II liga - sezon 2006/07
Runda wiosenna

Gliwice, ul. Okrzei - 09.06.2007 r. godz.17:00
GKS Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - 20 min Łukasz Krzycki (asysta - Adam Kompała), 2:0 - 49 min - Wojciech Kędziora (asysta - Łukasz Wesecki), 3:0 - 56 min Wojciech Kedziora (asysta - Łukasz Jaczarek)
Godnie i efektownie zakończyli sezon piłkarze gliwickiego Piasta pokonując przed własną publicznością Śląsk Wrocław 3:0. Bramki, które dały najwyższe w historii zwycięstwo nad wrocławskim zespołem zdobywali Łukasz Krzycki – 1 i Wojciech Kędziora – 2.

Godne pożegnanie

Mecz ze Śląskiem nie miał już większego znaczenia jeśli chodzi o końcowy układ w tabeli, ale 9 czerwca 2007 na stadionie przy ul. Okrzei miało miejsce kilka ważnych dla klubu i kibiców wydarzeń. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego klubowi działacze i przedstawiciel kibiców wręczyli odchodzącemu do GKS BOT Bełchatów Krzysztofowi Kozikowi kwiaty i gadżety mające przypominać o miłych chwilach jakie spędził w na stadionie przy ul. Okrzei. Były już bramkarz Piasta bronił niebiesko-czerwonych barw przez ostatnie 2,5 roku, rozgrywając 66 spotkań, przebywając na murawie 5861 min. Kozik po przyjściu do Piasta musiał walczyć o miejsce w bramce z także świetnym giolkiperem – Jackiem Gorczycą i wygrał tą rywalizację. Kibice podsiękowi mu na stojąco brawami, a między słupkami zastąpił go Maciej Humerski. „Humer” lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć. Zachował czyste konto, dobrze zagrał na przedpolu, obronił bardzo niebezpieczny strzał Imeha zaskarbiając sobie kibiców, którzy już w II odsłonie skandowali jego nazwisko. Ten jedyny, choć dobry występ nie gwarantuje mu oczywiście miejsca w bramce. Będzie o nie wciąż walczył z także znającym swój fach Grzegorzem Kasprzikiem i na pewno jeszcze z bramkarzem, który zostanie sprowadzony w okienku transferowym.
Sam mecz praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty przebiegał pod dyktando gospodarzy. Szczególni aktywni byli Janczarek z Weseckim. Dostali oni w tym meczu szanse wyjścia podstawowym składzie i wykorzystali to. Już w 6 min Janczarek uderzał z 16 metrów, piłka jednak przeszła obok słupka. Trzy min później po faulu na Janczarku, Kompała dośrodkował w pole karne, Wesecki strzelał głową, ale jeden z obrońców Śląska zdołał zablokować piłkę i skończyło się na rzucie rożnym. Goście grali niemrawo i niczym nie mogli zaskoczyć dobrze grającej defensywy Piasta, mimo że na stoperze zabrakło pauzującego za żółte kartki Banasia. Jednym nękającym bramkę pilnowaną przez Humerskiego był Imeh. Dodajmy jeszcze, że ten czarnoskóry piłkarz był najlepszym graczem w swoim zespole. Przewaga Piasta była jednak tak duża, że kwestią czasu była bramka dla gospodarzy. W 20 min Kompała wykonywał rzut rożny, który strzałem głową na gola zamienił Krzycki. Postawie Krzyckiego też należy poświęcić kilka ciepłych słów, bowiem bardzo poprawnie wcielił się w rolę defensywnego pomocnika i nie dał zupełnie pograć wrocławianom w środkowej strefie boiska. Przyjezdni, pierwszą dogodną okazję do wyrównania stworzyli dopiero w 44 min. Wtedy to Szewczuk przeprowadził indywidualną akcję i bardzo dobrze uderzył z 16 metrów, piłka jednak przeszła nad poprzeczką. Jan Żurek próbował w przerwie ostrymi słowami motywować swoich piłkarzy, zrobił też jedną zmianę. Nie wiele to jednak pomogło. Bo w 49 min gospodarze przeprowadzili szkoleniową wręcz akcje po której zrobiło się 2:0, Prawą stroną poszedł Filipowicz, zagrał do będącego na wprost bramki Weseckiego, ten jednak wypatrzył będącego w jeszcze lepszej sytuacji Kędziory i temu ostatniemu pozostało już tylko umieścić piłkę w siatce. Przyjezdni dopiero w 52 min wykonywali pierwszy w tym meczu rzut rożny, a w 56 przegrywali już 3:0, po tym jak dośrodkowanie Janczarka, głową na gola zamienił Kędziora. Od tego momentu na stadionie zaczęło się już świętowanie zwycięstwa i końca sezonu, który może nie był tak udany, jak byśmy sobie tego życzyli, ale też i nienajgorszy. Bezstresowe utrzymanie w II lidze i ósme miejsce na koniec rozgrywek to przyzwoity wynik. W 69 min jeszcze Humerski na poprzeczkę sparował potężne uderzenie z 14 metrów Pajączkowskiego. Potem jeszcze wrocławianie dwukrotnie mierzyli na jego bramkę, za pierwszym razem był to strzał niecelny, a za drugim zbyt lekki , by pokonać „Humera”. Już po meczu bardzo mądrze zachowali się kibice Piasta, słuchając apelu spikera i nie wbiegli na murawę, by zedrzeć koszulki piłkarzy. Chwał im za to, bo mimo że to powszechny zwyczaj , to jednak od pewnego czasu piłkarska centrala karze za to finansowo. A koszulki i tak poleciały na trybuny. Oczywiście było ich za mało, by uszczęśliwić wszystkich. Potem świętowanie zakończenia sezonu przeniosło się na Rynek. Piłkarze pierwszego zespołu mają już urlopy, a treningi zostaną wznowione 29 czerwca.

Piast Gliwice
1 Maciej Humerski 7
8 Jarosław Kaszowski (K) 7, 3 Mirosław Widuch 7, 5 Paweł Gamla 7, 22 Daniel Chylaszek,
7 Michał Filipowicz 4 (50 17 Tomasz Podgórski 3), 15 Łukasz Krzycki 8, 9 Adam Kompała 8, 18 Łukasz Janczarek 6 (75` 2 Maciej Mizgajski 1)
11 Wojciech Kędziora 8, 19 Łukasz Wesecki 6 (66` 16 Artur Bańka 1)
W rezerwie: 12 Grzegorz Kasprzik, 20 Maciej Michniewicz
Trener - Bogusław Pietrzak

Śląsk Wrocław
1 Radosław Janukiewicz
2 Krzysztof Wołczek, 4 Peter Pokorny, 9 Zbigniew Wójcik, 25 Vladimir Ćap (46` 10 Fernando Morales)
6 Krzysztof Szewczuk, 7 Sebastian Dudek (60` 8 Paweł Woźniak), 11 Grzegorz Wan (52` 20 Adrian Pajączkowski), 5 Tomasz Rudolf
14 Krzysztof Ulatowski, 16 Benjamin Imeh
W rezerwie: 12 Wojciech Kaczmarek, 18 Krzysztof Rusinek, 21 Kamil Biliński, 15 Damian Okrojek.
Trener: Jan Zurek
Sędziowali: Piotr Maurek - Paweł Kostkiewicz, Leszek Solarz (Kraków)
Zbigniew Waluś (Techniczny)

Piast Gliwice

Śląsk Wrocław

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 7
Rzuty wolne - 19
Spalone - 4
Żółte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 17
Spalone - 1
Żólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
8 min - Kompała,
18 min - Kędziora,
34 min - Filipowicz
Widzów - 2000

Żólte kartki
8 min - Ćap,
39 min - Pokorny,
79 min - Rudolf,
85 min - Woźniak

 

Bytom, ul.Olimpijska - 03.06.2007 r. godz.17:00
Polonia Bytom - GKS Piast Gliwice 3:2 (1:1)

Bramki: 0:1 – 8` Daniel Chylaszek (asysta - Wojciech Kędziora), 1:1 - 33` Piotr Plewnia, 2:1 – 71` Adam Banaś (sam), 3:1 – 84` Michał Zieliński, 3:2 – 89` Adam Kompała (asysta - Wojciech Kędziora)
Nie było niespodzianki w Bytomiu. Walcząca o ekstraklasę miejscowa Polonia po dość przeciętnym, ale dramatycznym meczu pokonała Piasta 3:2. Gliwiczanie przegrywając na Olimpijskiej, praktycznie stracili szansę na zajęcie miejsca lepszego niż ósme i to tylko dlatego, że po zakończeniu rozgrywek Górnik Polkowice zostanie przesunięty na koniec tabeli.

Koszmarny sen Banasia

Podopieczni Bogusława Pietrzaka wygrywając u siebie z Odrą Opole zapewnili sobie utrzymanie w II lidze, bez konieczności gry w barażach. W Gliwicach zadawano więc sobie pytanie jak zmotywować zawodników, aby w Bytomiu zagrali z pełnym zaangażowaniem. Piłkarze i trener obiecywali, ze powalczą z Polonią, bo mimo tego, że bytomianie są wyżej w tabeli, to na pewno drużynę Piasta stać było na pokuszenie się nawet o zwycięstwo. Więcej jednak serca w to spotkanie włożyli gospodarze i głównie dzięki temu zasłużenie wygrali. Mecz ten będzie długo jeszcze śnił się Banasiowi i będzie to sen z gatunku koszmarów. Nasz bardzo dobrze grający do tej pory stoper w drugiej połowie strzelił pięknego gola, tyle, że własnemu bramkarzowi. Nie wykorzystał też dwóch dobrych okazji na pokonanie Suchańskiego.
Lepiej ten mecz dla Piasta nie mógł się ułożyć. Już w 8 minucie po dwójkowej akcji Kędziory z Chylaszkiem, ten ostatni chytrym strzałem tuż przy słupku otworzył wynik. Patrząc jednak z perspektywy następnych minut gol ten w szeregach Piasta narobił więcej szkody niż pożytku. Bytomianie bowiem szybko otrząsnęli się ze straty bramki i przeszli do frontalnego ataku, praktycznie zamykając piłkarzy Piasta na ich połowie. Tyle, że gospodarze, choć ambitnie, to grali bardzo nieporadnie. Złe podania, częste straty piłek, niecelne strzały były w ich wykonaniu na porządku dziennym, a częste wrzutki w pole karne gości padały łupem obrońców Piasta. Gdy jednak się prawie, że bez przerwy ciśnie w końcu coś musi wpaść. Wyrównujący gol padł w najmniej spodziewanym momencie. W 33 min, w okolicach 23 metra Chylaszek zdaniem sędziego faulował jednego z graczy Polonii. Strzelec pierwszej bramki dla Piasta zarzekał się, że faulu nie było. Sędzia jednak podyktował rzut wolny. Plewnia, etatowy egzekutor stałych fragmentów gry w Polonii uderzył jak z armaty i piłka obok rozpaczliwie interweniującego Kozika wpadła do siatki. Miejscowi poszli za ciosem i zaraz potem stworzyli jeszcze dwie sytuacje, po których mogły paść kolejne bramki. Gliwiczanie otrząsnęli się z tej przewagi dopiero w końcówce pierwszej połowy. W 41 min Kaszowski wywalczył pierwszy róg dla Piasta. Z narożnika boiska dośrodkowywał Kompała, Gamla strzelił głową, ale piłka przeszła w bezpiecznej odległości obok słupka.
W przerwie meczu niestety doszło do niepotrzebnych incydentów na trybunach. Najpierw prowokowani przez część miejscowych fanów , kilkunastu kibiców Piasta przeskoczyło przez ogrodzenie. Ich zapędy szybko jednak ostudziła armatka wodna. Było to zupełnie niepotrzebne i zepsuło do tej pory, bardzo pozytywny wizerunek sympatyków Piasta. Szalikowcy Polonii, zamiast się cieszyć z bliskiego już wtedy awansu wtargnęli na murawę i chcieli zaatakować gości, na szczęście skutecznie powstrzymał ich bramkarz Polonii – Grzegorz Żmija. Po meczu przeżyliśmy kolejne chwile grozy, bo wpuszczeni na murawę miejscowi kibice bez trudu dostali się w okolice sektora gości. Starcie bardzo licznych grup fanów mogło przerodzić się w wielką bitwę. Na szczęście kibice sami się uspokoili i nie trzeba było używać żadnych dodatkowych środków.
Druga odsłona rozpoczęła się przez to z 5 minutowym opóźnieniem. Końca jednak chuligańskich wybryków nie było. Miejscowi kibice wrzucili na murawę kilka rac, odpalali niedozwolone środki pirotechniczne, narażając swój i tak nie za bogaty klub na dotkliwe kary finansowe. W atmosferze tych nieprzyjemnych wydarzeń toczyła się druga połowa, która także stała na przeciętnym poziomie. O zwycięstwie i przypieczętowaniu awansu do ekstraklasy zadecydował samobójczy gola Banasia. W 71 min, Plewnia wykonując rzut wolny, wbił piłkę w pole karne, stoper Piasta chciał ją głową wybić, ale zamiast obok, posłał futbolówkę w światło bramki. Był to drugi swojak naszego zawodnika w barwach Piasta. Pierwszego strzelił w Nowym Dworze Mazowieckim. Takie rzeczy się jednak w piłce zdarzają, nawet najlepszym obrońcom. Za chwilę Grzyb nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Po stracie bramki gliwiczanie mieli kilka okazji na zmianę wyniku. W 75 min strzał Kukulskiego obronił Suchański. W 83 min, po rzucie wolny Banaś z 5 metrów uderzał głową, ale naciskany przez miejscowego obrońcę posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Minutę później Polonia skontrowała i zdobyła gola, który zagwarantował jej po 20 latach przerwy powrót do ekstraklasy. Akcję Rozmusa, celnym trafieniem wykończył Zieliński. Zaraz potem Rozmus mógł strzelić czwartą bramkę, ale na szczęście z paru metrów przestrzelił. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, gliwiczanie wykonywali rzut wolny. Kompała w zasadzie dogrywał do kolegów, ale że posłał piłkę w światło bramki, a ta jeszcze dostała poślizgu na mokrej murawie i wpadła do siatki. Był to gol na otarcie łez, choć chwilę potem chcący się zrehabilitować za swojaka Banaś, zapędził się w pole karne i miał okazje, aby wyrównać, w dobrej jednak sytuacji posłał piłkę obok słupka.
Awans Polonii Bytom do ekstraklasy jest wielką niespodzianką. Wszyscy bowiem wiedzą, że w klubie tym się nie przelewa. Niespłacone długi były powodem kary ujemnych punktów nałożonych przez organy PZPN. Stadion przy ul. Olimpijskiej nie nadaje się nawet do rozgrywania spotkań na poziomie II ligi. Tym bardziej trzeba pogratulować piłkarzom i trenerom Polonii za sportową postawę, za serce włożone w każdy mecz, bo dokonali rzeczy wydającej się niemożliwą. Dogrywka teraz dokona się w Warszawie. Jeszcze bowiem trzeba dostać licencję, a na dzień dzisiejszy tylko Ruch ze świeżo upieczonych pierwszoligowców i to z trudem spełnia wymogi licencyjne. Pojawiły się głosy, również w prasie, że Polonia, może grać w Gliwicach. Wydaje się to jednak nierealne, bo stadion przy ul. Okrzei także nie spełnia wymagań pierwszoligowych. Nie trudno też sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać obiekt po wizycie kibiców Lecha, Wisły czy Legii. Z dużym trudem i wysiłkiem pielęgnowana murawa na pewno nie wytrzyma takiego obciążenia, a koszt jej wymiany to milion złoty. Polonia za pół roku, albo za rok wróci do siebie, a na Okrzei zostałoby ściernisko. Ostateczny głos jednak należy do władz miasta Gliwice, bo obiekt na którym rozgrywa swoje mecze Piast jest stadionem miejskim. Wierzymy jednak, że włodarze Gliwic uważnie przeanalizują ewentualne korzyści i straty z obecności ekstraklasy na Okrzei, o ile oczywiście taki problem zaistnieje.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 5
20 Maciej Michniewicz 4 (77` 7 Michał Filipowicz 1), 4 Adam Banaś 4, 3 Mirosław Widuch 6,
22 Daniel Chylaszek 6
8 Jarosław Kaszowski 5, 5 Paweł Gamla 4(80` 18 Łukasz Janczarek1 ), 9 Adam Kompała 6, 17 Tomasz Podgórski 5
10 Krzysztof Kukulski 5 , 11 Wojciech Kędziora 6
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 16 Artur Bańka, 15 Łukasz Krzycki, 19 Łukasz Wesecki
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta - Daniel Chylaszek

Poloni Bytom
1 Marcin Suchański
4 Piotr Plewnia, 14 Adrian Klepczyński, 11 3 Grzegorz Jurczyk, 16 Rafał Jabłoński,
23 Wojciech Mróz, 24 Rafał Grzyb 20 Tomasz Sosna, 6 Jacek Trzeciak
10 Grzegorz Podstawek (71` 25 Michał Zieliński), Mariusz Mężyk (59` 15 Artur Rozmus)
W rezerwie: 12 Grzegorz Żmija, 7 Dietmar Brehmer, 22 Jakub Dziółka, 19 Marcin Żukowski
Trener: Dariusz Fornalak
Sędziowali: Bartosz Brodecki - Przemysław Głowacki, Grzegorz Gołkowski - Sebastian Tarnowski (Wrocław)

Piast Gliwice

Polonia Bytom

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 14
Spalone - 2
Żółte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 7
Rzuty wolne - 17
Spalone - 3
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki:
57 min - Banaś,
70 min - Podgórski,
90 min - Kukulski

Żółte kartki
69 min - Rozmus,
89 min - Klepczyński
Widzów - 6000 (560 z Gliwic)

 

Gliwice, ul. Okrzei - 27.05.2007 r. godz.19:00
Piast Gliwice – Odra Opole 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - 40 min Wojciech Kędziora (asysta - Adam Kompała), 2:0 - 78 min Łukasz Wesecki (asysta - Adam Kompała)
Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Piast Gliwice wygrywając z Odrą Opole 2:0 zapewnił sobie pozostanie w II lidze bez konieczności gry w barażach. Gole, które dały Piastowi ósme w historii zwycięstwo nad drużyną z Opola, strzelali Kędziora i Wesecki. Był to też prawdziwy pojedynek bramkarzy, bo zarówno Feć jak i Kozik popisali się kilkoma kapitalnymi interwencjami.

Pojedynek bramkarzy

Ostatnie dwa mecze gliwiczanom wyraźnie nie wyszły. W końcowych minutach uratowany remis z Górnikiem Polkowice, a potem gładka przegrana w Warszawie z Polonią w kontekście trzech, kończących rozgrywki trudnych spotkań, skomplikowała sytuację podopiecznych Bogusława Pietrzaka na tyle, że z Odrą trzeba było koniecznie wygrać. Problem tkwił jednak w tym, że opolanie tej wiosny spisują się lepiej niż przyzwoicie. Na szczęście w niedzielny wieczór trenerzy Piasta mieli do dyspozycji wszystkich, najlepszych aktualnie graczy. Mogli więc wystawić optymalny skład, co miało chyba decydujące znaczenie. Pierwsze 10 minut to oblężenie bramki pilnowanej przez Fecia, ale gospodarze nie mogli się wstrzelić. W 12 min poszła pierwsza kontra gości, po której Ugo nie opanował piłki. Zaraz potem Kędziora, niczym slalomista minął dwóch obrońców Odry, położył Fecia, ale strzelił obok słupka. Od tego momentu gra jeszcze bardziej nabrała rumieńców, bo w 16 min jeszcze lepszej okazji nie wykorzystał Ugo, posyłając piłkę z 5 metrów nad poprzeczką. Jeszcze bardziej rozgrzało to publiczność, a zawodnicy przyśpieszyli tempa, mimo że temperatura powietrza wynosiła około 30 stopni. W 29 min Kędziora po raz drugi stanął przed szansą zdobycia gola. Po wyrzucie z autu, Podgórski zagrał do Kędziory, ten miał przed sobą tylko Fecia, ale strzeli tak, że bramkarz Odry zdołał sparować piłkę na róg. Pięć minut później znów były bramkarz Piasta zepsuł humor zgromadzonym na stadionie przy ul. Okrzei kibicom, po tym jak obronił strzał Kaszowskiego. Inna sprawa, że kapitan niebiesko-czerwonych uderzył zbyt czytelnie. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i goście chcieli tą piłkarską maksymę wdrożyć, na szczęście brakowało im precyzji. W 40 min trzytysięczna widownia wreszcie doczekała się upragnionego gola. Gamla posłał górną piłkę do Kompały, a ten muśnięciem nogi wyłożył ją do wbiegającego w pole karne Kędziory i tym razem napastnik Piasta okazał się lepszy od bramkarza Odry. Jeszcze przed przerwą opolanie przeprowadzili szybką kontrę po której Feliksiak strzelał z kilkunastu metrów, ale kapitalną interwencją popisał się tym razem Kozik. Dobrze, że ktoś wymyślił przerwę w grze, bo trzeba było dać odpocząć od emocji kibicom, by ci zze słabszym sercem dotrwali do końca meczu.
Na drugą połowę obydwie strony wyszły z mocnym postanowieniem zmiany wyniku. Gospodarze chcieli go podwyższyć i w 47 min szarżującego na bramkę Odry wspólnie zatrzymali Feć i Ganowicz. Chwilę potem Kozik musiał wybiec przed własne pole karne, aby wspomóc obrońców i nie dopuścić by Ugo był w sytuacji sam na sam. W 53 min Błażejewski urwał się prawą stroną, wyłożył piłkę na 16 metr , skąd Feliksiak uderzył na bramkę, był to jednak zbyt lekki strzał, by pokonać Kozika. Zaraz potem Ugo majtnął się w polu karnym i na szczęście, bo gdyby czysto trafił, to gol byłby murowany. Nieskuteczność czarnoskórego napastnika Odry zdenerwowała Witolda Mroziewskiego, bo zaraz potem Nigeryjczyk zszedł z boiska. Kolejne akcje gości także siały sporo zamieszania w polu karnym Piasta. Najpierw Kozik obronił strzał głową jednego z zawodników Odry, a potem Dzierżęga przestrzelił. Kibice jednak mocno wierzyli, że to Piast wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Na stadionie znów było bowiem głośno, kolorowo i nie zabrakło meksykańskiej fali. W 76 min Kukulski został faulowany, sędzia nie odgwizdał przewinienia, ale zawodnik Odry wybił piłkę poza linię boczną. Okazało się, że waleczny „Kuki” ma stłuczony mięsień i do gry już nie mógł wrócić. Za niego wszedł Wesecki i za chwilę… Zaczął Podgórski, zagrał do Kędziory, ten podał do Kompały, profesor Adam zagrał w tempo do Weseckiego i wprowadzony przed dwoma minutami napastnik Piasta ładnym strzałem w długi róg ustalił wynik tego meczu. Końcówka tego niewątpliwie ciekawego pojedynku również była emocjonująca. Goście bowiem do końca dążyli do zmiany wyniku i w 89 min Kowalczyk bliski był pokonania Kozika, ale i jego strzał głową, bramkarz Piast zdołał końcami palców przenieść nad poprzeczką. Potem jeszcze były dwa rogi dla Odry, ale i to nie przyniosło efektu w postaci choćby honorowej bramki.
Po meczu wszyscy mogli już odetchnąć z ulgą. Zawodnicy długo nie schodzili z boiska ciesząc się razem z kibicami. Bogusław Pietrzak w imieniu swoim i zawodników też dziękował kibicom za wspaniałą atmosferę i doping we wszystkich tej wiosny meczach. W następną niedzielę czekają nas kolejne niebiesko-czerwone derby. Drużyna Piasta jedzie do Bytomia, gdzie nie zamierza przegrać. „O żadnym odpuszczaniu nie ma mowy. Zagramy tak, jakby był to mecz o mistrzostwo, bo tego wymaga fair play, a poza tym gramy o meczowe premie” - rozwiewał wątpliwości, co do postawy gliwiczan w następne niedzielę na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Piasta

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
20 Maciej Michniewicz 6, 4 Adam Banaś 6, 3 Mirosław Widuch 7, 22 Daniel Chylaszek 6
8 Jarosław Kaszowski 6, 5 Paweł Gamla 6, 9 Adam Kompała 8,
17 Tomasz Podgórski 6 (81` 7 Michał Filipowicz 1)
10 Krzysztof Kukulski 5 (76` 19 Łukasz Wesecki 2), 11 Wojciech Kędziora 7
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 16 Artur Bańka, 18 Łukasz Janczarek,
21 Cezary Przewoźniak, 15 Łukasz Krzycki
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta - Adam Kompała

Odra Opole:
1 Marcin Feć
2 Ilia Zitka, 3 Łukasz Ganowicz (K), 4 Tomasz Copik,21 Marcel Surowiak
9 Tomasz Feliksiak (84` 5 Kamil Kowalczyk), 10 Łukasz Kubik, 13 Krzysztof Janicki, 19 Grzegorz Kochanowski (74` 14 Grzegorz Paciorek)
20 Artur Błażejewski, 8 Enyinnaya Ugo (62` 16 Wojciech Dzierżęga)
W rezerwie: 12 Pavol Pronaj, 15 Jakub Grodzki
Trener: Witold Mroziewski
Sędziowali: Robert Kubas - Piotr Mazur Bartosz Barć,
Arkadiusz Kuczaj (techniczny) - Podkarpacie

Piast Gliwice -

Odra Opole

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 17
Spalone - 9
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 17
Spalone - 1
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żółte kartki:
45 min - Podgórski
Widzów
- 3000

Żółte kartki
82 min - Janicki

Warszawa, ul. Konwiktorska - 23.05.2007 r. godz.19:00
Polonia Warszawa - Piast Gliwice 3:0 (2:0)

Bramki: 1:0 - 33 min Sebastian Olszar, 43 min Sebastian Olszar, 3:0 - 58 min Jacek Kosmalski
Bez punktów i z balastem trzech straconych goli wracali ze stolicy piłkarze Piasta. Już w pierwszej połowie dwie bramki Sebastiana Olszara przesądziły o wygranej gospodarzy. Po zmianie stron zwycięstwo Polonii przypieczętował najskuteczniejszy strzelec II ligi – Jacek Kosmalski. Stolica nie został wiec przez nasz zespół zdobyta, a następna okazja chyba będzie dopiero jak Piasta wywalczy awans do ekstraklasy.

Stolica nie zdobyta

O tym, że na Konwiktorskiej nie będzie łatwo o punkty nikt nie miał złudzeń. Bogusław Pietrzak mógł jednak do Warszawy zabrać wszystkich, aktualnie najlepszych zawodników, bo nikt za kartki nie pauzował, ani nie narzekał na kontuzje. Drużyna pojechała też dzień wcześniej, aby móc się skoncentrować i odpowiednio nastawić na ten pojedynek. Waldemar Fornalik okazał się jednak wytrawnym taktykiem. Mimo że Polonia musiała ten mecz wygrać, aby nie stracić miejsca w pierwszej czwórce, gospodarze nie rzucili się od pierwszych minut do frontalnego ataku, a wręcz przeciwnie. Oddali oni inicjatywę gościom, pozwalając dość swobodnie rozgrywać piłkę w środkowej strefie boiska, ale przed polem karnym zagęszczali obronę i jak nadarzyła się okazja , kontratakowali. W 22 min po raz pierwszy zrobiło się gorąco w polu karnym Piasta. Bąk wbiegł w szesnastkę, ale jego strzał zablokował Widuch i skończyło się na rzucie rożnym. W 30 min Kędziora poradził sobie z dwoma zawodnikami Polonii, uderzył zaskakująco z około 25 metrów i słupek uratował gospodarzy od utraty bramki. Dwie minuty później Krzycki strzelał z dystansu, ale bardzo niecelnie. Po tych akcjach wydawało się, że goście są w stanie zdobyć na Konwiktorskiej gola, a co za tym idzie wywieźć a Warszawy korzystny rezultat. Polonia jednak nie przypadkowo wiosną wygrała 11 spotkań. W 34 min, najpierw Bak podał do Ekwueme, ten wrzucił piłkę w pole karne i Olszar przewrotką zdobył pierwszego w tym meczu gola. Futbołówka zanim wpadła do siatki wcześniej odbiła się od słupka i pleców Kozika. Prowadzenie dodało skrzydeł miejscowym bo za chwilę znów zakotłowało się w polu karnym Piasta. Druga bramka wisiała w powietrzu i w 43 min bierną postawą gliwiczan po raz drugi wykorzystał Olszar. Napastnik Polonii przejął odbitą piłkę, podciągnął w pole karne i lobując Kozika podwyższył na 2:0. Jeszcze zanim sędzia zagwizdał po raz ostatni w tej połowie, strzał Wędzyńskiego z ostrego kąta, na róg sparował Kozik.
W przerwie meczu, były kapelan polskiego sportu ksiądz Mirosław Mikulsk poświęcił krzesełko na którym zawsze siadał na Konwiktorskiej legendarny trener reprezentacji Polski i na którym zamontowano pamiątkową tabliczkę. W uroczystości przypadającej w rocznicę śmierci Kazimierza Górskiego wzięli udział jego syn i córka. „Pan Kazimierz był zawodnikiem Legii i kibicem Polonii. Nigdy nie używał przekleństw. Zawsze z szacunkiem traktował przeciwnika. Pamiętajmy o tym, aby na tym stadionie nigdy nie obrażać drużyn z innych miast i drugiego zespołu z Warszawy” w swojej przemowie nawoływał do szacunku dla kibiców innych drużyn.
Po wznowieniu gry przez kilkanaście minut na murawie panował względny spokój. Ze strony gości dość aktywny był Kędziora, ale wywalczył tylko rzut rożny. Z upływem minut rosła jednak przewaga miejscowych, którzy chcieli dobić rywala i zapewnić sobie trzy punkty. Próbował Ekwueme, potem Wędzyński. W 58 min czarne koszule dopięły swego. Moryc zagrał do Bąka, który obiegł Gamlę, i idealnie wyłożył piłeczkę na 14 metr do wbiegającego w pole karne Kosmalskiego, który ładnym strzałem podwyższył na 3:0. Waldemar Fornalik zachwycał się tą akcją, bo wyglądała ona rzeczywiście efektownie, ale więcej tu zasługi gliwiczan, którzy biernie się przyglądali jak poloniści rozgrywają piłkę, a potem Kosmal strzela 18 gola w sezonie. W tym momencie było już wiadomo, że tego meczu nie uda się nawet zremisować. Można jednak było się pokusić o honorowe trafienie i wracać do domu w nieco lepszych nastrojach. W 68 min wprowadzony wcześnej Chylaszek przeprowadził akcję lewą strona, po której Kaszowski znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał pokonać bramkarza Polonii. W 88 min kolejny błąd, tym razem popełnił Widuch, który dał sobie odebrać piłkę Ekwueme, ten wpadł jak burza w pole karne , minął nawet Kozika, na szczęście spudłował. W tym momencie należą się brawa dla kibiców Polonii, którzy wyrazili swoje głośnie wsparcie dla piłkarza z Afryki. Już w doliczonym czasie gry Kompała tak wyłożył piłkę Bańce, że ten miał przed sobą tylko Simunicia, zamiast jednak strzelać , jeszcze próbował podawać i skończyło się na strachu
Porażka z Polonią rzecz jasna nie jest żadną niespodzianką i można było się z nią liczyć. Szkoda tylko, że taka wysoka. Sytuacja w tabeli zrobiła się po ostatniej kolejce jeszcze ciekawsza. Wciąż szanse na awans oprócz pierwszej czwórki zachowują Lechia Gdańsk i bytomska Polonia. Z tą ostatnią drużyną podopieczni Bogusława Pietrzaka zmierzą się drugiego czerwca w Bytomiu. Wcześniej jednak, bo już w najbliższą niedzielę niebiesko-czerwonych czeka kolejny trudny i ważny mecz. Do Gliwic przyjeżdża Odra Opole i to spotkanie trzeba wygrać, bo po ostatnich zwycięstwach drużyn z dołu tabeli można jeszcze wpaść w strefę barażową. Liczymy na wsparcie kibiców, bo jest ono teraz naprawdę bardzo potrzebne drużynie

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 4
20 Maciej Michniewicz 4, 4 Adam Banaś 4, 5 Paweł Gamla 4, 3 Mirosław Widuch 4
8 Jarosław Kaszowski 3 (77`19 Łukasz Wesecki 1), 15 Łukasz Krzycki 2 (58` 22 Daniel Chylaszek 2), 9 Adam Kompała 4, 17 Tomasz Podgórski 4
10 Krzysztof Kukulski 4 (77` 16 Artur Bańka 1), 11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie: Maciej Humerski, 18 Łukasz Janczarek, 7 Michał Filipowicz, Daniel Iwan,
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta - Wojciech Kędziora

Polonia Warszawa
22 Simunić Zankarlo
4 Grzegorz Wędzyński, 5 Ivan Udarević, 10 Martins Ekwueme, 14 Mariusz Zasada,
17 Jacek Brodniewicz, 18 Piotr Klepczarek, 19 Krzysztof Bąk (85` 27 Kamil Kuzara)
20 Jacek Kosmalski (76` 31 Daniel Mąka),
24 Jacek Moryc, 11 Sebastian Olszar (61 6 Marek Citko)
W rezerwie: 30 Bartłomiej Fogler, 7 Radosław Bartoszewicz, 8 Łukasz Piątek, 9 Maciej Tataj,
Trener: Waldemar Fornalik
Sędziowali: Jacek Wałczyński - Andrzej Kuśmierczyk, Sylwester Cybulski - Grzegorz Pozarowszczyk (techniczny) (Lublin)

Piast Gliwice

Polonia Warszawa

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 12
Spalone - 1
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 7
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 7
Rzuty wolne - 17
Spalone - 3
Żólte kartki - 0
Czerwone kartki - 0


Widzów - 2000

Gliwice, ul. Okrzei - 18.05.2007 r. godz.19:00
Piast Gliwice – Górnik Polkowice 1:1 (0:0)

Bramki: 0:1 - 49 min Kamil Witkowski, 1:1 – 78 min Krzysztof Kukulski (asysta Jarosław Kaszowski)
Zdegradowani karnie do trzeciej ligi piłkarze Górnika Polkowice pokazali charakter i po niezłym w ich wykonaniu meczu wywieźli z Gliwic 1 punkt. Bramkę dla gości tuż po przerwie zdobył Kamil Witkowski, a wyrównał w 78 min Krzysztof Kukulski.

Uratowany remis

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego mieliśmy okazję oglądać miłą uroczystość. W dniu meczu 78 urodziny obchodził pan Lesław Kuś. Młodsi sympatycy mogą pana Lesława nie pamiętać, a jest to niezwykle ważna osoba w historii naszego klubu. Lesław Kuś pełnił funkcję prezesa Piasta w latach 1968 – 75. Na ten okres przypadają lata świetności sekcji lekkoatletycznej, tenisa ziemnego. Także wtedy umocniła się w Gliwicach drugoligowa piłka. Z rąk aktualnego prezesa - Jacka Krzyżanowskiego i członka zarządu Marka Świżewskiego były prezes otrzymał kwiaty i pamiątkowy szalik, a kibice zaśpiewali mu sto lat.
To, że gospodarze nie schodzili po pierwszych 45 minutach z boiska z bagażem przynajmniej trzech goli, zawdzięczają tylko niefrasobliwości graczy z Polkowic i skutecznie broniącego Kozika. Już w 7 min gorąco zrobiło się w polu karnym Piasta, piłka po strzale Rybskiego wylądowała jednak na bocznej siatce. W 17 min wystarczyły trzy szybkie podania, aby rozmontować defensywę gliwiczan. Na szczęście Kaliciak strzelił zbyt lekko, by pokonać Kozika. Dopiero w 19 min Kukulski oddał pierwszy strzał na bramkę Górnika, ale nie było to celne uderzenie. Potem goście zastosowali jeszcze większy pressing, atakując miejscowych już na ich połowie W 27 min, po fatalnym błędzie Banasia, Rybski znalazł się w sytuacji sam na sam z Kozikiem, bramkarz Piasta wyszedł na 11 metr i nogami obronił strzał napastnika Górnika, jeszcze dobijał Gancarczyk, na szczęście bardzo niecelnie. Równo 10 min później Gancarczyk bez większych przeszkód wpadł w pole karne Piasta i znów spudłował. Już po meczu Banaś tłumaczył swoją słabszą postawę i kolegów zmęczeniem po poprzednim meczu. Niewątpliwie drużynie nie służą również zmiany w wyjściowym składzie i ustawieniu, choć w tym przypadku trudno kogoś winić, bo w końcówce sezonu zawsze ktoś za kartki lub z powodu kontuzji wypadnie. Tuż przed końcem pierwszej połowy gospodarze pokazali, że potrafią zagrozić bramce rywala. Po dalekim wyrzucie ręką Kozika, piłkę przejął Kędziora. „Kendy” najpierw poradził sobie z obrońcą, potem podał on do nadbiegającego Filipowicza, a ten huknął bardzo mocno i minimalnie niecelnie.
W przerwie w zespole z Polkowic na murawie pojawił się Kamil Witkowski. Ten niewątpliwie jeden z najlepszych graczy Górnika w ostatnich meczach też był rezerwowym, a gdy wchodził to wpisywał się na listę strzelców. Wtajemniczeni mówią, że nie gra on od pierwszych minut, bo nie chce przedłużyć kontraktu i tym samym grać w przyszłym sezonie w III lidze. Problem w tym, że potrafi on strzelać gole i już 4 minuty po wejściu znalazł sposób na Kozika. Po rzucie rożnym wykonywanym z prawej strony, najpierw strzelał Konieczny, Chylaszek wybił piłkę, ale tak nieszczęśliwie, że ta trafiła wprost pod nogi Witkowskiego, a ten takich sytuacji po prostu nie marnuje. Bramka ta, choć z przebiegu gry w pełni zasłużona nie pomogła jednak przyjezdnym, bo na gliwiczan podziało to jak zimny prysznic na śpiocha. Podopieczni Bogusława Pietrzaka rzucili się do odrabiana strat i z minuty na minutę byli coraz groźniejsi. Wyrównujący gol padł jednak dopiero w 78 min. Wtedy to po rogu najpierw strzelał Kaszowski, piłka odbiła się od obrońcy, przejął ją Kukulski i mocnym uderzeniem doprowadził do remisu. Już w doliczonym czasie gry Kędziora był bardzo bliski przechylenia szali zwycięstwa, kiedy to po centrze Kompały, strzalał głową, a piłka otarła się o słupek i wyszła na aut.
Skończyło się podziałem punktów z którego bardziej zadowolony był Bogusław Pietrzak. „W tych ostatnich meczach sezonu nie ma co już patrzeć na styl i grę. Trzeba ciułać punkty, bo to one decydują o końcowym miejscu w tabeli - mówił szkoleniowiec Piasta. Trudno tu nie przyznać racji, bo za wrażenia artystyczne w futbolu, jeszcze się nie przyznaje ocen. Dla Górników punkt ten nie ma praktycznie żadnego znaczenia, ale słowa szacunku dla piłkarzy Polkowic, że grają do końca dla siebie i swoich kibiców.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 6
2 Maciej Michniewicz 5, 5 Paweł Gamla 5, 4 Adam Banaś 4, 22 Daniel Chylaszek 5
7 Michał Filipowicz 3 (50 19 Łukasz Wesecki 2), 15 Łukasz Krzycki 4 (63 18 Łukasz Janczarek 1),
8 Jarosław Kaszowski 5 (K), 9 Adam Kompała 6
10 Krzysztof Kukulski 6, 11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 16 Artur Bańka,, 21 Cezary Przewoźniak, 14 Daniel Iwan
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta: Krzysztof Kukulski

Górnik Polkowice
: 12 Sebastian Szymański
14 Przemysław Kocot, 4 Bartłomiej Konieczny, 7 Marcin Jeziorny, 2 Artur Januszewski,
9 Marek Gancarczyk, 8 Wojciech Górski (K), 13 Paweł Żmudziński (71` 15 Janusz Gancarczyk),
5 Tomasz Salamoński,
10 Andrzej Rybski (46` 21 Kamil Witkowski), 11 Krzysztof Kaliciak (89` 18 Paweł Kazimierczak)
W rezerwie: 1 Jakub Szmatuła, 20 Kamil Wacławczyk, 6 Zbigniew Witkowski, 22 Marcin Morawski
Trener - Dominik Nowak
Sędziowali: Tomasz Cwalina - Piotr Cwalina, Dominik Sulikowski - Przemysław Wądołowski (Gdańsk)

Piast Gliwice

Góik Polkowice

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 19
Spalone - 1
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 22
Spalone - 2
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0


Widzów - 2000

Żólte kartki
54 min - Żmudziński,
56 min - Górski

Bielsko Biała, ul. Rychlińskiego - 13.05.2007 r. g. 17:00
Podbeskidzie Bielsko Biała - GKS Piast Gliwice 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 - 12 min Michał Filipowicz (asysta - Krzysztof Kukulski), 0:2 - 54 min Krzysztof Kukulski (asysta Łukasz Krzycki)
Krzysztof Kukulski, jeden z najlepszych zawodników Piasta, za kadencji Jacka Zielińskiego strzelał i wypracowywał gole, prawie że na zawołanie. Ostatni raz „Kuki” do bramki rywala trafił w meczu, który również po raz ostatni prowadził Zieliński. Potem coś się zacięło i coraz częściej ten niewątpliwie potrafiący grać w piłkę zawodnik zaczynał mecz na ławce. Na szczęście nawet długie kryzysy kiedyś się kończą. Już w meczu z Lechią, Kukulski miał szanse na przełamanie, ale jej nie wykorzystał. W pełni zrehabilitował się za to w starciu z Podbeskidziem. Nie tylko, że przypieczętował sukces Piasta, ale należał do najlepszych zawodników na boisku.

Dzień Kukulskiego

Bogusław Pietrzak wyciągnął wnioski z przegranego meczu z Lechią i zupełnie inaczej ustawił zespół przeciwko Podbeskidziu. Na lewej obronie zagrał Paweł Gamla , a lewej Jarosław Kaszowski. Od pierwszej minuty zobaczyliśmy tez na prawym skrzydle Michała Filipowicza. Rozwiązanie w pełni się sprawdziło. Gamla i Kaszowski byli prawie nie do przejścia, a Filipowicz wpisał się na listę strzelców. Strategia gliwickiej jedenastki w tym spotkaniu była bardzo prosta. Wykorzystać osłabienie rywala i szybko strzelić gola. Udało się to już w 12 min. Wtedy to Kędziora zgrał piłkę do Kukulskiego, a ten prostopadłym podaniem otworzył drogę do bramki Filipowiczowi i wychowanek Piasta, precyzyjnym strzałem tuż przy słupku otworzył wynik. Był to pierwszy gol tego zawodnika w pierwszym zespole seniorów. Goście, mimo prowadzenia nie cofnęli się do obrony, ale dalej próbowali konstruować akcje zaczepne. W 28 min gliwiczanie po raz kolejny rozklepali obronę Podbeskidzia i Krzycki stanął przed szansą pokonania bielskiego bramkarza, ale uderzył zbyt lekko i Michałowski złapał ten strzał. Świetną partię również rozgrywał nie lubiany przez kibiców Podbeskidzia Adam Kompała. „Kompi” dzielił i rządził w środku boiska, a po jego zagraniach ręce same składały się do oklasków. Pod koniec tej odsłony bielszczanie stworzyli dwie sytuacje, które mogły dać im wyrównanie. Gdy się ma się jednak Kozika pomiędzy słupkami to można spokojnie obserwować jak rywale strzelają na bramkę przez niego pilnowaną. W 35 min obronił on niebezpieczny strzał Kołodzieja, a kilkadziesiąt sekund później wyszedł zwycięsko pojedynku sam na sam z Butrynem.
Na początku drugiej połowy gospodarze próbowali jeszcze coś zdziałać, ale było to bardzo chaotyczne i nieporadne. W 54 min Krzycki podał do Kukulskiego, ten zwodem minął obrońcę, a potem uderzył zza linii 16 metrów i piłka, ocierając się jeszcze o słupek zatrzepotała w siatce bramki Podbeskidzia. W tym momencie praktycznie było po meczu, choć gra toczyła się jeszcze przez ponad pół godziny. Najtrafniej poczynania miejscowych określi ich trener - Krzysztof Tochel, który powiedział, że jego podopieczni za dużo na oglądali się ligi mistrzów. Próbowali zakładać „siatki”, zagrywać piętami, stosować inne sztuczki, zamiast po prostu podawać i strzelać. Gliwiczanie natomiast grali spokojnie , kontrolując wydarzenia na boisku i bez kłopotów dowieźli dwubramkową przewagę do końcowego gwizdka sędziego.
Mimo że poprzednie dwa pojedynki zakończyły się przegranymi niebiesko-czerwonych, do Bielska pojechała prawie 300 osobowa grupa kibiców Piasta. Piłkarze i trenerzy podkreślali, że bardzo pomogli oni w zwycięstwie.. W trakcie meczu był głośny doping, a po wspólna radość i śpiewanie z piłkarzami. Takie obrazki chcielibyśmy oglądać jak najczęściej

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
Paweł Gamla 6, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6 , 8 Jarosław Kaszowski (K) 6 (88 19 Łukasz Wesecki 1), 15 Łukasz Krzycki 5 (73 21 Cezary Przewoźniak 1), 9 Adam Kompała 7 , 7 Michał Filipowicz 6 (66` 18 Łukasz Janczarek 1), 17 Tomasz Podgórski 6, 11 Wojciech Kędziora 6 , 10 Krzysztof Kukulski 8
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, Daniel Iwan, 16 Artur Bańka
Trener - Bogusław Pietrzak
Piłkarz meczu - Krzysztof Kukulski

Podbeskidzie Bielsko Biała
: 84 Krzysztof Michałowski
18 Sławomir Cieńciała, 4 Marcin Hirsz, 14 Łukasz Gorszkow, 2 Tomasz Górkiewicz,
5 Mariusz Sacha, 17 Krzysztpof Butryn (73` 13 Artur Monasterski), 10 Piotr Koman, 9 Dariusz Kołodziej,
7 Marcin Wielgus (46` 3 Krzysztof Zaremba (88 16 Artur Łazar), 11 Marcin Józefowicz
W rezerwie: 1 Damian Górny, 19 Paweł Odrzywolski
Trener - Krzysztof Tochel
Sędziowali: Piotr Aleksandrowicz - Marcin Borkowski, Dawid Maciejewski, techniczny - Sławomir Pipczyński (Radom)

Piast Gliwice

Podbeskidzie

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 21
Spalone - 2
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 14
Spalone - 1
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
43 min - Podgórski,
44 min - Widuch

Żólte kartki
25 min - Wielgus,
78 min - Józefowicz,
85 min - Zaręba

Widzów - 2000

 

Gliwice, ul. Okrzei - 10.05.2007 r. g. 19:00
GKS Piast Gliwice - Lechia Gdańsk 2:3 (1:3)

Bramki: 0:1 – 7 min Cetnarowicz, 1:1 – 10 min Kędziora (asysta - Kompała), 1:2 – 18 min Buzała, 1:3 – 28 min Cetnarowicz, 2:3 - 62 min Podgórski (asysta - Janczarek)
Po ciekawym i dobrym meczu drużyna gliwickiego Piasta przegrała na własnym boisku z Lechią Gdańsk 2:3. Dla gdańszczan było to pierwsze zwycięstwo od siedmiu kolejek, a dla niebiesko-czerwonych pierwsza porażka na własnym boisku w rundzie wiosennej.

Dziurawa obrona

Drużyna Lechii, mimo że plasuje się o kilka miejsc w tabeli wyżej niż Piast nie przyjechała do Gliwic w roli faworyta. Podopieczni Tomasza Borkowskiego bowiem w ostatnim czasie spisywali się po prostu słabo, przegrywając lub remisując swoje mecze. Czwartkowa decyzja piłkarskiej centrali umożliwiająca bezpośredni awans z II do I ligi, rpzy sprzyjających okolicznościach nawet piątej drużynie w tabeli sprawiła, że przed biało-zielonymi ponownie stworzyła się realna szansa na promocję do ekstraklasy. Niewątpliwie mieli więc o co gdańszczanie walczyć. Gliwiczanom punkty też jednak bardzo są potrzebne, bo wciąż grają o to, by uniknąć barażów o utrzymanie. To zapowiadało, że emocji nie zabraknie i tak też się stało.
Z powodu kartek w tym meczu pauzowali Michniewicz i Gamla. Trener Piasta musiał więc znaleźć sposób na ich zastąpienie. Na środek obrony powędrował Krzycki, a Banaś miał pilnować prawego skrzydła. Nie było to najlepsze posuniecie, o czym po meczu przyznał Bogusław Pietrzak, ale po kolei…
Już w 2 min, po akcji i podaniu Kędziory, Kukulski miał przed sobą prawie, ze pustą bramkę, ale z 3 metrów nie trafił nawet w jej światło. Niestety „Kuki” wciąż nie może się odblokowaći pozostaje nieskuteczny. Chwilę potem oglądaliśmy kolejną, dobrą akcję w wykonaniu Piasta. Wydawało się, że gol to kwestia czasu, tymczasem bramka padła, ale dla gości. W 7 min po dośrodkowaniu z lewej strony Wojciechowskiego, Cetnarowicza nie upilnował Krzycki i wysoki napastnik Lechii głową umieścił piłkę w siatce. W następnych dwóch minutach gdańszczanie przeprowadzili jeszcze dwie akcje zakończone strzałami, ale tym razem Kozik pewnie łapał. W 10 min bramkarz Piasta rozpoczął akcję po której Kompała świetnie wypuścił Kędziorę, ten wpadł w pole karne, minął bramkarza i z ostrego kąta wyrównał stan meczu. Długo jednak gliwiczanie nie cieszyli się z remisu. W 18 min, po kolejnym, dokładnym podaniu Wojciechowskiego, Buzała przejął piłkę i mocnym strzałem w krótki róg podwyższył na 2:1. W 26 min, na 17 metrze Wiśniewskiego sfaulował Chylaszek. Dla Wojciechowskiego, który zawsze słynął z tego, że potrafi stałe fragmenty gry zamieniać na gole, była to kolejna okazja do zdobycia bramki i tak się stało. Wojciechowski uderzył w kierunku bramki, lot piłki jeszcze zmienił Cetnarowicz i zrobiło się 3:1. To nieco uciszyło trybuny,, ale nie zdeprymował ambitnie w tym dniu grającej jedenastki z Okrzei. W 31 min po wolnym Banaś przestrzelił. W 37 min rozgrywający świetną partię Kędziora zdołał na 16 metrze przyjąć piłkę i uderzyć z powietrza, z półobrotu, a potem złapał się za głowę, że futbołówka nie wpadła do bramki. Za chwilę Kaszowski strzelał, ale tez niecelnie. W odpowiedzi goście przeprowadzili dwie kontry również zakończone strzałami.
Po przerwie na boisku nie wrócił już Krzycki, któremu zdecydowanie ten mecz nie wyszedł, a na murawie pojawił się za niego Wesecki. W tej odsłonie gliwiczanie prawie, że nie schodzili z połowy Lechii. Pierwszy strzał, tuż po wznowieniu gry oddał Kukulski, obroniony jednak przez Bąka. W 62 min oblężenie gdańskiej bramki zakończyło się sukcesem. Po akcji Weseckiego, piłka trafiła do Janczarka, ten wyłożył ją Podgórskiemu i pomocnik Piasta potężnym uderzeniem zdobył kontaktowego gola. W tym momencie odżyły trybuny i nadzieje na remis, szczególnie, że goście robili wrażenie mocno zmęczonych. Na bramkę Bąka sunęły atak za atakiem, ale ten zachowywał czyste konto. Obrona Częstochowy zastosowana przez gdańszczan miała (niestety dla Piasta) przynieść efekt w postaci trzech punktów. Piłkarze Lechii bardzo chcieli dowieźć korzystny rezultat do końca meczu i stosowali ku temu najprostsze metody. Każdy, faulowany zawodnik drużyny przyjezdnej długo leżał na murawie, sygnalizując „poważny” uraz. Popsuło to znacznie widowisko, ale cel przecież uświęca środki. Gliwiczanie do ostatniego gwizdka sędziego nie rezygnowali ze zmiany wyniku, ale w końcówce to goście mogli podwyższyć wynik. Szulik jednak strzelił zbyt lekko i Kozik bez większych kłopotów złapał piłkę. Sędzia doliczył cztery minuty, ale było to za mało, aby zmienić losy tego meczu.
Równo rok temu – 10 maja 2006 r. Piast rozgromił w Gliwicach Lechię 5:1. Nie było więc powtórki z historii, a był za to udany rewanż biało-zielonych. Po słabym meczu w Janikowie, tym razem niebiesko-czerwoni rozegrali dobre spotkanie. Proste błędy w defensywie spowodowały jednak, że gospodarze ze spuszczonymi głowami opuszczali murawę. Przed piłkarzami kolejny, trudna bitwa, ale miejmy nadzieję, ze tym razem zwycięska.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 5
15 Łukasz Krzycki 2 (46` 19 Łukasz Wesecki 3), 3 Mirosław Widuch 5 , 4 Adam Banaś 5, 22 Daniel Chylaszek 5,
8 Jarosław Kaszowski (K) 5 , 9 Adam Kompała 6, 16 Artur Bańka 3 (55` 18 Łukasz Janczarek 2), 17 Tomasz Podgórski 7
11 Wojciech Kędziora 7, 10 Krzysztof Kukulski 4 (78` 21 Cezary Przewoźniak 1)
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, Daniel Iwan , 7 Michał Filipowicz
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepsi w zespole Piasta: Wojciech Kędziora i Tomasz Podgórski

Lecha Gdańsk
1 Mateusz Bąk
13 Sebastian Fechner, 7 Jacek Manuszewski (K), 4 Damian Trzebiński, 2 Rafał Kosznik
6 Paweł Buzała (73` 11 Marcin Szulik), 10 Sławomir Wojciechowski, 17 Arkadiusz Miklosik, 3 Mariusz Pawlak
15 Piotr Cetnarowicz (0` 9 Robert Hirsz), 14 Piotr Wiśniewski (65` 16 Marcin Szałęga)
W rezerwie: 12 Bartosz Dębowski, 18 Paweł Żuk, 8 Gracjan Gracek, 5 Krzysztof Brede
Trener - Tomasz Borkowski
Sędzowali: Piotr Pielak - Dariusz Kozioł, Michał Płaczkowski
Jacek Brzuszczyński (techniczny) - Warszawa

Piast Gliwice

Lechia Gdańsk

Gole - 2
Strzaly celne obronione -1
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 19
Spalone - 3
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 14
Spalone - 2
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
26 min - Chylaszek
Widzów - 2000

Żólte kartki
47 min -Buzała,
84 min - Miklosik

 

Janikowo, ul.Główna 40 - 05.05.2007 r. g. 16:00
Unia Janikowo - GKS Piast Gliwice 1:0 (1:0)

Bramka: 34 min - Marek Kubisz
Niegościnne dla drużyny Piasta pozostaje Janikowo. W czerwcu 2005 roku niebiesko-czerwoni, walcząc w barażach o utrzymanie przegrali tam 1:2. W minioną sobotę natomiast podopieczni Bogusława Pietrzaka, chyba po najsłabszym w tej rundzie meczu musieli uznać wyższość Unii, ulegając 0:1. Gola na wagę trzech punktów w 34 min zdobył doskonale znany na Śląsku - Marek Kubisz.

Niegościnne Janikowo

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że piłkarze Piasta wywiozą z Janikowa komplet punktów. Unia przed tym meczem zajmowała bowiem ostatnie miejsce w tabeli, a na dodatek Andrzej Wiśniewski nie mógł skorzystać aż z ośmiu, podstawowych zawodników. Gliwiczanie byli natomiast podbudowani efektownym zwycięstwem ze Stalą Stalowa Wola, a Bogusław Pietrzak mógł skorzystać z wszystkich, najlepszych zawodników. Trener gospodarzy znalazł jednak sposób na gliwicką jedenastkę. „Jeśli się nie ma umiejętności to trzeba znaleźć inny sposób na pokonanie rywala. Można go spróbować zabiegać lub zagrać agresywnie nie pozwalając na swobodne granie piłką. To była recepta na wygranie z Piastem i udało się” mówił już po meczu szkoleniowiec Unii. I tak właśnie wyglądało to spotkanie od pierwszych minut. Miejscowi dużo biegali, często faulowali , co zupełnie wybiło z rytmu gości. Szybko też piłkarze Unii zorientowali, że prawdziwą piętą achillesową będzie lewa strona Piasta. Jeden z ojców sukcesu ze Stalą, Cezary Przewoźniak, który tym razem wyszedł od pierwszej minuty, zupełnie sobie nie radził, ani w akcjach ofensywnych, ani w defensywie. W konsekwencji cały ciężar gry w destrukcji na tej stronie boiska spadł na Chylaszka, któremu niestety w tym dniu też przydarzały się błędy. Już w 2 min Chylaszek pozwolił na oddanie strzału głową Szeremetowi, dobrze ustawiony Kozik nie miał jednak problemów ze złapaniem piłki. W 10 min Kompała stracił piłkę w środkowej strefie boiska, w efekcie czego Bekas zdołał niebezpiecznie uderzyć z około 25 metrów, ale i tym razem dobrą interwencją popisał się Kozik. Takie błędy Kompale zazwyczaj się nie przydarzają, ale szybko wyjaśniła się przyczyna słabszej dyspozycji rozgrywającego Piasta. „Kompi” już na mecz wyszedł kontuzją mięśnia dwugłowego i jeszcze przed przerwą prosił o zmianę. Dotrwał jednak do końca pierwszej połowy. Widuch i Banaś starali się jak mogli łatać dziury po błędach zawodników grających na lewym skrzydle, ale wyjątkowo ruchliwy Nowosielski i tak siał sporo zamętu w polu karnym Piasta. W 20 min po jego akcji Banaś w ostatniej chwili wymiótł piłkę z pola karnego. Gol dla gospodarzy jednak wisiał w powietrzu . W 25 min Szeremet strzelał głową, jeszcze niecelnie. W 34 min w środkowej strefie boiska Banaś po raz drugi oberwał w kostkę i padł na murawę. Gospodarze i sędzia nie przerwali jednak gry i konsekwencji Nowosielski popędził lewą stroną, idealnie wyłożył piłkę do pozostawionego bez opieki na 12 metrze Kubisza, a ten strzałem pod poprzeczkę zdobył jak się później okazało zwycięskiego gola. Sam mecz był słaby, a jeszcze słabszy był sędzia. Jego decyzje często podnosiły ciśnienie zarówno gospodarzom jak gościom. W pierwszej połowie nie zareagował, gdy Kukulski został chwytem zapaśniczym przewrócony w polu karnym. Nie zatrzymał też gry, gdy na środku boiska leżał Bańaś. Tuż przed przerwą po szybkiej akcji przeprowadzonej prawą stroną boiska Kędziora strzelił po przekątnej, ale piłka do siatki nie wpadła.
Druga połowa, którą Piasta rozpoczął z dwoma zmianami, m.in. za sprawą pana Grzegorza Stęchłego również była słabym widowiskiem. W 51 min arbiter z Jarosławia pokazał czerwony kartonik Michniewiczowi wyrzucają go z boiska. „Atakowałem wślizgiem piłkę, ale trafiłem w nogi zawodnika. Był to jednak faul od przodu i w środkowej strefie boiska. Sędzia najpierw kazał mi przeprosić piłkarza z Janikowa, więc myślałem, że na tym się skończy. Tymczasem chyba pod presją kibiców arbiter niespodziewanie wyciągnął czerwony kartonik. Moim zdaniem niesłusznie, ale to sędzia decyduje o wymiarze kary, a ja jako piłkarz muszę się jego decyzji podporządkować” – tak tą sytuację opisywał Michniewicz. W 57 min Nowosielski próbując przejść Gamlę przewrócił się. Sędzia po raz kolejny się pogubił, pokazując zawodnikowi żółtą kartkę i dyktując rzut wolny. Była to praktycznie ostatnia okazja na podwyższenie wyniku dla gospodarzy. Mimo że gliwiczanie grali już do końca w osłabieniu to udało im się stworzyć kilka bramkowych sytuacji. W 71 min Kukulskiego od bramki dzieliło tylko trzy metry, ale nie zdołał oddać strzału, do piłki jeszcze dopadł Wesecki, był on jednak trzymany przez zawodnika Unii i jego strzał przeszedł obok słupka. W 79 min Wesecki nie wykorzystał setki. Po długim podaniu i nieudanej pułapce ofsajdowej napastnik Piasta wpadł w pole karne, ale mając przed sobą tylko bramkarza Unii posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. W 84 min, 5 metrów przed linią pola karnego faulowany był Banaś. Kukulski wykonując ten rzut wolny, próbował posłać piłkę tuż przy prawym słupku i zabrakło może 30 centymetrów, aby futbolówka znalazła się w siatce. Cztery minuty doliczył arbiter do drugiej połowy i tuż przed jej końcem, gdyby Podgórski zdołał opanować posłaną do niego piłkę na 16 metrze może udałoby się wyrównać.
Przerwana została seria ośmiu spotkań Piasta bez porażki, to smuci, ale dużo większym powodem do zmartwienia jest strata kilku kluczowych zawodników. W meczu z Lechią, za czerwoną kartkę na pewno będzie pauzował Michniewicz, Gamla zobaczył siódmy, żółty kartonik, więc też nie zagra. Prawdopodobnie nie będą mogli również wystąpić Banaś i Kompała. Pierwszy do Gliwic z Janikowa wracał z opuchniętą kostką, a drugi z wciąż z nasilającą się kontuzją. Od pewnego czasu do gry niezdolni są też Świątek, Białek i Rogalski. Bogusław Pietrzak będzie więc musiał chyba sięgnąć do głębokich rezerw

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 5
20 Maciej Michniewicz 1, 3 Mirosław Widuch 5, 4 Adam Banaś 6 , 22 Daniel Chylaszek 2(46` 17 Tomasz Podgórski 3),
8 Jarosław Kaszowski (K) 5, 9 Adam Kompała 2 (46` 16 Artur Bańka 2), 5 Paweł Gamla 5,
21 Cezary Przewoźniak 2 (61` 19 Łukasz Wesecki 1)
11 Wojciech Kędziora 5, 10 Krzysztof Kukulski 5
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 7 Michał Filipowicz,, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta - Adam Banaś

Unia Janikowo
12 Michał Wróbel
5 Piotr Jacek, 6 Michał Szeremet, 9 Piotr Nowosielski, 11 Marek Kubisz,
16 Piotr Wilk (90 8 Adam Młodzieniak), 17 Szymon Pawlak, 18 Tomasz Warczachowski,
19 Tomasz Bekas (55 15 Tadeusz Tyc)
21 Zeljko Mravaljevic, 22 Tomasz Ciesielski
W rezerwie: 23 Marcin Pieśnik, 2 Amadou Morou
Trener - Andrzej Wiśniewski
Sędziowali: Grzegorz Stęchły – Krzysztof Bomba, Dariusz Tomas – Krzysztof Zelek (techniczny) - Jarosław

Piast Gliwice

Unia Janikowo

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 19
Spalone - 3
Żółte kartki - 4
Czerwone kartki - 1

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 1
Rzuty wolne - 14
Spalone - 3
Żólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
39 min Kukulski,
48 min - Widuch,
51 min - Kaszowski,
57 min - Gamla
Czerwone kartki
51 min Michniewicz,

Żólte kartki
14 min Warczachowski,
29 min - Nowosielski,
83 min - Jacek

Widzów - 2000

 

Gliwice, ul. Okrzei - 27.04.2007 r. g. 19:00
GKS Piast Gliwice - Stal Stalowa Wola 4:1 (1:1)

Bramki: 1:0 - 17 min - Adam Kompała (asysta - Tomasz Podgórski), 1:1 - 23 min Kamil Gęśla,
2:1 - 68 min - Cezary Przewoźniak (asysta Adam Kompała), 3L1 - 70 min - Adam Kompała (karny - asysta Krzysztof Kukulski), 4:1 - 82 min - Cezary Przewoźniak (asysta Jarosław Kaszowski)
W 26 kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi konto punktowe drużyny Piasta powiększyło się do 35 oczek po tym jak niebiesko-czerwoni rozgromili u siebie beniaminka ze Stalowej Woli 4:1. Łupem bramkowy podzieliło się dwóch piłkarzy” Adam Kompała i Cezary Przewoźniak

Wejście Cezarego

Zespół Piasta staje się powoli specjalistą od przełamywania dobrych passy drugoligowych beniaminków. Niedawno z bagażem trzech goli do domu wracali piłkarze ŁKS Łomża, a w miniony piątek z jeszcze większym balastem, bo aż czterech bramek w 400 kilometrową podróż musieli się udać zawodnicy Stali Stalowa Wola.
Kto przychodzi tej wiosny na stadion przy ul. Okrzei na pewno nie żałuje. Podopieczni Bogusława Pietrzaka regularnie fundują bowiem swoim kibicom aż nadmiar emocji. Jeszcze zanim zaczął się mecz ze Stalową Wolą już było o czym szeptać na trybunach. Zamiast Tomasz Cwaliny z Gdańska, który miał prowadzić to spotkanie, na stadion Piasta przyjechał Piotr Wasielewski, arbiter z Kalisza. Takie prawo PZPN jednak ma i czasem zmiany sędziów w ostatniej chwili się zdarzają. Pierwsze minuty tego pojedynku też były ciekawe. Gospodarze rzucili się do ataku, chcąc szybko strzelić gola i grać już spokojnie. W 3 min po akcji Kędziory z Podgórskim, ten ostatni wyłożył piłkę Kukulskiemu , ale obchodzący dzień wcześniej urodziny napastnik Piasta nie zdołał oddać nawet strzału. W 7 min tym razem Kompała wypuścił „Kukiego” na czystą pozycję, ten znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, a gdy już to uczynił, nogę wstawił jeden z obrońców Stali i skończyło się tylko na rogu. Zresztą było widać, że koledzy z drużyny grają pod Kukulskiego Ta presja jednak chyba bardziej mu przeszkadzał niż pomagała. Gliwiczanie napierali dalej i w 17 min objęli prowadzenie. Podgórski zagrał do Kompały, goście stanęli w miejscu licząc , że będzie spalony, profesor Adam jeszcze popatrzył na bocznego sędziego, a widząc, że ten chorągiewki nie podnosi, , lekkim technicznym strzałem obok bramkarza zdobył 1100 gola w II lidze, a pierwszego w tym meczu. Radość z prowadzenia nie trwała jednak długo. W 23 min po faulu - Ożóg wykonywał rzut wolny, a głową piłkę w siatce umieścił Gęśla i zrobił się remis. 2 minuty później goście byli bardzo bliscy strzelenia drugiej bramki. Najpierw Gęśla trafił w słupek, jeszcze dobijał Iwanicki, ale na szczęście nieskutecznie. Te pierwsze pół godziny toczyło się w morderczym wręcz tempie, nie ma się więc co dziwić, że w ostatnim kwadransie pierwszej połowy piłkarze obydwu zespołów nieco spasowali.
Przerwa wystarczyła , aby zregenerować siły i gdy arbiter wznowił grę w przeciągu 120 sekund dwukrotnie zrobiło się gorąco pod bramką Wietechy. Najpierw Kędziora posłał piłkę z 16 metrów obok słupka, za chwilę Kompała trafił w boczną siatkę. Kolejne akcje Piasta również siały sporo zamieszania w polu karnym Stali i gol wisiał w powietrzu. W 64 min na murawie pojawił się Cezary Przewoźniak. Okazało się to prawdziwym wejściem smoka, a raczej Cezarego, bo już 240 sekund później, dobił on strzał Kompały i zdobył pierwszego w barwach Piasta gola (dośrodkowywał Kędziora). Zaraz potem na trybunach rozległo się głośnie jeszcze jeden i prośba kibiców została spełniona. W 70 min Kukulski wpadł w pole karne, został ścięty przez Kasiaka i sędzia podyktował jedenastkę, która pewnie na gola zamienił Kompała. Była to decydująca akcja meczu. Goście nie tylko, że nie podnieśli się z klęczek, ale jeszcze zostali dobici. W 82 min Michniewicz, zagrał do Kaszowskiego, ten podciągnął z piłką do końcowej linii boiska , a potem zacentrował wprost na głowę Przewoźniaka, który strzałem tuż przy słupku nie dał żadnych szans bramkarzowi Stali na obronę, przypieczętowując najwyższe tej wiosny zwycięstwo swojego zespołu.
Ciekawie było nie tylko na murawie, ale i na trybunach. Po raz kolejny bowiem cały stadion żył meczem, a kibice byli 12 zawodnikiem. Meksykańska fala jest już stałym elementem, a doping przez większość meczu bardzo kulturalny naprawdę pomagał drużynie. Po raz kolejny docenił to delegat PZNP. Pan Jerzy Kowalski z Krakowa umieścił w pomeczowym protokole informację chwaląca gliwickich kibiców. Już zapraszamy Lechię Gdańsk i sympatyków tej drużyny do kotła czarownic jakim staje się stadion przy ul. Okrzei. Oby trwało to jak najdłużej.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
20 Maciej Michniewicz 7, 3 Mirosław Widuch 7, 4 Adam Banaś 7 , 22 Daniel Chylaszek 7,
8 Jarosław Kaszowski (K) 8, 9 Adam Kompała 9 (84` 7 Michał Filipowicz 1), 5 Paweł Gamla 6 (77` 16 Artur Bańka 1), 17 Tomasz Podgórski 5 (64 21 Cezary Przewoźniak 4)
11 Wojciech Kędziora 7, 10 Krzysztof Kukulski 7
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 19 Łukasz Wesecki, 18 Łukasz Janczarek, 15 Łukasz Krzycki.
Trener - Bogusław Pietrzak
Piłkarz meczu - Adam Kompała

Stal Stalowa Wola
1 Tomasz Wietecha (K)
2 Andrzej Kasiak, 3 Marek Kusiak, 5 Mieczysław Ożóg, 9 Łukasz Stręciwilk (66 15 Tadeusz Krawiec)
10 Marcin Drabik, 13 Janusz Iwanicki, 14 Rafał Dopierała (72 7 Paweł Kowalczyk), 17 Jacek Maciorowski
18 Kamil Gęśla, 20 Jakub Ławecki
W rezerwie: 12 Stanisław Wierzgacz, 6 Marek Drozd, 11 Łukasz Czyżyk, 16 Przemysław Pałkus, 19 Tomasz Pająk
Trener - Albin Mikulski
Sędziowali: Piotr Wasielewski - Piotr Marucha (Kalisz), Jarosław Mikołajewski (Ciechanów), Techniczny - Szymon Marciniak (Płock)

Piast Gliwice

Stal Stalowa Wola

Gole - 4
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 20
Spalone - 0
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 21
Spalone - 6
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
27` Gamla,
71 Michniewicz
Widzów - 3000

Żólte kartki
41` Ławecki,
70 Kasiak

 

Chorzów, ul. Cicha - 22.04.2007 r. g. 19:00
Ruch Chorzów - GKS Piast Gliwice 0:0

Pierwszy, historyczny punkt wywieźli ze stadionu przy ul. Cichej w Chorzowie w minioną niedzielę piłkarze gliwickiego Piasta, bezbramkowo remisując w derbowym pojedynku z Ruchem. Cieszy punkt i fakt, ze od 10 marca gliwiczanie pozostają niepokonani. Był to także pierwszy pojedynek pomiędzy Piastem, a Ruchem w którym nie padła ani jednak bramka.

Bezbramkowe derby

W niedzielny wieczór stadion przy ul. Cichej wypełnił się prawie w całości. Frekwencje znacznie podnieśli sympatycy Piasta, którzy w liczbie 620 osób zasiedli w sektorze przeznaczonym dla gości. To rekord jeśli chodzi o mecz wyjazdowy, oczywiście uwzględniając okres po reaktywacji. Miejscowi kibice liczyli, że Ruch zaaplikuje Piastowi przynajmniej 3 gole, aby móc świętować strzelenie trzytysięcznej bramki w rozgrywkach ligowych i umocnić się na prowadzeniu w tabeli. Nic z tego jednak nie wyszło. Gliwiczanie, zagrali mądrze i konsekwentnie w defensywie na niewiele pozwalając liderowi.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy i nawet chorzowianie stworzyli kilka sytuacji po których mogły paść bramki. W 12 min po akcji Ćwielonga, Łudziński w polu karnym minął się z piłką. W 16 min Łudziński dośrodkował w pole karne, gospodarzom wydawało się, że Michniewicz dotknął piłki ręką, ale sędzia nie przerwał gry. Miejscowi mogli objąć prowadzenie w 30 min, kiedy to Ćwielong tak zagrał do Janoszki, że ten miał przed sobą tylko Kozika, ale strzał napastnika Ruchu pewnie wyłapał bramkarz Piasta. 10 minut później Ćwielong był w sytuacji sam na sam, w pełnym biegu próbował uderzać w długi róg, piłka na szczęście przeszła obok słupka. Goście w pierwszej połowie mieli jedną, bardzo dobrą okazję do zdobycia gola. Po rzucie rożnym Adam Banaś stając na 3 metrze nie trafił czysto piłkę i ta zamiast do bramki wyszła na aut.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Bonka z 16 metrów, piłka jednak przeszła nad poprzeczką. Od tego momentu inicjatywę przejęli gliwiczanie i przez następny kwadrans nie pozwolili niebieskim na stworzenie choćby jednej sytuacji. W 50 min po podaniu Kaszowskiego, Kędziora strzelał w kierunku bramki Ruchu, ale niecelnie. W 61 min najpierw uderzenie Kaszowskiego zablokowali miejscowi obrońcy, a dobitka Kompały przeszła obok słupka. Potem Marek Wleciałowski próbował zmienić obraz gry wprowadzając świeżych zawodników, ale groźniejsi nadal byli gości. W 66 min po ładnej akcji, Kukulski z Kompałą rozklepali obronę gospodarzy, w konsekwencji czego Kędziora stanął przed szansą zdobycia gola, jednak i tym razem piłka nie wpadła do siatki. Dwie minuty wcześniej głową z 10 metrów strzela Bonk. Mogło to zaskoczyć Kozika, bo piłka jeszcze skozłowała, ale bramkarza Piasta zdołał wybić ja na róg. Na więcej gospodarzy w tej odsłonie nie było praktycznie już stać. Sytuację próbował nawet ratować spiker, namawiając miejscowych kibiców do dopingu, ale niewiele to pomogło. W zasadzie dopiero w doliczonym czasie trochę mocniej zabiły serca zgromadzonej na stadionie publiczności, kiedy to Jezierski przymierzył zza linii pola karnego, piłka jednak przeszłą wysoko nad poprzeczką.
Remis u siebie z zespołem plasującym się o kilka miejsc w tabeli niżej to bardziej strata dwóch punktów niż zysk jednego. Piłkarze i trenerzy Piasta w dobrych nastrojach jednak opuszczali stadion przy ul. Cichej. Urwać punkty liderowi to prawie zawsze powód do zadowolenia, szczególnie jeśli ma to miejsce po całkiem niezłej grze. Mecz dla kibiców efektowny może i nie był, ale jak to często się powtarza, za wrażenia artystyczne w piłce ocen się nie wystawia. Liczy się to, co można zapisać na koncie.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
20 Maciej Michniewicz 6, 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6, 22 Daniel Chylaszek 6,
8 Jarosław Kaszowski 6, 5 Paweł Gamla 6, 17 Tomasz Podgórski 5 (72 15 Łukasz Krzycki 1),
9 Adam Kompała 7
11 Wojciech Kędziora 6, 10 Krzysztof Kukulski 5 (90 21 Cezary Przewoźniak 1),
W rezerwie: 1 Maciej Humerski, 16 Artur Bańka, 7 Michał Filipowicz,
Trener: Bogusław Pietrzak

Ruch Chorzów
96 Robert Mioduszewski
6 Wojciech Grzyb, 4 Ireneusz Adamski, 15 Marcin Klaczka, 8 Krzysztof Nykiel,
14 Łukasz Janoszka (83` 25 Michał Haftowski), 16 Grzegorz Bonk (77` 76 Remigiusz Jezierski), 3 Grzegorz Baran, 22 Tomasz Sokołowski I, 13
Przemysław Łudziński (62 18 Grażvydas Mikulenas), 20 Piotr Ćwielong
W rezerwie: 1 Sebastian Nowak, 23 Michał Osiński, 19 Marcin Makuch, 5 Grzegorz Misiura,
Trener - Marek Wleciałowski
Sędziowali Mariusz Żak - Patryk Podwysocki, Sławomir Kowalewski (Sosnowiec). Techniczny - Jacek Pieronkiewic

Piast Gliwice

Ruch Chorzów

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 1
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 18
Spalone - 1
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 21
Spalone - 0
Żólte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
33 min - Kukulski
88 min - Widuch
Widzów z Gliwic - 620


Widzów - 8000


 

Gliwice, ul. Okrzei - 17.04.2007 r. g. 19:00
GKS Piast Gliwice - Tiger Kmita Zabierzów 2:2 (0:0)

Bramki: 0:1 - 51 min Dariusz Zawadzki (karny), 0:2 - 57 min Wojciech Fabianowski,
1:2 - 65 min Tomasz Podgórski , 2:2 - 73 min Paweł Gamla (asysta Wojciech Kędziora)
Ciekawy i emocjonujący, choć nie stojący na zbyt wysokim poziomie pojedynek zobaczyli kibice, którzy zdecydowali się przyjść we wtorkowy wieczór na stadion przy ul. Okrzei. Ozdobą tego meczu były dwa, przepiękne gole zdobyte przez Tomka Podgórskiego i Pawła Gamlę.

Bramka jak marzenie

Czego jak czego, ale w tym meczu na pewno nie zabrakło emocji i dramaturgii, zgodnie na konferencji prasowej twierdzili trenerzy obydwu drużyn. I rzeczywiście. W pierwszej połowie było kilka sytuacji po których powinny paść gole, ale bramkarze zachowali czyste konto. W drugiej odsłonie natomiast nie tylko, że padły bramki, ale była też bardzo kontrowersyjna sytuacja, która jeszcze długo po meczu była przedmiotem analizy.
Do 11 min niewiele działo się ciekawego na murawie. Dość dobrze grający goście skutecznie bowiem neutralizowali poczynanis gliwickiej jedenastki. Gdy jednak minęła 10 min świetnie spisujący się w poprzednich meczach Kozik, zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki, którą zabrał mu w polu karnym Bębenek. Pomocnik Kmity miał już przed sobą pustą bramkę, na szczęście ofiarna interwencja Banasia zapobiegła utracie gola. Potem mieliśmy serię rzutów rożnych wykonywanych na przemian przez obydwa zespoły. Nie zamieniły się one jednak na bramki. W 24 min bardzo aktywny w tej części gry Podgórski wyłożył piłkę Gamli, a ten po raz pierwszy, ale nie ostatni spróbował strzału. Tym razem jeszcze niecelnie. W 33 min przyjezdni wypracowali sobie idealną wręcz sytuację do objęcia prowadzenia. Po stracie piłki przez Chylaszka przed linią 16 metrów przejął ją Ankowski, wpadł w pole, strzelił tak, że piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka, jeszcze dopadł do niej Fabianowski, ale nie potrafił zamień tego na gola. Kilka minut później po zgraniu głową przez Podgórskiego, Kędziora był w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał pokonać Sarnata. Szkoda, bo byłby to trzeci z rzędu meczu w którym napastnik Piasta wpisałby się na listę strzelców. Tych okazji do zmiany wyniku w pierwszej połowie obydwie strony miały jeszcze po kilka. Już w samej końcówce gliwiczanie wykonywali rzut wolny z linii 16 metrów. Za pierwszym razem Banaś przebił się przez mur, ale obronił Sarnat. Sędzia nakazał jednak powtórkę, gdyż zbyt wcześnie ruszył się jeden z graczy Kmity. Banaś tym razem jednak strzelił prosto w mur.
Dobra gra Kmity, która jakby nie było plasuje się w dolnej strefie tabeli w pierwszych 45 minutach była sporym zaskoczeniem dla obserwatorów, ale w drugiej odsłonie goście pokazali, że to nie przypadek, Już w 51 min Bębenek wkręcił w ziemię Michniewicza, obrońca Piasta leżąc na murawie zatrzymał piłkę ręką, a że akcja toczyła się w obrębie pola karnego, sędzia odgwizdał jedenastkę, którą pewnie na gola zamienił Zawadzki. Minęło zaledwie 6 minut, a Kozik musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Tym razem po rzucie rożnym, przy bardzo biernej postawie zawodników Piasta, piłkę do siatki skierował Fabianowski. W tym momencie wydawało się, że jest już po meczu. Niebiesko-czerwoni jednak wspierani dopingiem kibiców pozbierali się i już w 65 min zdobyli kontaktowego gola. Rzut rożny wykonywał Kompała, jeden z obrońców Kmity wybił piłkę na 14 metr, a tam był Podgórski, który pięknym wolejem nie dał żadnych szans na obronę Sarmatowi. Zanim goście się otrząsnęli było już 2:2. Tym razem po akcji i podaniu Kędziory, Gamla podciągnął piłką i posłał z około 25 potężną bombę w samo okienko bramki Sarnata. Był to gol jak marzenie i pewnie, by wygrał klasyfikację na bramkę kolejki, gdyby takowa byłą w II lidze prowadzona. Wydawało się w tym momencie, że zmęczeni sobotnim pojedynkiem z KSZO piłkarze Kmity już się nie podniosą. Nic z tych rzeczy. W 77 min świetnie grający Bębenek wpadł w pole karne, próbował minąć Michniewicza, ten wślizgiem wybił piłkę spod jego nóg, jednocześnie przewracając zawodnika Kmity. Arbiter odgwizdał przewinienie i wskazał na 11 metr. Jednak sędzia główny jeszcze podbiegł do bocznego, konsultując z nim całą sytuację i po chwili zmienił zdanie, przyznając gościom rzut rożny. Takie sytuacje zdarzają się na ligowych boiska niezwykle rzadko, nic więc dziwnego, że długo jeszcze po meczu komentowano to wydarzenie. Michniewicz zarzekał się, że trafił w piłkę. Bębenek natomiast, że zawodnik Piasta trafił tylko w jego nogi. Do końca pozostało jeszcze sporo czasu, można więc było przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 82 min Kukulski przestrzelił z 17 metrów. W 87 min z najwyższym trudem Sarnat obronił uderzenie z woleja Kompały. Skończyło się jednak na remisie, z którego żadna ze stron w sumie się nie cieszyłam choć warto w tym miejscu przytoczyć popularne piłkarskie powiedzenie. Jak się nie da wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować
Przerwa spowodowana walkowerem z Zawiszą chyba wybiła z rytmu gliwicką jedenastkę, bo niewątpliwie podopieczni Bogusława Pietrzaka zagrali słabsze spotkanie. To się jednak zdarza wszystkim drużynom. Chwała piłkarzom Piasta za to, że grali do końca i doprowadzili do remisu. W ostatecznym rozrachunku bowiem każdy punkt może okazać się ważny, W najbliższą niedzielę gliwiczanie zmierzą się z Ruchem w Chorzowie. Czy uda się po raz pierwszy z Cichej wywieźć choćby punkt ? Warto samemu pojechać do Chorzowa. Zbiórka kibiców o godz. 16:00 przed dworcem PKP.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 5
20 Maciej Michniewicz 4, 3 Miroslaw Widuch 5, 4 Adam Banaś 5, 22 Daniel Chylaszek 5
8 Jaroslaw Kaszowski 6 (K), 16 Artur Banka 3 (55 10 Krzysztof Kukulski 2), 5 Pawel Gamla 6 (90` 15 Lukasz Krzycki 1 ),
9 Adam Kompala 6
17 Tomasz Podgórski 6 (88 21 Cezary Przewozniak 1), 11 Wojciech Kedziora 6
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 7 Michal Filipowicz, 18 Maciej Mizgajski
Trener : Boguslaw Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta: Tomasz Podgórski

Kmita Zabierzów
1 Artur Sarnat
2 Krzysztof Krauz, 3 Rafal Jedrszczyk (81 17 Marcin Zontek), 19 Marian Kocis, 5 Miroslaw Pokrywka
20 Wojciech Ankowski, 6 Dariusz Zawadzki (66` 13 Konrad Cebula), 15 Wojciech Fabianowski, 7 Maciej Bebenek
8 Dariusz Romuzga, 14 Piotr Kasperkiewicz
W rezerwie : 12 Mariusz Rózalski, 11 Michal Suchan, 16 Daniel Onyekachi, 18 Jakub Lizak, 10 Grzegorz Goncerz
Trener - Jerzy Kowalik
Sedziowali: Leszek Gawron, Tadeusz Gancarz (Podkarpacie), Pawel Sokolnicki (Mazowiecki ZPN)
Robert Pszeniczny (Techniczny)

Piast Gliwice

Kmita Zabierzów

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 9
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 24
Spalone - 0
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 9
Rzuty wolne -16
Spalone - 0
Żólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
2 min - Kaszowski,
29 min - Gamla
Widzów - 2500

Żólte kartki
14 min - Kasperkiewicz,
45 min - Kraus
32 min - Romuzga

 

Gliwice, ul. Okrzei - 04.04.2007 r. g. 17:00
GKS Piast Gliwice - ŁKS Łomża 3:0 (2:0)

Bramki: 1:0 - 39 min Wojciech Kędziora (asysta Jarosław Kaszowski), 2:0 - 43 min Jarosław Kaszowski (asysta - Tomasz Podgórski), 3:0 - 59 min Adam Kompała (asysta Wojciech Kędziora)
Po dobrym meczu drużyna Piasta Gliwice pokonała rewelacyjnie spisującą się w rundzie wiosennej ŁKS Łomżę - 3:0. Było to pierwsze w rundzie rewanżowej zwycięstwo niebiesko-czerwonych przed własną publicznością, a gole dla w tym spotkaniu strzelało trzech panów na K: Kędziora, Kaszowski i Kompała.

Trzech muszkieterów i Bańka

Każda drużyna, przynajmniej w momencie rozpoczęcia meczu liczy 11 zawodników, o czym każdy doskonale wie. W środowy wieczór na stadionie przy ul. Okrzei jednak czterech graczy odegrało główne rolę, których można by porównać do wyczynu bohaterów powieści Aleksandra Dumasa. Kędziora otworzył wynik i zaliczył asystę przy trzecim golu. Kaszowski strzelił jedną z bramek i miał współudział przy dwóch następnych trafieniach, a Kompała dobił rywala. Istotną rolę również odegrał Bańka, po którego to podaniach rozpoczynały się bramkowe akcje. Ta czwórka sprawiła, że kibice zgromadzenie na trybunach bawili się jak przy oglądaniu ekranizacji francuskiego powieściopisarza.
Łomżanie w ostatnich ośmiu meczach nie doznali smaku porażki. Jednocześnie 20 zdobytych punktów w tych spotkaniach sprawiło, że zaczęto mówić o podopiecznych Czesława Jakołcewicza jak o Rycerzach wiosny, Łomżański team został jednak rozpracowany przez gliwickich szkoleniowców, a dobrze usposobieni zawodnicy Piasta bez większych problemów poradzili sobie z wysoką defensywą gości. Pierwszy raz zapachniało golem już w 8 min, kiedy to po rzucie wolnym wykonywanym przez Chylaszka, minimalnie głową przestrzelił Kędziora. Potem przyjezdni toczyli dość wyrównany pojedynek, ale nie nękali zbytnio Kozika. Dopiero w 28 min po dwóch, szybkich zagraniach, Kalu znalazł się sam przed Kozikiem, bramkarza Piasta jednak wybiegł przed pole karne i zdołała ubiec czarnoskórego napastnika Łomży wybijając piłkę na aut. Potem zobaczyliśmy kilka ciekawych akcji w wykonaniu obydwu zespołów. Przełomową okazała się jednak 39 min. Wtedy to Bańka świetnie wypuścił Kaszowskiego, ten strzelił w światło bramki, piłka już minęła bramkarza, na wszelki wypadek jeszcze dobił ją Kędziora i kibice mogli cieszyć się z pierwszej, wiosennej bramki na stadionie przy ul. Okrzei. Gliwiczanie poszli za ciosem i w 43 min podwyższyli wynik. Zaczęło się od dalekiego wykopu Kozika, po którym Kędziora wywalczył piłkę, trafiał ona do Podgórskiego, który przedarł się w pole karne, podał do Kaszowskiego, a kapitan Piasta lewą nogą z około 12 metrów umieścił ją w siatce.
2:0 to nie był jeszcze wynik, który gwarantowałby trzy punkty. Wiedząc o tym łomżanie próbowali w początkowej fazie strzelić kontaktową bramkę. W 53 min Dąbrowski próbował zaskoczyć Kozika uderzeniem z ponad 20 metrów, ale gliwicki bramkarz nie z takimi strzałami sobie radził. Wreszcie przyszła 59 min meczu. Wtedy to Michniewicz dograł półgórną piłkę do Kaszowskiego, ten szybkim podanie wypuścił Kędziorę na czystą pozycję. „Kędy” jednak zamiast strzelać, podał do wbiegającego w pole karne Kompały, który bez problemów skierował ją do bramki. 3:0 – mało !, Tak krzyczeli kibice , robiąc meksykańską falę. Czesław Jakolcewicz próbował jeszcze ratować honor robiąc w 63 min podwójną zmianę. Nic to jednak nie pomogło. Wprawdzie goście stosunkowo często w ostatniej kwarcie meczu gościli pod bramką Piasta, ale wynikało to bardziej z obranej taktyki przez gospodarzy , niż pomysłu na sforsowanie kierowanej przez Widucha obrony. W 84 min w zespole seniorów zadebiutował Maciej Mizgajski, który jeszcze nie ukończył 19 lat. W 88 min Stróżyński oddał strzał rozpaczy z ponad 30 metrów, był to jednak przysłowiowy krzyk łabędzia, bo futbołówka przeszła w bezpiecznej odległości obok słupka.
Sędzia doliczył ponad trzy minuty w których to jednak nic już ważnego się nie wydarzyło i niebiesko-czerwoni mogli cieszyć się w pełni zasłużonego zwycięstwa. Trzy kolejne zdobyte punkty i fakt, że w następnej kolejce jedenastce z Okrzei dopiszemy kolejne trzy oczka za walkower nad Zawiszą, zdecydowanie poprawiło nie tylko nastroje, ale i szanse na uniknięcie barażów. Nas cieszy fakt, że w meczu tym dominowali gliwiczanie. Zarówno Kaszowski jak i Kędziora to zawodnicy, którzy od urodzenia mieszkają w naszym mieście i tu zaczynali swoja przygodę z futbolem, a teraz sprawiają, że możemy cieszyć się z kolejnego zwycięstwa „Piastunek”

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
20 Maciej Michniewicz 7, 3 Mirosław Widuch 7, 4 Adam Banaś 6, 22 Daniel Chylaszek 7,
16 Artur Bańka 7 (84` 14 Maciej Mizgajski 1), 5 Paweł Gamla 7, 9 Adam Kompała 7,
8 Jarosław Kaszowski 8, 17 Tomasz Podgórski 6 (87` 10 Krzysztof Kukulski 1), 11 Wojciech Kędziora 8 (90` 15 Łukasz Krzycki 1)
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 7 Michał Filipowicz, 6 Marcin Rogalski, 21 Cezary Przewoźniak
Piłkarz meczu - Jarosław Kaszowski i Wojciech Kędziora
Trener: Bogusław Pietrzak

ŁKS Łomża
12 Kamil Ulman
4 Paweł Galiński, 17 Zbigniew Kowalski, 26 Krzysztof Strugarek, 6 Przemysław Mądry,
5 Paweł Stróziński, 21 Łukasz Jasiński (63` 3 Tomasz Łuba), 22 Jacek Dąbrowski, 10 Łukasz Adamski (63` 20 Michał Rozkwitalski),
9 Tomasz Bzdęga, 8 Maxwell Kalu
W rezerwie pozostali: 18 Maciej Kurdyjki, 16 Damian Świerblewski, 23 Taras Szamszoryk, 7 Mirosław Goliński, 14 Piotr Ogrodowicz,
Trener - Czesław Jakołcewicz
Sędziowali: Artur Radziszewski - Maciej Szymanik, Rafał Roguski (Warszawa)
Techniczny - Rafał Rokosz (Śląsk)

Piast Gliwice

ŁKS Łomża

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 14
Spalone - 2
Żółte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 5
Spalone - 1
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
7 min - Adam Kompała
Widzów - 2000

Żólte kartki
8 min - Zbigniew Kowalski

 

 

Legnica, Al. Orła Białego 1- 31.03.2007 r. g. 14:00
Miedź Legnica - GKS Piast Gliwice 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 - 90 min Wojciech Kędziora (asysta Adam Banaś)
Prawie 10 miesięcy trzeba było czekać na to, aby drużyna Piasta przywiozła z meczu wyjazdowego komplet punktów. Ostatni raz bowiem niebiesko-czerwoni na boisku przeciwnika wygrali 20 czerwca ubiegłego roku w Bytomiu , pokonując Polonię 3:1. W minioną sobotę podopieczni Bogusława Pietrzaka wygrali z Miedzią w Legnicy, a bramkę na wagę trzech, jakże potrzebnych punktów już w doliczonym czasie gry zdobył Wojciech Kędziora

Drugi oddech

W piątek, w godzinach wieczornych legnicka Policja podjęła decyzję, że mecz Miedzi z Piastem odbędzie się bez udziału publiczności, co zaskoczyło zarówno organizatorów jak i kibiców. Ci pierwsi musieli bowiem zwracać pieniądze za wcześniej sprzedane wejściówki, a ponad stuosobowa grupa sympatyków Piasta, która pojechała na to spotkanie dowiedziała się o tym dopiero na dworcu we Wrocławiu. Powodem nie wpuszczenia kibiców, był fakt, że na stadionie przy ul. Orła Białego trwa remont. Decyzja co najmniej dziwna, bo dwa tygodnie wcześniej miedziowcy rozgrywali tam pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec. Tak więc spotkanie to toczyło się przy pustych trybunach, choć wokół stadionu zgromadziło około 500 widzów, którzy zza płotu mogli oglądać to, co działo się na murawie.
Gospodarze, którzy przed tym meczem byli jeszcze w gorszej sytuacji niż drużyna Piasta próbowali na samym początku zaskoczyć gliwiczan, ale piłka po strzale Łysaka przeszła w bezpiecznej odległości obok słupka, a uderzenie Misana bez większych kłopotów wyłapał Kozik. To w zasadzie było wszystko na co w tej odsłonie pozwolili sobie legniczanie. Potem inicjatywę przejęli goście i wydawało się, że poradzą sobie jakby nie było z jednym z najsłabszych zespołów w lidze. Miedziowcy jednak cofali się prawie całym zespołom do obrony, co okazało się dość skuteczną taktyką. W 12 min Gamla zdołał uderzyć sprzed linii pola karnego, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Kilka minut później, po dwójkowej akcji Kędziora – Kaszowski. Ten ostatni został jednak zablokowany przy próbie strzału. Potem gra toczyła się głównie na połowie legniczan, nie przekładało się to jednak na bramkowe sytuacje. W 32 min Białek doznał kontuzji, na tyle poważnej, że ni smół kontynuować gry. Zmienił go banka. Podobna sytuacja zaraz potem wydarzyła się w zespole gospodarzy, kiedy to boiska na noszach został zniesiony Krzyżanowski. W 36 min Chylaszek próbował bezpośredni z rogu zaskoczyć bramkarza Miedzi, bezskutecznie.
Druga połowa była już znacznie ciekawsza i momentami nawet dramatyczna. Zaledwie cztery minuty po wznowieniu gry Banda bezmyślnie sfaulował w środkowej strefie boiska Banasia, a że był to faul bez piłki zobaczył za to czerwoną kartkę. Od tego momentu gliwiczanie grali z przewagą jednego zawodnika, co zresztą było widać na murawie. Legniczanie jeszcze bardziej się cofnęli, ale nie wiele im to dało. W 55 min Piasta mógł już prowadzić 1:0, mógł , gdyby Kaszowski wykorzystał wyborną wręcz sytuację. Zaraz potem w polu karnym w ostatniej dosłownie chwili został powstrzymany Kompała. Napór gości rósł z każda minutą, a dziennikarze, którzy jako jedni z nielicznych mogli oglądać ten mecz zaczęli się spekulować, kiedy padnie bramka. W 74 min aktywny bardzo Kędziora był w sytuacji sam na sam, zamiast jednak strzelać próbował zagrywać na środek pola karnego, gdzie niestety nie było żadnego z jego kolegów. Czas nieubłagalnie płynął, a bramki wciąż nie było. W 80 min Bogusław Pietrzak ściągnął z boiska obrońcę (Chylaszka), wpuszczając kolejnego napastnika (Janczarka), chcąc jeszcze coś zmienić. Ostatnie 10 minut wyglądało jak gra w hokeja z dużą przewagą. Zamknięci pod własnym polem karnym gospodarze ograniczali się do rozbijania ataków Piasta, choć w 88 min przeprowadzili kontrę po której Widuch w ostatnim memencie zablokował Łysaka. Zbyt wielu przerw nie było, arbiter więc doliczył do regulaminowego czasu gry tylko 3 minuty. Gdy zaczynała się ostatnia z doliczonych minut gliwiczanie wykonywali rzut rożny, po którym jeden z graczy Miedzi wybił piłkę przed pole karne, ta jednak za sprawą Michniewicza niczym bumerang wróciła na 16 metr, jeszcze jej lot głową przedłużył Banaś. Gdy futbolówka spadła pod nogi Kędziory, niedawno mianowany napastnik Piasta miał przed sobą jeszcze obrońcę i bramkarza. Pierwszego minął zwodem, a drugiego pokonał technicznym strzałem tuż przy słupku. Zaraz potem utonął w objęciach kolegów. Bramkę tą ”Kędy” zadedykował żonie i córeczce. Arbiter nie pozwolił już na wznowienie gry i pierwsze zwycięstwo tej wiosny stało się faktem.
Zwycięstwo to niewątpliwie pozwoli teraz Bogusławowi Pietrzakowi i jego podopiecznym złapać drugi oddech. Opłaciła się konsekwencja co do ustawienia i taktyki,. Kędziora należał do najlepszych zawodników na murawie i przez cały mecz absorbował obrońców Miedzi, a w decydującym memencie strzelił zwycięską bramkę. Oczywiście do gry jaką chcieliby oglądać kibice i wyników jakie osiągał zespół Piasta w poprzedniej rundzie wiosennej jeszcze długa droga, ale kierunek wydaje się właściwy. Czy gliwiczanie opuszczą strefę barażową, będzie można się przekonać już w środowym meczu z rewelacyjnie grającą tej wiosny Łomżą Początek spotkania – godz. 19:00

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 6
20 Maciej Michniewicz 6, 4 Adam Banaś 7 , 3 Mirosław Widuch 7, 22 Daniel Chylaszek 5 (80` 18 Łukasz Janczarek 1), 5 Paweł Gamla 6, 8 Jarosław Kaszowski (K) 6, 2 Michał Białek 2 (35` 16 Artur Bańka 4), 9 Adam Kompała 6
21 Cezary Przewoźniak 4 (59` 17 Tomasz Podgórsk 2), 11 Wojciech Kędziora 8
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 6 Maciej Rogalski, 15 Łukasz Krzycki, 7 Michał Filipowicz
Trener: Bogusław Pietrzak
Piłkarz meczu - Wojciech Kędziora

Miedź Legnica
1 Wojciech Zarzycki
19 Jacek Imianowski, 14 Krzysztof Kotlarski (K), 22 Wojciech Smarduch, 8 Adam Kłak,
16 Josef Banda , 6 Rafał Wodnik (61` 10 Tomasz Zieliński), 18 Jarosław Krzyżanowski (35` 9 Sebastian Ziajka), 5 Rafał Majka,
11 Damian Misan (82` 21 Dominik Płaza), 7 Dominik Łysak
W rezerwie pozostali: 12 Łukasz Maniak, 20 Michał Rajkiewicz,
Trener: Peter Nemec
Sędziowali: Piotr Wasilewski, Piotr Marucha, Przemysław Głowacki, techniczny - Mariusz Jasina (Kalisz)

Piast Gliwice

Miedź Legnica

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 16
Spalone -1
Żółte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 2
Rzuty wolne - 14
Spalone - 1
Żólte kartki - 1
Czerwone kartki - 1

Żólte kartki


Żólte kartki
62 min - Jacek Imianowski
Czerwone kartki
49` - Josef Banda
Widzów - 0

 

Białystok, ul. Słoneczna 1- 24.03.2007 r. g. 14:00
Jagiellonia Białystok - GKS Piast Gliwice 1:1 (0:0)

Bramki: 0:1 - 62 min Jarosław Kaszowski (asysta Artur Bańka), 1:1 - 90 min Vuk Sotirović
Sześć sekund zabrakło drużynie Piasta, aby sprawić niespodziankę swoim sympatykom i wywieźć z Białegostoku komplet punktów. Od 62 min bowiem, po celnym trafieniu Jarka Kaszowskiego gliwiczanie prowadzili z Jagiellonią 1:0. Gospodarze wyrównali stan meczu dokładnie w 89 min i 54 sekundzie spotkania.

W paszczy lwa

Do Białegostoku gliwiczanie pojechali bez trzech, kluczowych zawodników. Z powodu kartek i kontuzji do autokaru nie wsiedli Kompała, Kukulski i Wesecki. Szkoleniowcy Piasta musieli więc dość radykalnie przemeblować skład. W wyjściowej jedenastce znalazło się dwóch debiutantów: Artur Bańka i Michał Białek, co niewątpliwie było bardzo odważnym posunięciem w pojedynku z tak trudnym rywalem. Okazało się jednak, że osłabieni i skazani na pożarcie gliwiczanie nie tylko że urwali punkty białostockim lwom, ale i byli bardzo blisko zwycięstwa.
Po dwóch przegranych meczach na drużynę Jagielloni posypały się gromy. Niektórych piłkarzy oskarżano nawet o to, że awans nie jest im na rękę, więc celowo odpuszczają mecze. Jacek Chańko, jeden z najstarszym stażem białostockich graczy zdecydowanie temu zaprzeczał i zapowiadał. że w konfrontacji z Piastem, on i jego koledzy udowodnią, że wcale tak nie jest. Sęk w tym, że niebiesko-czerwonym punkty te są tak samo potrzebne, mimo że walczą oni w tym sezonie o zupełnie inne cele. Pewnie dlatego w pojedynku tym od pierwszych minut emocji nie brakowało. Pierwsi zaatakowali gospodarze i gdyby nie świetna interwencja Banasia, Konon pewnie by szybko zdobył gola. Riposta Piasta była natychmiastowa. Po kontrze, Banka tak wyłożył piłkę Przewoźniakowi, że ten miał przed sobą tylko bramkarza. Ostry kąt uniemożliwił mu jednak oddanie strzału, po którym Banaszyński by skapitulował. W 11 min rozpędzonego Satirovica zatrzymał Gamla. Groźnie w polu karnym Piasta znów było w 16 min, ale i tym razem dobrze interweniowali obrońcy. W 19 min strzał Przewoźnika w ostatniej chwili zablokował Markiewicz. Kilka minut później, zadecydowanie najgroźniejszy zawodnik w zespole gospodarzy, Vuk Soturovic zdołał oszukać defensorów gości i znalazł się w sytuacji sam na sam z Kozikiem, ale ten popisał się doskonałą interwencją nogami broniąc strzał Serba. W pierwszej połowie było jeszcze kilka akcji, które mogły zmienić rezultat tego meczu, bramki jednak nie padły. Chcą zmienić wynik i grę swojego zespołu Ryszard Tarasiewicz zdecydował się w przerwie na podwójną zmianę. Na murawie pojawili się Filip Burkhardt i Radek Divecky. Nie wiele to jednak pomogło, a wręcz przeciwnie. Ta odsłona bowiem będzie przebiegała pod dyktando gości. W 49 min po świetnej centrze Chylaszka, Kędziora z 4 metrów przestrzelił. Jagiellonczy okazje na zdobycie gola mieli w 54 min. Po silnym uderzeniu z rzutu wolnego Chańki, Kozik popisał się świetną paradą, odbijając na bok piłkę, dobijał jeszcze któryś z miejscowych graczy, ale i tym razem bramkarz Piasta był lepszy. Wreszcie przyszła 62 min. Bańka przejął piłkę przy linii bocznej boiska, dośrodkował w pole karne, tam jej lot przedłużył Kaszowski, pokonując Banaszyńskiego. „Takie zagrania często ćwiczymy na treningach. Artur świetnie zagrał, a ja tylko musnąłem piłkę głową i ta wpadł do siatki” – po meczu mówił strzelec pierwszej tej wiosny dla Piasta bramki. Wbrew oczekiwaniom Jagiellończycy nie rzucili się do desperackich ataków. Nie tyle co nie chcieli, ale nie potrafili. Gliwiczanie grali bowiem mądrze , przetrzymując piłkę. Były momenty, że wyglądało to jak gra w dziada. Miejscowi kibice już pogodzili się z kolejną porażką swojej drużyny i co bardziej zniecierpliwieni zaczęli opuszczać stadion. Tymczasem końcówka meczu przyniosła dość nieoczekiwany zwrot sytuacji. W 85 min , po zagraniu z lewej strony - Sotirović wychodził już na czystą pozycję, ratując sytuację Chylaszek popchnął napastnika gospodarzy, ten przewrócił się w polu karnym, a arbiter wskazał na wapno. Rzut karny próbował na gola zamienić Burchardt, ale kolejną, fantastyczną interwencją popisał się Kozik, broniąc ten strzał. W tym momencie radość zapanowała w sektorze zajmowanym przez kibiców Piasta, którzy w liczbie 11 osób przyjechali do Białegostoku, by pomóc drużynie. Niestety, nie było im dane w pełni się cieszyć , bo tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego miejscowi wyrównali. Po dość przypadkowym zagraniu ręka przed polem karnym przez Gamlę, arbiter podyktował rzut wolny. Saturović znalazł lukę w murze i uderzył niezbyt mocno, ale na tyle dokładnie, że piłka wtoczyła się do bramki pilnowanej przez Kozika. Sędzia jeszcze doliczył cztery minuty, ale jedynym godnym odnotowania faktem z tego okresu była druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Satirovica.
Remis ten powinien satysfakcjonować gości, ale w kontekście tego, co pokazali białostoczanie w ekipie Piasta panował duży niedosyt. Chyba najbardziej rozgoryczony był Krzysztof Kozik. Bezsprzecznie najlepszy zawodnik na boisku kilkakrotnie bardzo udanie interweniował, ale nie zachował czystego konta. Nie cieszyli się też gospodarze, choć ten mały punkt pozwolił im na zachowanie kontaktu z czołówką, gdyż zarówno Ruch jak i Zagłębie musiało uznać wyższość rywali. Teraz drużyna Piasta jedzie do Legnicy, skąd musi już wywieźć komplet punktów i oby się to niebiesko-czerwonym udało.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 8
20 Maciej Michniewicz 6, 5 Paweł Gamla 6, 4 Adam Banaś 6 , 22 Daniel Chylaszek 5,
3 Mirosław Widuch 6, 2 Michał Białek 5 , 16 Artur Bańka 5 (67` 17 Tomasz Podgórski 2),
8 Jarosław Kaszowski 7, 11 Wojciech Kędziora 6 (90` Adrian Swiątek 1),
21 Cezary Przewoźniak 5 (74` 18 Łukasz Janczarek 1)
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 15 Łukasz Krzycki, 14 Paweł Zajączkowski,
7 Michał Filipowicz
Trener: Bogusław Pietrzak
Piłkarz meczu - Krzysztof Kozik

Jagiellonia Białystok
99 Jacek Banaszyński
20 Adrian Napierała, 15 Marcin Kośmicki, 28 Jacek Markiewicz (K) (60 5 Piotr Petasz), 22 Jacek Chańko,
13 Mariusz Dzienis, 4 Rafał Naskręt, 33 Janusz Wolański (46` 25 Filip Burkhardt), 8 Mariusz Marczak,
30 Ernest Konon (46` 31 Radek Divecky), 18 Vuk Sotirović
W rezerwie pozostali: :17 Marcin Mańka, 6 Marcin Wincel, 16 Marcin Tarnowski
Trener: Ryszard Tarasiewicz
Sędziowali: Włodzimierz Bartos, Konrad Sapela, Radosław, Siejka - techniczny - Tomasz Radkiewicz (Łódź)
Obserwator: Kazimierz Stępień (Warszawa)

Piast Gliwice

Jagiellonia Białystok

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 20
Spalone -1
Żółte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 8
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 17
Spalone - 1
Żólte kartki - 2
Czerwone kartki - 1

Żólte kartki
24 min -Kędziora,
42 min -Przewoźniak
90 min - Chylaszek

Żólte kartki
31 min - Soturovic ,
89 min - Napierała,
90 min -Sotirović
Czerwone kartki
90 min - Sotirović
Widzów - 5000

 

Gliwice, ul. Okrzei - 18.03.2007 r. g. 14:40
GKS Piast Gliwice - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - 0:0

Mimo transmisji telewizyjnej i kapryśnej aury około 2 tysięcy sympatyków jedenastki z Okrzei przyszło na inaugurację piłkarskiej wiosny w Gliwicach. Niestety, piłkarzom Piasta nie udało się w pełni zadowolić kibiców, bo podopieczni Bogusława Pietrzaka bezbramkowo zremisowali z ostrowieckim KSZO i tylko nieznacznie poprawili swoją pozycję w drugoligowej tabeli.

Strzelecka indolencja

Zespól z Ostrowca, pokonując w pierwszej kolejce Jagiellonię Białystok sprawił nie tylko sporą niespodziankę, ale i spowodował, że szkoleniowcy Piasta długo się zastanawiali jaką taktykę przyjąć na to spotkanie. „Zwycięstwo nad wiceliderem na ich terenie nie jest dziełem przypadku. Odkrycie się i frontalny atak w pierwszej połowie mógł nas sporo kosztować. Dlatego też nie zdecydowaliśmy się na otwartą grę KSZO”. Tak po meczu zachowawczą postawę swoich podopiecznych w pierwszej odsłonie tłumaczył Bogusław Pietrzak. I rzeczywiście. W tym okresie gry lepsze wrażenie sprawiali goście. Grali agresywniej, często zmuszając do błędów miejscowych zawodników. W 6 min w polu karnym Piasta przewrócił się Wójcik, ale arbiter podjął słuszną decyzję, uznając, że nic nie było. Trzy minuty później gospodarze mieli pierwszą, dogodną okazję na zmianę wyniku. Na 18 metrze faulowany był Podgórski. Bezpośredniego strzału na bramkę Kapsy próbował Kompała, ale piłka zatrzymała się na murze. W 16 min Robaszek miał przed sobą tylko Kozika, ale nie gość, że nie trafił w światło bramki, to jeszcze był na spalonym. W 17 min mogło być jednak 1:0 dla KSZO. Sojka zagrał w pole karne do Kanarskiego, na szczęście jego strzał z bliskiej odległości odbił Kozik. Potem sytuacja została względnie opanowana i udało się nawet kilkakrotnie zagrozić ostrowskiej bramce . W 35 min, po wolnym wykonywanym przez Chylaszka, Kędziora uderzył przewrotką, piłka niestety przeszła nad poprzeczką. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy gliwiczanie mieli jeszcze dwa rzuty wolne. Po pierwszym Kompała przymierzył w okienko, ale Kapsa zdołał wybić piłkę na róg. Za drugim razem również golkiper KSZO poradził sobie z uderzeniem gracza Piasta.
Wojciech Borecki to doświadczony szkoleniowiec i na dodatek bardzo dobrze zna drużynę Piasta. Wychodząc z założenia, że jeśli nie da się wygrać meczu , to przynajmniej trzeba go zremisować. Dlatego też w drugiej połowie ustawił swój zespół mocno defensywnie. Efekt tego był taki, że w pierwszych minutach tej odsłony prawie nic się ciekawego nie działo. Odnotować można groźny, ale niecelny strzał z rzutu wolnego Wójcika i uderzenie z pola karnego Robaszka, które obronił Kozik. To było wszystko na co w tym dniu było stać gości. W 74 min po raz pierwszym kibice złapali się za głowy. Wtedy to po bardzo dobrym zagraniu z lewej strony Kompały, Janczarek stanął oko w oko z Kapsą, zamiast jednak do bramki, trafił prosto w niego. Chyba jeszcze lepszą sytuacją w 80 min zmarnował Przewoźniak. Były zawodnik Floty Świnoujście znalazł się także w sytuacji sam na sam, ale i tym razem bramkarz KSZO nie musiał wyciągać piłki z siatki. To mogło zdenerwować nie tylko kibiców, ale i opanowanego zazwyczaj Bogusława Pietrzaka, który po tej sytuacji wybiegł z ławki rezerwowych krzycząc na niefortunnego strzelca. Gliwiczanie do końca nie rezygnowali ze zmiany wyniku, jednak obrona KSZO skutecznie hamowała te zapędy i w efekcie skończyło się podziałem punktów.
Remis u siebie w perspektywie dwóch, trudnych spotkań wyjazdowych powodem do zadowolenie na pewno nie jest. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że ósme w tabeli Podbeskidzie ma zaledwie trzy oczka więcej nie ma też co dramatyzować. Problemem gliwiczan pozostaje brak rasowego napastnika, który by nie marnował takich sytuacji, jakie w ostatnich dwóch meczach mieli piłkarze Piasta Bogusław Pietrzak próbuje to rozwiązać ustawiając w linii ataku trzech ofensywnych graczy, ale na razie nie ma to przełożenia na gole. Może uda się tą strzelecką niemoc przełamać w meczu z Jagiellonią Białystok. .

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 5
20 Maciej Michniewicz 4 (76` 21 Cezary Przewoźniak 1), 3 Mirosław Widuch 6, 4 Adam Banaś 6, 22 Daniel Chylaszek 5,
8 Jarosław Kaszowski 5 (K), 5 Paweł Gamla 3 (62` 7 Łukasza Janczarek 2), 9 Adam Kompała 6,
7 Michał Filipowicz 2 (46 10 Krzysztof Kukulski 3), 17 Tomasz Podgórski 5
11 Wojciech Kędziora 5
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 2 Michał Białek, 19 Łukasz Wesecki, 16 Artur Bańka.
Trener: Bogusław Pietrzak
Najlepszy w zespole Piasta - Mirosław Widuch i Adam Banaś

KSZO: Ostrowiec Świętokszyski
1 Paweł Kapsa
10 Arkadiusz Sojka, 22 Marcin Rogoziński, 20 Radosław Kardas, 18 Klaudiusz Łatkowski,
3 Piotr Kosiorowski 89` 24 Jakub Woropajew), 5 Marcin Kiczyński, 6 Łukasz Trałka,
19 Hubert Robaszek,
7 Krystian Kanarski (87` 13 Adrian Woźniczka), 11 Rafał Wójcik (74` 9 Łukasz Cichos)
W rezerwie pozostali:: 12 Rafał Kwapisz, 17 Adrian Franczak, 8 Grzegorz Wojtal
Trener: Wojciech Borecki
Sędziowali: Piotr Siedlecki, Jacek Gudyn, Tomasz Zajkowski (Warszawa)

Piast Gliwice

KSZO Ostrowiec

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki -
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 19
Spalone -1
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne - 16
Spalone - 1
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
20 min -Podgórski,
48 min -Kompała
Widzów - 2000

Żólte kartki
10 min - Sojka,
45 min - Kosiorowski


Sosnowiec, ul. Kresowa 1- 10.03.2007 r. g. 14:00
Zagłębie Sosnowiec - GKS Piast Gliwice 1:0 (0:0)

Bramka: 84 min - Krystian Prymula
Nie było niespodzianki w minioną sobotę na stadionie Ludowym w Sosnowcu. Zajmujące trzecie miejsce w ligowej tabeli Zagłębie pokonało na rozpoczęcie rundy rewanżowej zespół Piasta 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył pozyskany w przerwie zimowej z SV Yesilyurt 73 (Niemcy) – Krystian Prymula.

Udany rewanż Zagłębia

Zagłębie Sosnowiec do tego meczu przystępowało w zupełnie odmienionym składzie w porównaniu do rundy jesiennej. Przyczyn tego stanu rzeczy było kilka. Niektórzy gracze odeszli , inni leczą kontuzję lub pauzują za żółte kartki. Wydawało się więc, że niebiesko-czerwoni wykorzystają tą szanse i pokuszą się nawet o pełną pulą. Pewnie dlatego też Bogusław Pietrzak wystawił na początek ofensywnych graczy. Po raz pierwszy na szpicy napadu zagrał Kędziora. W atakowaniu bramki Pescovica mieli mu pomagać Podgórski i Filipowicz. To jednak nie goście dyktowali warunki gry w początkowej fazie meczu. Gospodarze, którym kibicowało ponad 6 tys. ludzi już w pierwszej minucie stworzyli zagrożenie pod bramką Piasta. Debiutujący w Zagłębiu i niewątpliwie najlepszy na boisku zawodnik – Krystian Prymula pognał prawą stroną, na szczęście jego podanie do wbiegającego w pole karne kolegi z zespołu w porę na róg wybił Kompała. W odpowiedzi uderzać z dystansu próbował Podgórski, ale piłka przeszła nad poprzeczką. W 10 min miała miejsce sytuacja, która niewątpliwie mocno pokrzyżowała szyki Bogusławowi Pietrzakowi. Wtedy to w starciu z Topolskim z zakrwawioną twarzą boisko musiał opuścić Gamla. Przez ponad 5 min goście grali w osłabieniu, ale miejscowi nie wykorzystali tej przewagi, Niestety nasz ten kluczowy pomocnik Piasta nie wrócił już na boisko. W 16 min zastąpił go Wesecki. Wczesnej jednak powinno być 1:0 dla Piasta. Po długim podaniu Banasia i błędzie defensywy Zagłębia, Kompała znalazł się w sytuacji sam na sam, próbował przelobować Peskovicia, ten jednak nie dał się na to nabrać i skończyło się rzutem rożnym, po którym Banaś głową strzelał w światło bramki, ale zbyt lekko by pokonać Słowaka. W 22 min udaną interwencją popisał się Kozik, na raty broniąc bardzo niebezpieczny strzał Mierzejewskiego. 2 min później, po rogu wykonywanym przez Pacha, uderzał Treścińki, znów jednak lepszy był Kozik. W 33 min po wolnym wykonywanym przez Berensztajna, Widuch wybijając piłkę z linii bramkowej uratował swój zespół utratą gola. Potem kilkoma, indywidualnymi akcjami popisał się Prymula. Ten jedyny, wysunięty w tej fazie meczu napastnik cały czas sprawiał sporo kłopotu gliwickiej defensywie. W pierwszej odsłonie udało się go jednak skutecznie powstrzymywać. Ta połowa niewątpliwie mogła się kibicom podobać. Sporo spięć podbramkowy i ciekawych sytuacji. Świetnie w bramce Piasta spisywał się też Kozik, broniąc wszystko, co trzeba było.
Początek drugiej połowy był nieco nudnawy. Obydwa zespoły nie chciały się narażać na stratę gola, bo przy tak wyrównanym poziomie , ta drużyna, która by zdobyła bramkę, pewnie by wygrała. Było kilka stałych fragmentów gry, jednak bz bramkowego przełożenia . W 52 min Wesecki wdarł się w pole karne, ale został w porę powstrzymany przez Treścińskiego. Szkoleniowiec Piasta widząc, że Zagłębie można pokonać, w 54 min jeszcze wzmocnił atak wpuszczając na murawę Janczarka. Najskuteczniejszy strzelec w meczach kontrolnych jednak niewiele pokazał. Ważna okazał się 69 min, kiedy to Jerzy Dworczyk zrobił podwójną zmianę wpuszczając na murawę Skrzypka i Ozięmbałę. Ten drugi wspomógł w ataku Prymulę , co znacznie ożywiło poczynania gospodarzy na boisku. Gliwiczanie atakowali z rzadka, ale za to bardzo groźnie. W 75 min Wesecki przedarł się lewą stroną, miał przed sobą już tylko Peskovica, ale zbyt ostry kąt utrudnił mu oddanie bardziej precyzyjnego strzału i golkiper Zagłębia zdołał wyjść z tego z obronną ręką. Zaraz po tej akcji, po zagraniu Weseckiego, Kompała mógł przesądzić o losach meczu - mógł, ale z 2 metrów nie trafił do pustej już bramki. „Przy pierwszej sytuacji lobowałem Borisa, ale zabrakło może jednego centymetra i padłaby bramka. Ale to, czego nie strzeliłem w drugiej połowie, to chyba pierwszy raz w karierze mi się zdarzyło. Można trochę zganić na nierówne boisko, ale nie ma żadnego wytłumaczenia. W takiej sytuacji muszę trafić i pewnie wywieźlibyśmy stąd trzy punkty. Generalnie graliśmy dobrze, ale jak się nie strzela bramek, to się nie wygrywa. Duża w tym zasługa mojej osoby, bo miałem dwie najlepsze sytuacje w meczu” z pokorą mówił o swoim występie Adam Kompała.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. To wie każdy kibic. Tak też się miało stać.. W 84 min .Kłoda w środkowej strefie zabrał piłkę Weseckiemu i prawie natychmiast podał do Prymuli. Wcześniej pilnujący go Banaś przesunął się do przodu, tak więc napastnik Zagłębia w momencie podania był na spalonym, ale arbiter chorągiewki nie podniósł, w konsekwencji Prymula znalazł się w sytuacji sam na sam i przerzucając piłkę ponad Kozikiem zdobył zwycięskiego gola. Goście rzucili się do odrabiania tej straty, ale nadziali się na kontrę po której bliski szczęścia był Oziębała. Kozik tym razem nie dał się jednak pokonać. Gdy arbiter zagwizdał po raz ostatni na Ludowym zapanowała euforia. Zagłębie bowiem nie tylko zrobiło kolejny krok ku ekstraklasie, ale i zrewanżowało się Piastowi za sromotna porażkę z rundy jesiennej. Niepocieszony był kapitan Piasta – Jarosław Kaszowski, dla którego był to setny mecz w II lidze. „Planem minimum dla nas było dziś wywiezienie z Sosnowca przynajmniej jednego punktu, ale się nie udało. Przegraliśmy, nie dlatego, że byliśmy gorszym zespołem, ale dlatego, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, które sobie stworzyliśmy” po meczu mówił kapitan Piastunek.
Widać, ze niebiesko-czerwoni solidnie przepracowali zimę, bo rzeczywiście w niczym nie ustępowali sosnowiczanom. Pewnym mankamentem było brak wyczucia murawy, ale tego można było się spodziewać, bo gliwiczanie wszystkie mecze kontrolne rozgrywali na idealnie równej, sztucznie nawierzchni. To jednak szybko da się naprawić. W meczu tym zadebiutował tylko jeden z nowo pozyskanych piłkarzy - Cezary Przewoźniak. Jego występu jednak oceniać nie będziemy, gdyż grał zaledwie 7 minut. Mieliśmy tez inne ważne wydarzenie. Piłkarzom Piasta dopingował ponad 300 osobowa grupa kibiców, co jest wyjazdowym rekordem od czasu powrotu jedenastki Okrzei w szeregi II ligi. Oby tak dalej.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 6
2 Maciej Michniewicz 5 , 4 Adam Banaś 5 , 3 Mirosław Widuch 6 , 22 Daniel Chylaszek 5,
8 Jarosław Kaszowski 5 , 5 Paweł Gamla 1 (15 10 Łukasz Wesecki 5), 9 Adam Kompała 5,
17 Tomasz Podgórski 5 (85 6 Cezary Przewoźniak 1), 11 Wojciech Kędziora 5, Michał Filipowicz 3 (54` 18 Łukasz Janczarek 2)
W rezerwie pozostali: 1 Maciej Humerski, 14 Paweł Zajączkowski, 15, Łukasz Krzycki, , 16 Artur Bańka.
Trenerzy: Bogusław Pietrzak, Robert Orłowski
Najlepszy w zespole Piasta: Krzysztof Kozik

Zagłębie Sosnowiec

:1 Boris Pescovic
2 Dawid Topolski 4 Adrian Mierzejewski, 6 Hubert Kościukiewicz, 10 Arkadiusz Kłoda,
14 Jacek Berensztajn, 18 Sławomir Pach (69 8 Przmysław Oziębała, 19 Adrian Marek,
20 Daniel Treściński, 23 Jacek Paczkowski (69` 7 Dawid Skrzypek)
11 Krystian Prymula (89 16 Tomasz Szatan),
W rezerwie: 12 Adam Bensch
Trener: Jerzy Dworczyk
Sędziowali: Piotr Maurek - Robert Marciniak, Leszek Solarz (Kraków)

Piast Gliwice

Zagłębie Sosnowiec

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 18
Spalone -2
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 7
Strzaly niecelne - 9
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 10
Rzuty wolne - 23
Spalone - 2
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
30` - Filipowicz,
40` - Chylaszek,
88` - Banaś

Żólte kartki
73` Topolskii
Widzów - 6500

II liga - sezon 2006/07
Runda jesienna

Wrocław , ul. Oporowska - 28.11.2006 r. g. 17:00
Śląsk Wrocław - GKS Piast Gliwice 2:0 (1:0)

Bramki: 10 min - Radek Šourek, 86 min - Sebastian Dudek (karny)
Nie udało się powiększyć konta punktowego podopiecznym Bogusława Pietrzaka przed przerwą zimową. Na zakończenie rundy jesiennej, drużyna Piasta Gliwice przegrała we Wrocławiu z tamtejszym Śląskiem 0:2. Sposób na pokonanie Krzysztofa Kozika znaleźli Radek Šourek i Sebastian Dudek.

Smutny koniec jesieni

Zespół Śląska w tym sezonie spisywał się słabo, gromadząc po 16 kolejkach zaledwie 15 punktów. Nie było również różowo w aspekcie pozasportowym. Na stadion przychodziła garstka widzów, a przez ostatni miesiąc piłkarze rozgrywali mecze przy pusty trybunach. Sytuacja na lepsze zaczęła się zmieniać po zatrudnieniu na stanowisko pierwszego trenera Jana Żurka. Jego przyjście do klubu zbiegło się z końcowym etapem instalacji sztucznego oświetlenia na stadionie przy ul. Oporowskiej. Pierwsze, oficjalne odpalenie jupiterów zostało zaplanowane na ostatni w tej rundzie pojedynek, czyli mecz z Piastem Gliwice i trzeba przyznać, że gospodarzom udało się bardzo efektownie zakończyć piłkarską jesień. Na trybunach zasiadło 5 tys. widzów, a tuż przed pierwszym gwizdkiem w całkowitej ciemności odpalono kilkadziesiąt rac (legalnie, gdyż wrocławski klub dostał na to specjalne pozwolenie) . Zawodnicy Śląska pojedynczo wchodzili na murawę w huku i świetle fajerwerków.
Efektownie również było na murawie. Wyjątkowo zmobilizowani gospodarze od pierwszych minut natarli na bramkę Piasta i już w 10 minucie zrealizowali przedmeczowe założenia. Po drugim rogu z rzędu wykonywanym przez Szczota, Kozik wyszedł do dośrodkowania, został jednak sprytnie pociągnięty za rękę przez Rosińskiego i tylko końcami palców musnął piłkę, ta spadła na 2 metr, a tam był Sourek, który mimo asysty Zadylaka zdołał oddać mocny strzał, zdobywając pierwszego dla Śląska gola. Potem gospodarze oddali inicjatywę gliwickiej jedenastce, pozwalając na w miarę swobodne zgrywanie piłki w środku boiska, a zawężając plac gry w okolicach 30-go metra. W 18 min, po rogu, Krzycki zagrał do Podgórskiego, ten wymienił się jeszcze piłką z Kaszowskim i posłał potężną bombę z 15 metrów w światło bramki, ale nie mniej ładną paradą popisał się Janusiewicz. Miejscowi ponownie zagrozili bramce Piasta w 33 min. Błąd popełnił Widuch, dobrze jednak asekurował go Zadylak, który sprzed nosa Szewczuka wybił piłkę, ale zbyt lekko i jeszcze jeden z graczy Śląska będąc na 16 metrze uderzył celnie i mocno, z trudem, ale poradził sobie z tym strzałem Kozik . W 41 min mogło paść wyrównanie. Kędziora bardzo ładnie zagrał w pole karne do Weseckiego, ten miał przed sobą tylko bramkarza, ale zamiast strzelać próbował jeszcze podawać do Kaszowskiego, a że uczynił to niedokładnie piłkę przejął Janukiewicz. Tuż przed końcem pierwszej połowy, po raz kolejny dobrą interwencją popisał się Kozik, uprzedzając wychodzącego na czystą pozycję Rosińskiego.
Druga połowa również toczyła się w żywym tempie i nie zabrakło w niej bramkowych sytuacji. Pierwszą, w 53 min stworzyli wrocławianie. Strzelał Szczota, Kozik pewnie jednak obronił. W 61 min Rosiński wymanewrował defensorów Piasta i od bramki dzieliło go tylko 6 metrów, na szczęście spudłował. Goście odpowiedzieli 2 minuty później celnym, ale obronionym przez Janukiewicza strzałem Kędziory. W 73 min Solnica przejął odbitą od wrocławskiego obrońcy piłkę i zdołał oddać strzał, znów na przeszkodzie stanął Janukiewicz. Chwilę potem znów Solnica oszukał zawodników Śląska, jednak jego podanie nie dotarło do wychodzącego na czystą pozycję Kaszowskiego. Miejscowi tez nie rezygnowali z podwyższenia wyniku. W 79 min Dudek poradził sobie aż z trzema obrońcami gości, wpadł w pole karne, chyba jednak zabrakło mu sił na oddanie mocniejszego strzału i Kozik nie dał się zaskoczyć. W 87 min jednak Wan w tempo podał do Szewczuka, ten wyskoczył zza pleców obrońców Piasta i gdy dochodził do piłki, został z tyłu zahaczony przez Kędziorę, a że było to w polu karnym, arbiter odgwizdał przewinienie i wskazał na 11 metr. Intencję Dudka, który egzekwował rzut karny wyczuł Kozik, ale nie zdołał zapobiec utraty drugiego gola. Już w doliczonym czasie gry gliwiczanie mogli zmniejszyć rozmiary porażki. Janczarek świetnie podał do Kukulskiego, ten miał przed sobą tylko Janukiewicza i mógł go zapytać w który róg ma uderzyć, ale strzelił wprost w ręce golkipera Śląska.
Nie udało się niebiesko-czerwonym powiększyć dorobku punktowego i na półmetku rozgrywek mają na koncie 19 punktów. Na pewno nie jest to zdobycz, która cieszy i która pozwoli względnie spokojnie spędzić zimę. Dobrze jednak, że ta runda się już kończy, bo na pewno nie była to udana jesień w wykonaniu jedenastki z Okrzei. Sytuacja jednak nie jest dramatyczna, bo inne zespoły z dolnej strefy tabeli też przegrywają i Piast wciąż zajmuje miejsce, nie zagrożone degradacją do niższej ligi.

Piast Gliwice
23. Krzysztof Kozik 6
2. Wojciech Kędziora 4, 4. Adam Banaś 6, 3. Mirosław Widuch 5, 21. Jarosław Zadylak 4 (83 Łukasz Janczarek 1)
8. Jarosław Kaszowski 5 (K), 15. Łukasz Krzycki 3 (67 Łukasz Żyrkowski 1), 9. Adam Kompała 6, 10. Krzysztof Kukulski 5,
17. Tomasz Podgórski 5, 19. Łukasz Wesecki 3 (56 Dariusz Solnica 2).
W rezerwie pozostali: 12 Grzegorz Kasprzik, 14 Paweł Zajączkowski, 13 Piotr Karwan
Trenerzy: Bogusław Pietrzak, Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta: Krzysztof Kozik

Śląsk Wrocław
: 1. Radosław Janukiewicz
2. Krzysztof Wołczek, 5. Tomasz Rudolf, 17. Andrzej Ignasiak, 15. Robert Rosiński (83 Grzegorz Wan),
19. Dariusz Sztylka (K), 20. Robert Szczot (71 Marek Kowal), 6. Tomasz Szewczuk, 7. Sebastian Dudek, 3.
Radek Šourek, 21. Michał Ilków-Gołąb (69 Arkadiusz Chrobot).
W rezerwie pozostali: 12 Wojciech Kaczmarek, 10 Marek Kowalczyk, 9 Kamil Witkowski
Trenerzy: Jan Żurek, Janusz Sybis
Sędziowali: Marek Ryżek, Przemysław Głowacki, Tadeusz Gancarz (Piła)

Piast Gliwice

Śląsk Wrocław

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 7
Rzuty wolne - 18
Spalone - 1
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 6
Rzuty wolne - 16
Spalone - 0
Zólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
8 min – Kukulski,
65 min – Podgórski,
86 min - Kędziora

Żólte kartki
11 min – Dudek,
40 min - Szczot
Widzów - 5000

Gliwice, ul. Okrzei . 03.11.2006 r. g. 17:00
GKS Piast Gliwice – Polonia Bytom 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 - 41 min Łukasz Wesecki, 1:1 - 54 min Artur Rozmus, 2:1 - 74 min Adam Kompała
Po niezłym meczu drużyna Piasta pokonała jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek, bytomską Polonię 2:1. Bramki dla gospodarzy strzelali Łukasz Wesecki i Adam Kompała. Honorowego gola dla bytomian zdobył Artur Rozmus.

Niebiesko-czerwone derby

Derby rządzą się swoimi prawami i po raz kolejny potwierdzili to piłkarze Piasta i bytomskiej Polonii. W meczu tym bowiem nie zabrakło emocji, zmienności sytuacji i bramek. Na pewno więc nie żałują ci kibice, którzy zdecydowali się mimo mrozu przyjść w piątkowy wieczór na stadion przy ul. Okrzei.
Na śniegu i w mrozie
Podopieczni Dariusza Fornalaka w ostatnich siedmiu meczach nie zasmakowali goryczy porażki, mimo że grali m.in. z Zagłębiem Sosnowiec czy Jagiellonią Białystok. Nic więc dziwnego, że na faworyta tego pojedynku typowano drużynę Polonii. Gliwiczanie jednak wychodzą już z kryzysu. W meczu z Odrą Opole nie przełożyło się to jeszcze na wynik, ale efekty ciężkiej pracy Bogusława Pietrzaka i jego podopiecznych musiały w końcu zaprocentować. Od pierwszych minut na częściowo pokrytym śniegiem boisku dominowała drużyna Piasta. Trener bytomian wprawdzie po meczu twierdził, że jego zespół nie podjął walki, ale tak naprawdę to goście nie wiele mogli sobie pozwolić, przy agresywnie i poprawnie grających gospodarzach.
Pech Gamli
Już w 3 min po faulu na Podgórskim z rzutu wolnego w mur trafił Kukulski. W 9 min niestety z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Paweł Gamla, ale nie wpłynęło to negatywnie na poczynania jedenastki Okrzei. W 15 min po koronkowej akcji Kukulskiego i Weseckiego, ten ostatni minimalnie chybił. Goście z rzadka kontrowali, a strzał z 17 min Podstawka nie mógł zaskoczyć pewnie interweniującego Kozika. W 24 min po główce Kukulskiego piłka przeszła obok słupka. Cztery minuty potniej Kędziora popisał się atomowym uderzeniem z rzutu wolnego, z około 25 metrów, a zmierzająca pod poprzeczkę piłkę z trudem na róg wybił Żmija. W 37 min w polu karnym Mężyk podciął Kukulskiego i powinien być rzut karny, arbiter jednak miał inne zdanie.
Świetny Wesecki
Wreszcie przyszła 41 min. Kędziora prostopadłym podaniem uruchomił Weseckiego, a ten będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem Polonii ulokował piłkę w siatce. Jeszcze przed przerwą po ładnej , oskrzydlającej akcji Zadylaka i jego dośrodkowaniu z okolicy 11 metra głową strzelał Wesecki, a zmierzającą w samo okienko piłkę z trudem na róg wybił Żmija.
Koszmarny błąd
Nawet zmiana dokonana w przerwie meczu w drużynie gości nie zmieniła zbytnio obrazu gry. W 54 min jednak gliwicka defensywa zrobiła prezent polonistom, który kosztował gospodarzy utratę gola. Najpierw Kaszowski w zamieszaniu podbramkowym zbyt lekko wybił piłkę, przejął ją Galeja, który zagrał w pole karne, tam jeszcze Banaś próbował interweniować, ale zrobił to tak niefortunnie, że podał wprost pod nogi Rozmusa, a ten bez zastanowienia uderzył w okienko i wyrównał stan meczu. Taki scenariusz już kilkakrotnie mieliśmy okazję tej jesieni oglądać, ale tym razem dalszy ciąg miął być inny.
Wejście Solnego
W 66 min na murawie pojawił się Solnica, dając dobrą zmianę. Niecałe 10 min później niewątpliwie najlepszy na boisku gracz , Łukasz Wesecki zgrał piłkę do Solnicy, napastnik Piasta wyprzedził Jurczyka, wpadł w pole karne i gdy przymierzał się do strzału , został powalony na murawę. Sędzia tym razem nie miał wątpliwości. Obrońcę Polonii ukarał żółtą kartką i podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał niezawodny w takich sytuacjach Adam Kompała. W samej końcówce gliwiczanie mogli dobić przeciwnika. Wesecki poszedł niczym taran z piłką przed ponad pół boiska, poradził sobie z trzema zawodnikami gości, ale chyba zabrakło mu już sił na oddanie precyzyjnego strzału, bo mając przed sobą tylko Żmiję, nie trafił nawet w światło bramki. Po chwili sędzia zakończył mecz w którym została przerwana dobra passa Polonii.
Odżyły nadzieje
Dzięki tym trzem ważnym punktom jest jeszcze szansa na zajęcie przed przerwą zimową miejsca w pierwszej 10, co pozwoliłoby na spokojne przygotowanie się do rundy rewanżowej. Niestety ostatni mecz w rundzie jesiennej odbędzie się dopiero 18 listopada. Działacze Śląska nie zgodzili się na wcześniejsze rozegranie tego spotkania, bo chcą koniecznie zagrać przy jupiterach, które są montowane na stadionie przy ul. Oporowskiej. Tyle, że pod koniec miesiąca może być już biało, a i tak długa przerwa nie jest korzystna dla formy zawodników.

Piast Gliwice
23. Krzysztof Kozik 6
20. Maciej Michniewicz 6, 3. Mirosław Widuch 6, 5. Paweł Gamla 1 (9, 4. Adam Banaś 5), 21 Jarosław Zadylak 6
8. Jarosław Kaszowski 6, 17. Tomasz Podgórski 3 (66, 11. Dariusz Solnica 3), 2. Wojciech Kędziora 7, 10. Krzysztof Kukulski 6- 9. Adam Kompała 7
19. Łukasz Wesecki 7 (90, 15. Łukasz Krzycki 1).
W rezerwie pozostali: 12 Grzegorz Kasprzik, 16 Łukasz Żyrkowski, 7 Łukasza Janczarek
14 Paweł Zajączkowski
Trenerzy: Bogusław Pietrzak, Jan Furlepa
Piłkarz meczu - Łukasz Wesecki

Polonia Bytom
12. Grzegorz Żmija
7. Dietmar Brehmer, 3. Grzegorz Jurczyk, 19. Jacek Broniewcz, 25. Damian Galeja (65, 14. Adrian Klepczyński)
17. Adrian Pajączkowski, 20. Tomasz Sosna, 10. Grzegorz Podstawek (58, 22. Jakub Dziółka), 9. Tomasz Foszmańczyk (46, 23. Wojciech Mróz)
15. Artur Rozmus, 11. Mariusz Mężyk.
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Suchański, 21 Marcin Kowalski, 24 Adrian Koziołek, 4 Łukasz Grohlich
Trener: Dariusz Fornalak
Sędziowali: Mariusz Żak - Patryk Podwysocki, Sławomir Kowalewski (Katowice)

Piast Gliwice

Polonia Bytom

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 10
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 24
Spalone - 5
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 2
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne - 25
Spalone - 1
Zólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
31 `Adam Banaś,
40` Krzysztof Kukulski,
80` Maciej Michniewicz
Widzów - 1500

Żólte kartki
28` Grzegorz Podstawek,
37` Tomasz Foszmańczyk,
44` Dietmar Brehmer,
74` Grzegorz Jurczyk.

 

Opole, ul Oleska 28.10.2006 r. g. 14:00
Odra Opole - GKS Piast Gliwice 1:0 (0:0)

Bramka: 84 min - Hugo Enyinnaya
Tylko przez 8 dni cieszyli się piłkarze Piasta z faktu, że opuścili strefę barażową, Po sobotniej porażce z opolską Odrą, gliwiczanie znów spadli na miejsce nie gwarantujące pozostania w II lidze. Jedynego gola w tym spotkaniu w 84 min zdobył Nigeryjczyk występujący w barwach Odry – Hugo Enyinnaya.
Niewykorzystana szansa
Dla Odry mecz ten był ostatnią szansą, aby zachować jeszcze cień nadziei na opuszczenie strefy zagrożonej degradacją przed zimową przerwą. Na trybunach mówiło się też, że w przypadku porażki z posadą będzie musiał się pożegnać czeski szkoleniowiec tej drużyny. Dla gliwickiej jedenastki również to spotkanie miało niebagatelne znaczenie. Zwycięstwo potwierdziłoby, że podopieczni Bogusława Pietrzaka są na fali wznoszącej. Niestety, z Opola nie udało się wywieźć ani jednego punktu i tym samym udowodnić, że forma zwyżkuje.
Początek dla Piasta
Zaczęło się zgodnie z przedmeczowymi założeniami. Pierwsi zaatakowali goście, już w 3 min strzał Kaszowskiego zablokował jeden z obrońców Odry. Niespełna 60 sekund później Kukulski wykonywał rzut wolny, zamiast jednak dośrodkowywać w pole karne, świetnie wyłożył piłkę na 17 metr do Kompały, który próbował strzelać, został jednak zablokowany, jeszcze poprawiał Podgórski - też nieskutecznie. Niestety, potem gra siadła i na pierwszy, celny strzał kibice musieli czekać do 22 min, kiedy to Solnica próbował bezskutecznie pokonać Pronaja. W 28 min inny, były piłkarza Odry, Maciej Michniewicz uderzył z dystansu, mocno, ale i w sam środek bramki, gdzie był Pronaj.
Hugo po raz pierwszy
W 32 min miejscowi po raz pierwszy napędzili stracha gościom. Po krótko rozegranym rogu piłka trafiła do Hugo, który zdobył gola, ale arbiter go nie uznał, bo wcześniej Nigeryjczyk faulował. Dwie minuty później, tym razem po wolnym wykonywanym tuż przy linii bocznej boiska, Filipczak dośrodkował w pole karne, z kilku metrów głową strzelał Ganowicz, piłka przeszła tuż nad poprzeczką , a po trybunach przetoczył się jęk zawodu. Odpowiedź gliwiczan była prawie natychmiastowa. Kompała ograł jednego z graczy Odry, strzelił , ale w sam środek bramki i Pronaj wyszedł z tego zwycięską ręką. Jeszcze przed przerwą Plewnia uderzył z dystansu, ale bardzo niecelnie.
Brzydko, ale skutecznie
Na drugą połowę opolanie wyszli z nastawieniem zamurowania dostępu do własnego pola karnego, zmuszając gliwiczan do ataku pozycyjnego. To nie jest jednak mocna strona, nie tylko zresztą Piasta, ale i wielu polskich drużyn. Mimo to już w 49 min po akcji Kukulskiego z Podgórskim, Kompała miał dobrą pozycję do zdobycia gola, jednak przestrzelił. Piłkarze Odry natomiast cierpliwie czekali na swoją szansę. W 58 min Maxwell przymierzył z 25 metrów, na szczęście piłka przeszła nad poprzeczką. W 63 min kolejna, niezłą okazję do zmiany wyniku miał Solnica. Napastnik Piasta mając przed sobą praktycznie tylko bramkarza posłał piłkę obok słupka. Ta niewykorzystana szansa chyba zdenerwowała Bogusława Pietrzaka, bo zaraz potem, Solny opuścił plac gry, a za niego wszedł Wesecki. Zmiana okazała się całkiem niezła, bo świeży napastnik Piasta rozruszał nieco grę swoich kolegów. W 70 min Wesecki uderzył bardzo mocno, w światło bramki, po raz kolejny jednak Pronaj nie dał się pokonać. W 73 min dla odmiany Filipczak strzelił z pierwszej piłki z 12 metrów, na szczęście nie trafił w światło bramki.
Przewidzieli, ale nie zapobiegli
Wreszcie przyszła feralna, 84 min. Gospodarze wykonywali rzut wolny. Odległość od bramki Piasta była znaczna, więc Tracz zdecydował się wrzucić miękką piłkę do wbiegającego w pola karne Surowca, ten głową odegrał na 5 metr, a tam jak spod ziemi wyskoczył Hugo i w ekwilibrystyczny wręcz sposób wpakował piłkę do siatki. Pewnym paradoksem jest, że właśnie taki stan rzeczy przewidział sztab szkoleniowy Piasta. Na przedmeczowych odprawach piłkarzom wpajano, aby szczególnie uważać przy stałych fragmentach gry. Jak widać skutecznie. Goście zebrali jeszcze w sobie trochę sił i podjęli próbę odrobienia straty, opolanie jednak zdołali utrzymać dla siebie korzystny wynik
Utopieni w Odrze
Drużynie Piasta nigdy w Opolu nie grało się łatwo. Tylko dwa razy gliwiczanie wywozili stamtąd komplet punktów. 11 września 1982 r. Piast wygrał na Oleskiej 3:0. 2 kwietnia 1988 r. - 2:1. Na trzecie zwycięstwo będzie więc jeszcze trochę poczekać, a tymczasem trzeba spróbować pokonać jedną z rewelacji tej jesieni, bytomską Polonię. Te niebiesko-czerwone derby odbędą się w najbliższy piątek, godzina 17:00.

Piast Gliwice
23. Krzysztof Kozik 4
20. Maciej Michniewicz 4 (77` 7. Michał Filipowicz 1), 4. Adam Banaś 4, 2. Wojciech Kędziora 4, 21. Jarosław Zadylak 4,
8. Jarosław Kaszowski 4 (K), 3. Mirosław Widuch 4, 9. Adam Kompała 5, 17. Tomasz Podgórski 4
10. Krzysztof Kukulski 5, 11. Dariusz Solnica 3 (65` 19 Łukasz Wesecki 2)
W rezerwie: 12 Grzegorz Kasprzik, 13 Piotr Karwan, 14 Łukasz Krzycki,
Trener - Bogusław Pietrzak

Odra Opole
12. Pavol Pronaj
18. Adam Orłowicz, 3. Łukasz Ganowicz, 21. Marcel Surowiak, 6. Arkadiusz Stępień
7. Marek Tracz, 11. Dariusz Filipczak, 23. Piotr Plewnia (67, 16. Wojciech Dzierżenga), 20. Łukasz Dzierżęga
9. Maxwell Kalu, 8. Hugo (90, 19. Grzegorz Kochanowski).
Trener: Miroslav Copjak
Sędziowali: Włodzimierz Bartos - Konrad Sapela, Andrzej Siejka (Łódź)

Piast Gliwice

Odra Opole

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 16
Spalone -
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 0
Strzaly niecelne - 9
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 3
Rzuty wolne - 14
Spalone - 3
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
19` Kompała

Żólte kartki
75` - W. Dzierżęga,
86` - Tracz,
89` - Hugo
Widzów - 2000

 

Gliwice, ul. Okrzei . 20.10.2006 r. g. 18:00
GKS Piast Gliwice – Polonia Warszawa 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 - 43 min - Tomasz Podgórski
Po ciekawym i trzymającym w napięciu do ostatniej minuty meczu drużyna Piasta pokonała Polonię Warszawa 1:0, przełamując tym samym serię trzech porażek. Jedynego gola w tym spotkaniu zdobył Tomasz Podgórski. Dzięki zwycięstwu gliwiczanie opuścili strefę barażową.
Powrót Kozika
Największą niespodzianką jaka spotkała kibiców przybyłych w piątkowy wieczór na stadion przy ul. Okrzei był powrót do bramki Krzysztof Kozika. Bramkarz ten przeszedł niedawno zabieg operacyjny i miał już tej jesieni nie stanąć między słupkami. Decyzja o jego wystawieniu zapadła zaledwie dzień przed meczem i podjął ją sam piłkarz. Krzysztof Kozik to taki dobry duch zespołu. Gdy Piast dołował już z formą , potrafił on swoimi interwencjami przyczynić się do wygranej. Niestety, jego kapitalna interwencja w meczu z Łomżą , która uchroniła wtedy Piasta przed stratą gola, kosztowała go półtora miesiąca rozbratu z futbolem. Na całe szczęście, kłopoty są już za nim.
Nóż na gardle
Bogusław Pietrzak i jego podopieczni przed tym meczem mieli nóż na gardle. W przypadku remisu lub porażki na amen pogrążyliby się w dolnej strefie tabeli. Polonia natomiast do Gliwic przyjechała podbudowana decyzją Związkowego Trybunału PZPN, który w środę odwiesił karę w postaci sześciu, ujemnych punktów. Czarne Koszule stanęły więc przed szansą wydostania się nawet ze strefy barażowej. Te okoliczności sprawiły, że od pierwszego gwizdka sędziego obydwie strony grały z ogromną wolą walki determinacja. Już w 2 min w polu karnym został ścięty jeden z graczy Piasta, ale sprawiedliwemu zabrakło odwagi, aby podyktować jedenastkę. W zespole gości gra kilku zawodników z wielkimi nazwiskami, m.in. Marek Citko, jeden z nielicznych polaków , który na Wembley Anglikom strzelił gola. Mimo że najlepsze lata ma on już za sobą, kilka jego akcji mogło się podobać. W 9 min to on oddał pierwszy strzał na bramkę Piasta, ale piłka przeszła obok słupka. W 17 min przed polem karnym skiksował Banaś, do bezpańskiej piłki dopadł Citko, ale mimo że był on w sytuacji sam na sam, strzelił tak mocno jak niecelnie. „Być może, gdyby na boisku był najlepszy strzelec Polonii - Jacek Kosmalski to padła by bramka. Bez Kosmala nie potrafimy zdobywać goli”. Tak komentował tą i inne bramkowe sytuacje trener Polonii - Jerzy Engel junior. W 18 min goście domagali się rzutu karnego za zagranie ręką, ale piłka po strzale Olszara trafiła nie w rękę, tylko w biodro Michniewicza, więc racji nie mieli. W 19 min Solnica próbował pokonać Šimunicia strzałem z ostrego kąta, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. To był jednak ważny moment meczu, bo od tej pory gliwiczanie przełamali napór warszawiaków i przejęli inicjatywę. W 22 min Kędziora wywalczył kolejny rzut różny, a chwilę potem po dwóch podaniach Kaszowskiego z Podgórskim w idealnej sytuacji na zdobycie gola znalazł się Solnica, jednak jego strzał przeszedł obok słupka.
Gol godny ligi mistrzów
Bogusław Pietrzak po meczu mówił, że nie chodziło mu piękno czy dobre wrażenia, ale żeby strzelić o jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Stąd też Krzysztof Kozik często starał się wybijać jak najmocniej piłkę z nadzieję, że przejmą ją napastnicy Piasta i zaskoczą bramkarza Polonii, tak też się stało. W 43 min po dalekim wykopie Kozika, walczący przed polem karnym Wesecki zmusił do błędu najpierw Moryckiego, potem Citko zbyt lekko podawał, piłkę przejął Podgórski, skrzydłowy Piasta minął jeszcze dwóch obrońców i przepięknym uderzeniem w okienko z 17 metrów zdobył gola, godnego ligi mistrzów. „Zwycięstwo to zasługa całej drużyny, ja tylko dopełniłem formalności Bardzo się cieszymy, że wreszcie przełamaliśmy tą złą serię. Myślę ,że zaczynają procentować ciężkie treningi i dlatego idzie nam coraz lepiej” - mówił szczęśliwy strzelec gola.
Na zero
W drugiej połowie bramki już nie padły, ale sytuacji na ich zdobycie nie zabrakło. Zaczęli warszawianie. W 50 min Citko zagrał z pierwszej piłki do Olszara, ten podał do nadbiegającego Ekwueme, ale czarnoskóry gracz uderzył bardzo niecelnie. W 56 min, po bardzo ładnej akcji Kukulskiego, Wesecki z 14 metrów strzelił obok słupka. W 59 min Kędziora uderzył z dystansu, mocno, celnie, ale Šimunić obronił. W 65 min trzy metry przed linią pola karnego faulowany był Kędziora. Bardzo ładnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Kukulski, ale nie gorzej interweniował bramkarz Polonii. W 75 min Kozik pokazał, że wciąż jest w wysokiej formie, broniąc w kapitalnym stylu mocne uderzenie Biernackiego. W 82 min Kukulski przeniósł piłkę nad poprzeczką. Już w doliczonym czasie gry goście mieli okazję na wyrównanie, ale strzał Gołosia z wolnego obronił Kozik.
Apel odniósł skutek
Nie jest łatwo podnieść się po trzech porażkach. Czy jest to jednak jednorazowy zryw, czy też będzie to już stała zwyżka formy przekonamy się dopiero po następnych meczach. Cieszy fakt, że część kibiców posłuchała naszego apelu i że nie było wyzwisk, ani niecenzuralnych komentarzy. Było za to brawa dla schodzących do szatni piłkarzy Piasta. Oni odwdzięczyli się takim samym gestem. Na mecz z Polonią Bytom na pewno przyjedzie sporo grupa kibiców gości i będą oni dopingować swoją drużynę. Krążą słuchy, że fani Piasta skończą wreszcie z niepotrzebnym protestem i także wesprą swoją drużynę. Już dziś więc zapraszamy na niebiesko-czerwone derby.

Piast Gliwice:
23 Krzysztof Kozik 6
20 Maciej Michniewicz 6, 4 Adam Banaś 6, 5 Paweł Gamla 6, 8 Jarosław Kaszowski 6(K),
10 Krzysztof Kukulski 6 (90 15 Łukasz Krzycki 1), 2 Wojciech Kędziora 6, 3 Mirosław Widuch 6 , 17 Tomasz Podgórski 7,
11 Dariusz Solnica 5 (74 16 Łukasz Żyrkowski 1), 19 Łukasz Wesecki 4 (60 21 Jarosław Zadylak 2)
W rezerwie: 12 Grzegorz Kasprzik, 7 Michał Filipowicz, 6 Łukasz Janczarek, 13 Piotr Karwan . Trener - Bogusław Pietrzak
Piłkarz meczu - Tomasz Podgórski

Polonia Warszawa
22 Žankarlo Šimunić
19 Krzysztof Bąk, 2 Erdžan Bečiri, 17 Branko Hucika, 24 Jacek Moryc - 4. Konrad Gołoś,
10 Martins Nnabugwu Ekwueme (72, 15 Maciej Biernacki), 8 Łukasz Piątek,
6 Marek Citko (81, 23 Grzegorz Wojdyga)
9 Maciej Tataj (60, 14 Mariusz Zasada), 11 Sebastian Olszar.
W rezerwie: 30 Bartłomiej Fogler, 7 Radosław Bartoszewicz, 16 Łukasz Kępa, 18 Maciej Goliński,
Sędziowali: Włodzimierz Milczarek, Krzysztof Twardowski, Grzegorz Stępień (Łódź)

Piast Gliwice

Polonia Warszawa

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 18
Spalone - 3
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 1
Rzuty wolne - 20
Spalone - 5
Zólte kartki - 6
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
45` - Gamla,
67` - Kędziora

Widzów - 2000

Żólte kartki
34` - Piątek,
53` - Citko,
55` - Olszar,
60` - Ekwueme,
77 - Zasada,
85 - Wojdyga


Polkowice ul. Kopalniana. 15.10.2006 g. 14:40
Górnik Polkowice – GKS Piast Gliwice 2:1 (0:1)

Bramki: 0:1 – 10. Gamla, 1:1 – 50. Witkowski (k), 2:1 – 78. Żmudziński
Trzeci raz z rzędu gorycz porażki musieli przełknąć piłkarze gliwickiego Piasta. Tym razem niebiesko-czerwoni polegli w Polkowicach przegrywając z tamtejszym Górnikiem 1:2. Gola dla gości w tym spotkaniu zdobył Paweł Gamla, a dla gospodarzy trafiali Witkowski i Żmudziński.
Pechowa trzynastka
Boisko w Polkowicach do tej pory było szczęśliwe dla zespołu Piasta. Gliwiczanie gościli tam dwukrotnie i za każdym razem wygrywali. Od kiedy jednak podopieczni Bogusława Pietrzaka zdobyli 13 punkt, to nie tylko, że nie wygrali meczu, ale nawet nie zremisowali. I jak tu nie być przesądnym, można by zadać sobie pytanie. Oczywiście problem nie tkwi w liczbach, ale w formie całej drużyny, która wciąż jest nienajlepsza.
Miłe złego początki
Początek tego spotkania nie wskazywał, że to goście zejdą z murawy pokonani. Gliwiczanie grali poprawnie, agresywnie i praktycznie nie schodzili z połowy gospodarzy. Już w 5 min Solnica uderzył na bramkę Szymańskiego, ale piłka w bezpiecznej odległości minęła słupek. W 10 min gliwiczanie wykonywali rzut wolny. Kukulski dośrodkował w pole karne, do piłki próbował dojść Banaś, to nie on jednak, ale Gamla przejął to podanie i z najbliższej odległości pokonał bramkarza Górnika. Zaczęło się więc bardzo obiecująco. Po stracie gola gospodarze próbowali szybko odrobić stratę. Goście jednak zastosowali taktykę Podbeskidzia z poprzedniego meczu, czyli zmasowaną obronę i próby kontr. W 36 min Solnica bliski był podwyższenie wyniku, ale jego strzał z kilku metrów na róg wybił Szymański. W 39 min Gancarczyk zagrał z klepki do Witkowskiego, ten uderzył głową z piątego metra, fantastycznym refleksem popisał się Kasprzik broniąc ten strzał. Chwilę potem jednak bramkarz Piasta zbyt długo przetrzymywał, a sędzia zamiast pokazać mu żółtą kartkę , ukarał gości rzutem wolnym z linii 15 metrów. Na szczęście miejscowi nie wykorzystali tej sytuacji i w efekcie Piast prowadził po pierwszej połowie 1:0.
Problematyczny karny
Górnicy w ostatnich kolejkach też przegrywali i można było się spodziewać, że w drugiej odsłonie zrobią wszystko, aby zainkasować komplet punktów. Tak też się stało. W 50 min miała miejsce sytuacja, która niewątpliwie wpłynęła na dalszy przebieg meczu. W polu karnym przewrócił się Żmudziński, blisko niego był Gamla, a pan Tomasz Cwalina, występujący w roli sędziego głównego, uznał, że obrońca Piasta faulował. Telewizyjne powtórki pokazały, że przewinienia nie było, ale arbiter nie miał możliwości ich zobaczenia i podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Witkowski. Od tej pory polkowiczanie dostali wiatr w plecy i jeszcze bardziej przycisnęli, stwarzając kilka kolejnych okazji do zdobycia gola.
Błąd sędziny ?
Jednak do 78 min gliwiczanom dopisywało szczęście, kiedy to Patalan zagrał do Żmudzińskiego, ten znalazł się w sytuacji sam na sam i podwyższył na 2:1. Przy tej akcji wydawało się, że zawodnik Górnika jest na spalonym, jednak pani Katarzyna Nadolska, nie podniosła chorągiewki i arbitrowi nie pozostało nic innego jak uznać tego gola. Mimo że mecz ten został przedłużony o całe 5 min, nie udało się gliwiczanom doprowadzić do remisu.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik 4
20 Maciej Michniewicz 4, 4 Adam Banaś 4 , 5 Paweł Gamla 5 , 16 Łukasz Żyrkowski 3 (61 14 Paweł Zajączkowski 1), 17 Tomasz Podgórski 4, 2 Wojciech Kędziora 4, 15 Łukasz Krzycki 3 (79 3 Mirosław Widuch 1), 8 Jarosław Kaszowski 4
10 Krzysztof Kukulski 3 (77 19 Łukasz Wesecki 1), 11 Dariusz Solnica 5
W rezerwie: 1 Marcin Feć, 7 Michał Filipowicz,
Trenerzy: Bogusław Pietrzak, Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta - Paweł Gamla

Górnik Polkowice
12 Sebastian Szymański
4 Przemysław Mądry (90 18 Paweł Kazimierczak), 16 Marcin Jeziorny, 2 Artur Januszewski,
14 Przemysław Kocot, 8 Wojciech Górski, 5 Tomasz Salamoński, 15 Janusz Gancarczyk,
13 Paweł Żmudziński, 22 Marcin Morawski (46 7 Dariusz Patalan), 21 Kamil Witkowski (89 20 Kamil Wacławczyk)
W rezerwie: 1 Jakub Szmatuła, 11 Damian Dudziński,
Trener: Dominik Nowak
Sędziowali Tomasz Cwalina, Katarzyna Nadolska, Piotr Cwalina (Pomorski ZPN)
Obserwator: Piotr Woźny

Piast Gliwice

Górnik Polkowice

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne - 17
Spalone - 3
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 5
Rzuty wolne -22
Spalone - 1
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
28 min - Krzycki
52 min - Kaszowski
53 min - Kukulski

Żólte kartki
11 min - Mądry
53 min - Żmudziński
81 min - Jeziorny
Widzów - 800

 

Gliwice, ul. Okrzei . 06.10.2006 r. g. 18:00
GKS Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko Biała 0:1(0:0)

Bramka: 58 min Marcin Józefowicz
W miniony piątek bielszczanie przełamali niemoc wygrywania na stadionie przy ul. Okrzei i po raz pierwszy w historii drugoligowych pojedynków wywieźli z Gliwice komplet punktów, pokonując Piasta 1:0. Złotą bramkę w tym spotkaniu zdobył Marcin Józefowicz.
Na kłopoty - Józefowicz
Podbeskidzie w tym sezonie do ligowych potentatów nie należy, a wręcz przeciwnie. Krzysztof Tochel, aby jakoś skleić skład sięgnął po zawodników, którzy inni szkoleniowcy drugoligowych drużyn się pozbyli. Jednym z nich jest Marcin Józefowicz, były gracz Zagłębia Sosnowiec. Ten piłkarz odwdzięcza się swojemu trenerowi , prawie w każdym meczu strzelając bramkę. Tydzień temu jego gol przypieczętował zwycięstwo nad KSZO Ostrowiec. W miniony piątek natomiast zapewnił swojej drużynie kolejne trzy punkty, pokonując Grzegorza Kasprzika. Niestety Bogusław Pietrzak nie ma aktualnie w swoim zespole podobnego gracza. Napastnicy chyba zapomnieli jak zdobywa się gole, a i bramkostrzelni w minionym sezonie skrzydłowi też nie potrafią skutecznie wykończyć akcji.
W okopach
Pierwsza połowa tego meczu była jedną z najbrzydszych, które mieliśmy okazję oglądać w tym sezonie na stadionie przy ul. Okrzei i to za sprawą obydwu zespołów. Bielszczanie, którzy przyjechali z nastawieniem, aby wywieźć z Gliwic jeden punkt okopali się na własnej połowie, ograniczając się do obrony. Gospodarze natomiast nie za bardzo wiedzieli jak sobie z tym poradzić, stąd też w pierwszym kwadransie meczu żaden z zespołów nie stworzył sobie dogodnej okazji do objęcia prowadzenia. Jedyny strzał w światło bramki oddał w 9 min Adam Kompała. To uderzenie jednak nie mogło zaskoczyć bramkarza Podbeskidzia, bo było zbyt lekkie. W 15 min Gamla zagrał na wolne pole do Podgórskiego, który podciągnął z piłką pod linię końcową boiska, ale próba dośrodkowania zupełnie mu nie wyszła. W 25 min, po rogu wykonywanym przez Kompalę strzelał Kędziora, ale bardzo niecelnie. W 27 min w odległości około 30 metrów od bramki Piasta goście wykonywali rzut wolny, celnie i mocno uderzył Kołodziej, dobrze ustawiony Kasprzik nie dał się jednak zaskoczyć,
Przebudzenie
Dopiero w końcówce tej odsłony miejscowi pokazali się z dobrej strony. W 42 min Kompała zagrał do Podgórskiego, ten uderzył w kierunku bramki Podbeskidzia, piłka jeszcze odbiła się od jednego z graczy gości , ale nie zmyliło to Merdy. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, po kilku zagraniach z klepki, Kompała strzelił tuż przy słupku, ale bardzo ładną paradą popisał się bramkarz Podbeskidzia, broniąc to uderzenie.
„Solny do boju”
Drugą połowę gliwiczanie rozpoczęli z jedną zmianą. W miejsce Widucha wszedł Solnica, Miało to niewątpliwie wzmocnić atak Piasta. Solnica wniósł nieco ożywienia do gry i m.in. dlatego ta połowa było już znacznie ciekawsza. W 48 min Kompała wykonywał rzut wolny z prawej strony boiska i to po jego bardzo dokładnym dośrodkowaniu Banaś uderzył głową, ale zmierzającą pod poprzeczkę piłkę na róg zdołał wybić Merda. Minutę później tuż przy linii bocznej faulowany był Kukulski. Tym razem jednak sytuację wyjaśnił Merda, przechwytując dośrodkowanie Kompały.
Kontra i gol
Nic nie wskazywało na to, aby goście mieli wywieźć z Gliwic komplet punktów, nastała jednak 58 min. Wtedy to Kędziora stracił piłkę na własnej połowie, bielszczanie uruchomili szybki kontratak w którym wzięło udział zaledwie dwóch graczy. Pater zagrał najprościej jak mógł, przerzucając piłkę ponad obrońcami. Dopadł do niej Józefowicz, i mimo że miał na plecach Gamlę zdołał precyzyjnym strzałem przy słupku pokonać Kasprzika. Zaraz po stracie gola Podgórski mógł wyrównać, ale pomocnik Piasta strzelił zbyt lekko i futbolówka nie wpadła do siatki. W 63 min Podgórski zdecydował się na strzał z 18 metrów, piłka przeszła jednak nad poprzeczką. Dwie minuty później Podgórski przymierzył już celnie, ale w sam środek bramki i Merda pewnie obronił.. W 71 min gospodarze mieli kolejną. dobrą okazję na zmianę wyniku. Na 18 metrze faulowany był Kompała, to nie on jednak wykonywał rzut wolny, tylko Zadylak. „Zadyl” uderzył jednak bardzo niecelnie
Poprzeczka ratuje bielszczan
W 78 min po zagraniu w pole karne Michniewicza, Mouse, próbował wybić piłkę, przejął ją jednak Solnica, który przytomnie dośrodkował do Podgórskiego, ten strzelił głową z 10 metrów , ale trafił tylko w poprzeczkę. Podbeskidzie w końcówce broniło się już całym zespołem i taktyka ta okazała się skuteczna, bo udało się dowieźć korzystny wynik do końcowego gwizdka sędziego.
Przeprosiny
Bogusław Pietrzak na pomeczowej konferencji przeprosił kibiców za słabą grę swojej drużyny i za brak wyników. Gra rzeczywiście nie jest najlepsza, ale są pewne symptomy nadziei, że może się coś zmienić. W drugiej odsłonie gliwiczanie stworzyli jednak sporo sytuacji podbramkowych. Podgórskiemu zabrakło przysłowiowego łutu szczęścia. Adam Kompała też kilkakrotnie pokazał , że nie zapomniał jak się podaje do kolegów. Muszą się jednak przebudzić napastnicy, bo to do nich należy zdobywanie bramek i miejmy nadzieją, że stanie się to już w Polkowicach.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik 5
21 Jarosław Zadylak 5, 4 Adam Banaś 5 , 5 Paweł Gamla 5, 20 Maciej Michniewicz 5,
8 Jarosław Kaszowski 6 (k), 2 Wojciech Kędziora 5, 3 Mirosław Widuch 2(46` 11 Dariusz Solnica 3), 17 Tomasz Podgórski 6
9 Adam Kompała 6,
10 Krzysztof Kukulski 4 (67` 6 Łukasz Janczarek 1)
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 15 Łukasz Krzycki, 19 Łukasz Wesecki, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski,
Trenerzy: Bogusław Pietrzak, Jan Furlepa

Podbeskidzie Bielsko Biała
25 Łukasz Merda
18 Sławomir Cieńciała, 14 Łukasz Gorszkow, 20 Mike Mouse, 2 Tomasz Górkiewicz,
10 Piotr Koman, 5 Mariusz Sacha, 8 Grzegorz Pater (K), 9 Dariusz Kolodziej (81 13 Artur Monasterski),
6 Marcin Kocur (74` 15 Krzysztof Chrapek), 11 Marcin Józefowicz (88` 17 Krzysztof Butryn)
W rezerwie pozostali: 1 Aleksander Gierasymowicz, 19 Paweł Odrzywolski, 4 Dariusz Rucki, 7 Damian Zdolski.
Trenerzy: Krzysztof Tochel, Michał Nowak
Sędziowali: Tomasz Witkowski - Michał Płaczkowski, Dariusz Kozieł (Warszawa)

Piast Gliwice

Podbeskidzie Bielsko - Biała

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 9
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne - 23
Spalone - 1
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne -21
Spalone -
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
86 min - Zadylak

Widzów
- 2000

Żólte kartki
60 min - Mouse
80 min - Kołodziej
84 min - Cieńciała

Gdańsk, ul. Traugutta. 30.09.2006 r. g. 16:00
Lechia Gdańsk - GKS Piast Gliwice 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 - 6 min Piotr Cetnarowicz
Najdalszy wyjazd drużyny Piasta w tym sezonie nie będzie mile wspominany przez piłkarzy i trenerów gliwickiej jedenastki. Podopieczni Bogusława Pietrzaka przegrali bowiem w Gdańsku z miejscową Lechią - 0:1. Jedynego gola w tym meczu zdobył Piotr Cetnarowicz.
Bastion wciąż nie zdobyty
Obiekt przy ul Traugutta w Gdańsku jest wyjątkowo nieszczęśliwy dla niebiesko-czerwonych. Gliwiczanie gościli bowiem tam już dziewięciokrotnie i jeszcze nigdy nie wygrali. Tylko trzy razy udawało się im wywalczyć remis, reszta to porażki. Jednym z największych atutów gospodarzy są kibice. Każda drużyna, która tam musi grać, czuje się jak w kotle w którym zaraz ma się zagotować. 10 tysięcy non-stop dopingujących fanów niewątpliwie jest 12 zawodnikiem. Tym razem jednak w wyniku kary nałożonej przez PZPN za rasistowskie zachowania, które miały miejsce podczas pucharowego spotkania z Pogonią Szczecin, gospodarze mieli rozegrać mecz przy pustych trybunach. Miało to ułatwić gliwiczanom zadanie. Ławki i krzesełka rzeczywiście świeciły pustkami, ale kibice i tak znaleźli sposób, aby wesprzeć swój zespół. Wokół stadionu, już za ogrodzeniem zgromadziło się około 1000 widzów, których doskonale było słychać na murawie.
Przygniatający początek
O losach tego meczu jak się później miało okazać zadecydowało pierwsze 10 minut. Wprawdzie pierwszy strzał w tym spotkaniu oddali gliwiczanie, kiedy to Wesecki zza linii pola karnego próbował zaskoczyć Bąka, było to jednak bardzo niecelne uderzenie. Chwilę potem gdańszczanie mogli już objąć prowadzenie. Po akcji Buzały i serii błędów defensywy gości, będący na 6 metrze Cetnarowicz strzelał głową, Kasprzik tym razem jeszcze instynktownie zdołał wybić piłkę na róg. W 6 min oglądaliśmy prawie, że kopię tej sytuacji. Znów prawą stroną poszedł Buzała, zagrał w pole karne, gdzie sprytnie spod opieki obrońców Piasta uwolnił się Cetnarowicz i z kilku metrów wpakował piłkę do pustej bramki. Szybko zdobyty gol prawie zawsze ustawia mecz. Gdańszczanie mogli teraz spokojnie przyglądać się, co zrobią goście i czekać na kolejne okazje do podwyższenia wyniku.
Weteran Wojciechowski
Lechia ma w swoich szeregach nieprzeciętnego zawodnika, który walnie przyczynił się do sobotniego zwycięstwa, a jest nim Sławomir Wojciechowski. To po jego długich podaniach i stałych fragmentach gry miejscowi stwarzali kolejne , bramkowe sytuacje. W 18 min, niewątpliwie bohater tego meczu – Piotr Cetnarowicz przymierzył po raz kolejny, na szczęście bardzo niecelnie. W 21 min jednak, piłka po jego płaskim strzale po ziemi zmierzała już w światło bramki, ale Kasprzik końcami palców wybił ją za linię kończąca boisko. Potem inicjatywę przejęli gliwiczanie i wydawało się, że jeszcze przed przerwą zdołają wyrównać. W 23 min strzał Podgórskiego zablokował jeden z obrońców Lechii i piłka wyszła na róg. Wykonywał go Kompała, Banaś uderzył głową, posłał jednak piłkę prosto w ręce Bąka. W 35 min Gamla przedarł się środkiem i zabrakło mu pół sekundy, aby być w sytuacji sam na sam. Wreszcie w 42 min po szybkiej wymianie piłki Kompały z Podgórskim, ten ostatni zacentrował w pole karne, gdzie dobrze ustawił się Wesecki, ale jego strzał głową był zbyt lekki i w sam środek bramki, i nie mógł zaskoczyć golkipera Lechii.
Bez historii
W przerwie meczu w szatni pozostał Wesecki, a za niego wszedł Błachut. Sama druga połowa nie była już ani ciekawa i praktycznie pozbawiona emocji. Piłkarze obydwu zespołów wprawdzie dużo biegali i walczyli, niewiele jednak z tego wynikało. Najgroźniejszą sytuację gospodarze stworzyli w 54 min. Po faulu Gamli rzut wolny wykonywał Wojciechowski, wrzucił on piłkę w pole karne, tam Kasprzik zderzył się z jednym z graczy Piasta, zrobiło się spore zamieszanie, bramka Piasta przez chwilę była pusta, co chciał wykorzystać Kosznik, na szczęście ofiarna interwencja Banasia uratował gliwiczan od straty gola. W 68 min Bogusław Pietrzak zdecydował się zdjąć z boisk Banasia, wprowadzić do gry Solnicę i zmienić ustawienie. Od tej pory Piast miał grac systemem 4-4-2, zaowocowało to jednak tylko jedną dogodną sytuacją. W 67 min po akcji Solnicy, jeden z obrońców Lechii wybił piłkę przed pole karne, tam był Krzycki, który uderzył w pełnym biegu, tak mocno jednak jak i niecelnie. Już w doliczonym czasie gry goście rzucili wszystko na jedna szalę i w zamieszaniu mogli wyrównać stan meczu, ale i tym razem zabrakło szczęścia i skuteczności.
Odważne decyzje
Bogusław Pietrzak niewątpliwie stara się znaleźć optymalne rozwiązania, a świadczą o tym jego odważne decyzje. W meczu z Lechią na ławce usiadł Mirosław Widuch, a na stoperze od pierwszych minut zagrał Łukasz Krzycki. Coraz dłużej i coraz częściej gra tez Michał Filipowicz. Efektów w postaci punktów jednak nie było, ale miejmy nadzieję, że w meczu z Podbeskidziem będzie już znacznie lepiej.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik 5
4 Adam Banaś 4 (63, 11 Dariusz Solnica 1), 5 Paweł Gamla 6, 15 Łukasz Krzycki 5, 20 Maciej Michniewicz 5,
8 Jarosław Kaszowski 5, 2 Wojciech Kędziora 5, 17 Tomasz Podgórski 5, 16 Łukasz Żyrkowski 3 (69` 7. Michał Filipowicz 1),
9 Adam Kompała 6
19 Łukasz Wesecki 2 (46` 18 Mariusz Błachut 2).
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 21 Jarosław Zadylak, 3 Mirosław Widuch
Trener: Bogusław Pietrzak, asystent - Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta - Adam Kompała

Lechia Gdańsk
1 Mateusz Bąk
13 Sebastian Fechner (65, 16 Michał Szczepiński), 11 Damian Trzebiński, 3 Mariusz Pawlak,
10 Sławomir Wojciechowski (58` 18 Paweł Żuk), 2 Rafał Kosznik, 7 Jacek Manuszewski,
15 Piotr Cetnarowicz (89` 9 Krzysztof Rusinek), 6 Karol Piątek,
8 Paweł Buzała, 5 Krzysztof Brede.
W rezerwie pozostali: 12 Dominik Sobański, 4 Rafał Loda, 17 Łukasz Dziengielewicz,
14 Robert Hirsz
Trener: Tomasz Borkowski
Sędziowali: Marcin Wróbel, Dariusz Kozieł, Łukasz Jaworski (Warszawa)
Obserwator: Romam Drzewiecki, Delegat: Dariusz Szewirski
Mecz bez udziału publiczności

Piast Gliwice

Lechia Gdańsk

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki -
Rzuty rożne -5
Rzuty wolne - 18
Spalone - 1
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 11
Rzuty wolne -13
Spalone - 6
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
54' Gamla,
75' Podgórski

Żólte kartki
44' Manuszewski,
82' Pawlak
Widzów - 0

Gliwice, ul. Okrzei. 22.09.2006 r. g. 19:00
GKS Piast Gliwice – Unia Janikowo 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 – 85` Dariusz Solnica
Wreszcie przełamali się piłkarze Piasta i po czterech meczach bez zwycięstwa zainkasowali komplet punktów. Złotego gola zdobył rezerwowy w tym spotkaniu Dariusz Solnica, przełamując tym samym niemoc strzelecką trwającą od 17 maja 2005 r.
Przełamanie
Bogusław Pietrzak, nowy szkoleniowiec Piasta nie miał zbyt wiele czasu, aby w specjalny sposób przygotować drużynę do tego meczu, bowiem dopiero w środę przed południem przejął zespól. Po czwartkowym treningu zabrał więc drużynę na jednodniowe zgrupowanie , aby bliżej poznać zawodników i spróbować zmotywować ich do walki. Sam mecz nie był wielkim widowiskiem, ani też gra w wykonaniu Piasta nie zachwyca, ale cel w postaci trzech punktów. został osiągnięty
Nudna połowa
Z Żyrkowskim na prawym skrzydle i jednym, wysuniętym napastnikiem (Weseckim) rozpoczęli gliwiczanie ten mecz. Wprawdzie od początku ton grze nadawali gospodarze, ale bardzo mądrze bronili się piłkarze z Janikowa nie pozwalając na swobodne rozgrywanie piłki, a co za tym idzie na stwarzanie zagrożenia pod własną bramką. Pierwszą i jedyną w pierwszej fazie meczu sytuację dogodną na zdobycie gola gospodarze mieli w 2 min, kiedy to po rzucie wolnym, który wykonywał Kukulski, piłka odbiła się od jednego z graczy Janikowa, dopadł do niej Kompała, uderzył mocno, ale fotbolówka przeszła obok słupka. W Olu karnym Piasta gorąco natomiast zrobiło się w 11 min, kiedy to Kretkowski znalazł się był w sytuacji sam na sam, na szczęście przestrzelił. Przez następne 20 min mecz ten przypominał zmagania dwóch zapaśników, którzy próbują się zepchnąć z maty, ale żaden z nich nie ma na tyle siły by to uczynić. Dopiero w 31 min, znów po wolnym gliwiczanie mieli okazje na zdobycie gola, jednak piłka po mocnym strzale Kędziory z 30 metrów przeszła obok słupka. Ostatni kwadrans pierwszej odsłony nie przyniósł zmiany rezultatu i zmiany stylu gry. Było dużo biegania, ale bez przełożenia na sytuacje. W 41 min po długim podaniu Zadylaka i zagraniu z klepki Kompały, Kukulski będąc w polu karnym zgubił piłkę. Pod koniec przebudzili się goście i oddali dwa, bardzo niebezpieczne strzały. Najpierw Todorov przymierzył z 30 metrów, piłka przeszła obok spojenia słupka z poprzeczką. W 45 min Warczachowski już trafił w światło bramki, ale w sam jej środek i Kasprzik złapał piłkę.
Trochę lepiej
Drugą część meczu gospodarze rozpoczęli z jedną zmianą. W miejsce Żyrkowskiego wszedł Podgórski. Od początku tej odsłony tez gra była nieco żywsza w wykonaniu obydwu stron i przez to ciekawsze widowisko. W 50 min po faulu na Kukulskim w okolicy 25 metra sam poszkodowany strzelał, piłka odbiła się od głowy jednego z obrońcy i wylądował w rękach Ciesielskiego. W 52 min rzut rożny wykonywali goście, z 12 metrów uderzył Mysiak, na szczęście bardzo niecelnie. W 54 min kolejny faul i kolejny wolny dla Piasta, Tym razem Kompała wrzucał piłkę do młyna, Banaś został przewrócony przez bramkarza na 4 metrze, ale sędzia nakazał grac dalej, poszła szybka kontra, po której Kasprzik wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam,
Groźny Rasić
Ostatni kwadrans upłynął pod znakiem walki o każdy metr boiska, ale widać, że gliwiczanie wciąż nie są w takiej formie jak na początku sezonu i Unia próbował to wykorzystać, będąc w tym okresie drużyna lepszą. Aktywny i jeden z najlepszych graczy na boisku - Branko Rasić dwukrotnie stawał przed szansą zdobycia gola. W 61 min będąc 7 metrów przed bramką Piasta przestrzelił. W 65 min próbował on głową przelobować Kasprzika , bramkarz Piasta nie dał się jednak przechytrzyć. W 75 min Banaś strzelał z 25 metrów, z wolnego , piłka jednak ugrzęzła w murze. W 76 min z boku pola karnego faulowany był Filipowicz. Próba wrzutki w wykonaniu Kompały była jednak nieudana.
Popisowa akcja Podgórskiego
W 80 min Podgórski z 8 metrów trafił wprost w bramkarza. Była to jedna z najlepszych okazji do zdobycia gola w tej odsłonie. Pięć minut później Podgórski w pełni się zrehabilitował za nieudany strzał. Pomocnik Piasta w pięknym stylu minął dwóch obrońców, dośrodkował na 5 metr, a tam na piłkę czekał już Solnica i głową skierował ja do bramki Jeszcze przed końcem spotkania Podgórski mógł podwyższyć wynik spotkania, jednak piłka po jego strzale z dystansu przeszła nad poprzeczką.
Przełamanie Solnicy
Dariusz Solnica długo nie mógł trafić do bramki rywala za co zbierał ostre cięgi, choć gra w jego wykonaniu wcale nie była najgorsza. Prawie w każdym meczu miął sytuację na zdobycie gola, co świadczy o tym, że potrafi on się znaleźć w polu karnym przeciwnika. Brakowało jednak przysłowiowej kropki nad i. Wreszcie się udało i miejmy nadzieję, że jest to trwałe przełamanie.

Piast Gliwice
12 Grzegorz Kasprzik
20 Maciej Michniewicz, 4 Adam Banaś, 2 Wojciech Kędziora (70` 11 Dariusz Solnica),
21 Jarosław Zadylak,
16 Łukasz Żyrkowski (46` 17 Tomasz Podgórski), 3 Mirosław Widuch, 5 Paweł Gamla (K), 10 Krzysztof Kukulski (61` 7 Michał Filipowicz),
9 Adam Kompała, 19 Łukasz Wesecki
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 15 Łukasz Krzycki, 22 Daniel Chylaszek, 18 Mariusz Błachut,Trener - Bogusław Pietrzak
Asystent - trenera Jan Furlepa

Unia Janikowo
1 Marcin Ciesielski
4 Tomasz Ciesielski, 5 Robert Gaca, 8 Adam Młodzieniak (61` 9 Piotr Nowosielski) , 10 Krzysztof Kretkowski (k),
14 Maciej Mysiak (68` 11 Amadu Morou,), 15 Stefan Todorov (79 6 Mariusz Niedbała), 17 Szymon Pawlak, 18 Tomasz Warczachowski, 19 Wojciech Jarmuż, 20 Branko Rasic
W rezerwie pozostali: 12 Marcin Piesiak, 22 Mateusz Nowyczek, 13 Michał Glanowski,
Trener - Wojciech Wąsikiewicz (faktycznie Maciej Bartoszek)
Sędziowali: Piotr Wasielewski - Piotr Marucha, Jarosław Mikołajewski (Kraków)

Piast Gliwice

Unia Janikowo

Gole - 1
Strzaly celne obronione -
Strzaly niecelne -
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -
Rzuty wolne -
Spalone -
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki -

Gole - 0
Strzaly celne obronione -
Strzaly niecelne -
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 6
Rzuty wolne -
Spalone -
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki -

Żólte kartki
88 min - Filipowicz

Żólte kartki
57 min - Rasić
Widzów - 1000

Gorzyce, Stadion Stali - 16.09.2006 r. g. 16:00
Stal Stalowa Wola - GKS Piast Gliwice 0:0

Wreszcie przerwana została seria porażek i w IX kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi drużyna Piasta zremisowała na wyjeździe ze Stalą Stalową Wola 0:0. Jeden zdobyty punkt to na pewno nie jest powód do euforii, ale w końcowym rozrachunku może się bardzo przydać. Był to pierwszy remis Piasta w tym sezonie.
Brawa za odwagę
Jan Furlepa, który jeszcze kilka dni temu pełnił funkcje asystenta Jacka Zielińskiego nie spodziewał się, że takich okolicznościach obejmie funkcję pierwszego trenera. Na jak długo, to jeszcze nie wiadomo, ale niewątpliwie posada ta przypadła mu w wyjątkowo trudnym okresie. Trzy porażki z rzędu, słaba forma większości zawodników, kontuzje Kozika, Kaszowskiego i Weseckiego. Na pewno więc nie przejął zespołu w dobrym momencie Mimo to gliwiczanie jechali do Gorzyc z myślą o wywiezieniu kompletu punktów. Aby jednak powalczyć o pełną pulę trzeba było zdecydować się na radykalne zmiany i takie też nastąpiły. W bramce Marcina Fecia zastąpił pozyskany zaledwie dwa tygodnie temu z V ligowej Przyszłości Ciochowie – Grzegorz Kasprzik. Były gracz młodzieżowej reprezentacji Polski i bramkarz kadry narodowej w futsalu nie zawiódł. Zagrał dobrze na przedpolu i obronił wszystko, co powinien, zachowując czyste konto. Na prawym skrzydle po raz pierwszy od początku meczu wystąpił Michał Filipowicz, Na lewej obronie natomiast Jarosława Zadylaka zastąpił Łukasz Żyrkowski. Jan Furlepa postawił więc na młodość i należą mu się brawa za odważne decyzje.
Początek dla Stali
Pierwszy kwadrans tego meczu przebiegał pod dyktando gospodarzy. Piłkarze Stali liczyli chyba na to, że zaskoczą tym gliwiczan. W 6 min stworzyli nawet sytuacje, która mogła zagrozić bramce Piasta. Po podaniu z głębi pola Iwanicki miał przed sobą tylko Kasprzika, miał też ostry kąt i jego strzał przeszedł daleko obok słupka. W 14 min miejscowi (nie gorzyczanie) wykonywali dwa rzuty rożne z rzędu, bez przełożenia jednak na sytuacje bramkowe. Wreszcie w 17 min Kędziora oddał pierwszy celny strzał na bramkę Stali, po którym to Wietecha wybił piłkę na róg. Do 30 min na murawie toczyła się wyrównana walka i sprawa wyniku była otwarta.
Przejmujemy inicjatywę
Wraz z upływem czasu grająca w zupełnie nowym ustawieniu drużyna zaczęła łapać właściwy rytm gry, co przełożyło się na bramkowe sytuacje – niestety niewykorzystane. W 32 min po akcji i podaniu Kukulskiego Solnica miał przed sobą w zasadzie tylko Wietechę i 10 metrów do bramki, strzelił celnie, ale zbyt lekko by pokonać golkipera Stalówki. Była to pierwsza z setek. W 42 min po kontrze i próbie strzału w wykonaniu Widucha był róg, po którym to z 4 metrów uderzał Gamla, Wietecha jednak jakim cudem nogami wybił piłkę z linii bramkowej. Tuż przed końcem pierwszej połowy po dalekim zagraniu Kukulskiego Filipowicz mógł stanąć oko w oko z bramkarzem Stali, ale źle przyjął piłkę, potem jeszcze się potknął, w konsekwencji jednak wywalczył rzut wolny tuż przed narożnikiem pola karnego, źle jednak wykonany przez Kukulskiego. Już w doliczonym czasie gry też po wolnym i dośrodkowaniu Kukulskiego , Gamla z 5 metrów przestrzelił.
Pod dyktando Piasta
Na druga połowę gospodarze wyszli z zamiarem utrzymania wyniku, co na pomeczowej konferencji przyznał trener Stali. W gliwickim zespole natomiast zaszła jedna zmiana. Boisko opuścił Filipowicz, którego chyba zjadła trema, bo nie był to zbyt udany występ. Zastąpił go Podgórski. Już w 47 min Widuch uderzył w światło bramki, ale nie na tyle mocno , by pokonać Wietechę. Od tej pory zaczął się pojedynek - Piast kontra Wietecha. W 49 min po strzale Kędziory bramkarz Stali wybił piłkę na róg. W 55 min tym razem strzał Solnicy na róg sparował Wietecha. W 61 min po rogu i zamieszaniu z 14 metrów przymierzył Kompała, do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów. W 62 min po wolnym, głową uderzał Banaś z 7 metrów – Wietecha broni Miejscowi bardzo rzadko w tej odsłonie opuszczali swoją połowę, a mimo to mogli zdobyć gola. W 64 min po kontrze , gdy prawie cała drużyna Piasta została na połowie przeciwnika, Gęśla był w sytuacji sam na sam, Bardzo dobrze jednak zachował się Gamla, który naciskał napastnik Stali, a jeszcze lepiej Kasprzik, który wyczekał na moment strzału i pewnie złapał piłkę. W 67 min Kasprzik po raz kolejny pokazał, że nie przypadkiem trafił do Piasta, Wyszedł on do piłki na 20 metr, krzyknął moja - przyjął spokojnie na pierś, a potem doholował futbolówkę do pola karnego. Jeszcze w 75 min debiutant obronił celny strzał Sierżęgi.
Oblężenie
Ostanie 10 min to oblężenie bramki Wietechy. Goście wykonywali szereg rzutów rożnych i wolnych, a bramkarz ze Stalowej Woli łapał wszystko na przedpolu. W 89 min po kontrze Kusiak mając przed sobą tylko Kasprzika spudłował z 6 metrów. Już po regulaminowym czasie gry Wietecha popełnił pierwszy błąd, ale w bramce zastąpił go Wieprzęć, który po strzale Kukulskiego i rykoszecie, z linii bramkowej wybił piłkę na róg.
Z tyłu na zero
Mecz ten zakończył się podziałem punktów z którego to cieszyli się gospodarze. Jan Furlepa zadowolony nie był, nie tyle co z gry, ale z nieskuteczności. Powiało jednak odrobiną optymizmu. Wreszcie gliwiczanie zagrali na zero z tyłu, co od meczu z Łomża im się nie przytrafiło. Kasprzik chyba wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, przynajmniej na razie. W następnym meczu w linii ataku zagra już prawdopodobnie Wesecki, który wystąpił sobotnim meczu rezerw. Może on sprawi, że będziemy się cieszyć z wygranej.

Piast Gliwice
23 Grzegorz Kasprzik 6,
20 Maciej Michniewicz 5, 4 Adam Banaś 5, 5 Paweł Gamla 6, 16 Łukasz Żyrkowski 5,
7 Michał Filipowicz 2 (46 17 Tomasz Podgórski 3), 3 Mirosław Widuch 5, 9 Adam Kompała 5, 2 Wojciech Kędziora 5 (75` 14 Paweł Zajączkowski 1), 10 Krzysztof Kukulski 5, 11 Dariusz Solnica 5
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 13 Piotr Karwan, 15 Łukasz Krzycki,
Trener - Jan Furlepa. Asystent i kier. drużyny - Janusz Bodzioch

Stal Stalowa Wola
1 Tomasz Wietecha
2 Andrzej Kasiak, 3 Marek Kusiak, 4 Jaromir Wieprzęć, 7 Bogusław Sierżęga,
10 Marcin Drabik, 22 Jakub Ławecki, 13 Janusz Iwanicki, 16 Przemysław Pałkus (46 15 Tadeusz Krawiec),
17 Jarosław Maciorowski, Kamil Gęśla (78` 9 Łukasz Stręciwilk)
W rezerwie pozostali: 12 Artur Kielarski, 6 Grzegorz Łuczyk, 8 Paweł Kowalczyk,
14 Damian Sałek, 19 Tomasz Pająk
Trener - Sławomir Adamus
Sędziowali: Piotr Maurek - Robert Marciniak i Leszek Solarz (Kraków)

Piast Gliwice

Stal Stalowa Wola

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 8
Rzuty wolne - 19
Spalone - 2
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 6
Rzuty wolne -1
Spalone - 1
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
46 min - Kukulski,
52 min - Kompała,
90 min - Zajączkowski

Żólte kartki
18 min - Pałkus,
61 min - Kusiak,
62 min - Kasiak
Widzów - 1000

 

Kraków, Stadion Wawelu - 13.09.2006 r. g. 17:00
LKS Kmita Zabierzów - GKS Piast Gliwice 2:1 (2:0)

Bramki: 1:0 - 19` Dariusz Zawadzki (karny) 2:0 - 40` Piotr Chlipała (gł), 2:1 - 90` Krzysztof Kukulski
Trzeci raz z rzędu niebiesko-czerwoni schodzili z murawy ze opuszczonymi głowami. W środę, w zaległym meczu gliwiczanie polegli w Krakowie, ulegając beniaminkowi II ligi – Kmicie Zabierzów 1:2.

To już kryzys

Po przegranych z Zawiszą i z Ruchem sympatycy i działacze Piasta mogli jeszcze przypuszczać, że to tylko przejściowa obniżka formy całego zespołu. Mecz ze słabiutką jakby nie było Kmitą w szeregach której grają głównie niechciani w innych klubach zawodnicy pokazał jednak, że mamy do czynienie z kryzysem. Klubowe władze oczywiście będą musiały zareagować, bo trudno , aby nic nie robiły w tej sytuacji. „Odbędziemy z piłkarzami męską rozmowę, nie wykluczam nawet sankcji finansowych, choć nie wygrywając zawodnicy nie dostają premii za zwycięstwa, a więc sami w pewnym sensie wymierzają sobie karę finansową” mówi prezes Piasta – Jacek Krzyżanowski. „Pochopnych i nerwowych ruchów jednak nie zamierzamy robić, bo to nie jest metoda na uzdrowienie sytuacji” – dodaje sternik klubu. Piłkarze Piasta przyzwyczaili kibiców do zwycięstw , ale nie tylko w przypadku tej drużyny zdarzają się tak gwałtowne obniżki formy. Np. grająca rewelacyjnie wiosną warszawska Legia teraz też ledwo ciuła punkty.
Roszady w składzie
Brak Adama Kompały w składzie, który pauzował za żółte kartki i słaba skuteczność w ostatnich meczach wymusiła zmiany w ustawieniu. W środku pola obok Widucha zagrał Kędziora, a na lewym skrzydle od pierwszych minut wystąpił Żyrkowski. Do ataku poszedł natomiast Podgórski. Już pierwsza akcja mogła przynieść gliwiczanom gola, kiedy to jeden z obrońców Kmity o mało co nie wpakował piłki do własnej bramki. Skończyło się jednak na rzucie rożnym. Stałe fragmenty gry miały być jednak w tym dniu orężem w rękach gospodarzy, które zazwyczaj wykonywał doskonale znany w Gliwicach – Michał Stolarz. To w 5 min po jego dośrodkowaniu na 5 metr było gorąco pod bramką Piasta, ale sytuację jeszcze wtedy wyjaśnił Feć. W 13 min Kukulski ładnie wypuścił w uliczkę Podgórskiego, napastnika Piasta zdołał jednak ubiec doświadczony Sarnat. W 15 min, po niegroźnym z pozoru dośrodkowaniu piłka o mało co nie wpadła Feciowi za kołnierz.
Karny z kapelusza
Wreszcie w 18 min miała miejsce sytuacja, która wzbudziła sporo kontrowersji. Feć wyszedł do piłki, aby nie dopuścić do oddania strzału przez Kocisa i efekt ten osiągnął, bo pomocnik Kmity posłał futbolówkę na aut, bramkarz Piasta upadł jednak na murawę przy tej interwencji, a o jego nogi przewrócił się Kocis. Sędzia, ku zdumieniu wszystkich wskazał na 11 metr, z którego to celnie trafił Zawadzki. „W przerwie meczu powiedziałem moim piłkarzom, że nie będzie żadnych dyskusji na temat czy był, czy nie było karnego. To my mamy grac i strzelać bramki, a wtedy nie dochodziłoby do takich sytuacji” – tak na pomeczowej konferencji do tego zdarzenia odniósł się Jacek Zieliński. I rzeczywiście, gliwiczanie w tej połowie grali bardzo słabo, prawie że nie zagrażając bramce rywala. Strata piłek, niecelne podania, przestoje w grze, zresztą w wykonaniu obydwu zespołów sprawiały, że kibice wyjątkowo się nudzili.
Znów stały fragment gry
Monotonie nieporadności i boiskowej nudy w 40 min przerwał Chlipała. To on po rzucie rożnym wykonywanym przez Zawadzkiego wyskoczył w polu karnym najwyżej i z 6 metrów wpakował piłkę do siatki. Zrobiło się 2:0, a pięć minut później mogło być już 3:0. Po rzucie wolnym który wykonywał Stolarz, znów bez opieki w polu karnym został pozostawiony Chlipała, ale na szczęście bohater ostatniej akcji posłał piłkę nad poprzeczką.
Po przerwie
W przerwie meczu szkoleniowcy Piasta zdecydowali się na bardzo odważną zmianę. Boisko opuścili Kaszowski i Zadylak , a w ich miejsce weszli Zajączkowski i Solnica. Czy to było przyczyną żywszej gry gości to trudno określić, ale na pewno gliwiczanie zaczęli się żwawiej poruszać po murawie. W 60 min, po rogu wykonywanym przez Kukulskiego, Banaś miał idealną sytuację do zdobycia kontaktowego gola, ale strzelając głowa z 6 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. W 56 min, także po takim samym stałym fragmencie gry Solnica próbował pokonać Sarmata – nieskutecznie. Wreszcie w 63 min ostatnia zmiana w zespole Piasta. Na placu gry pojawił się Filipowicz , zmieniając Podgórskiego. Napór gości nasilał się z minuty na minutę, na co trener miejscowych znalazł skuteczną receptę. Aby wybić z rytmu gości Jerzy Kowalik zaczął robić zmiany, a jego podopieczni przedłużali przerwy w grze jak tylko mogli. Metoda brzydka i niesportowa, ale skuteczna.
Drugi karny
W 83 min Solnica został sprowadzony do parteru w polu karnym i powinna być za to jedenastka. Jednak pan Bartosz Środecki, arbiter z Wrocławia podobno z tego słynie, ze dyktuje rzuty karne w kontrowersyjnych sytuacjach, a nie czyni tego , gdy one są. Ocena pracy sędziego należy jednak do obserwatora, ale bez względu na to jaką notę dostanie arbiter, nie usprawiedliwia to zespołu Piasta za słabą grę, szczególnie w pierwszej odsłonie. W 88 min celnie uderzył Solnica, ale w sam środek bramki, co Sarnat bez problemu wyłapał. Już w doliczonym czasie gry, po dalekim wykopie Fecia, piłkę ręką w polu karnym podobno dotknął Kocis, a sędzia ku zdziwieniu wszystkich wskazał na 11 metr. Karnego pewnie wykorzystał Kukulski. 60 sekund później gliwiczanie mogli wyrównać, mogli - gdyby Gamla z 10 metrów zamiast w boczną siatkę posłał piłkę w światło bramki.
W strefie barażowej
Porażka ta sprawiła, że zespół Piasta zakotwiczył na jakiś czas w strefie barażowej. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby z Gorzyc przywieźć komplet punktów, a nie będzie o to łatwo, bo Stalówka spisuje się całkiem przyzwoicie w drugoligowych rozgrywkach. Wierzymy jednak, że niebiesko-czerwoni do składu których powróci Adam Kompała dadzą z siebie wszystko w tym meczu, i przed pucharowym pojedynkiem z Arką Gdynia odzyskają zaufanie kibiców. Czego sobie i im życzymy.

Piast Gliwice
1 Marcin Feć 3
20 Maciej Michniewicz 4, 4 Adama Banaś 4 , 5 Pawel Gamla 4, 21 Jarosław Zadylak 2 (46` 14 Paweł Zajączkowski 2),
8 Jarosław Kaszowski 2(46` 11 Dariusz Solnica 2), 3 Mirosław Widuch 4, 2 Wojciech Kędziora 4, 16 Łukasz Żyrkowski 4,
17 Tomasz Podgórski 3 (63` 17 Michał Filipowicz 1 ), 10 Krzysztof Kukulski 5
W rezerwie: 23 Grzegorz Kasprzik, 13 Piotr Karwan, 15 Łukasz Krzycki, 22 Daniel Chylaszek
Trenerzy - Jacek Zielinski i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta - Krzysztof Kukulski

LKS Kmita Zabierzów
33 Artur Sarnat
2 Krzysztof Krauz , 19 Marcin Kocis, 5 Mirosław Pokrywka, 9 Dariusz Gawęcki,
7 Maciej Bębenek (67` 16 Michal Suchan), 6 Dariusz Zawadzki (74` 10 Mateusz Gajek), 18 Michał Stolarz, 20 Wojciech Ankowski, 8 Piotr Chlipała, 15 Piotr Kajda (75` 11 Artur Czerwiec)
W rezerwie: 12 Micha Kula, 13 Krzysztof Filipczak, 14 Konrad Cebula, 17 Marin Zontek
Trener - Jerzy Kowalik
Zólte kartki: 65, Kajda 85 Chlipala
Sędziowali: Bartosz Środecki - Piotr Piejko i Grzegorz Gołkowski (Wroclaw)
Obserwator Wiesław Wieczorek

Piast Gliwice

Kmita Zabierzów

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne -4
Rzuty wolne - 17
Spalone - 9
Zólte kartki - 0
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 3
Rzuty wolne -19
Spalone - 2
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki

Żólte kartki
65, Kajda
85 Chlipala
Widzów - 800

Gliwice ul. Okrzei - 08.09.2006 r. g. 19:00
GKS Piast Gliwice - Ruch Chorzów 2:3 (0:1)

Bramki: 0:1 - 23 min Wojciech Grzyb, 0:2 - 59 min Wojciech Grzyb, 1:2 - 78 min Jarosław Zadylak, 1:3 - 80 min - Przemysław Łudziński, 2:3 - 88 min Łukasz Zyrkowski
Po raz czwarty w tym sezonie piłkarze Piasta musieli przełknąć gorycz porażki, ulegając u siebie w derbowym pojedynku Ruchowi Chorzów 2:3. W zespole gości bohaterem tego spotkania został Wojciech Grzyb, strzelec dwóch goli. Trzecią bramkę dorzucił Przemysław Łudziński, Dla Piasta trafiali natomiast Jarosław Zadylak i Łukasz Żyrkowski.
Niebo płakało
Derbowy pojedynek zgodnie zresztą z przewidywaniami przyciągnął na trybuny grubo ponad 4 tys. widzów, co jest najlepszym wynikiem w tym sezonie. Również i z Chorzowa przyjechała liczna, bo ponad trzystu osobowa załoga. Sympatyków obydwu drużyn nie odstraszył nawet padający deszcz, do którego zresztą zdążyli się już tego lata przyzwyczaić, ci co regularnie przychodzą na piłkarskie stadiony Niebo, niestety po raz kolejny zapłakało nad formą zawodników Piasta, bo i tym razem musieli oni uznać wyższość rywala.
Walka od pierwszych minut
Obydwa zespoły wiedziały o jaką stawkę grają. Ruch w przypadku wygranej odskoczyłby od Piasta na 8 oczek, umacniając się w czołówce II ligi, a gliwiczanie, gdyby zainkasowali komplet punktów wróciliby do gry o czołowe lokaty. Remis nikogo nie satysfakcjonował, więc od pierwszych minut obydwie strony grały ofensywny futbol , co niewątpliwie mogło się podobać kibicom. Już w 2 min po akcji i podaniu na 16 metr Grzyba, Ćwielong był bliski posłania piłki do siatki, na szczęście majtnął się i skończyło się na strachu. W 5 min Grzyb próbował zaskoczyć Fecia strzałem z dalszej odległości, piłka jednak przeszła w bezpiecznej odległości od jego bramki. W 7 min wreszcie gospodarze pokazali, że i oni potrafią stworzyć bramkową sytuację. Podgórski w pełnym biegu wpadł w pole karne , posłał piłkę na piąty metr, a tam w ostatniej chwili jeden z obrońców Ruchu wybił ją na róg. Wykonywał go Kompała, z najbliższej odległości uderzył Gamla, wprost jednak w ręce Paśnika.
Grzyb po raz pierwszy
Tylko przez pierwszy kwadrans tej połowy gospodarze prowadzili wyrównana grę. Potem coraz częściej i to dość łatwo do sytuacji strzeleckich dochodzili chorzowianie, którzy opanowali środek boiska, co zazwyczaj jest kluczem do wygranej. W 16 min bramkarz Piasta obronił strzał Ćwielonga, zaledwie dwie minuty później Feciu znów nie dał się pokonać, tym razem po uderzeniu Grzyba. Przyszła jednak 23 minuta, Najpierw z ponad 20 metrów przymierzył Bonk, Feć sparował mokrą, a co za tym idzie śliską piłkę przed siebie, ale jeszcze dopadł do niej Grzyb za którym nie zdążył Podgórski i z ostrego kąta, z kilku metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Mogło być jeszcze gorzej
„Nic się nie stało” – śpiewali kibice, zachęcając piłkarzy Piasta do szybkiego odrobienia strat, ale odsłonięcie się spowodowało, że to goście stanęli przed kolejnymi okazjami na podwyższenie wyniku. W 29 min aktywny Mikulenas był sam na sam z gliwickim bramkarzem, przegrał jednak ten pojedynek. W 34 min Ćwielong stanął oko w oko z Feciem, ten ostatni znów był górą, za co zresztą został nagrodzony brawami. Gospodarze w tym okresie gry odpowiedzieli zaledwie jednym, niecelnym strzałem Banasia. Pierwsza połowa zakończyła się więc niewysokim, ale zasłużonym prowadzeniem „niebieskich”.
Zmiana taktyki
Na drugą połowę zespół Piasta wyszedł mocno przemeblowany, bowiem taktyka gry z jednym napastnikiem nie miała w tym dniu większych szans powodzenia. Do linii obrony powrócił Gamla, a wprowadzony za Karwana Solnica miał z Kukulskim zwiększyć siłę ognia. To właśnie „Solny” w 49 min wpadł w pole karne, zbyt długo jednak zwlekał ze strzałem i obrońca Ruchu wypchnął go do końcowej linii boiska, a potem wybił mu pikę na róg. Chwilę potem Kukulski uderzył zza linii pola karnego, ale piłka po rykoszecie wyszła na róg. W 55 min Mikulenas znów urwał się obrońcom Piasta, sytuację próbował ratować Feć wychodząc na 16 metr, dobrze jednak zachował się Michniewicz, który naciskając litewskiego napastnika nie pozwolił mu oddać celnego strzału. W 58 min gliwiczanie wykonywali rzut rożny, dośrodkowywał Kompała, Paśnik wypuścił piłkę z rak, ale tylko na chwilę, bo zaraz naprawił swój błąd.
Grzyb po raz drugi
Zaledwie minutę po tym rogu, po kontrze znów Mikulenas znalazł się w polu karnym , Bamaś próbował mu przeszkadzać, jeszcze do tej akcji włączył się Zadylak, który wybił piłkę, ale wprost pod nogi Grzyba, a ten uderzyła z narożnika pola karnego w długi róg i podwyższył na 2:0. Chorzowianie prowadzili i nie rezygnowali z podwyższenia wyniku. W 82 min strzał Ćwielong przeszedł obok słupka. W odpowiedzi Kukulski tez przymierzył z dystansu i też niecelnie. W 73 min z linii 16 metrów uderzył w światło bramki Grzyb, ale Feć wybił piłkę na róg.
180 sekund nadziei
W 76 min Jacek Zieliński zdjął z boiska Widucha, co zdarza się niezwykle rzadko. Dwie minuty po tej zmianie przy linii bocznej faulowany był Solnica, rzut wolny wykonywał Kompała, do piłki skoczyli Banaś i Zadylak i temu ostatniemu udało się głową zdobyć kontaktowego gola. Na 180 sekund odżyły nadzieje gospodarzy na uratowanie choćby remisu. W 80 min rozwiał je jednak Łudziński. Po bardzo szybkiej kontrze i podaniu przez pół boiska wprowadzony po przerwie zawodnik Ruchu popisał się kapitalnym uderzeniem z 15 metrów podwyższając wynik na 3:1.
Na otarcie łez
Kibice pogodzili się w tym momencie z porażką, ale nie uczynił tego Żyrkowski. Młodzieżowy reprezentant Polski w 88 min pokazał, że nie przypadkiem powołują go do kadry. Po podaniu Gamli, „Żyrek” sam uwolnił się spod opieki pilnujących go obrońców, wpadł w pole karne i przepięknym uderzeniem w okienko zmniejszył rozmiary porażki. Był to jednak gol na otarcie łez. Gliwiczanie, choć w przekroju spotkania byli zespołem gorszym, to jednak ambitnie grali do końca i za to im chwała. Już w doliczonym czasie gry po strzale Kaszowskiego głową, piłka przeszła tuz obok słupka, a po trybunach przetoczył się jęk zawodu.
Koniec marzeń ?
Przed meczem mówiło się i pisało, że jest to dla drużyny Piasta spotkanie ostatniej szansy, aby jeszcze liczyć się w walce o najwyższe cele. Przegrana ta rzeczywiście znacznie oddaliła niebiesko-czerwonych od pierwszej trójki, ale to przecież dopiero ósma kolejka i o poddaniu jeszcze mowy być nie może. W najbliższą środę podopieczni Jacka Zielińskiego rozegrają zaległy mecz z Kmitą w Zabierzowie. Beniaminek - trudny rywal, ale chyba nie tak jak chorzowski Ruch, liczymy więc na komplet punktów.

Piast Gliwice:
1 Marcin Feć 5
21 Jarosław Zadylak 5, 4 Adam Banaś 4 , 13 Piotr Karwan 2 (46` 11 Dariusz Solnica 2), 20 Maciej Michniewicz 4, 8 Jarosław Kaszowski (k) 4, 5 Paweł Gamla 5, 3 Mirosław Widuch 3(76 2 Wojciech Kędziora 1), 17 Tomasz Podgórski 3 (72` 16 Łukasz Żyrkowski 2), 9 Adam Kompała 4, 10 Krzysztof Kukulski 4
W rezerwie pozostali: 23 Grzegorz Kasprzik, 15 Łukasz Krzycki, 22 Daniel Chylaszek,, 7 Michał Filipowicz,
Trenerzy - Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta - Paweł Gamla

Ruch Chorzów

30 Jarosław Paśnik
19 Marcin Makuch, 3 Grzegorz Baran, 15 Marcin Klaczka, 23 Michał Osiński,
6 Wojciech Grzyb (K), 16 Grzegorz Bonk (71 2 Adrian Sobczyńsk), 17 Michał Pulkowski,
22 Tomasz Sokołowski,
20 Piotr Ćwielong (75` 11 Michał Brzozowski), 18 Grażvydas Mikulenas
W rezerwie pozostali: 1 Sebastian Nowak, 4 Ireneusz Adamski, 8 Wojciech Myszor, 9 Grzegorz Domżalski, 13 Przemysław Łudziński
Trener - Marek Wleciałowski
Sędziowali: Marek Kowal - Marek Czernachowski, Dariusz Rzenno. Techniczny - Przemysław Pietraszewsk

Piast Gliwice

Ruch Chorzów

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 14
Rzuty wolne - 15
Spalone - 2
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 4
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 2
Rzuty wolne - 15
Spalone - 0
Zólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
22 min - Kompała,
90 min - Michniewicz

Widzów
- 4000

Żólte kartki
32 min - Pulkowski
39 min - Osiński
70` - Ćwielong
89 min - Paśnik

Gliwice ul. Okrzei - 30.08.2006 r. g. 20:00
GKS Piast Gliwice - Zawisza Bydgoszcz (2) 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 - 8` Rafał Lasocki, 0:2 - 87` Zeljko Mrvljevic
Po bardzo dobrym meczu, toczonym w strugach deszczu, drużyna Piasta Gliwice uległa u siebie prowadzącemu w tabeli II ligi - Zawisza Bydgoszcz 0:2. Obydwa gole dla gości padły w końcówce spotkania po stałych fragmentach gry. Porażka ta spowodowała spadek Piasta w tabeli o dwa oczka niżej
Baniak znów górą
Bogusław Baniak obojętnie w jakim klubie jest trenerem potrafi znaleźć sposób na gliwicką jedenastkę. Przed środkowym meczem szkoleniowiec Zawiszy też długo się zastanawiał jak ustawić drużynę, aby wywieźć z Gliwic 3 punkty „Jeszcze dzisiaj rano zastanawiałem się nad ustawieniem 4-4-2 i chciałem przydzielić Podgórskiemu specjalnego opiekuna, bo uważam, że to najlepszy obecnie gracz Piasta, co zresztą potwierdził w dzisiejszym meczu. Ostatecznie jednak zdecydowałem się na formację 4-2-3-1. Lasocki miał neutralizować Podgórskiego i to mu się częściowo udało. Nałożyły się więc dwa , ciekawe systemy. Cieszę się , że to my wygraliśmy to spotkanie” - po meczu mówił zadowolony trener bydgoskiej drużyny. „Tomek Podgórski ma potencjał, ale popełnia jeszcze zbyt dużo błędów. Z wyniku zadowolony oczywiście nie jestem, chciałbym jednak podziękować chłopakom za walkę i zaangażowanie. Stworzyli dobre widowisko, szkoda tego jednego błędu w obronie w końcówce meczu, gdy nieupilnowany został Lasocki” – tak komentował przebieg spotkania szkoleniowiec Piasta.
Zdecydowana przewaga, ale bez efektu
Gliwiczanie rzeczywiście od pierwszych minut zdecydowali przeważali na boisku. Prawie, że każda akcja stwarzała zagrożenie pod bramką Mioduszewskiego. Feć, który zastąpił w bramce kontuzjowanego Kozika praktycznie nic nie miał do roboty w początkowej fazie spotkania. Raz tylko interweniował przy rzucie rożnym. W 6 min za to chwalony przez Baniaka Podgórski przeprowadził rajd lewą stroną boiska, zagrał na 7 metr do Kaszowskiego, który jednak fatalnie przestrzelił. Aktywny był też Kukulski, który kilkakrotnie przedarł się w pole karne, mądrze jednak blokowali go obrońcy Zawiszy. W 15 min po rzucie wolny Kukulski celnie uderzył, ale Mioduszewski fach swój zna i pewnie obronił. W 18 min Solnica przymierzył z 12 metrów, piłka przeszła nad poprzeczką. W 26 min także po wolnym wykonywanym przez Kompałę, głową z 8 metrów strzelał Zadylak, też niecelnie. Od 30 minuty goście opanowali sytuację, okazję jednak do zdobycia gola mieli gospodarze. Tuż przed końcem pierwszej połowy w zamieszaniu podbramkowym w słupek trafił Podgórski.
Dwa ciosy Zawiszy
Druga połowa także była bardzo dobra w wykonaniu Piasta. Jedyny w zasadzie mankamentem była skuteczność, jedynym, ale niestety przekładającym się na wynik. W 55 min po dwóch zagraniach z klepki, najpierw Kaszowskiego, a potem Kompały, Kukulski był w sytuacji sam na sam, zbyt mocno jednak wypuścił sobie piłkę i Mioduszewski w porę zdołał ją przechwycić. Bydgoszczanie z rzadka kontrowali i co najwyżej udało im się wywalczyć jakiś rzut rożny, czy wolny. W 61 min z dystansu celnie uderzył Kędziora, ale bardzo pewnie obronił ten strzał bramkarz Zawiszy. Gdy kibice pogodzili się już z remisem, Bogusław Baniak zdecydował się na niecodzienne zagranie. Na 5 minut przed końcem meczu opuścił boisko i udał się do budynku. „Tak zrobiłem w Sosnowcu i wtedy padła bramka, jeśli się w tedy udało, to czemu i tym razem tak miało nie być” wyjaśniał po końcowym gwizdku sędziego trener Zawiszy. I rzeczywiście, zanim szkoleniowiec zespołu gości znalazł sobie miejsce w budynku jego podopieczni zdobyli gola. Z prawej strony boiska rzut wolny wykonywał Miklosik, w polu karnym najwyżej wyskoczył Lasocki i z 5 metrów umieścić piłkę w siatce. Zaledwie 2 minuty później z lewej strony boiska faulowany był Dah. Znów Miklosik dogrywał w pole karne, do piłki dopadł tym razem Sotirovic i z najbliższej odległości zdobył drugiego gola.
Mokro i smutno
Dwa trafienia w końcówce meczu sprawiły, że niebiesko-czerwoni po raz drugi w tym sezonie w meczu o 6 punktów przegrali na własnym boisku. Jeśli jednak w pojedynku z Jagiellonią piłkarze Piasta byli zespołem słabszym, tak tym razem zemściły się niewykorzystane sytuacje. 900 mecz w II lidze w wykonaniu Piasta nie będzie więc mile wspominany, ani przez kibiców, którzy przemokli do suchej nitki, ani przez piłkarzy, którzy schodzili z murawy pokonani.

Piast Gliwice
1 Marcin Feć 5
21 Jarosław Zadylak 6, 2 Wojciech Kędziora 5, 5 Paweł Gamla 6, 20 Maciej Michniewicz 6,
8 Jarosław Kaszowski 6 (k), 9 Adam Kompała 5, 3 Mirosław Widuch 617 Tomasz Podgórski 7,
11 Dariusz Solnica 4 (70 16 Łukasz Żyrkowski 1), 10 Krzysztof Kukulski 6 (83` 18 Mariusz Błachut 1)
W rezerwie pozostali: 23 Krzysztof Kozik, 15 Łukasz Krzycki, 13 Piotr Karwan, 7 Michał Filipowicz, 22 Daniel Chylaszek
Trenerzy - Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta: Tomasz Podgórski

Zawisza Bydgoszcz (2)
33 Robert Mioduszewski
2 Krzysztof Michalski, 4 Zbigniew Wójcik, 11 Zeljko Mrvljevic, 3 Rafał Lasocki,
19 Tomasz Bekas, 7 Arkadiusz Miklosik (K),
13 Adam Majewski (86` 6 Piotr Jacek), 8 Marcin Rackiewicz (77` 20 Valentin Dah) - 16 Vuk Sotirovic
10 Benjamin Imeh (62` 9 Tomasz Feliksiak)
W rezerwie pozostali: 1 Adam Stachowiak, 23 Dariusz Cudny, 28 Piotr Klepczarek
Trener - Bogusław Baniak
Sędziowali: Jacek Wałczyński - Andrzej Kuśmierczyk, Andrzej Zbytniewski (Lublin)

Piast Gliwice

Zawisza Bydgoszcz (2)

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 12
Slupki, poprzeczki - 1
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 23
Spalone - 3
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 2
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 5
Rzuty wolne - 14
Spalone - 1
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
70 min Kompała
Widzów - 3000

Żólte kartki
60 min - Mrvljevic,

Gliwice ul. Okrzei - 25.08.2006 r. g. 20:00
ŁKS Łomża - GKS Piast Gliwice 0:1 (0:1)

Bramka: 0:1 - 19 min Jarosław Kaszowki
Ciekawy mecz zobaczyli ci kibice, którzy mimo ulewnego deszczu zdecydowali się przyjść na stadion Piasta w miniony piątek. W spotkaniu tym padł wprawdzie tylko jeden gol, ale nie zabrakło sytuacji podbramkowych, strzałów i zaciętej walki z obydwu stron.

Witamy w klubie "Stu"

Gospodarzem tego meczu był zespół ŁKS, mimo że spotkanie odbywało się w Gliwicach. Stało się tak dlatego, gdyż stadion w Łomży jest wciąż w remoncie i aby nie szukać innego obiektu, działacze obydwu klubów doszli do wniosku, że najlepiej będzie rozegrać to spotkanie na stadionie przy ul. Okrzei. Dzięki temu można było Pawłowi Gamli wręczyć pamiątkowy puchar i koszulkę za 100 występów w barwach Piasta w II lidze. Jest to 32 zawodnik w historii klubu, który na tym szczeblu rozgrywek może się pochwalić trzycyfrówką.
Zespół z Łomży uważany jest za najsilniejszego z beniaminków, który w tym sezonie awansował na zaplecze ekstraklasy. Gliwiczanie mieli się o tym przekonać już w lecie, gdy w meczu kontrolnym przegrali z łomżyńską drużyną 0:1. Podopieczni Jacka Zielińskiego nie zapomnieli o tamtym wyniku i od pierwszych minut piątkowego pojedynku dążyli do zdobycia gola, który pozwoliłby im się zrewanżować za tamtą porażkę. Pierwszą, dogodną sytuację na zdobycie gola miał Kaszowski, który w 8 min trafił w boczną siatkę 180 sekund później, po podaniu Michniewicza przez ponad pół boiska, Podgórski wpadł w pole karne, strzelił mocno w światło bramki, ale Ulman obronił to uderzenie. W odpowiedzi Bałecki sprawdził czy rozgrzany jest Kozik. Wreszcie w 19 min po zagraniu Kompały do Solnicy, napastnik Piasta uwolnił się spod opieki obrońcy strzelił w światło bramki, Ulman odbił piłkę przed siebie do której dopadł Kaszowski i jak się później okazało zdobył zwycięskiego gola. Łomżanie nie złożyli jednak broni i korzystając z tego , że piłka i murawa była śliska, próbowali prostymi środkami doprowadzić do remisu. W 25 min po strzale Marczaka zmierzającą w okienko piłkę na róg wybił Kozik. Chwilę potem kontuzji nabawił się Banaś i przed czasem musiał opuścić plac gry. W 28 min Kukulski uderzył z półobrotu, ale niezbyt czysto i Ulman wychwycił ten strzał W 38 min powinno być już 2:0. Kompała wykonywał rzut wolny, zrobiło się ogromne zamieszanie w polu karnym, po którym najpierw Gamla z 5 metrów trafił w bramkarza, do pustej bramki jeszcze dobijał Podgórski, ale jak spod ziemi wyrósł jeden z obrońców ŁKS-u i wybił piłkę w pole.
W drugiej połowie wynik wciąż był sprawą otwartą. W 48 min pozostawiony bez opieki przed polem karnym Bałecki precyzyjnie przymierzył tuż przy słupku, fantastyczną jednak paradą popisał się Kozik, który wyciągnął się jak struna i nie dał się pokonać. Po tej interwencji bramkarz Piasta przez kilka minut nie podnosił się z ziemi. Podejrzewano zwichnięcie barku. Do wejścia gotowy był już Feć, ale klubowy lekarz razem z masażysta sobie tylko znanym sposobem przywrócili bramkarza Piasta do sprawności. W 56 min po strzale głową Kukulskiego, piłka o centymetry minęła słupek bramki Łomżan. W 57 min Kompała chciał strzałem z drugiej linii pokonać Ulmana, ten wypuścił piłkę z rąk, dopadł do niej Solnicy, który zdołał minąć bramkarza ŁKS-u, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i jeden z obrońców wybił mu piłkę spod nóg. Dla odmiany w 65 minPaweł Stózik nie wykorzystał świetnej okazji do wyrównania. Zawodnik biało-czerwonych będąc 5 metrów przed bramką i mając przed sobą tylko Kozika nie potrafił go pokonać. Czym było bliżej końca meczu , tym coraz gorzej poczynali sobie gliwiczanie. Widząc to trenerzy w 82 min zdecydowali się zastąpić napastnika obrońcą, co mogło świadczyć o chęci obrony wyniku. Taktyka okazała się skuteczna, bo niebiesko-czerwoni skończyli ten mecz z czystym kontem bramkowym i zainkasowali, kolejne trzy punkty.
Czesław Jakołcewicz, trener ŁKS-u zmartwiony był wprawdzie porażką, ale nie rozpaczał. Jego zespół na tle mocnego Piasta zaprezentował przyzwoity futbol i był bardzo bliski wywiezienia z Gliwic przynajmniej jednego punktu. Jacka Zielińskiego cieszyły zdobyte punkty, ale tradycyjnie już martwiła skuteczność swoich podopiecznych, na tyle, że postanowił nie komentować występu niektórych graczy.
Następny mecz w Gliwicach już w najbliższą środę, 30-go sierpnia o godz. 20:00 Piast podejmować będzie Zawiszę Bydgoszcz. Szykuje się więc nam kolejny, futbolowy hit.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
21 Jarosław Zadylak 6, 4 Adam Banaś 2 (26` 2 Wojciech Kędziora 4), 5 Paweł Gamla 6, 20 Maciej Michniewicz 6
8 Jarosław Kaszowski 8 (k), 9 Adam Kompała 6, 3 Mirosław Widuch 6, 17 Tomasz Podgórski 6
11 Dariusz Solnica 5 (65` 18 Mariusz Błachut 1), 10 Krzysztof Kukulski 6 (83` 15 Łukasz Krzycki 1)
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 7 Michał Filipowicz, 16 Łukasz Żyrkowski, 13 Piotr Karwan
Trenerzy - Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Piłkarz meczu - Jarosław Kaszowski

ŁKS Łomża:
12 Kamil Ulman
4 Paweł Galiński, 17 Zbigniew Kowalski (k), 14 Krzysztof Janicki, 22 Piotr Petasz,
5 Paweł Strózik, 24 Paweł Głowacki (81` 3 Tomasz Łuba), 10 Mariusz Marczak, 11 Rafał Bałecki
6 Jacek Dąbrowski, 9 Tomasz Bzdęga (70` 23 Maciej Lesisz)
W rezerwie pozostali: 1 Grzegorz Sobiech, 25 Piotr Gawlik, 15 Mariusz Bacławski
Trener -Czesław Jakołcewicz
Sędziowali: Grzegorz Stęchły - Piotr Ptak, Krzysztof Bomba (Rzeszów)

Piast Gliwice

ŁKS Łomża

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 15
Spalone - 2
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 6
Rzuty wolne - 25
Spalone - 5
Zólte kartki -3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
2 min - Michniewicz
85 min - Gamla
Widzów
- 2500

Żólte kartki
33 min - Głowacki
54 min - Marczak
65 min - Bałecki

 

Gliwice ul. Okrzei - 20.08.2006 r. g. 14:40
GKS Piast Gliwice - Miedź Legnica 3:1 (2:0)

Bramki: 1:0 - 26 min Łukasz Wesecki (gł), 2:0 - 45 min Adam Kompała (k), 3:0 - 54 min Adam Banaś (gł), 3:1 - 70 min Sebastian Kret
Po dwóch porażkach znów powodowy do radości mają sympatycy gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni w minioną niedzielę pewnie pokonali Miedź Legnica 3:1, przesuwając się na 7 miejsce w tabeli. Pierwszą bramkę w tym meczu i w barwach Piasta zdobył Łukasz Wesecki, kolejne gole strzelali Adamowie - Kompała i Banaś

Pomogły kamery

Gliwiczanie do tego meczu przystępowali z przysłowiowym nożem na gardle. W przypadku bowiem pogubienia punktów pogrążyliby się w dolnej strefie tabeli. Tym razem jednak strach okazał się sprzymierzeńcem. Podopieczni Jacka Zielińskiego od początku spotkania narzucili swój styl gry, całkowicie spychając gości do defensywy. Pierwsze minuty przypominały sytuację znaną z hokeja na lodzie, kiedy to jeden zespół gra z przewagą zawodnika. Zamknięci na swojej połowie goście bronili się prawie całą drużyną. Taktyka obrana przez gospodarzy okazała się bardzo skuteczna. Wesecki z Solnicą wiązali obrońców Miedzi, co pozwoliło na więcej swobody bocznym pomocnikom. Już w 2 min Podgórski wpadł w pole karne, ale piłka po jego strzale przeszła obok słupka. Dwie minuty później legniczanie próbowali skontrować, bardzo dobrze jednak zachował się Kozik, który wyszedł przed pole karne i dalekim podaniem rozpoczął groźny atak, po którym znów Podgórski stworzył sytuację podbramkową. W 15 min Widuch wyłuskał piłkę na 35 metrze i po raz kolejny zapachniało golem. W 21 min Solnica uderzył z pół obrotu z około 12 metrów , Stodoła tym razem jeszcze zdołał wybić piłkę na róg. W 26 min bramkarz z Legnicy jednak skapitulował. Gamla zagrał długim podaniem do Kaszowskiego, ten głową zgrał piłkę do wbiegającego Michniewicza, który poszedł prawa stroną, dośrodkował na 5 metr, a tam był już Wesecki, który głową skierował futbolówkę do siatki. W 43 min po kolejnym dalekim podaniu Michniewicza, Wesecki zmusił Stodołę do błędu, który wypuścił piłkę z rąk, próbował dojść do niej Podgórski, przewrócił się jednak o nogi obrońcy Miedzi, a sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Była to kontrowersyjna sytuacja, ale dwie minuty później , gdy Wesecki wpadł w pole karne, a Stodoła zamiast w piłkę trafił w nogi szarżującego napastnika Piasta, arbiter wątpliwości już nie miał i wskazał na wapno. Jedenastkę na gola zamienił Kompała.
Petr Nemec – szkoleniowiec legniczan chciał jeszcze zmienić losy tego spotkania i po przerwie zdecydował się na podwójną zmianę. Kolejne bramkowe sytuacje stwarzali jednak gliwiczanie. Najpierw Kompała po rogu przeniósł piłkę nad poprzeczka, potem Wesecki prawie że skopiował tą sytuację. W 53 min rozstrzygnęły się losy tego spotkania. Tuż przy linii bocznej faulowany był Kompała, on też wykonywał rzut wolny, przerzucił piłkę ponad obrońcami Miedzi, dopadł do niej Banaś i głową podwyższył na 3:0. W tym momencie było już jasne, która z drużyn wygra ten mecz. Szkoleniowcy Piasta postanowili więc dać odpocząć kluczowym zawodnikom i na murawie pojawili się zmiennicy. Po tych zmianach gra w wykonaniu gospodarzy nieco siadła i w 70 min przyjezdni zdobyli honorowego gola. W pole karne zagrywał Mójta, piłka trafiła do Kreta, który ładnym strzałem w okienko pokonał Kozika. W ostatnich pięciu minutach gliwiczanie znów przejęli inicjatywę, ale nie forsowali tempa, bo w środę czekał ich pucharowy mecz z Sokołem Aleksandrów Łódzki.
Po 23 latach przerwy, po raz trzeci w historii telewizja Polska pokazała na żywo spotkanie z udziałem zespołu Piasta. Wcześniej były transmitowano dwa finały Pucharu Polski. Tym razem jednak w przeciwieństwie do spotkań pucharowych kamery pomogły w odniesieniu zwycięstwa, ale przecież nie wypada przegrać, gdy mecz ogląda pół miliona telewidzów w całym kraju

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 7
21 Jarosław Zadylak 7, 5 Paweł Gamla 7, 4 Adam Banaś 7 , 20 Maciej Michniewicz 7,
8 Jarosław Kaszowski 7 (k), 3 Mirosław Widuch 7, 9 Adam Kompała 8, 17 Tomasz Podgórski 6 (63` 7 Michał Filipowicz 1)
19 Łukasz Wesecki 8 (75` 2 Wojciech Kędziora 1), 11 Dariusz Solnica 6 (67` 18 Mariusz Błachut 1)
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 22 Daniel Chylaszek, 13 Piotr Karwan,
Trenerzy - Jacek Zieliński i Jan Furlepa

Miedź Legnica
12 Krzysztof Stodoła
6 Adam Mójta, 14 Krzysztof Kotlarski (K), 19 Jacek Imianowski, 17 Norbert Guła (74 8 Adam Kłak),
7 Dominik Łysak (46` 2 Sylwester Kret), 21 Rafał Majka, 23 Rafał Wodniok, 15 Tomasz Kociszewski (46` 10 Tomasz Zieliński).
11 Damian Misan, 9 Sebastian Ziajka
W rezerwie pozostali: 1 Wojciech Zarzycki, 16 Piotr Halkowicz, 22 Bartosz Szepeta
Trener - Petr Nemec
Sędziowali: Piotr Pielak (Warszawa) - Radosław Siejka (Łódź), Michał Płaczkowski (Warszawa)

Piast Gliwice

Miedź Legnica

Gole - 3
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 6
Rzuty wolne - 22
Spalone - 4
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 1
Rzuty wolne - 19
Spalone - 2
Zólte kartki -1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
51 min Zadylak,
90 min - Kompała
Widzów
- 3000

Żólte kartki
10 min - Mójta,
53 min - Guła,
90 min - Zieliński

Gliwice ul. Okrzei - 11.08.2006 r. g. 20:00
GKS Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1– 30 min Jacek Chańko , 0:1 - 61 min Jacek Markiewicz
Prowadząca w tabeli Jagiellonia okazała się zbyt mocna dla drużyny gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni grając przed własną publicznością przegrali 0:2. Obydwie bramki dla gości padły po stałych fragmentach gry. Pierwszą z rzutu wolnego zdobył Jacek Chańko, a na 2:0 po rzucie rożnym podwyższył Jacek Markiewicz.

Powtórka z historii

Jagiellonia należy do nielicznych już drużyn z którymi zespół Piasta jeszcze nie wygrał. W dotychczasowych sześciu pojedynkach trzy razy górą byli białostoczanie i trzykrotnie dzielono się punktami. Liczono, że w tej siódmej konfrontacji podopieczni Jacka Zielińskiego wreszcie odniosą zwycięstwo, ale niestety stało się inaczej. Powtórzył się wynik z 10 października 2004 r., kiedy „Jaga” wygrała na Okrzei 2:0 Różnica polegała tylko na tym, że wtedy obydwa gole zdobył Wojciech Kobeszko.
Trenerzy Piasta, po przegranym meczu w Ostrowcu zdecydowali się na jedną zmianę. W wyjściowej jedenastce zamiast Tomka Podgórskiego pojawił się Piotr Karwan. Wycofanie ofensywnego zawodnika, wprowadzenie za niego obrońcy i ustawienie 4-5-1 sugerowało, że gospodarze będą się koncentrować na obronie i grać z kontrataku. Taktyka ta jednak nie przyniosła pożądanego efektu. Osamotniony w ataku Solnica niewiele mógł zdziałać. Obrońcy wprawdzie większych błędów nie popełnili, ale złe ustawienia przy stałych fragmentach gry zadecydowały o tym, że po końcowym gwizdku sędziego z trzech punktów cieszyli się goście.
Pierwszą akcję w tym meczu przeprowadzili gliwiczanie. Po rzucie wolnym, głową strzelał Kędziora, piłka jednak przeszła wysoko nad bramką. W 4 min białostoczanie wykonywali pierwszy rzut rożny. Po dośrodkowaniu Sobolewskiego minimalnie przestrzelił Napierała. Chwilę później Kozik wybił piłkę wprost pod nogi Dzienisa, ten podciągną z nią jeszcze kilkanaście metrów i uderzył mocno zza linii pola karnego, ale golkiper Piasta zdążył się ustawić i pewnie obronił ten strzał. Z upływem czasu coraz wyraźniej było widać, że Jagiellończycy są w tym dniu lepiej dysponowani. Wprawdzie częściej w posiadaniu piłki byli gospodarze, ale wynikało to bardziej z taktyki obranej przez gości niż z postawy gliwickiej jedenastki. Podopieczni Jacka Zielińskiego prawie w każdej akcji byli minimalnie spóźnieni i przegrywali rywalizację, szczególnie w środku pola. W 16 min tuż przed linią pola karnego faulowany był Łatka. Rzut wolny egzekwował Chańko, posłał jednak piłkę wysoko nad poprzeczką. W 38 min oglądaliśmy prawie że kopię tej sytuacji. Tyle, że na 16 metrze przez Banasia faulowany był Wolański. Tym razem Chańko uderzył z lewej nogi i tak precyzyjnie, że futbolówka przeleciała obok muru i wpadła do siatki. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat i przez następne 10 min nawet przeważali, czego efektem były dwa rzuty wolne i kolejne kornery. Kiepsko jednak wyglądało wykończenie tych sytuacji. Tuż przed gwizdkiem kończącym tą połowę na stadion przybyła spóźniona, około 130 osobowa grupa kibiców z Białegostoku. Mieli oni okazje zobaczyć najlepszą dla Piasta sytuację do zdobycia bramki. Bardzo ładnie prawą stroną urwał się Michniewicz, dośrodkował w pole karne, tam głową z 10 metrów uderzył Kędziora, piłka jednak przeszła obok spojenia słupka z poprzeczką.
Drugą połowę obydwa zespoły rozpoczęły z jedną zmianą. Na murawie pojawił się m.in. Podgórski, który miał wzmocnić atak. Pomogło to tylko na chwilę. W 50 min na 18 metrze ręką zagrał Markiewicz., z rzutu wolnego na bezpośredni strzał zdecydował się Banaś, ale piłka utkwiła w murze. Choć gliwiczanom ambicji i woli walki odmówić nie można, to widać było, że w tym dniu ustępują rywalowi. Następny kwadrans bowiem należał już do przyjezdnych i druga bramka wisiała w powietrzu. W 61 min po strzale Wolańskiego białostoczanie wywalczyli kolejny rzut rożny. Wykonywał go Sobolewski, a uczynił to tak precyzyjnie, że piłka wylądowała wprost na głowie Markiewicza, który pięknym uderzeniem w okienko ustalił wynik tego meczu. Losy tego spotkania w tym memencie wydawały się już przesądzone, ale szkoleniowcy Piasta jeszcze próbowali zmienić obraz gry wpuszczając dwóch napastników. Najpierw na murawie pojawił się Łukasz Wesecki, a 71 min w pierwszym zespole, w meczu ligowym zadebiutował Mariusz Błachut, który wniósł sporo ożywienia w poczynania gospodarzy. W 76 min Kompała przewrotką chciał zdobyć gola, piłka przeszła jednak metr nad poprzeczką. W 80 min Błachut próbował przelobować Olszewskiego i prawie sztuka ta by mu się udała. Prawie to jednak zbyt mało, aby zdobyć gola. Już w doliczonym czasie gry strzał rozpaczy oddał Podgórski, ale Olszewski zdołał sparować piłkę na róg. Tuż po jego wykonaniu sędzia zakończył mecz.
Na pomeczowej konferencji Jackowi Zielińskiemu pozostało tylko pogratulować zwycięstwa Ryszardowi Tarasiewiczowi. Szkoleniowiec Piasta podkreślił, że zaangażowania i woli walki jego podopiecznym nie można odmówić, ale po raz drugi zabrakło armat. Skuteczność wciąż pozostaje piętą achillesową gliwickiej jedenastki i miejmy nadzieje, że jest to tylko stan przejściowy.

Piast Gliwice
23 Krzysztof Kozik 4
21 Jarosław Zadylak 4, 5 Paweł Gamla 4, 4 Adam Banaś 4 , 20 Maciej Michniewicz 5
2 Wojciech Kędziora 3 (71` 18 Mariusz Błachut 1), 3 Mirosław Widuch 5, 13 Piotr Karwan 2 (46 17 Tomasz Podgórski 3) 8 Jarosław Kaszowski (k) 5
9 Adam Kompała 5
11 Dariusz Solnica 3 (62 19 Łukasz Wesecki 1)
W rezerwie pozostali: 1 Marcin Feć, 7 Michał Filipowicz, 22 Daniel Chylaszek
16 Łukasz Żyrkowski,
Trenerzy - Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta - Mirosław Widuch

Jagiellonia Białystok
1 Andrzej Olszewski
22 Jacek Chańko, 15 Marcin Kośmicki, 28 Jacek Markiewicz (k), 20 Adrian Napierała
13 Mariusz Dzienis, 6 Marcin Wincel (46 30 Ernest Konon), 33 Janusz Wolański (82` 3 Krzysztof Zalewski), 19 Paweł Sobolewski
7 Remigiusz Sobociński (56` 23 Mateusz Cieluch), 9 Dariusz Łatka
W rezerwie pozostali: 99 Jacek Banaszyński, 21 Robert Speichler, 14 Marek Wasiluk, 27 Ariel Jakubowski,
Trener - Ryszard Tarasiewicz
Sędziowali: Adam Konarski - Michał Wanjas, Jacek Kłodziński ZPN - Poznań
Delegat – Wojciech Jugo (Podkarpackie) Obserwator - Włodzimierz Taborek (Świętokrzyski

Piast Gliwice

Jagiellonia Białystok

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 6
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 4
Rzuty wolne - 15
Spalone - 2
Zólte kartki - 1
Czerwone kartki - 0

Gole - 2
Strzaly celne obronione - 3
Strzaly niecelne - 7
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 6
Rzuty wolne - 21
Spalone - 1
Zólte kartki -1
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
30 min - Banaś
Widzów
- 3500

Żólte kartki
51 min - Sobolewski

Ostrowiec Świętokrzyski ul. Swiętokrzyska 11 - 04.08.2006 r. g. 19:00
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - GKS Piast Gliwice 1:0 (0:0)

Bramka: 81 min - Arkadiusz Sojka
Po efektownym zwycięstwie nad Zagłębiem Sosnowiec już w drugiej kolejce niebiesko-czerwoni musieli przełknąć gorycz porażki, przegrywając w Ostrowcu Świętokrzyskim z tamtejszym KSZO - 0:1. Główną przyczyną przegranej była słaba skuteczność. Zawodnicy Piasta nie wykorzystali kilku tzw. ”setek” na zdobycie gola.

Skuteczność – słaba strona Piasta

W przerwie letniej drużynę KSZO przejął doskonale znany w Gliwicach - Wojciech Borecki. Były zawodnik i niedawny jeszcze trener Piasta świadom, że posiada zespół o znacznie mniejszym potencjale piłkarskim, przed tym spotkaniem złożył wizytę Januszowi Białkowi – trenerowi Zagłębia, aby znaleźć jakiś sposób na gliwicką drużynę. Borecki szkoleniowcem Piasta był całkiem niedawno, był to pewnie też jego dodatkowy atut, bo znał możliwości kilku graczy jedenastki z Okrzei. Jacek Zieliński również nie próżnował. W pierwszej kolejne nie tylko podglądał KSZO na ich terenie, ale i wcielił się w role komentatora TVP 3. Trudno jednak było dobrze rozpracować rywala, gdyż wtedy jeszcze nie wszyscy ostrowieccy gracze byli do dyspozycji swojego szkoleniowca. Mimo tego faworytem piątkowego meczu był Piast i goście pewnie by wygrali to spotkanie, gdyby wykorzystali choć dwie ze stworzonych przez siebie sytuacji.
Od pierwszego gwizdka sędziego pod względem piłkarskim i taktycznym lepiej prezentował się Piast, ale gospodarze niwelowali to ambitną postawą. Stąd też w pierwszym okresie gry obydwie strony stworzyły sobie sytuacje po których mogły paść bramki. W 4 ,min zatwierdzony do gry na dzień przed tym spotkaniem - Kanarski wpadł w pole karne, uderzył w światło bramki z 16 metrów, ale Kozik zdołał sparować piłkę i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Dwie minuty później z rzutu wolnego z około 30 metrów na bezpośredni strzał zdecydował się Banaś, Kapsa wybił piłkę przed siebie, dobrze jednak asekurowali go obrońcy, którzy nie pozwolili, aby żaden z gliwickich graczy ją przejął. Potem Kędziora zdecydował się na uderzenie z dystansu, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką. „Kędy” jeszcze kilkakrotnie będzie próbował podobnych uderzeń, jednak tylko jedno będzie w światło bramki. Miejscowi największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. W 16 min Robaszek z rzutu wolnego minimalnie przestrzelił. Dwie minuty później tym razem po rogu, który egzekwował Kanarski, bliski zdobycia gola był Rogalski. W zespole KSZO natomiast bezbłędnie na przedpolu grał Kapsa, który przechwytywał wszystkie wrzutki i dośrodkowania. W 25 min powinien jednak wyciągną piłkę z siatki. Wtedy to po dobrym podaniu Kompały, Solnica miał przed sobą tylko ostrowieckiego golkipera, ale posłał piłkę obok słupka. Niestety słabiej niż w poprzednim meczu na prawym skrzydle grał Kaszowski. Kapitan Piasta w zasadzie tylko raz, w 37 min przeprowadził akcję w stylu do którego przyzwyczaił już gliwickich fanów. Bardzo ładnie minął obrońcę, ale gdy próbował dośrodkować, piłka uciekła mu za linię końcową boiska. W 40 min po podaniu Skwary, Kanarski bliski był zdobycia gola,, na szczęście Kozik był tam gdzie powinien i wybił piłkę na róg. Końcówka tej odsłony należała do gliwiczan, którzy praktycznie zamknęli na swojej połowie gospodarzy. Nie przełożyło się to jednak na zdobycz bramkową.
Już na początku drugiej odsłony Kompała wykonywał rzut wolny, Solnica przedłużył lot piłki, głową strzelał Zadylak, ale broniący jak w transie Kapsa i tym razem nie dał się zaskoczyć. Czas płynął, przewaga gliwiczan rosła i wydawało się, ze bramka musi paść. Sporo krwi obrońcom KSZO napsuł Podgórski, którego momentami pilnowało dwóch zawodników, a i tak nie potrafili go zatrzymać. W 52 min to właśnie on razem z Zadylakiem rozpracowali obronę KSZO, ale składającego się do strzału Solnicę uprzedza ostrowiecki obrońca. Miejscowi w tym okresie praktycznie nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką Kozika. W 63 min szkoleniowcy Piasta postanowili jeszcze zwiększyć siłę ognia, wpuszczając na murawę drugiego napastnik. Łukasz Wesecki, który doskonale zna ostrowiecki stadion, nie wniósł jednak zbyt wiele do gry. Mimo to wydawało się, bramka jest kwestią czasu. W 69 min mogły się rozstrzygną losy tego meczu. Kompała zagrywa do Solnicy, ten kładzie bramkarza, oddaje piłkę do Podgórskiego, który będąc na 4 metrze i mając przed sobą pustą bramkę, przenosi piłkę nad poprzeczką. Takie kiksy niestety się zdarzają, a niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 73 min zdenerwowany faktem nie wykorzystania tej okazji - Jacek Zieliński zdjął z boiska Podgórskiego, a za niego wszedł Chylaszek. Czas płynął i nawet miejscowi kibice pogodzili się z remisem nie wierząc, że ich pupile są w stanie zdobyć gola. W 81 min jednak po faulu Chylaszka, gospodarze wykonywali rzut wolny. Skwara wrzucił piłkę w pole karne, a niezdecydowanie obrońców wykorzystał Sojka, który z kilku metrów zdobył zwycięskiego gola. „Trochę się dziwię, bo chyba Janek Furlepa wie, że drużyny prowadzone przeze mnie ten stały fragment gry rozgrywają w podobny sposób i akurat tą decydującą bramkę strzeliliśmy po tradycyjnym wykonaniu rzutu wolnego”. Na pomeczowej konferencji mówił uradowany trener KSZO - Wojciech Borecki. Jan Furlepa na pewno to wiedział i przekazał zawodnikom, ale na boisku nie zawsze da się wykonać wszystkie zalecenia trenerów. Gliwiczanie wręcz desperacko rzucili się od odrabiania straty i nadziali się na kontrę. Już w doliczonym czasie gry aż trzech graczy z Ostrowca miało przed sobą tylko jednego obrońcę i bramkarza, na szczęście Sojka zachował się bardzo egoistycznie próbując samemu zdobyć gola, a jego strzał obronił Kozik i skończyło się na 1:0.
„Tego meczu nie powinniśmy przegrać. Sytuacje jakie mieliśmy w tym spotkaniu, trzeba wykorzystać przy zgaszonym świetle! Potwierdziło się, że skuteczność to nasza największa bolączka” – mówił po ostatnim gwizdku sędziego rozżalony Jacek Zieliński. Niestety skuteczności w tym dniu zabrakło i mimo że piłkarze Piasta byli zespołem zdecydowanie lepszym, musieli pogodzić się z porażką. Gra jedna którzy się dalej, Dwa najbliższe mecze gliwiczanie rozegrają przed własną publicznością, na stadionie przy ul. Okrzei niebiesko-czerwoni bardzo rzadko oddają punkty rywalom.

Piast Gliwice:
23 Krzysztof Kozik 6
21 Jarosław Zadylak 5, 5 Paweł Gamla 6, 4 Adam Banaś 6, 20 Maciej Michniewicz 5 (85` 7 Michał Filipowicz 1)
3 Mirosław Widuch 6, 8 Jarosław Kaszowski 4 (k) (65` 19 Łukasz Wesecki 1 ), 2 Wojciech Kędziora 6, 17 Tomasz Podgórski 5 (73` 22 Daniel Chylaszek 1), 9 Adam Kompała 6
11 Dariusz Solnica 5
W rezerwie: pozostali: 1 Marcin Feć, 16 Łukasz Żyrkowski, 13 Piotr Karwan, 15 Łukasz Krzycki
Trenerzy: Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta: Mirosław Widuch

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
1 Paweł Kapsa
11 Krystian Kanarski (89 13 Radosław Mkołajek), 15 Michał Maciejewski, 5 Marcin Kiczyński,
18 Klaudiusz Łatkowski, 7 Maciej Rogalski (54 10 Arkadiusz Sojka), 21 Tomasz Copik,
9 Grzegorz Skwara, 19 Hubert Robaszek,
23 Mariusz Miąsko (83` 17 Adrian Frańczak), 22 Marcin Rogoziński
W rezerwie: pozostali: 12 Rafał Kwapisz, 6 Marcin Sztobryn, 2 Piotr Chorab, 4 Tomasz Midzierski
Trener - Wojciech Borecki
Sędziowali: Piotr Aleksandrowicz - Tomasz Smoliński i Mariusz Borkowski (Radom)
Obserwator - Wiesław Biernat, Delegat- Wojciech Jugo

Piast Gliwice

KSZO Ostrowiec Św.

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 7
Strzaly niecelne - 5
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 5
Rzuty wolne - 26
Spalone - 1
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Gole - 1
Strzaly celne obronione - 5
Strzaly niecelne - 3
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 5
Rzuty wolne - 21
Spalone - 3
Zólte kartki - 3
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
39 min - Gamla,
69 min - Kompała,
75 min Chylaszek

Żólte kartki
59 min - Sojka,
70 min - Copik
90 min - Skwara
Widzów - 3000


Gliwice ul. Okrzei - 28.07.2006 r. g. 20:00
GKS Piast Gliwice - Zagłębie Sosnowiec 4:0 (3:0)

Bramki: 1:0 – 13 min Jarosław Kaszowski, 2:0 - 37 min Paweł Gamla, 3:0 - 41 min Tomasz Podgórski, 4:0 - 81 min Adam Kompała
Asysty: 1:0 - Jarosław Zadylak, 2:0 - Adam Kompała, 3:0 - Jarosław Kaszowski, 4:0 - Łukasz Wesecki
Bardzo udanie zainaugurowali rozgrywki w nowym sezonie piłkarze gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni, którzy po raz pierwszy zagrali przy sztucznym oświetleniu mecz ligowy, rozgromili jednego z głównych pretendentów do awansu – Zagłębie Sosnowiec 4:0. To efektowne zwycięstwo oglądało około 4 tysięcy widzów.

Zagrali z głową

W przedmeczowych spekulacjach w obydwu zespołach panował umiarkowany optymizm. Wydawało się jednak, że więcej atutów będzie po stronie Zagłębia, które kadrowo jest zdecydowanie mocniejsze niż w minionym, notabene udanym dla sosnowieckiej ekipy sezonie. Kibice Piasta i owszem, liczyli na wygraną, ale co najwyżej w stosunku jednej, może dwóch bramek. Podopieczni Jacka Zielińskiego tymczasem zagrali z głową, w przenośni i dosłownie, bowiem aż trzy z czterech goli w tym spotkaniu padło po strzałach właśnie głową.
Wyjściowa jedenastka Piasta mogła być pewnym zaskoczeniem. Znalazło się w niej bowiem kilku piłkarzy, którzy wiosną raczej do pierwszego składu się nie łapali, a na ławce rezerwowej, za wyjątkiem kontuzjowanego Zajączkowskiego, usiedli wszyscy sprowadzeni w przerwie letniej gracze i jak się miało okazać to był największy atut gospodarzy. Zgrany, doskonale rozumiejący się zespół pokazał zawodnikom i kibicom z Sosnowca na czym polega futbol. Pierwszą groźną akcję gliwiczanie stworzyli w 13 minucie tego meczu, która okazała się feralna dla gości. Kompała wymanewrował pilnującego go zawodnika, piętą zagrał do wbiegającego na skrzydło Zadylaka, ten dośrodkował z pierwszej piłki wprost na głowę Kaszowskiego, który precyzyjnym strzałem w okienko zdobył pierwszą bramkę dla Piasta. Był to też pierwszy gol zdobyty głową przez tego zawodnika w piłkarskiej karierze. Strata bramki zmusiła sosnowiczan do jeszcze większego zaangażowania i rzeczywiście przez następne 20 minut to goście przeważali. W 16 min strzał Bednara obronił Kozik. Dwie minuty później po zagraniu Chwalibogowskiego, Piątkowski przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 24 min Berensztajn bezpośrednio z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę. W 32 min po dośrodkowaniu Bednara piłka odbiła się od Podgórskiego, co mogło zmylić Kozika, ale golkiper Piasta zachował zimną krew i nie dał futbolówce wpaść do siatki. W 36 min gliwiczanie przeprowadzili kontrę, która praktycznie przesądziła o zwycięstwie gospodarzy. Po akcji lewą stroną Michniewicz przejął piłkę i bez zastanowienia uderzył z około 15 metrów bardzo mocno, ale Wierzchowski zdołał przenieść ją nad poprzeczką. Rzut rożny wykonywał Kompała , głową z 15 metrów strzelił Gamla, jeden z obrońców gości próbował jeszcze interweniować, ale nie uchronił swojego zespołu przed utratą drugiego gola. W tym momencie było jasne, kto wygra to spotkanie, bo przy tak skutecznie w ataku i konsekwentnie w obronie grającym zespole Piasta nie mogło się już nic niedobrego zdarzyć. W 41 min trybuny po raz kolejny oszalały ze szczęścia. Znów akcje rozpoczął Kompała, który zagrał do Kaszowskiego, ten urwał się obrońcom, zacentrował w pole karne, gdzie jeden z najmniejszych zawodników na boisku – Tomek Podgórski wygrał pojedynek główkowy i podwyższył na 3:0.
Początek drugiej połowy też należał do Piasta. W 49 min Kędziora zdecydował się na strzał z dalszej odległości, ale piłka przeszła obok słupka. Minutę później, po kolejnym doskonałym podaniu Kompały , Kędziora znalazł się w sytuacji sam na sam i tylko przytomne wyjście Wierzchowskiego uratowało Zagłębie przed utratą kolejnego gola. Przy stanie 3:0 gliwiczanie mogli grać już na luzie, a goście co najwyżej dążyć do strzelenia honorowej bramki. Fantastycznie za to bawili się kibice. Pełny stadion dopingował zespół do zdobycia jeszcze jednego gola, a uroku i specyficznej atmosfery dodawało oświetlenie i meczowa oprawa. Gdy wydawało się, że już nic się nie zdarzy debiutujący w zespole Piasta – Łukasz Wesecki zagrał przed pole karne do Kompały i profesor Adam kapitalnym lobem ustalił wynik meczu.
Każda wygrana cieszy, ale w przypadku tego zwycięstwa radość była jeszcze większa. Zagłębie, które typowano na kandydata nr 1 do awansu było tylko tłem dla dobrze grającego zespołu Piasta. Powody do radości naprawdę są, bo gliwiczanie poradzili sobie z mocnym rywalem grając „starym” składem. Do najlepszych na boisku należeli Kompała, Podgórski i Kaszowski, a i pozostali też zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Jacek Zieliński tonował jednak euforię, zaznaczając , że jeszcze przed jego zespołem do rozegrania są 33 mecze. Karuzela więc dopiero zaczęła się kręcić.

Piast Gliwice:
23 Krzysztof Kozik - 7
21 Jarosław Zadylak - 7, 5 Paweł Gamla - 7, 4 Adam Banaś - 7 , 20 Maciej Michniewicz - 3 (46` 16 Łukasz Żyrkowski - 3),
3 Mirosław Widuch - 7, 8 Jarosław Kaszowski (k) - 8, 2 Wojciech Kędziora - 7, 17 Tomasz Podgórski - 8 (82` 22 Daniel Chylaszek - 1), 9 Adam Kompała - 9, 11 Dariusz Solnica - 6 (74` 19 Łukasz Wesecki 1)
W rezerwie pozostali:: 1 Marcin Feć, 7 Michał Filipowicz, 13 Piotr Karwan, 18 Mariusz Błachut
Trenerzy: Jacek Zieliński i Jan Furlepa
Najlepszy w zespole Piasta:
Adam Kompała

Zagłębie Sosnowiec:
1 Jakub Wierzchowski
3 Admir Adżem (46` 9 Hadis Zubanovic), 10 Arkadiusz Kłoda, 13 Marcin Folc (71` 11 Tadeusz Tyc),
8 Tomasz Malinowski, 5 Marcin Lachowski, 14 Jacek Berensztajn, 15 Jarosław Piątkowski, 17 Dżeman Hosic, 22 Bartłomiej Chwalibogowski - 21 Vladimir Bednar
W rezerwie pozostali: 12 Adam Bensz,, 4 Paweł Lisiecki, 7 Dawid Skrzypek, 16 Tomasz Szatan, 26 Marcin Smażyński
Trener - Janusz Białek
Sędziowali: Leszek Gawron, Tadeusz Gancarz, Robert Marciniak (Podkarpackie)
Obserwator:Jerzy Witkowski (Opole), Delegat – Zdzisław Drobniewski (PZPN)

Piast Gliwice

Zagłębie Sosnowiec

Gole - 4
Strzaly celne obronione - 6
Strzaly niecelne - 8
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rożne - 3
Rzuty wolne - 23
Spalone - 0
Zólte kartki - 2
Czerwone kartki - 0

Gole - 0
Strzaly celne obronione - 4
Strzaly niecelne - 10
Slupki, poprzeczki - 0
Rzuty rozne - 8
Rzuty wolne - 17
Spalone - 2
Zólte kartki - 4
Czerwone kartki - 0

Żólte kartki
34 min -Michniewicz,
55 min - Widuch

Widzów
- 4000

Żólte kartki
33 min - Berensztaj,
43 min - Folc,
52 - Kłoda,
78' Piątkowski