Petasz 3 (67` 22 Daniel Chylaszek 2)
18 Piotr Prędota 5, 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 21 Stanisław Wróbel, 10 Krzysztof Kukulski,
Marcin Adamek
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta - Grzegorz Kasprzik

Pelikan Łowicz

1 Marcin Ludwikowski
2 Maciej Pastuszka,10 Marcin Pacan 13 Marcin Staniek 4 Josef Petřík
11 Maciej Wyszogrodzki 18 Michał Łochowski 6 Adam Kardasz (70` 19 Robert Hyży)
8 Robert Wilk (k) (90` 17 Michał Adamczyk)
14 Przemysław Cichoń, 9 Arkadiusz Sojka (77` 16 Radosław Kowalczyk)
W rezerwie: 12 Jakub Studziński, 3 Zbigniew Czerbnik, 7 Bogdan Jóźwiak, 5 Piotr Gawlik
Trener: Bogdan Pisz
Sędziowali: Cezary Smoliński - Tomasz Wojna, Dariusz Szmajda (Białystok)
Techniczny: Szymon Śliwiński
Widzów - 1400 (40 z Gliwic)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Pelikan Lowicz

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rozne - 7
Rzuty wolne - 13
Spalone - 3

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 3
Rzuty wolne - 17
Spalone - 1

Zólte kartki
21 min - Michniewicz
78 min Kompala

Zólte kartki:
37 min - Wilk
42 min - Kardasz
65 min - Pacan
90 min - Pastuszko

 

Gliwice, ul. Okrzei - 22.03.2008 r. godz. 18:00
GKS Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko Biała - 0:0

Po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze Piasta nie strzelili na własnym stadionie rywalowi gola. Zespołem, który zatrzymał gliwiczan okazało się Podbeskidzie. Wynik remisowy nikogo nie zaskakuje, bo bielszczanie to bardzo solidna drużyna. Najsłabszy na murawie był arbiter, który nie dość że wykartkował gospodarzy, to jeszcze nie podyktował, co najmniej jednego rzutu karnego dla Piasta.

(Nie)sprawiedliwy

Mecz niewątpliwie dwóch czołowych drużyn II ligi sprawił, że po raz kolejny na stadion przy ul. Okrzei przybył nadkomplet widzów, mimo że spotkanie to rozgrywane było w Wielką Sobotę, i to w godzinach, kiedy rozpoczynało się w kościołach czuwanie. Kibice liczyli na dobre widowisko i kolejne zwycięstwo Piasta. Pierwszy warunek został spełniony, drugi niestety nie. Przeszkodził w tym sędzia, który wyraźnie preferował grę jednego piłkarza, a był nim Mike Mouzie. Nigeryjczykowi uchodziło płazem dosłownie wszystko. Uderzenia łokciem, rozpychanie, powalanie na ziemię graczy Piasta. Futbol jest grą kontaktową i takie rzeczy się zdarzają, ale arbitrzy są po to, by hamować i karać takie zachowania np. kartkami. Pan Radosław Trochimiuk i owszem, kartek nie żałował, tyle że z niezrozumiałych dla nas względów oszczędzał wspomnianego już obrońcę Podbeskidzia.
Zanim rozpoczął się mecz mieliśmy już pierwszą zmianę w składzie. Rozgrzewający się Kaszowski z powodu naciągnięcia mięśnia dwugłowego nie mógł wyjść na murawę. Zastąpił go Podgórski, a na ławce rezerwowej usiadł Filipowicz. Początek spotkania nie należał jednak do gospodarzy. Marcin Brosz, trener Podbeskidzia chciał chyba zaskoczyć podopiecznych Piotra Mandrysza, bo nastawił swoją drużynę dość ofensywnie, mimo że nie miał w składzie swojego najskuteczniejszego strzelca – Dariusza Kołodzieja. Obrona gliwiczan była jednak nie do sforsowania i w zasadzie jedynym efektem ataków gości był niecelny strzał Chrapka. Po 10 minutach sytuacja wróciła do normy, czyli to Piast zaczął dyktować warunki gry. W 15 min Kompała wpadł w pole karne i zapachniało bramką, ale piłka nie dotarła do szykującego się do strzału Kędziory. Nie udawało się też zaskoczyć graczy i bramkarza Podbeskidzia ze stałych fragmentów gry. Przy rzutach rożnych piłkę wybijali albo obrońcy, albo łapał ją Merda. Bardzo skuteczny w odbiorze był też Maciek Szmatiuk, który stadion przy ul. Okrzei zna lepiej niż wielu zawodników Piasta. Goście próbowali czasem kontrować, nie byli jednak w stanie wedrzeć się nawet w szesnastkę. W 31 min gliwiczanie wykonywali rzut wolny dokładnie z tego samego miejsca, co dwa tygodnie wcześniej w meczu z Lechią padł pierwszy gol. Chylaszek nie kombinował, posłał mocną piłkę w pole karne i Kędziorze zabrakło kilkudziesięciu centymetrów, aby zmieć jej lot i posłać do bramki. W końcówce pierwszej połowy bielszczanie wyprowadzili kontrę po której z 17-go metra bardzo niebezpiecznie uderzył Matus, strzał Słowaka jednak pewnie na róg sparował Kasprzik.
Po zmianie stron inicjatywa praktycznie przez cały czas należała do gliwiczan. Podbeskidzie nieprzypadkowo ma jednak na koncie tylko 15 straconych goli. Obrona razem z bramkarzem grała skutecznie, tyle, że zdarzały się sytuacje, które w innych meczach zakończyłby się odgwizdaniem przewinień. W 65 min, po rzucie rożnym, Mouzie w polu karnym staranował jednego z piłkarzy Piasta, sędzia jednak nie zareagował. Zaraz potem po potężnym uderzeniu Gamli z dystansu piłka przeszła tuż nad poprzeczką. W międzyczasie na murawie pojawił się Filipowicz, a potem Kukulski. Wprowadzenie tych dwóch graczy miało wzmocnić siłę ognia. Filipowicz nawet oddał celny strzał, ale zbyt lekki , by zaskoczyć Merdę. W 86 min Gamla zobaczył żółtą kartkę za przewinienie, które się na to nie kwalifikowało. Niestety kartonik ten eliminuje go z następnego meczu. W 89 min znów Mouzie faulował w polu karnym. Tym razem ściął i to od tyłu Banasia, który znalazł się tam przy okazji kolejnego rzutu rożnego. Nic dziwnego, że i kibicom i zawodnikom zaczęły puszczać nerwy. Już w doliczonym czasie gry, po kolejnym kornerze, w polu bramkowym w starciu z Matusem i Merdą przewrócił się Nowak. Zrobiło się ogromne zamieszanie i po chwili sędzia wyciągnął czerwony kartonik pokazując go Nowakowi. Już po meczu bramkarz Podbeskidzia powiedział, że dostał w nos kolanem. Czy jednak było to celowe i zamierzone ? Młyn tam zrobił się tak duży, że można to było uznać to za przypadkowe, zresztą nawet nie wiadomo, czy to było kolano Nowaka. Zanim jednak sędzia zagwizdał, by przerwać grę, piłkę w ręce złapał, a było to w polu karnym - Mouzie. Czy był faul czy nie, to nie zawodnik o tym decyduje. Nigeryjczyk stał tyłem do sędziego, nie mógł więc nawet widzieć, że ten szykuje się do przerwania akcji. Jeśli nawet Nowakowi należała się czerwona kartka, to czemu nie było rzutu karnego dla Piasta? To już na zawsze pozostanie słodką tajemnicą arbitra.
Z powodu tego remisu nikt w Gliwicach nie rozpacza. Każdy punkt w tej chwili przybliża bowiem drużynę Piasta do końcowego sukcesu, choć rywale mocno naciskają. Grupę pościgową na razie tworzą Lechia, Polonia i nieoczekiwanie Znicz Pruszków, który we Wrocławiu rozbił Śląsk 3:0. Bez formy na razie są też piłkarze Arki, tu jednak tkwi ogromny potencjał i ten niedźwiedź pewnie się jeszcze obudzi.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 3, 4 Adam Banaś 7, 15 Łukasz Krzycki 6, 20 Maciej Michniewicz 7
17 Tomasz Podgórski 4 (58` 7 Michał Filipowicz 2), 9 Adam Kompała (k) 7, 5 Paweł Gamla 6, 22 Daniel Chylaszek 6 (87` 2 Piotr Petasz 1)
18 Piotr Prędota 5 (75` 10 Krzysztof Kukulski 1), 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie: 12 Michał Chamera, Tomasz Balul, 19 Michał Szczyrba, 21 Stanisław Wróbel
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepsi w zespole Piasta: Adam Banaś i Maciej Michniewicz

Podbeskidzie Bielsko Biała
25 Łukasz Merda (K)
18 Sławomir Cienciała, 4 Marcin Hirsz, 23 Maciej Szmatiuk, 20 Mike Mouzie,
14 Łukasz Gorszkow, 16 Rafał Jarosz, 13 Paweł Żmudziński (90 3 Krzysztof Zaremba),
11 Damian Świerblewski (80` 8 Grzegorz Pater)
22 Martin Matúš, 15 Krzysztof Chrapek
W rezerwie: 12 Sebastian Szymański, 2 Tomasz Górkiewicz,
21 Adrian Pajączkowski, 6 Andrzej Maślorz, 5 Mariusz Sacha
Trener: Marcin Brosz
Sędziowali: Radosław Trochimiuk - Jarosław Mikołajewski, Radosław Grabowski (Ciechanów)
Techniczny: Sebastian Załęski
Delegat PZPN - Janusz Kowalski (Warszawa)
Obserwator - Jerzy Wiącek (Rzeszów)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Podbeskidzie B.B.

Strzaly celne - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 11
Spalone - 2

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 13
Spalone - 1

Żółte kartki
54 min - Podgórski,
68 min - Chylaszek,
85 min - Gamla,
Czerwona kartka:
90 min - Nowak
Widzów - 4000
Żółte kartki
41 min - Swierblewski ,
78 min - Jarosz,
90 min - Chrapek


 

Poznań - ul. Droga Dębińska - 16.03.2008 r. godz. 12:00
Warta Poznań - GKS Piast Gliwice - 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 - 90 min - Piotr Petasz (asysta - Adam Kompała)
Drugie zwycięstwo w drugim w tym roku meczu o ligowe punkty odnieśli piłkarze Piasta. W minioną niedzielę gliwiczanie, dzięki bramce strzelonej w 90 min meczu przez Piotra Petasza pokonali na wyjeździe broniącą się przed spadkiem Wartę Poznań 1:0. Dzięki tej wygranej jedenastka z Okrzei powiększyła przewagę nad drugą w tabeli Arką Gdynia do 5 punktów.

Prezent dla Dankowskiego

W minioną niedzielę 48 urodziny obchodził Józef Dankowski, asystent Piotra Mandrysza. Dla trenera chyba nie ma lepszego prezentu niż wygrana zespołu który prowadzi, szczególnie, gdy uroczystość wypada dokładnie w dniu meczu. Bogusław Baniak, szkoleniowiec Warty nie miał jednak ochoty, ze zrozumiałych względów dokładać się do tego prezentu. Ten znany szkoleniowiec w kraju, już przed meczem zapowiadał, że ma na Piasta sposób, bo jeszcze nigdy z tą drużyna nie przegrał. Na tym jednak się skończyło. Jego drużynie zabrakło argumentów, choć trzeba podkreślić, że poznaniacy dzielnie walczyli do ostatnich minut.
Losy tego meczu mogły, a nawet powinny się rozstrzygnąć już pierwszym kwadransie. W 40 sekundzie bowiem w sytuacji sam na sam z bramkarzem Warty znalazł się Kędziora, ale napastnik Piasta choć uderzył mocno, to w sposób najłatwiejszy do obrony i Szmatuła zdołał wybić piłkę na róg. Zaraz potem Kaszowski podawał do Kędziory, ten został zablokowany, jeszcze dobijał Prędota, ale nie na tyle skutecznie, by umieścić piłkę w siatce. W 12 min Kaszowski wypracował kolejną sytuację bramkową Kędziorze, temu jednak piłka odskoczyła i na tym się skończyło. W tym momencie wydawało się, że gol jest kwestią czasu. Warciarze walczą jednak o byt i po kwadransie zdołali na tyle opanować sytuację, ze spotkanie się wyrównało. Gra przeniosła się do środkowej strefy boiska i choć było widać, że gliwiczanie górują nad rywalem organizacją, to jednak jedynym efektem ich poczynań były liczne rzutu rożne, po których tylko raz, Krzycki był bliski zdobycia gola. Gospodarze natomiast kilka razy skontrowali, ale nawet brak Widucha, który ma stłuczone żebra i nie był w stanie zagrać, nie wpłynął na osłabienie gliwickiej defensywy . W pierwszej połowie zabrakło w poczynaniach gości tego co było silną stroną Piasta w starciu z Lechią Gdańsk, a mianowicie gry skrzydłami. Zarówno Chylaszek jak i Kaszowski dostawali zbyt mało podań. Inna sprawa, że murawa stadionu Warty była w bardzo kiepskim stanie, a dla drużyny, która musi konstruować ataki pozycyjne i atakować, to zdecydowanie nie pomaga.
W przerwie meczu trenerzy Piasta zdecydowali się na jedną zmianę. W szatni został mało widoczny tym razem Prędota, a za niego wszedł Wróbel. I to on zaraz na początku drugiej połowy stanął przed szansą zmiany wyniku. W 47 min, po rogu „Stanley” strzelał z najbliższej odległości, ale i tym razem Szmatuła wykazał się niesamowitym refleksem, broniąc uderzenia napastnika Piasta. W całym spotkaniu gliwiczanie wykonali aż 14 rzutów rożnych. Żaden jednak nie zakończył się golem. W 55 min Marcinkiewicz zobaczył drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Od tej pory goście grali z przewagą jednego zawodnika i mogło się wydawać, że będzie łatwiej. Bywa jednak tak, że w osłabionej drużynie wyzwala się dodatkowa motywacja. Tak miało miejsce i tym razem. Poznaniacy dzielnie stawiali opór i nawet czasem się odgryzali. Piotr Mandrysz bardzo chciał jednak wygrać i sprawić swojemu pomocnikowi urodzinowy prezent, posyłając do boju kolejnych graczy. Najpierw Petasz zmienił Chylaszka, a w 76 min na murawie pojawił się Szczyrba. Ten debiutujący w zespole Piasta zawodnik zaraz po wejściu wyprowadził efektowną kontrę. Przebiegł on z piłką przez prawie całe boisko, podał do Kaszowskiego, ten odegrał do Kompały, który spróbował zaskoczyć Szmatułe strzałem zza linii pola karnego i centymetrów zabrakło, by bramkarz Warty musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Szczyrba zresztą nie tylko tą akcją zrobił mocne wrażenie na obserwatorach. Kompała z Gamlą są jednak chyba w jeszcze lepszej formie niż jesienią i były gracz Beskidu Skoczów, będzie jeszcze trochę musiał poczekać na grę od pierwszych minut. Czas płynął nieubłaganie, coraz więcej było nerwowości. gra zaostrzała się. Sędzia Tomasz Cwalina aż 42 razy dyktował w tym meczu rzuty wolne, pokazując 7 żółtych i jedną czerwoną kartkę. W końcówce obydwie strony poszły na wymianę ciosów. Najpierw piłka po atomowym uderzeniu Bekasa przeszła półtora metra obok słupka. Gdyby piłka szła w światło bramki, Kasprzik nie miałby nic do powiedzenia. Emocje na tym nie miały się jednak skończyć. Gdy w 90 minucie arbiter podyktował rzut wolny pośredni w obrębie pola karnego dla Piasta na trybunach i ławce trenerskiej gospodarzy zawrzało. Zimną krew jednak zachował Petasz, który po rozegraniu przez Kompałę tego stałego fragmentu gry, precyzyjnie i mocno uderzył w długi róg zdobywając dla gliwiczan zwycięskiego gola. W sektorze kibiców gości, których 150 przybyło do Poznania zapanowała w tym momencie ogromna radość. Trzy minuty potem zakończyło się to spotkanie.
W meczu z Lechią na listę strzelców wpisał się Prędota, w jego ślady poszedł Petasz. Od samego początku mamy więc pożytek z pozyskanych w przerwie zimowej zawodników. Dobrą też zmianę zrobił Szczyrba. Nic tylko się z tego cieszyć. W Wielka Sobotę do Gliwic przyjedzie bardzo solidne w tym sezonie Podbeskidzie. Jeszcze przed świętami więc piłkarskich emocji nam nie zabraknie.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 7, 4 Adam Banaś 7, 15 Łukasz Krzycki 6, 20 Maciej Michniewicz 5 (76` 19 Michał Szczyrba 2)
8 Jarosław Kaszowski (k) 6, 9 Adam Kompała 7, 5 Paweł Gamla 6, 22 Daniel Chylaszek 4 (59` 2 Piotr Petasz 3)
18 Piotr Prędota 3 (46` 21 Stanisław Wróbel 3), 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 10 Krzysztof Kukulski, 17 Tomasz Podgórski, Tomasz Balul
Żółte kartki: 31 min Gamla, 87 min - Krzycki
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu – Adam Kompała

Warta Poznań
30 Jakub Szmatuła
17 Maciej Truszczyński, 8 Błażej Jankowski, 18 Przemysław Otuszewski, 2 Paweł Kaczorowski
5 Wojciech Marcinkiewicz, 19 Tomasz Bekas (90` 16 Alain Nganayana), 9 Paweł Iwanicki, 13 Krzysztof Piskuła (66` 21 Dariusz Cudny)
11 Grzegorz Wan, 24 Damian Pawlak (78` 15 Dawid Paku Tshela)
W rezerwie: 1 Tomasz Grabowski, 4 Paweł Ignasiński, 20 Tomasz Majewski, 14 Tomasz Lewandowski
Trener: - Bogusław Baniak
Sędziowali: Tomasz Cwalina – Piotr Cwalina, Marek Szerszeń (Gdańsk)
Techniczny - Mariusz Pawlik
Obserwator: Piotr Brodecki (Łódź)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Warta Poznan

Strzaly celne - 8
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 14
Rzuty wolne - 20
Spalone - 0

Strzaly celne - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne - 22
Spalone - 1

Żółte kartki
31 min - Gamla
87 min - Krzycki
Żółte kartki
21 min - Marcinkiewicz,
51 min - Otuszewski
55 min - Marcinkiewicz
71 min - Iwanicki
79 min - Bekas

Czerwone kartki:

55 min - Marcinkiewicz

 

Gliwice, ul. Okrzei - 09.03.2008 r. godz. 14:40
GKS Piast Gliwice - Lechia Gdańsk - 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - 38 min Paweł Gamla (asysta - Daniel Chylaszek), 2:0 - 70 min - Piotr Prędota (asysta - Jarosław Kaszowski), 3:0 - 90 min - Łukasz Krzycki (asysta - Jarosław Kaszowski)
Udany rewanż, dobry mecz, świetna oprawa i pełen stadion kibiców. Tak w dużym skrócie można opisać to, co działo się w niedzielne popołudnie na stadionie przy ul. Okrzei. Niezadowoleni byli tylko piłkarze i trenerzy Lechii, bo nie udało im się urwać punktów Piastowi, co w konsekwencji spowodowało spadek w tabeli gdańszczan na 5 lokatę, która awansu do ekstraklasy nie gwarantuje.

Tygrysy z Okrzei

Trochę obawiano się tego spotkania pod każdym w zasadzie względem. Forma zespołu nie została zweryfikowana w zaplanowanym tydzień wcześniej sparingu z Motorem, zainteresowanie meczem ogromne, a pojemność stadionu ograniczona. Na dodatek do Gliwic swój przyjazd zaanonsowała spora grupa sympatyków Lechii. Niewiadomą było też jak po wprowadzeniu nowych zasad wejścia na stadion będzie przebiegać płynność wchodzenia na obiekt . Dlatego też zarówno kibice z niedawno reaktywowanego stowarzyszenia jak i działacze Piasta podjęły starania, aby te sportowe święto wypadło jak najbardziej okazale, i udało się. Był to naprawdę duży sukces organizacyjny pod każdym względem. Podkreślali ,to nawet kibice gości, którzy mimo dotkliwej porażki ich zespołu, wracali do domów w dobrych nastrojach. Wprawdzie w przedsprzedaży rozeszło się już sporo wejściówek i karnetów, to tłok pod kasami był, ale zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy, prawie wszyscy kibice byli już na trybunach. A potem rozpoczęło się widowisko, którego na długo utkwi nam w pamięci. Najpierw na murawę poleciało setki serpentyn, a kilka minut później oglądaliśmy jak cała trybuna zamienia się w niebiesko-czerwoną szachownicę. Tej oprawie towarzyszył ogłuszający wręcz doping z obydwu stron. Na murawie tymczasem obydwa zespoły badały swoje możliwości. Na pierwszy, celny strzał w wykonaniu Piasta czekaliśmy do 15 min, kiedy to Prędota z podania Kaszowskiego uderzył w światło bramki, ale zbyt lekko by zaskoczyć Kapsę. Wcześniej Kędziora z Nowakiem rozklepali obronę Lechii, jednak wszystko skończyło się na 16 metrze. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Po długim, prostopadłym podaniu Rogalski znalazł się w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem, bramkarz Piasta nogą jednak zatrzymał zmierzającą do jego bramki piłkę. W 20 min nieporozumienia Banasia z Kasprzikiem o mało co nie wykorzystał Andruszczak, który próbował przelobować naszego bramkarza, ten jednak potwierdził, że wciąż jest w wysokiej formie. Potem oglądaliśmy dwójkową akcję Kędziory z Prędotą, przerwaną przez Kapsę i ripostę gości, po której z przewrotki strzelał Fechner. A na trybunach w tym czasie wyrósł las niebiesko-czerwonych flag i kibice rozwinęli ogromny napis „Gliwicki Klub Sportowy, uderzył nam do głowy”. Zrobiło się pięknie i do pełni szczęścia brakowało tylko bramki. Ta padła w 38 min. Z boku boiska faulowany był jeden najaktywniejszych zawodników na murawie – Jarosław Kaszowski. Chylaszek idealnie wręcz dośrodkował w pole karne, a tam jak spod ziemi wyskoczył Gamla i głową strzelając tuż przy słupku sprawił, że z ponad czterech tysięcy gardeł wydobył się okrzyk radości. W tym momencie należą się słowa uznania sympatykom Lechii, którzy jeszcze wzmogli doping dla swojej drużyny. Ich pupile jednak nie mogli w tym dniu wiele zdziałać, mimo że się starali. Zaraz po zmianie stron znów świetnie w pole karne zagrywał Chylaszek, głową strzelał Gamla, ale tym razem piłka nie ugrzęzła w siatce. W 48 min Prędota wpadł w pole karne i próbował dograć jeszcze piłkę do Gamli, ten w starciu z jednym z obrońców Lechici przewrócił się. Wydawało się, że może to być rzut karny, tymczasem Gamlowy zobaczył żółty kartonik. Decyzja wzbudziła kontrowersje, ale nie miało to wpływu na końcowy wynik. Gdańskie lwy nie rezygnował jednak z wyrównania, ale gliwickie tygrysy miały w tym dniu ostrzejsze zęby . W 69 min Dariusz Kubicki próbował zmienić losy meczu wpuszczając na murawę Buzałe, ale zanim ten zdołał wejść w rytm gry, Lechia przegrywała już 0:2. Kaszowski bardzo dobrze wypatrzył Prędotę, który mając tylko troszkę swobody, pewnie umieścił piłkę w siatce. posyłając ją w długi róg. Gol w debiucie poparty dobry występem, czy można lepiej zacząć nowy rozdział w sportowym życiu? Choć do końca meczu było jeszcze sporo czasu, to już nikt nie miał wątpliwości, kto zainkasuje komplet punktów. W 84 min na murawie pojawił się Krzycki, który zmienił Prędotę. Wszyscy myśleli, że Piast od tego momentu będzie się bronić, tymczasem defensywny jakby nie było zawodnik okazał się bohaterem ostatniej akcji. Już w doliczonym czasie gry niezmordowany Kaszowski zagrał właśnie do Krzyckiego, ten chciał chyba podawać do Podgórskiego, ale obrońca Lechii wstawił nogę zmieniając lot piłki, a ta ku radości gliwickich fanów po raz trzeci w tym dniu wpadła do bramki. Bardzo ważny to gol, bo pozwolił wyrównać straty z Gdańska, a to stawia Piasta w znacznie lepszej sytuacji w przypadku równych punktów na koniec rozgrywek.
Te efektowne zwycięstwo pozwoliło drużynie Piasta wrócić na fotel lidera. Gliwiczanie mają już trzy punkty przewagi nad drugą już Arką.
Przed jedenastką z Okrzei jednak kolejne, ciężkie mecze. Warta Poznań bardzo chce pozostać w II lidze i tanio skóry nie sprzeda, a tam trenerem jest Bogusław Baniak, który prowadząc różne drużyny jeszcze z Piastem nie przegrał. W wielką sobotę natomiast podejmować będziemy Podbeskidzie, które w meczu z Arką Gdynia pokazało, że potrafi strzelać gole na każdym terenie. Tygrysy z Okrzei potwierdzają jednak, że stać ich na pokonanie każdego rywala i liczymy, że passa nie przegranych spotkań szybko nie zakończy.


Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik - 7
6 Marcin Nowak - 7, 3 Mirosław Widuch - 7, 4 Adam Banaś - 7 , 20 Maciej Michniewicz - 6 (75` 17 Tomasz Podgórski - 1)
8 Jarosław Kaszowski (k) - 8, 9 Adam Kompała - 7, 5 Paweł Gamla - 8, 22 Daniel Chylaszek 6 (71` 2 Piotr Petasz - 1) - 18 Piotr Prędota 8 (84` 15 Łukasz Krzycki - 2), 11 Wojciech Kędziora 7
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 10 Krzysztof Kukulski, 21 Stanisław Wróbel, 19 Michał Szczyrba,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Jarosław Kaszowski
Uzasadnienie - Bardzo aktywny, wywalczył rzut wolny po którym padła pierwsza bramka, bezpośrednie asysty przy kolejnych dwóch golach

Lechia Gdańsk
1 Paweł Kapsa - 4 Paweł Pęczak, 3 Hubert Wołąkiewicz (46`14 Bartosz Jurkowski), 7 Jacek Manuszewski (k), 13 Sebastian Fechner - 11 Artur Andruszczak, 5 Piotr Kasperkiewicz (60` 16 Łukasz Trałka), 18 Robert Speichler, 9 Maciej Rogalski
15 Piotr Cetnarowicz (69` 6 Paweł Buzała), 10 Andrzej Rybski
W rezerwie: 12 Dominik Sobański, 2 Rafał Kosznik, 6 Paweł Buzała, 8 Maciej Kalkowski, 17 Arkadiusz Miklosik
Trener - Dariusz Kubicki
Żólte kartki:
Sędziowali: Marek Karkut - Tomasz Listkiewicz, Jakub Wójcik (Warszawa)
Techniczny - Tomasz Kwiatkowski
Obserwator - Jerzy Kowalski (Krakó)
Delegat - Zbigniew Urbańczyk (Kraków)
Widzów - 5000

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Lechia Gdańsk

Strzaly celne - 7
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -3
Rzuty wolne -17
Spalone - 5

Strzaly celne - 4
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 12
Spalone - 3

Żółte kartki
45 min - Nowak,
48 min Gamla
Widzów - 5000 (600 z Gdańska)
Żółte kartki
53 min - Cetnarowicz ,
68 min - Fechner,
89 min - Jurkowski

 

Lublin, Aleje Zygmuntowskie 5 - 10.11.2007 r. Godz. 12:00 (awansem z rundy wiosennej)
Motor Lublin - GKS Piast Gliwice - 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 - 58 min Mateusz Kołodziejski, 1:1 - 74 min - Jarosław Kaszowski (Asysta - Daniel Chylaszek)
W ostatnim, kończącym drugoligowe zmagania w 2007 r. meczu drużyna Piasta zremisował w Lublinie z tamtejszym Motorem 1:1. Bramki w tym spotkaniu strzelali zmiennicy. Dla gospodarzy trafił wprowadzony po przerwie Mateusz Kołodziejski, a wyrównał Jarosław Kaszowski.

To już koniec

Jeszcze na dwa dni przed tym meczem nie było wiadomo, czy w ogóle się to spotkanie odbędzie, a to dlatego, że zawodnicy Motoru postanowili zastrajkować. Nie trudno się domyślić, że powodem protestu są nieuregulowane zobowiązania zarządu klubu z Lublina wobec swoich piłkarzy. Mimo że sprawa ta nie została rozwiązana po myśli graczy Motoru, ci jednak zdecydowali się wystąpić przeciwko Piastowi, m.in. po to, aby pokazać, że znają swój fach i że są zawodowcami. I trzeba uczciwie przyznać, że na tle znacznie wyżej plasujących się w tabeli gości zaprezentowali bardzo przyzwoity futbol. Zaczęło się zgodnie z planem, bo przez pierwszy kwadrans gliwiczanie praktycznie nie opuszczali połowy rywala. W tym okresie kilkakrotnie Chylaszek wrzucał piłki w pole karne, nikt jednak nie zdołał skutecznie wykończyć tych akcji. W 10 min Banaś podaniem prawie, że przez całe boisko zagrał do Nowaka, a ten mimo bardzo ostrego kąta próbował zaskoczyć Mierzwę i nie wiele zabrakło do szczęścia. Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce pilnowanej przez Kasprzika w 19 min, kiedy to po samotnej akcji strzelał Prędota, a zaraz potem miejscowi wykonywali pierwszy rzut rożny. Skończyło się jednak na strachu. W 20 min Nowak idealnie wręcz zagrał do Kędziora, który uwolnił się na 10 metrze spod opieki obrońców, ale przy strzale skiksował i bramkarz Motoru nie miał problemów ze złapaniem piłki. Z czasem miejscowi zaczęli sobie poczynać sobie coraz odważniej i gra się wyrównała. Tyle, że kolejną bramkową sytuację w 31 min stworzyli przyjezdni. Po zagraniu z lewej strony Chylaszka, piłka trafiła na 16 metr do Kompały i ten miał czas i miejsce , aby dokładnie przymierzyć, niestety zupełnie mu strzał nie wyszedł. W 40 min Tomczyk uderzył z dystansu i zabrakło pół metra, aby Motor objął prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Wróbel skręcił sobie kostkę i konieczna była zmiana. Za niego wszedł Kukulski.
Po zmianie stron w zespole gospodarzy na boisku pojawił się Kołodziejski. Było to bardzo trafne posunięcie Ryszarda Kuźmy, bo to on w 58 min strzałem po przekątnej z kilku metrów zamienił podanie Prędoty na gola dla Motoru. Reakcja trenerów Piasta była prawie, że natychmiastowa. Za Podgórskiego wszedł Kaszowski i też ta zmiana okazała się bardzo udana. Zaraz po wejściu Kaszowski miał bardzo dobrą okazję do zdobycia gola, zamiast jednak strzelać wycofał piłkę do Kukulskiego, a ten wprawdzie uderzył, tyle, że trafił w głowę jednego z zawodników gospodarzy. Liczna jak tak daleki wyjazd grupa kibiców z Gliwic (około 100 osób) nie straciła jednak wiary w pokonanie Motoru i mimo że ich pupile przegrywali to bardzo głośno dopingowali Piasta. Pokrzepieni takim optymizmem podopieczni Piotra Mandrysza zaatakowali jeszcze mocniej i w 74 min doprowadzili do wyrównania. Po składnej, zespołowej akcji Chylaszek przerzucił piłkę ponad Mierzwą, dopadł do niej Kaszowski i z bliska wyrównał stan meczu. Był to pierwszy gol zdobyty przez zawodnika Piasta w historii drugoligowych występów w Lublinie. Ostatni kwarta meczu niewątpliwie była interesująca dla kibiców, bo obydwa zespoły odkryły się chcąc przechylić szalę zwycięstwa na swoja korzyść. Oglądaliśmy m.in. minimalnie niecelny strzał Tomczyka i kilka akcji po których najlepszy na murawie zawodnik – Paweł Gamla razem z kolegami z obrony ratował swój zespół ze sporych opresji. Dosłownie w ostatnich sekundach meczu Banaś po rogu strzelał głową, ale piłka ku jego rozpaczy przeszła obok słupka.
Remis na wyjeździe i tak trudnym terenie jest dobrym wynikiem, ale nie zmienia to faktu, że konto Piast powiększyło się o 1, a nie 3 punkty. Wykorzystał to Śląsk, który pokonał w Łowiczu Pelikana 3:2 i dzięki lepszej różnicy bramek wskoczył na fotel lidera. Zimę wiec gliwiczanie z dorobkiem 37 punktów spędzą na drugim miejscu, ale czy ktoś przed tym sezonem przypuszczał, że będzie aż tak pięknie ?

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6 (89` 16 Łukasz Żyrkowski 1), 4 Adam Banaś 7 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
17 Tomasz Podgórski 4 (64` 8 Jarosław Kaszowski 3), 9 Adam Kompała 6 (K), 5 Paweł Gamla 7,
22 Daniel Chylaszek 7
11 Wojciech Kędziora 6, 21 Stanisław Wróbel 3 (45` 10 Krzysztof Kukulski 3)
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz

Piłkarz meczu: Paweł Gamla

Motor Lublin
1 Przemysław Mierzwa
8 Marcin Syroka, 3 Piotr Karwan, 21 Przemysław Żmuda, 13 Dawid Ptaszyński
19 Łukasz Misztal, 7 Paweł Tomczyk, 14 Paweł Maziarz, 18 Kami Stachyra
17 Piotr Prędota, 11 Denis Ljaszko (46` 9 Mateusz Kołodziejski)
W rezerwie: 22 Piotr Stachurski, Tomasz Lenart, Rudolfo da Silva,
2 Michał Płotka, 4 Bernard Ocholeche, Damian Falisiewicz

Trener - Ryszard Kuźma
Sędziowali: Grzegorz Stęchy - Dariusz Tomas, Maciej Gumiński (Jarosław)
Techniczny - Wojciech Tokarz
Obserwator - Krzysztof Karaś (Warszawa)
Delegat - Jerzy Miedziński (Warszawa)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Motor Lublin

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne - 19
Spalone - 1

Strzaly celne - 1
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 12
Spalone - 5

Żółte kartki
63 min - Nowak
87 min - Kompala
Żółte kartki
29 min - Syroka
41 min - Maziarz

Widzów -
1600 (100 z Gliwic)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 04.11.2007 r. godz. 17:00 (awansem z rundy wiosennej)
GKS Piast Gliwice - Odra Opole 2:0 (1:0)

Bramki: 2 min - Wojciech Kędziora (asysta - Daniel Chylaszek), 34 min - Stanisław Wróbel (asysta - Tomasz Podgórski)
Gładkie i bezdyskusyjne zwycięstwo w inauguracyjnym rundę rewanżową spotkaniu odniosła drużyna Piasta, pokonując przed własną publicznością Odrę Opole 2:0. Bramki dla gospodarzy strzelali: Kędziora i Wróbel. Był to najniższy wymiar kary jaki mógł spotkać gości, bo sytuacji na zdobycie kolejnych goli gliwiczanie mieli znacznie więcej.

Najniższy wymiary kary

Opolska Odra jest jedną z dwóch drużyn, które w tym sezonie mogą się pochwalić wygraną nad Piastem. W pierwszej kolejce bowiem, wtedy jeszcze podopieczni Witolda Mroziewskiego pokonali na własnym terenie jedenastkę z Okrzei 1:0. Jeśli o tamtym spotkaniu możemy mówić, że miało wyrównany charakter, to w przypadku niedzielnego pojedynku, Odra była tylko tłem dla drużyny prowadzonej przez Piotra Mandrysza, mimo że w drużynie Piasta zabrakło kilku podstawowych zawodników. Część widzów, którzy jeszcze nie zdążyli dotrzeć do swoich miejsc m.in. dlatego, że konsumowali ufundowane przez klub kiełbaski nie miała okazji zobaczyć pierwszego gola, bo padł on już w 68 sekundzie meczu, Najpierw był rzut rożny dla gospodarzy, zaraz potem piłka po wyrzuceniu z autu, trafiła do Chylaszka, ten idealnie dośrodkował w pole karne, a Kędziora strzałem długi róg głową pokonał Fecia. Nie był to jednak najszybciej zdobyty gol przez zawodnika Piasta. W czerwcu 1982 r. Marian Czarnohorski już w 20 sekundzie pokonał bramkarza Olimpii Elbląg. Jeszcze dobrze nie opadły emocje, a już mogło być 2:0. Szarżującego na bramkę Odry tuż przed linią bramkową nieprzepisowo zatrzymał Ganowicz za co arbiter podyktował rzut wolny. Na 16 metrze piłkę ustawił Chylaszek i uderzył bardzo precyzyjnie, Nawe za bardzo, bo trafił w poprzeczkę, jeszcze dobijał Kompała, ale futbolówka przeszła obok słupka. Potem gra nieco się uspokoiła, było to jednak typowe uśpienie rywala. W 21 min jedyny chyba w tym meczu błąd popełnił debiutujący na prawej obronie – Łukasz Żyrkowski. Pozwolił on bowiem zacentrować w pole karne Piegzikowi, a tam pozostawiony bez opieki Bajera uderzył głową tuz obok słupka. Potem jeszcze Ugo strzałem z ponad 40 metrów chciał zaskoczyć Kasprzika, ale piłka z trudem dotoczyła się do bramkarza Piasta. Publiczność po raz kolejny zerwała się z miejsc w 30 min, kiedy to po idealnym wręcz zagraniu Podgórskiego , Wróbel dobrze zgasił piłkę w polu karnym, a następnie strzelił, ale tylko w słupek. „Stanley” miał jednak wpisać się w tym dniu na listę strzelców, a stało się to 4 min później. Gliwiczanie wykonywali drugi róg w tym meczu. Z narożnika bardzo dobrą piłkę w pole karne posłał Chylaszek, Feć wypuścił ją z rąk dopadł do niej Wróbel, ale został zablokowany, za chwilę strzelał Podgórski, także i jego strzał nie znalazł drogi do bramki. W całym tym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Wróbel, który z kilku metrów wepchnął jednak piłkę do siatki i jak się potem okazało ustalił wynik meczu.
Tuż po zmianie stron natomiast rozgrywający bardzo dobry mecz – Daniel Chylaszek idealnie w tempo podał do Podgórskiego, a ten w pełnym biegu przełożył sobie piłkę z nogi na nogę, ale mając przed sobą tylko Fecia strzelił w boczną siatkę. Cztery minuty później bardzo udanie do akcji ofensywnej włączył się Michniewicz, który z lewej strony zagrał na środek pola karnego do Kędziory, który głową z 14 metrów posłał piłkę tuż obok słupka. Potem przebudzili się nieco opolanie i klika razy zagościli w polu karnym gospodarzy. Klarownej sytuacji jednak sobie nie stworzyli. W 72 min natomiast nadziali się na kontrę po której Kukulski przymierzył w samo okienko, ale zbyt lekko , by zaskoczyć Fecia. W 79 min Gamla stanął oko w oko z bramkarzem Odry, zamiast jednak strzelać, próbował jeszcze podawać do Kompały, ale nie było to dobre rozwiązanie i skończyło się na strachu. „Nic się Pawełku nie stało” zaśpiewali mu kibice Piasta, ale za chwile to samo musieli zaśpiewać Podgórskiemu, który także nie wykorzystać wybornej okazji na podwyższenie wyniku. Warunki do gry nie były najlepsze, bo wcześniej padał rzęsisty deszcz, dlatego też pod koniec spotkania sił nie mieli już zawodnicy obydwu drużyn. Już w doliczonym czasie gry na murawie pojawił się Łukasz Kapusta. To kolejny wychowanek Piasta, który zadebiutował w pierwszym zespole. Zaraz potem sędzia zakończył mecz, a zawodnicy odtańczyli kolejny już w tym sezonie taniec radości.
Wygrana ta pozwoliła niebiesko-czerwonym utrzymać przodownictwo w tabeli, mimo że swoje mecze wygrały zarówno Śląsk Wrocław jak i Arka Gdynia. Gliwiczanie zachowali też miano niepokonanych na własnym boisku w tym sezonie i tak zostanie na pewno do wiosny, bo ostatni tej jesieni mecz piłkarze Piasta zagrają w Lublinie.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
16 Łukasz Żyrkowski 6, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6 , 20 Maciej Michniewicz 6,
17 Tomasz Podgórski 5 (90` 2 Maciej Mizgajski 1), 9 Adam Kompała (k) 6, 5 Paweł Gamla 6, 22 Daniel Chylaszek 7
21 Stanisław Wróbel 5 (66` 10 Krzysztof Kukulski 2), 11 Wojciech Kędziora 7 (90` 18 Łukasz Kapusta 1)
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, 14 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Daniel Chylaszek

Odra Opole
1 Marcin Feć
3 Łukasz Ganowicz (k), 17 Tomasz Nakielski, 21 Marcel Surowiak, 13 Krzysztof Janicki
20 Artur Błażejewski, 4 Tomasz Copik (82` 10 Łukasz Kubik), 7 Marek Tracz, 23 Madrin Piegzik
2 Piotr Bajera, 8 Ugochukwu
W rezerwie: 29 Jakub Bella, 22 Krzysztof Zalewski, 5 Wojciech Marcinkiewicz, 9 Tomasz Felisiak
Trener - Andrzej Prawda
Sędziowali: Jacek Małyszek - Andrzej Zbytniewski, Michał Mrozowski
ZPN – Lublin
Techniczny - Michał Pastusiak
Obserwator - Maciej Hasselbusch (Warszawa)
Delegat - Michał Dołożenko (Bydgoszcz),
Widzów - 2500

ZAPIS RELACJI LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Odra Opole

Strzaly celne - 8
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 2
Rzuty rozne - 7
Rzuty wolne - 11
Spalone - 2

Strzaly celne - 0
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne - 8
Spalone - 4

Zólte kartki
28 min - Chylaszek

Zólte kartki
4 min - Ganowicz
39 min - Piegzik
78 min - Nakielski

 

 

 

 

Lublin, Aleje Zygmuntowskie 5 - 10.11.2007 r. Godz. 12:00 (awansem z rundy wiosennej)
Motor Lublin - GKS Piast Gliwice - 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 - 58 min Mateusz Kołodziejski, 1:1 - 74 min - Jarosław Kaszowski (Asysta - Daniel Chylaszek)
W ostatnim, kończącym drugoligowe zmagania w 2007 r. meczu drużyna Piasta zremisował w Lublinie z tamtejszym Motorem 1:1. Bramki w tym spotkaniu strzelali zmiennicy. Dla gospodarzy trafił wprowadzony po przerwie Mateusz Kołodziejski, a wyrównał Jarosław Kaszowski.

To już koniec

Jeszcze na dwa dni przed tym meczem nie było wiadomo, czy w ogóle się to spotkanie odbędzie, a to dlatego, że zawodnicy Motoru postanowili zastrajkować. Nie trudno się domyślić, że powodem protestu są nieuregulowane zobowiązania zarządu klubu z Lublina wobec swoich piłkarzy. Mimo że sprawa ta nie została rozwiązana po myśli graczy Motoru, ci jednak zdecydowali się wystąpić przeciwko Piastowi, m.in. po to, aby pokazać, że znają swój fach i że są zawodowcami. I trzeba uczciwie przyznać, że na tle znacznie wyżej plasujących się w tabeli gości zaprezentowali bardzo przyzwoity futbol. Zaczęło się zgodnie z planem, bo przez pierwszy kwadrans gliwiczanie praktycznie nie opuszczali połowy rywala. W tym okresie kilkakrotnie Chylaszek wrzucał piłki w pole karne, nikt jednak nie zdołał skutecznie wykończyć tych akcji. W 10 min Banaś podaniem prawie, że przez całe boisko zagrał do Nowaka, a ten mimo bardzo ostrego kąta próbował zaskoczyć Mierzwę i nie wiele zabrakło do szczęścia. Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce pilnowanej przez Kasprzika w 19 min, kiedy to po samotnej akcji strzelał Prędota, a zaraz potem miejscowi wykonywali pierwszy rzut rożny. Skończyło się jednak na strachu. W 20 min Nowak idealnie wręcz zagrał do Kędziora, który uwolnił się na 10 metrze spod opieki obrońców, ale przy strzale skiksował i bramkarz Motoru nie miał problemów ze złapaniem piłki. Z czasem miejscowi zaczęli sobie poczynać sobie coraz odważniej i gra się wyrównała. Tyle, że kolejną bramkową sytuację w 31 min stworzyli przyjezdni. Po zagraniu z lewej strony Chylaszka, piłka trafiła na 16 metr do Kompały i ten miał czas i miejsce , aby dokładnie przymierzyć, niestety zupełnie mu strzał nie wyszedł. W 40 min Tomczyk uderzył z dystansu i zabrakło pół metra, aby Motor objął prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Wróbel skręcił sobie kostkę i konieczna była zmiana. Za niego wszedł Kukulski.
Po zmianie stron w zespole gospodarzy na boisku pojawił się Kołodziejski. Było to bardzo trafne posunięcie Ryszarda Kuźmy, bo to on w 58 min strzałem po przekątnej z kilku metrów zamienił podanie Prędoty na gola dla Motoru. Reakcja trenerów Piasta była prawie, że natychmiastowa. Za Podgórskiego wszedł Kaszowski i też ta zmiana okazała się bardzo udana. Zaraz po wejściu Kaszowski miał bardzo dobrą okazję do zdobycia gola, zamiast jednak strzelać wycofał piłkę do Kukulskiego, a ten wprawdzie uderzył, tyle, że trafił w głowę jednego z zawodników gospodarzy. Liczna jak tak daleki wyjazd grupa kibiców z Gliwic (około 100 osób) nie straciła jednak wiary w pokonanie Motoru i mimo że ich pupile przegrywali to bardzo głośno dopingowali Piasta. Pokrzepieni takim optymizmem podopieczni Piotra Mandrysza zaatakowali jeszcze mocniej i w 74 min doprowadzili do wyrównania. Po składnej, zespołowej akcji Chylaszek przerzucił piłkę ponad Mierzwą, dopadł do niej Kaszowski i z bliska wyrównał stan meczu. Był to pierwszy gol zdobyty przez zawodnika Piasta w historii drugoligowych występów w Lublinie. Ostatni kwarta meczu niewątpliwie była interesująca dla kibiców, bo obydwa zespoły odkryły się chcąc przechylić szalę zwycięstwa na swoja korzyść. Oglądaliśmy m.in. minimalnie niecelny strzał Tomczyka i kilka akcji po których najlepszy na murawie zawodnik – Paweł Gamla razem z kolegami z obrony ratował swój zespół ze sporych opresji. Dosłownie w ostatnich sekundach meczu Banaś po rogu strzelał głową, ale piłka ku jego rozpaczy przeszła obok słupka.
Remis na wyjeździe i tak trudnym terenie jest dobrym wynikiem, ale nie zmienia to faktu, że konto Piast powiększyło się o 1, a nie 3 punkty. Wykorzystał to Śląsk, który pokonał w Łowiczu Pelikana 3:2 i dzięki lepszej różnicy bramek wskoczył na fotel lidera. Zimę wiec gliwiczanie z dorobkiem 37 punktów spędzą na drugim miejscu, ale czy ktoś przed tym sezonem przypuszczał, że będzie aż tak pięknie ?

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6 (89` 16 Łukasz Żyrkowski 1), 4 Adam Banaś 7 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
17 Tomasz Podgórski 4 (64` 8 Jarosław Kaszowski 3), 9 Adam Kompała 6 (K), 5 Paweł Gamla 7,
22 Daniel Chylaszek 7
11 Wojciech Kędziora 6, 21 Stanisław Wróbel 3 (45` 10 Krzysztof Kukulski 3)
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz

Piłkarz meczu: Paweł Gamla

Motor Lublin
1 Przemysław Mierzwa
8 Marcin Syroka, 3 Piotr Karwan, 21 Przemysław Żmuda, 13 Dawid Ptaszyński
19 Łukasz Misztal, 7 Paweł Tomczyk, 14 Paweł Maziarz, 18 Kami Stachyra
17 Piotr Prędota, 11 Denis Ljaszko (46` 9 Mateusz Kołodziejski)
W rezerwie: 22 Piotr Stachurski, Tomasz Lenart, Rudolfo da Silva,
2 Michał Płotka, 4 Bernard Ocholeche, Damian Falisiewicz

Trener - Ryszard Kuźma
Sędziowali: Grzegorz Stęchy - Dariusz Tomas, Maciej Gumiński (Jarosław)
Techniczny - Wojciech Tokarz
Obserwator - Krzysztof Karaś (Warszawa)
Delegat - Jerzy Miedziński (Warszawa)

RELACJA LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Motor Lublin

Strzaly celne - 5
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne - 19
Spalone - 1

Strzaly celne - 1
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 12
Spalone - 5

Żółte kartki
63 min - Nowak
87 min - Kompala
Żółte kartki
29 min - Syroka
41 min - Maziarz

Widzów -
1600 (100 z Gliwic)

Gliwice, ul. Okrzei - 04.11.2007 r. godz. 17:00 (awansem z rundy wiosennej)
GKS Piast Gliwice - Odra Opole 2:0 (1:0)

Bramki: 2 min - Wojciech Kędziora (asysta - Daniel Chylaszek), 34 min - Stanisław Wróbel (asysta - Tomasz Podgórski)
Gładkie i bezdyskusyjne zwycięstwo w inauguracyjnym rundę rewanżową spotkaniu odniosła drużyna Piasta, pokonując przed własną publicznością Odrę Opole 2:0. Bramki dla gospodarzy strzelali: Kędziora i Wróbel. Był to najniższy wymiar kary jaki mógł spotkać gości, bo sytuacji na zdobycie kolejnych goli gliwiczanie mieli znacznie więcej.

Najniższy wymiary kary

Opolska Odra jest jedną z dwóch drużyn, które w tym sezonie mogą się pochwalić wygraną nad Piastem. W pierwszej kolejce bowiem, wtedy jeszcze podopieczni Witolda Mroziewskiego pokonali na własnym terenie jedenastkę z Okrzei 1:0. Jeśli o tamtym spotkaniu możemy mówić, że miało wyrównany charakter, to w przypadku niedzielnego pojedynku, Odra była tylko tłem dla drużyny prowadzonej przez Piotra Mandrysza, mimo że w drużynie Piasta zabrakło kilku podstawowych zawodników. Część widzów, którzy jeszcze nie zdążyli dotrzeć do swoich miejsc m.in. dlatego, że konsumowali ufundowane przez klub kiełbaski nie miała okazji zobaczyć pierwszego gola, bo padł on już w 68 sekundzie meczu, Najpierw był rzut rożny dla gospodarzy, zaraz potem piłka po wyrzuceniu z autu, trafiła do Chylaszka, ten idealnie dośrodkował w pole karne, a Kędziora strzałem długi róg głową pokonał Fecia. Nie był to jednak najszybciej zdobyty gol przez zawodnika Piasta. W czerwcu 1982 r. Marian Czarnohorski już w 20 sekundzie pokonał bramkarza Olimpii Elbląg. Jeszcze dobrze nie opadły emocje, a już mogło być 2:0. Szarżującego na bramkę Odry tuż przed linią bramkową nieprzepisowo zatrzymał Ganowicz za co arbiter podyktował rzut wolny. Na 16 metrze piłkę ustawił Chylaszek i uderzył bardzo precyzyjnie, Nawe za bardzo, bo trafił w poprzeczkę, jeszcze dobijał Kompała, ale futbolówka przeszła obok słupka. Potem gra nieco się uspokoiła, było to jednak typowe uśpienie rywala. W 21 min jedyny chyba w tym meczu błąd popełnił debiutujący na prawej obronie – Łukasz Żyrkowski. Pozwolił on bowiem zacentrować w pole karne Piegzikowi, a tam pozostawiony bez opieki Bajera uderzył głową tuz obok słupka. Potem jeszcze Ugo strzałem z ponad 40 metrów chciał zaskoczyć Kasprzika, ale piłka z trudem dotoczyła się do bramkarza Piasta. Publiczność po raz kolejny zerwała się z miejsc w 30 min, kiedy to po idealnym wręcz zagraniu Podgórskiego , Wróbel dobrze zgasił piłkę w polu karnym, a następnie strzelił, ale tylko w słupek. „Stanley” miał jednak wpisać się w tym dniu na listę strzelców, a stało się to 4 min później. Gliwiczanie wykonywali drugi róg w tym meczu. Z narożnika bardzo dobrą piłkę w pole karne posłał Chylaszek, Feć wypuścił ją z rąk dopadł do niej Wróbel, ale został zablokowany, za chwilę strzelał Podgórski, także i jego strzał nie znalazł drogi do bramki. W całym tym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Wróbel, który z kilku metrów wepchnął jednak piłkę do siatki i jak się potem okazało ustalił wynik meczu.
Tuż po zmianie stron natomiast rozgrywający bardzo dobry mecz – Daniel Chylaszek idealnie w tempo podał do Podgórskiego, a ten w pełnym biegu przełożył sobie piłkę z nogi na nogę, ale mając przed sobą tylko Fecia strzelił w boczną siatkę. Cztery minuty później bardzo udanie do akcji ofensywnej włączył się Michniewicz, który z lewej strony zagrał na środek pola karnego do Kędziory, który głową z 14 metrów posłał piłkę tuż obok słupka. Potem przebudzili się nieco opolanie i klika razy zagościli w polu karnym gospodarzy. Klarownej sytuacji jednak sobie nie stworzyli. W 72 min natomiast nadziali się na kontrę po której Kukulski przymierzył w samo okienko, ale zbyt lekko , by zaskoczyć Fecia. W 79 min Gamla stanął oko w oko z bramkarzem Odry, zamiast jednak strzelać, próbował jeszcze podawać do Kompały, ale nie było to dobre rozwiązanie i skończyło się na strachu. „Nic się Pawełku nie stało” zaśpiewali mu kibice Piasta, ale za chwile to samo musieli zaśpiewać Podgórskiemu, który także nie wykorzystać wybornej okazji na podwyższenie wyniku. Warunki do gry nie były najlepsze, bo wcześniej padał rzęsisty deszcz, dlatego też pod koniec spotkania sił nie mieli już zawodnicy obydwu drużyn. Już w doliczonym czasie gry na murawie pojawił się Łukasz Kapusta. To kolejny wychowanek Piasta, który zadebiutował w pierwszym zespole. Zaraz potem sędzia zakończył mecz, a zawodnicy odtańczyli kolejny już w tym sezonie taniec radości.
Wygrana ta pozwoliła niebiesko-czerwonym utrzymać przodownictwo w tabeli, mimo że swoje mecze wygrały zarówno Śląsk Wrocław jak i Arka Gdynia. Gliwiczanie zachowali też miano niepokonanych na własnym boisku w tym sezonie i tak zostanie na pewno do wiosny, bo ostatni tej jesieni mecz piłkarze Piasta zagrają w Lublinie.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
16 Łukasz Żyrkowski 6, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6 , 20 Maciej Michniewicz 6,
17 Tomasz Podgórski 5 (90` 2 Maciej Mizgajski 1), 9 Adam Kompała (k) 6, 5 Paweł Gamla 5, 22 Daniel Chylaszek 7
21 Stanisław Wróbel 5 (66` 10 Krzysztof Kukulski 2), 11 Wojciech Kędziora 7 (90` 18 Łukasz Kapusta 1)
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, 14 Łukasz Krzycki,
Trener - Piotr Mandrysz

Odra Opole
1 Marcin Feć
3 Łukasz Ganowicz (k), 17 Tomasz Nakielski, 21 Marcel Surowiak, 13 Krzysztof Janicki
20 Artur Błażejewski, 4 Tomasz Copik (82` 10 Łukasz Kubik), 7 Marek Tracz, 23 Madrin Piegzik
2 Piotr Bajera, 8 Ugochukwu
W rezerwie: 29 Jakub Bella, 22 Krzysztof Zalewski, 5 Wojciech Marcinkiewicz, 9 Tomasz Felisiak
Trener - Andrzej Prawda
Sędziowali: Jacek Małyszek - Andrzej Zbytniewski, Michał Mrozowski
ZPN – Lublin
Techniczny - Michał Pastusiak
Obserwator - Maciej Hasselbusch (Warszawa)
Delegat - Michał Dołożenko (Bydgoszcz),
Widzów - 2500

ZAPIS RELACJI LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Odra Opole

Strzaly celne - 8
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 2
Rzuty rozne - 7
Rzuty wolne - 11
Spalone - 2

Strzaly celne - 0
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne - 8
Spalone - 4

Zólte kartki
28 min - Chylaszek

Zólte kartki
4 min - Ganowicz
39 min - Piegzik
78 min - Nakielski

Gliwice, ul. Okrzei - 26.10.2007 r. godz. 18:00
GKS Piast Gliwice - Polonia Warszawa 1:0 (1:0)

Bramka: 10 min Jarosław Kaszowski (asysta - Adam Banaś)
Wreszcie przełamali niemoc wygrywania piłkarze Piasta i po trzech remisach odnieśli dziewiąte w tym sezonie zwycięstwo. Ten mecz na długo zapamięta kapitan Piasta – Jarosław Kaszowski. W 10 minucie strzelił on zwycięskiego gola, ale jeszcze przed przerwą zobaczył pierwszą w swojej karierze czerwoną kartkę i prawdopodobnie jesienią już nie zagra.

Czerwony mecz

Obydwa zespoły do tego meczu przystępowały ze sporymi ubytkami w składzie. Do Gliwic nie przyjechali m.in. Kosmalski i Gilewicz, a bez nich siła rażenia Polonii spada o 50%. W zespole Piasta zabrakło przede wszystkim Podgórskiego, a także Krzyckiego i Filipowicza. W tej sytuacji na ławce rezerwowej gospodarzy zasiadło aż trzech młodych zawodników: Kapusta, Mizgajski i Iwan. Mimo tych kłopotów to gliwiczanie byli faworytem tego meczu i nie zawiedli. Wprawdzie drużyna Piasta zaprezentował się słabiej w ofensywie, ale perfekcyjnie zagrała linia obrony i bramkarz – Grzegorz Kasprzik.
Początek meczu nie był zbyt emocjonujący. Obydwie drużyny bowiem nie chciały chyba odkryć się zbyt bardzo , stąd też jeśli robiło się cieplej pod którąś bramką, to głównie po stałych fragmentach gry. W 10 min Kompała wykonywał rzut wolny z około 30 metrów. Rozgrywający Piasta dośrodkował do Banasia, ten głową zgrał piłkę w okolice 14 metra. Świetnie zachowali się Nowak z Kędziorą, którzy zaabsorbowali obrońców Polonii, co z zimną krwią wykorzystał Kaszowski, który przytomnym strzałem pokonał Majdana. Niedługo potem Kaszowski był bardzo bliski podwyższenia wyniku, gdy Majdan minął się z piłką, dobrze jednak asekurował go Zasada i to on sprzątnął sprzed buta kapitanowi gospodarzy piłkę w ostatniej dosłownie chwili. Potem inicjatywę przejęli goście i praktycznie nie oddali jej już do końca meczu. Bardzo dobrze w zespole z Warszawy prezentował się Olszar i gdyby nie to, że zawodnik ten nie jest w pełni sił, bo dopiero wraca po długiej kontuzji, to być może w końcu strzelił by bramkę. Kłopoty obrońcom Piasta sprawiał też Bąk, który kilkakrotnie próbował strzałami z dystansu zaskoczyć Kasprzika. Poloniści mieli jednak w tym dniu źle nastawione celowniki, bo ich strzały większości przypadków mijały bramkę gospodarzy. Niebezpiecznie za to było po stałych fragmentach gry, szczególnie gdy rogi bądź rzuty wolne wykonywali Sedlaczek z Wędzyńskim. Gliwiczanie za to przeprowadzali czasem groźne kontry. W 24 min Kędziora zdołał przedrzeć się przez obrońców gości i celnie strzelić, ale Majdan tym razem pewnie to obronił. W 25 min rozgrywający kto wie czy nie mecz życia – Maciej Michniewicz po podaniu Wróbla uderzał na bramkę Polonii i pół metra zabrakło, aby obrońca Piasta strzelił pierwszego w swojej karierze barwach Piasta gola. W 32 min po rajdzie i centrze Chylaszka Wróbel minimalnie przestrzelił. Tuż przed końcem pierwszej połowy miały miejsce wydarzenia, które z pewnością miały duży wpływ na dalszy przebieg gry. Najpierw Kulpaka zatrzymał prawdopodobnie piłkę ręką w sytuacji gdy Kędziora wychodził na czystą pozycję. Sędzia za to pokazał mu czerwoną kartkę. Goście protestowali, zrobiło się zamieszanie w którym najpierw Pawlak od tyłu kopnął, a potem lekko uderzył Kaszowskiego. Kapitan Piasta niestety nie zdołał powstrzymać nerwów na wodzy i zrobił ruch głową w kierunku Pawlaka, ten jeszcze teatralnie padł, chwycił się nos i udawał znokautowanego. Sędzia główny tego nie widział i zaufał.. technicznemu, który całą winą za to obarczył Kaszowskiego, pokazując mu czerwoną kartkę. Kartka się należała, bo to było jednak niesportowe zachowanie, ale taki sam kartonik powinien również zobaczyć Pawlak.
W takiej sytuacji Piotr Mandrysz musiał po przerwie dokonać roszad w składzie i to co zrobił potwierdza, ze ma on bardzo dobre wyczucie i nosa godnego najlepszych szkoleniowców. Ściągnął on z boiska Wróbla, a na prawą pomoc posłał Żyrkowskiego, dając mu głównie defensywne zadania, z czego ten wywiązał się znakomicie. Goście próbowali ambitnie zmienić losy meczu, ale nie potrafili przebić się przez zwarty mur gliwickiej defensywy. Mimo to mieli sytuację na wyrównanie, tyle, że w bramce Piasta stoi chyba można już zaryzykować stwierdzenie, że następca Krzysztofa Kozika W 59 min Kasprzik w ładnym stylu obronił strzał z dystansu Koniecznego. W 74 min golkiper gospodarzy popisał się efektowną i skuteczną interwencja broniąc strzał z rzutu wolnego Sedlaczka. Do szewskiej pasji jednak Kasprzik doprowadzał zawodników gości łapiąc wszystko co było do złapania na przedpolu. W 78 min Kompała mógł dobić rywala. Po kontrze znalazł się on w sytuacji sam na sam z Majdanem, ale przy próbie lobowania go posłał piłkę nad poprzeczką i ta wylądowała na siatce, a nie w niej. Czym było bliżej końca meczu tym mniej sił mieli zawodnicy obydwu zespołów. Niestety przed czasem boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Gamla i oby był to uraz , który nie wyeliminuje go z gry na dłużej. W końcówce spotkania gliwiczanom udało się odciągnąć grę od własnego pola karnego i dowieźć wynik do końcowego gwizdka sędziego.
Wygrana z Polonią nie tylko przedłużył passę nie przegranych meczy i pozwoliła odskoczyć w tabeli groźnemu rywalowi, ale i powiększyła dorobek do 33 punktów. To rekord jeśli chodzi o jedną rundę w II lidze w wykonaniu Piasta, przynajmniej po reaktywacji. Taki dorobek to bardzo duża zaliczka przed rundą rewanżowa, która rozpocznie się dla Piasta już 4 listopada.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 6, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 7
8 Jarosław Kaszowski (K) 2, 9 Adam Kompała 6, 5 Paweł Gamla 3 (72` 0 Krzysztof Kukulski 2), 22 Daniel Chylaszek 6 (90` 2 Maciej Mizgajski 1)
11 Wojciech Kędziora 5, 21 Stanisław Wróbel 3 (46` 16 Łukasz Żyrkowski 3),
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 18 Łukasz Kapusta , 13 Daniel Iwan
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepsi w zespole Piasta: Grzegorz Kasprzik i Maciej Michniewicz

Polonia Warszawa
33 Radosław Majdan
3 Piotr Kulpaka, 5 Bartłomiej Konieczny, 6 Mariusz Pawlak, 7 Grzegorz Wędzyński (K) (80` 9 Maciej Tataj)
25 Lumir Sedlaczek, 14 Mariusz Zasada, 19 Krzysztof Bąk, 21 Krzysztof Michalski
, 11 Sebastian Olszar (67` 31 Daniel Mąka) 27 Kamil Kuzera (72` 8 Łukasz Piątek)
W rezerwie: 22 Żancarlo Szyminić, 24 Jacek Moryc, 17 Jacek Brodniewicz, 15 Piotr Kosiorowski
Trener - Waldemar Fornalik
Sędziowali: Wojciech Krztoń, Krzysztof Sieradzki, Karol Mazuro (Olsztyn)
Techniczny - Tomasz Izydorczyk
Obserwator - Krzysztof Rym (Kielce)
Delegat - Wiesław Bartosik
Widzów - 3000 (12 z Warszawy)

ZAPIS RELACJI LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Polonia Warszawa

Strzaly celne - 2
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne -3
Rzuty wolne - 19
Spalone - 4

Strzaly celne - 7
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rozne - 10
Rzuty wolne - 11
Spalone - 3

Żólte kartki
76 min - Chylaszek
84 min - Żyrkowski
86 min - Nowak
Czerwona kartka:
44 - Kaszowski
Żólte kartka:
52 min - Pawlak
Czerwona kartka:
43 min - Kulpaka

 

Jastrzębie Zdrój, ul. Harcerska 14b - 19.10.2007 r. godz. 17:30
GKS Jastrzębie - GKS Piast Gliwice - 0:0 (0:0)

Trzeci raz z rzędu podzieliła się punktami drużyna Piasta z przeciwnikiem. Tym razem gliwiczanie bezbramkowo zremisowali w Jastrzębiu z tamtejszym GKS-em. Potknięcie podopiecznych Piotra Mandrysza wykorzystała Lechia Gdańsk, która pokonując u siebie 3:1 Śląsk Wrocław wyszła na prowadzenie w tabeli.

Zabrakło argumentów

Piłkarze z Jastrzębie w ostatnich pięciu meczach aż czterokrotnie schodzili z boiska pokonani i aby w ostatnim tej jesieni meczu u siebie zatrzeć to niezbyt miłe wrażenie, musieli z Piastem przynajmniej zremisować. Gliwiczanie bardzo chcieli przełamać nie tyle, co niemoc wygrywania, co strzelania goli. W poprzednich trzech meczach bowiem podopieczni Piotra Mandrysza zaaplikowali rywalom zaledwie dwie bramki , z tego jedna padła z rzutu karnego. Były powody do optymizmu, bo goście w tym meczu zagrali prawie w pełnym składzie. Szczególnie liczono na powrót Pawła Gamli. Pomocnik ten nie zawiódł, ale i nie zdobył gola, podobnie zresztą jak jego koledzy.
Pierwsi zaatakowali gliwiczanie. W 3 min, po rogu tradycyjnie wykonywanym przez Kompałę Banaś miał dobrą sytuację, ale z 5 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Chyba trochę zdenerwowany tym faktem stoper Piasta trzy minuty później zdecydował się na samotny rajd prawie, że przez całe boisko, zakończony uderzeniem, ale znów niecelnym. Gospodarze odpowiedzieli strzałem z dystansu Foszmańczyka, zablokowanym przez jednego z graczy gości i rzutem rożnym. W 22 min miejscowi mieli najlepszą w tym meczu okazję do zdobycia bramki. Bardzo waleczny Żbikowski wdarł się w pole karne i miał już przed sobą tylko Kasprzika, ale strzał napastnika GKS-u był zbyt czytelny, bo zaskoczyć bramkarza Piasta. W drużynie gości wyróżniającą się postacią od początku meczu był Podgórski. To on w 25 min po krótko rozegranym rogu dośrodkował na 5 metr, tam o piłkę z miejscowym obrońcą walczył Kędziora i zdołał nawet oddać strzał, ale niecelny. W końcowej fazie pierwszej odsłony lekką przewagę wypracowali sobie gospodarze. Bardzo dobrze jednak na przedpolu spisywali się defensorzy. Górnicy bowiem nie potrafili wypracować sobie takiej sytuacji, po której Kasprzik notabene bardzo pewnie grający na przedpolu byłby w opałach. W 42 min Żbikowski próbował więc z daleka zaskoczyć bramkarza z Gliwic, ale piłka przeszła pół metra nad poprzeczką.
Spora, bo prawie dwustuosobowa grupa kibiców z Gliwic liczyła, że w drugiej połowie tradycyjnie już ich pupile zagrają lepiej i przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Rzeczywiście gra Piasta po zmianie stron była znacznie lepsza i w 51 min mogli goście objąć prowadzenie. Podgórski efektownie wbiegł w pole karne, zostawił za sobą obrońców, jednak piłka po jego strzale w długi róg przeszła kilkanaście centymetrów obok słupka. Niecałe 10 minut później na linii bocznej pola karnego faulowany był Kędziora. Sędzia mógł nawet podyktować jedenastkę, ale skończyło się tylko na rzucie wolnym. Kompała próbował bezpośredniego strzału, ale piłka odbiła się od głowy jednego z zawodników gospodarzy i wyszła na róg. Szczęście więc sprzyjało gospodarzom. Trenerzy Piasta próbowali oszukać miejscowego szkoleniowca i w 61 min zrobili zmianę personalną i taktyczną. Kaszowskiego zastąpił Chylaszek, który wszedł na lewe skrzydło, a Podgórski powędrował na prawą pomoc. Pomogło to na tyle, ze gliwiczanie przeprowadzili kolejne, ofensywne akcje, ale niestety nie zakończone celnym trafieniem. Rezerwowy zazwyczaj bramkarz Jastrzębia z obrońcami skutecznie radzili sobie z atakami Piasta. W ostatnim kwadransie widać było, że obydwa zespoły odczuwają nie tylko trudy tego sezonu, ale i konieczność biegania po dość grząskiej i nierównej murawie. Jeszcze w 80 min bieg wydarzeń miał zmienić Filipowicz, jednak zaraz po wejściu nabawił się kontuzji kolana i nie wiele było z niego pożytku. W 88 min gospodarze wykonywali dwa z rzędu rzuty rożne i to była dla nich ostatnia okazja, aby zmienić wynik tego meczu. Natomiast już w doliczonym czasie gry bardzo dobrze lewą stroną przedarł się Kędziora, ale zabrakło mu już sił, aby dograć do czekającego na piłkę na 5 metrze nie pilnowanego Gamli. Szkoda, że bo pomocnik Piasta na pewno by się w tej sytuacji nie pomylił.
Mecz zakończył się remisem z którego tradycyjnie już cieszył się rywal Piasta. Piotr Rzepka – trener Jastrzębia podkreślał, ze jego zespól zagrał konsekwentnie i choć nie było to widowisko, które mogło podobać się kibicom, to jeden punkt wywalczony z silnym Piastem jest powodem do zadowolenia. Piotr Mandrysz mógł być zadowolony tylko z gry w defensywie, bo po raz kolejny zabrakło argumentów w postaci goli. Niestety czwarty w tym sezonie żółty kartonik zobaczył Podgórski i nie zagra on meczu przeciwko Polonii Warszawa. Do piątku może się również nie wykurować Filipowicz. Jeśli doliczymy do tego absencję Andraszaka to straty personalne są już znaczne.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 6 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
8 Jarosław Kaszowski 3 (61` 22 Daniel Chylaszek 2), 9 Adam Kompała 5, 5 Paweł Gamla 5, 17 Tomasz Podgórski 6 (83` 7 Michał Filipowicz 1)
11 Wojciech Kędziora 5, 10 Krzysztof Kukulski 4 (71` 21 Stanisław Wróbel 1)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 16 Łukasz Żyrkowski, 2 Maciej Mizgajski, 15 Łukasz Krzycki
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Tomasz Podgórski

GKS Jastrzębie
21 Piotr Paś
15 Janusz Wrześniak, 4 Tomasz Ciemięga (k), 20 Łukasz Pielorz, 19 Marcin Bednarek (30` 6 Adam Wrzask)
5 Bartłomiej Grabczyński, 17 Tomasz Foszmańczyk (56` 7 Bartosz Woźniak), 22 Mariusz Adaszek (66` 16 Kamil Wilczek), 8 Maciej Małkowski
10 Marcin Narwojsz, 11 Robert Żbikowski
W rezerwie: 26 Michał Podolak, 9 Wojtek Sałek, 14 Michał Chrabąszcz, 18 Krzysztof Rusinek
Trener - Piotr Rzepka
Sędziowali: Łukasz Bartosik, Paweł Kostkiewicz, Robert Marciniak (Kraków)
Techniczny - Tomasz Musiał
Obserwator - Jan Kuć
Delegat - Dariusz Szewirski, Krzysztof Smulski
Widzów - 3500 (180 z Gliwic)

ZAPIS RELACJI LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

GKS Jastrzebie

Strzaly celne - 2
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 10
Spalone - 3

Strzaly celne - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 14
Spalone - 3

Żółte kartki
58 min - Nowak
80 min - Podgórski
Żółte kartki
35 min - Adaszek
60 min - Wrzesniak
84 min - Wilczek

 

Gliwice, ul. Okrzei - 12.10.2007 r. godz 18:00
GKS Piast Gliwice - Wisła Płock - 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 - 56 Adam Kompała - karny (asysta Krzysztof Kukulski), 1:1 59 min - Sławomir Peszko
Podziałem punktów z którego cieszył się Czesław Jakołcewicz, a smucił Piotr Mandrysz zakończył się mecz na szczycie tabeli w którym Piast podejmował na stadionie przy ul. Okrzei spadkowicza z ekstraklasy – Wisłę Płock. Bramkę dla Piasta z rzutu karnego zdobył Adam Kompała, a wyrównał najskuteczniej strzelec Wisły – Sławomir Peszko.

Wisła nie popłynęła w Gliwicach

Już na długo przed meczem atmosfera była wyjątków gorąca i gęsta, a to za sprawą faktu, że kibice Wisły Płock mają sztamę z kibicami Górnika Zabrze. Tych ostatnich zresztą około 700 przybyło pod stadion Piasta. Niestety, obiekt przy ul. Okrzei nie jest w stanie przyjąć tak licznej grupy sympatyków drużyny gości, stąd też dopingowali oni zza ogrodzenia. Na trybunach natomiast zabrakło dosłownie miejsc. Mimo zimna i siąpiącego deszczu około 4 tys. sympatyków gliwickiej jedenastki postanowiło zobaczyć ten pojedynek na żywo.
Zespół z Płocka w tym sezonie gra bardzo chimerycznie. Nafciarze potrafią efektownie wygrać, ale i gładko przegrać. Dlatego też drużyna ta ma na koncie najwięcej strzelonych bramek, ale i sporo straconych. Czesław Jakołcewicz na piłce jednak świetnie się zna i w starciu Piastem nie chciał ryzykować otwartej gry, bo wiedział, że może się to skończyć wysoką przegraną. Piotr Mandrysz wiedział natomiast jakie są słabe strony rywala i nakazał swoim podopiecznym od pierwszych minut przycisnąć Wiślan, bo szybko zdobyty gol mógł przesądzić o losach meczu. Stąd też już w 4 min gliwiczanie stworzyli pierwszą, groźną sytuację na przedpolu Binkowskiego. Wtedy to zastępujący pauzującego za cztery żółte kartki, Krzycki zagrał bardzo dobrą, długą piłkę do Kaszowskiego i gdyby nie wyjście Binkowskiego, Kaszowski byłby w sytuacji sam na sam. Zaraz potem bardzo mocno z dystansu uderzył Kukulski, ale i bardzo niecelnie. Niewiele czasu upłynęło, a gliwiczanie, po faulu na Kukulskim wykonywali rzut wolny. Piłkę w pole karne posłał Kompała, Banaś główkował, kibice krzyknęli gol, jednak futbolówka przeszła obok słupka, a wcześniej jeszcze sędzia zagwizdał, bo stoper Piasta faulował. W 8 min Kędziora wygrał pojedynek główkowy w polu karnym, piłka trafiła do Kaszowskiego, ten chyba jednak tym faktem był zaskoczony, bo mimo że miał przed sobą tylko bramkarza, strzelił tak lekko, że Binkowski specjalnie wysilać się nie musiał. W 16 min Kędziora rozprowadził akcję po której z 20 metrów uderzał Kukulski i nie wiele zabrakło, aby piłka wpadła do siatki. „Kuki” nie mógł po meczu odżałować, że nie zdobył gola. Nie pocieszał go nawet fakt, że po faulu na nim został podyktowany rzut karny. Potem na murawie się uspokoiło, a obydwie strony schowały się za podwójną gardą, nie chcąc ryzykować utraty gola. Pomiędzy 20 i 22 minutą przyjezdni wykonywali trzy z rzędu rzuty rożne i w zasadzie to było jedyne w tej połowie zagrożenie, jakie stworzyli pod bramką pilnowaną przez Kasprzika. Następny raz mocniej zabiły serca kibicom w 32 min. Wtedy to Kaszowski poszedł do wydawało się, że straconej piłki, zagrał wzdłuż linii bramkowej i niestety zaspał Kędziora, bo gdyby szybciej ruszył do zagrania Kaszy to na pewno z metra by nie spudłował. Zaraz potem na murawę padł Lasocki. Jak się miało później okazać zawodnik Wisły nabawił się bardzo poważnej kontuzji, bo złamał sobie kość strzałkową. Choć dla piłkarza to ogromny dramat, na obraz gry nie miało to jednak większego znaczenia. Do końca tej odsłony sytuacji bramkowych już nie oglądaliśmy, ale mecz mógł się podobać, bo zawodnicy obydwu drużyn wkładali wiele serca w grę.
Po przerwie widowisko nabrało rumieńców. Nie tylko za sprawą żywszej gry i bramek, ale i kibiców. Tych ostatnich z jednej strony należy pochwalić za wspaniałą oprawę, ale i zganić za prowokowanie kibiców gości i palenie szalików innej drużyny. Niestety skończy się to dla klubu pokaźną karą finansową. Zamiast więc np dofinansować wyjazd, będzie trzeba zasilić piłkarską centralę. W 55 min tysiące baloników w niebiesko-czerwonych barwach pojawiło się na trybunie położonej naprzeciw budynku , a zaraz potem w polu karnym Sielawski sfaulował Kukulskiego i arbiter wskazał na wapno. Piłkę na 11 metrze ustawił Kompała, mimo że ostatnio nie zamienił na bramkę tego stałego fragmentu gry. Tym razem jednak „Kompi” nie tylko skutecznie wykonał rzut karny, ale uczynił to w fantastyczny sposób posyłając piłkę do siatki efektownym , technicznym strzałem. Radość na trybunach trwała tylko 180 sekund, bo wtedy goście przeprowadzili akcję po której podanie Kowalskiego na gola zamienił najskuteczniejszy strzelec w tym sezonie Wisły Płock i drugiej ligi – Sławomir Peszko. Tuż po wznowieniu gry gospodarze mieli okazję, aby znów wyjść na prowadzenie. Kędziora wywalczył piłkę w polu karnym i strzelił bez zastanowienia, zbyt ostry kąt jednak sprawił, że piłka trafiła tylko w boczną siatkę. W podobnej sytuacji sześć minut później był Peszko, ale i po jego uderzeniu futbolówka zatrzymał się na bocznej siatce. Mecz był toczony w szybkim dość tempie, a że też sporo walczono, to w ostatnim kwadransie zaczęło już brakować sił zawodnikom obydwu drużyn. Mimo to jeszcze kibice mogli zobaczyć ładną akcję Kompały, który na chwile wcielił się w rolę skrzydłowego, a w 77 min dla odmiany Bania zagroził bramce Piasta. Goli więcej jednak nie padło, choć w 90 min Chylaszek wybornie z lewej strony, w tempo zagrał do Wróbla, a ten będąc na 5 metrze nie trafił do pustej bramki. No cóż byłby Stanley bohaterem, gdyby to wykorzystał. Łatwo się jednak mówi i pisze, gorzej się wykonuje. Gdy sędzia zakończył tej pojedynek na szczycie, bardziej cieszyli się goście. Czesław Jakołcewicz jako trener bowiem przełamał serie trzech z rzędu porażek na stadionie przy ul. Okrzei. Piotr Mandrysz natomiast zadowolony nie był, ale przedłużył pasę nie przegranych z rzędu spotkań do 12. W piątek gliwiczan czeka kolejna, bardzo trudna przeprawa. Tym razem Piastunki jadą do Jastrzębia. Ostatni raz nasi piłkarze gościli tam w III lidze i po fatalnym sędziowaniu przegrali 2:3. Nadszedł więc czas na rewanż.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 6 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6,
8 Jarosław Kaszowski 6 (K), 15 Łukasz Krzycki 4 (63` 21 Stanisław Wróbel 2), 9 Adam Kompała 7, 17 Tomasz Podgórski 4 (63` 22 Daniel Chylaszek 3)
11 Wojciech Kędziora 6, 10 Krzysztof Kukulski 7
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski,
2 Maciej Mizgajski
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Adam Kompała

Wisła Płock
12 Robert Binkowski
20 Mateusz Źytko, 7 Artur Wyczałkowski, 3 Rafał Lasocki (K) (35` 19 Dariusz Zawadzki), 2 Robert Górski
28 Tomas Michalek, 5 Bartłomiej Sielewski, 18 Jarosław Krzyżanowski, 14 Sławomir Peszko
10 Ireneusz Kowalski (65` 4 Adam Majewski), 34 Piotr Bania (81` 9 Krzysztof Kretkowski)
W rezerwie: 1 Jakub Skrzypiec, 8 Piotr Klepczarek,
24 Adam Dylewski, 81 Damian Staniszewski,
Trener - Czesław Jakołcewicz
Sędziowali: Włodzimierz Bartos, Konrad Sapela, Radosław Siejka
Techniczny - Marcin Muszyński
Obserwator - Jan Studziński (Dolnośląski ZPN)
Delegat - Bruno Tomaszek - Opole
Widzów - 4500 (w tym 700 :obserwuje ten mecz za ogrodzeniem

ZAPIS RELACJI LIVE

Statystyki

Piast Gliwice

Wisla Plock

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne - 15
Spalone - 1

Strzaly celne - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 15
Spalone - 1

Żółte kartki
37 min - Michalek
42 min - Krzyzanowski
70 min - Sielewski
Żółte kartki
90 min - Kaszowski

 

Łomża, ul. Zjazd 18 - 06.10.2007 r. godz. 15:00
ŁKS Łomża - GKS Piast Gliwice - 0:0 (0:0)

O jeden punkt powiększyli swoje konto piłkarze gliwickiego Piasta bezbramkowo remisując w Łomży z tamtejszym ŁKS. Dla podopiecznych Piotra Mandrysza był to jednocześnie jedenasty mecz bez porażki. Punkty gubili również najgroźniejsi rywale. Śląsk Wrocław i Wisła Płock zremisowały swoje mecze. Arka natomiast poległa w Jastrzębiu.

Remis, który cieszy

Po zwycięstwie nad Turem w Turku apetyty zarówno kibiców jak i piłkarzy jeszcze wzrosły i liczono, że w Łomży także uda się wywalczyć pełną pulę. Były ku temu podstawy, bo trzy dni wcześniej podopieczni Grzegorza Lewandowskiego dość wyraźnie przegrali u siebie z Wisłą Płock i stracili podstawowego bramkarza. Niestety, trudy sezonu zaczynają odczuwać i gliwiczanie. Zarówno Kaszowski jak i Podgórski nie byli w pełni sił i m.in. dlatego trenerzy Piasta zdecydowali się zmienić wyjściową jedenastkę. Od pierwszych minut na skrzydłach zagrali Filipowicz i Chylaszek. Łomżanie jednak od początku dość wysoko zawiesili poprzeczkę. Już w 20 sekundzie meczu Sędrowski oddał pierwszy strzał na bramkę pilnowaną przez Kasprzika, było to jednak bardzo niecelne uderzenie. Zaraz potem gospodarze wykonywali pierwszy rzut rożny, ale pewnie na przedpolu interweniował bramkarz Piasta. Następne minuty miały wyglądać bardzo podobnie. Łomżanie w mniej lub bardziej skomplikowany sposób atakowali, tyle że wszystko kończyło się na linii obrony Piasta. Adamski, Petasz, Świerblewski próbowali też strzelać z drugiej linii, były to jednak uderzenie niecelne. Gliwiczanie po raz pierwszy śmielej zaatakowali w 22 min. Filipowicz przedarł się prawą stroną, dośrodkował na 5 metr, gdzie czekał już Kędziora, ale o ułamek sekundy szybszy był bramkarza ŁKS, który zdjął napastnikowi Piasta piłkę z głowy. Miejscowi mieli cały czas optyczną przewagę, czego efektem było dość sporo rzutów rożnych i wolnych, ale i po tych stałych fragmentach gry Kasprzik specjalnie wysilać się nie musiał. Po pół godzinie gry widać już było, że gliwiczanie nastawili się na grę z kontry. Z przodu bowiem pozostawał tylko Kędziora i to do niego były kierowane głównie piłki. Wyjątkowo jednak skrupulatny był boczny arbiter, który czy był , czy nie było spalonego to i tak podnosił chorągiewkę.
Taktyka obrana przez Piotra Mandrysza w pierwszej połowie nie przyniosła efektu. Jeden, niecelny strzał Filipowicza to zbyt mało, aby myśleć o trzech punktach. Trzeba więc było zmienić nieco sposób gry. Tyle, że w pierwszej fazie drugiej odsłony to gospodarze mieli okazję na objęcie prowadzenia Po akcji i dośrodkowaniu z prawej strony, z 5 metrów głową strzelał Skórnicki, ale Kasprzik jak zwykle zresztą udanie interweniował, parując zmierzającą tuż przy słupku piłkę na rzut rożny. W 48 min Bzdęga uderzył zza linii pola karnego i futbolówka zmierzała pod poprzeczkę, jednak i tym razem bramkarz Piasta zaskoczyć się nie dał. W 54 min Kaszowski zmienił Filipowicza i od tej pory zarysowała się przewaga przyjezdnych. Zaraz potem bowiem Kukulski tak zagrał Kędziorze, że ten znalazł się w sytuacji sam na sam, ale bardzo skuteczny w ostatnich meczach napastnik Piasta, tym razem przestrzelił. Dwie minuty później po centrze Kaszowskiego, Gamla szczupakiem posłał piłkę w światło bramki, ale Kudrycki był tam, gdzie powinien i obronił strzał pomocnika Piasta. Potem znów na jakiś czas inicjatywę przejęli miejscowi. Kolejny raz gliwiczanie mogli ukłuć rywala w 71 min. Wtedy to po akcji i dośrodkowaniu Chylaszka, Kędziora z 5 metrów głową strzelał, ale nie trafił tak jak powinien w piłkę i ta zamiast do wpaść do siatki, przeszła nad poprzeczką. W tym momencie zareagowali trenerzy ŁKS-u, którzy chyba uświadomili sobie, że Piasta w tym dniu pokonać się nie da, a gdy nie można wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować. Stąd też w 78 min miała miejsce podwójna zmiana w zespole z Łomży. W końcówce spotkania goście wytworzyli też sobie przewagę i jeszcze mogli przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Już w doliczonym czasie gry, najpierw róg wywalczył Kaszowski, który tradycyjnie wykonywał Kompała, po którym Banaś próbował umieścić piłkę głową w okienku łomżyńskiej bramki, ale ta ku jego rozpaczy przeszła tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Zaraz potem sędzia skończył mecz.
Z remisu tego zadowoleni byli w zasadzie wszyscy. Grzegorz Lewandowski cieszył się, że po wysokiej porażce z Wisłą jego zespół zdołał nawiązać walkę z liderem i urwać mu punkty. Piotr Mandrysz natomiast zadowolony był, że jego podopieczni wykonali plan i z dwóch trudnych wyjazdów, przywieźli 4 punkty. Niestety w tym spotkaniu Paweł Gamla zobaczył czwartą w tym sezonie żółtą kartkę i nie będzie mógł zagrać w piątkowym meczu przeciwko Wiśle Płock. Tak to już jednak bywa w końcówce sezonu.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 7, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
14 Michał Filipowicz 3 (54` 8 Jarosław Kaszowski 3), 5 Paweł Gamla 5, 9 Adam Kompała (K) 5, 22 Daniel Chylaszek 5 (86` 17 Tomasz Podgórski 1)
11 Wojciech Kędziora 5, 10 Krzysztof Kukulski 4 (59` 21 Stanisław Wróbel 2)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 16 Łukasz Żyrkowski, 2 Maciej Mizgajski, 15 Łukasz Krzycki
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Adam Banaś

ŁKS Łomża
18 Maciej Kudrycki
2 Mikołaj Skórnicki (78` 3 Tomasz Łuba), 5 Grzegorz Lewandowski, Piotr Jurgielewicz
22 Piotr Petasz, 9 Tomasz Bzdęga, 4 Paweł Sędrowski (88` 21 Artur Bańka), 6 Przemysław Mądry, 16 Damian Świerblewski,
10 Łukasz Adamski (K), 8 Maxwell Kalu (78` 14, John Raus)
W rezerwie: 1 Michał Chachuła, 11 Piotr Ogrodowicz
Trener: Dariusz Kossakowski w protokole (faktycznie Grzegorz Lewandowski)
Sędziowali: Marek Karkut, Michał Pierściński, Marcin Anusiewicz (Warszawa)
Techniczny - Tomasz Kwiatkowski
Obserwator i Delegat: Eugeniusz Bochan
Widzów - 700

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

LKS Lomza

Strzaly celne - 1
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne -11
Spalone - 9

Strzaly celne - 4
Strzaly niecelne - 9
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 9
Rzuty wolne - 14
Spalone - 4

Żółte kartki
72 min - Gamla

Widzów- 700 (9 z Gliwic)



Turek, ul. Sportowa - 29.09.2007 r. godz 16:00
Tur Turek - GKS Piast Gliwice - 0:1 (0:0)

Bramki: 0:1 - 76 min Wojciech Kędziora (Asysta - Michał Filipowicz)
Trzecie zwycięstwo z rzędu odnieśli piłkarze gliwickiego Piasta pokonując w 13 kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi Tur Turek 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył najskuteczniejszy zawodnik Piasta – Wojciech Kędziora. Wygrana mogłaby być okazalsza, gdyby Adam Kompała w 6 min wykorzystał rzut karny.

Tur nie taki mocny

Beniaminek z Turka szczególnie w meczach na własnym boisku nie zwykł do tej pory przegrywać. Do konfrontacji z Piastem podopieczni Adama Topolskiego u siebie stracili zaledwie 1 bramkę, przy tym jednak też nie za wiele ich strzelali. Nie trudno więc było się domyśleć, że drużyna ta przede wszystkim koncentruje się na tym, aby nie stracić gola, a jak nadarzy się okazja to kontruje. Doskonale o tym jednak wiedzieli szkoleniowcy Piasta, którzy już od pewnego czasu rozpracowywali zespół Tura. Można się było tez spodziewać, że gospodarze z respektem podejdą do lidera. Dlatego też w pierwszych minutach goście pozwolili dość swobodnie rozgrywać miejscowym piłkę, aby zachęcić ich do śmielszej gry i piłkarze Tura dali się na to nabrać. W 6 minucie bowiem piłkarze Piasta przeprowadzili pierwszy kontratak, po którym w polu karnym faulowany był Kukulski. Nikt nie miał wątpliwości, że rzut karny się gliwiczanom należał. Jedenastkę wykonywał Kompała. Niestety nie uderzył tak jak chciał, bo zamiast posłać górną piłkę, uderzył po ziemi i Janicki nogami zdołał obronić strzał pomocnika Piasta, a i jeszcze zdołał zapobiec dobitce. Kompała bardzo pewnie do tej pory egzekwował rzuty karne, ale nawet najlepszym piłkarzom świata zdarza się nie trafić z 11 metrów. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić o czym wszyscy kibice futbolu wiedzą. I o mało co, kilka minut później gospodarze nie objęliby prowadzenia, gdy po rzucie rożnym, głową strzelał Piętka i słupek uratował Kasprzika od wyciągnięcia piłki z siatki. Następne minuty przypominały siłowanie się dwóch byków, którzy rogami próbowali zepchnąć rywala na przeciwną połowę. Grano głównie w środkowej strefie boiska, a akcje kończyły się gdzieś na 16 metrze. Kilka razy jednak mocniej zabiły serca kibicom obydwu drużyn. W 28 min do akcji ofensywnej włączył się Nowak, udało mu się dośrodkować w pole karne, tam piłka z przygodami, ale trafiła pod nogi Kukulskiego i gdyby napastnik Piasta uderzył mocniej, to byłby z pewnością gol, bo odległość od bramki Janickiego była niewielka, a tak golkiper Tura zdołał wyjść z tej opresji zwycięską ręką. W 36 min dla odmiany Olszewski przymierzył z linii 16 metrów, próbując posłać piłkę w długi róg, na szczęście ta przeszła obok słupka. Pod koniec pierwszej połowy jeszcze przycisnęli gliwiczanie chcąc zejść do szatni z bramkowa zaliczką, ale nieprzypadkowo Tur traci tak mało goli.
Na drugą połowę gliwiczanie wyszli z jedną zmianą. Podgórskiego zastąpił Chylaszek i była to dobra decyzja, bo opiekujący się nim zawodnicy mieli dość sporo pracy od kiedy on pojawił się na murawie. Po drugiej stronie tradycyjnie już szarpał Kaszowski. W 55 min kapitan Piasta bardzo dobrze zagrał w tempo do Kędziory, ten dał radę nawet uderzyć, ale został w porę zablokowany i skończyło się na rogu. Zaraz potem po centrze Chylaszka z lewej strony, głową z 8 metrów strzelał Kaszowski i można mówić, że była to zmarnowana okazja, bo „Kasza” był w tym momencie nie pilnowany i mógł to lepiej wykonać. Z upływem czasu rosła przewaga gości, którzy w tej drugiej połowie zupełnie już kontrolowali sytuację na boisko, Brakowało tylko kropki na i, czyli gola. Stało się to w 76 min. Z prawej strony, mimo że był kryty, w pole karne zagrał Filipowicz, tam na chwilę bez opieki został pozostawiony Kędziora i wystarczyło to mu, aby uderzyć głową w kierunku bramki Janickiego, piłka jeszcze po palcach bramkarza Tura odbiła się od słupka i zrobiło się 1:0. W tym momencie plan został już wykonany, ale był szansa by jeszcze podwyższyć wynik, ale strzał Kompały z kilku metrów instynktownie, nogami obronił Janicki. Potem mieliśmy okazję pooglądać show w wykonaniu Kompały i Chylaszka. Ten drugi przez kilka minut ośmieszał zawodników Tura naśladując Włodzimierza Smolarka i bawiąc się z nimi w polu skąd wykonuje się rzuty rożne. Tego pamiętnego meczu z Mistrzostw Świata z Rosją Chylaszek pamiętać za bardzo nie może, bo jest za młody, ale jego pomysł na przetrzymanie piłki okazał się bardzo efektywny. Już w doliczonym czasie gry miejscowi, niczym ranne zwierzę próbowali zmienić losy meczu. Wtedy to w pole karne Piasta udał się bramkarz Tura i to on najwyżej wyskoczył po rzucie wolnym i nawet oddał strzał głową, tyle, ze bardzo niecelny. Zaraz potem sędzia zakończył mecz, a piłkarze Piasta na środku boiska odtańczyli taniec zwycięstwa.
Ta wygrana oczywiście pozwoliła umocnić się niebiesko-czerwonym na prowadzeniu w tabeli. 27 zdobytych punktów to najlepsze osiągniecie w rundzie jesiennej jedenastki z Okrzei od czasu powrotu na drugoligowe boiska, a do zakończenia pierwszej części sezonu jeszcze jest cztery mecze. Będą to bardzo ciężkie boje, ale teraz już to nie Piast musi się bać rywali, tylko odwrotnie.
Był jeszcze jeden bardzo miły akcent już po meczu, którego pominąć nie możemy. Spotkanie to obserwował Cezary Piętka. Był on rezerwowym bramkarzem Piasta na początku lat 80-tych. Mimo że od tamtego czasu upłynęło już sporo wody we wszystkich polskich rzekach, to wciąż kibicuje pan Cezary Piastowi. Z wygranej tak się ucieszył, że zaprosiła całą drużynę Piasta i towarzysząca jej ekipę medialną do swojej restauracji „Europejska” na kolację. Jeśli będzie w Sieradzu to koniecznie wstąpcie tam , bo serwują tam wyjątkowo dobre jedzenie. Sieradz - Ul. Spychalskiego 25.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 7, 4 Adam Banaś 6 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
8 Jarosław Kaszowski 4 (K) (58` 7 Michał Filipowicz 3), 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 7,
17 Tomasz Podgórski 3 (46` 22 Daniel Chylaszek 4 )
11 Wojciech Kędziora 8, 10 Krzysztof Kukulski 6 (81` 15 Łukasz Krzycki 1),
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 16 Łukasz Żyrkowski,, 2 Maciej Mizgajski, 21 Stanisław Wróbel
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Wojciech Kędziora

Tur Turek
12 Sławomir Janicki
19 Bartosz Grabowski, 4 Rafał Różycki, 7 Łukasz Matusiak
16 Łukasz Derblich, 10 Paweł Olszewski, 8 Rafał Piętka (8), 25 Piotr Bieniek (31` 5 Piotr Skokowski), 11 Krzysztof Sikora (78` 17 Janusz Niedźwiedź)
23 Adam Łagiewka (68` 24 Domic Okanu), 22 Marcin Wojciechowski
W rezerwie: 1 Sebastian Krakowiak, 13 Michał Stawiński, 21 Igor Witczak, 15 Michał Chmielecki
Trener - Adam Topolski
Sędziowali: Piotr Siedlecki - Tomasz Ziajkowski, Michał Pierściński (Warszawa)
Techniczny: Tomasz Kwiatkowski

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Tur Turek

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -7
Rzuty wolne - 12
Spalone - 1
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 20
Spalone - 3
Żólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki
7 min - Kompała,
50 min - Banaś


Żółte kartki
6 min - Janicki,
7 min - Wojciechowski,
17 min - Łagiewka,
66 min - Olszewski
Widzów - 2000 (50 z Gliwice)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 23.09.2007 r. godz 14:40
GKS Piast Gliwice - Arka Gdynia - 3:1 (1:0)

Bramki: 1:0 - 17 min Wojciech Kędziora (asysta - Jarosław Kaszowski), 2:0 - 51 min Wojciech Kędziora (asysta - Tomasz Podgórski), 2:1 - 77 min Adam Banaś (sam), 3:1 - 85 min - Adam Kompał (asysta - Wojciech Kędziora)
23 września 2007 r., ta data na długo utkwi w pamięci prawie czterotysięcznej widowni, która w ciepłe, niedzielne popołudnie zdecydowała się przyjść na stadion przy ul Okrzei. W tym dniu bowiem, po fantastycznym meczu, drużyna Piasta pokonała głównego pretendenta do awansu – Arkę Gdynia 3:1. Przepiękne bramki w tym spotkaniu dla niebiesko-czerwonych strzelali Kędziora (2) i Kompała. Goście w zasadzie ani razu nie pokonali Kasprzika, bo jedyny gol dla nich padł po samobójczym strzale Banasia.

Piast zatopił Arkę !

Dla gliwickiej jedenastki pojedynek z jedyną, niepokonaną w tym sezonie Arką Gdynia był meczem o niebagatelną stawkę, bo o fotel lidera. Natomiast dla Piotra Mandrysza, który kilka lat temu był szkoleniowcem Arki, a dwa dni wcześniej obchodził 45 urodziny, ewentualne zwycięstwo miało być tym wymarzonym prezentem. Z wygranej, w szczególny sposób cieszył się też Maciej Michniewicz, dla którego był to setny występ w barwach Piasta w meczu ligowym. Pierwsze minuty tego spotkania jednak nie zapowiadały, że Piast w tym dniu zatopi Arkę. Gospodarze zaczęli trochę bojaźliwie i to goście stworzyli pierwszą dogodną sytuację do zdobycia gola. W 4 min po rzucie rożnym, Kasprzik niezbyt pewnie wypiąstkował piłkę, ta trafiła do Wachowicza, który próbował zaskoczyć bramkarza Piasta uderzeniem z drugiej linii, ale dość wyraźnie przestrzelił. Kilka minut później Kompała zakładając „siatkę” Weinerowi pokazał, że można nawet w taki sposób ograć zawodnika Arki. Był to ważny moment meczu, bo od tej pory gliwiczanie śmielej zaatakowali i kilka minut później, po akcji Kaszowskiego , Wróbel zdoła oddać pierwszy strzał w kierunku bramki pilnowanej przez Bledzewskiego. W 12 min na murawę polała się krew z łuku brwiowego Banasia, po tym jak korkami w twarz obrońcy Piasta trafił Niciński. Było to jednak przypadkowe zagranie, a Banaś to twardy chłop i po zaszyciu rany wrócił na boisko. Wreszcie przyszła 17 minuta. Gdynianie wykonywali rzut rożny, piłkę przechwycił Kasprzik i natychmiast dalekim wyrzutem uruchomił Kaszowskiego, ten z pierwszej piłki zagrał dla Kędziory, który niczym sprinter pognał kierunku bramki gości i fantastycznym uderzeniem w krótki róg zdobył pierwszego dla Piasta gola. To oczywiście w tym momencie jeszcze nie przesądzało o losach tego pojedynku. Arkowcy rzucili się do odrabiania strat, ale zamiast stworzyć sobie sytuację na wyrównanie, nadziali się na kolejne kontry. Bezbłędnie w tym dniu spisywała się defensywa gliwiczan, a z minuty na minutę rozkręcał się również bramkarza Piasta, rozgrywając chyba najważniejszy i najlepszy w jego dotychczasowej karierze mecz. W 30 min golkiper Piasta wyszedł zwycięsko z sytuacji jeden na jeden z Bazlerem. Cztery minuty później Wróbel strzelał głową i większość widzów zgromadzonych na stadionie widział już piłkę w bramce, ale Bledzewski zdołał jakimś cudem zapobiec utracie gola. Goście, prawie natychmiast odpowiedzieli uderzeniem z 17 metrów Moskalewicza, które świetnie wybronił Kasprzik a dobitka Nicińskiego z linii 5 metrów przeszła ponad bramką. Te akcje i interwencje rozgrzały publiczność i trenera gości, który zrzucił nawet marynarkę i na stojąco oglądał poczynania swoich podopiecznych. Nie mniej ciekawie działo się przed ławką rezerwową Piasta, skąd Piotr Mandrysz dyrygował swoimi piłkarzami. W 43 min Gamla posłał potężną bombę z linii 20 metrów na bramkę Bledzewskiego, ale ten tym razem nie dał się zaskoczyć.
Po zmianie stron trener Arki zdecydował się na podwójną zmianę, rzucając do boju Chmiesta i Kowalskiego. Ten drugi wyróżnił się tym, że zaraz po wejściu zobaczył żółtą kartkę. Zaraz potem zawodnik ten powinien wylecieć z boiska po tym jak staranował w polu karnym Kasprzika. Zdenerwowało to gliwiczan i w 51 min postanowili oni skarcic gości za taką grę. Podgórski najpierw zamieszał na lewej stronie, potem wyłożył piłkę Kędziorze, ten bez namysłu uderzył z około 25 metrów, płasko, po ziemi tak, że futbolówka tuż przy słupku wpadła do siatki. Jeśli się wychodzi na boisko to z zamiarem odniesienia zwycięstwa, ale takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Zaskoczyło to też gości, bo i kolejne minuty należał do niebiesko-czerwonych. Wynik w 55 min podwyższyć próbował Kompała, ale jego strzał zablokował Bazler. Z lewej Podgórski, z prawej Kaszowski raz po raz przeprowadzali szybkie akcje skrzydłami i to się bardzo podobało. W 71 min Kędziora chciał tym razem technicznym strzałem zdobyć trzeciego w tym dniu gola, ale posłał piłkę ponad spojeniem słupka poprzeczką. 180 sekund później po dośrodkowaniu Nowaka, Kędziora strzelał głową i zabrakło 50 cm , aby było po meczu. Gdynianie postanowili mimo wszystko jeszcze powalczyć. W 75 min Chmiest uprzedził Kasprzika i minimalnie przestrzelił. W 77 min Sokołowski dośrodkowywał w pole karne Piasta, tam Banaś musnął piłkę głową , ale zmyliło to gliwickiego bramkarza i zrobiło się 2:1. Goście zwietrzyli w tym momencie szansę na wyrównanie, szczególnie, że Banaś nie dał rady już dalej grać i musiał zejść z boiska. Jego zmiennik, Łukasz Krzycki w 80 min popełnił błąd, który na szczęście naprawił Kasprzik. Aby jednak nie trzymać kibiców w napięciu do końca w 85 min gliwiczanie przeprowadzili akcję po której już nikt nie miał wątpliwości, kto wygra ten mecz. Tym razem Kędziora wystąpił w roli podającego, a jak strzela się bramki pokazał Kompała, który idealnie wręcz przymierzył z linii 16 metrów i posyłając piłkę tuż przy słupku przypieczętował zwycięstwo Piasta. Skuteczności kolega na „K” pozazdrościł Kukulski, który w 88 min bardzo ładnie uderzył z dystansu i tym razem słupek uratował Arkę od pogromu. Niestety w ostatniej akcji meczu dość poważnej kontuzji nabawił się Andraszak. W niegroźnej sytuacji tak upadł, że zwichnął sobie ramię i będzie przez trzy tygodnie odpoczywał od piłki. Szkoda, że takim akcentem zakończył się ten fantastyczny w wykonaniu gospodarzy mecz.
„W Gliwicach mamy lidera” – jeszcze przed końcowym gwizdkiem sędziego śpiewali kibice. I rzeczywiście Piast po raz pierwszy w tym sezonie usadowił się na pierwszym miejscu w tabeli. Ostatni raz było to ponad roku temu, kiedy to zwycięstwie 4:0 nad Zagłębiem Sosnowiec w pierwszej kolejce sezonu 2006/07 gliwiczanie przez kilak dni też przewodzili w wyścigu do ekstraklasy, tyle, że wtedy były to miłe złego początki. Teraz mamy drużynę, która z powodzeniem może powalczyć z każdą, drugoligową drużyną o najwyższe cele i na razie z tego się cieszymy.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 7, 4 Adam Banaś 7 (80` Łukasz Krzycki 1), 3 Mirosław Widuch 7, 20 Maciej Michniewicz 7
8 Jarosław Kaszowski 8, 5 Paweł Gamla 7, 9 Adam Kompała 8 (86` 10 Krzysztof Kukulski 1), 17 Tomasz Podgórski 8
21 Stanisław Wróbel 3 (46` 7 Rafał Andraszak 3), 11 Wojciech Kędziora 9
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowskii, 22 Daniel Chylaszek, 15 Łukasz Krzycki
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Wojciech Kędziora

Arka Gdynia
1 Andrzej Bledzewski
15 Marek Baster (69` 21 Michał Łabędzki), 24 Marek Szyndrowski, 55 Krzysztof Sobieraj, 6 Tomasz Sokołowski
23 Tomasz Mazurkiewicz, 78 Olgierd Moskalewicz, 14 Paweł Weinar (46` 3 Łukasz Kowalski), 17 Piotr Bazler
18 Marcin Wachowicz, 16 Grzegorz Niciński (K) (46` 9 Marcin Chmiest)
W rezerwie: 33 Norbert Witkowski, 27 Kamil Hempel, 13 Bartosz Karwan
Trener - Wojciech Stawowy
Sędziowali: Michał Mularczyk, Konrad Sapela Dawid Golis
Techniczny - Dominik Cipiński
Obserwator: Jerzy Wiącek (Podkarpacie)
Delegat - Edward Potok

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Arka Gdynia

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne -6
Rzuty wolne - 19
Spalone - 2
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 1
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 15
Spalone - 4
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki
13 min - Gamla
Widzów - 3500
(32 z Gdyni)

Żółte kartki
47 min - Kowalski,
86 min - Sokołowski

 

Stalowa Wola, ul. Hutnicza 15.- 19.09.2007 r. godz. 16:00
Stal Stalowa Wola - GKS Piast Gliwice - 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 - 14 min Jarosław Kaszowski (asysta Wojciech Kędziora), 0:2 - 90 min Adam Kompała (karny, wywalczony przez Stanisława Wróbla)
Do 21 punktów powiększył się dorobek podopiecznych Piotra Mandrysza po wyjazdowej wygranej 2:0 nad Stalą Stalowa Wola. Zwycięskie bramki dla Piasta strzelali: Kaszowski i Kompała. Był to jednocześnie ósmy z rzędu nie przegrany mecz niebiesko-czerwonych. Tak dobrej passy gliwiczanie nie mieli od czasu powrotu na drugoligowe boiska. Zwycięstwo to pozwoliło przesunąć się na miejsce, które daje bezpośredni awans do Orange Ekstraklasy

Cel uświęca środki

Drużyna ze Stalowej Woli od początku tego sezonu boryka się ze sporymi problemami. Po pierwszych trzech kolejkach zawodnicy Stali mieli już na sumieniu 8 straconych goli, a mogli pochwalić się tylko jednym trafieniem. Pierwszą decyzją klubowych władz była rezygnacja z usług kilku piłkarzy, którzy nie przykładali się do swoich obowiązków tak jak powinni. Pomogło to tylko na jedną kolejkę w której to podopieczni Albina Mikulskiego odnieśli jedyne w tym sezonie zwycięstwo. Potem sytuacja wróciła do „normy”. Po 10 kolejkach zespół Stali miał na koncie tylko 5 punktów i w miniony poniedziałek podziękowano za pracę jakby nie było uznanemu trenerowi – Albinowi Mikulskiemu. Zastąpić go miał Janusz Białek, ale zrobił on psikusa działaczom „Stalówki” rozmyślając się na dwa dni przed meczem z Piastem, ze złożenia podpisu pod kontraktem. W konsekwencji tego w roli pierwszego trenera Stali zadebiutował Daniel Kijak. Takie zamieszanie oczywiście nie sprzyjało w odpowiednim przygotowaniu się do pojedynku z będącą na fali gliwicką jedenastką. Mimo to na początku meczu z Piastem stroną aktywniejszą byli gospodarze, wśród których wyróżniali się Abel Salami i Prejuce Nakoulma. I nie dlatego, że mają inny kolor skóry, ale po prostu to po ich akcjach w pierwszym kwadransie gry było gorąco pod bramką pilnowaną przez Grzegorza Kasprzika. W 9 min po zgraniu głową przez Salamiego, Nakoulma był sam na sam z bramkarzem Piasta, ale na szczęście zdążył wrócić Michniewicz, i dzięki jego interwencji zawodnik z Burkina Faso posłał piłkę obok słupka zamiast do bramki. W 13 min znów ta sama para rozklepała obronę gości. Salami ładnie piętą zgrał piłkę do Nakoulmy, ten uderzyła tuż zza linii 16 metrów, mocno, celnie, ale dobrze ustawiony Kasprzik bez problemu obronił. Chwilę potem jednym, długim podaniem Podgórski uruchomił Kędziorę, a ten zagrał wzdłuż linii pola karnego, tam sprytnie zachował się Andraszak przepuszczając piłkę do Kaszowskiego, który z trzech metrów nie mógł nie trafić do bramki. Źle zachował się w tym przypadku Wietecha, ale dla golkipera gospodarzy był to pierwszy mecz po kontuzji, stąd jeszcze niezbyt w tych pierwszych minutach interweniował. Gol ten musiał mieć wpływ na dalsze losy tego widowiska. Gliwiczanie od tej pory bowiem nie kwapili się do jakiś zmasowanych ataków, a miejscowi nie mają w swoich szeregach takich graczy, którzy mogli by skutecznie coś zdziałać. Dopiero w 31 min miała miejsce, kolejna, godna odnotowania akcja. Wtedy to Kaszowski z Andraszkiem rozpracowali obronę Stali, „Andrut” bardzo precyzyjnie dośrodkował do będącego na 7 metrze Podgórskiego, ten dobrze przymierzył głową, ale piłka przeszła tuż obok słupka. W końcówce pierwszej części mogliśmy oglądać bardzo dobrą grę w defensywie Piasta. Nie była to obrona Częstochowy, tylko umiejętne wybijanie z rytmu graczy drużyny przeciwnej.
Druga połowa była jeszcze mniej widowiskowa niż pierwsza odsłona, ale jak to się przyjęło mówić „Cel uświęca środki”, a głównym celem w tym meczu jaki postawił swoim podopiecznym Piotr Mandrysz, było wywalczenie kompletu punktów. W pierwszych 10 minutach tej części gry przeważali goście, przeprowadzając kilka akcji. Jedna z nich nawet zakończyła się celnym strzałem Kaszowskiego, jednak obronionym przez Wietechę. Z upływem czasu miejscowi kibice w coraz mniej wybredny sposób domagali się zmian poszczególnych graczy, na co zareagował trener Stali wpuszczając świeżych zawodników. W 69 min w polu karnym w walce z Michniewiczem padł Gęśla. Gospodarze domagali się rzutu karnego, sędzia bez wahania jednak wyciągnął żółty kartonik, karząc miejscowego gracza za symulowanie faulu. Zdenerwowało to widzów, ale takie ich prawo. Z trybun zresztą mogło to wyglądać na faul. Arbiter ma jednak lepszy przegląd sytuacji, bo jest bliżej. Szkoleniowcy Piasta widząc, że ataki Stali mogą być coraz groźniejsze, zdecydowali się zaraz potem na ściągnięcie napastnika (Andraszka) i wpuszczenie defensywnego pomocnika (Krzyckiego). Był to sygnał, że Piast zamierza bronić wyniku. I choć do Krzyckiego pretensji mieć nie można, to posunięcie nie było najlepsze, bowiem w końcówce meczu goście mogli stracić jednobramkowe prowadzenie. W 84 min Nakoulma uderzył z pierwszej piłki, z woleja z około 20 metrów i już to wszyscy widzieli w bramce, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Kasprzik broniąc ten strzał. Aby to zobaczyć golkipera Piasta warto było jechać prawie 300 km, co uczynili nie tylko klubowi działacze i dziennikarze, ale i 5 osobowa grupa kibiców z Gliwic. W 89 min w starciu z Nowakiem w obrębie szesnastu metrów przewrócił się Janicki. Tym razem jednak wątpliwości nie było, sędzia nie odgwizdał nawet faulu. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, ale ostatnia akcja przyniosła gościom drugiego gola. W polu karnym kopnięty został Wróbel. Sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Kompała. Zaraz potem arbiter zagwizdał po raz ostatni.
Spotkało to stało na bardzo przeciętnym poziomie, ale to jest już pewna charakterystyczna cecha nie tylko w przypadku Piasta, że jak jest słaby rywal to się ta druga drużyna dostosowuje do jego poziomu i próbuje osiągnąć wyznaczony cel jak najmniejszym nakładem sił. Warto jednak odnotować postawę gliwickich defensorów, którzy w szkoleniowy wręcz sposób pokazali jak skutecznie rozbija się akcje przeciwnika. Mecz z Arką Gdynia na pewno będzie miał innych charakter. Będzie to bitwa która może zadecydować nawet o tytule mistrza jesieni.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 6, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
8 Jarosław Kaszowski 6 (K), 5 Paweł Gamla 5, 9 Adam Kompała 6, 17 Tomasz Podgórski 3 (61` 22 Daniel Chylaszek 2)
11 Wojciech Kędziora 5 (81` 21 Stanisław Wróbel 1), 7 Rafał Andraszak 4 (70` 15 Łukasz Krzycki 2)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski, 10 Krzysztof Kukulski
Piłkarz meczu - Adam Banaś
Trener - Piotr Mandrysz

Stal Stalowa Wola
1 Tomasz Wietecha (K)
11 Krzysztof Trela, 2 Gheczy Gergely, 17 Jacek Maciorowski, 7 Krystian Lebioda - 4 Jaromir Wieprzęć (75` 21 Michał Janicki), 13 Janusz Iwanicki, 10 Przemysław Pałkus (67` 3 Aldin Hadzic), Longinus Uwakwe (55` 18 Kamil Gęśla) - 22 Prejuce Nakoulma, 16 Abel Salami
W rezerwie: 12 Stanisław Wierzgasz, 6 Marek Drozd, 9 Łukasz Stręciwilk, 14 Sebastian Kęska
Trener - Daniel Kijak
Sędziowali: Marcin Roguski, Tomasz Listkiewicz, Tomasz Niemirowski (Warszawa)
Techniczny - Artur Mądrzak

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Stal Stalowa Wola

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 18
Spalone - 4
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 16
Spalone - 3
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki:

Żólte kartki
52 min - Gheczy,
69 min - Gęśla

Widzów - 1500

 

Gliwice, ul. Okrzei - 14.09.2007 r. godz 19:00
GKS Piast Gliwice - Śląsk Wrocław - 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 - 6 min Petr Pokorny, 1:1 - 56 min Marcin Nowak (asysta Adam Kompała)
Sprawiedliwym remisem zakończył się mecz rozgrywany w ramach 10 kolejki spotkań o mistrzostwo II ligi pomiędzy Piastem Gliwice a Śląskiem Wrocław. Pierwsi gola w tym meczu strzelili goście, ale po przerwie Marcin Nowak pokonał Radosława Janukiewicza, i dzięki temu gliwiczanie tracą do prowadzącego w wyścigu do ekstraklasy Znicz Pruszków, tylko 2 punkty.

Wszechstronny Nowak

Zarówno Piast jak i Śląsk w tym sezonie spisują się bardzo dobrze, czego efektem są miejsca w czołówce tabeli. Wrocławianie przegrali tylko jeden mecz, tracąc przy tym do meczu Piastem tylko 5 goli. Gliwiczanie też są niepokonani od 6 spotkań, a w poprzedniej kolejce zdetronizowali lidera i mieli szanse w przypadku wygranej, nawet na objęcie prowadzenia w II lidze. Atutem gospodarzy miało być własne boisko. Drużyna Śląska bowiem w ostatnich dwóch wizytach na stadionie przy ul. Okrzei dała sobie strzelić aż 6 bramek. Ryszard Tarasiewicz jednak zupełnie odmienił grę swoich podopiecznych, a transfery przeprowadzone w przerwie letniej sprawiły, że Śląsk stał się jednym z głównych kandydatów do awansu. Zapowiadał się atrakcyjny pojedynek i taki też był.
Zanim jednak pan Piotr Wasielewski zagwizdał po raz pierwszy, Jarosław Kaszowski odebrał z rąk prezesa klubu – Jacka Krzyżanowskiego pamiątkową statuetkę za 250 gier w barwach Piasta. Potem Andraszak z Kędziorą rozpoczęli mecz, a już w 6 min goście dość niespodziewanie objęli prowadzenie. Rosiński egzekwował rzut wolny, odległość od bramki Piasta wynosiła około 25 metrów. Napastnik Śląska wykorzystał fakt, że gliwiczanie nie ustawili nawet dwuosobowego muru i posłał mocną piłkę w kierunku bramki Kasprzika, jeszcze głową musnął ją Pokorny i ta wpadła do siatki. Szybko stracony gol wbrew pozorom nie ustawił tego meczu, bo przyjezdni nie cofnęli się do obrony, tylko dalej grali mądrą piłkę, stąd też gospodarze dopiero w 17 min mieli pierwszą okazję na wyrównanie i też po stałym fragmencie gry. Tuż przy linii bocznej, faulowany był Kaszowski, Kompała posłał piłkę w pole karne, a Banasiowi zabrakło kilka centymetrów, aby głową pokonać Janukiewicza. Trzy minuty później wrocławianie wyszli z kontrą po której Klofik z ostrego kąta próbował zaskoczyć Kasprzika, ale ten nie miał już zamiaru w tym dniu kapitulować. Po kolejnych trzech minutach miejscowi wypracowali sobie kolejną okazję do wyrównania. Znów Kaszowski był faulowany, tyle że tym razem tuż przy bocznej linii pola karnego. Kiedy wszyscy czekali na dośrodkowanie, pomocnik Piasta zagrał na 25 metr do Podgórskiego, a ten walnął z całej siły, tak, że Janukiewicz o mało co nie wpadł z piłkę do bramki. Golkiper Śląska nie przypadkowo jednak jest uznawany za najlepszego na tej pozycji zawodnika w II lidze, bo jeszcze zdołał przenieść na róg dobitkę Andraszaka. W 25 min po drugim rogu, Kędziora przewrotką próbował pokonać bramkarza gości i nie wiele brakowało, aby napastnik Piasta mógł się cieszyć z efektownej bramki. W dalszej części gry podopieczni Piotra Mandrysza próbowali na różne sposoby przedrzeć się pod bramkę gości, ale wrocławska obrona grała jak włoskie catenaccio. Mimo to udało się strzelić gola, którego niestety arbiter nie uznał. W 37 min po rogu jak zwykle wykonywanym przez Kompałę, Banaś głową pokonał Janukiewicza, ale sędzia uznał, że wcześniej zarówno strzelec gola jaki Marcin Nowak faulowali pilnujących ich zawodników. Decyzja Piotra Wasielewskiego w tym przypadku, choć wydaje się być błędna, była jednak nieodwołalna. Jeszcze przed zmiana stron gliwiczanie rozklepali obronę gości i Andraszak stanął przed szansą na wyrównanie, ale mając przed sobą tylko Janukiewicza posłał piłkę obok słupka.
Po zmianie stron, szkoleniowcy Piasta zdecydowali się zastosować podobny manewr jak w Pruszkowie. Andraszaka zmienił Wróbel. Jednak dwa razy ta sama sztuka nie zawsze wychodzi. W 50 min mogło być już po meczu, gdy po akcji i podaniu Klofika, Łudziński z 10 metrów uderzył w samo okienko, ale Kasprzik wyczuł intencję strzelca i świetnie sparował piłkę na róg. Wreszcie przyszła 56 min, kiedy to kolejny róg dla Piasta bił Kompała. Tym razem posłał on dość czytelną piłkę w pole karne, próbował ją przejąć Kędziora i dobrze, że mu się to nie udało, bo futbolówka trafiła do Nowak, a ten bez chwili wahania walnął z woleja i zrobiło się 1:1. Przez moment jednak radość ze strzelenia gola zmącił boczny sędzia, który podniósł do góry chorągiewkę, sygnalizując, że na spalonym w momencie strzału był Wróbel. Jak jednak może być spalony, gdy Nowak uderzał po bezpośrednim podaniu z rogu Kompały ? Sędzia główny musiał skonsultować to z bocznym, ale bramkę uznał. Nowak wydaje się być najbardziej udanym transferem w tej rundzie, bo od czasu jak pojawił się w obronie, Piast jeszcze nie przegrał meczu, a jego dwa gole przyczyniły się do powiększenia dorobku punktowego. Potem jak przystało na sąsiadów z tabeli, na murawie rozgorzała prawdziwa walka o każdy jej kwadratowy metr, ale trzeba zaznaczyć, że nie było złośliwych czy brutalnych fauli. Optyczną przewagę do końca spotkania mieli już gospodarze, ale za wyjątkiem kolejnych rzutów rożnych nie stworzyli sobie dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Punkt chyba zadowalał także przyjezdnych, bo i oni nie ryzykowali odkrycia się, nie przeprowadzając akcji ofensywnych większą ilością zawodników. Jeszcze w 83 min Gamla strzałem z linii 16 metrów, próbował zmienić wynik meczu, ale Janukiewicz zrobił to co niego należało, czyli obronił.
Z tego remisu nie smucił się żaden ze szkoleniowców, mały niedosyt był tylko wśród piłkarzy Piasta. Nie zawsze jednak da się wygrywać, a i z punktu można się cieszyć. Druga liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana o czym świadczą wyniki ostatniej kolejki. Wisła Płock przegrała u siebie ze Zniczem Pruszków, a Polonia Warszawa nie potrafiła na własnym stadionie pokonać ostatniego w tabeli zespołu – Kmity Zabierzów. W środę gliwiczanie pojadą do Stalowej Woli i będą gliwiczanie faworytem tego meczu, ale Stalówka na pewno tanio skóry nie sprzeda.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 7, 4 Adam Banaś 7, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 7
8 Jarosław Kaszowski 6 (K), 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 6 (90` 15 Łukasz Krzycki 1),17 Tomasz Podgórski 4 (57` 22 Daniel Chylaszek 2)
11 Wojciech Kędziora 6, 7 Rafał Andraszak 3 (46` 21 Stanisław Wróbel 3)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski, 18 Łukasz Kapusta,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Marcin Nowak

Śląsk Wrocław
1 Radosław Janukiewicz
2 Krzysztof Wołczek, 4 Petr Pokorny, 3 Zbigniew Wójcik, 25 Vladimir Cap (81 5 Tomasz Rudolf)
6 Tomasz Szewczuk (64` 16 Krzysztof Ostrowski), 8 Patryk Klofik (67` 7 Sebastian Dudek), 21 Przemysław Łudziński, 20 Wojciech Górski
19 Dariusz Sztylka (K), 15 Robert Rosiński
W rezerwie: 12 Wojciech Kaczmarek, 11 Grzegorz Wan, 9 Marek Gancarczyk
24 Tadeusz Socha,
Trener - Ryszard Tarasiewicz
Sędziowali: Piotr Wasielewski, Przemysław Głowacki, Jarosław Mikołajewski
Techniczny - Szymon Marciniak
Obserwator: Władysław Bobek (Kraków)

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Śląsk Wrocław

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 9
Rzuty wolne - 22
Spalone - 2
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 12
Spalone - 3
Żólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki:
48 min - Kaszowski,
80 min - Banaś
Widzów - 3000 (200 z Wrocławia)

Żólte kartki
22 min - Pokorny,
28 min - Klofik,
33 min - Łudziński


Pruszków, ul. Bohaterów Warszawy 4 - 09.09.2007 r. godz 12:00
Znicz Pruszków - GKS Piast Gliwice 1:2 (1:0)

Bramki: 1:0 - 27 min Tomasz Piotrowski, 1:1 - 76 min Stanisław Wróbel (asysta Adam Kompała),
1:2 - 78 min Wojciech Kędziora (asysta - Daniel Chylaszek)
W pełni zrewanżowali się gliwiczanie pruszkowskiej jedenastce za przegrany półtora tygodnia temu Puchar Polski. Podopieczni Piotra Mandrysza skromnie, ale pewnie pokonali rewelacyjnie do tej pory spisującego się beniaminka II ligi - pruszkowski Znicz 2:1. Zwycięskie bramki dla niebiesko-czerwonych zdobyli: Wróbel i Kędziora.

Zdetronizowali lidera

Piotr Mandrysz jest pierwszym trenerem Piasta po reaktywacji, który może sobie pozwolić na to, aby na ławce rezerwowej posadzić takich piłkarzy jak Wróbel czy Kukulski. I nie dzieje się tak dlatego, że ma taki kaprys, ale po prostu posiada na tyle szeroką kadrę, by móc w każdym meczu dokonywać roszad w składzie. Mimo że mecz z GKS Katowice zakończył zwycięstwem, szkoleniowcy Piasta zdecydowali się na zmiany w wyjściowej jedenastce. W ataku od pierwszych minut zagrali Andraszak z Kędziorą, a na prawą pomoc wrócił Kaszowski. Początek meczu nie należał jednak do gości. Już w 5 min ładnym uderzeniem zza linii pola karnego popisał się Lewandowski, ale udanie interweniował Kasprzik, który piękną paradą wybił zmierzającą w okienko piłkę na rzut rożny. Kilka minut później, Wiśniewski po wolnym próbował zaskoczyć bramkarza Piasta uderzeniem z ponad 40 metrów, ale futbolówka w bezpiecznej odległości przeszła obok słupka. Potem na kilka minut inicjatywę przejęli gliwiczanie. Kompała wziął na siebie jak zwykle zresztą ciężar gry i skonstruował kilka akcji zaczepnych. To po faulu na nim w 12 min Kędziora próbował potężnym uderzeniem z około 35 metrów zaskoczyć Paśnika, jednak piłka utkwiła w murze ustawionym przez graczy Znicza. W odpowiedzi Wiśniewski strzelił celnie, ale zbyt czytelnie by zaskoczyć Kasprzika. Z czasem gra jeszcze bardziej się wyrównała, ale to miejscowi stwarzali sobie lepsze okazje do objęcia prowadzenia. W 21 min Osoliński spudłował, mimo że od bramki Piasta dzieliło go tylko 12 metrów. Niedługo potem Lewandowski nie trafił z trzech metrów. Wreszcie przyszła 27 minuta, kiedy to na granicy pola karnego Nowak sfaulował Hermana, a sędzia zadecydował, że przewinienie miało miejsce już w obrębie 16 metrów i podyktował rzut karny, który dość pewnie na gola zamienił Piotrowski. Obrońca Piasta zarzekał się po meczu, że faul miał miejsce jeszcze przez szesnastką, ale to już decyzji arbitra zmienić nie mogło i trzeba było odrabiać stratę. W 32 min Nowak chcąc pewnie zrehabilitować się za współudział w utracie bramki zapędził się pod pole karne gospodarzy i idealnie zagrał do Andraszka, ten jednak nie zdołał opanować piłki, a szkoda, by byłby w sytuacji sam na sam. Kolejnej wybornej okazji do wyrównania w 43 min nie wykorzystał Kędziora. Napastnika Piasta dostał bardzo dobre podanie na 14 metr od Kaszowskiego, uderzył z pierwszej piłki, ale mu to zupełnie nie wyszło. Jeszcze zanim arbiter zagwizdał po raz ostatni w tej odsłonie Herman mógł przesądzić o losach meczu. W 45 min wpadł on w pole karne i miał przed sobą tylko Kasprzika, ale posłał piłkę daleko obok słupka.
Tuż po zmianie stron Grzeszczyk stanął oko w oko z bramkarzem Piasta, ale przekombinował i Kasprzik wyszedł z tej sytuacji z obronną ręką. Trenerzy Piasta nie raz już w tym sezonie udowodnili, że właściwie potrafią ocenić sytuacje na boisku i odpowiednio zareagować. W 52 min Nowaka zastąpił Chylaszek, który powędrował na lewą pomoc. Podgórski przeszedł na prawe skrzydło, a do obrony cofnął się Kaszowski. Chylaszek bardzo rozruszał poczynania gości, bo od tej pory zdecydowanie zaczęli oni dominować. W przeciągu 10 min od pojawienia się Chylaszka na boisku kilkakrotnie po jego akcja robiło się gorąco w polu karnym Znicza. W 58 min celnie głową strzelał Kaszowski, ale golkiper z Pruszkowa zdołał jeszcze tym razem złapać piłkę. W 66 min Andraszka zmienił Wróbel. Spodziewano się bardziej, że boisko opuści Kędziora, Piotr Mandrysz wiedział jednak co robi. W 76 min piłkę z autu wyrzucał Kaszowski, Kompała piętą zagrał do Wróbla, ten przełożył sobie futbolówkę na lewą nogę i huknął z 20 metrów, tak, że piłka odbiła się najpierw od słupka, a potem wpadła do siatki. Paśnik nawet nie drgnął, bo nie miał na to czasu. Gliwiczanie poszli za ciosem i dwie minut później Chylaszek przedarł się lewą stroną, posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, gdzie był Kędziora i napastnik Piasta z małymi kłopotami, ale zdołał pokonać bramkarza Znicza. Te dwa ciosy sprawiły, że z gospodarzy całkiem uszło już powietrze i nie zdołali już oni potem poważniej zagrozić bramce pilnowanej przez Kasprzika.
Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki Piasta trudno jest uznać tą wygraną za niespodziankę. Beniaminek z Pruszkowa został już rozpracowany przez trenerów innych zespołów i pewnie coraz trudniej będzie mu wygrywać mecze. Zdetronizować jednak lidera to duża frajda zarówno dla samych piłkarzy jak i kibiców. Niebiesko-czerwoni dzięki temu zwycięstwu są już na czwartym miejscu w tabeli. Prawdziwe mecze prawdy dopiero jednak nadchodzą. W najbliższy piątek na stadionie przy ul. Okrzei będzie gościć równie dobrze grający tej wiosny Śląsk Wrocław, który do Piasta traci tylko 1 punkt. Emocje są więc gwarantowane i pewnie trybuny po raz kolejny zapełnią się do ostatniego miejsca.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 4 (52` 22 Daniel Chylaszek 3), 4 Adam Banaś 7 , 3 Mirosław Widuch 7, 20 Maciej Michniewicz 7,
8 Jarosław Kaszowski (K) 7, 5 Paweł Gamla 7, 9 Adam Kompała 7,17 Tomasz Podgórski 6
11 Wojciech Kędziora 7 (89` 15 Łukasz Krzycki 1), 7 Rafał Andraszak 5 (66' 21 Stanisław Wróbel 3)
W rezerwie: 12 Michał Hamera, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski, , 10 Krzysztof Kukulski,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Wojciech Kędziora i Mirosław Widuch

Znicz Pruszków
1 Jarosław Paśnik
3 Artur Januszewski (81` 19 Charles Nwaogu), Zbigniew Kowalski, 7 Tomasz Piotrowski, 4 Igor Lewczuk, 20 Bartosz Osoliński, 10 Paweł Zawistowski, 14 Michał Herman (70` 18 Paweł Kaczmarek), 16 Łukasz Grzeszczyk (57` 6 Maciej Rybaczuk) - 8 Bartosz Wiśniewski, 9 Robert Lewandowski
W rezerwie: 80 Paweł Pazdan, 5 Robert Łoszakiewicz, 15 Marcin Rackiewicz, 22 Daniel Kokosiński,
Trener - Leszek Ojrzyński
Sędziowali: Włodzimierz Bartos - Andrzej Siejka, Zbigniew Kluza (Łódź)
Techniczny - Tomasz Radkiewicz
Widzów - 2000

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Znicz Pruszków

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 19
Spalone - 0
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 17
Spalone - 1
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki:
brak

Żólte kartki
37 min - Wiśniewski,
67`min - Herman,
89 min - Piotrowski
Widzów - 2000

Gliwice, ul. Okrzei - 03.09.2007 r. godz 20:05
GKS Piast Gliwice - GKS Katowice 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 - 83 min Wojciech Kędizora (asysta Adam Kompała), 2:0 - 90 min Paweł Gamla (asysta Łukasz Krzycki)
Mimo deszczowej pogody nadkomplet widzów zjawił się na stadionie przy ul. Okrzei w poniedziałkowy wieczór, by być świadkami derbowego pojedynku pomiędzy Piasta Gliwice, a GKS Katowice. Sam mecz może nie stał na najwyższym poziomie, ale dostarczył spodziewanych emocji i do ostatnich minut trzymał w napięciu. Zwycięskie bramki dla Piasta strzelali Kędziora i Gamla

Śląskie derby dla Piasta

GKS Katowice to jeden z 7 beniaminków, które w tym sezonie występują na zapleczu ekstraklasy, a terminarz spotkań Piasta tak został ułożony, że na stadionie przy ul. Okrzei w pierwszych kolejkach goszczą właśnie drużyny, które awansowały z niższych lig. Piłkarze z żadnego z tych zespołów mile wspominać pobytu w Gliwicach, bo wracali do domów głównie na tarczy. Jak na razie tylko Warcie udało się urwać jedenastce z Okrzei punkt. Pojedynek z Gieksą zapowiadał się bardzo interesująco z kilku powodów. Katowickiej bramki pilnuje bowiem jeden z dawnych ulubieńców gliwickich kibiców – Jacek Gorczyca, a w pomocy gra Robert Sierka. Buty również sobie na ten mecz ostrzył Mirosław Widuch, który na Bukowej spędził kilkanaście lat, a teraz jest graczem Piasta. Atmosferę dodatkowo, już kilkanaście dni temu podgrzał manager Piasta – Janusz Bodzioch, który sprzątnął sprzed nosa Janowi Furtokowi, Michała Chamerę. Gdy dodamy, że kibice GKS Katowice mają zgodę z Górnikiem Zabrze to emocje sięgały już zenitu , jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. I rzeczywiście, emocji nie zabrakło, ale tylko tych czysto sportowych, bo służby porządkowe i Policja zadziałały bardzo sprawnie i obeszło się bez niepotrzebnych incydentów. Dopisali też kibice, którzy stworzyli dobrą atmosferę, choć pod koniec było trochę niepotrzebnych wyzwisk.
Szkoleniowcy Piast postanowili zastosować manewr taktyczny, po to, by oczywiście zaskoczyć Piotra Piekarskiego i jego podopiecznych. Na ławie usiedli m.in. Kędziora z Kaszowskim, a od pierwszych minut w ataku wystąpiła para Wróbel z Kukulskim. Na prawą pomoc natomiast powędrował Rafał Andraszak. Okazało się to dość skuteczne, choć najbardziej błyszczącą postacią w pierwszej odsłonie w ekipie z Gliwic był Tomasz Podgórski. To po jego akcjach przeprowadzanych lewą flanką kotłowało się raz po raz przed bramką Gorczycy. W 11 min Podgórski wyłuskał piłkę Krysińskiemu, podciągnął z nią jeszcze kilkanaście metrów, zacentrował na 16 metr, głową uderzał Wróbel i można tylko żałować, że nie trafił w światło bramki. W 25 min po kolejnej akcji Podgórskiego, piłka o centymetry minęła słupek katowickiej bramki. W 27 min próbował z dystansu uderzać Kompała i też nie wiele zabrakło do szczęścia. Goście w pierwszych 30 minutach od czasu do czasu przedzierali się pod pole karne Piasta, ale żadna z tych akcji nie zakończyła się celnym strzałem. W najgorszym wypadku kończyło się na obrońcach Piasta, a Kasprzik był prawie, że bezrobotny. W 31 min Podgórski spróbował pokonać Gorczycę strzałem zza linii pola karnego i był blisko, bo piłka przeszła tuż nad poprzeczką. W 40 min tym razem już celny strzał oddał Kukulski, ale Gorczyca był na posterunku. Zaraz potem także dobrze uderzał Wróbel, mocno, bramkarz Gieksy wypuścił piłkę z rąk, ale nie było nikogo na dobitkę.
Po przerwie na murawie w miejsce Kukulskiego pojawił się Kaszowski. Ten najdłuższy obecnie stażem zawodnik Piasta w tym spotkaniu po raz 250 zakładał koszulkę Piasta (licząc tylko ligę). W 48 min jego z tyłu sfaulował Prasnal, a że nie było to przypadkowe, to sędzia bez wahania wyrzucił z murawy gracza Giesky. To był ważny moment spotkania, bo w zasadzie od tej pory goście nastawili się na obronę wyniku, choć czasem zapędzali się pod pole karne Piasta. Dość łatwo lewą stroną przedarł się kilka razy Mielnik. W 54 min Polczak zdołał nawet niebezpieczne uderzyć, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym.. W 59 min Podgórski trafił w słupek, a zaraz potem na murawie pojawił się Kędziora. Czas płynął, a bezbramkowy remis nie zadowalał gospodarzy. Goście grali ambitnie i szczęśliwie się bronili. Przyszła jednak 83 min. Najpierw w pole karne wpadł Kędziora i wywalczył rzut rożny. Z narożnika dośrodkowywał Kompała, wprost n głowę Kędziory, a ten uderzył w okienko, piłka jeszcze otarła się o poprzeczkę i wpadła do siatki. Tym razem Gorczyca był bez szans. Trener Gieksy nie miał tak wartościowych zmienników, jakimi dysponował Piotr Mandrysz, bo tych których wpuszczał nie wiele mogli zrobić. Już doliczonym czasie gry także wprowadzony po przerwie Krzycki, prostopadłym podaniem otworzył drogę do bramki Gamli, a ten będąc w sytuacji sam na sam, zdołał przenieść piłkę nad Gorczycą, pokonując swojego, niegdyś boiskowego kolegę.
Wygrana nad Gieksą na pewno ucieszyła kibiców, ale nie można tego w żadnym razie uznać za niespodziankę. Przed tym spotkaniem więcej szans dawano gliwiczanom. Dzięki trzem punktom Piasta znacznie przybliżył się do czołówki tabeli, ale teraz podopiecznych Piotra Mandrysza czekają mecze prawdy. W niedzielę trzeba się będzie zmierzyć z liderem i to na jego terenie. Tym razem trener Zniczu wystawi najmocniejszy skład, ale i Piotr Mandrysz będzie mógł to uczynić. Zapowiada się więc nam dobre widowisko.

Piast Gliwice:
1 Grzegorz Kasprzik 6
Marcin Nowak 6 (79` 15 Łukasz Krzycki 2), 4 Adam Banaś 6, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
7 Rafał Andraszak 6, 5 Paweł Gamla 7, 9 Adam Kompała 7 (K),17 Tomasz Podgórski 7
21 Stanisław Wróbel 4 (60` 11 Wojciech Kędziora 3), 10 Krzysztof Kukulski 3 (46` 8 Jarosław Kaszowski 3)
W rezerwie: 12 Michał Chamera, 22 Daniel Chylaszek, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta - Tomasz Podgórski

GKS Katowice
26 Jacek Gorczyca
24 Marcin Krysiński, 15 Szymon Kapias, 4 Piotr Polczak, 29 Tomasz Prasnal
8 Mateusz Sroka (86` 23 Damian Sadowski), 20 Łukasz Wijas (86` 11 Robert Sierka)
28 Krzysztof Markowski (K), 13 Damian Mielnik
19 Hubert Jaromin, 7 Piotr Nikodem (75` 21 Krzysztof Kaliciak)
W rezerwie: 1 Maciej Budka, 17 Ariel Okrzesik, 18 Szymon Pasko, 14 Robert Lasek
Trener - Piotr Piekarczyk
Sędziowali: Piotr Siedlecki, Piotr Kuśmierz, Michał Pierściński (Warszawa)
Techniczny - Krzysztof Figarski
Obserwator: Władysław Popczyk (Częstochowa)

ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

GKS Katowice

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 10
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 12
Spalone - 1
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 1
Strzaly niecelne - 12
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne -18
Spalone - 0
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 1

Żółte kartki:
57 min - Widuch,
73 min - Nowak
Widzów - 3500
(około 300 z Katowic)

Żólte kartki
48 min - Jaromin
Czerowna kartka
48 min - Prasnal


 

Zabierzów, ul. Sportowa - 25.08.2007 r. godz.17:00
Tiger Kmita Zabierzów - GKS Piast Gliwice - 0:0

Jeden punkt przywieźli z kolejnego wyjazdu piłkarze gliwickiego Piasta, bezbramkowo remisując z Kmitą w Zabierzowie. Nie jest to wprawdzie powód do dumy, ale warto podkreślić, że było to drugie w tym sezonie spotkanie, kiedy to Piast nie traci gola i czwarty, nie przegrany mecz z rzędu.

Zadyszka

Po dobrych spotkaniach i efektownym zwycięstwie nad Pelikanem liczyliśmy, że drużyna Piasta bez większych problemów poradzi sobie z ostatnim w tabeli zespołem. Sęk w tym, że zabierzowianie także bardzo potrzebują punktów, a w składzie tej drużyny nie brakuje zawodników, którzy w piłkę naprawdę potrafią grać i z meczu na mecz radzą sobie coraz lepiej. Gospodarze liczyli nawet, że pokonają Piasta i nie będą już pełnić roli czerwonej latarni. Skończyło się jednak na sprawiedliwym remisie.
Temperatura dochodząca do 35 stopni niewątpliwie miała wpływ na to , co działo się na murawie, bo najciekawsze akcje oglądaliśmy w pierwszej fazie meczu. Już w 3 min, po rzucie wolnym egzekwowanym przez Kompałę, Banaś strzelał głową, ale któryś z graczy Kmity zdołał zmienić lot piłki i skończyło się na rzucie rożnym, po którym znów tuż obok słupka uderzył Banaś. W odpowiedzi Ankowski próbował zaskoczyć Kasprzika strzałem z ponad 20 metrów, także niecelnym. W 12 min gliwiczanie wyszli z kontrą, po której to Różalski z trudem, końcami palców wybronił uderzenie Kędziory. Następne minuty to spora przewaga gości, tyle, że ich akcje kończyły się najczęściej niecelnymi podania lub strata piłki. W 17 mim Kompała zagrał ponad obrońcami, do piłki poszedł Kędziora, ale niestety nie zdołał jej opanować, a szkoda, bo były w sytuacji sam na sam. Ostatnią, groźną w tej odsłonie akcję podopieczni Piotra Mandrysza przeprowadzili w 25 min, kiedy to Andraszak strzelał z bliska, ale z lewej nogi i pewnie dlatego spudłował. Potem inicjatywę przejęli gospodarze i w 27 min byli bliscy objęcia prowadzenia. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Bednarza, Cioś z 5 metrów, mając przed sobą tylko bramkarza Piasta, posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. Za chwilę Ankowski próbował strzału z dystansu, bez powodzenia, a potem jeszcze Bednarz uderzył z ponad 30 metrów, także niecelnie. Pod koniec tej odsłony gliwiczanie odzyskali inicjatywę, czego konsekwencją były trzy rożne. Różalski dobrze jednak spisywał się na przedpolu, dość pewnie łapiąc nawet mocne dośrodkowania Kompały.
Druga połowę Piast rozpoczął z jedną zmianą. Szansę pokazania się dostał Kukulski, zmieniając Kędziorę. „Kuki” próbował walczyć, ale bramki nie było mu dane w tym dniu strzelić. Zresztą w tej części meczu klarownych, sytuacji bramkowych praktycznie nie było. Zawodnicy obydwu drużyn owszem, biegali, ale akcję najczęściej kończyły się przed polem karnym, bo dobrze i uważnie grali obrońcy, a i bramkarze nie chcieli popełnić błędów. Zarówno trener Kmity jak i Piasta próbowali zmienić ten stan rzeczy, wpuszczając na murawę kolejnych, świeżych zawodników. Gdy jednak bardzo się chce, to nie zawsze wychodzi. W 82 min Kurowski umieścił piłkę w siatce, ale uczynił to ręką, co bardzo dobrze wychwycił arbiter, nie tylko nie uznając gola, ale i pokazując młodemu graczowi Kmity żółtą kartkę. W końcówce, goście jeszcze próbowali przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Piotr Mandrysz wpuścił nawet na boisko Wróbla. Nie pomogło to jednak w odniesieniu zwycięstwa.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 5, 4 Adam Banaś 6 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 5
8 Jarosław Kaszowski 5, 5 Paweł Gamla 5, 9 Adam Kompała 5, Daniel Chylaszek 4 (69` 17 Tomasz Podgórski 2)
7 Rafał Andraszak 6 (90` 21 Stanisław Wróbel 1),
11 Wojciech Kędziora 3 (46` 10 Krzysztof Kukulski 3)
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, Maciej Mizgajski, 15 Łukasz Krzycki , 22, 14 Michał Filipowicz
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta
- Mirosław Widuch

Kmita Zabierzów
1 Mariusz Różalski
19 Marcin Makuch, 2 Andrzej Bednarz, 3 Jan Cioś, 14 Ali Ibrahim (59` 4 Paulius Paknys),
8 Dariusz Romuzga, 9 Konrad Cebula, 20 Wojciech Ankowski, 7 Maciej Bębenek
11 Piotr Chlipała (80 13 Sebastian Kurowski), 15 Grzegorz Król (74` 6 Sebastian Sepioł),
W rezerwie: 33 Artur Sarnat, 10 Mateusz Leśniowski, 16 Przemysław Płoszczuk, Marcin Zontek
Trener - Krzysztof Piszczek
Sędziowali: Erwin Paterek - Andrzej Głowacki, Andrzej Zbytniewski (Lublin)
Techniczny - Robert Podlecki
Obserwator/delegat - Krzysztof Witkowski (Opole)
ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Kmita Zabierzów

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 13
Spalone - 3
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne -15
Spalone - 3
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0


Żółte kartki:

51 min - Paweł Gamla


Żólte kartki

52 min Ali Ibrahim,
82 min - Sebastian Kurowski
Widzów -
600 (około 100 z Gliwic)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 22.08.2007 r. godz.20:00
GKS Piast Gliwice - Pelikan Łowicz 4:1 (3:1)

Bramki::0:1 - 9 min Michał Rozkwitalski, 1:1 – 13 min Marcin Nowak (gł) (asysta – Kompała), 2:1 - 20 min Paweł Gamla (gł) (asysta – Kompała), 40 min -- Paweł Gamla (asysta – Andraszak), 78 min - Jarosław Kaszowski (asysta – Chylaszek)
Kolejne trzy punkty zainkasowała drużyna Piasta, pewnie i gładko pokonując w VI kolejce beniaminka z Łowicza 4:1. Bramki dla niebiesko-czerwonych strzelali Gamla (2) oraz Nowak i Kaszowski. Honorowego gola dla zespołu Pelikana zdobył Rozkwitalski.

Snajperski talent Gamli

Tak się w tym sezonie złożyło, że w pierwszych kolejkach gliwiczanie trafiają u siebie na samych beniaminków. Po Motorze Lublin i Warcie Poznań tym razem na stadionie przy ul. Okrzei gościł zespół który jeszcze nigdy wcześniej nie grał w II lidze – Pelikan Łowicz. Dla podopiecznych Jacka Cyzio kłopoty zaczęły się jeszcze przed meczem, gdyż kierownictwo drużyny razem z kierowcą źle obliczyło czas dojazdu do stadionu i łowiczanie weszli do szatni na 40 min przed meczem, co nie pozwoliło im nawet na porządną rozgrzewkę, nie mówiąc już o odprawie. Gospodarze natomiast, podbudowani wyjazdową wygraną na Podbeskidziu, wyszli na murawę tylko w jednym celu, czyli odniesienia zwycięstwa. Pierwsze minuty przebiegały pod zdecydowane dyktando podopiecznych Piotra Mandrysza i Banaś po rogu był bardzo bliski zdobycia gola, co niestety uśpiło czujność defensorów Piasta. W 9 min Wodniok zagrał piłkę do Rozkwitalskiego, który znalazł się s sytuacji sam na sam i płaskim strzałem po ziemi pokonał Kasprzika. Nasunęły się obawy, że znów może powtórzyć się sytuacja z poprzednich spotkań rozgrywanych na stadionie przy ul. Okrzei, kiedy to gliwiczanie ładnie grali, ale nieskutecznie i niefrasobliwie w defensywie. Na szczęście tym razem było inaczej. W 13 min Kaszowski wywalczył rzut rożny. Z narożnika dośrodkowywał Kompała, świetnie zza pleców obrońcy wyskoczył Nowak i głową wyrównał stan meczu. Był to dopiero drugi występ tego piłkarza w barwach Piasta i już pierwsze trafienie. Nowak rozegrał zresztą dobry spotkanie, nie tylko pewnie spisując się w defensywie, ale i angażując się w akcjach ofensywnych, potwierdzając tym samym słuszność jego zatrudnienia. Cztery minuty po tej akcji najpierw Kompała oddał celny strzały, który piłkę na róg z trudem sparował Jędrzejewski. Zaraz potem z 30 metrów też celnie uderzył Podgórski i też obronną ręką z tego wyszedł bramkarz Pelikanu. W 20 min po kolejnej, oskrzydlającej akcji Kaszowskiego, Kompała wykonywał kolejny róg. Po dośrodkowaniu piłka wróciła do niego, jeszcze raz więc mocno zagrał w pole karne, a tam głowę na 3 metrze przyłożył Gamla i zrobiło się 2:1. Teraz już można było spokojnie grać dalej swoje. W 27 min Andraszak umieścił piłkę w siarce, ale wcześniej faulował i sędzia bramki nie uznał. Gra na jednej połowie i praktycznie do jednej bramki musiała przynieść efekt w postaci kolejnego gola i tak się stało w 41 min. Osmy już róg w tym meczu wykonywał Kompała, znów było mocne dośrodkowanie, tym razem na Banasia, ten nie zdołał jednak oddać, strzału, ale piłka trafiła do Andraszka, który kolanem zgrał ją do Gamli, a ten nie kombinując, huknął z kilku metrów tak, że prawie zrobił dziurę w siatce. Jeszcze przed przerwą Terlecki uderzył z dystansu na bramkę pilnowaną przez Kasprzika, ale piłka przeszłą nad poprzeczką. Było to w zasadzie ostatnie zagrożenie ze strony gości, bo w drugiej połowie taktyka zastosowana przez gospodarzy, czyli spokojne i długie rozgrywanie piłki spowodowało, że łowiczanie nic nie mogli zdziałać. Aby jednak kibice nie zanudzili się , czasem gliwiczanie przeprowadzali szybszą akcję, po której zaraz pachniało golem, W 61 min po podaniu Andraszka , Kompałą znalazł się w sytuacji sam na sam z Jędrzejewskim, ale ten ostatni skrócił kąt i zdołał wybić piłkę na róg. Sporo świeżości i ożywienia do gry wniósł wprowadzony zaraz potem Chylaszek. Tym razem trener postawił go na lewą pomoc i wyglądało to bardzo przyzwoicie. „Chylu” kilka raz ośmieszył wręcz obrońców Pelikana, oddał celny strzał , a w 78 min idealnie wręcz zagrał do Kaszowskiego, który uprzedził któregoś z graczy gości i mocnym strzałem po ziemi, w krótki róg ustalił wynik meczu. Potem, zaczęła się feta, która trwała już do końcowego gwizdka sędziego.
Wydaje się, że podopieczni Piotra Mandrysza złapali właściwy rytm, a i sam trener na tyle już poznał drużynę, że wie kogo i na co stać. Brakuje jeszcze goli strzelanych przez napastników, ale oni za to angażują obrońców drużyny przeciwnej, co pozwala zdobywać bramki pozostałym graczom. Gamla ma już trzy trafienie i wyrasta na najskuteczniejszego strzelca nie tylko drużyny Piasta, ale i II ligi. Cieszy szybkie wkomponowanie się Nowaka do zespołu i powolny, ale wyraźny wzrost formy Kompały i Kaszowskiego. Chwile prawdy, na co stać tą drużynę przyjdą jednak dopiero w meczach z rywalami z czołówki tabeli, co nastąpi już niebawem.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 6
6 Marcin Nowak 7, 4 Adam Banaś 6 , 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6
8 Jarosław Kaszowski 7, 5 Paweł Gamla 8, 9 Adam Kompała 7 (85` 2 Maciej Mizgajski 1), 17 Tomasz Podgórski 4 (61` 22 Daniel Chylaszek 2)
7 Rafał Andraszak 6, 11 Wojciech Kędziora 4 (67` 10 Krzysztof Kukulski 2),
W rezerwie: 23 Maciej Humerski, 19 Łukasz Wesecki, 15 Łukasz Krzycki, 21 Stanisław Wróbel,
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Paweł Gamla

Pelikan Łowicz
1 Mariusz Jędrzejewski
3 Zbigniew Czerbniak (K), 4 Piotr Gawlik, 14 Marcin Pacan, 15 Łukasz Znyk,
5 Maciej Terlecki (46` 16 Michał Brzózka), 8 Robert Wilk, 17 Michał Adamczyk (70` 20 Przemysław Pomianowski), 10 Radosław Kowalczyk
9 Michał Rozkwitalski (66` 18 Marcin Kosiorek), 6 Rafał Wodniok
W rezerwie pozostali: 12 Robert Nowogórski,, 2 Kamil Goryszewski , 11 Maciej Wyszogrodzki
Trener - Marek Chojnacki
Sędziowali: Jacek Zygmunt - Piotr Mazur, Dariusz Tomas (Jarosław)
Techniczny - Mariusz Litwin
Obserwator - Wiesław Biernat (Kraków)
ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Pelikan Łowicz

Gole - 4
Strzaly celne obronione - 7
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 11
Rzuty wolne - 16
Spalone - 4
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 0
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne -15
Spalone - 0
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0


Widzów - 2500


Żólte kartki

72 min - Gawlik

 

Bielsko Biała, ul. Rychlińskiego - 18.08.2007 r. godz.17:00
Podbeskidzie Bielsko B. - GKS Piast Gliwice - 0:1 (0:1)

Bramka: 21 min - Rafał Andraszak (asysta Wojciech Kędziora)
Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na wyjeździe odnieśli piłkarze gliwickiego Piasta pokonując w Bielsku Białej tamtejsze Podbeskidzie 1:0. Złotą bramkę dla jedenastki z Okrzei w 21 min zdobył Rafał Andraszak. Był to w sumie 20 gol tego zawodnika dla gliwickiego klubu, ale w tym sezonie pierwszy.

Wreszcie na zero

Po pierwszych czterech meczach w których Maciej Humerski aż 8 razy wyciągał piłkę z siatki, drużyna Piasta postawiła sobie za główny cel do osiągnięcia w Bielsku nie stracić gola. Aby to osiągnąć, szkoleniowcy gliwickiej jedenastki zdecydowali się na roszady w formacji obronnej. Na prawej obronie zadebiutował pozyskany z Widzewa Łódź, dosłownie dzień przed meczem – Marcin Nowak. Na lewą flankę powędrował Maciej Michniewicz, do środka wrócił Adam Banaś. Najważniejszą jednak zmianą było wejście do bramki Grzegorza Kasprzika. To m.in. dzięki jego udanym interwencją i odrobinie szczęścia udało nie tylko zachować czyste konto, ale i wywieźć z Bielska 3 punkty.
Kadra Podbeskidzia w przerwie letniej została mocno zmieniona. Sprowadzono kilku ciekawych piłkarzy z których dwóch, Słowak - Martin Matuś i doskonale znany w Gliwicach Maciej Szmatiuk szybko stali się czołowymi postaciami zespołu. To ich najbardziej obawiał się Piotr Mandrysz, i rzeczywiście byli oni najgroźniejszymi piłkarzami w drużynie gospodarzy. Słowacki napastnik już w 4 min przymierzył w okienko bramki Piasta, ale bardzo dobrze ustawiony Kasprzik bez trudu złapał piłkę. Kilkadziesiąt sekund później Michniewicz w ostatniej dosłownie chwili uprzedził Matusa zapobiegając utracie gola. Goście od początku nastawili się na grę z kontry. Pierwsza okazja do użądlenia przeciwnika nadarzyła się w 9 min, kiedy to po świetnym, krosowym podaniu przez pół boiska Podgórski nie opanował piłki, mając przed sobą tylko Merdę. Potem okazję do zmiany wyniku mieli bielszczanie. Kołodziej przedarł się lewą stroną, na szczęście jego strzał trafił w boczna siatkę. Dopiero po kwadransie goście otrząsnęli się z dość dużej przewagi miejscowych i zaczęli konstruować akcje zaczepne. Tyle, że w 18 min gliwiczanie nadziali się na kontrę po której Matuś znalazł się w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem, bardzo udanie jednak interweniował bramkarza Piasta, skracając kąt i broniąc uderzenie Słowaka. Do tej pory było tak, że nie wykorzystane sytuacje mściły się na podopiecznych Piotra Mandrysza, Tym razem miło się stać odwrotnie. W 21 min po klasycznej kontrze wyprowadzonej przez Andraszka, na bramkę Podbeskidzia strzelał Podgórski, piłka po rykoszecie trafiła do Kędziory, ten odegrał ją do Andraszka , który z 5 metrów umieścił futbolówkę w siatce. Trafienie to uspokoiło nieco zapędy gospodarzy, a dodało pewności siebie gościom, bo potem oglądaliśmy w wykonaniu gliwickich piłkarzy jeszcze kilka , ciekawych akcji. Bielszczanie jeśli stwarzali zagrożenie, to po stałych fragmentach gry. Dobrze jednak na przed polu grali zarówno obrońcy Piasta jak i Kasprzik, który wyłapywał prawie wszystkie dośrodkowania. W 45 min golkiper gości pokazał, że swój fach zna, broniąc w świetnym stylu mocny strzał z rzutu wolnego Kołodzieja. Już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, Andraszak sam przedarł się lewą strona, zgubił obrońcę, wpadł w pole karne, ale chyba nie starczyło mu sił na dokładne uderzenie, bo trafił wprost w Merdę.
Na druga część meczu gospodarze wyszli z dwoma zmianami i mocnym postanowieniem doprowadzenia choćby do remisu. Nie potrafili jednak skonstruować takiej akcji, która przyniosłaby im upragnionego gola. Receptą na zmasowaną obronę Piasta miały być dalekie dośrodkowania w pole karne. Obojętnie było, gdzie miejscowi wykonywali rzut wolny, to i tak kończyło się to właśnie wrzucenie m piłki do kotła, licząc , że coś się z tego urodzi. W 55 min po właśnie dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłka przeszła wzdłuż bramki, na szczęście żaden z graczy Podbeskidzia nie zamknął tej akcji. Potem na jakiś czas inicjatywę odzyskali goście. W 57 min ładną, indywidualna akcją popisał się Kompała .Pomocnik Piasta dwoma zwodami uwolnił się spod opieki dwóch obrońców i uderzył na bramkę i szkoda, że niecelnie. Czym było bliżej końca meczu tym więcej było desperacji zarówno w poczynaniach miejscowych jak i przyjezdnych graczy. Stąd też coraz częściej arbiter przerywał grę, momentami nawet się gubiąc. Nie żałował też żółtych kartek. Gliwiczanie zobaczyli ich w sumie aż 5. Końcówka była bardzo nerwowa. W 84 min po wolnym egzekwowanym przez Kołodzieja, lot piłki przedłużył Surdykowski, ta odbiła się od słupka, jeszcze dobijał Szmatiuk, ale z 4 metrów ni trafił w światło bramki. Aby wygrać, nie tylko trzeba strzelić gola, ale jeszcze mieć trochę farta. Szczęście dopisało podopiecznym Piotra Mandrysza, bo arbiter przedłużył to spotkanie prawie o 5 minut i w doliczonym czasie gry bielszczanie jeszcze kilkakrotnie gościli w polu karnym Piasta. Kasprzikowi udało się jednak zachować czyste konto i po meczu można było, zgodnie zresztą z bielską tradycją razem z kibicami zaśpiewać „Kto dzisiaj wygrał mecz?
Grzegorz Kapsrzik postawą w tym meczu zasłużył na nr 1, który nosi na koszulkę i pewnie dostanie szanse pokazania się przed własną publicznością w meczu przeciwko Pelikanowi. Rywalizacja o miejsce w bramce tak naprawdę to się dopiero zaczyna. Na początku tygodnia pewnie załatwiony zostanie Michał Chamera, a są jeszcze Maciej Humerski i Łukasz Ponichtera. W Bielsku nie było też radosnego i może ciekawego dla oka, ale zupełnie nieefektywnego futbolu Podobnie trzeba zagrać w najbliższą środę z Pelikanem Łowicz. Zachować czyste konto i strzelić przynajmniej jednego gola, który da trzy punkty.

Piast Gliwice
1 Grzegorz Kasprzik 7
6 Marcin Nowak 6, 4 Adam Banaś 7, 3 Mirosław Widuch 6, 20 Maciej Michniewicz 6,
8 Jarosław Kaszowski 5, 9 Adam Kompała 6 (87` 10 Krzysztof Kukulski 1), 5 Paweł Gamla 6, 17 Tomasz Podgórski 5 (78` 22 Daniel Chylaszek 1)
7 Rafał Andraszak 7 (89` 15 Łukasz Krzycki 1), 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie pozostali: 23 Maciej Humerski, 18 Łukasz Kapusta, 16 Łukasz Żyrkowski,
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Rafał Andraszak

Podbeskidzie Bielsko Biała
25 Łukasz Merda
18 Sławomir Cieńciała (78` 6 Janusz Surdykowski), 4 Marcin Hirsz (46` 20 Mike Mouzie),
23 Maciej Szmatiuk
2 Tomasz Górkiewicz, 8 Grzegorz Pater,
14 Łukasz Gorszkow (K) (46` 15 Krzysztof Chrapek), 16 Rafał Jarosz, 9 Dariusz Kołodziej
10 Piotr Koman, 22 Martin Matus
W rezerwie pozostali: 1 Grzegorz Burandt, 7 Juraj Dancing, 5 Mariusz Sacha, 26 Mateusz Zemla
Trener - Marcin Brosz
Sędziowali: Marcin Roguski - Rafał Roguski, Tomasz Listkiewicz (Warszawa),
Techniczny - Daniel Kruczyński
Obserwator: Zygmunt Karakuszka
ZAPIS RELACJI LIVE

Piast Gliwice

Podbeskidzie

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 16
Spalone - 4
Żółte kartki - 5
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 10
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne -19
Spalone - 1
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
46 min - Banaś,
54 min - Michniewicz,
74 min - Podgórski,
87 min Kędziora,

Żólte kartki
43 min - Matus,
77 min - Jarosz
Widzów - 3500 (70 z Gliwic)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 12.08.2007 r. godz.19:00
GKS Piast Gliwice - Warta Poznań 2:2 (1:1)

Bramki: 1:0 – 30 min Tomasz Podgórski (asysta Rafał Andraszak), 1:1 – 40 min Paweł Posmyk, 1:2 – 62 min Krzysztof Piosik, 2:2 – 90 min Paweł Gamla (asysta Stanisław Wróbel)
Mnóstwo niewykorzystanych szans i słaba postawa bramkarza były przyczyną, że Piast tylko zremisował u siebie z Wartą Poznań 2:2. Goście w tym spotkaniu oddali trzy celne strzały z czego dwa znalazły drogę do bramki. Jednej punkt dla gospodarzy w 93 min meczu uratował Paweł Gamla

Gamla ratuje punkt

Warta Poznań to jeden z 7 beniaminków, który w tym sezonie występuje na boiskach II ligi i chyba najsłabszy. Do meczu z Piastem bowiem poznaniacy na koncie mieli 1 punkt, 1 strzeloną bramkę i 8 straconych. Dlatego też, chyba tylko czwórka kibiców Warty, która przyjechała na to spotkanie plus sami zawodnicy gości wierzyli, że uda im się w Gliwicach osiągnąć korzystny rezultat. Pierwsze minuty tego pojedynku nie zapowiadały, że będziemy świadkami z jednej strony ciekawego meczu w wykonaniu gospodarzy, ale i nieudanego, bo tylu niewykorzystanych sytuacji już dawno w wykonaniu piłkarzy Piasta nie mieliśmy okazji oglądać. Zanim upłynął kwadrans gospodarze powinni prowadzić już przynajmniej 3:0. Już w 1 min po strzale Andraszka, bramkarz Warty z trudem wybił piłkę na róg. Zaraz potem Kukulski został zablokowany w polu karnym , a zanim minęło 5 minut Andraszak ponownie celnie strzelił i ponownie udaną interwencję zaliczył Szmatuła. Po tej sytuacji goście po raz pierwszy przedarli się pod bramkę Piasta, ale jeszcze tym razem pewnie zachował się Humerski. W 8 min po faulu na Andraszku, Kompała próbował z ostrego kąta posłać piłkę w okienko, ale i tym razem golkiper Warty wybił piłkę na róg. Gliwiczanie dwoili się i troili by strzelić gola i praktycznie nie opuszczali połowy rywala. Tyle, że w 14 min bliżsi objęcia prowadzenia byli Warciarze, gdy po rogu wykonywanym przez Magdziarza, Jankowski z kilku metrów trafił w boczną siatkę. Gol jednak wisiał w powietrzu. W 26 min Szmatuła wybronił bardzo dobre uderzenie Kukulskiego. Zaraz potem oglądaliśmy akcję w brazylijskim stylu, gdy Andraszak pięta próbował zgrywać piłkę do Kukulskiego. I wreszcie w 30 min Andraszak dostał dobre podanie zgłębi pola, jeszcze podciągnął z piłka pod linię końcowa boiska,, a potem tak podał Podgórskiemu, że ten nie miał już kłopotów z umieszczeniem futbolówki w siatce. W tym momencie worek z bramkami się rozwiązał, tyle, że niespodziewanie 10 minut później goście wyrównali. Najpierw dość biernie zachowali się Podgórski z Chylaszkiem pozwalając na dośrodkowanie Magdziarzowi do którego nawet nie próbował wyjść Humerski, Michniewicza uprzedził natomiast Posmyk i strzałem głową wyrównał stan meczu. W tym momencie jeszcze można było powiedzieć, że nic się nie stało, bo czasu na wyrównanie było jeszcze sporo.
Zaraz na początku drugiej połowy Kukulski dwukrotnie i raz Andraszka próbowali pokonać Szmatułę, ale ten bronił jak w transie. W 52 min goście przeprowadzili kontrę po której dla odmiany udaną interwencję zaliczył Humerski, broniąc atomowe uderzenie jednego z graczy Warty zza linii pola karnego. Z upływem czasu gospodarze grali coraz bardziej nerwowo. Mnożyły się niecelne zagrania i straty piłek. W 60 min jednak Andraszak przejął piłkę na połowie rywala i dośrodkował w pole karne, a tam szczupakiem Kompała próbował pokonać bramkarza Warty, ale minimalnie chybił. Gdy się nie strzela, to się traci bramki. Prawdziwość tej piłkarskiej maksymy piłkarze Piasta udowadniają w każdym w tym sezonie meczu. W 62 min Humerski po dośrodkowaniu Iwanickiego zbyt lekko wypiąstkował piłkę, przejął ja na 5 metrze Piosik i podwyższył na 2:1. Tym razem nie można było powiedzieć, że nic się nie stało, bo szanse na trzy punkty znacznie zmalały. Piotr Mandrysz postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z boiska obrońcę, a wpuścił kolejnego napastnika. W 75 min Andraszak nie trafił w światło bramki z 7 metrów, ale był wcześniej pociągany za koszulkę. Sędzia jednak nie zareagował. W 84 min Wróbel będą w sytuacji sam na sam nie zdołała pokonać Szmatuły. Arbiter do regulaminowego czasu gry doliczył 3 minuty. Wtedy swój posterunek opuścił Gamla i to on na kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego przepięknym uderzeniem z lewej nogi z 17 metrów w okienko doprowadził do remisu (podawał Wróbel). Był to jednak gol na otarcie łez, bo remis z takim przeciwnikiem na własnym boisku należy raczej traktować jak porażkę. Nic więc dziwnego, że poznaniacy w dobrych humorach opuszczali stadion przy ul. Okrzei, mimo że czekała ich całonocna podróż.
Cztery mecze, osiem straconych goli to nie świadczy dobrze o grze w defensywie. Pamiętajmy jednak, że broni cały zespół, a nie tylko ostatnia linia, do której paradoksalnie większych pretensji mieć nie można. Jak na razie zawodzi Maciek Humerski. Pewnie w Bielsku szansę dostanie Kasprzik lub Ponichtera. Napastnicy też nie grzeszą skutecznością, choć bramkowych sytuacji nie brakuje. Miejmy nadzieję, że mecz z Podbeskidziem, będzie przełomowy dla cesje drużyny.

Piast Gliwice
23 Maciej Humerski 4
20 Maciej Michniewicz 5, 3 Mirosław Widuch 6, 5 Paweł Gamla 7, 22 Daniel Chylaszek 4 (73` 21 Stanisław Wróbel 2) - 8 Jarosław Kaszowski 5 (K), 11 Wojciech Kędziora 5 , 9 Adam Kompała 5, 17 Tomasz Podgórski 6 (81` 16 Łukasz Żyrkowski 1)
10 Krzysztof Kukulski 5, 7 Rafał Andraszak 6
W rezerwie: 1 Grzegorz Kasprzik, 14 Michał Filipowicz, 19 Łukasz Wesecki, 6 Artur Bańka, 15 Łukasz Krzycki
Trener - Piotr Mandrysz
Piłkarz meczu - Paweł Gamla

Warta Poznań
1 Jakub Szmatuła
6 Dariusz Cudny, 20 Tomasz Najewski, 10 Maciej Truszczyński (67 18 Przemysław Otuszewski) , 8 Błażej Jankowski, 7 Tomasz Magdziarz (K), 14 Tomasz Lewandowski,
9 Paweł Iwanicki (82` 4 Paweł Ignasiński), 16 Alain NGAMAYAMA
11 Paweł Posmyk, 13 Krzysztof Piosik (70` 17 Damian Pawlak)
W rezerwie: 33 Norbert Tyrajski, 19 Rafał Napierała, 3 Łukasz Łukasik, 5 Mirosław Goliński
Trener - Ryszard Łukasik
Sędziowali: Erwin Paterek - Andrzej Głowacki, Cezary Wójcik - techniczny : Grzegorz Pożarowszczyk (Lublin)
Obserwator: Ryszard Rębilas (Kraków)
Widzów - 1500

Piast Gliwice

Warta Poznań

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 12
Strzaly niecelne - 13
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 9
Rzuty wolne - 10
Spalone - 2
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne -10
Spalone - 5
Żólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
76 min - Gamla,
90 min Kompała
Widzów - 1500 (4 z Poznania)

Żólte kartki
20 min - Iwanicki,
32 min - Cudny,
57 min Jankowski

 

Gdańsk, ul. Traugutta - 08.08.2007 r. godz.17:00
Lechia Gdańsk - GKS Piast Gliwice - 3:0 (1:0)

Bramki: 41 min - Piotr Cetnarowicz, 79 min - Artur Andruszczak, 89 min - Paweł Pęczak
Stadion Lechii wciąż pozostaje niezdobyty dla drużyny Piasta. Dziesiąta wizyta przy ul. Traugutta w Gdańsku zakończyła się najwyższą w historii pojedynków obydwu zespołów porażką niebiesko-czerwonych. Tym razem gliwiczanie przegrali 0:3, a sposób na Humerskiego znaleźli Cetnarowicz, Andruszczak i Pęczak.

Kołyski jeszcze nie było

Gdańszczanie rozpoczęli nowy sezon z lekkim poślizgiem i od niespodziewanej porażki z tegorocznym beniaminkiem II ligi - Turem w Turku 0:2. Było to spore zaskoczenie, bo Lechia w przerwie letniej poważnie się wzmocniła i była wymieniana w roli jednego z faworytów do awansu. Piłkarze Piasta natomiast w meczu z Motorem Lublin pokazali, że potrafią grać ofensywnie i strzelać bramki. Niestety już w tamtym spotkaniu gliwiczanie nie ustrzegli się błędów, po których tracili głupie bramki. Podobnie było i w środowe popołudnie na Traugutta.
Gospodarze wyszli na murawę bardzo mocno zmotywowani. Sześciotysięczna publiczność jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego domagała się zwycięstwa, a miejscowi piłkarze w przedmeczowych wypowiedziach zapowiadali rehabilitację za niespodziewaną porażkę z Turem. Stąd też od pierwszych minut na bramkę Piasta sunęły ataki. W tyej pierwszej fazie szczególnie dokuczliwy był prawy obrońca, Paweł Pęczak, który zapędzał się pod pole karne i dość łatwo zgrywał piłki do kolegów z ataku. Tak jednak teraz się gra w piłkę. Gliwiczanie przetrwali jednak to oblężenie i z czasem zaczęli wyprowadzać kontry, ale nie przekładało się to na klarowne sytuacje bramkowe. Dwukrotnie Bąka próbował zaskoczyć Wróbel. Za pierwszym razem na przeszkodzie stanął obrońca, a za drugim ładne uderzenie z 20 metrów napastnika Piasta wybronił golkiper Lechii. Bardzo ważna okazał się 35 minuta tego meczu. Wtedy to Banaś zderzył się głową z Cetnarowiczem. Dla napastnika Lechii skończyło się małym guzem.. Banaś niestety doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu o czym jeszcze w tym momencie nie wiedział i próbował grać dalej. Konsekwencją tego była strata pierwszej bramki. W 41 min najpierw Podgórski pozwolił zacentrować w pole karne Andruszczakowi, gdzie był Cetnarowicz, którego miał pilnować Banaś, i gdańszczanin strzałem głową tuż przy słupku nie dał żadnych szans na obronę Humerskiemu. Zaraz potem Banaś został odwieziony do szpitala, a w jego miejsce wszedł Krzycki.
Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej niż pierwsza, bo to goście zaczęli dyktować warunki gry. W 53 min po podaniu ze środka boiska Kędziora nie dał się złapać na spalonym i znalazł się w sytuacji sam na sam. Świetnie jednak zachował się Bąk, który zdecydowanym wyjściem zapobiegł utracie gola. 10 min później Wróbla zmienił Kukulski. Na kilkanaście godzin przed tym meczem Kukulskiemu urodził się syn. Napastnik Piasta bardzo chciał, aby jego zespół strzelił gola, by móc pokazać kibicom kołyskę. „Kuki” zrobił dobrą zmianę i wprowadził jeszcze więcej ożywienia w poczynania gości. W 70 min próbował pokonać Bąka z rzutu wolnego podyktowanego za faul na nim, bezskutecznie jednak. Zaledwie trzy minuty później wypracował on stuprocentową sytuację Kędziorze, ale ten będąc metr przed bramką nie trafił czysto w piłkę. Zaraz potem niestety, Andruszczak urządził sobie slalom pomiędzy zawodnikami Piasta, przebiegł z piłką przez pół boiska i będąc w sytuacji sam na sam, podwyższył wynik na 2:0. Miejscowi porównywali tą akcję do poczynań legendarnego Maradony. Tak naprawdę jednak, to bardziej zasługa zawodników Piasta, którzy nie interweniowali tak jak powinni, czyli nie przerwali tej akcji choćby faulem. W 88 min Kukulski uderzył zza linii pola karnego bardzo mocno, ale golkiper Lechii i wyciągnął się jak struna i odbił piłkę zmierzająca w okienko jego bramki. Szkoda, że to nie wpadło, bo byłby kołyska. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry kibice mogli zobaczyć rzadkiej urody bramkę. Humerski wyszedł przed pole karne i wybił piłkę , ale wprost pod nogi Pęczaka, a ten bez litośnie wykorzystał to, posyłając prawie że z połowy boiska futbolówkę do pustej bramki.
Trzy mecze już za nami w którym zespół Piasta nie gra źle, ale traci zdecydowanie zbyt dużo goli. Sześć bramek obciążających konto gliwiczan nie świadczy więc zbyt dobrze o grze w defensywie i nad tym elementem trzeba mocno popracować. W meczu przeciwko Warcie Poznań na pewno nie zagra Banaś, który przez najbliższe 7 dni będzie dochodził do siebie po zderzeniu z Cetnarowiczem. Nie mniej jednak to spotkanie wypada już zagrać na zero z tyłu, a w ataku być zdecydowanie bardziej skutecznym i na to mocno liczymy.

Piast Gliwice
23 Maciej Humerski 4
8 Jarosław Kaszowski 4, 4 Adam Banaś 2 (44` 15 Łukasz Krzycki 2), 3 Mirosław Widuch 5, 22 Daniel Chylaszek 4 (84` 19 Łukasz Wesecki 1), 7 Rafał Andraszak 5, 5 Paweł Gamla 5, 9 Adam Kompała 4, 17 Tomasz Podgórski 4
11 Wojciech Kędziora 3, 21 Stanisław Wróbel 2 (63` 10 Krzysztof Kukulski 3)
W rezerwie: 1 Grzegorz Kasprzik, 14 Michał Filipowicz, 2 Maciej Mizgajski,20 Maciej Michniewicz.
Trener - Piotr Mandrysz
Najlepszy w zespole Piasta: Rafał Andraszak

Lechia Gdańsk
12 Mateusz Bąk
4 Paweł Pęczak, 8 Hubert Wołąkiewicz, 7 Jacek Manuszewski, 13 Sebastian Fechner
17 Arkadiusz Mikosik, 16 Piotr Kasperkiewicz, 11 Artur Andruszczak,
15 Piotr Cetnarowicz (85` 6 Paweł Buzała),
10 Andrzej Rybski (85` 3 Robert Hirsz- 9 Maciej Rogalski (65` 14 Piotr Wiśniewski)
W rezerwie: 1 Paweł Kapsa, 5 Krzysztof Brede,
2 Piotr Rafalski, 18 Robert Spichler
Trener - Tomasz Borkowski
Sędziowali: Włodzimierz Bartos, Krzysztof Twardowski, Zbigniew Kluza
Techniczny - Marcin Muszyński (Łódź)

Piast Gliwice

Lechia Gdańsk

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 14
Spalone - 4
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 1
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne -8
Spalone - 8
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 1

Żólte kartki
26 min - Podgórski

Żólte kartki
26 i 81 min - Andruszczak
Czerwone kartki:
81 min - Andruszczak
Widzów - 6000 (15 z Gliwic)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 03.08.2007 r. godz.20:00
GKS Piast Gliwice - Motor Lublin 3:2 (2:0)

Bramki: 1:0 - 13 min Adam Banaś (gł) (asysta: Kompała), 2:0 - 34 min Adam Kompała (karny - asysta: Kędziora), 3:0 - 59 min Tomasz Podgórski (asysta Kędziora), 3:1 - 72 min Daniel Koczon, 3:2 - 82 min Daniel Koczon
Inauguracja II ligi w Gliwicach w sezonie 2007/08 wypadła bardzo efektownie i dostarczyła widzom zgromadzonym na stadionie przy ul. Okrzei wyjątkowych emocji. Po dramatycznym meczu Piast pokonał Motor Lublin 3:2. Gole dla gliwickiej jedenastki w tym spotkaniu strzelali: Banaś, Kompała i Podgórski. Dla Motoru dwukrotnie trafiał – Koczon.

Horror z Happy Endem

Piotr Mandrysz bardzo chciał, aby jego debiut w roli trenera Piasta przed gliwicką publicznością wypadł jak najbardziej okazale i zakończył się zwycięstwem prowadzonej przez niego drużyny. Sztuka ta się udała, choć niejeden chyba kibic po przyjściu do domu musiał wziąć środki uspokajające. „Mam zdrowe serce, ale po tym meczu chyba założę sobie kartotekę u kardiochirurga, bo takiej huśtawki nastrojów już dawno nie przeżywałem” – po końcowym gwizdku sędziego mówił trener Piasta. Aby osiągnąć wyznaczony sobie cel, szkoleniowcy gliwickiej jedenastki zdecydowali się na dość spore roszady w składzie i w ustawieniu. W porównaniu do przegranego z Odrą meczu na prawej obronie Krzyckiego zastąpił ofensywnie grający Kaszowski. Na lewej pomocy od pierwszych minut zagrał szybki Podgórski. Do linii ataku wrócił Kędziora, a na prawą pomoc powędrował Andraszak. Okazało się to dobrym posunięciem. Pierwsze minuty były dość wyrównane, nawet można powiedzieć, że z lekką przewagą gości. Pechowa jednak dla Motoru okazał się 13 minuta. Wtedy to Andraszak wywalczył rzut rożny. Krótko rozegrali ten stały fragment gry Chylaszek z Kompałą, po czym „Kompi” dośrodkował w pole karne, zza pleców obrońców wyskoczył Banaś i strzałem głową pokonał Mierzwę, zdobywając pierwszą w tym sezonie bramkę dla Piasta i otwierając wynik meczu. Gospodarze poszli za ciosem i kilka minut później stworzyli kolejną, bramkową sytuację. Andraszak podawał do Kompały, ten w tempo wypuścił Kędziorę, ale w ostatniej chwili jeden z obrońców gości wybił piłkę na róg, po którym znów gorąco było pod bramką pilnowaną przez Mierzwę. Lublinianie próbowali konstruować akcję, ale nie przekładało się to na dogodne okazje do wyrównania. Wprawdzie w 20 min Kołodziejski urwał się Widuchowi, ale jego strzał był zbyt lekki, by pokonać Humerskiego. W 34 min Chylaszek świetnie, ponad obrońcami podał do Kędziory, tak, że ten stanął oko w oko z bramkarzem Motoru, który zdołał instynktownie obronić strzał napastnika Piasta, ale potem przewrócił go w obrębie 16 metrów, za co arbiter podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Kompała i zrobiło się 2:0. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa i wydawało się, że druga część meczu będzie tylko formalnością, na co wskazywały poczynania obydwu ekip po zmianie stron. Piast przeważał i stwarzał kolejne sytuacje, a goście z rzadka, ale próbowali kontrować. W 57 min Kędziora minimalnie przestrzelił, za to jednak pretensji do niego mieć nie można, bo nie był w łatwej sytuacji. W 59 min po szkoleniowo wręcz przeprowadzonej akcji padła trzecia bramka dla Piasta. Zaczęło się od Chylaszka, który zagrał do Kędziory ten wymienił się piłką z Kompałą, „Kędy” wpadł w pole karne i mógł strzelać, ale zobaczył nadbiegającego Podgórskiego i tak mu podał. że ten technicznym strzałem podwyższył na 3:0. Wydawało się, ze jest już po meczu, ale w 62 min na murawie pojawił się Daniel Koczon. Była to wyjątkowo trafiona zmiana, bo rezerwowy Motoru w późniejszych minutach strzelił dwie bramki i był bliski zdobycia wyrównującego gola. Zanim jednak Koczon wpisał się na listę strzelców Piast mógł prowadzić 4:0. W 71 min Andraszak ruszył z akcją, po której Kędziora wypuścił na czystą pozycję Wróbla, ale napastnik Piasta przegrał pojedynek sam na sam z Mierzwą. Niewykorzystaną setkę przy stanie 0:3 można wybaczyć, tyle takie sytuacje lubią się mścić i tak się też stało. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później, po dośrodkowaniu z lewej strony Tomczyka, Koczon, strzelił pierwszą dla Motoru bramkę. W 77 min Kędziora po raz kolejny miał przed sobą tylko bramkarza gości i po raz kolejny nie potrafił go pokonać. W odpowiedzi Lyashko nie trafił z 4 metrów w światło bramki, ale w 82 min po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego Koczon uprzedził Weseckiego i głową zdobył kontaktowego gola. W tym momencie zaczął się prawdziwy horror. Za chwilę piłka po strzale Filipowicza przeszła nad poprzeczką. W 85 min kapitalnie Kędziorę obsłużył Andraszak, ale i tym razem najskuteczniejszy strzelec minionej rundy nie znalazł sposobu na golkipera Motoru. Na 3 min przed końcem regulaminowego czasu gry Humerski minął się z piłką, Koczon strzelał już do pustej bramki, na szczęście dobrze bramkarza Piasta asekurował Banaś, ratując swój zespół przed utratą gola. Na tym na szczęście emocje się skończyły i można było cieszyć się z trzech punktów.
Takie horrory są atrakcyjne dla kibiców., ale spędzają sen z powiek trenerom. Kędziora tym razem był więcej niż nieskuteczny, to smuci, ale potrafił wyjść na pozycję i wypracować sytuację kolegom, a to już cieszy. Po raz kolejny dobrze wypadł Andraszak, a prawie, ze bez błędni tym razem byli Banaś z Kompałą, niewątpliwie piłkarze meczu. Pierwszy strzelił gola i uratował zespół od straty punktów. Drugi miał współudział przy dwóch golach, a jednego zdobył sam.

Piast Gliwice
23 Maciej Humerski 5
8 Jarosław Kaszowski 6, 4 Adam Banaś 8, 3 Mirosław Widuch 6, 22 Daniel Chylaszek 7
7 Rafał Andraszak 7, 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 8, 17 Tomasz Podgórski 6 (65` 14 Michał Filipowicz 2)
11 Wojciech Kędziora 6 (90` 20 Maciej Michniewicz 1), 21 Stanisław Wróbel 5 (78` 19 Łukasz Wesecki 1)
W rezerwie: 1 Grzegorz Kasprzik, 15 Łukasz Krzycki, 10 Krzysztof Kukulski, 2 Maciej Mizgajski
Trenerzy - Piotr Mandrysz i Józef Dankowski
Najlepsi w zespole Piasta: Adam Kompała i Adam Banaś

Motor Lublin
1 Przemysław Mierzwa
5 Damian Falisiewicz, 13 Dawid Ptaszyński, 3 Piotr Karwan, 19 Łukasz Misztal,
14 Paweł Maziarz, 4 Bernard Ocholeche, 21 Przemysław Żmuda (55 10 Denis Lyashko)
7 Paweł Tomczyk, 17 Piotr Prędota, 20 Mateusz Kołodziejski (62` 22 Daniel Koczon)
W rezerwie: 12 Jakub Studziński, 18 Daniel Iracki, 6 Radosław Feliński,
16 Tomasz Lenart
Trener - Ryszard Kuźma
Sędziowali: Marek Karkut - Tomasz Listkiewicz, Michał Pierściński
Techniczny - Artur Madrzak (Warszawa)

Piast Gliwice

Motor Lublin

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 9
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 7
Rzuty wolne - 15
Spalone - 4
Żółte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne -18
Spalone - 2
Żólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
32` - Podgórski,
49` - Kędziora
90` - Filipowicz

Żólte kartki
4`- Karwan,
51` -Tomczyk,
89` - Ocholeche
Widzów - 3000 (250 z Lublina)

 

Opole, ul. Oleska - 28.07.2007 r. godz.17:00
Odra Opole - GKS Piast Gliwice - 1:0 (1:0)

Bramka: 12 min - Artur Błażejewski
Od porażki rozpoczęła nowy sezon drużyna gliwickiego Piasta. Podopieczni Piotra Mandrysza ulegli w Opolu tamt5ejszej Odrze w takim samym stosunku jak miało to miejsce podczas ostatniej wizyty przy ul. Oleskiej, czyli 0:1. Znów walnie do przegranej Piasta przyczynił się Nigeryjczyk – Ugo. Jesienią zeszłego roku sam strzelił gola a tym razem przeprowadził akcję, po której Błażejewski zdobył zwycięską bramkę.

Nieudana inauguracja

Stadion przy ul. Oleskiej nigdy nie leżał gliwickiej drużynie. Piast bowiem częściej tam przegrywał niż wygrywał. Tym razem jednak jedenastka z Okrzei wzmocniona Andraszkiem i Wróblem jechała do Opola w roli faworyta. Byli pierwszoligowy nie zawiedli. Andraszak dwoił się i troił, a Wróbel, który przypomnijmy jest świeżo po kontuzji, też pokazał się z dobrej strony. Niestety, nieco słabiej wypadła, szczególnie w pierwszej połowie druga linia. Zarówno skrzydłowi jak i główny reżyser gry gliwickiego zespołu – Adam Kompała prezentowali się gorzej niż w rundzie wiosennej. W wyjściowej jedenastce była jedna mała niespodzianka. Na prawej obronie od pierwszych minut biegał nie Maciej Michniewicz, ale Łukasz Krzycki. Zawodnik ten wcześniej grał na stoperze, albo w roli defensywnego pomocnika. Krzycki spisywał się bardzo dobrze w sparingach i stąd też decyzja trenerów, aby właśnie tam go wystawić. Obecność Kukulskiego natomiast w pierwszym składzie nie dziwi, ale lewa flanka to nie jego ulubiona pozycja. Konkurencja jednak do gry w ataku jest tak duża, że „Kuki jeśli chce wychodzić w podstawowej jedenastce musi się przyzwyczaić do nowej roli.
Sam mecz od pierwszych minut toczył się w bardzo szybkim tempie, a obydwie strony mocno się starały, aby szybko zdobyć gola. Bramka bowiem mogła ustawić mecz. Pierwszą, dogodną sytuację do objęcia prowadzenia w 11 min stworzyli goście. Po akcji przeprowadzonej prawą stroną, Andraszak prawie, że spod końcowej linii boiska podał na 7 metr do Wróbla, ten zdołał oddać strzał, ale piłka odbiła się od jednego z graczy Odry i wyszła na róg. Niestety ten stały fragment gry nie został najlepiej wykonany i poszła kontra, która przyniosła miejscowym zwycięską jak się później okazało bramkę. Najpierw Ugo poradził sobie z Banasiem, Nigeryjczyk zagrał prostopadle do Błażejewskiego, za którym nie zdążył Kukulski i ten z 2 metrów mocnym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce. Zaledwie minutę później Ugo stanął przed szansą podwyższenia wyniku, na szczęście, jego niebezpieczny strzał głową obronił Humerski. Gliwiczanie otrząsnęli się z tej okresowej przewagi, przejęli inicjatywę i stworzyli w późniejszych minutach kilka sytuacji, które mogły zmienić losy meczu. W 16 min, Kompała najpierw świetnie przyjął piłkę na pierś i uwolnił się spod opieki obrońców, ale będąc już w sytuacji sam na sam z Feciem posłał piłkę obok słupka. 10 minut później Wróbel z pól obrotu zagrał do wbiegającego w pole karne Andraszka, jednak Feć uprzedził napastnika Piasta. Gospodarze nie próbowali konstruować skomplikowanych akcji. Grali agresywnie i z pominięciem drugiej linii, co ładne nie było, ale efektywne. W 32 min Kaszowski przedarł się prawą stroną, dośrodkował na środek pola karnego, szczupakiem próbował Fecia pokonać Kompała, nieskutecznie jednak. W 38 min Andraszak sam chciał zmienić losy meczu, decydując się na strzał z około 20 metrów, po którym piłka otarła się o poprzeczkę, ale do bramki nie wpadła. W końcówce pierwszej odsłony oglądaliśmy akcję za akcję, co mogło się podobać kibicom, jednak nie przełożyło się to na kolejne gole.
W przerwie trenerzy Piasta zdecydowali się przeprowadzić jedną zmianę. Kukulskiego zamienił Podgórski. Tomek miał wykorzystać swoją szybkość, zadziorność i świeżość. I rzeczywiście w początkowej fazie drugiej połowy przynosiło to efekt. Już w 49 min po akcji Podgórskiego, Wróbel dośrodkował wprost na głową Kaszowskiego, ale ten strzelił zbyt lekko i Feć bez problemu złapał piłkę. Opolanie odpowiedzieli błyskawiczną kontrą, która zakończyła się na niezawodnym Widuchu. W 54 min po długim podaniu, Podgórski świetnie ograł jednego z obrońców Odry, próbował zagrać do czekającego na piłkę Wróbla, ale nie udało mu się to. „Stanley” nie dotrwał do końca meczu, bowiem kontuzja, której się nabawił na obozie w Dzierżoniowie na tyle zakłóciła jemu cykl przygotowań, że jeszcze nie jest on w stanie wytrzymać 90 minut. Zmienił go Wesecki i mógł ten napastnik zostać bohaterem w zespole gości, bo w 70 min po dokładnym podaniu z głębi pola znalazł się on w sytuacji sam na sam. Strzelił w pełnym biegu, mocno, tyle , że prosto w ręce Fecia. Jeśli się chce przywozić punkty wyjazdów, to takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Czym było bliżej końca meczu tym gra była bardziej nerwowa i szarpana. Gospodarze, co zrozumiałe zdecydowali się na obronę wyniku. Stąd też coraz częstsze przerwy w grze, albo z powodu urazów, albo przez zmiany. W 81 min Piotr Mandrysz zagrał va bank. Z boiska ściągnął zmęczonego już Kompałę, a za niego wpuścił młodego Mizgajskiego. Trener Piasta liczył na to, że Mizgajski przy zmasowanej obronie Odry zdoła zrobić to co umie, czyli uderzyć mocno z dystansu. Niestety nic z tego nie wyszło. , ale W 83 min za to, bardzo mocne uderzenie Tracza z około 30 metrów obronił Humerski. Zaraz potem Podgórski w desperackiej akcji próbował doprowadzić do remisu, ale sam nie wiele mógł zrobić. Trzy minuty doliczonego czasu gry nie zmieniły wyniku. Punkty zostały w Opolu, choć z przebiegu całego spotkania, przynajmniej jeden gliwiczanom się należał. Piłka nożna to jednak nie łyżwiarstwo figurowe i za wrażenia artystyczne punktów się nie dostaje.
Równo rok temu Piast zaczął sezon od bardzo efektownej wygranej nad Zagłębiem Sosnowiec 4:0. Potem jednak było coraz gorzej, a sosnowiczanie grali coraz lepiej i wywalczyli awans do ekstraklasy. Może więc lepiej zacząć od porażki, a cieszyć się z końcowego wyniku. Podobno prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, ale jak kończą.

Piast Gliwice
23 Maciej Humerski 6
15 Łukasz Krzycki 5, 4 Adam Banaś 5 , 3 Mirosław Widuch 6, 22 Daniel Chylaszek 5,
8 Jarosław Kaszowski 5, 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 5 (81` 2 Maciej Mizgajski 1),
10 Krzysztof Kukulski 2 (46` 17 Tomasz Podgórski 3)
7 Rafał Andraszak 7, 21 Stanisław Wróbel 4 (62` 19 Łukasz Wesecki 2)
W rezerwie: 1 Grzegorz Kasprzik, 14 Michał Filipowicz, 6 Artur Bańka, 20 Maciej Michniewicz
Trenerzy - Piotr Mandrysz i Józef Dankowski
Najlepszy w zespole Piasta: Rafał Andraszak

Odra Opole
1: Marcin Feć
3 Łukasz Ganowicz, 4 Tomasz Copik (73` 2 Piotr Bajera), 7 Marek Tracz, 10 Łukasz Kubik
13 Krzysztof Janicki, 20 Artur Błażejewski (67` 14 Grzegorz Paciorek), 21 Marcel Surowiak, 22 Krzysztof Zalewski
8 Ugochukwu Michael Enyinnaya (85` 6 Błażej Karasiak), 9 Tomasz Feliksiak
W rezerwie: 29 Jakub Bella, 16 Bartosz Szułkowski, 17 Tomasz Nakielski
Trener - Witold Mroziewski
Sędziowali: Robert Kubas, Piotr Ptak, Bartosz Barć (Rzeszów).
Techniczny: Andrzej Zwierzchowski

Piast Gliwice

Odra Opole

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 17
Spalone - 6
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne -12
Spalone - 4
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
90 min - Mizgajski

Żólte kartki
90 min - Bajera
Widzów - 4000 (200 z Gliwic)