Sezon 2003/04 – runda jesienna Relacje Gliwice- ul. Okrzei - 9.08.2003 – godz. 17:00 GKS Piast Gliwice -
Stasiak Opoczno 3:1 (2:0) Bramki: 1:0 – 37 min Janusz Bodzioch, 2:0 – 42 min Janusz Bodzioch, 2;1 - 55 min Waldemar Przysiuda,
3:1 - 89 min Rafał Andraszak W czerwcu 1989 roku Piast rozegrał ostatni mecz w II
lidze. Po czternastu latach przerwy Niebiesko-czerwoni powrócili na szczebel
centralny. W inauguracyjnym meczu, w obecności prawie czterotysięcznej
widowni, gliwiczanie pokonali
Stasiaka Opoczno 3:1. Dwie bramki dla
Piasta strzelił Janusz Bodzioch, a trzeciego gola dorzucił Rafał Andraszak.
Było to 308 zwycięstwo jedenastki z Okrzei w II lidze. Zwycięstwo na inaugurację Zanim rozpoczęło się to
spotkanie - Rudolf Bugdoł, prezes ŚZPN wręczył kapitanowi drużyny pamiątkową
paterę, potem Ryszard Majka, były piłkarz Piasta, który wystąpił w pierwszym
meczu w II lidze w 1957 r. i Andrzej Sala
przekazali Januszowi Bodziochowi koszulkę, która symbolizuje ciągłość
gliwickiego klubu. Mimo wakacyjnej pory, stadion już na kilka minut przed
pierwszym gwizdkiem sędziego wypełnił się
prawie do ostatniego miejsca. Magnesem był nie tylko dobry przeciwnik,
ale i obecność w składzie byłego
reprezentanta Polski – Henryka Henryk Bałuszyńskiego. Nie on jednak został
bohaterem meczu, ale najstarszy na boisku piłkarz – Janusz Bodzioch. Janusz
zdobył dwa pierwsze gole i był pewnym punktem w defensywie. W minionym
sezonie obrońca gliwickiej jedenastki strzelił osiem bramek, może więc wynik
ten uda się mu powtórzyć.
Zaczęło się bardzo obiecująco dla Piasta. Już w pierwszej minucie
gospodarze wykonywali rzut rożny, a jak się później okazało, to po stałych fragmenty
gry padły pierwsze dwa gole. W 5 min, po rzucie wolnym wykonywanym przez
Piechockiego głową strzelał Henryk Bałuszyński, ale trafił w “tylko” w
poprzeczkę. W 13 min znów dobrą akcją, zakończoną minimalnie niecelnym
uderzeniem popisał się Henryk Bałuszyński. Z czasem jednak goście coraz
częściej byli przy piłce i ich akcje stawały się coraz groźniejsze. W 26 min,
po kontrze, Bała strzelał z W przerwie, Zbigniew Przedsiebierski przekonywał swoich podopiecznych, że jeszcze nie wszystko stracone i można przynajmniej ten mecz zremisować. Piłkarze z Opoczna uwierzyli w te słowa, bo pierwsze dziesięć minut drugiej połowy zdecydowanie przebiegało pod ich dyktando. W 49 min Feliksiak miał wyborną sytuację, by zdobyć kontaktowego gola, ale nie trafił do bramki będąc kilka metrów przed nią. Bardzo groźne były akcje przeprowadzane przez gości prawą stroną. Każdy rajd kończył się dośrodkowaniem i ogromnym zamieszaniem w polu karnym Piasta. W 52 min po takiej akcji Feliksiak strzelał, ale Jacek Gorczycaobronił. W 55 min znów po akcji przeprowadzonej prawą flanką musiał już jednak skapitulować. Dośrodkowywał Feliksiak, a skutecznie akcję strzałem głową wykończył Przysiuda. Widząc co się dzieje, Józef Dankowski dokonał roszad w składzie. Zeszli z boiska najpierw Adam Kryger, a potem zmęczony już Piechocki, W ich miejsce pojawili się Wojciech Gontarewicz i Łukasz Żyrkowski. Czekański przeszedł na lewe skrzydło. Dało to efekty, bo gra się wyrównała. W 77 min świetną okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze. Wojciech Gontarewicz przedarł się przez obronę Stasiaka, po swojej prawej ręce miał zupełnie nie pilnowanego Andraszaka, zdecydował się jednak sam wykończyć akcje, ale jego zbyt lekki strzał pewnie obronił Holewiński. W 80 min Henryk Bałuszyński niecelnie uderzył z wolnego. Potem kilkakrotnie mocniej zabiły serca kibiców Piasta, kiedy to kotłowało się na przedpolu bramkowym gliwickiego zespołu. Bliski wyrównania był wprowadzony na boisko w 85 min prezes drużyny z Opoczna – Mirosław Stasiak. Gdyby mu w ostatniej chwili nie “zdjął” piłki z głowy jeden z miejscowych obrońców, pewnie by wpakował piłkę do siatki. W 87 min, najmłodszy na boisku, zaledwie 18 latek – Łukasz Żyrkowski, przeprowadził rajd prawą stroną, jednak zbyt mocno dośrodkowywał i Rafał Andraszak nie był w stanie zamienić tego podania na bramkę. W ostatnich kilku minutach goście rzucili wszystko na jedną szalę i nadziali się na klasyczną kontrę, po której Rafał Andraszak znalazł się sam na sam z bramkarzem z Opoczna i najlepszy strzelec minionego sezonu ustalił wynik tego meczu na 3:1. Inauguracja
w II lidze wypadła lepiej niż oczekiwano. Zagrali prawie wszyscy
sprowadzeni w przerwie letniej piłkarze. Debiut z pewnością był udany dla
Adama Piechockiego, który zaliczył asystę i przeprowadził kilka ładnych akcji
lewą stroną. Henryk Henryk Bałuszyński wprawdzie bramki nie zdobył, ale to z
jego podania padł trzeci gol, a kilka jego zagrań było wysokiej klasy. Dobrze
wypadli także pozostali gracze. Józef Dankowski udowodnił, że na swoim
rzemiośle się zna. Sprowadził takich zawodników, jacy byli potrzebni.
Odmłodził nieco zespół i efektem tego była pierwsza wygrana już na samym
starcie. Oby tak dalej. Wypowiedzi pomeczowe: Zbigniew Przesiebierski – trener Stasiaka Opoczno: Spodziewaliśmy licznej
widowni, głośnego dopingu i tego, że Piast zaatakuje od pierwszych minut.
Pierwsze minuty potwierdziły to. Potem jednak zaczęły się piłkarskie szachy.
Obydwie drużyny badały się nawzajem. Bramki straciliśmy po karygodnych
błędach. Jestem niepocieszony, że po stałych fragmentach gry przy tak rosłym
zespole nawet nie stworzyliśmy zagrożenia pod bramką Piasta. Newralgicznym
momentem tego spotkania, była 78 min, Gdy Grzegorz Bała nie wykorzystał
sytuacji sam na sam. Gdybyśmy wtedy wyrównali na pewno byśmy nie przegrali, a
tak w końcówce jeszcze nadzialiśmy się na kontrę i w konsekwencji wyjeżdżamy z bagażem trzech
bramek. Józef Dankowski – trener Piasta: Cieszę się, że wygraliśmy. Wolę brzydko wygrywać niż
pięknie przegrywać. Zespół z Opoczna pokazał, że nie przypadkowo jest czołową
drużyną II ligi. Myśmy zagrali dobrze przez 20 min, potem zawodnicy się
zbytnio usztywnili. Tym bardziej cieszą trzy punkty. Cieszę się także, że mam
w zespole Janusza Bodziocha. Trudno mi
oceniać poszczególnych graczy. Uważam, że każdy z nich może grać lepiej. Mam
nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej i następnych spotkaniach chłopcy pokażą na co
ich stać. Piast Gliwice Stasiak
Opoczno
Chorzów - ul. Cicha - 13.08.2003 –
godz. 19:00 Bramki: 1:0 - 49 min Piotr Bajera, 70 min 2:0 – Krzysztof Bizacki,
3:0 - 83 min Michał Zajdel, 3:1 – 90 min Rafał Andraszak 13
sierpnia okazał się pechowym dniem dla piłkarzy Piasta. Podopieczni Józefa
Dankowskiego już w drugiej kolejce rozgrywek o mistrzostwo II ligi zmierzyli
się z głównym pretendentem do awansu - Ruchem Chorzów i dość gładko przegrali
z czternastokrotnym mistrzem Polski -
1:3. Jedynego gola dla gliwickiej jedenastki zdobył Rafał Andraszak. Historia lubi się powtarzać Ruch, odkąd awansował do ekstraklasy, a było to w
1927 r. tylko trzy razy grał w II lidze. Ostatnio było to w sezonie 1987/88,
wtedy też chorzowianie spotkali się z Piastem. Na Cichej lepsi okazali się
"Niebiescy" wygrywając różnicą dwóch bramek (2:0), w rewanżu górą
byli gliwiczanie (1:0). Wtedy, tak samo jak i w środowym meczu trenerem Ruchu był Jerzy Wyrobek. Historia
więc, jeszcze raz udowodniła, że lubi się powtarzać, a jeśli tak się stanie
to na wiosnę być może kibice jedenastki z Okrzei będą cieszyć się ze zwycięstwa
ich drużyny. Już na dzień przed meczem piłkarze Piasta zostali
zgrupowani poza Gliwicami, aby mogli się w spokoju przygotować do
konfrontacji z Ruchem. Wszyscy sobie
zdawali, że w Chorzowie nie będzie łatwo. Zgodnie z przewidywaniami na Cichej
zjawiło się prawie 5 tys. widzów, którzy bardzo żywiołowo i głośno dopingowali swój zespół. Na
dodatek kilku piłkarzom z obecnego składu po raz pierwszy przyszło grać przy
sztucznym świetle. Kibice Piasta także dość licznie stawili się stadionie i
wcale nie gorzej zagrzewali
Niebiesko-czerwonych do walki, ale korzystny rezultat udało się utrzymać
tylko do 50 min. Taktyka
na ten mecz mogła być jedna, uważna gra w defensywie, a jak się nadarzy
okazja - skontrować. Gliwiczanie wprawdzie zaczęli mecz w ustawieniu 3-5-2,
ale praktycznie bronili się 7,8 zawodnikami.
Pierwszą bramkową sytuację mieli goście. Już w 30 sekundzie wykonywali
rzut rożny, obrońcy Ruchu jednak wybili piłkę w pole. W 4 min, po akcji Czekańskiego, Bałuszyński
strzelał, ale zbyt lekko, by zaskoczyć Matuszka. W 8 min, grający w środku
pola Słowak - Frantisek Kundra oddał
pierwszy celny strzał na bramkę Piasta.
W 13 min, ten sam zawodnik uderzył z drugiej linii, ale Jacek Gorczyca
wspaniałą interwencja zdołał zapobiec utracie gola. W 25 min Śrutwa
minimalnie spudłował. W 38 min, ponownie napastnik Ruchu miał szansę na
zdobycie gola, jednak będąc sam na sam z bramkarzem gości - przegrał ten
pojedynek. W tej części "Niebiescy" prezentowali się lepiej.
Częściej posiadali piłkę i stworzyli więcej sytuacji bramkowych, ale obronie
Piasta też za wiele nie można było zarzucić. Inaczej było już w drugiej
części tego pojedynku. W 46 min rzut wolny wykonywał Adam Kryger, w światło bramki groźnie głową strzelał Szmatiuk, ale
Matuszek złapał piłkę. Gdyby gliwiczanie zdołali utrzymać korzystny wynik do
70 min, to piłkarze Ruchu z pewnością opadli by z sił i byłaby szansa na
wywiezienia choćby jednego punktu. Jednak w
50 min fatalny błąd popełnił Paweł Gamla. Jarczyk dalekim podaniem
zagrał do Śrutwy, ten głową przedłużył jej lot. Na miejscu był obrońca
Piasta, ale nieczysto trafił w piłkę i zamiast ją wybić do przodu, podał do
Bajery, pomocnik Ruchu znalazł się w idealnej sytuacji, której nie zmarnował.
Ruch poszedł za ciosem i dalej atakował. Kolejne sytuacje do podwyższenia
wyniku mieli: Bajera 51`, Bizacki 63`
i Masternak 64`. W 70 min, po świetnej akcji Zajdla przeprowadzonej
prawą stroną, Bajera zagrał do Bizackiego, ten uderzył z półobrotu i Jacek
Gorczyca po raz drugi skapitulował, choć nie można go winić za utratę żadnej
z trzech bramek. W 83 min gości dobił Zajdel. Bartłomiej Wilk, będąc w
zupełnie niegroźnej sytuacji tak wybijał piłkę, że ta trafiła wprost pod nogi
zawodnika Ruchu, któremu pozostało już tylko
wpakować ją do siatki. Na szczęście gliwiczanie grali do ostatniego gwizdka
sędziego i w końcówce strzelili gola, który pozwolił z honorem opuścić
stadion przy ul. Cichej. Adam Kryger wypuścił w uliczkę Andraszaka, a ten
chytrym strzałem wreszcie pokonał Matusiaka. Tylko kibice Piasta i sami
zawodnicy wierzyli, że w Chorzowie uda się wywalczyć korzystny rezultat. Ruch
był zdecydowanym faworytem. "Niebiescy" jeszcze w poprzednim
sezonie grali w ekstraklasie i prawie w niezmienionym składzie przystąpili do
rozgrywek w II lidze. Sztuka
piłkarska z pewnością nie jest im obca. Piast to beniaminek, w składzie
którego zaszły ostatnio spore zmiany. Potrzeba czasu, aby wszystkie tryby
zaskoczyły. Oby stało się to jak najszybciej. Piast Gliwice Ruch Chorzów
Gliwice- ul. Okrzei - 16.08.2003 – godz. 17:00
Drugiej
porażki z rzędu doznali piłkarze gliwickiego Piasta. Tym razem
Niebiesko-czerwoni musieli uznać wyższość
RKS Fameg Radomsko - ulegając 1:3. Przegrana tym bardziej bolesna, bo
odniesiona na własnym stadionie. Honorową bramkę dla gliwickiej jedenastki
zdobył Janusz Bodzioch. Zdobyta twierdza Nie wielu kibiców pamięta, kiedy piłkarze Piasta,
grając przed własną publicznością schodzili z boiska pokonani. Nic
jednak w tym dziwnego, bo było to
dokładnie 10 listopada Na końcowy wynik tego spotkania z pewnością
miała wpływ sytuacja z 3 min, kiedy to w polu karnym szarżującego Latę,
nieprzepisowo zatrzymał Bodzioch. Sędzia z Rzeszowa – pan Adam Kajzer. podyktował dla gości
jedenastkę, którą na gola zamienił Berensztajn. Tak szybko zdobyta bramka
ustawiła mecz. Goście, od tego momentu
mogli spokojnie przyglądać się co będą robić ich przeciwnicy i czekać
na okazję do podwyższenia wyniku. Gdyby w 11 min Bodziochowi udało się
dosięgnąć piłki, po rogu wykonywanym z prawej strony boiska, może wynik byłby
zgoła odmienny. Liczy się jednak to, co
wpadnie do siatki, a nie sytuacje. W 21 min Berensztajn wykonywał rzut
wolny, obrońców Piasta ubiegł Węgier, na szczęście piłka po jego strzale
głową przeleciała pół metra nad poprzeczką. W 24 min gliwiczanie mieli
najlepszą w tej części meczu okazję do wyrównania. W ogromnym zamieszaniu, w
polu karnym Radomska, z czterech metrów w światło bramki nie trafił Adam
Piechocki. W 30 min Henryk Bałuszyński stracił piłkę w środku pola, przejął
ją Węgier, poradził sobie z Szeją, dośrodkował w pole karne, zza pleców
obrońców wyskoczył Berensztajn i ładnym “szczupakiem” po raz drugi pokonał
Gorczycę. Gol ten zupełnie podciął skrzydła gospodarzom. Do końca tej odsłony
nie potrafili już poważniej zagrozić bramce pilnowanej przez Kozika. Przy stanie 0:2
- Józefowi Dankowskiemu nie pozostało
nic innego jak dokonać zmian. Nienajlepiej grającego Henryk Bałuszyńskiego
zmienił Adam Adam Kryger, a na prawej stronie pojawił się Łukasz Żyrkowski.
Szczególnie wejście Adam Adam Krygera rozruszało grę w środku pola. W 48 min,
Maciej Szmatiuk próbował zaskoczyć Kozika strzałem z drugiej linii, ale
bezskutecznie. W 68 min Rafał Andraszak strzelał, wprawdzie niezbyt mocno,
ale piłka skozłowała przed bramkarzem z Radomska i nie wiele brakowało , by
wpadła do siatki. Pięć minut później
najskuteczniejszy w poprzednim sezonie napastnik Piasta trafił w
słupek. W 75 min na boisku pojawił się Piotr Uss, i już w pierwszej akcji
został sfaulowany przez Nowaka. Wszystko to
działo się w obrębie pola
karnego, sędzia więc najpierw wskazał na jedenasty metr, a za chwilę obrońca
z Radomska, jako dodatkową karę ujrzał jeszcze żółtą kartkę. Jedenastkę
pewnie wykorzystał Janusz Bodzioch i na 12 min przed końcem meczu odżyły
nadzieje na wywalczenie przynajmniej jednego punktu. Gdyby w 81 min piłka po
strzale głową Gamli wpadła do siatki, to być może udało by się zremisować.
Tymczasem dwie minuty później padła trzecia bramka dla Radomska. Debiutujący
w zespole Piasta – Robert Robert Sierka, stracił piłkę w okolicach 40-stego metra. W konsekwencji
Folc znalazł się sam na sam z Gorczycą i ustalił wynik tego meczu. Nie tak wymarzyli sobie kibice Piasta początek sezonu, ale trudno uznać jest te wyniki za niespodziankę. Zarówno Ruch jak i Radomsko to dobre zespoły, jeszcze niedawno grające w ekstraklasie. W drużynie Piasta, w przerwie letniej zaszły spore zmiany. Kilku zawodników zostało dokoptowanych tuż przed rozpoczęciem rozgrywek, a jeden w trakcie. Potrzeba więc czasu na zgranie się. Największa bolączką Józefa Dankowskiego jest jednak luka na lewej pomocy. Na razie nie udało się znaleźć następcy dla Radzewicza. W każdym meczu, na tej stronie zagrał kto inny. W najbliższy piątek Niebiesko-czerwonych czeka kolejny, trudny sprawdzian. Gliwiczanie jadą do Gdyni, gdzie zmierzą się z tamtejszą Arką. O punkty w Gdyni będzie bardzo trudno, ale może właśnie tam nastąpi przełom i Piast zagra tak, jak oczekują tego kibice. Powiedzieli po meczu: Józef Dankowski - trener Piast: Gramy bardzo nieskutecznie w obronie. To było już widać w III lidze, teraz jednak, przy lepszych przeciwnikach widać to jeszcze wyraźniej. Jesteśmy wolniejsi o metr, półtorej od przeciwników. Robert Robert Sierka nie mógł dziś sam przechylić szali na naszą korzyść. Drużyna liczy 11 zawodników. Ja liczę, że będzie on mocnym punktem w zespole. Wejście Adam Adam Krygera i Łukasz Żyrkowskiego ożywiło grę, zdobyliśmy kontaktowego gola, ale znów prosty błąd w obronie sprawił, że straciliśmy kolejną bramkę i nadzieje na dobry wynik prysły jak bańka mydlana. Ten zespół jeszcze musi się dotrzeć. Chciałbym bardzo podziękować kibicom, że byli z nami do końca i że kibicowali nam do ostatniej minuty. Rafał Andraszak – Piast: Graliśmy u siebie i liczyliśmy na trzy punkty. Porażka u siebie zawsze boli bardziej. Graliśmy słabiej niż z Ruchem. Zbyt mało stwarzamy sytuacji pod bramką przeciwnika. Z Arką nie możemy już przegrać. Mam prywatne rachunki do wyrównania z prezesem Arki. Będę starał się zagrać jak najlepiej. Józef Antoniak
- trener Radomska: Wygraliśmy
zasłużenie. Zagraliśmy mądrzej i skuteczniej. Mecz ułożył się dla nas bardzo
dobrze. Już w 4 min zdobyliśmy gola. Potem mogliśmy gra spokojnie i czekać,
co zrobi przeciwnik. Piast Gliwice RKS Fameg
Radomsko
Gdynia - ul. Olimpijska -
22.08.2003 – godz. 19:00 Bramka: 0:1 – 76 min Robert Sierka Po dwóch porażkach z rzędu, wreszcie uśmiechnęło się szczęście do
piłkarzy Piasta. Niebiesko-czerwoni, mimo że zagrali bez Henryk Bałuszyńskiego
i Kocyby (kontuzje) wywieźli z Gdyni
trzy bardzo cenne punkty, pokonując
Arkę 1:0. Złotą bramkę dla Piasta w 76 minucie meczu zdobył Robert Sierka. Wreszcie na zero
Gliwiczanie zaczęli
rozgrywki w II lidze od wygranej ze Stasiakiem Opoczno. Następne dwa spotkania jednak przegrali,
tracąc przy tym aż sześć bramek. Nic
więc dziwnego, że jednym z najszczęśliwszy zawodników w ekipie Piasta, po
meczu z Arką był Jacek Gorczyca. Mimo
że nie można go winić za utratę wszystkich goli, w podświadomości pozostaje jednak fakt, że puściło się ich
aż siedem. Mecz z Arką, golkiper Piasta skomentował trzema słowami: “Wreszcie
na zero” i to wydaje się być nie mniej ważne niż zainkasowane trzy
punkty. Udało się zachować czyste
konto, strzelić bramkę i to na bardzo trudnym terenie w Gdyni. To drugie w
historii drugoligowych występów
zwycięstwo gliwiczan nad Arką na ich boisku. Bohaterem tego spotkania został Robert
Sierka. Po niezbyt udanym debiucie, w drugim swoim występie, nowy nabytek
Piasta nie tylko strzelił gola, ale razem z Adamem Krygerem był motorem
napędowym zespołu. Oby tak dalej w
następnych meczach. Do
Gdyni piłkarze Piasta udali się dzień wcześniej. Mimo że przejechali prawie W
pierwszej połowie optyczną przewagę mieli gospodarze. To oni częściej
byli w posiadaniu piłki, częściej
strzelali i wykonali 6 rzutów rożnych przy jednym Piasta. Pierwsze 10 minut
drugiej połowy wyglądało podobnie, ale z upływem czasu gdynianie słabli. W ich grze było coraz więcej nerwowości i
chaosu, a na dodatek nie mieli koncepcji jak przedrzeć się przez zagęszczoną
defensywę gości. W 51 min Robert
Sierka wychodził na czystą pozycję, Kowalski w ostatniej chwili wybił mu
piłkę spod nóg, pomocnik Piasta przewrócił się w polu karnym, sędzia jednak uznał, że nic nie było,
a dodatkowo Roberta ukarał żółtą
kartką. W 65 min uderzenie Smarzyńskiego z rzutu wolnego obronił Gorczyca.
Losy tego pojedynku rozstrzygnęły się w 76 min. Wprowadzony trzy minuty wcześniej Witold Czekański wyrzucał
piłkę z autu, trafiła ona do Krygera, ten zakręcił dwa kółeczka, dośrodkował
w pole karne, obrońca Arki wybijał ją, ale tak, że ta trafiła do Witold Czekańskiego, ten głową
zgrał przed pole karne, gdzie był Robert Sierka, który mocnym strzałem, z
woleja, z Pierwsze
mecze w II lidze pokazały, że nie ma w niej słabych zespołów. Nie ma już
drużyny, która by nie straciła punktów. Nawet murowani faworyci do awansu
mają na swoim koncie porażki. W takiej sytuacji każdy punkt jest bezcenny, a
z Gdyni udało się przywieźć aż trzy. W
sobotę Piast podejmować będzie bardzo groźną Jagiellonię. Czy uda się
gliwiczanom wyjść zwycięsko z tego pojedynku ? Najlepiej przekonać się o tym
osobiście przychodząc na stadion przy ul. Okrzei, początek - godz. 16:30 Po meczu powiedzieli: Marek Kusto – trener Arki: Kadrę mamy taką, która
może walczyć o najwyższe cele. Kontuzje kilku zawodników sprawiły jednak, że
nie wszyscy jeszcze są w pełni sił. Dziś zagraliśmy niezły mecz. Walczyliśmy
do końca. Jeśli mogę mieć pretensje to
tylko za skuteczność. Stworzyliśmy kilkanaście sytuacji bramkowych i żadnej
nie wykorzystaliśmy. Piast w II połowie miał jedną i strzelił gola. Gdyby w
końcówce moi piłkarze wykorzystali przynajmniej jedną z trzech stworzonych
sytuacji byłby remis. A tak skończyło się 1:0. Józef Dankowski – trener
Piasta:
Był to mecz bardzo twardy, walka o każdy metr boiska. Graliśmy w osłabieniu.
Z powodu kontuzji nie mogłem skorzystać z Henryk Bałuszyńskiego i Kocyby, Paweł
Gamla musiał opuścić boisko już w 2 min. Taktyka była taka, by grać na zero,
ale jak się uda to coś strzelić. Zespół Arki był niewygodnym przeciwnikiem,
ale grali zbyt czytelną i zbyt szablonową piłkę. Długie podania dość łatwo przechwytywali obrońcy. Robert Robert
Sierka jest takim zawodnikiem na którego można postawić. Razem z Adam Adam
Krygerem dobrze rozgrywali piłkę w środku pola. Już na połowie przeciwnika
starali się rozbijać ataki gdynian, ubezpieczał ich Bartłomiej Wilk i Maciej
Szmatiuk. Rafał Andraszak też był dziś
waleczny, angażował dwóch, czasem trzech obrońców Arki. Całemu zespołowi
należą się słowa uznania. Witold Czekański: Piłkę zgrywał Adam Adam
Kryger z lewej strony. Odbił ją któryś z obrońców Wyskoczyłem do niej,
zgrałem głową do Roberta, uderzył z pierwszej piłki, z Robert Sierka: Grało mi się dziś dobrze.
Arka miała optyczną przewagę, ale tak to miało wyglądać. Nastawiliśmy się na
grę z kontry, na remis. Wyszła jedna akcja i jak się okazało, wystarczyło to
do zwycięstwa. Jacek Gorczyca: Nareszcie
na zero Piast Gliwice Arka Prokom
Gdynia
Gliwice- ul. Okrzei - 30.08.2003 – godz. 16:30 Bramki: 1:0 - 6 min Rafał Andraszak, 1:1 - 30 min Jacek Chańko W
piątej kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi, Piast podejmował Jagiellonię
Białystok. Pojedynek dwóch beniaminków zakończył się remisem 1:1. Bramkę dla
Niebiesko-czerwonych zdobył Rafał Andraszak. Był to już trzeci gol tego
napastnika w tym sezonie. Zatrzymany liderPo czterech kolejkach spotkań w II lidze, niespodziewanie na czele
tabeli usadowiła się Jagiellonia Białystok. Zespół prowadzony przez Witolda
Mroziewskiego wyprzedził takie firmy jak Ruch Chorzów czy Zagłębie Lubin. Nie
dziwi więc fakt, że w sobotę trybuny stadionu przy ul. Okrzei wypełniły się
po brzegi. Prawie czterotysięczna publiczność zobaczyła dobry, stojący na
niezłym poziomie mecz. Podopiecznym Józefa Dankowskiego wprawdzie nie udało
się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale zdołali zatrzymać
rozpędzoną ”Jagę” i urwać jej punkty. Razem z zawodnikami
Jagiellonii do Gliwic przyjechało kilkunastu dziennikarzy z Białegostoku i 50
osobowa grupa najwierniejszych fanów. Jeśli chodzi o ilość przedstawicieli
mediów z jednego miasta to rekord na stadionie przy ul. Okrzei. Przyjechali, żeby zobaczyć czwarte
zwycięstwo w tym sezonie Jagielloni, a tymczasem już po sześciu minutach gry
goście przegrywali 0:1. Z lewej strony boiska, kilkanaście metrów od linii
pola karnego faulowany był Adam
Piechocki. Rzut wolny wykonywał Adam Kryger, posłał mocną piłkę w pole karne,
jej lot przedłużył Rafał Andraszak i
gospodarze objęli prowadzenie.
Gdyby 2 min później futbolówka po strzale Krygera z ponad W drugiej odsłonie obraz gry uległ diametralnej
zmianie. Gospodarze zobaczyli, że lider nie jest taki straszny i że można ten
mecz wygrać. Od pierwszych minut Piast zaatakował, spychając piłkarzy
Jagiellonii do defensywy i gdyby strzały (trzy) z dystansu Stolarza były bardziej
precyzyjne, już po 10 minutach mogli by rozstrzygnąć ten mecz na swoją
korzyść. Najlepszą jednak okazję do zmiany rezultatu w 61 min miał Adam Piechocki. Pomocnik Piasta wpadł
w pole karne, strzelił jednak zbyt lekko, by pokonać Olszewskiego. Kilka
minut później kibice znów zerwali się z miejsc. Adraszak zakręcił obrońcami, zagrał do Piotr Ussa,
ten uderzył z Remis ten nie
krzywdzi żadnej ze stron, ale szkoda, że nie udało się zdobyć zwycięskiego
gola. W pierwszej połowie Jagiellonia pokazała, że nie przypadkowo jest
liderem. W drugiej części widowiska lepsi byli gliwiczanie, zabrakło jednak
precyzji w wykańczaniu akcji i szczęścia, by zainkasować komplet punktów. Wypowiedzi pomeczowe: Witold Mroziewski – trener Jagiellonii: Cieszę
się z remisu. To nasz drugi wyjazd i drugi raz przywozimy z niego punkty.
Wprawdzie w pierwszej połowie mogliśmy prowadzić trzema, a nawet czterema
bramkami.. W drugiej połowie sytuacja się diametralnie zmieniła. Piast zaczął grać znacznie lepiej, stwarzał sytuacje i mógł
.ten mecz przechylić na swoją korzyść. Musiałem wcześniej z boiska ściągnąć
Przemka Kuliga. Nie miał dziś dobrego dnia. Każda akcja, która szła jego
stroną stwarzała duże zagrożenie pod naszą bramką.
Józef Dankowski – trener Piasta : Nie można być w pełni
zadowolonym z jednego punktu grając u siebie. W drugiej połowie to my
dyktowaliśmy warunki gry i po końcowym gwizdku sędziego można było czuć pewien niedosyt. Jednak po
pierwszych 45 minutach, gdy schodziliśmy na przerwę cieszyłem się, że
remisujemy. W pierwszej części Jagiellonia pokazała, że nieprzypadkowo jest
liderem Remis nie krzywdzi żadnego z zespołów. W Piaście jest jeszcze duża
rotacja zawodników, a spowodowane jest
to głównie kontuzjami, no i szukaniem optymalnego ustawienia. Dziś
nie mogłem skorzystać z Wojtka Wojciech Gontarewicza i Roberta Sierki, gdyby
oni byli na boisku, wygralibyśmy to spotkanie. Adam Piechocki – napastnik Piasta:
Z każdym
meczem jest coraz lepiej. Po pięciu kolejkach mamy 7 punktów, a to jak na
beniaminka nie jest źle. Dobrze ułożył nam się ten mecz, szybko strzeliliśmy
bramkę. Potem, chyba zbyt bardzo cofnęliśmy się do obrony i goście wyrównali.
Jest pewien niedosyt, ale taka jest piłka. Jeszcze nie gram tak jakbym
chciał. W ataku jest już dobrze, ale w defensywie nie wszystko mi wychodzi.
Pracuję nad tym, ale potrzeba trochę czasu, zanim poprawię ten element gry. Michał Stolarz – pomocnik Piasta: Stać mnie na dużo lepszą
grę. Dziś nie pokazałem wszystkiego co potrafię. Trenuję z kolegami dopiero
od tygodnia. Jeszcze się nie znamy. To był mój pierwszy mecz. Szkoda, że nie
wygraliśmy, ale z jednego punktu też trzeba się cieszyć. Piast Gliwice Jacek Gorczyca5 Trenerzy : Józef Dankowski i Marek Majka Jagiellonia Białystok Olszewski
Stargard Szczeciński, ul. Ceglana 1 - 03.09.2003 – godz.
15:00 Bramki: 0:1 - 4 min Piotr Uss, 0:2 - 51 min Janusz Bodzioch, 1:2 - 53 min Jakub Wawrzyniak Już
dwa razy w tym sezonie piłkarze Piasta gościli na Pomorzu i dwa razy wracali
z tarczą. Po zwycięstwie 1:0 nad Arką
Gdynia, tym razem wyższość Niebiesko-czerwonych musieli uznać piłkarze ze
Stargardu Szczecińskiego, ulegając gliwiczanom 1:2. Bramki dla Piasta zdobyli
Piotr Uss i Janusz Bodzioch Gościnne Pomorze Zespół
ze Stargardu powrócił na boiska II ligi po 21-letniej przerwie. Ostatni raz
gliwiczanie grali z Błękitnymi w
sezonie 1981/82 r. Wtedy, obydwa mecze zakończyły się zwycięstwami gliwickiej
jedenastki, a w Stargardzie, jedną z
bramek strzelił Marek Majka. Przed środowym spotkaniem, drugi trener Piasta
trafnie przeczuwał, że tym razem będzie podobnie i nie pomylił się, choć
zwycięstwo nie przyszło łatwo. Dzięki trzeciej już wygranej w tym sezonie gliwiczanie przesunęli się na 7 miejsce i
wciąż utrzymują bezpośredni kontakt czołówką
tabeli. Gospodarze
podbudowani remisem i dobrą grą z Zagłębiem Lubin liczyli, że w starciu z
Piastem odniosą pierwsze zwycięstwo w II lidze. Tymczasem już w 3 min
stargardzianie nadziali się kontrę i
Kotorowski musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Stolarz zagrał do Adam Adam
Krygera, Adam uderzył z W
pierwszej połowie podopieczni J. Dankowskiego stworzyli jedną, klarowną
sytuację na zdobycie bramki i ją wykorzystali. Gospodarze mieli ich sześć,
ale dobrze bronił Gorczyca, bądź ich
uderzenia mijały w bezpiecznej odległości jego bramkę. Początek drugiej
połowy wyglądał podobnie jak i pierwszej. W 51 min
goście podwyższyli na 2:0. Z prawej strony boiska faulowany był Rafał
Andraszak, napastnik Piasta szybko zagrał do Adam Krygera, ten uciekł z piłką
pod linię kończącą boisko, minął obrońcę, dośrodkował w pole karne, wprost na
głowę Bodziocha, który takich sytuacji nie zwykł marnować. Janusz zdobył
czwartego już gola w tym sezonie i
razem z Królem (Szczakowianka) prowadzi w klasyfikacji na najlepszego
snajpera II ligi. W tym
momencie niektórzy kibice stwierdzili, że losy tego meczu są przesądzone,
jednak już w pierwszej akcji po wznowieniu gry miejscowi zdobyli kontaktowego gola.
Błękitni wykonywali rzut wolny z prawej strony boiska. Piskorz dokładnie dośrodkowywał na głowę mierzącego
ponad Z
meczu na mecz piłkarze Piasta grają coraz lepiej. Może gra nie jest
efektowna, ale bardzo efektywna, a przecież w piłce głownie chodzi o to, by
zdobywać punkty. Jeszcze w spotkaniach
z Ruchem i Radomskiem zawodnicy popełniali sporo prostych błędów,
wynikających z braku zgrania, nerwowości i strachu, przynajmniej dla
niektórych graczy przed znanymi rywalami.
Jednak od spotkania z Arką znacznie lepiej spisują się rozgrywający i
linia defensywy. Gdyby nie kontuzje Sierki, Kocyby i Wojciech Gontarewicza
podstawowy skład pewnie by się już wykrystalizował. 7 punktów w trzech
ostatnich meczach to wynik lepiej niż przyzwoity. W niedzielę do Gliwic
przyjeżdża Zagłębie Lubin. Szykuje się więc kolejny szlagier na stadionie
przy ul. Okrzei. Początek spotkania - godz. 15:00. Piast Gliwice Błękitni Stargard Szczeciński Jeziorski, Ozuah, Demich, Korkuć, Kubsik (71 Jureczko), Sędzia
główny: Adam Konarski - pomagali:
Jacek Waskowski, Tomasz Swojak - KS Poznań
Gliwice, ul. Okrzei - 07.09.2003 – godz. 15:00 Bramki: 0:1 - 3 min Rafał Hubscher, 0:2 - 86 min Andrzej Szczepkowski Niedziela okazała się pechowa dla piłkarzy gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni po środowej wygranej w Stargardzie Szczecińskim, na własnym boisku ulegli Zagłębiu Lubin - 0:2. Byli pierwszoligowcy już w trzeciej minucie objęli prowadzenie i nie oddali go aż do końca. Druga bramka zdobyta w 86 min sprawiła, że gliwiczanie spadli na 9 miejsce w tabeli. Szczęście sprzyja lepszym Wydawało się, że gliwiczanie wreszcie złapali
właściwy rytm gry i w meczu z Zagłębiem sprawią swoim kibicom miłą
niespodziankę, szczególnie, że w ostatnich meczach sprzyjał im szczęście.
Szybko zdobywali gole, a potem mogli spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na
boisku. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do gości. To oni szybko objęli prowadzenie, którego nie
oddali już do końca. Mimo że podopieczni Józefa Dankowskiego i Marka Majki
bardzo się starali, aby zdobyć choć jeden punkt, sztuka ta im się nie udała. Górę
wzięło pierwszoligowe doświadczenie i tzw. cwaniactwo piłkarskie. W poprzednich sezonach atutem jedenastki z Okrzei
było ich własne boisko. W ostatnich latach, w Gliwicach Piast przegrywał
bardzo rzadko. W drugiej lidze jednak sytuacja się odmieniła. To głównie na wyjazdach Niebiesko-czerwoni zdobywają
punkty. Nie od dziś wiadomo, że lepiej gra się z kontry, niż konstruuje ataki
pozycyjne. Co ciekawe drużyna Piasta nie traci bramek z akcji. W ostatnich
trzech meczach gliwiczanie stracili cztery gole i wszystkie po stałych
fragmentach gry. Lubinianie przyjechali do Gliwic z zamiarem nie przegrania i
sztuka ta im się w pełni udała. Już w 3 min z prawej strony boiska rzut rożny
wykonywał Salmoński, pojedynek główkowy wygrał Hubscher i głową skierował piłkę
do siatki. Zaledwie minutę później gospodarze mieli okazję na zdobycie
wyrównującej bramki. Strzelał Stolarz
jednak piłkę zmierzająca pod
poprzeczkę, zdołał na róg wybić
golkiper z Lubina. Gdyby chwilę potem Janusz Bodzioch zdołał dojść do
dośrodkowania Krygera, może udało by się gliwiczanom wyjść z tego pojedynku
zwycięsko. W 18 min z linii Poziom w drugiej lidze okazał się znacznie wyższy
niż w klasie niżej. Na zapleczu ekstraklasy gra wiele zespołów, które jeszcze
niedawno występowało w pierwszej lidze. Beniaminkowi z Gliwic brakuje nie
tylko ogrania na tym szczeblu, a na
dodatek od początku sezonu Józefa Dankowskiego prześladuje pech. Szybko
połapali kontuzje gracze na których bardzo liczono. Grający z meczu na mecz
coraz lepiej – Tomasz Szeja, załapał już cztery żółte kartki i musiał
pauzować. Przed meczem z Cracovią jest jednak nadzieją, że będzie lepiej. Do
gry powrócili Gontarewicz i Sala. Treningi ma także wznowić Sierka. W
rezerwach wystąpił Kaszowski. Może wreszcie Niebiesko-czerwoni przełamią złą
passę na własnym stadionie i zdobędą komplet punktów. Sobota - godz. 15:00. Wypowiedzi pomeczowe: Janusz Kobot – II trener Zagłębia: Mecz nam się bardzo
dobrze ułożył, ale nie było łatwo utrzymać prowadzenia. Po szybko zdobytym
golu gospodarze mieli dwie dobre okazje do wyrównania. Potem jednak
opanowaliśmy grę w środku pola i przeciwnikowi było trudno rozwinąć skrzydła.
Pod koniec znów dobrze wykonany fragment gry przesądził o zwycięstwie.
Józef Dankowski - trener Piasta: Na własnym stadionie gramy słabiej, bo nie wychodzi nam gra pozycyjna. Mimo że to dopiero początek sezonu posypały się już kontuzje. Dublerzy nie podołali dziś zadaniu. Każda zmiana powodowała, że graliśmy słabiej. W pierwszej połowie mogliśmy jeszcze wyrównać, w drugiej było już znacznie gorzej. Andrzej Sala – Miałem okazję zagrać z
Zagłębiem w ostatnich meczach , gdy Piast jeszcze grał w II lidze i teraz
(1988/89). Wydaje mi się, że wtedy mieliśmy mocniejszą kadrę, ale i Zagłębie
wtedy było też bardzo mocne. Oni wtedy wywalczyli awans do ekstraklasy, a
potem zdobyli wice-mistrzostwo Polski. Przy drugim golu nie chcieliśmy ich
dopuścić blisko bramki, ale Szczypkowski w porę wyskoczył zza pleców i
zaskoczył Gorczycę. Piast Gliwice Jacek Gorczyca 4 Zagłębie Lubin Kłos, Żytko,
Hubscher, Trenerzy: Zarko Olarewić i Janusz Kubot Sędzia główny: Hubert Siejewicz, pomagali Tomasz Wojno, Paweł Anikiej (Białystok)
Bramki:
54 i 63 min – Piotr Bania Piłkarze Piasta ostatnie dwa mecze rozgrywali na własnym boisku. Mimo to nie udało im się
nie tylko zdobyć punktu, ale także i choćby jednej bramki. W sobotę na
stadionie przy ul. Okrzei gościła Cracovia. W pojedynku dwóch beniaminków
górą byli krakowianie, wygrywając po golach Piotra Bani 2:0. Pechowe pięć minut
Krakowski klub za niespełna dwa i pół roku będzie
obchodził 100-lecie swojego istnienia. Kibicom i działaczom tego zasłużonego
dla polskiego futbolu zespołu marzy się, aby w 2006 roku sięgnąć po
mistrzostwo Polski. Wygrana z Piastem
w ósmej kolejce o mistrzostwo II ligi sprawiła, że ”Czerwone pasy” do miejsca
premiowanego awansem tracą już tylko 3 punkty. Gliwiczanie rozegrali jedno z
najsłabszych spotkań w tym sezonie, czego konsekwencją była czwarta przegrana w tej rundzie. Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że
podopieczni Józefa Dankowskiego zejdą z boiska pokonani. Już w pierwszej
akcji na bramkę Cracovi, Adam
Piechocki wywalczył rzut rożny. Dośrodkowywał Łukasz Żyrkowski, ale żaden z
zawodników Piasta nie zdołał przejąć piłki. Dwie minuty później Rafał Andraszak wpadł w pole karne,
próbował go zatrzymać Skrzyński, obydwoje przewrócili się na murawę, arbiter
odgwizdał przewinienie, kibice liczyli, że będzie rzut karny dla gospodarzy,
ale sędzia nakazał, by grę rozpoczynali krakowianie. W 11 min Henryk
Bałuszyński po profesorsku ograł
obrońców gości, zagrał na
siedemnasty metr do Adam Adam Krygera, pomocnik Piasta próbował przelobować
Olszewskiego, ale piłka przeleciała pół metra nad poprzeczką. Po kwadransie
jednak gliwiczanie oddali inicjatywę gościom. Piłkarze Piasta cofnęli się na
własną połowę i nastawili się na grę z kontry. Taktyka ta sprawdzała się do
przerwy, ale jak się później okaze ułatwi zdobycie trzech punktów
krakowianom. W 19 min Giza oddał pierwszy groźny strzał na bramkę
Piasta, dobrze ustawiony Jacek Gorczyca pewnie jednak obronił. W 22 min
gospodarze przeprowadzili kontrę. Adam
Adam Kryger zagrał do Rafał Andraszak, Rafał zdołał minąć obrońców,
dośrodkował w pole karne, ale nikt nie zamknął tej akcji. W 30 min Nowak,
strzelił bardzo niebezpiecznie, golkiper Piasta na szczęście nie dał się
zaskoczyć. Tuż przed końcem pierwszej części meczu Węgrzyn wykonywał rzut
wolny sprzed linii pola karnego, piłka o centymetry minęła poprzeczkę bramki
gospodarzy. W przerwie meczu obydwie strony dokonały po jednej zmianie.
Trafniejsza jednak okazała się ta, której dokonał Wojciech Stawowy. Na
murawie pojawił się dziewiętnastolatek – Łukasz Szczoczarz, co znacznie
rozruszało poczynania przyjezdnych w ofensywie. Gliwicki mur zaczął pękać.
Goście rozstrzygnęli losy tego meczu w
przeciągu pięciu minut. W 56 min z lewej strony zagrywał Nowak,
zrobiło się spore zamieszanie pod bramką Piasta, żaden z gliwickich obrońców
nie przejął tego podania, co wykorzystał
Bania, strzelając pierwszego gola.
Piłka jeszcze odbiła się od
nogi Szei, co kompletnie zmyliło Gorczycę i wylądowała w bramce Piasta. Pięć
min później, przy biernej postawie
zawodników Piasta, zdobywca pierwszego
gola popisał się kapitalnym uderzeniem z ponad Była to już trzecia porażka podopiecznych Józefa Dankowskiego
na własnym stadionie, a czwarta w tym sezonie. Na szczęście rywale też
pogubili punkty i wciąż Niebiesko-czerwoni są nad kreską oddzielająca
spadkowiczów od reszty drużyn. Niektórzy kibice , zniechęceni porażkami
Piasta wychodzili już na 10 min przed końcem meczu. Warto w takiej chwili
przypomnieć sobie rozgrywki w trzeciej lidze, w 2001, kiedy to gliwiczanie
przez pewien czas zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, a skończyło się na drugim miejscu. W sobotę piłkarze Piasta jadą do Ostrowca, skąd muszą przywieź trzy punkty, by odskoczyć od goniących rywali. Jest to możliwe, ale trzeba zagrać znacznie lepiej niż przeciwko Cracovi. Wypowiedzi pomeczowe
Wojciech Stawowy - trener
Cracovii - Cieszę się bardzo ze zwycięstwa. W końcu nasza dobra gra
na wyjazdach od początku sezonu
została nagrodzona zwycięstwem na wyjeździe. Rozegraliśmy to spotkanie bardzo
mądrze taktycznie Zespół Piasta
mieliśmy rozpracowany, narzuciliśmy swój własny styl gry i gliwiczanie nie
wieli wiele do powiedzenia. Choć wcale nie twierdzę, że był to łatwy mecz.
Gospodarze w piłkę grać potrafią, ale
brakuje im szczęścia. Kapitalne spotkanie rozegrał Piotrek Bania, a a jego
druga bramka mogłaby być ozdobą każdego stadionu na świecie.
Józef Dankowski – Trener Piasta - Kolejna porażka boli, boli na pewno
wszystkich, kibiców, zawodników, a mnie najbardziej. Wygrał zespół dziś po
prostu lepszy, grający bardziej ambitnie
Cracovia tak jak powiedział Wojtek, narzuciła nam swój styl gry, a
myśmy nie potrafili sobie z tym poradzić.
Pozostaje mi tylko złożyć gratulacje i mieć nadzieję, że będzie lepiej.
Piast Gliwice Jacek Gorczyca 4, W rezerwie pozostali: Marcin Grymel, Sala, Kaszowski, Paweł Gamla Cracovia
Kraków
Ostrowiec Świętokrzyski -
ul. Świętokrzyska - 20.09.2003 –
godz. 17:00 KSZO Ostrowiec – GKS Piast
Gliwice – 1:2 (1:1) Bramki: 0:1 - Michał Stolarz, 1:1 - 17 min Paweł Zajączkowski, 1:2 – 57 min Rafał Andraszak Trzecie
już w tym sezonie zwycięstwo na boisku przeciwnika odnieśli piłkarze
gliwickiego Piasta. Tym razem wyższość podopiecznych Józefa Dankowskiego i
Marka Majki musieli uznać zawodnicy z Ostrowca Świętokrzyskiego ulegając 1;2.
Bramki dla Niebiesko-czerwonych zdobyli Michał Stolarz i Rafał Andraszak. Dla
Stolarza był to pierwszy gol, od czasu gdy zasilił zespół Piasta, “Andrut”
natomiast strzelił już czwartą bramkę
w tym sezonie. Debiut KaszowskiegoJeszcze niedawno, w
Ostrowcu Świętokrzyskim gościły najlepsze zespoły w Polsce. Po spadku do
drugiej ligi miejscowi kibice mieli nadzieję, że będzie to tylko roczna karencja. Po 9 kolejkach jednak ostrowianie mają na
koncie tylko 7 punktów i raczej będą bronić się przed spadkiem niż walczyć o
awans. W minioną sobotę nadzieje KSZO na przesunięcie się w tabeli o kilka miejsc wyżej rozwiali
Niebiesko-czerwoni. Jednym z zawodników, który przyczynił się do zwycięstwa Piasta była
Jarosław Kaszowski. To jedyny piłkarz Piasta, który zagrał w pierwszym meczu
po reaktywacji (1997 r) i przeszedł z zespołem od “B” klasy do II ligi. Jego
debiut na drugim froncie wypadł bardzo dobrze. To on, razem z Wojtkiem Wojciech
Gontarewiczem, grając na skrzydłach wprowadzili nową jakość do gry gliwickiej
jedenastki. Jeśli jakieś nieszczęście (czytaj kontuzja) znów nie dopadnie
tego gracza, to z pewnością na dłużej zagości na prawej pomocy. Piłkarzom KSZO nie
wiedzie się w tym sezonie. Do tej pory odnieśli tylko jedno zwycięstwo, o
czym doskonale wiedziano w obozie
Piasta. Wiadomo więc było, że od pierwszych minuty gliwiczanie zaatakują bramkę
gospodarzy, chcąc szybko zdobyć gola, a potem nastawić się na grę z kontry.
Plan powiódł się w 100 %. Pierwsze dwa
strzały w tym meczu oddał Adam Kryger,
wprawdzie były niecelne, ale już na początku ostudziły zapędy KSZO. W 4 min
gospodarze po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce Piasta, jednak Jacek
Gorczyca dobrym wyjściem w pole karne, w porę zażegnał niebezpieczeństwo. W
11 min gliwiczanie przeprowadzili jedną z najładniejszych akcji meczu
zakończoną celnym strzałem Lewą stroną poszedł Wojciech Gontarewicz, jednemu
z obrońców KSZO założył “siatkę”, podał do Gamli, ten natychmiast odegrał mu
piłkę, Wojtek podciągnął z nią pod linię końcową boiska, posłał ją płasko po
ziemi w pole karne, a na taką okazję czyhał już tam Stolarz, który w pełnym
biegu, mocnym strzałem, tuż przy słupku pokonał Dymkowskiego. To był pierwszy
gol tego zawodnika od czasu, gdy
zasilił zespół Piasta. Gospodarze
wyrównali w 17 min. Powroźnik przedzierał się prawą stroną pola karnego,
próbował go zatrzymać Wojciech Gontarewicz i wydawało się, że mu się to uda,
ale piłka odbiła się od jego pleców,
co pozwoliło pomocnikowi KSZO zacentrować do Zajączkowskiego i najlepszy na
boisku zawodnik w zespole gospodarzy,
ładnym strzałem w okienko umieścił piłkę w siatce. Szybko zdobyte gole nieco
ostudziły zapędy obydwu zespołów. Tak otwarta gra
bowiem musiałaby się skończyć hokejowym wynikiem. Obydwa zespoły zaczęły grać
uważniej w defensywie, mimo to zarówno piłkarze Piasta jak i ostrowianie mieli kolejne okazje do zmiany wyniku.
Gospodarze dwa razy wykonywali rzuty wolne w odległości z której można zdobyć
gole. Zajączkowski pierwszy raz trafił
w mur, a drugi raz posłał piłkę nad poprzeczką W 37 min goście
przeprowadzili jedną z wielu w tym meczu kontr. Rafał Andraszak wpadł w pole,
obrońca z Ostrowca trzymał go za koszulkę, napastnik Piasta stracił
równowagę, zdołał oddać strzał w kierunku bramki, jednak
futbołówka przeleciała tuż obok słupka. Gdyby Rafał się przewrócił sędzia nie
miałby innego wyjścia jak podyktować rzut karny, ale stało się inaczej Druga połowa to
najefektowniejsze 45 min w wykonaniu obydwu zespołów w tym sezonie. KSZO
zaatakowało od pierwszych minut, chcąc
przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i odsłoniło się, co spowodowało,
że raz po raz na bramkę Dymanowskiego sunęły groźne kontry. W 55 min właśnie po takiej akcji Stolarz mógł zdobyć drugą bramkę, ale mając przed sobą tylko bramkarza posłał piłkę obok słupka. Losy tego spotkania rozstrzygnęły się 2 min później. Maciej Szmatiuk przejął piłkę w środku pola, zagrał do Rafał Andraszaka, Rafał minął obrońcę, wprawdzie futbolówka nieco mu odskoczyła i wydawało się, że wyjdzie na aut, ale gliwicki napastnik końcem buta, pół metra przed linią kończącą boisko i pięć metrów od bramki zdołał skierować ja do bramki. Piłka przeleciała tuż obok głowy kompletnie zaskoczonego Dymkowskiego i zatrzymała się na bocznej siatce, ale wewnętrznej stronie bramki. Od 70 min zaczęło się oblężenie bramki Piasta i popis gry w wykonaniu Jacka Gorczycy. Gliwicki golkiper rozegrał najlepszy mecz w barwach Piasta. Przechwytywał piłki na przedpolu, bronił strzały z kilku metrów, a na dodatek dopisywało mu szczęście. W 75 min w sukurs przyszedł mu słupek, a w 85 min dwa razy w przeciągu zaledwie kilku sekund wyszedł obronna ręką z pojedynków sam na sam. Cztery minuty wcześniej Rafał Andraszak po indywidualnej akcji trafił w słupek. Mecz ten mógł “zakończyć” się w 86 min. Po kolejnej kontrze Rafał Andraszak, najpierw minął obrońcę, potem położył bramkarza, zagrał do jeszcze lepiej ustawionego Piotr Ussa, ten miał przed sobą pustą już bramkę, ale strzelił zbyt lekko i Rzeczycki w porę zdołał wybić piłkę na aut. Końcówka meczu to prawdziwy horror. Sędzia przedłużył to spotkanie o 5 min, mimo że techniczny pokazał tylko 4. Dzięki jednak zmianom i mądrej grze w tym ostatnim okresie gry udało się wytrzymać do końca i zainkasować komplet punktów. Po
dwóch porażkach u siebie niektórzy już zwątpili czy Piast w tym składzie jest
w stanie jeszcze powalczyć w II lidze. Okazało że nie mieli racji. W Ostrowcu
cały zespół zagrał zupełnie inny futbol niż ten, który oglądaliśmy w
ostatnich dwóch spotkaniach. Świetnie na lewym skrzydle wypadł Wojciech
Gontarewicz. Jego gra na tej pozycji momentami przypominała to, co
pokazywał w zeszłym sezonie Radzewicz.
Jak zwykle, pracowity Adam Kryger razem ze Stolarzem już w środku pola
przyjmowali ataki gospodarzy, a prawie każda kontra w ich wykonaniu stanowiła
zagrożenie. W najbliższą sobotę do Gliwic przyjeżdża Podbeskidzie. Jeśli
gliwiczanie zagrają podobnie jak i w Ostrowcu, to wynik możemy być spokojni. Wypowiedzi
pomeczowe: Czesław Palik - trener KSZO - Jedno można stwierdzić na
pewno – ten kto bramek nie strzela ten mecz przegrywa. To mógłby być cały
komentarz do tego spotkania. Moi zawodnicy podjęli walkę i tego nie można im
odmówić, ale nie wykorzystali mnóstwa sytuacji. Ich umiejętności są takie, a
nie inne. Do tej pory dopisywało nam szczęście, dziś nas opuściło. Kontuzje
spustoszyły drużynę. Do Stargardu chyba pojedziemy w 12 osobowym składzie.
Pod względem piłkarskim Piast był lepszy i miał jeszcze farta. Józef Dankowski – trener Piasta – Był to mecz, który na
pewno podobał się kibicom, emocjonujący do samego końca. Gra była otwarta,
ale z naszej strony mądra, rozważna. Zaprezentowaliśmy zupełnie inny styl niż
w poprzednich spotkaniach. Dużo dobrego wniósł Kaszowski, świetny mecz Wojciech
Gontarewicza, Wszyscy zresztą dali z siebie wszystko Graliśmy skrzydłami, co
przyniosło pożądany efekt. Jeśli uda się nam tak samo zagrać przeciwko
Podbeskidziu, to nie tylko kibice, którzy jeżdżą i pomagają na wyjazdach, ale także ci co przychodzą na stadion przy ul. Okrzei
wreszcie będą mieli powody do radości. Michał Stolarz – pomocnik Piasta – Razem z Adamem Adam Adam
Krygerem graliśmy dziś jako ofensywni pomocnicy. Mieliśmy już na połowie przeciwnika
rozbijać ich ataki, i oczywiście konstruować akcje zaczepne. Zawsze grałem na
środku pomocy, trener jednak daje mi inne zadania, ale chyba to wychodzi.
Strzeliłem dziś pierwszą i myślę, że nie ostatnią bramkę dla Piasta. Dużo lepiej nam idzie na
wyjazdach. Moim zdaniem przyczyną tego jest zbyt małe boisku. Na większej
murawie jest więcej miejsca, by konstruować akcje, więcej swobody, Jak ktoś
do nas przyjeżdża, zagęszcza obronę. Wiadomo, że remis na wyjeździe to dobry
wynik, a jak nadarzy się okazja to strzeli bramkę, albo dwie i po zawodach. Jarek Kaszowski – pomocnik Piasta – Zwycięstwo i to na
wyjeździe na dodatek z niedawnym pierwszoligowcem bardzo mnie cieszy. Chyba
lepszego debiutu w II lidze nie mogłem sobie wymarzyć. Jeszcze moja gra nie była taka, jakbym
chciał. Miałem trzymiesięczna przerwę i brakuje nieco sił, ale najważniejsze,
że już brzuch nie boli. Teraz powinno być już lepiej. Jacek Gorczyca– bramkarz Piasta – Chciałbym podziękować
kibicom za wsparcie i doping. Dziś to dzięki nim tak dobrze mi szło. Piast Gliwice W rezerwie pozostali: Marcin Grymel, Łukasz Żyrkowski, Adam Piechocki,
Komar KSZO Ostrowiec
Gliwice, ul. Okrzei - 27.09.2003 – godz. 15:00 Bramki: 1:0 - 56 min - Jarosław Kaszowski, 2:0 - 71 min -
Wojciech Gontarewicz Prawie
dwa miesiące musieli czekać sympatycy Piasta na zwycięstwo tej drużyny na
własnym stadionie. Ci, co przyszli w minioną sobotę na stadion przy ul.
Okrzei z pewnością nie żałowali. Niebiesko-czerwoni, po niezłym meczu
pokonali Podbeskidzie Bielsko Biała
2:0 Bramki dla gliwickiej jedenastki
zdobyli Jarosław Kaszowski i Wojciech Gontarewicz Godni następcy
W latach 70-tych i 80-tych, gdy Piast nieprzerwanie występował na
arenach drugiej ligi, w gliwickim zespole grali głównie wychowankowie tego
klubu. Najlepsi z nich potem robili kariery w czołowych zespołach nie
tylko w kraju, ale i za granicą. W minioną sobotę, w meczu przeciwko
Podbeskidziu bramki zdobyli zawodnicy, którzy pierwsze, piłkarskie kroki
stawiali na murawie stadionu przy ul. Okrzei. Zarówno Jarek Kaszowski jak i Wojtek
Gontarewicz urodzili się i wychowali w Gliwicach. “Kasza” w II lidze zadebiutował
tydzień temu, “Gonti” już wcześniej, ale pierwszego gola w tej klasie
rozgrywek zdobył w meczu przeciwko Podbeskidzu. Po latach przerwy, Piast
doczekał się więc godnych następców Kałużyńskiego, Buncola, Majki i innych. Już po meczu, na konferencji prasowej Józef Dankowski mówił, że to
spotkanie wygra ten zespół, który pierwszy strzeli gola. Po 20 minutach gry
wydawało się, że będą to goście. Piłkarze z Podbeskidzia dwa razy stawali
przed szansą zdobycia bramki, która być może dałaby im komplet punktów. W 13 min, po rzucie wolnym wykonywanym
przez Klaczkę z około Druga część była znacznie ciekawsza, głównie za sprawą piłkarzy
Piasta Gliwiczanie zaatakowali od
pierwszych minut i praktycznie zamknęli gości na ich połowie. Wojciechowi
Boreckiemu nie pomógł nawet Andrzej Szłapa, który pojawił się w tej części na
murawie. Tego zawodnika doskonale pamiętają gliwiccy kibice. Zawodnik ten w
trzeciej lidze strzelił na stadionie przy ul. Okrzei Piastowi dwa gole, co
pozwoliło bielszczanom wywieź z Gliwic jeden punkt. Obrona Podbeskidzia wytrzymała do 56 min. Adam Kryger w ładnym stylu minął
jednego z obrońców gości, zagrał na drugą stronę pola karnego do
Kaszowskiego, piłka po jego strzale odbiła się od Bujoka, dobijał Paweł Gamla,
Merda jeszcze to obronił, ale przy kolejnej dobitce Kaszowskiego był już bez
szans. W 71 min rozstrzygnęły się losy tego pojedynku. Akcję
przeprowadzoną prawą stroną przez Ussa, celnym trafieniem zakończył Gontarewicz
i praktycznie było po meczu. W 75 min mogło być 3:0. Tym razem w roli
podającego wystąpił Kaszowski, Uss strzelał z pięciu metrów, ale trafił w
wewnętrzną stronę poprzeczki bramki gości. W drugiej odsłonie przyjezdni ani
razu nie zagrozili poważniej bramce Piasta. Taka postawa obrońców cieszy.
Martwi jednak kontuzja Stolarza. Piłkarz ten w trakcie meczu został
odwieziony do szpitala ze złamaną nogą i nie zobaczymy go już w tym sezonie na murawie. Dzięki piątej już wygranej w tym sezonie gliwiczanie odskoczyli od strefy
spadkowej na sześć punktów, a do prowadzącej Pogoni Szczecin tracą tylko pięć
oczek. Teraz jednak jedenastkę z Okrzei czekają dwa, bardzo ciężkie mecze.
Najpierw wyjazd do Bełchatowa, potem
do Gliwic przyjeżdża Pogoń Szczecin. Podopieczni Józefa Dankowskiego nie są
faworytami w tych pojedynkach, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest
możliwe. Wypowiedzi pomeczoweWojciech Borecki – trener Podbeskidzia: Przyjechaliśmy do Gliwic po trzy punkty. W
pierwszej połowie stworzyliśmy dwie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i
gdyby tak się stało, wygralibyśmy. Jeśli się jednak nie trafia z dwóch metrów
do bramki, to nie ma co marzyć o zwycięstwie. Zawiódł Abel Salami i dlatego w
przerwie zmieniłem go. Proste błędy w obronie sprawiły, że straciliśmy pierwszą,
a zaraz potem drugą bramkę Ale błędy się zdarzają, żeby wygrywać czy
remisować, trzeba wykorzystywać stwarzane sytuacje. Nie mamy innego wyjścia
jak wygrać za tydzień z Cracovią i odzyskać zaufanie kibiców. Józef Dankowski – trener Piasta: Nie był to łatwy mecz.
Podbeskidzie szczególnie w pierwszej
połowie podyktowało bardzo ciężkie warunki. W tej części meczu zagraliśmy
troszkę niefrasobliwie w obronie, stąd sytuacje Podbeskidzia. Byłem pewien,
że mecz wygra ta drużyna, która pierwsza strzeli gola i to właśnie nam się ta
sztuka udała. Cieszą trzy punkty, cieszy dobra gra, ale martwi kontuzja
Stolarza. Jego już w tym roku nie
zobaczymy na murawie (złamanie kości strzałkowej – przyp. redakcji). Do tego
dochodzi absencja Sierki, ale gramy dalej.
Przed nami dwa, bardzo trudne mecze. Piast GliwiceJacek Gorczyca 6
Podbeskidzie
Bielsko Biała Trenerzy – Wojciech Borecki i Jan Furlepa
Bełchatów - ul. Sportowa -
04.10.2003 – godz. 14:30 Bramka: 1:0 - 38 min Dariusz
Pawlusiński
Przerwana została dobra passa piłkarzy gliwickiego
Piasta. Po trzech, kolejnych
zwycięstwa na wyjazdach gliwiczanie musieli uznać wyższość
przeciwnika, ulegając w Bełchatowie tamtejszemu GKS – 0:1. Jedyny gol w tym
spotkaniu padł w 38 min, a zdobył go
Dariusz Pawlusiński.
Zabrakło precyzjiOd początku sezonu
niebiesko-czerwoni spisywali się lepiej w meczach wyjazdowych
niż u siebie. Ostatnie trzy wizyty na boiskach przeciwnika zakończyły się
zwycięstwami jedenastki z Okrzei. Do Bełchatowa gliwiczanie nie jechali
jednak w roli faworyta. Tamtejszy GKS w tym sezonie aspiruje do tytułu
mistrzowskiego. Gospodarze swoją postawą na boisku nie potwierdzili jednak
pierwszoligowych aspiracji. W pierwszej połowie gra była wyrównana. W drugiej części stroną dyktująca warunki
gry byli gliwiczanie, ale zabrakło precyzji i skuteczności w wykańczaniu
akcji. W obozie Piasta
spodziewano się, ze gospodarze od pierwszych minut zaatakują, chcąc szybko
zdobyć gola, a potem kontrolować przebieg gry. Sztuka ta im się jednak nie
udała. Gliwiczanie zagrali bardzo uważnie i mądrze w defensywie już na
połowie przeciwnika rozbijając ataki miejscowych. Pierwszy, celny strzał w
tym meczu oddali bełchatowianie, a było to w 4 min. Berliński próbował z ponad Gdy się przegrywa
0:1 nie ma się już nic do stracenia. Z takiego założenia wyszli trenerzy
Piasta. Po przerwie boisko opuścił Andrzej Sala, nominalny obrońca, a w jego
miejsce wszedł napastnik – Piotr Uss. Rozruszało to znacznie poczynania gości
w ofensywie. Gliwiczanie w przeciągu następnych 20 minut stworzyli cztery,
świetne okazje do zdobycia przynajmniej wyrównującej bramki. W 51 min Piotr
Uss zagrywał do Andraszaka, napastnik Piasta przewrotką próbował pokonać
Ptaka, ale nie sięgnął piłki. Zaledwie minutę później Rafał Andraszak
strzelając z pięciu metrów trafił prosto
w bramkarza. W 63 min Adam Piechocki wymanewrował obronę gospodarzy,
podał do Piotr Ussa, ten chciał strzelić, ale nie trafił czysto w piłkę, Jeszcze przejął ją Rafał Andraszak. Bramkarz gospodarzy leżał już na ziemi.
“Andra” mógł strzelić w dowolną część bramki, ale trafił prosto w nogi
golkipera z Bełchatowa. Gdy się atakuje, trzeba się odkryć i można nadziać
się na kontrę. W 65 min Pawlusiński wykorzystał nieporozumienie zawodników
Piasta, wpadł w pole karne, ale znów świetną interwencją popisał się Gorczyca.
Józef Dankowski jeszcze wzmocnił siłę
ataku wprowadzając na boisku Bałuszyńskiego. W 75 min po faulu na Bartłomiej
Wilku, czerwoną kartkę ujrzał Kolendowicz. Przez ostatni kwadrans gliwiczanie
grali więc z przewagą jednego zawodnika, ale nie zdołali doprowadzić do
remisu. Z przegranej na
boisku przeciwnika i to na dodatek z jednym z kandydatów do awansu nie należy
robić tragedii. Mimo że gliwiczanie zagrali osłabieni brakiem trzech
kluczowych zawodników, zasłużyli
przynajmniej na remis. W przekroju
całego spotkania nie byli gorsi niż rywal. Stworzyli kilka świetnych sytuacji
podbramkowych, ale nie potrafili ich wykorzystać i szkoda. Niebiesko-czerwoni
wciąż uczą się drugoligowej piłki, ale widać już znaczne postępy. Popełniają
coraz mniej błędów w defensywie, a jednocześnie coraz częściej zagrażają
bramce rywali. W najbliższą niedzielę
do Gliwic przyjeżdża lider – Pogoń Szczecin. Piast ma z tą drużyną stare
porachunki. Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko. Początek tego potkania
przewidziano na godz. 14:30 Wypowiedzi
pomeczowe: Józef Dankowski
– trener Piasta: Spotkały się dwa
równorzędne zespoły potrafiące grać w piłkę, znające swoją wartość i wartość
przeciwnika. Kibicom mogło się to spotkanie nie podobać. Tylko jedna bramka,
mało sytuacji podbramkowych. Wynikało to jednak z mądrej gry w defensywie i
konsekwentnie realizowanych założeń taktycznych. Gola właściwie strzeliliśmy
sobie sami. Łatwa strata z prawej strony, nie pilnowany zawodnik w polu
karnym no i stało się. W drugiej połowie nie tylko, że mogliśmy wyrównać, ale
nawet i wygrać. Te sytuacje co miał Rafał Andraszak, będą mi się jeszcze
długo śniły. Nie robimy z tej porażki tragedii. Przed nami jeszcze sześć
spotkań. Mariusz Kuras – trener GKS Bełchatów Zdawaliśmy sobie
sprawę, że będzie to trudny mecz. Dziewięć zdobytych punktów na wyjazdach to
na pewno nie przypadek. Józef Dankowski mam bardzo dobry i solidny zespół.
Dlatego też z tego zwycięstwa cieszę się podwójnie. Zdobyliśmy bardzo cenne
trzy punkty. Dziękuję chłopakom, że walczyli do końca. Piotr Uss –
napastnik Piasta: Bramkę dostaliśmy
z niczego. W pierwszej połowie gra była wyrówna, ale w drugiej postawiliśmy
na tak i byliśmy lepsi. Graliśmy w końcówce z przewagą jednego zawodnika.
Mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych niż we wszystkich, dotychczasowych
meczach wyjazdowych. Szkoda, że żadnej nie udało się wykorzystać.
Zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Rafał Andraszak
– napastnik Piasta Miałem dziś kilka, świetnych sytuacji. Sam
nie wiem, czemu piłka ani razu nie wpadła do siatki. Chyba nie potrzebnie chciałem pokonać
bramkarza Bełchatowa technicznym strzałem.
Gdybym zamknął oczy i strzelał z całej siły, piłka na pewno by wpadła
do bramki. Szkoda tego jednego punktu. Piast Gliwice
GKS Bełchatów
Gliwice- ul. Okrzei - 12.10.2003 – godz. 14:30 Bramki: 1:0 - 16 min Paweł Gamla, 1:1 – 18 min Grzegorz Matlak To
był bardzo udany weekend dla piłkarzy Piasta. Drugi zespół prowadzony przez
Kazimierza Wojciech Gontarewicza w derbach Gliwic, pokonał rezerwy Carbo aż
5:1. Juniorzy występujący w ŚLJ pokonali lidera – Gwarka Zabrze 1:0.
Natomiast w meczu o mistrzostwo II ligi, niebiesko-czerwoni powstrzymali rozpędzoną Pogoń Szczecin,
remisując na stadionie przy ul. Okrzei z portowcami 1:1. Bramkę dla Piasta w
16 min zdobył Paweł Gamla, a wyrównał
z rzutu wolnego – Grzegorz Matlak Stop dla lideraPodopieczni Józefa Dankowskiego
i Marka Majki z meczu na mecz grają coraz lepiej. Tydzień temu wprawdzie w
Bełchatowie gliwiczanie musieli przełknąć gorycz porażki, ale nie byli
zespołem gorszym. W starciu z liderem – Pogonią Szczecin niebiesko-czerwoni
pokazali, że są zespołem z charakterem. W pierwszej połowie zdecydowanie przeważali, co udokumentowali
zdobyciem gola. Gdyby nie pomyłka sędziego i zbyt pochopnie podyktowany rzut
wolny za faul w 18 min, którego nie było, prowadzący do tego meczu w tabeli
portowcy pewnie nie wywieźli by z
Gliwic nawet jednego punktu. Niewielu było
takich, co dawało jakiekolwiek szanse gliwiczanom na korzystny rezultat w konfrontacji z
portowcami. Prawie wszyscy zawodnicy, których ma do dyspozycji Bogusław
Baniak mieliby miejsce w podstawowym składzie, w wielu pierwszoligowcy
zespołach . W podstawowej jedenastce szczecinian na murawę wybiegło aż trzech
Brazylijczyków. To nie oni jednak czarowali grą gliwicką publiczności, ale
świetnie, szczególnie w pierwszej połowie grający piłkarze Piasta. Już
pierwsza akcja meczu mogła przynieść
prowadzenie gospodarzom. Z prawej strony piłkę w pole karne wrzucał Adam Adam
Kryger, zrobiło się ogromne zamieszanie, strzelał Paweł Gamla – jeszcze
niecelnie. W odpowiedzi portowcy
przeprowadzili kontrę. Batata zagrywał z prawej strony, w porę jednak lot
piłki przeciął Bodzioch. W 16 min
bardzo aktywny od pierwszych minut Paweł Gamla strzelił z Był
to siódmy pojedynek zespołów Piasta i Pogoni w historii drugoligowych
występów. Jednak pierwszy raz mecz zakończył się podziałem punktów.
Niebiesko-czerwoni w starciu z głównym pretendentem do awansu pokazali się z
bardzo dobrej strony. Nie tylko, że powstrzymali kroczącą od wygranej do wygranej Pogoń, ale też i zdetronizowali
portowców z fotela lidera. Pozostał mały niedosyt, ale dzięki temu punktowi
gliwiczanie nie tylko zachowali ósme miejsce Wypowiedzi pomeczowe: Bogusław Baniak
– trener Pogoni: Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga
Piasta. Gliwiczanie zaskoczyli nas determinacją, ogromną wolą walki, co
zresztą podkreślili zdobywając bramkę. Gol ten nas trochę zaskoczył. Na
szczęście szybko udało nam się wyrównać. W drugiej połowie zagraliśmy
znacznie lepiej i powinniśmy to wygrać, ale się ie udalo. Gratuluje Józkowi,
że ma tak waleczny zespół. Czuć było presję publiczności. Na tym stadionie na
pewno żaden zespół łatwo punktów nie zdobędzie Józef
Dankowski – trener Piasta: Co do
pierwszej połowy to zgadzam się z trenerem Pogoni. Natomiast nie mogę się
zgodzić, z tym, że drugiej części byliśmy gorsi. Gra była wyrównana, zarówno
Piast jak i Pogoń miała kilka sytuacji na zdobycie zwycięskiej bramki. Znów Rafał Andraszak miał stuprocentową
sytuację na zdobycie gola. Nie udało się. Nie mam jednak do niego pretensji.
Walczył, biegał, nie zawsze ma się farta. Myśmy już limit porażek na własnym
stadionie wykorzystali. Dziś liczyłem na trzy punkty, ale trzeba się cieszyć
z tego, co się ma. Piast
Gliwice
|
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Pogoń Szczecin |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Konin, ul. Podwale- 18.10.2003 – godz. 14:30
Aluminium Konin – Piast Gliwice 0:1 (0:0)
Bramka:
0:1 - 65 min Rafał Andraszak
13 kolejka spotkań
o mistrzostwo II ligi była szczęśliwa dla piłkarzy gliwickiego Piasta.
Niebiesko-czerwoni, mimo że grali na boisku przeciwnika pokonali Aluminium
Konin 1:0. Jedynego gola w tym meczu strzelił najskuteczniejszy snajper jedenastki z Okrzei - Rafał Andraszak. Było
to piąte trafienie tego zawodnika w tym sezonie.
Józef Dankowski
kilkakrotnie przed meczem przestrzegał swoich podopiecznych, aby nie lekceważyli
przeciwnika. Aluminium wprawdzie
zaczęło ten sezon od falstartu, ale po zmianie trenera zespół z Konina zaczął
odrabiać straty i nie przegrał trzech , ostatnich spotkań. Gospodarze mieli
więc prawo liczyć, że uda im się kontynuować marsz w górę tabeli. Stało się
jednak inaczej, a sprawił to Rafał Andraszak, który w 65 min strzałem zza
linii pola karnego pokonał Cierżniaka, zapewniając tym samym swojemu
zespołowi kolejne trzy punkty. Ta wygrana sprawiła, że gliwiczanie przesunęli
się o jedno oczko wyżej w tabeli, wyprzedzając jednego z faworytów
tegorocznych rozgrywek – chorzowski Ruch.
Pierwsze minuty to
dość nerwowa gra w wykonaniu zarówno Piasta jak Aluminium. Obydwa zespoły
interesowało w tym meczu tylko zwycięstwo. Remis nie urządzał żadnej ze stron.
Jako pierwsi sytuację opanowali gliwiczanie i to właśnie oni w 4 minucie przeprowadzili akcję, po której gorąco
zrobiło się w polu karnym Aluminium. Z
lewej strony zagrywał Tomasz Szeja, Rafał Andraszak jednak nie zdołał
opanować piłki. Chwilę potem goście przeprowadzili kontrę, ale mimo przewagi 3 na 2 nie udało im się zakończyć
tej akcji celnym uderzeniem. W 9 min Piotr Uss strzelał z
Druga połowa była
znacznie ciekawsza dla kibiców. W 47 min prawą stroną przedarł się Solnica,
dośrodkował wprost na głowę pozostawionego bez opieki Wojciechowskiego,
świetnym refleksem jednak popisał się Gorczyca, broniąc jego strzał z
Ostatnie minuty to
nieustające ataki Aluminium, a ośmioosobowa grupa kibiców z Gliwic została
poddana prawdziwej próbie nerwów.
Gliwiczanie zostali zepchnięci do obrony i kilka razy zakotłowało się
w polu karnym Piasta, na szczęście blok defensywny nie popełnił błędu i udało
się zainkasować komplet punktów.
W dniu meczu, w
godzinach porannych gliwiczanie,
odwiedzili sanktuarium Najświętszej Marii Panny w Licheniu. Bazylika zrobiła
spore wrażenie na trenerach i
zawodnikach Piasta. Można by zaryzykować stwierdzenie, że wizyta w świętym
miejscu przyczyniła się do szóstego w tym sezonie zwycięstwa
niebiesko-czerwonych, co pozwoliło im przesunąć się na siódme miejsce w
tabeli i oddalić się od strefy barażowej.
Wypowiedzi pomeczowe:
Józef
Dankowski - trener Piasta: Był to
mecz walki. Obydwie drużyny bardzo chciały zdobyć komplet punktów. Kosztowało
nas to mnóstwo sił, ale uważam, że wygraliśmy zasłużenie. O tą jedną bramkę
byliśmy zespołem lepszym. Cieszę się z
kolejnego zwycięstwa . Taktyka, którą obraliśmy z Markiem Majką na to
spotkanie przyniosła wymierne efekty. Wynik ten będziemy chcieli powtórzyć w
sobotę, w meczu przeciwko ŁKS-owi
Janusz Kowalski
– trener Aluminium: Ciężko gra nam
się u siebie. Przeciwnik zazwyczaj blokuje całą drużyną dostęp do własnej
bramki, a moim piłkarzom brakuje precyzji, szybkości, dokładnego podania. Nie
mogę odmówić chłopakom woli walki, ale zabrakło mądrości. Czeka nas mnóstwo
pracy i niestety dużo zmian w składzie. Mimo tej porażki sądzę, że utrzymamy
się w II lidze.
Piast Gliwice:
Jacek Gorczyca 7
Tomasz Szeja 7, Janusz Bodzioch 7, Bartłomiej
Wilk 7,
Wojciech Gontarewicz 6 (59 Adam Piechocki 2), Paweł Gamla 7, Maciej Szmatiuk
7, Adam Adam Kryger 7, Kaszowski 7,
Piotr Uss 7 (90 Łukasz Żyrkowski 1), Rafał Andraszak 8 (85 Dariusz Kocyba 1)
Piłkarz meczu – Rafał Rafał Andraszak
W rezerwie pozostali: Marcin Grymel i Komar
Trenerzy Józef Dankowski i Marek Majka
Aluminium
Konin
Cierzniak
Bartnik, Nowak (69. Cichos), Majewski, Kruk,
Nawrot, Wysocki (72. Lamberski), Bekas (57. Jasiński), Wołczek Ż,
Wojciechowski, Solnica
Trener – Janusz Pawlak
Sędzia główny - Paweł Skonieczny, pomagali Szymon Kaczmarek, Robert Śliski – ZPN – Pomorze
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Aluminium Konin |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Gliwice- ul. Okrzei - 25.10.2003 – godz. 14:30
GKS Piast Gliwice – ŁKS Łódź 4:0 (3:0)
Bramki: 1:0
- 13 min Wojciech Gontarewicz, 2:0 - 35
min – Janusz Bodzioch, 3:0 - 44 min Radosław Kardas, 4:0 - 53 min Janusz Bodzioch
Drugie
z rzędu zwycięstwo odnieśli piłkarze gliwickiego Piasta. W minioną sobotę niebiesko-czerwoni
grając przed własną publicznością pokonali dwukrotnego mistrza Polski - ŁKS Łódź
4:0. Dwie bramki w tym meczu strzelił Janusz Bodzioch, jedną Wojciech Gontarewicz,
a jeden gol padł po strzale samobójczym (Radosław Kardas). Była to najwyższa
wygrana jedenastki z Okrzei w tym
sezonie.
W meczu przeciwko Aluminium piątego gola w tym sezonie zdobył Rafał Rafał
Andraszak. Po tym spotkaniu Janusz Janusz Bodzioch zażartował, że Rafał tylko
przez jedną kolejkę będzie cieszył się z przodownictwa w klasyfikacji na
najlepszego strzelca w drużynie Piasta. Słowa te jednak przerodziły się w
czyn. Najstarszy, grający obecnie
zawodnik Piasta ŁKS-owi strzelił dwa gole. Było to 5 i 6 trafienie tego
zawodnika tej jesieni.
Szkoleniowcy z Łodzi
zapowiadali, że do Gliwic przyjeżdżają po trzy punkty. Na jakiej
podstawie trenerzy ŁKS-u liczyli na zwycięstwo, pozostanie ich tajemnicą.
Gliwiczanie od dłuższego już czasu zwyżkują z formą, i z meczu na mecz grając
coraz lepiej. Brakowało jednak wysokiego zwycięstwa, które by przekonało wszystkich, że wygrane Piasta nie są przypadkowe,
co na konferencji prasowej podkreślił Janusz Bodzioch ”Bardziej niż ze
zdobytych bramek cieszę się z wysokiej wygranej. Potrzebne nam było wysokie,
przekonywujące zwycięstwo i takie odnieśliśmy”. Nie on jednak był
bohaterem pierwszej akcji. W 13 min rajd prawą stroną przeprowadził
Kaszowski, wymienił się piłką z Andraszakiem, po czym zagrał w poprzek pola
karnego. Żaden z łódzkich obrońców nie zdołał przejąć piłki, dopadł do
niej Wojciech Gontarewicz i mocnym
strzałem z
Gdy się prowadzi 3:0 trudno jest mecz przegrać. Druga połowę mogliby
więc gliwiczanie potraktować ulgowo, ale zawodnicy Piasta chcieli udowodnić,
że potrafią również wygrywać przed własną publicznością i tak też się stało. W 53 niebiesko-czerwoni
dobili rywala. Adam Adam Kryger z rogu zagrał do Gontarewicza, Wojtek odegrał
z powrotem do Adama, ten dośrodkował w pole karne, najwyżej wyskoczył JBodzioch
i strzałem głową z sześciu metrów ustalił wynik tego meczu. “Szkoda, że
nie spotkałem się z Januszem kilka lat wcześniej w jakimś klubie ligowym, bo
myślę, że nasza dwójka byłaby postrachem dla wszystkich bramkarzy, ale nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa” Po meczu powiedział Adam Kryger. Pierwszą,
groźną akcję przyjezdni przeprowadzili dopiero w 70 min. Mysona próbował
obiec Gorczycę w polu karnym, ale gliwicki bramkarz nie pozwolił mu na to.
Sześć minut później Wachowicz przedarł
się przez obronę Piasta, ale jego strzał z ostrego kąta pewnie obronił
Gorczyca. W 80 min Piotr Uss był bliski zdobycia piątego gola dla Piasta, ale
piłka po jego uderzeniu z
Mimo wysokiej
wygranej gliwiczanie wciąż zajmują siódmą pozycję. Zmniejszyła się jednak
strata do prowadzącej trójki, bowiem drużyny z góry tabeli pogubiły
punkty. Do miejsca premiowanego
awansem piłkarzom Piasta brakuje już tylko czterech punktów. Teraz drugoligowców
czeka dwutygodniowa przerwa. 8 listopada gliwiczanie jadą do Gorzyc, by
powalczyć o kolejne, ligowe punkty.
Wypowiedzi
trenerów
Józef
Dankowski - trener Piasta:
Wiedzieliśmy jak gra ŁKS, że jest to zespół młody, nieobliczalny, ale też i niedoświadczony.
Pozwoliliśmy im grać, celowo oddaliśmy im środek pola, nastawiając się na
kontry. Po wyniku można śmiało stwierdzić, że plan się powiódł. Gdyby Adam Adam
Adam Kryger zagrał kilka piłek szybciej, zwycięstwo byłoby jeszcze wyższe.
Nie mam jednak pretensji ani do Adama ani do pozostałych chłopaków. Była to
najwyższa wygrana Piasta od kiedy zostałem trenerem w Gliwicach.
Włodzimierz
Tylak – trener ŁKS: Przez większość
część spotkania mieliśmy inicjatywę, a przegraliśmy 0:4. Nie potrafimy
zdobywać bramek. Razi brak skuteczności, a przy okazji popełniamy proste
błędy w obronie. Momentami miałem wrażenie, że grała dziś drużyna juniorów, a
nie pierwszy zespół Nie mogłem
skorzystać z usług Jacka Kosmalskiego, którego zatrzymały sprawy rodzinne.
Było to poważne osłabienie linii ataku. Brakuje w moim zespole rasowych
napastników.
Jacek Gorczyca 8
Tomasz Szeja 7, Janusz Bodzioch 9, Bartłomiej Wilk 7, Paweł Gamla 6 (73` Dariusz
Kocyba 1),
Wojciech Gontarewicz 7 (60` Adam Piechocki 2) , Maciej Szmatiuk 7, Adam Kryger
8 (88` Łukasz Żyrkowski 1), Jarosław Kaszowski
8
Rafał Andraszak 7, Piotr Uss 7
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
Piłkarz meczu – Janusz Bodzioch
ŁKS Łódź
Skrzypiec,
Bolimowski, Duda, Golański, Kardas,
Kowalczyk (67` Zasada), Pach, Piątek (80` Sobkowicz), Przybyszewski,
Słowiński (56` Mysona), Wachowicz
Trenerzy: Włodzimierz Tylak i Grzegorz Wesołowski
Sędzia główny: Łukasz Bartosik, pomagali: Paweł Kostkiewicz i Mariusz Ocieczek –
ZPN Kraków
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
ŁKS Łódź |
|
|
Gole – 4 |
Gole – 0 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Gorzyce - ul. Piłsudskiego – 08.11.2003 – godz. 13:00
Tłoki Gorzyce – GKS Piast Gliwice 3:0 (0:0)
Bramki: 1:0- 52 min Tadeusz Krawiec,
2:0 - 54 min Dziewulski Dziewulski,
3:0 – 62 min Pacanowski Pacanowski
Niepowodzenie dla zawodników gliwickiego Piasta
zakończyła się wyprawa do Gorzyc. Niebiesko-czerwoni ulegli tamtejszym Tłokom
0:3. Wszystkie gole dla gospodarzy padły
po stałych fragmentach gry, a strzelali je: Krawiec, Dziewulski i
Pacanowski. Była to najwyższa przegrana Piasta w tym sezonie. Mimo tej
porażki gliwiczanie wciąż zajmują 7 miejsce w tabeli.
Słabe strony obrony
Gorzyce to niewielka miejscowość położona tuż za Sandomierzem, nie
posiadająca nawet praw miejskich. Znajduje się tam jednak zakład produkujący
tłoki do samochodów i głównie dzięki tej fabryce mieszkańcy tego grodu mają
drugoligowy zespół. W tym sezonie, w Gorzycach udało się wygrać tylko jednej
drużynie. W drugiej kolejce spotkań Tłoki musiały uznać wyższość jedenastki z
Bełchatowa ulegając 1:4. Po tej porażce w gorzyckim zespole nastąpiła zmiana
trenera. Podziękowano Piotrowi
Wojdydze, a funkcję pierwszego szkoleniowca objął Marek Motyka. Od tamtego
czasu zaczął się powolny marsz
biało-niebieskich w górę
tabeli. Największym więc atutem podopiecznych Marka Motyki jest własne boisko
o czym boleśnie przekonali piłkarze gliwickiego Piasta.
Po pierwszych 45 minutach nic nie wskazywało na to, że goście zejdą z
boiska pokonani. “W pierwszej połowie graliśmy konsekwentnie i mimo
lekkiej przewago Tłoków nie popełniliśmy błędów, które mogły nas kosztować
utratę gola.” Na pomeczowej
konferencji mówił Józef Dankowski. Gliwiczanie prezentowali podobny styl gry
jak i w poprzednich spotkaniach. Uważnie w obronie, a jak się nadarzyła
okazja – kontrowali. Co ciekawe, sytuacja ta nie zmieniła się w drugiej
połowie, ale słabą stroną jedenastki z Okrzei w tym dniu, miały się okazać
stałe fragmenty gry. “Na początku drugiej połowy to my dyktowaliśmy
warunki gry, ale szkolny błąd w obronie sprawił, że straciliśmy pierwszą
bramkę. Drugi gol bardzo podobny. Ośmiu naszych zawodników w polu karnym a Dziewulski strzela nam gola leżąc już na
ziemi. Rzut karny został podyktowany słusznie. Jeśli ktoś boi się stawać w
murze, to niech nie staje, a nie zasłania się rękami” – Bolesne to słowa
szkoleniowca Piasta, ale trudno nie przyznać mu racji. Brak koncentracji,
lekkomyślność to były główne przyczyny tak wysokiej porażki. Zaczęło się
obiecująco dla gości. Już w 2 min, w
światło bramki pilnowanej przez Pyskatego strzelał Piotr Uss, ale nie
bramkarz Tłoków był na posterunku. Piotr Uss był jedną z jaśniejszych postaci
w zespole Piasta. W pierwszej połowie aż 10 razy zawodnik ten był faulowany
przez miejscowych graczy, co niewątpliwie świadczy o jego zaangażowaniu w
grę. W 4 min Paweł Gamla próbował zaskoczyć golkipera gospodarzy strzałem z
rzutu wolnego, jednak piłka przeleciała obok słupka. Gorzyczanie pierwszy raz
zaatakowali w 6 min. Z prawej strony dośrodkowywał Krawiec, głową strzelał
Dziewulski, ale niecelnie. W drugim kwadransie
zarysowała się lekka przewaga
miejscowych. Jednak jedynym tego
efektem był soczysty strzał Lebiody, obroniony zresztą przez Gorczycę.
Ostatnia kwarta tej części meczu znów należała do przyjezdnych. W 33
uderzenie Andraszaka z
W przerwie spotkania na murawie pojawił się
Tomasz Stępień. Jeden z najlepszych zawodników Piasta w latach 1997/99 jednak
nie powrócił do kadry pierwszego zespołu. Pomagał tylko drugiemu bramkarzowi
w rozgrzewce, a do Gorzyc przyjechał jako kierowca autokaru firmy Sołtysik
Reisen, która przywiozła piłkarzy Piasta na ten mecz. Niestety jego obecność
nie pomogła byłym jego kolegom z boiska. Losy tego meczu rozstrzygnęły się w
drugiej połowie, choć pierwszą, groźną akcję
przeprowadzili goście. W 48
min Kaszowski zagrał z “klepki” do Andraszaka, ten posłał piłkę wzdłuż pola karnego, próbował do niej dojść
Gontarewicz.. W ostatniej jednak chwili Pacanowski zdołał wybić ją na róg. W
52 min miejscowi wykonywali pierwszy w
tej odsłonie rzut rożny. W pole karne dośrodkowywał Lebioda, zza pleców
obrońców wyskoczył Krawiec i z sześciu metrów, głową wpakował piłkę do
siatki. Było jeszcze dość czasu, by odrobić straty, ale kolejny róg dla
Tłoków zakończył się zdobyciem drugiej bramki. Tym razem dośrodkowywał
Pacanowski, zrobiło się spore zamieszanie w polu karnym Piasta, które
wykorzystał Dziewulski, a było to w 62 min. Po tym golu szkoleniowcy Piasta
rzucili do boju świeże siły, Na murawie pojawili się Dariusz Kocyba i Adam
Piechocki, nie na wiele jednak się to zdało. Gdy dochodziła 72 min miejscowi
kibice zaczęli domagać się trzeciej bramki i tak też się stało. Tu przed
polem karnym Janusz Bodzioch faulował Dziewulskiego. Rzut wolny
wykonywał Pacanowski. Jego strzał
trafił w rękę zasłaniającego sobie twarz Szei i arbiter podyktował rzut
karny. “Według mnie nie powinno być karnego w takiej sytuacji. Żaden
sędzia tego nie robi” tak skomentował to zdarzenie rezerwowy bramkarz
Piasta – Marcin Feć. Przepisy jednak mówią wyraźnie, że zawodnikowi nie wolno
zasłaniać rękami żadnych części ciała
i decyzja o podyktowaniu jedenastki była jak najbardziej słuszna. Karnego
pewnie wykorzystał Pacanowski. Mimo że goście przegrywali już 0:3 i szans na
wywalczenie choćby remisu już nie
mieli, grali do końca, próbując zdobyć choćby honorowego gola. Za to należą
im się słowa uznania. Bliski tego w 78 był Maciej Szmatiuk, ale jego strzał
głową już z pustej bramki wybił
Pacanowski.
Po kilku dobrych spotkaniach niebiesko-czerwonym zdarzył się słabszy
dzień, czego konsekwencją była szósta przegrana w tym sezonie. Mimo tej
porażki sytuacja Piasta w tabeli wciąż nie jest najgorsza, ale w ostatnich
dwóch meczach tej rundy trzeba zdobyć przynajmniej dwa punkty, by spokojnie
przezimować. W najbliższą sobotę o godz. 13:00 gliwiczanie podejmować
będą Szczakowiankę Jaworzno. W tym
meczu na pewno nie będzie łatwo choćby o remis, ale piłkarze Piasta potrafili
już w tym sezonie urwać punkty nawet najlepszym. Miejmy nadzieję, że tak się
stanie, i że podopieczni J. Dankowskiego szybko zatrą w pamięci kibiców
przegraną w Gorzycach
Wypowiedzi
trenerów
Józef
Dankowski – trener Piasta - W
pierwszej połowie graliśmy konsekwentnie i mimo lekkiej przewago Tłoków nie
popełniliśmy błędów, które mogły nas kosztować utratę gola. Na początku
drugiej połowy to my dyktowaliśmy warunki gry, ale szkolny błąd w obronie
sprawił, że straciliśmy pierwszą bramkę. Drugi gol bardzo podobny. Rzut karny
został podyktowany słusznie. Jeśli ktoś boi się stawać w murze, to niech nie
staje, a nie zasłania się rękami. Naszą grę na wyjazdach opieramy na solidnej
obronie i kontratakach. To żadna tajemnica. Dziś zawiedliśmy. Może ten kubeł
zimnej wody przyda się moim piłkarzom na te dwa ostatnie spotkania, bo
wydawało się im, że są już najlepsi.
Marek
Motyka - trener Tłoków - Zdawaliśmy
sobie sprawę, że Piast to jeden z najgroźniejszych zespołów w II lidze,
grających z kontry. Stąd też taka a nie inna taktyka. Mój zespół nie miał za
wszelką cenę atakować. Do przerwy gra była wyrównana. Żaden z zespołów nie
stworzył klarownych sytuacji. W drugiej połowie zaprocentowało żmudne
ćwiczenie stałych fragmentów gry, szczególnie rzutów rożnych. Mamy dziewięć
wariantów na ich wykonywanie, dziś udało się zrealizować dwa z nich.
Piast Gliwice
Jacek Gorczyca 5
Bartłomiej Wilk 4, Janusz Bodzioch 4, Tomasz Szeja 4,
Wojciech Gontarewicz 3 (64 Adam Piechocki 1), Maciej Szmatiuk 4, Paweł Gamla
4, Adam Kryger 3 (64 Dariusz Kocyba 1), Jarosław Kaszowski 5, Rafał Andraszak
5, Piotr Uss 5
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek
Majka
Najlepszy w zespole Piasta – Piotr
Uss
Tłoki Gorzyce
Pyskaty
Syguła, Szmuc (83 Wtorek), Krawiec, Złotek,
Lebioda, Pacanowski, Dziewulski (87 Głuch), Ławryszyn,
Murdza, Fabianowski (76 Józefowicz)
Trenerzy: Marek Motyka i Janusz
Gierach
Sędzia główny: Artur Szydłowski, pomagali: Piotr Musialik, Robert
Marciniak – Kraków
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Tłoki Gorzyce |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 3 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Gliwice- ul. Okrzei - 16.11.2003 – godz. 13:00
GKS Piast Gliwice – Szczakowianka Jaworzno 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 - 23 min – Dariusz Kozubek,
0:2 - 53 min Grzegorz Król, 1:2 - 55 min Rafał Andraszak
Drugiej
z rzędu porażki doznali piłkarze gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni
grając przed własną publicznością
musieli uznać wyższość Szczakowianki Jaworzno - ulegając 1:2. Bramki dla gości zdobywali Kozubek i Król.
Honorowego gola dla jedenastki z Okrzei zdobył Rafał Andraszak.
Faworytem tego meczu była Szczakowianka. W zespole z Jaworzna jednak
nie mogło wystąpić dwóch kluczowych graczy. Za kartki pauzowali Kompała i Iwański.
Kibice, którzy zasiedli na trybunach stadionu przy ul. Okrzei mogli
więc liczyć na korzystny wynik. Gdyby gliwiczanie wykorzystali przynajmniej
połowę stworzonych przez siebie sytuacji, może i tak by się stało. Kibice
zobaczyli trzy gole. A oprócz tego piłkarze obydwu zespołów aż cztery razy
trafiali w słupki bądź poprzeczkę. Mimo osłabienia do niespodzianki jednak
nie doszło. Nie pomogła ambitna postawa zawodników Piasta. Jaworzanie zagrali
skutecznej i zainkasowali komplet punktów.
Zanim rozpoczęło się to spotkanie Marcin Żemaitis i
Józef Drabicki w imieniu władz klubu i kibiców wręczyli kwiaty i podziękowali Henrykowi Bałuszyńskiemu za grę w gliwickim
zespole. Ten jeden z najlepszych, polskich
napastników w latach dziewięćdziesiątych, musiał przedwcześnie
zakończyć karierę. Przyczyną tego była przewlekła kontuzja, której piłkarz
ten nabawił się grając jeszcze na Cyprze, a która odnowiła mu się tej
jesieni. Potem arbiter ze Szczecina
zagwizdał w tym dniu po raz pierwszy. Zaczęło się bardzo obiecująco i zarazem
pechowo dla gospodarzy. W 9 min Piotr Uss zdecydował się na uderzenie z
Druga połowa rozpoczęła się od
minimalnie niecelnego strzału Wojciech Gontarewicza. W 52 min gliwiczanie
wykonywali rzut wolny z około
Prawie wszystkie bramki w futbolu padają po błędach
zawodników drużyny przeciwnej. Gliwiczanie w ostatnich dwóch meczach stracili
pięć goli, z tego przynajmniej trzy po szkolnych błędach defensorów. Sami zdobyli tylko jedną. To zdecydowanie
za mało, by myśleć o wygrywaniu. W najbliższą sobotę drugoligowcy po raz
ostatni tej jesieni wybiegną na boiska. Niebiesko-czerwoni jadą do Wrocławia,
gdzie zmierzą się z tamtejszym Polarem. By nie zakończyć tej rundy na miejscu
gorszym niż ósme, nie mogą tego spotkania przegrać. By mieć jednak spokojną
zimę, trzeba powalczyć o komplet punktów.
Józef
Dankowski – trener Piasta:
Chcieliśmy bardzo w ostatnim meczu przed własną publicznością nie przegrać.
Na boisko wyszliśmy skoncentrowani i zaczęło się bardzo obiecująco, ale potem
zabrakło zimnej krwi. Nie potrafię zrozumieć jak można nie wykorzystywać
takich sytuacji, jakie mieli dziś Rafał Andraszak, Piotr Uss czy Maciej
Szmatiuk. Gratuluję piłkarzom
Szczakowianki wygranej, ale myślę, że mój zespół zasłużył przynajmniej na
remis. Stało się jednak inaczej. Powalczymy za tydzień we Wrocławiu.
Albin Mikulski – trener
Szczakowianki: Przyjechaliśmy po
zwycięstwo i cel osiągnęliśmy. Ustawiłem zespół na grę z kontry i obydwa gole
padły właśnie po takich akcjach. Piast to groźna drużyna i postawiła nam dziś trudne warunki. Warto pamiętać, że nei mogłem skorzystać z
dwóch podstawowych zawodników.
Piast Gliwice
Jacek Gorczyca 5
Tomasz Szeja 5, Janusz Bodzioch 5, Bartłomiej
Wilk 3 (57` Dariusz Kocyba 1),
Wojciech Gontarewicz 5, Adam Adam Kryger 4 (70` Adam Piechocki 1), Maciej
Szmatiuk 5, Paweł Gamla 4 (85` Artur Opeldus 1), Kaszowski 5,
Rafał Andraszak 5, Piotr Uss 5
Najlepszy w zespole Piasta – Rafał Rafał Andraszak
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek Majka
Szczakowianka Jaworzno
Bledzewski
Kozubek, Wiśniewski (84` Górek),
Wawrzyczek, Przerywacz
Wolański, Czerwiec (62` Księżyc), Hosic, Kubisz
Król, Jaromin (87` Chudy)
Trener – Albin Mikulski
Sędzia główny: Marcin Pracz, pomagali:
Dariusz Królikowski, Paweł Szcześniewski
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Szczakowianka |
|
|
Gole – 1 |
Gole – 2 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Wrocław -
ul. Niepodległości - 22.11.2003 – godz. 13:00
Polar Wrocław – GKS Piast
Gliwice 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 – 32 min Piotr Uss, 1:2
- 55 min Tomasz Pawlak Pawlak, 0:2 - 77 min Piotr Uss
W ostatniej kolejce spotkań rundy jesiennej o
mistrzostwo II ligi, po dramatycznym i ciekawym meczu, Piast Gliwice pokonał
we Wrocławiu tamtejszy Polar - 2:1. Obydwie bramki dla niebiesko-czerwonych,
po ładnych akcjach strzelił Piotr Uss
Na trybunach kameralnego obiektu, gdzie swoje
mecze rozgrywa Polar w minioną sobotę zasiadło niewielu widzów. Wśród nich
było około 60 sympatyków gliwickiej jedenastki. Ci, co jednak zdecydowali się
przyjść na stadion z pewnością nie
żałowali. Spotkanie stało na niezłym poziomie i nie zabrakło w nim dramaturgii i emocji. Trzy gole, strzały, kilka ładnych parad
bramkarskich, niewykorzystany rzut karny, czerwona kartka. Można więc powiedzieć,
że było wszystko to, co sprawia, że
piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną nie tylko w Polsce. Zabójczą
bronią w tym spotkaniu okazały się kontry przeprowadzane przez parę Rafał
Andraszak – Piotr Uss. Było to piąte
już w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe.
Ostatnie dwa spotkania zakończyły się porażkami
jedenastki z Okrzei, co sprawiło, że gliwiczanie znaleźli się blisko strefy
barażowej. Aby nie zakończyć rundy
jesiennej na miejscu gorszym niż ósme, niebiesko-czerwoni musieli ten mecz
wygrać. Wrocławianie byli jednak jeszcze w gorszej sytuacji. Czwarte miejsce
od końca to już strefa spadkowa. Piłkarze obydwu zespołów wybiegli więc na
murawę z mocnym postanowieniem wywalczenia kompletu punktów. Pierwszą groźną
akcję przeprowadzili goście. W 2 min Adam Piechocki egzekwował rzut rożny,
uderzał Maciej Szmatiuk, ale piłka przeleciała wysoko ponad bramką. W 7 min
miejscowi wykonywali rzut wolny.
Dośrodkował Grabowski, najwyżej
w polu karnym wyskoczył Chrzanowski, ale futbolówkę po jego strzale głową
piękną paradą na róg wybił Gorczyca.
Najlepszą jednak okazję wrocławianie na objęcie prowadzenia mieli w 20 min. Dariusz
Kocyba zahaczył w polu karnym Sorbiana, sędzia wskazał na „wapno”. Piłkę na
jedenastym metrze ustawił Kruszelnicki, strzelił w lewy róg, ale Jacek
Gorczyca wyczuł jego intencje, zdołał odbić ją przed siebie. Głową dobijał
jeszcze Pawłowski, ale niecelnie. Gliwiczanie zgodnie zresztą z założeniami
taktycznymi nastawili się na grę z kontry i w 32 min, po takiej akcji zdobyli
pierwszego gola. Wojciech Gontarewicz zagrał na prawe skrzydło do Rafał
Andraszaka, ten podciągnął pod linię kończąca boisko, dośrodkował w pole karne, głową strzelał Piotr Uss, a
uderzenie to było na tyle silne, że piłka przełamała ręce Foltyna i wpadła do
bramki. Kilka minut później mogło być już 2:0. Rzut rożny egzekwował Adam
Piechocki, tym razem także głową strzelał Maciej Szmatiuk, ale bramkarz
Polaru nie dał się zaskoczyć.
Druga połowa rozpoczęła się pechowo dla gości. W
55 min Grabowski wykonywał rzut wolny. Zagrał daleką piłkę do Pawlaka i
najskuteczniejszy strzelec wrocławskiej drużyny z dwóch metrów umieścił ją w
siatce. Po stracie bramki gliwiczanie postawili wszystko na jedną kartę.
Zaatakowali większa ilością zawodników i 57 min mogli po raz drugi objąć
prowadzenie. Rozgrywający dobry mecz Adam Piechocki, ograł trzech obrońców Polaru, strzelił z
linii szesnastu metrów, piłka otarła się o słupek, ale o jego zewnętrzną
stronę i wyleciała na aut. W 60 min Wojciech Gontarewicz próbował zaskoczyć
Foltyna uderzeniem z ponad
Druga liga w tym sezonie
okazała się bardzo wyrównana. Podopieczni Józefa Dankowskiego i Marka Majki
zgromadzili 26 punktów, co dało im
ósme lokatę w tabeli. Jeśli
chodzi o punkty to jest więcej niż zakładano przed sezonem. Do miejsca
premiowanego awansem gliwiczanie tracą zaledwie 5 punktów i tyle samo mają
przewagi nad strefą barażową. Wiosna zapowiada się więc bardzo ciekawie. Już
wkrótce podsumujemy pierwszą rundę
Piasta w II lidze, po 14 latach przerwy.
Piast
Gliwice
Jacek Gorczyca8
Tomasz Szeja 7, Janusz Bodzioch 7, Dariusz
Kocyba 7,
Adam Piechocki 7, Wojciech Gontarewicz 5 (66` Łukasz Żyrkowski 2), Maciej Szmatiuk 7, Paweł Gamla 7, Kaszowski
7,
Rafał Andraszak 8, Piotr Uss 9
Najlepszy w zespole Piasta – Piotr
Piotr Uss
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek
Majka
Polar Wrocław
Foltyn
Kruszelnicki (81 Piątkowski),
Chrzanowski, Juraszek, Stawowy (18` Ogórek),
Kluzek (75` Jasiński), Ozimina, Budka, Grabowski,
Sorbian, Pawlak
Trenerzy: Tadeusz Pawłowski i Ryszard Urbanek
Sędzia główny: Piotr Wieczerzak, Sebastian Widlarz, Robert Marciniak (ZPN Małopolska)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Polar Wrocław |
|
|
Gole – 2 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Sezon
2003/04 – runda wiosenna
Stasiak/KSZO
Ostrowiec – GKS Piast Gliwice 2:0 (2:0)
Ostrowiec Świętokrzyski |
Nazwa drużyny |
Wynik |
Strzelcy |
13-03- Widzów 5500 |
Stasiak/KSZO Piast Gliwice |
2 0 |
25' Zbigniew Czerbniak, (karny), |
Od porażki rozpoczęli rundę rewanżową
występujący w drugiej lidze piłkarze gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni przegrali
w Ostrowcu Świętokrzyskim z tamtejszym Stasiakiem/KSZO - 0:2.
Zaczęło
się obiecująco. Już w 2 min nasz zespół przeprowadził składną akcję, po
której gorąco zrobiło się pod polem karnym gospodarzy. Robert Sierka wypuścił
prawą stroną Kaszowskiego, ten zagrał w pole karne, podanie to jeszcze
przedłużył Rafał Andraszak, strzelał
Chyła, ale Drąg zdołał zablokować to uderzenie. Potem na murawie
niewiele działo się ciekawego. Walka toczyła się głównie w środku pola, a bramkarze byli bezrobotni.
Tak było do 25 min, kiedy to Zadylak
przejął piłkę, ale naciskany przez Preisa
stracił ją. Przy próbie
odzyskania przewrócił pomocnika Stasiaka, a że wszystko działo się już w polu
karnym, sędzia odgwizdał przewinienie
i wskazał na wapno. Jedenastkę egzekwował
Czerbniak, Jacek Gorczycawprawdzie
wyczuł intencje strzelca, ale nie zdołał zapobiec nieszczęściu. Niewątpliwie
bramka ta podcięła skrzydła gościom. Już dwie minuty później golkiper
Piasta ratował swój zespół, broniąc w
sytuacji sam na sam. W 30 min fatalny błąd popełnił Maciej Szmatiuk. Maciek
chciał zagrać do Kędziory, uczynił to jednak tak niefortunnie, że piłka
trafiła do Sojki. Napastnik gospodarzy zdołał jeszcze podciągnąć z nią pod
pole karne i z około
Józef
Dankowski - Gratuluję
trenerowi Łaskiemu zwycięstwa. Jaki był mecz, to państwo widzieli. Do 25
minuty kompletnie nic się nie działo, oba zespoły po wejściu na zielone
boisko nie wiedziały co z tym boiskiem zrobić, jak się do niego ustawić. KSZO
był drużyną bardziej zdeterminowaną. Prowadząc 2:0 gospodarzom grało się dużo
łatwiej. Myślę jednak, że większa jest zasługa moich zawodników w stracie
tych bramek, niż piłkarzy KSZO w ich zdobyciu.
Mariusz
Łaski - Był to taki
mecz, w którym wiadomo było, że kto pierwszy strzeli bramkę, będzie dalej
dyktował warunki. Widać było, że adrenalina podziałała na chłopaków, wyszli
spięci i pierwsze 25 minut to był taki bilard i odbijanka. Po zdobyciu
drugiej bramki ta gra zaczęła już się jakoś kleić. Nie chcieliśmy dopuścić do
bramki kontaktowej, żeby nie było niepotrzebnej nerwowości. W drugiej połowie
też było kilka strzałów. Z przebiegu meczu uważam nasze zwycięstwo za
zasłużone.
Statystyka - Piast:
Strzały celne obronione 2, strzały niecelne 2, rzuty rożne 4, rzuty wolne 22,
spalone 1
Żółte
kartki: Kaszowski
Stasiak:
Strzały celne obronione 5, strzały niecelne 8, rzuty rożne 8, rzuty wolne 18,
spalone 4
Żółte kartki: Janicki , Przysiuda
Piast Gliwice: Jacek
Gorczyca 5, Wojciech Kędziora 4, Janusz Bodzioch 5, Jarosław Zadylak 3, Maciej
Szmatiuk 1 (46` Michał Stolarz 2), Jarosław Kaszowski 5, Paweł Gamla 4, Adam Piechocki
4, Robert Sierka 2 (46` Dariusz Kocyba 2), Marcin Chyła 3 (67` Przemysław Węgier
1), Rafał Andraszak 4.
Trenerzy:
Józef Dankowski i Marek Majka
Stasiak: Gubiec, Janicki,
Czerbniak, Drąg, Mrózek, Majda, Preis , Kacprzak (72` Miklosik), Kaczmarek,
Sojka (58` Przysiuda) Podstawek, (90` Stasiak) Trenerzy: Mariusz Łaski i Zbigniew Podsiebierski
Trójka sędziowska: – główny Piotr
Kotos, pomagali:
Andrzej Kotos i Piotr Piejko (ZPN Wrocław)
GKS
Piast Gliwice – Ruch Chorzów 0:3 (walkower)
Gliwice |
Nazwa drużyny |
Wynik |
Strzelcy |
20-03- Widzów 4000 |
Piast Gliwice Ruch Chorzów |
0 3 |
Mecz
przerwany w 55 min z powodu wybryków pseudokibiców. |
Mecz z Ruchem miał być wydarzeniem piłkarskiej
wiosny w Gliwicach. Prawdziwi kibice szykowali się na ten spektakl już od
paru miesięcy. Sprzedano wszystkie
karnety, stadion przy ul. Okrzei wypełnił się do ostatniego miejsca, a wielu
ludzi stało na łukach i za bramkami w tym ponad 500 osobowa grupa kibiców z
Chorzowa. Miał być, ale niestety... Już kilka minut po pierwszym gwizdku
sędziego część mieniących się kibicami ludzi próbowała wszcząć zadymę. Sędzia
musiał przerwać mecz na 10 minut. W drugiej połowie znów kilkunastu wyrostków
zaatakowało tym razem służby porządkowe. W okolicach 55 min sędzia zagwizdał
po raz ostatni. Mecz ten był poświęcony Tomkowi Szei. Jeszcze przed pierwszym
gwizdkiem sędziego jego pamięć
uczczono minutą ciszy. Przed
rozpoczęciem spotkania Tato Tomka apelował o sportowy doping , prosił o to ,
żeby kibice w sposób sportowy i kulturalny zagrzewali swoje zespoły do walki. Nawet tego nie potrafili
„kibice” uszanować
Z punktu
widzenia sportowego niewiele jest do komentowania. Wydarzenia na trybunach
miały niewątpliwie wpływ na postawę obydwu drużyn. Pierwsze minuty należały do Piasta, czego
konsekwencją był rzut wolny po faulu na Sierce, wykonywany przez Kolasińskiego z
Piast Gliwice:
Jacek Gorczyca2 Wojciech Kędziora 2, Janusz Bodzioch 2(ż),
Zadylak 2, Krzysztof Kolasiński 2, Wojciech
Gontarewicz 2, Paweł Gamla 2, Robert Sierka 2, Jarosław Kaszowski 2, Przemysław
Węgier 2(ż), Rafał Andraszak 2.
W rezerwie pozostali: Marcin
Grymel, Andrzej Sala, Bartłomiej Wilk, Dariusz Kocyba, Adam Piechocki, Michał
Stolarz, Marcin Chyła.
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek Majka.
Ruch Chorzów:
Nowak, Fornalik, Mosór, Cecot,
Malinowski, Smarzyński (ż), Śrutwa, Zajdel, Bartos, Błażejewski,
Ćwielong. Trenerzy:
Jerzy Wyrobek i Dariusz Fornalak
Trójka sędziowska:
– główny Marek Ryżek, pomagali: Jacek Waskowski i Tomasz
Kordy (Poznań).
Nieszczęścia jakie spadły na Klub i piłkarzy po zajściach na
trybunach w feralną sobotę długo jeszcze będą odbijać się czkawką. Decyzja
Komisji Dyscyplinarnej i surowość kary zaskoczyła wszystkich. Nie tylko
kibiców, ale działaczy i dziennikarzy. Panowie z PZPN argumentowali swoją
decyzję tym, że już dawno nie
było sytuacji w której by nie
dokończono meczu. Klub otrzymał karę 20 tys. zł grzywny, zakaz gry na własnym
stadionie w najbliższych trzech meczach, walkower. Tak drakońskie restrykcje
nie spadły jeszcze na żaden klub w naszym kraju. Przypomnijmy, że w
przeszłości bywały już incydenty na
innych stadionach i tak ostrych reakcji nie było.
Przykłady :
O rzucaniu przez kibiców Polonii podczas meczu z Legią czym popadnie w lożę
honorową szkoda pisać, o spaleniu krzesełek- również, ale już wywieszenie jednego
z najbardziej ohydnych transparentów, jakie kiedykolwiek pojawiły się na
meczach polskiej ligi, trudno pozostawić bez echa. Kibice Polonii postanowili
zbezcześcić imię Kazimierza Deyny. Kara: nakaz rozegrania 2 meczów w roli
gospodarza bez udziału publiczności
(w zawieszeniu na
6
miesięcy) oraz grzywna w wysokości 10 tys. złotych. Kibice Cracovii
zaatakowali autobusy ze zwolennikami Ruchu.
W 8 min sympatycy "Pasów" znowu zaatakowali przyjezdnych,
ale już na stadionie. Policja
strzelała do kogo popadnie (...). Awantury wybuchły znowu po meczu. Kara: zakaz rozegrania 1 meczu na własnym
stadionie (w zawieszeniu na 6 miesięcy) oraz grzywna wysokości 20 tys. zł. Po
meczu ze Świtem pod szatnią Widzewa
grupa kibiców rzuciła się z pięściami na zawodników. Napadnięto także
obserwatora PZPN. Kara: zakaz rozgrywania dwóch najbliższych meczów ligowych
na własnym stadionie. Efekt: NKO zmienia decyzję i zawiesza wykonanie kary na
6 miesięcy. Przy okazji meczu z Legią doszło do awantur: zdewastowania pociągu,
obrzucania się nawzajem zapalonymi racami na trybunach i bitwy chuliganów z
policją poza stadionem, przed i po meczu. Policja oddala ok. 100 strzałów z
broni gładkolufowej. Przykładem
rzadkiego bandytyzmu i niezrozumiałej agresji był atak na budynek klubowy,
który obrzucono butelkami i kamieniami. Kar praktycznie nie było.
Po
odwołaniu złożonym przez Piasta, działacze w PZPN zmienili nieco wymiar kary
dla naszego klubu. Zwiększono do czterech zakaz rozgrywania spotkań przed własną
publicznością, ale na szczęście MKO zawiesiła jej wykonanie na pół roku . Tak
więc będziemy mogli grać u siebie. Zostały nałożone jednak ograniczenia. Na
mecz z Arką będzie mogło wejść tylko 1000 widzów plus 150 kibiców gości.
Następne spotkanie będzie mogło już jednak zobaczyć 1500 sympatyków futbolu,
a trzecie 2000. Na stadion nie będą mogły za to wejść zorganizowane grupy z
Gliwic. Pierwszeństwo mają posiadacze karnetów. Jeśli nie wyczerpią limitu to
będą sprzedawane wejściówki jednorazowe. Kart wstępu rozprowadzono około 800.
Nie była rozpatrywana sprawa złagodzenia kary finansowej. Od walkowera klub
także zamierza się odwołać, choć w tym przypadku szanse złagodzenia kary są
znikome. Zawieszenie kary oznacza, że
jeśli w przeciągu najbliższych 6 miesięcy coś podobnego się wydarzy na naszym
stadionie, zostanie ona odwieszona i oczywiście zwiększona.
Epilog: Coś takiego
jeszcze nigdy się na stadionie przy ul. Okrzei nie wydarzyło. Takich kar w
historii naszego klubu też jeszcze nie było. Kiedyś Piast słynął z kibiców,
ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Teraz zasłynął z drugiej strony i
miejmy nadzieje, że było to po raz pierwszy i ostatni, bo takiego rozgłosu to
nikt pewnie z nas nie chce.
RKS
Radomsko – GKS Piast Gliwice 3:0 (0:0)
Radomsko |
Nazwa drużyny |
Wynik |
Strzelcy |
20-03- Widzów 3000 |
RKS Radomsko Piast Gliwice |
3 0 |
56' DariuszFilipczak (głową), |
Mecz z Radomskiem można podsumować w kilku słowach. Pierwsza
połowa nienajgorsza, druga słaba i pełna błędów, czego konsekwencją były trzy
stracone gole. Po utracie pierwszej bramki gliwiczanie praktyczni poddali
się.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili
gospodarze. W 5 min po dośrodkowaniu Laty na bramkę Piasta uderzał Kukułka, Jacek
Gorczycanie dał się jednak zaskoczyć. W 18 min radomszczanie mieli najlepszą
okazję do objęcia prowadzenia. Dośrodkowywał Berensztajn, głową strzelał
Mooc, na szczęście piłka w bezpiecznej odległości minęła słupek bramki gości.
W 23 min prawą stroną poszedł Chyła, dograł do Rafał Andraszaka, który zdołał
oddać strzał głową, ale niecelny. W odpowiedzi Markiewicz uderzył zza linii
pola karnego, ale bramkarz Piasta
piękną paradą zdoła wybić piłkę na róg. W 40 min Niebiesko-Czerwoni
przeprowadzili najładniejszą akcję w tej części meczu. Wojciech Gontarewicz
piętą zagrał do Sierki, ten podciągnął
pod linię kończącą boisko,
wyłożył piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Andraszka, który
strzelił bez zastanowienia, Kozik z kłopotami wprawdzie, ale wybronił to
uderzenie. W końcówce tej odsłony Chyła miał jeszcze okazje na zmianę wyniku,
ale po rajdzie przez pół boiska zabrakło mu sił na precyzyjny strzał.
Po
pierwszych 45 minutach wydawało się, że gliwiczanie są w stanie wywieźć z
Radomska przynajmniej jeden punkt. Druga połowa jednak zdecydowanie należała
już do miejscowych. Wprawdzie w 51 min po strzale Kukiełki, Jacek Gorczycapopisał
się interwencją godną filmowej kamery,
ale 5 min później musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Wybijał Bodzioch, Bartłomiej
Wilk nie zdołał opanować piłki, przejął ją Markiewicz zagrał do Laty.
Skrzydłowy z Radomska dośrodkował w pole karne, Kędziora dał się wyprzedzić
Filipczakowi, który ładnym szczupakiem
wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 74 min Lato stanął oko w oko
z Gorczycą, próbował przelobować gliwickiego bramkarza, ale sztuka ta mu się
nie udała. W 79 min gospodarze podwyższyli na 2:0. Markiewicz zagrał do Laty, ten precyzyjnie podał do
wchodzącego w pole karne Moosa, który mimo asysty obrońcy zdołał oddać strzał
i odbita jeszcze od kolana Kocyby
futbolówka wpadła po raz drugi do bramki Piasta. Wynik meczu został ustalony już po
regulaminowym czasie gry. Rzut rożny z prawej strony wykonywał Lato, w polu
karnym został pozostawiony bez opieki Unierzyski, a że był to piąty metr, nie
miał żadnych trudności z umieszczeniem
piłki w siatce.
Statystyka - Piast:
Strzały celne obronione 2, strzały niecelne 4, rzuty rożne 3, rzuty wolne 15,
spalone 5
RKS Radomsko: Strzały celne
obronione 12, strzały niecelne 10, rzuty rożne 8, rzuty wolne 16, spalone 2
Piast Gliwice:
Jacek Gorczyca5,Wojciech Kędziora 3, Janusz Bodzioch 4, Bartłomiej
Wilk 3, Wojciech Gontarewicz 2 (65` Krzysztof Kolasiński 1), Dariusz Kocyba
4, Paweł Gamla 4, Robert Sierka 2 (57` Przemysław Węgier 1(ż)), Jarosław Kaszowski 4, Rafał Andraszak 5
(ż),Marcin Chyła 4.
W rezerwie pozostali: Marcin Feć, Andrzej Sala, Jarosław Zadylak, Adam Piechocki, Michał Stolarz,.
Najlepszy w zespole Piasta: Jacek Gorczyca
Trenerzy:
Józef Dankowski i Marek
Majka.
RKS Radomsko: Kozik - Prokop, Unierzyski, Leszczyński, Nowak, Markiewicz,
Filipczak (63` Jóźwiak), Kukulski,
Lato (90` Dopierała), Berensztajn, Mooc (84 Kowalczyk)
Trener:
Józef Antoniak
Trójka sędziowska: – główny Hubert
Siejewicz, pomagali: Tomasz Wojno
i Paweł Anikiej. (Białystok
Gliwice, ul. Okrzei 03.04.2004 r. godz. 15:00
GKS Piast Gliwice – Arka Gdynia 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0
- 74 min Paweł Gamla
Pierwsze
punkty i pierwszą bramkę w rundzie wiosennej zdobyli piłkarze gliwickiego
Piasta. Niebiesko-czerwoni grając przed własną publicznością pokonali Arkę
Gdynia 1:0. Złotego gola dla jedenastki z Okrzei zdobył w 74 min Paweł Paweł
Gamla. Był to dwudziesty pojedynek
obydwu zespołów w historii drugoligowych występów i dziewiąta wygrana Piasta.
Wreszcie
trzy punkty !!!
Po
dwóch porażkach i walkowerze nałożonym za przerwany mecz z Ruchem, gliwiczan
od strefy barażowej dzieliło już tylko jedno oczko. Piłkarze Arki także
walczą o drugoligowy byt i nie jechali ponad
Pierwszy
groźny strzał w tym meczu oddali goście. W 8 min Bartoszewicz strzelał z
rzutu wolnego, ale piłka przeleciała nad poprzeczką bramki pilnowanej przez
Gorczycę. W 15 min od początku bardzo aktywny Chyła zagrał do Sierki ,
pomocnik Piasta strzelił w długi róg, ale niecelnie. Przez następny kwadrans
niewiele się działo na murawie. Gra toczyła się głównie w środku pola, a dwa uderzenia z dystansu
przyjezdnych bez problemu obronił Gorczyca. W 30 min Chyła miałby idealną
sytuację na zmianę wyniku, zbyt szybko ruszył jednak do podania Stolarza i
spalił. Pięć minut później gospodarze
znów stanęli przed szansą zdobycia gola. Akcję Stolarza i Gamli zamykał Robert
Sierka, ale ponownie uderzenie tego zawodnika nie znalazło drogi do bramki.
38 i 39 min to dwie próby pokonania Gorczycy strzałami z dalszej odległości,
jednak bezskuteczne. Pierwsza połowa
zakończyła się więc wynikiem bezbramkowy, ale postawa gospodarzy napawała
optymizmem przed drugą odsłoną.
Tuż
po wznowieniu gry uderzenie Stolarza obronił Krupski. Chwilę potem zrobiło
się ogromne zamieszanie w polu karnym Arki, ale znów goście zdołali wyjść obronną
ręką. W 57 min mocniej zabiły serca gliwickich kibiców. Kolasiński poszedł
lewą stroną, wyłożył piłkę Sierce, ten strzelił płasko, po ziemi. Krupski
sparował to uderzenie, z dwóch metrów dobijał jeszcze Chyła, ale fatalnie
spudłował. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i o mały włos tak by się
nie stało. W 65 min Gregorek urwał się obrońcom Piasta i znalazł się sam na
sam z Gorczycą, kąt był jednak na tyle ostry, że napastnikowi z Gdyni udało
się trafić tylko w słupek. Trzy minuty później znów Chyła otrzymał dobre
podanie z głębi pola i gdyby zdołał opanować piłkę stanąłby oko w oko z
Krupskim. Skończyło się jednak na strachu. Losy meczu rozstrzygnęły się w 74
min. Rzut wolny wykonywał Zadylak, Kaszowski przedłużył lot piłki do Gamli, który wykorzystał nieporozumienie obrońców
Arki i chytrym strzałem umieścił piłkę w siatce , przełamując tym samym
niemoc strzelania goli przez drużynę Piasta. Końcówka była nerwowa, a to za
sprawą czerwonej kartki, którą ujrzał Kolasiński po faulu na skrzydłowym gdynian.
Gospodarze musieli kończyć mecz w
osłabieniu, ale zdołali dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka
sędziego.
Wszyscy
sympatycy jedenastki z Okrzei odetchnęli z ulgą. Wygrana ta w kontekście
pozostałych wyników okazała się bardzo cenna, bowiem drużyny z dołu tabeli
pogubiły punkty, co pozwoliło Piastowi odskoczyć od strefy barażowej i
awansować na 8 lokatę w tabeli. W Wielką Sobotę gliwiczanie zagrają w Białymstoku. Niewielu
pewnie kibiców zdecyduje się na tak daleki wyjazd i w takim dniu, ale radio
CCM przeprowadzi obszerną transmisję z
tego spotkania. Miejmy nadzieję, że zawodnicy złapią wielkanocnego zajączka i
przywiozą z Białegostoku przynajmniej punkt.
Piast
Gliwice
Jacek Gorczyca
Kędziora, Bodzioch, Jarosław Zadylak -
Dariusz Kocyba (75` Wojciech Gontarewicz),
Jarosław Kaszowski, Krzysztof Kolasiński, Paweł Gamla, Michał Stolarz (90` Bartłomiej
Wilk), Robert Sierka
Marcin Chyła.
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek
Majka
Arka
Gdynia
: Krupski
Jeziorski, Siara, Bednarz, Woroniecki
Lines (77. Ł. Kozłowski), Pudysiak (77` M. Kozłowski), Bartoszewicz,
Ulanowski
Dymkowski (61` Aleksander), Gregorek.
Sędzia
główny: Adam Kajzer (Rzeszów)
Białystok 10.04.04 godz. 15:00
Jagiellonia Białystok - GKS Piast Gliwice 2:1 (0:0)
Bramki: 0 :1 12 min Marcin Chyła, 1:1 - 51 (karny) Dariusz Łatka, 2:1 - 70 min Przemysław Kulig
To był jedne z meczów o których możemy powiedzieć przekręcony. Gol dla „Jagi”
padł po rzuci karnym podyktowanym za niewidzialną rękę, a druga bramka
została strzelona ze spalanego
Piast
Gliwice
Jacek Gorczyca
Wojciech Kędziora, Janusz Bodzioch,
Jarosław Zadylak
Krzysztof Kolasiński (81 Wojciech Gontarewicz), Jarosław
Kaszowski, Paweł Gamla, Rafał Dariusz Kocyba, Michał Stolarz ( 55 Rafał Andraszak),
Robert Sierka, Marcin Chyła (62 Przemysław Węgier)
Jagiellonia
Białystok:
Łukasz Załuska
Przemysław Kulig, Marcin Kośmicki, Krzysztof Zalewski, Marcin Warakomski
9 46 Robert Speichler),
Mariusz Dzienis (79 Marcin
Strzeliński), Dariusz Łatka, Jacek Chańko, Dzidosław Żuberek (46 Marcin Danielewicz),
Tomasz Reginis Wojciech Kobeszko
Sędziował Tomasz Witkowski (Warszawa)
Lubin - 23.04.2004 - godz. 19:00
Zagłębie Lubin – GKS Piast Gliwice 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 - 90 min Janusz Bodzioch
Nie udało się zdobyć choćby punktu w czwartym już tej wiosny meczu wyjazdowym piłkarzom gliwickiego Piasta. W 24 kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi niebiesko-czerwoni musieli pogodzić się z porażką - ulegając Zagłębiu w Lubinie - 0:1. Gospodarze wprawdzie wyszli z tego pojedynku zwycięsko, ale nie za sprawą skuteczności swoich napastników, ale niefortunnemu zagraniu Janusza Bodziocha, który w 90 min skierował piłkę do własnej bramki.
Niefortunny strzelec
Zagłębie i
Piast w tym sezonie walczą o zupełnie inne cele. Lubinianie, którzy na wiosnę
jeszcze nie przegrali meczu, zakładali, że w konfrontacji z gliwicką
jedenastką łatwo zainkasują komplet punktów. Podopieczni Józefa Dankowskiego
nie zamierzali jednak poddać się bez walki i do 90 minuty udawało im się
utrzymywać korzystny rezultat. Wtedy to po rzucie wolnym wykonywanym z około
Nie trzeba specjalnie znać się na futbolu, by przewidzieć że Zagłębie będzie stroną dyktującą warunki w tym spotkaniu. Lubinianie wciąż liczą się w walce o awans i żaden inny wynik oprócz zwycięstwa ich nie interesował. Gliwiczanie natomiast mają zamiar utrzymać się bez gier barażowych i też nie chcieli przegrać w stolicy miedziowego Zagłębia. To zapowiadało ciekawe widowisko. Jedenastkę z Okrzei w tym sezonie jednak prześladuje wyjątkowy pech. W Białymstoku poważnej kontuzji nabawił się Chyła. Szkoleniowcy Piasta w meczu z Zagłębiem nie mogli skorzystać także z usług Kolasińskiego i Kaszowskiego. Wciąż kontuzje leczy Maciej Szmatiuk. Trzeba więc było dokonać sporych roszad w składzie.
Mecz zaczęli
gospodarze i już w 1 min wykonywali rzut rożny, ale obrońcy Piasta w porę
przejęli piłkę. W odpowiedzi goście przeprowadzili kontrę. Prawą stroną
uciekł Łukasz Żyrkowski, dośrodkował w pole karne, jednak wprost na głowę
stopera Zagłębia. W 5 min Niciński oddał pierwszy strzał w kierunku bramki
pilnowanej przez Gorczycę, ale niecelny. Chwilę potem Stolarz dalekim
podaniem usiłował uruchomić Adraszaka. Mimo że Rafał zdołał przejąć piłkę, to
jednak został skutecznie zablokowany, Pierwszą dobrą sytuację na objęcie
prowadzenia miejscowi stworzyli w 23 min. Lewą stroną przedarł się Niciński,
zgrał piłkę do pozostawionego na
Pierwsze 30 minut
drugiej połowy to przysłowiowe walenie gospodarzy głową w mur. Lubinianie
praktycznie nie schodzili z połowy gości, ale ich ataki były tak nieporadne,
że miejscowi kibice zamiast oglądać mecz, obserwowali pirotechniczne pokazy
zorganizowane przez sympatyków obydwu drużyn. Emocje zaczęły się w 74 min. Po
jednym z dośrodkowań, w polu karnym Piasta zrobiło się zamieszanie. Boczny
sędzia podniósł chorągiewkę sygnalizując zagranie ręką jednego z graczy
gości. Arbiter prowadzący to spotkanie mimo że był kilka metrów od akcji
sytuacji tej nie widział, ale zareagował na reakcję liniowego i wskazał na
jedenasty metr. Rzut karny egzekwował Szczypkowski. Intencję strzelca wyczuł
jednak Jacek Gorczycai wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Już w 76 min
gliwicki bramkarz popisał się kolejną kapitalną interwencją broniąc silne
uderzenie Murdzy. Dla Jacka Gorczycy był to 50 występ w barwach Piasta. W 83
min goście mieli kolejną, wyśmienitą sytuację do przechylenia szali
zwycięstwa na swoją korzyść. Akcję rozpoczął Łukasz Żyrkowski, zagrał do
Sali, ten podciągnął jeszcze kilkanaście metrów, zacentrował w pole karne,
gdzie był dobrze ustawiony Robert Sierka. Robert strzelił mocno, ale tym
razem refleksem popisał się Madarić, wybijając piłkę na róg. Minutę później Dariusz
Kocyba miał również okazję do zmiany wyniku, ale źle trafił w piłkę i
bramkarz Zagłębia nie miał problemu z wyłapaniem tego strzału. Gdy dobiegała
90 minuta i wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów stało się
nieszczęście. Z około
Marek Majka, drugi trener Piasta,
gdy jeszcze był zawodnikiem miał patent na strzelanie goli Zagłębiu. W sumie
przeciwko tej drużynie zdobył pięć goli (w Piaście 3 i w Górniku 2). Niestety
w jego ślady nie poszli napastnicy broniący teraz barw gliwickiej jedenastki.
W dwumeczu z Zagłębiem niebiesko-czerwoni stracili trzy gole , nie strzelając
żadnego. Gra jednak toczy się dalej. Już w czwartek kolejny, arcytrudny mecz
z Cracovią. Może w tym spotkaniu uda się wreszcie zdobyć pierwsze punkty na
wyjeździe.
Piast
Gliwice
Jacek Gorczyca 7
Dariusz Kocyba 5, Janusz Bodzioch 4, Wojciech Kędziora 5, Jarosław Zadylak 5,
Wojciech Gontarewicz 5, Paweł Gamla 3 (60` Andrzej Sala 2), Michał Stolarz 3
(50` Robert Sierka 2), Łukasz Żyrkowski 5,
Piotr Uss 4 (78` Bartłomiej Wilk 1), Rafał Andraszak 5
Trenerzy – Józef Dankowski i
Marek Majka
Zagłębie
Lubin
Madarić
Szczypkowski, Januszewski, Żytko, Perowic,
Salamoński, Manuszewski (70 Ostrowski), Javornik (46 Murdza), Łobodziński (83
Rogóż), Niciński, Kowalski
Trenerzy - Drażen Besek i
Janusz Kubot
Sędzia główny: Łukasz Bartosik, pomagali: Sebastian Widlarz i Mariusz
Ocieczek – (ZPN Kraków)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Zagłębie Lubin |
|
|
Gole – 0 |
Gole – 1 |
Żółte kartki: |
Żółte kartki: |
Kraków, ul. Kałuży 1
29.04.04 godz. 16:00
Cracovia Kraków – GKS Piast Gliwice 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 - 39 min Marcin Bojarski, 2:0 – 84 min Piotr Giza
Kolejnej porażki tej wiosny doznali piłkarze gliwickiego Piasta. W czwartek, niebiesko-czerwoni polegli w Krakowie przegrywając z tamtejszą Cracovią 0:2. Bramki dla gospodarzy strzelili Bojarski i Giza. Niebiesko-czerwoni ten mecz kończyli w dziewiątkę, po tym jak czerwone kartki ujrzeli Jacek Gorczycai Wojciech Kędziora.
Dramat w dwóch aktach
Po zaciętym i przegranym w 90 min meczu w Lubinie wydawało się , że już limit nieszczęść na ten sezon przez piłkarzy Piasta został wyczerpany. Do Krakowa wprawdzie gliwiczanie nie jechali w roli faworyta, ale z nadziejami, że nie najlepiej grającym tej wiosny “Pasom” uda się urwać przynajmniej punkt. Na przeszkodzie stanął jednak nie tylko przeciwnik, ale i trójka arbitrów z Lublina. Boczni sędziowie nie zauważyli co najmniej 8 spalonych na korzyść Piasta, a “sprawiedliwy” już w pierwszej połowie wyrzucił z boiska dwóch graczy Piasta. Przez prawie 50 min goście grali więc w dziewiątkę i za to, że z honorem opuszczali Kraków należą się im wielkie brawa.
Do szóstej minuty żadna z drużyn
nie stworzyła sytuacji bramkowej. Wtedy to Bania strzelec dwóch bramek w
jesiennym meczu Piasta z Cracovią próbował przelobować Gorczycę, ale piłka
wysoko przeleciała nad poprzeczką bramki gości. W odpowiedzi gliwiczanie
przeprowadzili kontrę. Robert Sierka z połowy boiska zagrał do Rafał
Andraszaka, ten podciągnął z piłką kilkadziesiąt metrów , próbował
zacentrować do wchodzącego w pole karne Piotr Ussa, ale Olszewski przejął to
podanie. W 11 min gospodarze wykonywali rzut wolny z okolicy
Grając w 9 przeciwko 11 przy stanie 0:1 i na dodatek jeszcze przy takim a nie innym sędziowaniu wygrać nie sposób. Jedenastce z Okrzei pozostało się w drugiej część meczu bronić i ewentualnie czekać na jakiś błąd Cracovii. Mimo gry w przewadze wydawało się, że gliwiczanom uda się dotrwać do końca meczu przy stanie 0:1, bo ataki krakowian były chaotyczne i najczęściej kończyły się przed polem karnym. Wojciech Stawowy w przeciągu siedmiu minut wymienił trzech zawodników. To przyniosło efekt. Zmęczeni goście popełniali coraz więcej błędów. W 64 Giza uderzył z drugiej linii i słupek uratował Piasta przed utratą bramki. 4 min później Bojarski minął najpierw obrońców, potem Fecia, miał przed sobą już pustą bramkę, ale przestrzelił. W 70 min Szczoczarz przegrał pojedynek sam na sam z gliwickim bramkarzem. W 84 min przyjezdni jednak stracili drugiego gola. Wróbel zagrał prostopadłą piłkę do Gizy, ten oszukał jeszcze Zadylaka i mocnym strzałem pod poprzeczkę z kilkunastu metrów ustalił wynik tego meczu. Wynik mógłby być jeszcze wyższy, gdyby Wróbel w 88 min przymierzył dokładniej. Trafił tylko w słupek.
Przegrać na Cracovii to żaden wstyd. Krakowianie dysponują znacznie większym potencjałem zarówno finansowym jak i piłkarskim niż Piast. Szkoda jednak, że gospodarze nie wygrali tego meczu w sportowej walce, ale przy pomocy sędziego. Nie pierwszy to raz już tej wiosny gliwiczanom wiatr wieje w oczy. Taki widać już los beniaminka. Może w sobotę uda się przełamać i wygrać zdobyć pierwsze punkty na wyjeździe. Niebiesko-czerwoni 8 maja o godz. 17:00 zagrają w Bielsku przeciwko Podbeskidziu.
Piast Gliwice:
Jacek
Gorczyca 0
Wojciech Kędziora 0, Janusz Bodzioch 5, Jarosław Zadylak 5,
Krzysztof Kolasiński 4, Paweł Gamla 5, Robert Sierka 2 (46` Przemysław Węgier
2), Wojciech Gontarewicz 4, Łukasz Żyrkowski 3
(68` Dariusz Kocyba 1), Rafał Andraszak 4, Piotr Uss 1 (34` Marcin Feć 4)
Trenerzy – Józef Dankowski i
Marek Majka
Cracovia Kraków
Olszewski
Radwański Ż, Węgrzyn, Skrzyński, Baster
Bojarski, Przytuła (62. Szczoczarz), Giza, Baran,
Makuch (69. Piątek) - Bania (69. Wróbel)
Trenerzy – Wojciech Stawowy i R. Jończyk
Sędzia główny: Paweł Gil, pomagali Andrzej Kuśmierczyk, Tomasz Piróg - ZPN Lublin
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Cracovia |
|
|
Gole
– 0 |
Gole
– 2 |
Żółte
kartki: |
Żółte
kartki: |
Bielsko
–Biała – 08.05.2004 r. godz.17:00
Podbeskidzie
Bielsko-Biała – GKS Piast Gliwice 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 – 42 min Piotr Uss, 0:2 - 64 min Piotr Uss, 0:3 - 70 min Rafał Andraszak
Znów powody do radości mają sympatycy gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni przełamali złą passę i w 27 kolejce spotkań o mistrzostwo II ligi pokonali Podbeskidzie aż 3:0. Było to najwyższe zwycięstwo w tym sezonie gliwickiej jedenastki na wyjeździe. Mecz ten to popis gry Piotra Ussa, który zdobył dwa gole. Trzecią bramkę dorzucił Rafał Andraszak.
Powrót nadziei
Ostatnie trzy spotkanie zakończyły się porażkami Piasta. Konsekwencją tego był spadek aż na 13 miejsce w tabeli, co sprawiało, że gdyby dziś zakończyły się rozgrywki, gliwiczanie musieli by zagrać w barażach o utrzymanie. Mecz z Podbeskidziem był więc ostatnią szansą na to, by pozostać w II lidze bez dodatkowych gier. Niebiesko-czerwoni nie zawiedli. Zmobilizowali się i mimo że grali na boisku przeciwnika, pokonali bielszczan aż 3:0. Do najlepszych na murawie należał Piotr Uss, który zdobył dwa gole i miał współudział przy trzeciej bramce. Powróciła więc nadzieja na to, że Piast zajmie miejsce wyższe niż 11.
Pierwszy
strzał w tym meczu oddal Robert Sierka, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
W 12 min Kolasiński próbował pokonać golkipera gospodarzy uderzeniem głową,
ale bezskutecznie. W 16 min Salami - czarnoskóry napastnik Podbeskidzia
próbował zaskoczyć Fecia, ale nie trafił w światło bramki. Strzał Czaka z 20
min był już celny, ale bramkarz Piasta był na posterunku. Od tego momentu
goście przejęli inicjatywę. Dwukrotnie Paweł Gamla próbował pokonać Merdę
(raz głową, raz z uderzeniem dystansu). Wreszcie w 42 min gliwiczanie
przeprowadzili kontrę po której objęli prowadzenie. Sierka zagrał do
Andraszka, ten do Szmatiuka, Maciek uderzył z
Przy
prowadzeniu 1:0 i to na wyjeździe wydawało się, że piłkarze Piasta cofną się
do defensywy i będą bronić wyniku. Tymczasem stało się odwrotnie. Gliwiczanie
zaatakowali i kilka razy zrobiło się gorąco w polu karnym bielszczan. W 59
min Kaszowski strzelając z
Podopieczni Józefa Dankowskiego i Marka Majki zagrali agresywnie, dobrze w defensywie i skutecznie w ataku. Wysokie zwycięstwo nie pozostawia złudzeń, kto w tym dniu był lepszy. Słowa uznania należą się całej drużynie za walkę i ambitną postawę. Tą wygraną gliwiczanie udowodnili, że w piłkę grać potrafią i że jeszcze broni nie złożyli. Pozostałe drużyny z dolnych części tabeli solidarnie pogubiły punkty i tym samym gliwiczanie przesunęli się na 9 miejsce w tabeli.
Piast Gliwice
Marcin Feć 7
Wojciech Kędziora 7 Janusz Bodzioch 7, Jarosław Zadylak 7,
Jarosław Kaszowski 7, Paweł Gamla 7, Maciej Szmatiuk 7 (80` Wojciech
Gontarewicz 1), Krzysztof Kolasiński 7,
Robert Sierka 7 (89` Dariusz Wiśniewski
1) Piotr Uss 9 (86` Piotr Wysogląd 1), Rafał Andraszak 8
Trenerzy
– Józef Dankowski i Marek Majka
Podbeskidzie Bielsko Biała
Merda
Cienciała, Piekarski, Klaczka (46. Szyło), Bujok
Czak, Agafon, P. Woźniak (55` B. Woźniak), Rączka
Błasiak, Salami (46` Żukowski).
Trener
– Krzysztof Pawlak
Sędzia główny: Grzegorz Szymański, pomagali Tomasz Adamski i Andrzej
Lasocki (Kielce)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Podbeskidzie |
|
|
Gole
– 3 |
Gole
– 0 |
Żółte
kartki: |
Żółte kartki: |
Gliwice, ul. Okrzei 12.05.2004 r. godz. 17:00
GKS Piast Gliwice – GKS Bełchatów 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 - 62 min Dariusz Pawlusiński
Po zwycięstwie w Bielsku znów gorycz porażki musieli przełknąć sympatycy Piasta. Niebiesko-czerwoni grając przed własną publicznością ulegli górnikom z Bełchatowa 0:1. Jedyną bramkę w tym meczu w 62 min zdobył Pawlusiński. Przegrana ta sprawiła, że jedenastka z Okrzei spadła na 12 lokatę w tabeli.
Urodziny Bodziocha
12 maja w środę - Janusz Janusz Bodzioch obchodził 39 urodziny. Stoper Piasta jest aktualnie najstarszym, grającym piłkarzem na szczeblu centralnym. Z tego samego rocznika jest wprawdzie Andrzej Sala, ale “Salowy” na świat przyszedł kilka miesięcy później. O urodzinach Janusza nikt nie zapomniał, jednak przed meczem gliwicki defensor nie chciał przyjmować życzeń. Drużyna chciała mu sprawić prezent w postaci dobrego wyniku. Niestety nie udało się. Jeden błąd w defensywie kosztował Piasta utratę gola, a w konsekwencji przynajmniej punktu. Być może losy tego spotkania potoczyłyby się inaczej, gdyby nie sytuacja z 35 min, kiedy to z powodu kontuzji boisko musiał opuścić powracający do wysokiej formy Rafał Andraszak. Osłabiło to poważnie atak Piasta.
Zgodnie z przewidywaniami goście zaatakowali od pierwszego gwizdka sędziego i przez 12 minut dyktowali warunki gry. Już w 2 min Berliński próbował wrzucić piłkę za “kołnierz” Feciowi, ale ten nie dał się zaskoczyć. W 12 min Garguła uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, jednak i tym razem golkiper Piasta był na posterunku. W 13 min gospodarze przeprowadzili groźną kontrę. Robert Sierka zagrał do Andraszka, ten obrócił się tuż przed polem karnym, uderzyła z lewej nogi, ale piłka przeszła metr obok słupka. Po tej akcji bełchatowianie spuścili z tonu i gra się wyrównała. W 20 min Kolasiński wykonywał rzut wolny z lewej strony, ale wrzucił piłkę zbyt głęboko i padła ona łupem bramkarza gości. W 33 min Robert Sierka wykończył strzałem akcję Kaszowskiego. Pomocnik Piasta uderzył jednak zbyt lekko, by zaskoczyć Ptaka. W 35 min Augustyniak wszedł ostro w Andraszka, ten przewracając się upadł tak fatalnie, że zwichnął łokieć i został karetką odwieziony do szpitala. Uraz okazał się na tyle poważny, że napastnik Piasta przez dwa tygodnie będzie miał założoną specjalną szynę, a na boisku zobaczymy go najwcześniej pod koniec rundy. W 40 min Pawlusiński przyłożył z szesnastu metrów, fantastycznie jednak zachował się Feć, wybijając piłkę na rzut rożny. Gliwiczanie odpowiedzieli kontrą, ale nie zakończona strzałem.
Pierwszy
kwadrans drugiej połowy to bardzo dobre widowisko. Tempo jakie narzucili
piłkarze obydwu drużyn było imponujące. Akcje szybko przenosiły się z jednej
strony na drugą. 49 min - strzał Sierki z
Górnicy tej wiosny spisują się rewelacyjnie. Tylko w pierwszej kolejce pogubili punkty. Pozostałe spotkania wygrali. Potencjał piłkarski bełchatowian jest o znacznie większy niż umiejętności zawodników z Gliwic. W tym spotkaniu jednak nie można odmówić ambicji podopiecznym Józefa Dankowskiego. Do straty bramki walczyli oni z ogromną determinacją o każdy metr boiska. Goście nie mogąc poradzić sobie z ambitnie grający gliwiczanami często faulowali, a dowodem na to jest sześć żółtych kartek, które zobaczyli piłkarze z Bełchatowa.
Piast Gliwice
Marcin Feć 6
Wojciech Kędziora 5, Janusz Bodzioch 6, Jarosław Zadylak 5,
Jarosław Kaszowski 5, Paweł Gamla 5 (84` Wojciech Gontarewicz 1), Maciej
Szmatiuk 5 Kolasiński 3 (75` Adam Piechocki), Robert Sierka 5
Piotr Uss 5 Rafał Andraszak 2 (35` Piotr
Wysogląd 2),
Trenerzy
– Józef Dankowski i Marek Majka
GKS Bełchatów
Ptak
Berliński, Frohlich, Augustyniak Ż, Pawlusiński Ż (79` Adamski),
Hinc Ż, Kuranty, Garguła Ż, Popek Ż (55` Kolendowicz)
Dziedzic (86. Kaczorowski), Chmiest.
Trener
–Mariusz Kuras
Sędzia główny: Mariusz Podgórski, pomagali: Andrzej Kotos i Mariusz
Jasina
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
GKS Bełchatów |
|
|
Gole
– 0 |
Gole
– 1 |
Żółte
kartki: |
Żółte
kartki: |
Szczecin - 15.05.2004 r. godz. 19:00
MKS Pogoń Szczecin – GKS Piast Gliwice 5:0 (1:0)
Bramki: 7 min
Batata, 54 min Bugaj, 58 i 88`min Michalski, 73 min Olgierd Moskalewicz
Mecze Piasta z Pogonią zawsze były emocjonujące i zawsze padały w nich bramki. W minioną sobotę po raz ósmy już w historii drugoligowych występów zmierzyły się jedenastki ze Szczecina i Gliwic. Zgodnie z przewidywaniami górą byli portowcy wygrywając aż 5:0. Była to najwyższa przegrana zespołu Piasta od kiedy powrócił na boiska II ligi.
Lekcja futbolu
Nieco starsi kibice doskonale pamiętają lata 1980/81, kiedy to Piast przez większość sezonu prowadził w wyścigu do ekstraklasy. Jedynym zespołem, który walczył z gliwicką drużyną o premiowane wtedy awansem miejsce była Pogoń. W Szczecinie górą byli portowcy wygrywając 4:2. W Gliwicach także lepszy okazał się team z Pomorza pokonując Piasta 3:0. 23 lata później znów obydwie jedenastki zmierzyły się w drugoligowym boju. Na jesieni podzielono się punktami (1:1). W minioną sobotę gliwiczanie gościli w Szczecinie. O tym meczu jednak podopieczni Józefa Dankowskiego będą chcieli zapomnieć jak najszybciej. Tak wysoko Piast nie przegrał od ponad roku.
Do siódmej
minuty niewiele ciekawego działo się na boisku. Wtedy to Łabędzki przejął
zbyt lekkie podanie Kędziory, zagrał w pole karne do Moskalewicza, ten
odegrał na
W przerwie meczu szkoleniowiec gospodarzy dokonał jednej zmiany. Na murawie pojawił się Artur Bugaj, najskuteczniejszy strzelec Pogoni. Wzmocnienie siły ataku szybko przyniosło efekt. W 54 min napastnik ten znalazł się w sytuacji sam na sam z Gorczycą i podwyższył na 2:0. Cztery minuty później dośrodkowanie na krótki róg Matlaka, celnym trafieniem głową wykończył Michalski. Przegrywając 0:3 nie ma się już nic do stracenia. Można rzucić wszystko na jedną szalę próbując zmniejszyć rozmiary porażki, ale i przy okazji nadziać się na kontrę. Gliwiczanom jednak, aby strzelić choćby jednego gola zabrakło sił i umiejętności. W 63 min miało miejsce kolejne wydarzenie mające wpływ na dalszy obraz gry. Janusz Bodzioch zderzył się z Gamlą , rozciął sobie podbródek i musiał opuścić plac gry. Obrona Piasta bez Bodziocha jest jak szwajcarski ser – pełna dziur. Na gliwicką bramkę sunęły akcje za akcją i kwestią czasu były kolejne bramki dla Pogoni. W 73 min Moskalewicz przelobował Gorczycę i zrobiło się 4:0. Na trybunach 9 tys. kibiców bawiło się doskonale , świętując nie tylko zwycięstwo swojej drużyny, ale i kolejny duży krok ku ekstraklasie, przy okazji domagając się 5 gola. Prośby kibiców zostały spełnione w 88 min. Po rzucie rożnym zrobiło się zamieszanie w polu karnym Piasta, obrona gości pogubiła się po raz kolejny, w konsekwencji czego Michalski znalazł się sam przed pustą bramką i ustalił wynik tego meczu.
Pogoń
nieprzypadkowo prowadzi w wyścigu do pierwszej ligi. Zespół prowadzony przez
Bogusława Baniaka rządzi i dzieli w tym sezonie na zapleczu ekstraklasy. W
kadrze portowców jest wielu zawodników, którzy by bez problemu mieścili się w
podstawowej jedenastce wielu pierwszoligowych drużyn. Szczecinianie obnażyli
wszystkie braki jedenastki z Okrzei dając piłkarzom z Gliwic surową lekcję
futbolu. To już jednak historia. Przegrana ta była wkalkulowana w ryzyko gry.
Batalia o utrzymanie rozpoczyna się w najbliższą sobotę, kiedy to do Gliwic
zawita Aluminium Konin. Tu już nie można pozwolić sobie na stratę choćby
jednego punktu.
Piast Gliwice
Jacek Gorczyca 3
Wojciech Kędziora 3, Janusz Bodzioch 2 (65` Wojciech Gontarewicz 1), Andrzej Sala
3, Jarosław Zadylak 3,
Krzysztof Kolasiński 3, Maciej Szmatiuk 3, Paweł Gamla 3, Michał Stolarz 4, Jarosław
Kaszowski 3,
Piotr Uss 3 (81` Piotr Wysogląd 1)
Trenerzy: Józef Dankowski i Marek
Majka
Pogoń Szczecin
Wyparło
Michalski, Julcimar, Masternak, Matlak,
Trałka (46` Bugaj), Batata (82` Gajewski), Moskalewicz, Kaźmierczak,
Biliński (28` Parzy), Łabędzki
Trener: Bogusław Baniak
Sędzia główny - Marek Ryżek, pomagali: Jacek Waskowski i Maciej
Heinrich (ZPN Poznań)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Pogoń Szczecin |
|
|
Gole
– 0 |
Gole
– 5 |
Żółte
kartki: |
Żółte
kartki: |
Gliwice, ul. Okrzei. 22.05.2004 r. godz. 17:00
GKS Piast Gliwice – Aluminium Konin 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 - 12 min Maciej Szmatiuk
Powróciła nadzieja na to, że uda się utrzymać w II lidze bez dodatkowych gier. Gliwiczanie skromnie, ale zasłużenie pokonali u siebie Aluminium Konin 1:0. Jedynego gola w tym meczu w 12 min zdobył Maciej Szmatiuk. Była to pierwsza bramka tego zawodnika w tym sezonie. Sąsiadujące w tabeli z Piastem zespoły solidarnie pogubiły punkty, dzięki czemu gliwiczanie przesunęli się na 11 lokatę i tracą już tylko jedno oczko do dziesiątego miejsca w którym nie trzeba grać baraży.
To idzie młodość !!!
Ostatnie dwa mecze zakończyły się przegranymi jedenastki z Okrzei. Oprócz punktów i goli, drużyna straciła także kilku zawodników. Przeciwko Aluminium z powodu żółtych kartek nie mogli zagrać Paweł Gamla, Kolasiński i Zadylak. W ataku zabrakło Andraszka i Chyły. Zawodnicy ci leczą kontuzje. Taka sytuacja sprawiła, że na ławce rezerwowych pojawił się Łukasz Janczarek. Piłkarz ten ma niespełna dziewiętnaście lat. W drugiej połowie Józef Dankowski dał mu szansę pokazania się gliwickiej publiczności, którą wychowanek Piasta wykorzystał. Dawid Cholewa – trener zespołu w którym gra ten młody zawodnik, zapowiada, że już niedługo w jego ślady podążą następni.
Piłkarze Aluminium do Gliwic przyjechali w dniu meczu i to na dodatek w mocno okrojonym składzie. Szkoleniowiec z Konina miał do dyspozycji tylko 15 zawodników. W takiej sytuacji nie trudno było przewidzieć, że goście nastawią się na obronę. Pierwszy celny strzał w tym spotkaniu już w 2 min oddał Robert Sierka, ale golkiper z Konina zdołał wybić piłkę na róg. W 9 min tuż przy linii bocznej pola karnego faulowany był Kaszowski. Stolarz uderzył bezpośrednio na bramkę, ale w sam środek i Cierzniak nie miał problemów ze złapaniem piłki. W 12 min gliwiczanie wykonywali kolejny rzut wolny. W pole karne dośrodkowywał Stolarz, najwyżej wyskoczył Szamtiuk i głową skierował piłkę do bramki gości. Wydawało się, że następne gole są tylko kwestią czasu. Kolejne ataki raz za razem sunęły na konińską bramkę, ale brakowało skutecznego wykończenia akcji. 13 min – Gontarewicz był sam na sam, ale strzelił zbyt lekko. 24 min - prawą stroną przedarł się Robert Sierka, zagrał w pole karne, strzelał Piotr Uss, ale bardzo niecelnie. W 28 min piłkę po dośrodkowaniu z głębi pola przejął Stolarz, uderzył bez zastanowienia, futbolówka jednak przeleciała wzdłuż bramki. W 33 min po rzucie rożnym Piotr Uss strzelał głową już celnie, ale znów na posterunku był Cierzniak.
Druga połowa
rozpoczęła się od ładnej akcji Stolarza i celnym uderzeniu Kaszowskiego.
Bramkarz gości jednak zdołał wyjść zwycięsko z tej opresji. W 51 min tuż
przed polem karnym faulowany był Piotr Uss. Na
Zwycięstwo to przedłuża szanse Piasta na pozostanie w II lidze bez dodatkowych gier. Nie mniej ważny jednak od trzech punktów jest fakt, że w pierwszym zespole, w II lidze zadebiutował wychowanek Piasta. Praca wielu trenerów na szczeblu młodzieżowym zaczyna już dawać owoce w postaci kolejnych talentów. Janczarek będzie się jeszcze długo uczył piłkarskiego fachu, ale postawą na boisku otworzył drzwi dla swoich kolegów do profesjonalnej piłki. Józef Dankowski ostrożny był w ocenie gry młodego zawodnika. Na pomeczowej konferencji dziękował obydwu grupom kibiców za doping. Podkreślił, że w trudnych chwilach, gdy nie idzie ważne jest, aby być z drużyną i jej pomagać, a nie być przeciwko.
Piast Gliwice
Marcin Feć 6
Dariusz Kocyba 6, Janusz Bodzioch 6, Wojciech Kędziora 6
Wojciech Gontarewicz 6, Maciej Szmatiuk 7, Michał Stolarz 7, Robert Sierka 3
(46` Łukasz Żyrkowski 3), Jarosław Kaszowski 6
Piotr Uss 6, Adam Piechocki 4 (59` Łukasz Janczarek 2)
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek
Majka
Piłkarz meczu - Michał Stolarz
Aluminium Konin
Cierzniak
Majewski, Korzan (61` Wawron), Bartnik, Tylman,
Mołek, Kruk, Wołczek, Bekas,
M. Wojciechowski, D. Wojciechowski
Trener – Romuald Szukiełowicz
Sędzia
główny: Adam Kajzer, Tomasz
Kukowski i Andrzej Szymański (Dolnośląski ZPN)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Aluminium Konin |
|
|
Gole
– 1 |
Gole
– 0 |
Żółte kartki: |
Żółte
kartki: |
Łódź, Aleja Unii - 28.05.2004 godz. 19:00
ŁKS Łódź – GKS Piast Gliwice 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 - 17
min Piotr Uss, 1:1 - 38 min Paweł Golański, 12:1 - 90 min Arkadiusz Mysona
Po zwycięstwie nad Aluminium odżyły nadzieje, że uda się piłkarzom Piasta utrzymać w II lidze bez dodatkowych gier. Aby być nad “kreską” wystarczyło w Łodzi zremisować. Sztuka ta się jednak nie udała. Mimo że gliwiczanie pierwsi strzelili gola, z boiska zeszli pokonani. Bramkę, która odebrała jedenastce z Okrzei jeden punkt, gospodarze strzelili dwie minuty po regulaminowym czasie gry. Jedynego gola dla niebiesko-czerwonych zdobył Piotr Uss.
Grać trzeba do końca
Już po pierwszych meczach w rundzie wiosennej było wiadomo, że walka o utrzymanie będzie zacięta, i że będzie toczyć się do ostatniej kolejki. Po zwycięstwie w Bielsku i wygranej z Aluminium pojawiła się realna szansa na pozostanie w drugiej lidze bez grania w barażach. Trzeba było jednak z Łodzi przywieźć punkty. Jeszcze w 90 min wydawało się, że uda się wywalczyć choćby jeden. W końcówce jednak gliwiczanie opadli z sił, oddając inicjatywę gospodarzom, a ci wykorzystali to bezlitośnie. Już w doliczonym czasie gry Mysona umieścił piłkę w siatce, zapewniając swojej drużynie komplet punktów.
Goście
rozpoczęli ten mecz z animuszem, Już w 1. min Wojciech Gontarewicz z Piotr
Ussem przeprowadzili akcję po której zapachniało golem. Łodzianie
odpowiedzieli prawie identyczną akcją. Chwilę potem bardzo aktywny od
pierwszych minut Piotr Uss uderzył na bramkę ŁKS-u. Mimo że nie był to zbyt
mocny strzał, Skrzypiec miał trudności z jego obroną. Skończyło się jednak na
rzucie rożnym. Po tej akcji gra się wyrównała. W 17. min z lewej strony
boiska faulowany był Stolarz. Poszkodowany sam wykonywał rzut wolny.
Dośrodkował w pole karne, zza pleców obrońców wyskoczył Piotr Uss i głową
skierował piłkę do bramki gospodarzy. Było to szóste trafienie Piotr Ussa w
tym sezonie i 999 bramka dla Piasta zdobyta w historii drugoligowych
występów. Miejscowi rzucili się do odrabiania strat. W 24. min gospodarze
wykonywali rzut wolny. Strapak uderzył bezpośrednio na bramkę Piasta, ale Feć
nie dał się zaskoczyć. W następnych minutach ciężar gry przeniósł się na
środek boiska. Żadna z drużyn nie chciała się odkryć. W 38. min w walce o
piłkę z Kocybą, w polu karnym przewrócił się Bolimowski, sędzia dopatrzył się
przewinienia gliwickiego obrońcy i podyktował dla łodzian jedenastkę, którą
pewnie wykorzystał Golański. W 43 minucie rzut wolny z ostrego kąta wykonywał
Stolarz, ale Skrzypiec wypiąstkował piłkę i skończyło się na strachu. Tuż
przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Kaszowski uratował swój zespół,
wybijając futbolówkę z linii bramkowej po strzale Strapaka z
Pierwsze
minuty drugiej polowy to okres przewagi i dobrej gry gospodarzy. Gliwiczanie
bronili się jednak mądrze i czekali na dogodną okazję do strzelenia drugiej
bramki. W 58. minucie Stolarz egzekwował kolejny rzut wolny z około
Już drugi raz tej wiosny gliwiczanie tracą gola na wagę punktu w doliczonym czasie. Gra się do ostatniego gwizdka sędziego o czym chyba zapomnieli piłkarze Piasta. Do zakończenia rozgrywek pozostały tylko trzy kolejki. Środowy mecz z Tłokami będzie więc kolejnym spotkaniem o wszystko Mecz ten zostanie rozegrany w Gliwicach, a rozpocznie się o godz. 17:30. Teraz piłkarzom Piasta potrzebne jest wsparcie i pełna mobilizacja wszystkim sympatyków jedenastki z Okrzei. Na środowy mecz nie będzie już ograniczeń w sprzedaży wejściówek.
Piast Gliwice
Marcin Feć 4
Wojciech Kędziora 4, Janusz Bodzioch 4, Dariusz Kocyba 4,
Jarosław Kaszowski 4, Maciej Szmatiuk 4, Paweł Gamla 3 (70` Robert Sierka 1),
Michał Stolarz 5, Wojciech Gontarewicz 4
Piotr Uss 5, Adam Piechocki 3 (61` Łukasz Janczarek 1).
Trenerzy – Józef Dankowski i Marek
Majka
ŁKS Łódź
Skrzypiec
Kardas, Golańsk, Barbosa, Przybyszewski
Mysona, Rączka (65` Orliński), Sierant, Wachowicz
Strapak, Bolimowski (71` Szwajdych)
Trener – Wojciech Borecki
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
ŁKS Łódź |
|
|
Gole
– 1 |
Gole
– 2 |
Żółte
kartki: |
Żółte
kartki: |
Gliwice, ul. Okrzei - 02.06.2004 r. godz. 17:30
GKS Piast
Gliwice – Tłoki Gorzyce 5:1 (1:1)
Bramki: 0:1 – 33 min Tadeusz Krawiec, 1:1 - 43 min Piotr Uss, 2;1 - 49 min Janusz Bodzioch, 3:1 - 69 min Adam Piechocki, 4;1 - 78 min Piotr Wysogląd, 5:1 - 81 min Robert Sierka
Najwyższe zwycięstwo w drugiej lidze od czasu reaktywacji odnieśli w minioną środę piłkarze gliwickiego Piasta. Niebiesko-czerwoni grając przed własną publicznością pokonali Tłoki Gorzyce aż 5:1. Bramki dla jedenastki Okrzei zdobyli: Piotr Uss, Janusz Bodzioch, Adam Piechocki, Piotr Wysogląd, Robert Sierka. Dla Piechockiego i Wysogląda były to pierwsze trafienia w II lidze.
1000 goli w II lidze !!!
31 marca 1957
r. w meczu przeciwko Naprzodowi Lipiny - Henryk Mierzwa w 59 min strzelił
pierwszego gola dla niebiesko-czerwonych w II lidze. Obecny sezon jest już 29
w historii występów na drugoligowym froncie. W tym czasie jedenastka z Okrzei
strzeliła rywalom 1000 goli. Tysięczny gol padł właśnie w meczu przeciwko
Tłokom Gorzyce, a zdobył go Piotr Piotr Uss, i tym samym na stałe zapisał się
w kronikach gliwickiego Piasta. Do statystyki tej zostały zaliczone wszystkie
bramki zdobyte przez zawodników gliwickiego zespołu, gole samobójcze (na
korzyść Piasta) a także ze spotkań anulowanych. Drugi tysiąc otworzył
najstarszy zawodnik Piasta – Janusz Bodzioch. Nie mniej ważne od
jubileuszowych bramek są celne trafienia Piotra Piotr Wysogląda i Adama Adam
Piechockiego. Ci młodzi zawodnicy przełamali wreszcie niemoc strzelecką w II
lidze i miejmy nadzieję, że następne gole strzelą już w najbliższych
spotkaniach.
Tłoki, mimo że zajmują trzecie miejsce od końca nie należą do drużyn
z którymi łatwo jest wygrać. Taktyka stosowana przez Marka Motykę,
szkoleniowca zespołu z Gorzyc jest prosta. Bronić się maksymalnie dużą
ilością zawodników, a jak się uda skontrować. Kilka czołowych zespołów
musiało się sporo pomęczyć, aby wywalczyć w starciu z tą drużyną komplet
punktów. Dla podopiecznych Józefa Dankowskiego mecz z Tłokami był ostatnią
okazją, aby podtrzymać szansę uniknięcia gry w barażach. Pierwszy strzał w
tym meczu oddali goście, ale był on bardzo niecelny. Następne minuty to
zdecydowana przewaga gospodarzy, ale jedynym jej efektem były rzuty wolne. W
15 min Piotr Uss był blisko zdobycia gola, ale jego strzał z
Cztery minuty po przerwie Petrykowski z tyłu sfaulował Piotr Ussa, a że było to w polu karnym, sędzia wskazał na jedenasty metr, a bramkarza z Gorzyc dodatkowo ukarał żółtą kartką. Faul ten okazał się na tyle groźny, że w jego konsekwencji Piotr Uss później musiał opuścić boisko. Karę wymierzył Bodzioch. Janusz uderzył tak mocno, że piłka o mało co nie rozerwała siatki w orzyckiej bramce. Goście rzucili się do odrabiania strat i w 60 min byli blisko zdobycia wyrównującego gola, ale efektowną paradą popisał się Gorczyca ratując swój zespół po strzale jednego z zawodników. W 69 min kibice zobaczyli najładniejszą akcję meczu. Wojciech Gontarewicz poszedł lewą stroną, dośrodkował w pole karne, z pierwszej piłki uderzył Adam Piechocki i futbolówka zatrzepotała w siatce bramki pilnowanej przez Petrykowskiego. Po tym golu goście stracili ochotę do gry. W 78 min Kaszowski wypuścił w uliczkę Piotr Wysogląda, napastnik Piasta znalazł się w sytuacji sam na sam i jej nie zmarnował. “Bardzo się cieszę, że wreszcie udało mi się zdobyć gola w II lidze. Trener od pewnego czasu dawał mi szansę, dziś ją wykorzystałem. Bramkę tą chciałem zadedykować mojej dziewczynie – Justynie” już w szatni mówił szczęśliwy strzelec. Mimo wysokiego prowadzenia kibice domagali się kolejnych goli i prośby te zostały spełnione. W 81 min z prawej strony dośrodkowywał Kędziora, piłkę przed siebie wybił Petrykowski, z prezentu skorzystał Robert Sierka i z zimną krwią wpakował ją do bramki ustalając wynik meczu.
Tylu bramek w tym sezonie sympatycy Piasta jeszcze nie mieli okazji oglądać w wykonaniu swojej drużyny. Wreszcie szczęście uśmiechnęło się do jedenastki z Okrzei. Po raz pierwszy też udało się przełamać niemoc zdobywania goli i przechylania szali zwycięstwa nawet wtedy, gdy się przegrywa. Za to należą się całej drużynie i trenerom wielkie brawa. Walka o utrzymanie się jednak nie skończyła. Teraz piłkarzy Piasta czeka arcytrudny mecz ze Szczakowianką, a potem potyczka u siebie z Polarem. Miejmy nadzieję, że na tym skończy się emocje dla kibiców niebiesko-czerwonych.
Piast Gliwice
Jacek
Gorczyca7
Wojciech Kędziora 8, Janusz Bodzioch 8, Jarosław Zadylak 7,
Wojciech Gontarewicz 8, Paweł Gamla 7, Maciej Szmatiuk 7, Michał Stolarz 7, Jarosław
Kaszowski 8` Łukasz Żyrkowski 1) 8,
Adam Piechocki 8 (75` Robert Sierka 2), Piotr Uss 8 (65` Piotr Wysogląd 3),
Trenerzy
Józef Dankowski i Marek Majka
Tłoki Gorzyce
Pietrykowski
Szmuc, Wtorek, Lebioda (43. Głuch) - Krawiec
(85. Rychel), Kusiak, Murdza Ż, Sobieraj, Pacanowski, Ławryszyn
Bański
Trener – Marek Motyka
Sędzia główny: Janusz Oparcik, pomagali: Tomasz Smoliński, Mariusz Posyniak
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Tłoki Gorzyce |
|
|
Gole
– 5 |
Gole
– 1 |
Żółte kartki: |
Żółte
kartki: |
Jaworzno, ul. Krakowska 8 - 06.06.2004 r.
Szczakowianka Jaworzno – GKS Piast Gliwice 1:1 (1:1)
Bramki: 1:0 - 30 min Witold Wawrzyczek.
1:1 - 35 min – Adam Piechocki
Czym bliżej końca sezonu tym coraz lepiej spisują piłkarze Piasta. W środę gliwiczanie pokonali Tłoki Gorzyce 5:1, a w minioną niedzielę podopieczni Józefa Dankowskiego i Marka Majki wywalczyli cenny punkt w Jaworznie, remisując ze Szczakowianką 1:1. Bramkę dla niebiesko-czerwonych zdobył Adam Piechocki. Było to drugie trafienie z rzędu tego napastnika.
Punkt cenniejszy niż złoto
Na godzinę przed meczem sympatycy zespołu z Jaworzna zastanawiali się ile bramek Szczakowianka zaaplikuje drużynie z Gliwic i trudno im się dziwić. W składzie zespołu z Jaworzna aż roi się od znanych nazwisk. Kompała, Czerwiec, Król, to zawodnicy, którzy sięgali po tytuły mistrza Polski, bądź zdobywali krajowe puchary. W wyjściowej jedenastce gospodarzy nie było ani jednego piłkarza, który nie miałby za sobą występów w ekstraklasie. “Nazwiska jednak nie grają” - po zakończeniu spotkania powiedział Jacek Gorczyca. Gliwiczanie zagrali niezwykle ambitnie i konsekwentnie. Taktyka ustalona przez szkoleniowców Piasta przyniosła efekt w postaci jednego, bardzo cennego punktu. Gdyby nie udało się zremisować, jedenastka z Okrzei grałaby już w barażach, a tak wciąż jest szansa na zajęcie 10 miejsca, a żeby to osiągnąć wystarczy wygrać ze zdegradowanym już do trzeciej ligi Polarem.
Mecz ten
rozpoczęli goście, ale do 9 min nic ciekawego nie działo się boisku. Wtedy to
Kaszowski ograł Kozubka, poszedł prawą stroną, dośrodkował w pole karne,
strzelał Piotr Uss, ale nie trafił światło bramki. W 15 min Wojciech
Gontarewicz próbował zaskoczyć Bledzewskiego uderzeniem zza linii pola
karnego, ale dobrze ustawiony golkiper z Jaworzna , nie miał problemów ze
złapaniem piłki. Minutę później gliwiczanie wykonywali rzut wolny, a było to
około
Wydawało się,
że w drugiej połowie gospodarze rzucą się do natarcia, chcąc szybko
przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Tymczasem przez pierwsze 10 min
z boiska wiało nudą. Goście nie śpieszyli się z rozgrywaniem piłki, bo i też
nie musieli tego czynić. W 54 min Paweł Gamla strzelał z około
“Zagraliśmy dziś polskie catenaccio, ale nie wstydzę się tego, bo nasz cel, czyli jeden punkt, został osiągnięty. Dzięki temu remisowi mamy szansę na unikniecie baraży. Czy nam się to uda zależy tylko od nas. Musimy wygrać z Polarem i zakończymy rozgrywki na 10 miejscu. Od razu chcę dodać, że nie lekceważymy przeciwnika. To nie będzie łatwy mecz, ale gramy u siebie , a to jest nasz atut” – na konferencji prasowej mówił Józef Dankowski. To była druga w ostatnich latach wizyta Piasta w Jaworznie i druga udana. W czerwcu 2001 roku na tym stadionie, grając w barażach o wejście do III ligi gliwiczanie wywalczyli również remis – 1:1. Wtedy gola dla Piasta zdobył Leszek Iwanicki. Na tą samą bramkę trafił Adma Adam Piechocki.
Piast Gliwice
Jacek
Gorczyca7
Jarosław Zadylak 6, Janusz Bodzioch 6, Wojciech Kędziora 6,
Paweł Gamla 6, Maciej Szmatiuk 6, Jarosław Kaszowski 6, Michał Stolarz 7 (90`
Dariusz Kocyba 1), Wojciech Gontarewicz 6,
Adam Piechocki 6 (58` Piotr Wysogląd 2), Piotr Uss 6 (80` Robert Sierka 1)
Trenerzy: Józef Dankowski i
Marek Majka
Piłkarz
meczu – Jacek Gorczyca
Szczakowianka Jaworzno
Bledzewski
Górak, Księżyc, Wawrzyczek - Jaromin (75. Wiśniewski),
Czerwiec, Kompała, Iwański, Kozubek (62. Piegzik)
Król (68. Chudy), Gierczak
Trenerzy: Albin Mikulski i
Mirosław Stadler
Sędzia główny: Grzegorz Gromek, pomagali: Jacek Gudyn i Piotr
Siedlecki (Warszawa)
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Szczakowianka |
|
|
Gole
– 1 |
Gole
– 1 |
Żółte
kartki: |
Żółte kartki: |
Gliwice,. ul. Okrzei 12.06.2004
godz. 15:00
GKS Piast Gliwice - Polar Wrocław 2:0 (2:0)
Bramki: 5 min - Wojciech Kędziora, 2:0 – 43 min Adam Piechocki
W ostatnim
meczu kończącym rozgrywki na zapleczu ekstraklasy w rundzie zasadniczej,
piłkarze gliwickiego Piasta pokonali przed własną publicznością Polar Wrocław
- 2:0. Bramki dla jedenastki z Okrzei zdobywali - Wojciech Kędziora i Adam Adam
Piechocki.Dzięki tej wygranej niebiesko-czerwoni przesunęli się na 10 miejsce
w tabeli i tym samym zapewnili sobie prawo gry w następnym sezonie w II
lidze.
To już koniec !!!
W tym sezonie sympatycy piłki nożnej, którzy na bieżąco śledzili poczynania drużyn walczących na drugim froncie nie mogli narzekać na brak emocji. Od pierwszej do ostatniej kolejki trwała walka o awans do ekstraklasy, i o utrzymanie. Regulamin rozgrywek, który obowiązywał w sezonie 2003/04 sprawił , że każdy mecz był ważny. O tym, czy Piast uniknie baraży decydowało ostatnie spotkanie. Mimo że gliwiczanie grali ze zdegradowanym już o klasę niżej Polarem, nie mogli być pewni zajęcia 10 miejsca. Musieli to spotkanie wygrać i sztuka ta im się udała. Świetny mecz zarówno w destrukcji jak i w ataku rozegrał Wojciech Kędziora, zdobywając pierwszego gola w tym spotkaniu, i w barwach Piasta. Zwycięstwo jedenastki z Okrzei przypieczętował Adam Adam Piechocki - strzelec drugiej bramki. Obydwa gole były więc dziełem piłkarzy, którzy kariery sportowe rozpoczynali w Gliwicach, pierwszy w Sośnicy, drugi w Carbo.
Lepszego początku gospodarze nie mogli sobie wymarzyć. W 5 min Stolarz wykonywał rzut rożny, najwyżej w polu karnym wyskoczył Kędziora i strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Szybko zdobyta bramka, sprawiła, że gliwiczanie mogli grać spokojnie, bez nerwów i kontrolować przebieg wydarzeń na murawie. Aby jednak nie przyprawiać kibiców do palpitacji serca i nie narażać się na utratę przypadkowego gola, który pozbawił by ich upragnionego, dziesiątego miejsca, miejscowi konsekwentnie dążyli do zdobycia drugiej bramki. W 11 min tuż przed polem karnym faulowany był Piotr Uss, strzelał Bodzioch, piłka przebiła mur, ale Buchla poradził sobie z tym uderzeniem. W 20 min golkiper Polaru obronił strzał z dystansu Gamli. Pięć min później miał miejsce bardzo ładna akcja prawą stroną Stolarza, zakończona celnym uderzeniem w światło bramki Gontarewicza. W 30 min goście przeprowadzili pierwszą kontrę i o mało co nie doprowadzili do wyrównania. Z ostrego kąta strzelał Pawlak, na szczęście futbolówka przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką. W 36 min gliwiczanie wykonywali kolejny rzut rożny. Tym razem strzelał Bodzioch, wydawało się, że piłka ugrzęźnie w siatce, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją obrońca Polaru. W 40 min w zamieszaniu w polu karnym gości, Gontarewicz zdołał oddać celny strzał, jednak Buchla wybił piłkę na róg. Tuż przed końcem pierwszej połowy golkiper z Wrocławia popełnił fatalny błąd. Otrzymał on podanie od własnego obrońcy, nie mógł więc złapać piłki w ręce. Wybił ją tak niefortunnie, że odbiła się ona od nogi Adam Piechockiego i wpadła do siatki.
Przy prowadzeniu 2:0 w tak ważnym dla końcowego rozrachunku meczu, taktykę na drugą połowę nie trudno było przewidzieć. Gospodarze oddali nieco pola wrocławianom, zagęścili obronę i czekali na dogodną okazję do skontrowania. Na murawie także pojawił się jeden z najskuteczniejszych strzelców Piasta - Rafał Andraszak. "Andrut" zagrał z kontuzją i po długiej przerwie. Chciał jednak pomóc swojej drużynie w końcowym zwycięstwa i za to mu się należą wielkie brawa. W drugiej połowie na boisku byli więc wszyscy najskuteczniejsi strzelcy Piasta w drugiej lidze. Każdy z nich chciał zdobyć gola, który dałby im miano tego najlepszego. Gdy jednak bardzo się chce, to czasem nie wychodzi i tak też się stało. W tej części meczu bramki już nie padły, a na murawie niewiele działo się ciekawego. Głównym celem jednak było wywalczenie trzech punktów, a nie widowiskowa gra z dużą ilością bramek. Stawką tego meczu przecież było utrzymanie w drugiej lidze. Zadanie zostało wykonane i po końcowym gwizdu sędziego można było zaśpiewać piosenkę, że Piastunka nigdy nie spadnie.
Nie był to łatwy sezon dla piłkarzy i trenerów gliwickiego Piasta. Po
dobrej rundzie jesiennej, już w przerwie zimowej zaczęły się kłopoty sportowe
i poza sportowe. Z rozgrywek wycofały się dwa zespoły, odebrano punkty, a
jeszcze większą stratą był fakt, że gliwiczanie nie mieli okazji rozegrania
rewanżowych gier przed własną publicznością. Tragiczna śmierć Tomka Szei,
podpory defensywy jedenastki z Okrzei. Przerwany mecz z Ruchem i nałożone
kary. Potem rodzinna tragedia Jarka Kaszowskiego. Do tego doszły jeszcze
kontuzje podstawowych graczy. Mimo tych przeciwności losu pod koniec
rozgrywek szkoleniowcom Piasta udało się zmobilizować zespół i po świetnym
finiszu i kapitalnym spotkaniu w Jaworznie, niebiesko-czerwoni zajęli
miejsce, które gwarantuje im grę na zapleczu ekstraklasy w następnym sezonie.
Jak ciężki był to sezon, świadczy fakt, że w barażach zagrają tak znane
drużyny jak Arka Gdynia i Ruch Chorzów.
Piast Gliwice
Jacek Gorczyca6
Wojciech Kędziora 8, Janusz Bodzioch 7, Jarosław Zadylak 6
Jarosław Kaszowski 6, Maciej Szmatiuk 6, Paweł Gamla 6 (90` Łukasz Żyrkowski
1), Michał Stolarz 6 (78` Robert Sierka 1), Wojciech Gontarewicz 6
Piotr Uss 6, Adam Piechocki 4 (44` Rafał Andraszak 3)
Piłkarz meczu w Piaście - Wojciech
Kędziora
Trenerzy - Józef Dankowski i Marek Majka
Polar Wrocław
Buchla
Stawowy, Chrzanowski, Boldt Bielski (58` Kuszyk),
Hirsz, Budka, Augustyniak, Ogórek
Pawlak (89` Piątkowski), Anioł (77` Bobik)
Trener - Marian Putyra
Sędzia główny: Marcin Nowak, pomagali: Artur Gonera, Ireneusz czereda
Wydarzenia |
Statystyka |
|
Piast Gliwice |
Polar Wrocław |
|
|
Gole
– 2 |
Gole
– 0 |
Żółte
kartki: |
Żółte
kartki: |